Kto ma najgorzej?
Nauczyciele zajęli szóste miejsce wśród najbardziej depresyjnych zawodów (zob. info). Gorzej mają m. in. artyści, lekarze i kelnerzy, nieco lepiej fachowcy na zlecenie, doradcy finansowi i sprzedawcy. Ale też źle. A wszystko z powodu ataków, jakie fundują nam inni ludzie: klienci, uczniowie, rodzice. Bo też człowiek człowiekowi potrafi uprzykrzyć życie.
Najgorzej mają te grupy zawodowe, które stały się największym pośmiewiskiem. Zdaję sobie sprawę, że moje narzekanie jest śmiechu warte, ale pozwólcie mi być belfrem. Narzekanie łagodzi stres. A zatem idę dzisiaj do szkoły po dwóch tygodniach nieobecności. Ferie się skończyły, stres straszny. Dobrze wiem, co mnie tam czeka. Dyrekcja dopadnie i zapyta o zaległe sprawy. Uczniowie dopadną i zapytają, czy wszystko sprawdzone. Rozdzwonią się telefony rodziców i trzeba będzie zapewniać, że nie tylko w Paryżu da się zrobić owies z ryżu, ale także w naszym liceum.
Najgorszy będzie kontakt z koleżankami i kolegami. Będziemy bowiem walczyć o dodatek motywacyjny na drugie półrocze. W szkole rozpęta się dyskusja o tym, kto jest najwartościowszym nauczycielem. Dopóki dodatek nie zostanie przyznany, da się wytrzymać. A potem czyste piekło. We wtorek, czyli w walentynki, idę popatrzeć na kelnera, który ma gorzej. Potem pewnie odwiedzę lekarza, a na końcu pójdę spotkać się z artystą. Inni mają gorzej, czyli nie jest tak źle.
Komentarze
Może, drogi, umęczony pracą po feryjnym urlopie, Gospodarzu, w celu poprawy nastroju, popatrzy Pan na swoich uczniów?
Podmiot i sens bytu zawodowego belfra?
A wtedy pracodawcy – podatnicy chętnie (nomen-omen) „pozwolą Ci być belfrem”, kontynuując opłaty za tę miłość bez wzajemności?
Warto zająć się uczniami.
Umęczony belfer, bywa, że nie dostrzega, jak z wolna pogrąża się w oportuniźmie wobec zła, łamania prawa, demoralizacji, czy prostackiego rasizmu, goszcząc je bez komentarza i w ten sposób przyzwalając i firmując, w ramach prowadzonej działalności publicznej.
Na takie umęczone uniki nie pomoże nawet maseczka kosmetyczna Guya Fawkesa, tak obecnie popularny layout amoralnego odurzenia.
Więcej optymizmu i radości z pracy, mniej makijażu.
Sondaże to wykażą, wskaźnikiem popularności lubiącego pracę belfra.
Gdyby rodzicielstwo było zawodem, to pewnie zajęłoby pierwsze miejsce.
Nie na temat zapytam, ale jakoś posiadanie dziecka w wieku noworeformowym mnie obliguje do zadawania pytań nauczycielom liceum: czy wobec faktu, że w nowym liceum maturę będzie można zdawać tylko z przedmiotów, które się wybrało jako rozszerzone (tak przynajmniej dowiedziałem się z debaty: http://www.operon.pl/debata), pomijając przedmioty obowiązkowe zapewne, czy w ogóle będzie istniało coś takiego jak matura podstawowa czy tylko jedna, rozszerzona wersja?
Autorzy zestawienia nie wzięli jednej rzeczy pod uwagę: nauczyciel to nie tylko człowiek starający się przekazać wiedzę w warunkach jakie stwarzają urzędnicy, działający podobno w imieniu społeczeństwa. Politykom podszczuwanie na środowisko jest na rękę, a w dość powszechnym odczuciu wręcz inspirowane by – przykryć medialnie własne sukcesy i zaangażować emocjonalnie ludzi na tyle, by o tych sukcesach chociaż na chwilę mogli zapomnieć.
Uogólnienia mogą być mylące – praca nauczyciela to po części także praca lekarza – psychoterapeuty i w całej rozciągłości praca artysty.
Wchodzimy do audytorium, w którym zgromadziło się 30 (lub teraz, z uwagi na liczbę zamykanych szkól- co i raz częściej większa liczba) widzów i trzeba zagrać w takiej przestrzeni scenicznej, spektakl. Każdy aktor potwierdzi, że najbardziej wyczerpujące i wypalające artystę są monodramy i tylko nieliczni decydują się na występy w nich, a i to nie częściej niż raz w tygodniu – dla zwykłej higieny psychicznej. Powszechnie, ludzie sceny przyznają, że najbardziej wymagająca i trudna jest widownia, na której zasiadają dzieci i młodzież.Aktor gra co najwyżej 12 spektakli tygodniowo po półtorej godziny, na ogól z dwoma antraktami. Gra w zespole, dzięki czemu może liczyć na wsparcie koleżeństwa i suflera, gdy zapomni roli, pomyli się etc. Czyli „przy tablicy” codziennie ok. 40 minut. Powiedzmy, że wygłasza w sezonie kwestie z pięciu sztuk, które wraz z zespołem ćwiczy pod okiem reżysera. Scenografię przygotowuje zawodowiec, scenariusz – reżyser z dyrekcją, a skandalicznie zachowujący się widz zostanie usunięty przez służby porządkowe. Jeżeli jeden widz uderzy drugiego, to wzywa się policję, niestosowność zachowań zagrożona sankcjami kodeksowymi, a i publika na ogól z własnej woli (elitarnie) nawiedza miejsce pracy artysty. Repertuar z uwagi na dochody teatru jest dobrany w mniejszym lub większym stopniu pod gusta publiczności. W porównaniu do pracy nauczyciela – istny raj. Nauczyciel w chodzi do klasy i przez 45 minut musi zagospodarować przestrzeń sceniczną, jaką jest lekcja. Ma do odegrania jeden z kilkudziesięciu, a nawet kilkuset spektakli (dwa przedmioty, np. rozszerzenie z matematyki i fizyki w kl. I-III, j.polski i j. obcy, etc). Tych spektakli ma do odegrania minimum 20 tygodniowo, wielu nauczycieli w kilku „cyrkach”, z często agresywną i na ogół roszczeniową postawą, hm… współczesnych widzów. Aby było zabawniej, to nauczyciel ma odpowiadać za ilość zapamiętanych trwale informacji ze spektaklu ( najlepiej na ocenę „6” czyli de facto, żeby umiał więcej niż zobaczył i usłyszał na lekcji). Spektakle trzeba przygotować samodzielnie, odegrać we własnym kostiumie i charakteryzacji, a następnie napisać sprawozdania do władz wszelakich, jeszcze zaplanować pracę indywidualną z widzem, a i tak usłyszy, ze jest „belferstwem polskim”. To dlatego wprowadzono urlopy dla poratowania zdrowia, by w tej pracy dotrwać do emerytury. Jeżeli sami nauczyciele nie artykułują na co dzień takiego porównania, to trudno oczekiwać, że taki przekaz będzie obecny w świadomości rodziców i szerzej – społeczeństwa. Może warto pomyśleć o dorocznym liście do każdego z rodziców, np. w dniu nauczyciela, by uzmysłowić im stan rzeczy.
Opracowałem metodę zagospodarowania przestrzeni lekcyjnej (można zobaczyć m.in na you tube), która wywołuje zachwyt młodzieży i nauczycieli, obniża poziom agresji i absorbuje uczniów do aktywnego uczestnictwa w spektaklu scenicznym, który odbywa się w ramach przestrzeni lekcyjnej, podnosząc niebywale jakość nauczania. Oczywiście metodę udostępniam bezpłatnie. Wystąpiłem w trybie administracyjnym do nowej Pani Minister o powołanie komisji resortowej i zajęcie stanowiska. Będę zabiegał o wysłuchanie publiczne w tej sprawie. Pozdrawiam.
Lekarze wcale nie mają gorzej, chyba że w badaniach opierano się na lekarzach z grup takich jak kardio-, neuro-chirurdzy, którzy faktycznie żyją w ogromnym stresie. Chociaż patrząc na dzisiejsze „rąsia rąsię myje” to nawet błąd chirurga może być zatuszowany i tyle z jego wielkiej depresji, skoro zawsze wybronią go koledzy po fachu.
Widzę, że są tu ludzie, biorący teksty Gospodarza na poważnie i z zaufaniem.
No to dodajmy, że ranking cytowany p/Gospodarza, a będący asumptem do martyrologii swojskiej, dotyczy nauczycieli w UK.
To tam właśnie „są na 6 miejscu” cierpień.
W Polsce – w narzekaniach na osobiście wybraną pracę są pewnie na miejscu pierwszym, w płacach – może pośrodku, w ilości pracy – na końcu (badania OECD) a w jakości – to już można samemu zobaczyć, choć lepiej zamknąć oczy.
Tymczasem Gospodarz martyrologię importować gotów choćby zza wód, gdy już brakuje merytorycznych faktów dla samoumęczania zawodowego.
Nic dziwnego – to poprawne środowiskowo i lubiane wśród koleżeństwa (jak widać).
No to zastanówmy się, jaki byłby wskaźnik cierpienia polskich nauczycieli w UK, gdyby mieli kompetencje i intelekty, pozwalające im szukać pracy w zawodzie gdzie indziej, niż w swojskim ciepełku PL, płacącym sowicie za kalanie własnego budżetowego gniazdka…hihi.
Ale przecież nawet w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu.
Sowa sokoła nie urodzi, to się do nauczycieli w większym stopniu odnosi niż do rodziców. Rodziców się nie wybiera a nauczycieli powinno społeczeństwo wybierać przez odpowiednie instytucje. Niestety z nauczycielami jak z rodzicami, nikt ich nie wybiera.
To dlatego i w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu i szkoły się nie da przestawić z uczenia przedmiotu na uczenie ucznia dopóki do zawodu będą trafiać ludzie nie rozumiejący współczesnego świata, których rozwój się na pantofelku i trenach zatrzymał. Szkodzą tylko dzieciom, zabijają w nich naturalną potrzebę uczenia, stresują niepotrzebnie, bo nauka to nie przyjemność, sami zakuwali więc coś wiedzą o tym, to z tych raczej do zawodu biorą, mało zdolnych ale zakuwaczy . Próbują zmusić do postrzegania świata przez ich zamglone okulary.
I w Paryżu? jak ktoś nie umie pływać Panie Profesorze, to mówi że woda jest za rzadka.
Może Gospodarz lub ktoś z internautów wie, jak ma gmina rozwiązać następującą sytuację, skoro nie ma wypracowanych mechanizmów zwalniania nauczycieli. W jednej z podlaskich sześcioklasowych szkół jest w tej chwili 28 uczniów i 13 zatrudnionych nauczycieli, z tego większość dyplomowanych. Po zlikwidowaniu szkoły nie będzie dla nich miejsca w zespole szkół, bo tam już i tak nie ma pełnych etatów.
@Albert
nauczyciele nie są tak do końca dobrymi adresatami tych pytań, przynajmniej nie teraz. Ministerstwa jak zwykle zawaliło sprawę, nauczyciele są niedoinformowani, nikt nic nie wie. Jeszcze gorzej niż w liceach jest w technikach, tam nikt nie wie nawet jakie od września będzie miał przedmioty zawodowe i jakie programy nauczania, które teraz jeszcze nawet nie istnieją.
@Gekko czytaj uważnie, gdzie masz napisane, że to dotyczy nauczycieli w UK?
bo chyba masz na myśli te zdania:
„Ponad 40 proc. kadry nauczycielskiej rezygnuje z pracy w przeciągu 5 pierwszych lat od rozpoczęcia kariery – wskazują badania przeprowadzone na nauczycielach w Wielkiej Brytanii. Jak jest na naszym rodzimym gruncie?”
ale już miejsce z\rankingowe dotyczy „rodzimego gruntu”
i gdzie ty pracujesz, że o 13 masz czas na komentowanie?
@nauczyciel_pl, może na samym początku artykułu (wystarczy cofnąć się do strony pierwszej): „Oto raport opublikowany przez serwis health.com”
Dla Geko i Parkera – idąc waszym tokiem rozumowania rozwiązanie jest bardzo proste. Jednym ruchem wysiudać wszystkich obecnych niereformowalnych n-li na tzw. zbitą twarz. Dzięki temu od razu zrobi się wolne miejsce, które Wy zajmiecie (razem z innymi psioczącymi na nas na innych forach np. Gazety Prawnej) i pokażecie, jak powinna wyglądać Polska szkoła, oczywiście pracując co najmniej 30-35 godzin dydaktycznych przy tablicy (bo tak twierdzicie, powinno być) i za jakieś 1300 zł miesięcznie (bo na więcej wg Was belfer nie zasługuje). A po około roku, jak pojmiemy Wasz przykład, łaskawie się zwolnicie i pozwolicie nam już zresocjalizowanym, powrócić do szkół.
Ps. Nie wiem dlaczego, ale ja jakoś nie potrafię się wymądrzać na temat pracy innych ludzi, skoro się na niej nie znam.
@ nauczyciel_pl
Drogi nauczycielu, uważne czytanie to cnota zawodowa zwłaszcza nauczycieli, nawet w _pl.
Link Gospodarza podaje źródło rankingu (portal health.com) będący źródłem amerykańskim (Time Warner). Ten z kolei, powołuje się na publikację z brytyjskiego Guardiana.
W żadnym z tych źródeł nic, ale to nic n/t badań rankingowych w Polsce nie ma.
Warto umieć świat rozumieć, nawet skompilowany przez gazeciarzy i zmanipulowany przez Gospodarzy.
A może zwłaszcza wtedy i gdy się tytułuje szlachetną sygnaturą belferskiej profesji.
PS. U nas o 13 już sklepy monopolowe otwarte, więc mam przerwę dla blogowego poratowania belferskiego zdrowia 🙂
@ parker…
Może nie pamiętasz, ale komuna potrafiła sporządzić ryż dmuchany z owsa. Przysmak szkolnej dziatwy (choć bez smaku) ale z braku laku… 🙂
Niektórym dmuchanie ryżu a la kom-propaganda zostało, teraz to się nazywa odurzenie, najczęściej Związkowe (z ukrytym R.)
Taka nasza nadwiślańska, belfer-blogowa lokalna elegancja – Francja 😉
Drogi Gospodarzu!
Aż tak źle nie jest…. Dyrekcja dyrekcją, papierki papierkami; owszem, to wszystko głupoty i stres. Ale mam ten luksus, że wchodzę do klasy, zamykam za sobą drzwi, i już jest fajnie!
@ keram
13 lutego o godz. 17:42
Drogi keramie, najlepiej, wedle Twoich nauk wymądrzać się na temat wypowiedzi, które nie miały miejsca i polemizować z opiniami, które wkłada się w usta rozmówcy?
Bo tak właśnie robisz.
W moim przypadku, wykonuję (również) zawód dydaktyczny, służący tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć.
Tyle, że nie biorę za to pieniędzy publicznych, więc pomysł, że dybię na Twoje szacowne i popłatne stanowisko (bo o pracy trudno, z Twoimi kompetencjami, mówić) jest jedynym zabawnym -i przez to cennym- wkładem w dyskusję.
W tej kwestii, pouczania mnie o pracy belfra, powiem, że usiłując w taki sposób wymądrzać się, osiągasz efekt wręcz przeciwny.
Przed czym chroń Was Szumilasie i Boże, jak przed czyśccowym pośmiewiskiem 🙂
Więcej pokory, refleksji, wglądu i …, no, tego z reklamy…co ma kumpla: serce, życzę 🙂
Najgorzej to ma grabarz.
Ubija bowiem ziemię gładko,
Piórem, naganem lub łopatką.
Czasem maczugą, pałą lub palącą inwektywą.
Smutne, że nic o tym nie wie…
Mówię Wam – grabarz.
@Gekko
faktycznie, przeoczyłem informację na początku, ale tez nie miałem czasu na czytanie
ps. nie zaglądaj za często do monopolowego bo bełkot przelewasz na klawiaturę 🙂
@KC – bardzo mi się spodobało to porównanie pracy nauczyciela i aktora.
@Gekko – zamiast być takim strasznym cynikiem – wysil się i w ogólnym zarysie przedstaw swój pomysł na zmiany w polskiej edukacji. Póki co – w żadnym z wpisów nie powiedziałeś jeszcze nic, co by mnie zainteresowało.
Czytam to, jak „Grę w klasy” w oryginale (ale języka oryginału nie znam).
Jest taki jeden polityk – Kaczyński się nazywa, który mówi w identyczny sposób, jednak żadnego pożytku z tego mówienia jeszcze nie widziałem.
keram
Wszystkich na raz wysiudać nie można i nie trzeba. Trzeba zacząć wymagać od tych co są. Wysiudać tych co się nie nadają. Wielu z dziś uczących, zaryzykuję twierdzenie że większość, gdyby im stworzyć warunki i jasno określić wymagania i je egzekwować byłaby dobrymi nauczycielami. I dziś tacy nauczyciele są, którzy sami z siebie, mimo niesprzyjających warunków potrafią uczyć, lubią to robić i lubią dzieci i dzieci ich i lubią, i dzieci się lubią uczyć przedmiotów wykładanych przez tych nauczycieli. Bo oni uczą dzieci a nie uczą fizyki czy polskiego. Uczniów uczą a nie przedmiotu uczą.
oj Gekko, Gekko a Ty znowu gekkujesz…
@ nauczyciel_pl
13 lutego o godz. 22:26
Miły nauczycielu, lubisz pisać, o czym nie wiesz – tym razem o mojej klawiaturze, jakbyś przy niej siedział.
Brak czasu na czytanie warto skoordynować z brakiem czasu na o tym pisanie, inaczej będziesz miał wrażenie, że wydawany przez się bełkot, to skutek urojonego obcowania z cudzą klawiaturą.
A to wrażenie Twoje, to może tylko wpływ bełta, zażytego zamiast czytania, przedwcześnie, za 10 minut 13-sta?
🙂 Tak czy siak, Gospodarz się stroi w zakanałową martyrologię – co Ty na to?
Pozdrawiam 🙂
—
@ Szczepan
Nic piękniejszego na tym blogu nie czytałem, szacun 🙂 🙂
@ Władek,
ja się tu już od jakiegoś czasu wysilam i niemało napisałem o tym, co moim zdaniem trzeba, etc.
Problem w tym, że to, co trzeba, to obraża uczucia branżowe belferstwa, a za to grozi ban na amen, nie mówiąc o zaliczeniu do najpodlejszego gatunku w łańcuchu – najmitów ministerialnych alibo i jakich prywaciarzy łoświatowych.
Ile można wytrzymać życia z piętnem urzędnika lub przedsiębiorcy – przecież jak pójdę na wywiadówkę to mnie pańcie tutejsze zaciągną do pokoju tortur i wykastrują.
Cynizm??? Moi (franc.)??? Ja przecież jedynym (niemal) tu obrońcą ethosu i wartości profesji belferskiej (ale nie tej paskarskiej – z paska pęsumowego).
Dajże Władku spokój z tym.
Napisz lepiej, czemu Gospodarz mgłą wyspiarską nas chłoszcze i dołyuje, jakby kondycja belfra polskiego nie wystarczyła… 🙂
parker
13 lutego o godz. 22:51
„Wielu z dziś uczących, zaryzykuję twierdzenie że większość, gdyby im stworzyć warunki i jasno określić wymagania i je egzekwować byłaby dobrymi nauczycielami”.
– – –
Parker- humanoptymista, kto by pomyślał 😉
Zejdź Pan na ziemię z dyplomacji i poczytaj tu, co myślą o „oświatowej wartości dodanej” i co rozumieją z jasnych i konkretnych celów, zadań i wymagań kompetencyjnych zawartych przecież od dawna w ministerialnych wytycznych.
Bełkot, Panie Parker, ruja i poróbstwo są te wytyczne – dla większości przytłaczającej.
Bo „nauczycielem trzeba /im/ pozwolić być” i basta.
To jest, Panie, ta, no – misja i powołanie, jak do wojska na kapelana, z tym sie człowiek rodzi i nie ludziom to oceniać.
Ludzie mają płacić i wychwalać, jak kapelana.
Uff 🙂
Władek
Bardzo miło … przeczytać. Pozdrawiam.
Matko. „W moim przypadku, wykonuję (również) zawód dydaktyczny, służący tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć.”.
Matko. Nie wiem, jak współczuć podsądnym. Może, istotnie, Gekko, zrób sobie przerwę?
Jak ja stwierdzilem ze wymiotuje na sama mysl pojscia do pracy, zmienilem prace. W wieku 50+. Byla to najlepsza decyzja profesjonalna w moim zyciu. Kazdemu rekomenduje.
A z czego zmienilem na co? Z zaszczytu „bycia profesorem” na zwykle bycie zwyklym inzynierem. Za dwa razy wiecej pieniedzy
Gekko, nie wiem co robiłeś przez te parę dni, w których nie pisałeś, ale wróć proszę do robienia tego, żebyś nadal nie pisał. Bla bla bla. Ty chyba dyrektorem jakimś jesteś, urzędnikiem, albo politykiem, że tak pie…lisz bez sensu. Tylko nie sil się na odpowiedź, to nie jest zachęta do Twoich wypocin. Nawet nie zamierzam jej czytać.
Gospodarzu, czy jest w planie jakiś mechanizm pozwalający wizytującym z góry pomijać wpisy wybranych osób czy trzeba sobie samemu skrypt napisać?
Już myślałem, że tematyka i ikonografia wpisu Gospodarza nikogo poza mną nie interesuje – a tu proszę!
Okazuje się, że najgorzej, to mają polemiści z belferstwem.
Nie wypada też piętnować publicznych antysemitów, jawnych oszczerców, profesjonalnych leni, napastliwych ignorantów w kwestii niedoczytanego przedmiotu napaści, oraz manipulujących faktami -by wzbudzić ku sobie współczucie- miłośników własnych.
Nie polepsza sytuacji rozumienie czegokolwiek, co wiąże się z zasadami i regułami wykonywania belferskiego zawodu.
Nie rozumienie ani sensu pracy ani tego, co się robi, ani też słowa czytanego, zawierających więcej elementów niż konstrukcja cepa, to przecież logo i totem plemienny szczepu belferskiego, jak kraj długi i szeroki.
Nie wypada – bo to przecież blog oświatowy, a oświata to to, co w plemiennym rytuale pozwala jedynie zbiorowo golić podatnika. Za wszelką cenę.
Czyli tupet i bezczelność oraz barwy plemienne na facjacie, więcej nie trza.
Oczywiście, że są znane i sprawdzone mechanizmy i algorytmy prewencji, aby plemię nie było narażone na konfrontację z obcymi, dybiącymi na ciepłe posadki i kluchy w mózgu.
Jakże byłoby miło i smacznie, aby wybór, co czytać pod blogiem, wzięła na siebie cenzura i zapis na autora.
Biorę więc pod uwagę wskoczenie na mobilny net, aby Gospodarz, nawet, jeśli jestem w podróży, mógł wycinać moje wpisy codziennie i zaznaczać wielokropkiem.
Byłyby to pierwsze i jakże popularne oznaki Jego aktywnej postawy wobec rzeczywistości.
Bo przecież, zgodnym głosem belferstwa, cenzura to najważniejsza umiejętność blogera.
Gospodarzu, ja też zachęcam, to wycinanie już się wiele lat sprawdzało, za nieodżałowanej komuny – i nadal jest w szkole lubiane 🙂
Ostatecznie, zawsze można ogłosić białe plamy na blogu wynikiem głupich zarządzeń ministerstwa oraz dywersji skretyniałych rodziców – i będzie na blogu swojsko, jak w szkole 🙂
Mamy przecież demikrację, a to wola ludu, choćby mikrego … (hihi).
A może by tak jakiś słownik gekkomowy ktoś z cierpliwych komentatorów opracował? A może sam Gekko pod każdym postem będzie umieszczał taki mini – słowniczek? Jako, że jest wiele autorskich neologizmów, nie można ich jeszcze znaleźć w dostępnych słownikach. A tu człowiek czyta, nie do końca zrozumie, co autor miał na myśli, przyczepi się o coś do Gekko, a tu raptem okaże się, że to wcale nie o to chodziło.
Władek
Jest dosyć prosty scenariusz, jak poprawić sytuację: wywalić na twarz wszystkich tych, którzy kształcą nauczycieli i zatrudnić fachowców. To samo zrobić z urzędnikami MEN. Rozpocząć kampanię w mediach, pokazując przywileje tych, którzy tak fatalnie kształcą nauczycieli, mają pensum 12 godzin w tygodniu i zarabiają po 20 tysięcy. Nagonkę z poszczuciem jest zrobić dosyć łatwo. Tylko co dalej?
W poniedziałkowym „Uważam Rze ” jest ciekawy wywiad z prof. Legutką: ani rządzący, ani opozycja nie wierzą, że da się wdrożyć jakieś procedury naprawcze.
Jak najbardziej zgadzam się ze sprzężeniem zwrotnym słów kanclerza Zamoyskiego z pańską trawestacją.
Niedawno prowadziłem ( bezpłatnie, sam pokryłem koszty podróży do Kielc) warsztaty dla nauczycieli i aktywnie współpracujących ze szkołą nauczycieli, poświęcone m. in nowatorskiemu zagospodarowaniu przestrzeni lekcyjnej, jako przestrzeni scenicznej oraz autorskiej metodzie prezentacji szkolnej matematyki. Nauczyciele i rodzice po trzech godzinach uśmiechnięci, niektórzy zachwyceni. Dyrekcja upiera się, że pomimo obaw co do podjętego ryzyka – pełnia sukcesu i zaproszenie do przeprowadzenia szkolenia. Niestety na sfinansowanie takiego szkolenia będę mógł sobie pozwolić dopiero we wrześniu. Kiedy dwa lata temu, podczas prezentacji tej metody w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie ( rodzice i kilkoro pracowników naukowych) wywiązała się dyskusja,miałem okazję zadać pytanie: czy potraficie Państwo wskazać jakiekolwiek inne porównywalne i wartościowe narzędzie, pozwalające na tak istotny wzrost efektywności nauczania, którego dostarczyła światowa pedagogika nauczycielom w ostatnim dziesięcioleciu ? Zapadła cisza, więc zaproponowałem handicap: to może w ostatnim dwudziestoleciu? Też nie?
A na potrzeby postawionego przez Pana pytania mogę zaproponować może takie rozwiązanie prawne: każdy pracownik naukowy, kształcący nauczycieli w Polsce, musi być czynnym nauczycielem w wymyślonym reformą gimnazjum, w wymiarze co najmniej pół etatu albo dyrektorem takiej placówki. Zapewniam, że sposób naboru do zawodu poprzez rekrutację na studia akademickie oraz kształt reform znacząco by się zmienił, może nawet na lepszy?
Władek
PS. Może to nieistotne, ale w Kielcach było 70 osób, w Uniwersytecie Pedagogicznym ponad 200. Pozdrawiam.
@ szczęśliwy emeryt
14 lutego o godz. 10:19
– – –
Pomysł ze słownikiem – przedni 😉
Drogi i szczęśliwy emerycie, jeśli tylko wskażesz, którego ze słów nie znasz, zawsze i chętnie wyjaśnię.
I każdemu innemu chętnemu.
Ale sukcesu nie gwarantuję – tak, jak dendrologowi szczęścia z kontemplacji designu mebla teakowego 🙂
Uprzejmości zasyłam 🙂
Drogi Geko.
Być może się wymądrzam, ale nikogo nie obrażam wpisami typu „bo o pracy trudno, z Twoimi kompetencjami, mówić”, choć nie mam wiedzy na temat Twoich kompetencj
(tak jak i Ty moich). Już sam taki wpis świadczy, że czytanie Twoich opini mija się z celem. Nie pouczam Cię o pracy belfra, proponuję tylko abyś jej zakosztował a nie tylko „w taki sposób wymądrzał się”. Kolejny cytat z Ciebie – „poczytaj tu, co myślą o ?oświatowej wartości dodanej? i co rozumieją z jasnych i konkretnych celów, zadań i wymagań kompetencyjnych zawartych przecież od dawna w ministerialnych wytycznych” sugeruje, że być może jesteś jednym z tych wybitnych doradców MEN-u, których proste „nauczycielstwo” (takie jak ja) nie rozumie. Mimo wszystko serdecznie pozdrawiam i życzę sukcesów w pracy „służącej tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć” (fajna nowomowa).
@ keram
14 lutego o godz. 13:07
– – –
Miły keramie, kompetencje zdradzają czyny i postawy nosiciela.
Również w dyskusji.
Nie przystoi kompetencyjnie belfrowi insynuować i manipulować zmyślonymi wypowiedziami i poglądami, co uczyniłeś.
Dlatego – wiem, co piszę o Twoich.
Pomimo wielu innych lękliwych insynuacji, nie mam nic wspólnego z ministerstwem, poza wiedzą o nauczaniu i zarządzaniu nim, jaka jest ogólnodostępna każdemu belfrowi wykonującemu zawód w krajach cywilizowanych.
Jeśli nieczytanie tego, co jest dla czytającego nowe, za wymówką „nowomowy”, przyniesie Ci więcej pożytecznych refleksji niż czytanie, nie przejmuj się – będziesz w bezpiecznym mainstreamie polskiego belferstwa.
Jeśli jest inaczej – życzę dobrej zabawy.
Też pozdrawiam 🙂
Drogi Geko – i znów obrażasz. Opdowiem krótko – nie chce mi się z Tobą gadać.
Niemniej pozdrawiam serdecznie!
@ keram
14 lutego o godz. 18:16
– – –
Nie widzę w tym co napisałem nic, co nie miałoby związku z faktami, jakie stworzyłeś Ty sam, ‚wkładając mi w usta’ uwłaczające mi wypowiedzi i poglądy oraz intencje (np. odebranie komuś pracy z niskich, osobistych pobudek), jakich nie wyrażałem w żaden sposób.
I czynisz to jako nauczyciel, co chyba jeszcze jednak do jakiejś moralności zobowiązuje.
Nie sądzę, aby polemika z taką napaścią mogła być obraźliwa, przeciwnie, napastnik obnażony, jeśli prezentujący się jako obrażony, traci jedynie szansę na
uniknięcie wizerunku bezwstydnika.
W ogóle nie traktuję naszej dyskusji personalnie, ale jest to pouczające „case study” dla tych, którym brakuje tego na zajęciach z metodyki i pedagogiki.
O czym? Ano, o kompetencjach belfra właśnie – leżących na ulicy (tak jak odnośne case studies, do wzięcia za darmo :).
Tak więc pozdrawiam Cię równie serdecznie, życząc wielu satysfakcji z nieprzeczytanych, niepokojących nowinek 🙂
@gekko
(jak mi się oberwie, nadstawię drugi policzek)
jeśli Twoja praca ?służy tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć? i jednocześnie potępiasz w czambuł „belferstwo” (skrytykowałeś nawet opinię parkera),
to… jakie efekty osiągnąłeś w swojej pracy? Gdzie ci doskonali nauczyciele, którzy dzięki Tobie nauczyli się, jak uczyć?
pozdrawiam walentynkowo
abc 14 lutego o godz. 21:57
„to? jakie efekty osiągnąłeś w swojej pracy? Gdzie ci doskonali nauczyciele, którzy dzięki Tobie nauczyli się, jak uczyć?”
*********************************************************
Argumenty, że napaść na Irak była spowodowana amerykańską chęcią kradzieży cudzej ropy nie mają sensu! Z oczywistego powodu, a mianowicie za tyle forsy, ile USA wydało na wojnę można było kupić sto razy tyle ropy, ile teraz wydobywa się w Iraku! Nawet gdyby całą ową ropę zagrabiało USA, a przecież tak się nie dzieje!
Chwila moment.
Należy zdać sobie sprawę z faktu, że KTO INNY ZAPŁACIŁ ZA WOJNĘ A KTO INNY KASUJE ZA ROPĘ.
Za wojnę, za broń, za pensje najemników i ich morderstwa i zbrodnie zapłacił amerykański podatnik. I zgadza się – sto razy więcej aniżeli ta ropa jest i będzie warta.
Zyski ze sprzedaży broni i z wydobycia ropy zgarniają zaś ci, którzy rzeczywiście rządzą USA. Oni z pewnością nie dokładają do interesu.
*******************************************************
Założenie, że efektem pracy jakiegoś urzędasa od dokształtów i prezentacji ma być „doskonały nauczyciel” jest uroczo naiwne.
Urzędas/prezĘnter/motywator/komiwojażer/snake oil peddler ma ZGARNĄĆ SWOJĄ DZIAŁKĘ. I tyle go to obchodzi.
Forsa pochodzi (czasami) z kieszeni naiwnych belfrów a (dużo częściej) z kieszeni podatnika w postaci wszelkiego rodzaju kursów finansowanych z tzw. funduszy unijnych. Czy z dokładką i za pośrednictwem MENu, czy jakoś inaczej – ale takich przekrętów w Polsce jest cała masa. Urzędy Pracy też udają, że coś robią partycypując w organizacji wszelkiego rodzaju kursów w zawodach, które MAJĄ CHĘTNYCH PREZENTERÓW a nie JAKIEKOLWIEK ZAPOTRZEBOWANIE RYNKU.
Do zapamiętania:
Co jest pożądanym efektem: FORSA W KIESZENI PREZENTERA!
@zza kałuży
Nic dodać, nic ująć…;-)
@Gekko
I na tym koniec dyskusji. Każdy pozostaje przy swoim. Amen!
Pozdrawiam serdecznie i dużą dozą sympatii!
zza kałuży
14 lutego o godz. 23:49
„Forsa pochodzi (czasami) z kieszeni naiwnych belfrów a (dużo częściej) z kieszeni podatnika w postaci wszelkiego rodzaju kursów finansowanych z tzw. funduszy unijnych. Czy z dokładką i za pośrednictwem MENu, czy jakoś inaczej ? ale takich przekrętów w Polsce jest cała masa. ”
Trafna diagnoza – można jedynie dodać, ze w ewidentnym interesie wszelakich fachowców – „wykonujących (również) zawód dydaktyczny, służący tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć.? leży uprawianie „czarnego pijaru” wobec „belferstwa” i udowadnianie wszelkimi możliwymi sposobami – łącznie z erystycznymi technikami manipulowania wypowiedziami internautów po to, by uzasadnić wobec naiwnego społeczeństwa konieczność kosztownych i bezmyślnych reform, których to kosztami obarczani są wszak wszyscy podatnicy, a przede wszystkim istnienia i sutego opłacania takich „fachowców” od niczego, „wykonujących (również) zawód dydaktyczny, służący tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć.?.
Gekko
14 lutego o godz. 16:19
„Nie przystoi kompetencyjnie belfrowi insynuować i manipulować zmyślonymi wypowiedziami i poglądami, co uczyniłeś.”
Tym bardziej nie przystoi takie insynuowanie szanownemu i zmyślanie szanownemu Gekko – który winien tu świecić przykładem nienagannej postawy, wszak wykonuje on „zawód (również) dydaktyczny służący tym, co uczą, uczenia się, jak uczyć.?
Swoimi wypowiedziami – między innymi wobec mnie, czego niejednokrotnie dowodziłam zaprzeczając i protestując przeciwko przeinaczaniu moich wypowiedzi – niejednokrotnie dawałeś przykład postaw teraz przez siebie napiętnowanych.
Obłuda w czystej postaci….
I tacy ludzie uczą innych „jak uczyć”???
Nic dziwnego, że coraz częściej młodzi nauczyciele przychodzą zupełnie do zawodu nieprzygotowani, ani pod względem kompetencji, ani tym bardzie pod względem postaw moralnych….
Najbardziej śmieszy mnie „gekkonowe” oburzenie i krytyka
@ hilda
15 lutego o godz. 10:28
– – –
Czyste w swym brudzie insynuacje żaby, aspirującej do rozkoszy konia w kuźni. Zwracam uwagę na różnice w rozmiarach, bo nadęte żaby lubią pękać.
Nie będąc belfrem, a więc bez obciążeń etyczno-moralnych tej profesji, z największą przyjemnością dedykuję ten ekskluzywny i jednorazowy komentarz Tobie i wszystkim Twym wysiłkom osiągnięcia dźwięcznego galopu za pomocą lepkich łapek 🙂
Jak widać, bawimy się oboje, tyle że ja za darmo 🙂
@ abc
14 lutego o godz. 21:57
– – –
A kto pyta i jakie ma zasługi, że pyta?
🙂 🙂 🙂
PS W moim przypadku, wszystkie policzki służą mi tylko do całusów, zasyłam dubeltowe, z góry 🙂
A tak wygląda dialog w wykonaniu MEN:
http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,11163604,Tak_MEN_dyskutuje_z_obywatelami.html
To dotyczy nie tylko rodziców…
@S-21
Tak władza rozmawia z każdym na dowolny temat. Na tym polega demokracja – wy (społeczeństwo) myślicie, że na coś macie wpływ, a my (władza) was nie wyprowadzamy z błędu i robimy to co chcemy. Dopóki w rządzeniu nie będą brali udziału efektywnie i bezpośrednio wszyscy ludzie, dopóty ludzie wyznaczeni do rządzenia nie będą brali pod uwagę tej garstki, która coś chce zmienić. Od wieków wiadomo, że zorganizowany gniew ludu to najstraszliwsza siła znana ludzkości, dlatego należy lud trzymać w stanie zawieszenia i niezdecydowania, na przykład unikając wszelkich klarownych odpowiedzi. Metoda bezpośredniego sprawowania władzy przez lud jest natomiast bardzo prosta do wprowadzenia. Referenda dotyczące wszystkich dziedzin życia, w których bierze się udział drogą elektroniczną, przez internet z domu, przez dowolny bankomat, bądź w szkołach i siedzibach gmin lub powiatów, na przenośnych stanowiskach z dotykowymi ekranami. Głosowanie nad ustawami wszystkich Polaków, a nie tylko tych z Sejmu. Można? Można. I argument o kosztowności papierowego referendum znika, bo cały ten koszt drukowania za każdym razem milionów papierów do postawienia iksa zamienia się na jednorazowy zakup i instalację ekranów do głosowania i obsługi bazy danych. Ale trzeba chcieć najpierw brać pod uwagę to czego chcą ludzie.