Który rok lepszy – parzysty czy nieparzysty?
Kończy się rok nieparzysty, moim zdaniem, lepszy, a zaczyna parzysty, czyli gorszy. Szczególnie dla nauczycieli liceów może to być rok okropny. W Łodzi, a podobnie jest w całej Polsce, wyciszane będą kolejne szkoły. W każdej, zarówno tej mającej problemy z naborem, jak i takiej, do której walą tłumy, będą likwidowane klasy. Docelowo szkoły średnie mają mieścić maksimum 15 klas (po 5 w poziomie). Gdzie jest więcej, tam będzie mniej. Będzie to też kolejny rok, w którym szkół się nie buduje, tylko likwiduje.
Mniej będzie także godzin, na czym stracą wszyscy nauczyciele – najmniej poloniści (po jednej godzinie na klasę), najwięcej geografowie czy fizycy (wielka niewiadoma, ile godzin im zostanie). W każdym liceum będzie inaczej, gdyż uczniowie zdobędą prawo wyboru przedmiotów. Szkoły boją się tego jak ognia, gdyż młodość bywa zmienna, co dla belfrów oznacza niepewność zatrudnienia. Nauczyciele będą musieli swój przedmiot sprzedawać uczniom niczym marchewkę na targu. Kto przyciągnie uczniów, ten będzie miał pracę. Zmiany będą wchodzić powoli, w roku 2012 się zacznie.
Jestem przesądny, dlatego wolę rok nieparzysty od parzystego. Ważne decyzje podejmuję w roku nieparzystym, tą zasadą kieruję się np. kupując i sprzedając samochody (moje hobby). W 2005 kupiłem i sprzedałem samochód, w 2007 kupiłem, w 2009 kupiłem i sprzedałem, w 2011 kupiłem i sprzedałem. W 2012 wychodzi, że muszę sprzedać, co mnie bardzo martwi. Spróbuję przeciągnąć tę transakcję do roku nieparzystego. Niestety, nie wszystko da się odłożyć na później. Pewne rzeczy trzeba będzie zrobić w roku parzystym.
Mam nadzieję, że to tylko płonne obawy, a rok 2012 będzie niespodziewanie szczęśliwy. Kochani Czytelnicy i Komentatorzy, życzę spełnienia marzeń i wielu radosnych chwil. Korzystajcie z życia w całym roku 2012 – oby nie był dla nikogo pechowy. Szczęśliwego Nowego Roku – życzy gospodarz.
Komentarze
jak widać z zarobkami nie jest tak źle skoro nauczyciele mogą sobie pozwolić na zakup samochodu co rok, jedynie z powodu przesądów odkładają to na co dwa lata
Ja życzę nauczycielom mniej lęku przed dokonywującymi wyborów uczniami, więcej treści w szkołach już wybudowanych, tak wielu godzin szczerej i wypracowanej satysfakcji zawodowej, jakie nigdy nie zmieszczą się ani w pęsumach ani w fałszowanych (ach, te krasnoludki z Afryki!) dziennikach.
Dołączam się też do życzeń Gospodarza, wieszcząc na nowy rok belfrom tak wielu sycących hobby marchewek, jakich żaden samochód, w roku parzystym czy też nieparzystym, nie zmieściłby metodą kija.
🙂 🙂 🙂
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku !!! Oby przyniósł nam wszystkim tylko pozytywne zmiany.
Szanowny Gospodarzu, nie zawsze podoba mi się, co i jak Pan pisze, ale i tak Pana lubię. Życzę w Nowym Roku wiele optymizmu, poczucia humoru, ostrego pióra i życzliwości od ludzi. Pozdrawiam wszystkich czytelników BELFERBLOGA z Gekko na czele, życząc mu dystansu do wielu spraw, mniej zacietrzewienia i, oczywiście, pokoju na świecie!
Jeżeli kiedykolwiek nastąpi rok bez reformy szkolnictwa, będzie to niechybny znak, że koniec świata bliski. Znane mi osoby już planują założyć prywatne instytucje dające wyłącznie korki dla licealistów, o których lęk, że będą przeuczeni paraliżuje ME. Osoby te liczą na instynkt samozachowawczy młodzieży i rodziców.
Optymizmu Gospodarzowi i tym , którzy tu piszą.Wszystkiego najlepszego ! Lara
I obyście te swoje przedmioty – niczym marchewki na rynku – skutecznie uczniom sprzedali :)!
Ale żeby trochę odsapnąć od tej lukrowanej noworocznej atmosfery powiem Wam, że mi pewna belferka już coś sprzedała (choć reforma z wyborem przedmiotów rzeczywiście mnie nie dotknie). I to coś, czego nigdy, w najśmielszych snach, nie spodziewałam się „kupić” – albowiem była to fizyka. Ja – tumanistka z dyskalkulią od najmłodszych lat, patrząca na liczby z paniką w oczach, pokochałam fizykę. Fizykę teoretyczną. A wszystko dlatego, że nauczycielka wyczuła chyba pismo (czyt. reformę) nosem, przeskakując pewne tematy, ucząc niemal wyłącznie (choć trochę liczenia też było, ale nie w nadmiarze 😉 ) tematów, jak to określiła, „babskich” (same dziewczyny w klasie). Ten mały sabotaż trwał przez kilka lat, aż wreszcie – Pani wkroczyła z miną triumfatorki do sali mówiąc: „słuchajcie – przewidziałam reformę. Od teraz babska fizyka wszędzie, w każdej klasie”. I wiecie co – nie smuci mnie to. Moja klasa kocha fizykę. A dowód tego dała po próbnej maturze, kiedy to na zdziwione spojrzenie pani pod tytułem „co wy tu na lekcji robicie”, odpowiedziała: „bo my na fizykę przyszłyśmy”… Między innymi a może właśnie głównie dlatego, że uczy nas jej odpowiedzialna osoba, która dobrze wie, że z odchodów diamentów nie wyrzeźbisz, taka sytuacja mogła mieć miejsce.
Życzę wszystkim licealnym nauczycielom fizyki, żeby po rocznym cyklu owej „babskiej fizyki”, tym razem dostępnej już dla wszystkich klas Polski, na ostatniej lekcji towarzyszył im słuszny jęk zawodu. Bo jest piękna.
To prawda, Hersylio. Od nauczyciela zależy, czy przedmiot polubisz, czy znienawidzisz. W gimnazjum miałam problemy z chemią i fizyką (ta sama nauczycielka). Zero doświadczeń, sama teoria, uczeń traktowany jako dopust Boży i zło konieczne w jednym. W liceum dzięki wspaniałej nauczycielce zrozumiałam i polubiłam chemię. Niestety, fizyka pozostała nadal moim sennym koszmarem, bo licealny belfer stosował te same metody, co i gimnazjalna fizyczka.
Hersylio, zaspokój proszę moją ciekawość – jakie zagadnienia w fizyce są „babskie”? 🙂 do tej pory żyłam w przekonaniu, że kwestie naukowe są uniseksualne;)
@Atenka – odsyłam Cię do fizyków 😉 Ale ze swojej strony mogę powiedzieć, że np. takie zagadnienie jak proces prania, który jest procesem fizycznym (chociaż na chemii w III klasie liceum też występuje). Choćby tematy o lustrach wyjaśniające, w jaki sposób powstaje w nich obraz. Mnie jako kobietę niezwykle zainteresowała np. polaryzacja – termin, który brzmi baaardzo groźnie i na forach internetowych jest często przedstawiany przez uczniów jako słowo-wytrych, najczęściej będący wymówką na temat trudności fizyki – jakież było moje zdziwienie, że dotyczy ona okularów przeciwsłonecznych, gadżetu tak przez kobiety często używanego 😉 No ogółem jest tego mnóstwo 🙂 Błąd popełniają nauczyciele którzy twierdzą, że należy zlikwidować w społeczeństwie „pokraczny patriarchat” – kobieta, jak pisał już Szekspir, to raczej „puch marny”. Wiem coś o tym – to już druga żeńska klasa, w której jestem. Może to specyfika mojego liceum profilowanego, może nie, ale naprawdę pewne tematy są gorzej przyswajane przez kobiety – i jak na ironię, nie tylko te z przedmiotów ścisłych. W mojej klasie nikt np. nie potrafił streścić wojennych opowiadań Borowskiego, choć na własne oczy widziałam, że wszyscy je czytali, choćby na przerwie. Choć polonistkę też mamy świetną i wierzę, że z tego wybrnie 🙂
Samochody Gospodarza (i Jego Sz. Małżonki?)
2004 2005 2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 2013
aaaaaaaS
………..KBBBBBBBBBBBBBBBBS
……………………..KCCCCCCCCCCCCCCCS
……………………………………KDDDDDDDDdddddddS
………………………………………………….KEeeeeeeeee
„W 2012 wychodzi, że muszę sprzedać”
?
Z wykresu „wychodzi”, że Gospodarz preferuje jeździć samochodem przez 4-5 lat i dopiero potem go wymieniać na inny. Tak więc sprzedaż tego zakupionego w 2009 powinna nastąpić w 2013 a nie w 2012…Chyba, że ten z 2009 okazał się być „cytryną”. Na marginesie, czy do języka polskiego dotarła też ta kalka językowa amerykańskiego lemona na określenie ciągle psującego się, nieudanego egzemplarza samochodu?
Pozdrawiam w Nowym Roku.
@Hersylio – dzięki za odpowiedź:) ale co do reszty Twojego wpisu niestety nijak nie mogę się zgodzić. Ta „niemożność” dziewczynek do zrobienia tego czy owego to nie jest ich wrodzony defekt (tak jak robienie prania nie jest uwarunkowaną genetycznie funkcją kobiecą), tylko efekt kilku czy kilkunastoletniego wychowania w domu i w szkole oraz niestety w mediach. Jeśli dziewczynkom wtyka się do ręki lalki i małe kuchenki i kupuje „Witch” czy inne badziewie, to jakim cudem nagle w wieku nastu lat mają pokochać opowiadania wojenne czy astronomię? Bogu dzięki mój Tata od dziecka razem ze mną zgłębiał fizykę, elektronikę i inne „powazne” zagadnienia – nie zakazując przy tym lalek – i dlatego moje zainteresowania wykraczają poza pranie, lustra i idealny makijaż na każdą okazję;) a tak poważnie – dzielenie tematów na babskie i męskie, zwłaszcza w nauce, przynosi więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza kobietom. Jest dla mnie szczególnie przykre, gdy takie poglądy są głoszone przez same kobiety;( nie daje to wiele nadziei na zmianę podejścia edukacyjnego do dziewczynek w tym kraju;(
A ja tam wolę, żeby mi mój chłop w mizoginicznym ataku litości umył okna, niż żebym ja je sama myła…
Mój chłop myje okna i robi inne rzeczy w domu, bo uważa, że tak trzeba, a nie, bo się nade mną lituje… Jest współwłaścicielem i współmieszkańcem domu, więc go współprowadzi. To dla nas jedyna logiczna możliwość w związku.
@atenka
Każdy ma w domu to na co pozwala mu jego punkt widzenia. Jeśli ma się przekonanie, że jest kobieta kurą domową, a mężczyzna nie powinien robić w domu nic, to potem całe życie zasuwa się ze szmatą. Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Facet zwykle poczuje się ważny i potrzebny jak będzie wykonywał „cięższe” prace. Wystarczy go tak wychować, by pomagał, a nie żłopał piwsko przed TV.
Jak to dobrze, że niektórym belferskim ‚babom’ chłopy kojarzą się z jedynie praktyką… mycia okien 🙂
Inaczej strach byłoby przyjść ojcu na wywiadówkę nawet, niektóre panie z pokoju N. mogą wzbudzać całkiem nieczyste apetyty.
Ale to nie te, od mycia okien… 🙂
Nareszcie jakiś wątek edukacyjny popularny i na poziomie: tu – parapetu, a następny – parapetówki 😉
@Atenka – z boku może to wyglądać może niekorzystnie, ale było bardzo skuteczne – przynajmniej w przypadku mojej klasy (choć i pozostałe uczone przez ową panią bardzo chwalą sobie jej lekcje fizyki i nie tylko). A „babska fizyka” z tego co wiem nie jest jedynie jej wymysłem, to de facto „fizyka dla humanistów” – slogan reklamowy wykorzystywany do tej pory przez wiele szkół, m.in. w liceach – od momentu reformy będzie dostępna dla wszystkich.
Może i w tym naszym konkretnym „babskim” modelu wychowania kryje się jakieś niebezpieczeństwo, ale jeśli dzięki niemu przybędzie nam trochę wiedzy ścisłej, której inaczej byśmy nawet nie liznęły, to tylko przyklasnąć. Możliwe, że jest to kwestia nomenklatury – w końcu jeśli mówisz uczniom, którzy są oporni w pisaniu notatki że w „ten sposób zrobicie ściągę na klasówkę” to zachecasz ich do ściągania? Można to różnie interpretować… W szkole i tak (i to nawet niekoniecznie na lekcjach) przez wielu, nieraz nawet tych co bardziej światłych belfrów, rola kobiet i mężczyzn bywa pojmowania tragicznie. Na tegorocznym apelu z okazji Dnia Nauczyciela byłam świadkiem przez jedną z mądrzejszych i bardziej lubianych nauczycielek (a przez to zaprzęganą do organizacji apeli wszelakich) strofowania uczennicy: „bądź kobieca, poruszaj się z gracją, w końcu jesteś kobietą!” A była to dziewczynka bynajmniej nie o wdzięku słonicy, lecz jedna z najładniejszych, jeśli nie najładniejsza w całej szkole, która staje na rzęsach żeby być zadbana i naprawdę nie ma potrzeby deprymować jej w ten sposób. Ta sama pani na lekcjach biadoli, jak to wśród młodzieży szerzy się anoreksja, samookaleczanie i owczy pęd za modą nie wiedząc, że to dorośli, pośrednio lub bezpośrednio, często w ten sposób stają się przyczyną tych problemów.
I jeszcze jedno – nawet dziewczynki, którym od dziecka oferuje się szeroki wachlarz zabawek zarówno tych „chłopięcych”, jak i „dziewczęcych”, często podświadomie wybierają te drugie. Po prostu tak mają. I nawet jeśli rodzic niczego nie zaniedbał, to bywa to jakoś uwarunkowane – nie wiem co i jak, ale w większości się sprawdza…
@Hersylia „kobieta, jak pisał już Szekspir, to raczej ?puch marny?.” Czy mnie oczy mylą?
@Hersylia
?…bądź kobieca, poruszaj się z gracją, w końcu jesteś kobietą!?
Uważasz, że powyższe zdanie jest deprymujące? Tylko dlatego, że wypowiedziane w kierunku kogoś kto już „staje na rzęsach”? Nie bardzo rozumiem. Skoro ta nauczycielka tak stwierdziła, to nie musi zaraz oznaczać, że dziewczyna kobieca nie jest, lub że porusza się bez gracji. Nie znam zasadniczo kontekstu ani sposobu wypowiedzi, a sam ten tekst można rozumieć wielorako. Niemniej jednak, bez przesady. Kobiety mają dziwny zwyczaj odbierania dwuznacznych lub wieloznacznych przekazów w najgorszy możliwy sposób. Ten sam tekst (…bądź facetem, poruszaj się pewnie i odważnie, w końcu jesteś mężczyzną) skierowany do mężczyzny ja rozumiem tak: „nie obawiaj się, do odważnych świat należy, śmiało, pokaż na co cię stać, uwierz w siebie”. Czyli wspomagająco-zachęcająco. A jeśli tekst mimo wszystko był jednoznaczny i strofujący, to zawsze można się nie zgodzić, tak? Czy ta Pani jest jedynie właściwym wykładnikiem szyku i stylu?
„…wśród młodzieży szerzy się anoreksja, samookaleczanie i owczy pęd za modą nie wiedząc, że to dorośli, pośrednio lub bezpośrednio, często w ten sposób stają się przyczyną tych problemów.”
Przyczyną tych problemów jest ludzka natura i jej różnorodność, którym obecny w Zachodnim modelu punkt widzenia, nie przeciwstawia żadnym nadrzędnym wartościom. Często na etapie kształtowania osobowości społecznej brak jest młodym ludziom wzorców. W mediach nie ma silnych wartościowych figur, polityka to babranie się w gó…, rozrywka to odmóżdżająca papka, filmy są coraz bardziej o niczym, szkoła nie stanowi żadnego wzoru, a Kościół dawno przestał być dla wielu ludzi podporą i drogowskazem, zamieniając się w nudną rutynę bez znaczenia.
Dla mnie osobiście najważniejsze w życiu jest: „bądź sobą, rób to co uważasz za słuszne”. W ten sposób popełnia się czasem błędy ale i wyciąga wnioski dające doświadczenie na przyszłość. Nie masz potem pretensji do całego świata, że robisz coś czego nie chcesz, „bo moda, bo dorośli, bo świat jest zły”. Ogarnijcie się i przestańcie marudzić. Część z Was naturalnie procesu „dorastania” nie przeżyje, bo to też modne ciąć się, wieszać i truć. To takie emo, rozpacz wylewa mi się uszami po prostu. Nikt nie powiedział, że życie będzie łatwe i przyjemne, ale zasadniczo wybór jest między takim jak sobie zorganizujesz, a niewiadomą. Niewiadoma i tak nas czeka, ja wolę przynajmniej zrobić rzeczy na które mam ochotę zanim to nastąpi, ale każdy ma swój wybór.
„…dziewczynki, którym od dziecka oferuje się szeroki wachlarz zabawek zarówno tych ?chłopięcych?, jak i ?dziewczęcych?, często podświadomie wybierają te drugie.”
Guzik prawda. Mając szeroki wachlarz możliwości, wybierasz takie zabawki jaki masz typ osobowości.
@Student polonistyki – oczywiście, był to Mickiewicz. Oczy Cię nie mylą, przyznaję się do błędu i przepraszam za niego stokrotnie 😉 Jednocześnie podziwiam Cię, że chce Ci się jeszcze w ogóle zwracać uwagę internetowej dziatwie 🙂
„…jeśli mówisz uczniom, którzy są oporni w pisaniu notatki że w ?ten sposób zrobicie ściągę na klasówkę? to zachecasz ich do ściągania? Można to różnie interpretować?”
– – –
Och, jakże różnie można to interpretować, drodzy belfrzy, przepraszam: belferki.
Wszak nauka kobieca, wyzwolona genderowo, wnosi do szkół jakże piękną różnorodność.
Ja, jako wstrętnie jądrzasty samiec, interpretowałbym to belferskie wezwanie do robienia sobie ściąg, jako do wzięcia w swe ręce ściągacza do mycia okien.
I kto mi co zrobi w takiej szkole? Użyłem przecież słowa – klucza poprawności 🙂