Praca widoczna i niewidoczna
Czas pracy nauczycieli został policzony. Wyszło, że przeciętnie w tygodniu pracujemy 46 godzin i 40 minut. Nikt się tego nie spodziewał, szczególnie MEN, skoro na ujawnienie wyników czekaliśmy ponad pół roku. Ministerstwo chyba nie mogło uwierzyć w to, co przedstawił Instytut Badań Edukacyjnych. Badanie kosztowało prawie milion złotych. Biorąc pod uwagę cel, czyli udowodnienie, że nauczyciele pracują mało, pieniądze zostały wyrzucone w błoto (zob. wyniki – tu tabela, tu info).
Niektórzy nadal nie mogą uwierzyć, więc wyjaśnię, że każda praca składa się z części widocznej i niewidocznej. Nie ma problemu, gdy 100 procent pracy jest publicznie widoczne. Wtedy wszystko gra – społeczeństwo widzi i współczuje. Jednak taka robota zdarza się rzadko. Przeważnie praca dzieli się na część, którą każdy widzi, oraz resztę wykonywaną nie na oczach ludzi. W przypadku nauczycieli publicznie widoczne jest prowadzenie lekcji, a o reszcie naszej roboty ludzie nie mają pojęcia. Stąd wyobrażenie, że belfer pracuje tylko wtedy, gdy prowadzi lekcje. Tak właśnie musiała myśleć minister edukacji, skoro zgodziła się wydać milion zł na badania.
Od połowy maja próbuję poświęcać na pracę w szkole przepisowe 40 godzin w tygodniu. Zaległości z robotą zrobiło mi się tyle, że wczoraj musiałem odpuścić. Mimo niedzieli wziąłem się za sprawdzanie prac uczniów. Późnym wieczorem wstawiałem stopnie do dziennika elektronicznego i przymierzałem się do wystawienia ocen na koniec roku. Postanowienie o 40-godzinnym tygodniu pracy diabli wzięli. Nie da się.
Do tej pory myślałem, że tak długo pracują tylko poloniści, natomiast omawiane badania uświadomiły mi, że popełniam typowy błąd: patrząc na pracę innych, widzę tylko tę część jawną publicznie, natomiast reszty działań nie dostrzegam w ogóle. Oczywiście, swoją robotę widzę od A do Z. Podobnie myśli większość ludzi. Przydałoby się zrobić badania czasu pracy we wszystkich zawodach (na koszt krytykantów i zawistników), może wtedy przestalibyśmy kierować się stereotypami.
Komentarze
Zacznijmy od tego, że badanie było wyrzucaniem pieniędzy i czasu (w tym mojego) w błoto, w dodatku chciano to zrobić pod tezę.
Druga sprawa to idiotyczne jest wymaganie od nauczyciela odbębniania godzin, to jest jednak praca twórcza, nie powinno się rozliczać z czasu, bo przecież np. początkujący nauczyciel może potrzebować ze 3 godziny na przygotowanie dobrej lekcji, a po kilku latach czasem wystarczy 15 min.
dalej, jak zrobie test czy sprawdzian dla dobrej klasy 20-osobowej, będę potrzebował 2 razy więcej czasu niż gdy dla słabeuszy zrobię krótką kartkówkę (by im oceny poprawić np.)
Ludzie bezmyślni (a takich pełno) myślą, mając klapki na oczach, im się wydaje, że jak będę siedział 8 godzin w szkole, to będzie znaczyło, że pracuję 8 godzin, a jak jestem 4 to, że 4.
Przecież to jest ignorancja, no.
ale dobra, jestem za tym, by ignoranci zwyciężyli, niech wprowadzą mi 8-godzinny dzień pracy, jestem za.
Tylko wtedy za każdą minutę po 16 lub wycieczkę proszę mi zapłacić.
Już te sprawdziany i testy, które i tak mi zostaną na weekendy, nie będę się domagał kasy.
No i zastanawiam się, jak ja sie będę przygotowywał do lekcji i sprawdzał sprawdziany, jeśli w pokoju będzie kilkanaście innych osób. No ale co tam, pomyłek będzie więcej, czym się przejmować w sumie.
I
„Czas pracy nauczycieli został policzony”
Przez nauczycieli, deklaratywnie.
Niech Pan ankietę wśród uczniów zrobi ile się uczą. Oni jeszcze młodzi, szczerzy, niektórzy nawet się będą chwalić, że nic nie robią a robią, i tak Panu wyjdzie, że od rana do wieczora z przerwą na posiłek. Statystycznie oczywiście.
Bo jak średnio z wfmenami wyszło 46 godzin, musieli być tacy, co 60 godzin rozpisali i to nie rzadko.
O kant dupy rozbić takie badania.
I milion złotych na to poszło.
Nic nie robią nauczyciele w domach, pic na wodę. Nie przygotowują się do lekcji, bo lekcję przez sto lat takie same, prace sprawdzają na zwolnieniach lekarskich, nie ma tygodnia bez choroby nauczyciela, albo na lekcjach. I od tej reguły są wyjątki.
Ofiarni są nauczyciele, w domach, w ramach niewidocznej części pracy.
Trzeba się zgodzić, wielu z was cała praca jest niewidoczna, zupełnie.
No to teraz czekamy na wypłatę za nadgodziny, przynajmniej za ostatnie, nieprzedawnione trzy lata. A tak serio, to jestem ciekaw KTO organizował tę trwającą od lat kampanię medialną przeciwko nauczycielom? Czyżby pani minister edukacji?
Jak zwyciężymy, społeczeństwo ignorantów zaoszczędzi mnóstwo kasy.
Bo okaże się, że połowę nauczycieli można zwolnić, będzie kasa na nadgodziny i na wycieczki.
I szkoła będzie otwarta dla uczniów do wieczora, i może na orlikach nie trzeba będzie dodatkowo zatrudniać na drugi etat wfmenów, na co kasy nie ma, więc stoją zamknięte często.
Bo przyszły takie czasy, że wszyscy muszą zasuwać.
Bo szkoła powinna być otwarta i w wakacje, ma infrastrukturę i kadrę potrzebna żeby dzieci i młodzieży czas nauką zapełniać. Trzeba zmienić podejście do nauki, nie tylko na lekcjach, zmienić lekcje na zajęcia i pozwolić się uczniom zajmować, nauczyciel powinien być przewodnikiem, nie karbowym.
Myślę, że przy jasno postawionych zadaniach znajdzie się w grupie nauczycieli wystarczająco dużo, żeby sprostać zadaniu. Reszta niech szuka zajęcia, ignoranci maja dość utrzymywania tego bizancjum, z trzema miesiącami urlopu i pensum 18 h.
Policzony na podstawie deklaracji nauczycieli. Bez weryfikacji. Zainteresowani wiedzieli, że będzie jednym z argumentów za zmianą (utrzymaniem) pensum.
@z życia szkoły
„Przez nauczycieli, deklaratywnie.”
No to prosze to zrobić komisyjnie. Już widzę inspektora, który będzie sprawdzał, czy nauczyciel akurat mysli nad lekcją i ją planuje, czy tez zastanawia się, co zrobić na obiad. Ale generalnie jestem za wstawieniem odbijanych zegarów wszędzie, gdzie się da. Z sejmem włącznie (i przede wszystkim). Może nie sprawdzi, to ile kto pracuje, ale przynajmniej ci, którzy sa zwolennikami płacenia za siedzenie w pracy, będa zadowoleni.
@Gospodarz
Po prostu trzeba płacić za efekty(i nie jest prawdą, że są niemierzalne), a nie za dupogodziny… Za godziny to można babci klozetowej, kasjerce w TESCO, biurwie w MEN czy innym urzędzie… 😉
@ignorant
Jasne. Upchnijmy jeszcze więcej dzieciaków (moje dziecko idzie teraz do liceum, minimum w klasie to ma być 34 uczniów, inaczej klasa nie powstanie). Oczywiście, że wtedy da się zwolnić nauczycieli. Już teraz w tym liceum jest po jednym chemiku, fizyku i biologu. Oczywiście, że będzie on pracował od rana do wieczora, prowadząc lekcji dla wszystkich klas i kółka dla zainteresowanych. Jakżeby inaczej. Oczywiście, że nie choruje i jest pasjonatem. Zwłaszcza że jak się zlikwiduje jeden ze ścislych profili, będzie można tego chemika/fizyka zatrudnić tylko na 0,5 etatu. To nic, że drugie pół będzie musiał dorobić sobie w innej szkole, na drugim końcu miasta. Przecież i tak się leni, więc co ma innego do roboty. Moze być i tu, i tam, oczywiście od rana do wieczora, bo szkoła przeciez musi być otwarta do wieczora. W sumie, jak się upchnie dzieciaków po 40, to nawet jeden objazdowy chemik na miasto wystarczy.
„Finnish education certainly is much less about performing than emphasizing the learning process. Rushing learning doesn?t yield good results.
When I taught in Finland, my contact hours were 24 or 26 hours per week, and one staff meeting per week. Occasional meetings maybe once or twice a month. Sometimes meetings or retreats on weekend. And it was up to me whether I wanted to plan at school or at home. Sometimes I left school at 3 pm, some nights I stayed late. We did collaborative projects which was nice, and those took more time, but otherwise the workload was reasonable.”
http://thecornerstoneforteachers.com/2013/03/12-myths-about-education-in-finland-debunked.html
Ignorancie szanowny,
„Bo okaże się, że połowę nauczycieli można zwolnić, będzie kasa na nadgodziny i na wycieczki.”
Oczywiście, że można, można i 3/4 zwolnić, można robić klasy po 40 czy 50 osób nawet, można tworzyć szkoły-molochy, do których uczniowie będą dojeżdżać musieli z daleka.
Wszystko można.
Można kontrolować (chwała dyrektorom i minister Hall i jej nowej podstawie programowej) czy temat w dzienniku zgadza się z numerem lekcji i tematem w rozkładach materiału.
Można wymyślać nowe podstawy, które krepują wolność nauczyciela i ucznia, a pitolić na blogu o wolności (i znowu chwała minister Hall)
„I szkoła będzie otwarta dla uczniów do wieczora, i może na orlikach nie trzeba będzie dodatkowo zatrudniać na drugi etat wfmenów, na co kasy nie ma, więc stoją zamknięte często.”
No pewnie, w twojej rzeczywistości wszystko będzie idealnie, nawet siłą tych uczniów zmusisz, by do wieczora w szkole tkwili.
A niech tkwią, bo przecież rodzice niech pracują po 12 godzin a uczniowie albo w szkole albo przed komputerem i w necie, naprawdę masz naprawdę zbawienne rady dla życia społecznego.
„Bo szkoła powinna być otwarta i w wakacje, ma infrastrukturę i kadrę potrzebna żeby dzieci i młodzieży czas nauką zapełniać. ”
Jestem za, jestem też za tym, by nauczycielom jako tej nierobiącej nic grupie zawodowej odebrać w ogóle prawo do urlopu, przecież jak pracują (jak już chcesz być ścisły, to ci wyliczę) 14 godzin i 15 min lub 15 godzin w tygodniu, to po co im urlop.
„Trzeba zmienić podejście do nauki, nie tylko na lekcjach, zmienić lekcje na zajęcia i pozwolić się uczniom zajmować, nauczyciel powinien być przewodnikiem, nie karbowym.”
He, he, no piszesz niczym pani Hall na blogu, szkoda tylko, że wszelkie działania od 2007 są podejmowane i były w odwrotną stronę, by z nauczyciela zrobić niewolnika i specjalistę od pisania kolejnych sprawozdań.
„Myślę, że przy jasno postawionych zadaniach znajdzie się w grupie nauczycieli wystarczająco dużo, żeby sprostać zadaniu.”
Oczywiście, że się znajdzie, szczególnie jak większości młodych dzięki likwiadacji szkół i łączeniu klas i szkół powiemy „bye, bye”, to na pewno będą czekać lata łaskawie, aż starsi odejdą na emeryturę.
A i oczywiście, że zadaniom sprostają, nawet jak im dołożysz 40 godzin lekcji w tyg, szkoda, że będzie to kosztem, uczniów, nauczycieli i edukacji w ogóle.
ale mędrcy z internetu będą się cieszyć, że ktoś dowalił tym nierobom.
„Reszta niech szuka zajęcia, ignoranci maja dość utrzymywania tego bizancjum, z trzema miesiącami urlopu i pensum 18 h.”
No i kłamiesz, pensum mam 14 godzin i 15 min (19 godzin lekcyjnych), urlopu mam ok. 50 dni, więc 2, 5 miesiąca.
Od samego początku moich wpisów na Belferblogu starałem się pokazywać jaki jest sposób myslenia ludzi zatrudnionych w przemyśle. Na tyle, na ile mój mały móżdżek mi pozwalał,
Wszystko na próżno.
Ferujemy wyroki bez myślenia. Bezmyślnie. Pod tezę. Wrzeszcząc i krzycząc. Bo moje musi być na wierzchu. W tygodniku podobno najlepszej w Polsce opinii. Co za poziom intelektualny.
***********************************************
„Naszym celem nie jest ogłoszenie ?magicznej liczby X?, wskazującej na czas pracy ?uśrednionego? czyli nieistniejącego w rzeczywistości nauczyciela. Nie uważamy się za arbitrów, którzy mają instrumenty do rozstrzygania, czyje wyobrażenia są trafniejsze. Chociaż być może część publiczności nastawiona na podtrzymanie własnych stereotypów oczekuje takiej czy innej magicznej liczby, liczymy na takich uczestników debaty, którzy będą mieli cierpliwość i poczucie sensu, by zagłębić się w złożoność dnia pracy nauczycieli i dostrzec zawartą w niej różnorodność sposobów podejścia do zawodu nauczyciela. Dla takich odbiorców mamy pełną gamę analiz, pokazujących strukturę czasu pracy nauczycieli.”
Gospodarz pierwsze co robi to wrzeszczy o magicznej liczbie X.
Cały wpis tej liczbie poświęcił. Na całe szczęscie @grześ i @belferxxx piszą z sensem.
Reszta komentatorów identycznie jak Gospodarz rzuca się na magiczną liczbę X jak na padlinę i wyje swoje banialuki o złej jakości badania.
Dlaczego?
Bo są durni.
Taki naród, takie geny.
Badanie ma 116 stron. Zaledwie je zładowałem. Nie wiem, kiedy zdążę przeczytać. Nie wiem jeszcze nawet, czy jest w nim opis statystycznej metodologii badania. Dla mnie jest dużo za wcześnie na jakiekolwiek opinie i WRZASKI.
Inżynier NAJPIERW MYSLI A POTEM ROBI.
A durnie NAPIERW WRZESZCZĄ A POTEM SIĘ DZIWIĄ, że wyszli na durniów.
Taki naród, takie geny.
Zapomniałem napisać dla wrzeszczących – cytat był ze wstępu do raportu.
Czas pracy nauczycielom wyliczyli patrząc w chmury.Kompletna bzdura. Przepracowałem w szkolnictwie 36 lat i uważam, że te wyliczenia czasu pracy wzbudzają wśród uczciwych nauczycieli straszny śmiech.
„Jasne. Upchnijmy jeszcze więcej dzieciaków (moje dziecko idzie teraz do liceum, minimum w klasie to ma być 34 uczniów, inaczej klasa nie powstanie). Oczywiście, że wtedy da się zwolnić nauczycieli.”
„Oczywiście, że można, można i 3/4 zwolnić, można robić klasy po 40 czy 50 osób nawet, można tworzyć szkoły-molochy, do których uczniowie będą dojeżdżać musieli z daleka.”
Podobne, prawda.
Tyle, że nie na temat.
Bo nie rozmawiamy o zwolnieniu na skutek zagęszczenia klas, tylko o zwolnieniu na skutek niepotrzebności, jakby nauczyciele w szkole osiem godzin pracowali, okazałoby się, jakim absurdem jest pensum. Z nudów byście się dziećmi zajęli.
A argumenty, że szkoła do wieczora, to nauczyciel od rana do wieczora, i że rodzice będą po 12 h a dzieci w szkole jak przytułku godne najgorszego partyjnego propagandzisty.
Struganie wariata, albo wariat, to co w szkole robi, w każdym przypadku?
Nie godne nauczyciela, w pierwszym rzędzie do zwolnienia, z braku kwalifikacji intelektualnych albo etycznych.
Szkoda, że mnie nikt nie policzy, ile studiuję…
„Bo nie rozmawiamy o zwolnieniu na skutek zagęszczenia klas, tylko o zwolnieniu na skutek niepotrzebności, jakby nauczyciele w szkole osiem godzin pracowali, okazałoby się, jakim absurdem jest pensum. ”
Przy pracy 8 godzin w szkole nie wyjdzie żadna absurdalność pensum, bo pensum godzin dydaktycznych dalej będzie istnieć.
Chyba że chcesz, panie ignorancie, by nauczyciele 8 godzin codziennie lekcyjnych prowadzili.
Co jest akurat absurdem.
Poza tym, baranku drogi, ja w szkole od września spędzam codziennie (poza poniedziałkami) po 6, 7 lub 8 godzin i zapewniam cię, że się nudzę, ba, nawet mimo 4 okienek środowych np. brakuje mi czasu nieraz.
No ale ignorant, który nie ma pojęcia, ile działań się podejmuje w szkole dodatkowych poza lekcjami tego nie zaczai, więc szkoda mojego czasu.
wracam do sprawdzania kartkówek i testów, w tym tygodniu mam ok. 170 prac.
Aż se pomierzę jutro dla funu, ile czasu mi to zajmie.
@ignorant vel Gekko, …. , ….
Oczywiście optymalny model społeczeństwa to więzienie, w którym więźniowie trzymanni w odpowiednich celach z nudów góry przenoszą … 😉 Chcesz być klawiszem – skończ odpowiednie studia (np.resocjalizację) i nim zostań – będziesz swoje teorie mógł (w miarę bez szkód, bo na więźniach!) sprawdzić!!!Ale szkołę zostaw w spokoju bo się na niej kompletnie nie znasz i niczego w niej nie rozumiesz… 😉
Nauczyciel = nierób, leser i ignorant
To bardzo popularne hasło obecnie. Jest to sprawa powszechnie znana. Dogmat, który udowadniania nie potrzebuje. Nauczycieli można bezpiecznie mieszać z błotem w dowolnych proporcjach.
Badania za które zapłaciło MEN miały wykazać, że przeciętny belfer jest obibokiem i marnuje podatników pieniądze. Niestety, coś poszło nie tak. Wyniki nie satysfakcjonują odbiorców.
Wniosek: IBE źle przeprowadziło ankietę
Zachęcam do rozpatrzenia innych możliwości. Podaję kilka propozycji:
a) wszyscy ankietowani kłamali bo mają to we krwi,
b) listonosz podmienił wyniki,
c) IBE zostało przekupione przez związki zawodowe,
Parker – nie sądzisz, że dwa nicki tej samej osoby na jednym blogu (z życia szkoły i ignorant) to lekka przesada? Mnie tam wsio rawno, twój styl jest na tyle charakterystyczny, że łatwo rozpoznam, ale jakoś nie wpadłbym na rozmnożenie bytów na jednym blogu… 😉
Anonim
10 czerwca o godz. 21:30
Nie wyliczyli czasu nauczycielom, tylko ich spytali ile pracują, i tak im z odpowiedzi wyszło.
Statystycznie 47 h.
To śmiech wzbudza w każdym, no może poza gospodarzem któremu się okazało, ile pracują.
Co prawda w konfrontacji wypadł słabo, bo deklaruje, że pracuje tylko 40 h, leniuszek , ale obiecuje nadrobić niedociągnięcia.
Żeby taka średnia wyszła, reszta zapieprza po 60 godzin a on się przyznaje.
I to wszystko pracują poza kontrolą, w sposób niewidzialny, sami z siebie, z poczucia obowiązku.
W sposób widzialny to są na zwolnieniu, z przepracowania pewnie.
W życiu takiej chorowitej grupy nie widziałem. Na moje oko więcej niż co dziesiąta lekcja się nie odbywa.
46 godz. tygodniowo to norma w większości zawodów, i tak uważam że to niewiele. Kto teraz nie pracuje więcej niż 40 godzin ? Wierzę że nauczyciele też nie maja lepiej, a za samo użeranie się z dzisiejszą młodzieżą medal Wam się należy.
Nauczyciele nie pracują. W różnych badaniach – kłamią. Po wyjściu ze szkoły (w której niczego nie robią, przebywają tam towarzysko), swoimi wypasionymi wózkami (lepszymi od tych, które ma mafia, bo ci nauczyciele to największa i najgorsza mafia jest przecież) podążają na kolejne imprezy, ochlaje etc. (mają na to kasę, bo zarabiają miliardy). Nikt nie może ich zwolnić. Nikt ich z niczego nie rozlicza. Żyją jak pączki w maśle. I chorują. Dobić ich!!!
A nawet jak trafi się jakaś ofiara losu co to od czasu do czasu w domu sprawdzi prace uczniów (przepraszam Gospodarza, ja tam nie sprawdzam, prace moich uczniów same się sprawdzają), to – jak słyszałem lub czytałem – może w tym czasie kawę wypić, podrapać się po głowie lub zrobić sobie przerwę. Co za skandal!!!
Projekt reformy edukacji: nauczyciel powinien prowadzić lekcje i sprawdzać prace w dybach. Czyż nie zadowoliłoby to rozmaitych „ignorantów”? Nie, nie. Dobić ich, niech zdychają.
a tak na poważnie – to kwestia zróżnicowania pensum w zależności od przedmiotu pozostaje nietknięta, a chyba niesłusznie.
@anglista
Nietknięta pozostaje również kwestia zróżnicowania pomiędzy szczeblami szkolnictwa. Na całym swiecie (cywilizowanym) nauczyciel przedmiotów maturalnych/egzaminacyjnych w szkole średniej ma mniej więcej takie pensum jak w Polsce, a nauczyciel nauczania początkowego dużo wyższe (25-27 godzin tygodniowo!) . W Polsce przed solidarnościowym festiwalem urawniłowki (oraz wprowadzeniem wolnych sobót) 1980/81też tak mniej więcej było – w liceum/technikum 22 godziny, w podstawówce – 26 godzin, w SN – 15 … 😉
„Chyba że chcesz, panie ignorancie, by nauczyciele 8 godzin codziennie lekcyjnych prowadzili.
Co jest akurat absurdem.”
A to zależy jakie lekcje.
Ale chciałbym zobaczyć nauczycieli jak po czterech lekcjach siedzą cztery godziny i sprawdzają albo się przygotowują.
Pana od PO chciałbym zobaczyć szczególnie, bo słyszałem, że na moim utrzymaniu nadal, pobór łatwiej było zlikwidować niż pana od PO się pozbyć.
W tym przypadku bedę adwokatem nauczycieli gimnazjalnych (nie jestem nim) – to chyba oni powinni miec najmniejsze pensum, albo dodatek za pracę w warunkach szkodliwych dla zdrowia 🙂
Naprawdę, podziwiam ich!
Ale chodzi tu o godziny lekcyjne (45 minut) czy normalne? Bo ja pracuję 40 godzin tygodniowo, a dziennie mam tylko 15 minut przerwy.
@ajar
Przerwa między lekcjami to jest dla ucznia – nauczyciel dyzuruje na korytarzu, odnosi i przynosi dziennik, przemieszcza się z sali do sali, kseruje, rozmawia z uczniami i innymi nauczycielami(czasem rodzicami) o sprawach szkolnych itp.itd.On jest w pracy, podobnie jak na okienkach …;-)
Nauczyciele tak ciężko pracują, jak ten budowlaniec z dowcipu, który nie ma czasu załadować taczki. Szkoda, że nie widać efektów tej „ciężkiej” pracy.
Katarzyno,
jednych widać, innych nie.
ja np. nie widzę efektów pracy różnych Katarzyn, i co?
Wszystkie, które znam, są też udają, że pracują, za to pierdoły gadają i piszą namiętnie:)
Dzisiejszy dzien pracy,
od 7.10 do 15.00 (a mam tylko 4 lekcje), czasu nie miałem nawet zjeść cokolwiek, w przelocie kawa.
Przez 8 godzin ciągle ktoś ode mnie czegoś chce, uczniowie, inni nauczyciele, dyrekcja, po pracy jeszcze telefony związane z pracą i maile.
Więc, sory, ale gadki, tych, którzy mi opowiadają, że ja spędzam 3 godziny dziennie w pracy, są dla mnie idiotyczne.
Na jutro sprawdzić ok 30 testów, kilka kartkówek, pozupełniać dziennik elektorniczny za dziś (nie miałem czasu), przygotować lekcje, wymyśleć sprawdzian, do piątku sprawdzić kolejne testy (ok 30 też wychodzi), w weekend napisać analizę testów na wyjście tak zwanych dla 7 klas i sprawdzić jutrzejszy sprawdzian.
Poza tym wysłać maile uczniom ze wskazówkami, bo maja krótki „speech” przygotować jako podsumowanie projektu unijnego.
Nie wspominam już o 4 godzinach zajęć na uczelni w niedzielę, bo to płatne ekstra (całe 30 zeta za godzinę), wysłaniu maila studentom z wynikami sprawdzianu, przygotowaniu zajęć, sprawdzeniu kolejnych testów kilku osobom, których nie było na ost. zajęciach.
Spadam, bo nie mam czasu, być tu aktywny:)
ale od poniedziałku sie powyżywam:)
@Katarzyna
1.Za organizację pracy szkoły i nauczyciela odpowiadają głównie jego zwierzchnicy od ministra w dół – skoro każą mu jeździć pustymi taczkami … 😉
2.W stosunku do nakładów na ucznia(!) polska szkoła ma (jeszcze!) niezłe wyniki w porównaniu z innymi krajami. Ale to się kończy!!!
Witam,
Do „Z życia szkoły”
„Niech Pan ankietę wśród uczniów zrobi ile się uczą. Oni jeszcze młodzi, szczerzy, niektórzy nawet się będą chwalić, że nic nie robią a robią, i tak Panu wyjdzie, że od rana do wieczora z przerwą na posiłek. Statystycznie oczywiście.”
Właśnie mam przed sobą (bo przygotowuję właśnie pomysł na spotkanie z rodzicami – w niewidzialnym czasie, na własnym laptopie i prądzie oraz papierze i drukarce) wypowiedzi uczniów klasy I gimnazjum dot. wykorzystania czasu w tygodniu (168 h). Wyszło średnio 7 godzin nauki w tygodniu w domu, 38 godzin w szkole oraz 1 godzina na korepetycjach. Więc nie jest z uczniami tak źle jak Pan / Pani przewidywał/a.
A tak przy okazji. Porównanie wypowiedzi uczniów i rodziców pokazuje, że wg rodziców tydzień nastolatka trwa 149 godzin a wg nastolatków 179 godzin!
Pozdrawiam z „ukrytego wymiaru”
grześ
12 czerwca o godz. 17:34
To skąd ten opór środowiska przed wprowadzeniem 42,5 h tygodnia w szkole?
Bo opór jest, czy nie?
Nawet MEN boi się zaproponować.