Metody aktywizujące
Są metody aktywizujące i aktywizujące. Ja preferuję te drugie. Z nich najbardziej lubię trzy: krótką przechadzkę, wyjście ze szkoły na cały dzień oraz piknik kilkudniowy.
Dawniej, kiedy jeszcze nie słyszano o metodach aktywizujących, wychodzenie ze szkoły należało do żelaznego repertuaru każdego nauczyciela. Wychodziło się do teatru, kina, muzeum, domu kultury, na uczelnię, do sądu, a nawet więzienia i wszędzie, gdzie nas chcieli przyjąć. Z uczniami byłem na działce jednego z rodziców, u mnie w mieszkaniu, w ruinach fabryki, na cmentarzu, na murku, w bramie itd. – a wymieniam tylko te wybrane miejsca, gdzie prowadziłem lekcje. O wyjazdach do Sejmu, w góry, nad jeziora, do lasu, do obcego kraju, miasta i swojską wieś też można sporo napisać, ale to oczywista oczywistość, że dawniej się jeździło i wychodziło. Teraz zaś coraz rzadziej. Nawet na zwykły spacer z uczniami się nie wychodzi, a jak już wychodzi, to od wielkiego dzwonu.
Wychodzę w najbliższym czasie z klasą maturalną na Salon Perspektyw (będą lekcje o maturze i studiach). Dawno nie wychodziłem z budynku liceum, więc trochę czuć ode mnie stęchlizną. Najwyższa pora przewietrzyć i siebie, i uczniów. Pogoda sprzyja takim planom.
Zrobimy sobie krótką przechadzkę (metoda aktywizująca) ulicą Wólczańską i dalej aż do budynku Politechniki Łódzkiej. Potem wejdziemy na kilkugodzinny piknik (metoda aktywizująca), jaki urządzą nam organizatorzy wydarzenia. Wszystko w rękach pracowników OKE, którzy będą rozwiewać wątpliwości uczniów dotyczące matury. Mam nadzieję, że nie zaleją słuchaczy monologami, tylko pozwolą na interakcję. Nie mam jednak pewności, ponieważ nie wiem, czy urzędnicy OKE oddają cześć metodom aktywizującym, czy też hołubią wyłącznie własne gadanie. W razie czego pospieszę z pomocą i zabiorę uczniów na świeże powietrze (metoda aktywizująca) lub – co podobno aktywizuje najbardziej – na papierosa (jeśli organizatorzy przewidzieli taką aktywność).
Komentarze
A mnie już przeszło.
Nie ma czasu na zabawy, wycieczki, apele, audycje, teatr, kino, mecze, wystawy itp
Nowa podstawa programowa, która za rok wejdzie do szkół średnich, wymaga realizacji podstawy programowej. Każda lekcja jest ważna i cenna. Najbardziej odczują to osoby prowadzące przedmiot w wymiarze 1 godziny tygodniowo. Tu wycieczka, tam wyjazd, apel i buch. Może się zdarzyć, że w ciągu miesiąca nie odbędzie się ani razu lekcja.
Novum zmian jest monitoring podstawy programowej. Papierki, papierki, papierki i papierki.
Tęsknię za czasami przed dyktaturą Hall. Wówczas metody aktywizujące były aktywizujące uczniów a nie papiery.
Złudne nadzieje odnośnie tego Salonu, Gospodarzu – zwykle to ogromny chaos organizacyjny i nigdy interakcji. A nasza szefowa OKE (Gdańsk) to nawet sama sobie zadaje pytania, na które odpowiada – by ułudę interakcji podtrzymać;)
stary pisze:
„A mnie już przeszło.
Nie ma czasu na zabawy, wycieczki, apele, audycje, teatr, kino, mecze, wystawy itp”
Mnie też już przeszło. Mam to w nosie. Przede mną góra durnych papierów do wypełnienia – ipetów, wniosków, planów…. Na wycieczki i do teatru niech uczniów zabierają ich rodzice. Ja przeprowadzam swoje lekcje i spadam do domu – papiery czekają! Papiery górą! Niech żyją papiery!
Żeby wyjść z młodzieżą muszę wypisywać bzdurne kwity. No to nie będę ich wypisywał i wychodził ani jeździł! Hall z nimi!
Tomek pisze:
„Żeby wyjść z młodzieżą muszę wypisywać bzdurne kwity.”
Prawda. Zapomniałam o tym napisać w poprzednim poście. Zwykłe wyjście do kina poprzedza półgodzinne wypisywania tzw. karty wycieczki. Kiedyś dyrektor otrzymywał informację, która klasa wychodzi i dokąd, teraz zostawia się na jego biurku wypełnione dwie strony A4. Zatem nie wychodzę.
Po co chodzić? Pracować 2 godziny i 48 minut nic więcej! Tak jak stoi napisane, tak jak ogłosili, niech się słowo ciałem stanie! Nie wiem, czy tak długo wytrzymam, bo lubię metody aktywizujące. Lubię jak się dzieci cieszą, ze pani z nimi poszła do kina, bo ojciec i matka nie chcą, do muzeum, bo „fajnie jest w tym muzeum”, i jeszcze w inne miejsca. Dyrektor grzmi podstawa programowa musi być realizowana, rodzice piszą skargi, ze nie realizujemy, a my po prostu znamy dzieci i młodzież, czasem nawet lepiej niż ich rodziciele. Podstawa programowa niczy Biblia, mam nadzieję, ze p. Hall wkrótce zniknie, zapadnie się pod ziemię, zasiądzie w ławie poselskiej , cokolwiek byleby przestała psuc.
A dlaczego idzie Pan na tzw. Salony? Przecież Pańscy uczniowie wszystko doskonale wiedzą – nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że uczeń ostatniej klasy XXI LO nie wie, jak wygląda egzamin maturalny z polskiego. Jeśli nie wie, to jest to czyjaś wina.
A wyjście jest w tym wypadku niewątpliwą stratą godzin dydaktycznych. Mój dyrektor mówi – na salonach bywają, ci którzy grają w salonowca. W wy macie pracować z młodzieżą. To też łódzkie liceum.
Karta wycieczki jest potrzebna.
Miałem kiedyś nieprzyjemności. Dziewczynka mysiej urody powiedziała w domu, że idzie na wycieczkę a pobiegła przespać się ze swoim chłopakiem. Winny był oczywiście nauczyciel.
Karta wycieczki mnie uratowała.
Wypełniam ją i będę wypełniał. W sumie mało roboty jak wszystko się już dawno wklepało do komputera (zdaniem niektórych samo się wklepało)
polonista: „Kiedyś dyrektor otrzymywał informację, która klasa wychodzi i dokąd, teraz zostawia się na jego biurku wypełnione dwie strony A4. Zatem nie wychodzę.”
Domyslam sie ze to na wypadek sledztwa w razie jakiegos wypadku. Nauczyciel musi miec „dupochron”, dyrekcja musi miec „dupochron”. W koncu jestesmy panstwem Prawa. A moze i Sprawiedliwosci.
stary pisze: 2011-09-26 o godz. 16:29
ależ z pana nieczuły na wdzięki dam, nieużyteczny belfer.
Minister Hall pokazała swoje nogi w SE a pan się jej merytorycznie czepia.
34% brytyjskich nauczycieli zabrała swoich uczniów tylko na 1 lub 2 wycieczki w 2010 roku.
17% nauczycieli nie było na żadnej wycieczce w ciagu ostatnich 12 miesięcy. Jeżeli już była jakaś wycieczka, to najczęściej do muzeum.
30% stwierdziło, ze liczba wycieczek szkolnych spadła w ciągu ostatnich trzech lat, obwiniając wzrost biurokracji i brak środków finansowych oraz czasu na zaplanowanie wycieczki.
Badanie opisują rosnącą kulturę unikania ryzyka w szkołach. 29% nauczycieli mówi, że niektóre popularne gry zostały zakazane na ponieważ zostały uznane za niebezpieczne. Od gier typu British bulldog do piłki nożnej i rugby.
60% nauczycieli powiedziało, że częstotliwość zabaw na placu zabaw spadła z powodu zmiejszenia sie liczby opiekunów. Do nadzorowania dzieci.
Są szkoły, w których zakazano bitew na śnieżki, chociaż są też takie, gdzie się do nich zachęca.
Naczelnika wydziału w szkole w Anglii tak opisała swoje myśli:
„Najpierw bardzo sie cieszę na myśl o organizowaniu nowej wycieczki, a następnie cała energia ze mnie uchodzi gdy zdam sobie sprawę, jak wiele formalności to pociąga za sobą Ani rodzice, ani koledzy nie zdają sobie sprawy z tego, jakie to obciążenie. Sądzę, że zorganizowanie pięiciodniowej wycieczki zagranicznej wymaga około 100 godzin planowania. Tzw. ?oceny ryzyka? dla każdej chwili dnia i nocy są śmieszne. ”
Jeden z nauczycieli w szkole w Somerset za zmniejszenie liczby wycieczek obwinia nacisk kładziony na wyniki testów.
57% pracowników sektora edukacji uznało za rosnącą tendencję do unikania ryzyka w szkołach. Spośród 383 pracowników zgadzających się, szkoły bardziej boją się ryzyka, 83% uznaje, że utrudnia to przygotowania uczniów do życia.
Badanie zostało przeprowadzone w marcu i kwietniu 2011.
——————————————————————————————
Komentarze internautów:
dunmaglass
19 kwietnia 2011 08:25
… Jako przykład, dla wszystkich działań poza normalnym planem lekcji nauczyciele muszą wypełnić groteskowy formularz „oceny ryzyka”.
Nauczyciel musi wziąć pod uwagę każdy potencjalny ruch dzieci, zgadnąć każde potencjalne ryzyko, a następnie opisac, jak uniknie tego ryzyka.
Tak więc:
Ryzyko: Uczniowie mogą potknąć/przewrócić się wsiadając do autobusu.
Jak uniknąć ryzyka: Nauczyciel musi stać przy drzwiach autobusu podczas wsiadania i wysiadania uczniów.
Naprawdę, to jest aż takie głupie! Jako były zastępca dyrektora widziałem setki takich formularzy, gdzie nauczyciele w desperacji próbują się zabezpieczyć. Po kilku takich wycieczkach oczywiście mówią: „Wiesz co ? piepszę to.?
scoob101
19 kwietnia 2011 08:40
Jeżeli rządowi tak bardzo zależy na zmniejszeniu roli państwa w celu wyeliminowania deficytu, dlaczego nie obciążyć tymi obowiązkami osób odpowiedzialnych za Zdrowie i Bezpieczeństwo?
EGriff
19 kwietnia 2011 09:29
Jeśli te formularze nie zapobiegają niczemu, to dlaczego po prostu nie zachować wersji standardowej i kopiować / wklejać ją za każdym razem?
(Oczywiście jeśli idziesz na wyprawę w trudnym terenie być może trzeba o tym myśleć, ale standardowy formularz dla każdej jazdy autobusem czy wizyty w muzeum, zjedzenia obiadu, spacer po wsi powinien być OK).
Rachelthedigger
19 kwietnia 2011 14:38
British Bulldog został zakazany w naszym placu zabaw trzydzieści pięć lat temu, podobnie Long Line (dyrektor musiał ponownie zakazywać raz w miesiącu, bo nigdy tak naprawdę nie przestaliśmy w nie grać). Co do zabaw w śniegu, to jest całkiem rozsądne aby zakazać to jako szkolną zabawę kiedy niektórych z rodziców albo nie stać na ubranie swoich dzieci w ciepłą odzież i wodoodporne buty, albo nie rozumieją takiej potrzeby.
ipearson
20 kwietnia 2011 10:41
Raport ATL był w istocie pozytywny dla wycieczek szkolnych, szkoda tylko, że Guardian decyduje się podkreślać negatywne aspekty.
ATL w rzeczywistości mówi: „większość pracowników uważa, że wycieczki szkolne są bardzo ważne, 92% badanych osób mówi, że pomagają w nauce i wspierają programy nauczania, a 85%, dodaje, że mogą one być jednym z najbardziej wartościowych działań edukacyjnych” .
Wspaniała wiadomość!
Fakt, że niektórzy nauczyciele są odstraszeni formalnościami jest inną sprawą.
Dunmaglass, współczuję ci, jeśli jest to to, czego wymaga się od ciebie – ale nie jest to konieczne. Wszystko, co potrzebne jest to „plan zarządzania grupą”, innymi słowy, w jaki sposób uniknąć znaczących i oczywistych zagrożeń. Porozmawiaj ze swoim lokalnym ?doradcą edukacji pozaszkolnej? (outdoor) lub przeczytaj ?Odczarowywanie Oceny Ryzyka?, jest to darmowa broszura.
milinovak
20 kwietnia 2011 16:11
British Bulldog był już zakazany gdy rozpocząłem pracę pedagogiczną w 1986 r.
http://www.guardian.co.uk/education/2011/apr/19/school-trips-decline-teachers-say