Jak nas widzą uczniowie?
Studniówka wasza, matura nasza. Tak mawiali nauczyciele za czasów starej matury. Uczniowie musieli zatem uważać, jak śmieją się z belfrów. Strach przed egzaminem dojrzałości, na którym różnie być może, hamował młodzież przed tworzeniem zbyt ostrej satyry.
Od czasów nowej matury, która jest sprawdzana przez zewnętrznych egzaminatorów, nie ma bata na uczniów. Robią więc sobie jaja z belfrów na całego, bo wiedzą, że to bezkarne. Za kilka miesięcy koniec nauki, a zatem jak się nie dokopie nauczycielom na studniówce, to kiedy? Na studiach będą nowi nauczyciele do wyśmiewania – kadra akademicka.
Nauczyciele w mojej szkole liżą rany po tegorocznej studniówce. Przedstawienie było mocne, do tego – jak mawia młodzież – kamerowane od początku do końca. Z wielką więc obawą czekaliśmy, kiedy ukaże się w sieci. Wstyd na całego. Jak się ludzie dowiedzą o naszych przywarach i słabościach, to przyjdzie nam zapaść się pod ziemię. A tu niespodzianka. Nagranie na You Tube jest tak kiepskiej jakości, że można je oglądać, a i tak człowiek nic nie zrozumie. Uratowała nas zatem kulejąca technika. I Bogu dzięki.
Śmiało więc podaję link do tego przedstawienia (zob. tutaj) i informuję, że uczeń, który mnie naśladuje, jest w szelkach i berecie, z książką. Wykapany ja. Chłopak grał doskonale, celnie trafiał we wszystkie czułe punkty, szczególnie ruchami ciała, na szczęście jednak kamera tego nie pokazuje. Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować kamerzyście, który schrzanił robotę i w ten sposób uratował honor niejednego belfra.
Komentarze
Z przyjemnością obejrzałam kabaret. Gratuluję pomysłowości uczniów i wprawnej satyry. To nic ,że nagranie kiepskie, ważny jest power i zabawa )). Pozdrawiam w serdeczności- lara
Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni czyjeś kretyństwo uratowało komuś życie.
Ostatecznie, można, teoretycznie, nie dopuścić kogoś do matury. Tylko po co?
Najwidoczniej treść kabaretu, sposób przedstawienia trafiają w sedno, skoro od razu leci się na bloga pisać pełen oburzenia wpis.
Panie Dariuszu. Podczytuję Pana blog i mam kilka uwag. Może kiedyś żywiej interesował się Pan problemami młodzieży, o czym świadczą Pana publikacje, jednak dziś osiadł Pan na laurach i przybrał pobłażliwy ton wszystkowiedzącego guru skupionego na przyjmowaniu hołdów kolegów nauczycieli. Czyżby w polskich szkołach nie było już istotnych problemów? A może jest już tak dobrze? Czy zabrakło już Panu siły i Pan po prostu? oklapł? Chce Pan wiedzieć, jak Was widzą uczniowie? Oto prawdziwa ocena wyjęta z jednego z forów:
Nauczanie” (bardziej pasuje tutaj słowo ogłupianie) w Polsce to po prostu dno, żenada, śmiech na sali. Jedynie co potrafią to wybełkotać kilka zdań (w najlepszym wypadku) i powiedzieć że do niczego się nie nadajesz, no i postawienie 1 w dzienniku. Sam w swoim życiu spotkałem zaledwie kilku nauczycieli, a trochę ich było, którzy chcieli i umieli cokolwiek przekazać uczniom (daje to u mnie jakieś 5-8% ogółu) w przystępny sposób. Dopiero po zaprzestaniu nauki w szkołach i otrzepaniu się z tego gówna, zacząłem interesować się na poważnie nauką oraz otaczającym mnie światem który powinienem poznawać w szkole. Ile naszych talentów jest niszczonych w zarodku, to nawet nie mamy pojęcia! No bo jak taki człowiek ma się rozwinąć, gdy wyrasta w biedzie, patologii w domu, patologii na ulicy, patologii w szkole. Kto jak nie nauczyciel może mu pomóc i wskazać właściwy kierunek rozwoju. Lista zarzutów do naszego (i nie tylko naszego) szkolnictwa jest tak długa jak liczba zbrodni hitlerowskich. Zmiany wymaga dosłownie każdy, ale to każdy aspekt naszego szkolnictwa (?) W SKRÓCIE – szkolnictwu jest potrzebna totalna rewolucja i nasza modlitwa za lepszych nauczycieli.
Adamie, nie zauważyłam, żeby Gospodarz był oburzony. Nikt tak nas nie widzi jak uczniowie. Zauważają nawet to, co wydaje nam się niezauważalne. Czasem trudno jest się oglądać w świetle satyry, ale jeszcze trudniej się nie śmiać. W mojej szkole nauczyciel, którego nie obśmiano w kabarecie czuje się dyskryminowany, bo to może oznaczać, że jest nijaki.
m,
mocne uwagi, mocne, ale może prawdziwe. Biorę do serca, gdyż wierzę, że to życzliwa krytyka.
Serdeczności
DCH
Przedstawienie musiało dotknąć Pana Profesora, skoro komentuje je Pan z trzytygodniowym opóźnieniem. Proszę się jednak nie lękać, nagrywane było również przez profesjonalistów, płyta na pewno się zachowa :):):)
W związku z wpisem Gospodarza, przypomniała mi się niedawna historyjka z imienin u Cioci. Jeden z gości (jakiś nieznany mi znajomy solenizantki), wypalił z nagła pomiędzy śledzikiem a sałatką: „A wiecie, że byłem w telewizji?”. Zapanowała pełna zawiści cisza (z jednej strony stołu) przeplatana okrzykami podziwu (z drugiej).
Ja Cię widziałam, dyplomatycznie skonstatowała gospodyni. „Jak wypadłem?” podchwycił rozpromieniony celebryta. Jak na obraz z kamery sklepowej – fantastycznie podobnie, odparła Ciocia. Jak się okazało, lokalne wiadomości podały newsa o wyjątkowo zuchwałej kradzieży batoników, której sprawca, rezygnując zuchwale z zamaskowania, zapomniał, że zostanie uwiecznione w kamerze systemu ochrony.
Tak oto, w dzisiejszych czasach, scena z komedii Barei, w której komunistyczny kierownik sklepu (Gajos) umieszcza publicznie na korkowej tablicy hańby zdjęcia „klientów, których nie obsługujemy” (bo mu się narazili wymaganiami co do obsługi), musiałaby zawierać info o „product placement” a klienci zapłacić kierownikowi za reklamę.
Co pewnie, po edukacji belferskiej w dzisiejszej szkole, uczyniliby z ochotą.
W szkole obecnej, jak widać, za niewinnym belferskim pytaniem „jak nas widzą” ci, dla których pracujemy, nie idzie żadna refleksja, poza tym, „jak wypadliśmy” (publicznie, na ekranie) – udatny to wizerunek i rozpoznawalny?
Nie jest ważne w żadnym stopniu, w tej logice percepcji, „co też ci inni chcą nam przez to powiedzieć”, bo to adresata w ogóle nie interesuje.
Bo przecież, studniówka wasza, matura nasza a prawda jest czasu i prawda jest ekranu.
A skoro są dwie prawdy, to ta prawdziwa jest pośrodku, czyli nie ma sensu pytać o sens granic, wystarczy stanąć w rozkroku i będzie dobrze.
Rozkrok najlepiej uwypukla się w parciu na szkło.
Chyba, że bardzo się mylę i być może także zarówno jednakowoż ewentualnie, do swojego rozkroku w odpowiedzi do @m (który wyręczył autora w refleksji kawą na ławę pt. co chcą nam powiedzieć), Gospodarz dołączy twardą zawartość, pisząc co, poza ucieszną identyfikacją wizerunku, zrozumiał z przesłania kabaretu, które przesłania skromnie słabą jakością optyki…hihi.
Panie Dariuszu, wierzę, że Pan mieści się w tych wspomnianych kilku procentach:
„Sam w swoim życiu spotkałem zaledwie kilku nauczycieli, a trochę ich było, którzy chcieli i umieli cokolwiek przekazać uczniom (daje to u mnie jakieś 5-8% ogółu) w przystępny sposób.”
Ale w szkołach ciągle jest źle, bardzo źle!