Deszcz i łzy
Nie tylko deszcz zmoczył dzisiaj pracowników, absolwentów i uczniów XXI LO w Łodzi, ale także łzy. Zmarł bowiem wieloletni dyrektor tej szkoły, Janusz Bąk. Od dwóch lat na emeryturze, ale wciąż z nami w bliskim kontakcie.
To zadziwiające, jaką więź z pracownikami może stworzyć szef. Kilka dni temu wysyłaliśmy Dyrektorowi kartkę z Wiednia (dotarła, dzwonił, pytał o każdego), a prezentu nie zdążyliśmy wręczyć. Nie spieszyliśmy się, gdyż nie myśleliśmy, że śmierć nadejdzie tak szybko. Nie tak dawno przecież społeczność szkoły organizowała benefis Dyrektora, niedawno widzieliśmy Go, często rozmawialiśmy przez telefon, planowaliśmy odwiedziny. Czekaliśmy na koniec maja, czyli po maturze. Teraz w środku egzaminów odbędzie się pogrzeb. Dla społeczności XXI LO to będzie pamiętna matura.
Nie będę silił się na wzniosłość, gdyż to ani mój styl, ani Dyrektora Bąka. Pamiętam, jak po wprowadzeniu nowych zasad awansu nauczycieli zapowiedziałem, że nie będę tym się zajmował. Nie mam czasu na głupoty, wolę uczyć. I pewnie byłbym dzisiaj nauczycielem kontraktowym, gdyby nie stanowczość Dyrektora. Powiedział wtedy krótko i stanowczo, że jak nie chcę ubiegać się o kolejne stopnie awansu, to On to odbiera jako prośbę o zwolnienie. Powiedział to tak poważnie, że kilka dni później przyniosłem wniosek o staż. Później po zakończeniu stażu na stopień nauczyciela dyplomowanego przechodziłem trudny okres, przez prawie trzy lata nie mogłem się zebrać, aby przygotować odpowiednie papiery, więc groziła mi dyskwalifikacja i powtarzanie stażu. I znowu potrzebna była stanowcza reakcja Dyrektora.
Jak większość pracowników, trochę się Dyrektora bałem, bardzo szanowałem, ale najwięcej podziwiałem (zob. info na stronie XXI LO oraz wspomnienie w Dzienniku Łódzkim i w Wyborczej).