Obietnica do przełknięcia
Jarosław Kaczyński złożył obietnicę, iż po zwycięstwie PiS w szkołach powstaną gabinety lekarskie oraz poradnie stomatologiczne (zob. info). Tą wypowiedzią trafił w czuły punkt potrzeb dzieci i młodzieży. Żadnej straty szkoła nie odczuła boleśniej, jak właśnie likwidacji opieki medycznej. Dawniej, przypomnę, w każdej placówce edukacyjnej dyżurowali lekarze, pielęgniarki i stomatolodzy. Po tych czasach pozostały w szkołach gabinety, które najczęściej stoją puste, bowiem pielęgniarka pojawia się w nich tak samo często jak anioł stróż. To znaczy, wierzymy, że jest, ale nikt jej nie widział, a faktycznej opieki doświadczają nieliczni wybrańcy.
Być może za bardzo jestem przesiąknięty pesymizmem, ale obietnice wyborcze traktuję jako zapewnienie, że tego właśnie nie będzie. Uważam, iż politycy jedynie informują, że są świadomi potrzeb wyborców. Dobre jednak i to, gorzej by było, gdyby w ogóle nie mieli pojęcia, jakie są potrzeby i marzenia Polaków. Jarosław Kaczyński powiedział zatem ni mniej, ni więcej, tylko tyle, iż wie, co się marzy uczniom oraz nauczycielom. Bardzo się zdziwiłem swojej reakcji, bowiem poczułem do tego polityka coś w rodzaju sympatii. Wiem, że to tylko gruszki na wierzbie, ale zawsze miło słyszeć, iż ktoś jest świadomy, o jakie gruszki nam chodzi.
Niestety, są partie, które nawet takiego pojęcia nie mają. Nie chce im się pomyśleć i sprawdzić, o czym marzy wyborca. A najbardziej boli, kiedy zamiast gruszek na wierzbie, politycy obiecują kwaśne śliwki. Muszę przyznać, że PiS złożył obietnicę, którą przynajmniej da się przełknąć.
Komentarze
Panie Gospodarzu, zadam tylko jedno pytanie – po co lekarz, pielęgniarka, stomatolog mają być w każdej szkole? Jaki miałby być tego sens? Byłem uczniem przez ostatnie 12 lat, nie odczuwałem takiej potrzeby szczerze mówiąc. Chyba nie jestem wyjątkiem.
U mnie w szkole ciągle jest pielęgniarka, nie raz i nie dwa okazała się bardzo potrzebna.Szczególnie gdy w szkole uczniami zostają dzieci chore (np. z padaczką).
Kilka lat temu była jeszcze w szkole stomatolog i też pamiętam, że sporo uczniów chodziło do niej leczyć zęby.
A co do haseł: słowem-kluczem zostało jakże pojemne słowo „więcej”: wg PISu „Polacy zasługują na więcej”, a wg PO „Zrobimy więcej”. Ale co tak naprawdę pod tym słowem jest ukryte? Nie wiadomo?
Ok, ale czy w KAŻDEJ szkole jest potrzebna pielęgniarka, lekarz, stomatolog? Nie łatwiej po prostu zadbać, by mieli „pod opieką” mniejszą liczbę uczniów, niż obecnie?
Nie, w każdej nie, ale są duże szkoły, gdzie akurat pielęgniarka, a lekarz na konsultacje, dyżury (miałby pod opieką bp. kilka szkół) byłaby dobrym rozwiązaniem.
Tak, obiecać można wszystko, szczególnie jak się obietnice ma zamiar spełnić za pieniądze tych którym się obiecuje.
A co z opieka ginekologiczną?
Młodzież teraz dojrzewa szybciej, to ja bym obiecał gabinety ginekologiczne poza stomatologicznymi w szkołach, Polacy zasługują na więcej przecież.
Bo problem opieki stomatologicznej oczywiście jest w Polsce ale czy szkoła jest od tego żeby się tym zajmować?
No ale ok, przyjmijmy, że to dobry pomysł, wart realizacji.
Czy opieka miałaby tylko uczniów objąć, czy nauczycieli też?
To gabinety we wszystkich szkołach?
W tych małych, których poza wielkimi miastami jest mnóstwo, też?
Co z prywatnymi szkołami?
Przecież rodzice uczniów szkół prywatnych tak samo podatki i składki płacą, więc nie mogą być dyskryminowani.
Czy wszędzie są gabinety które można uruchomić?
A tam gdzie szkoły przepełnione?
W jakim zakresie ta opieka dentystyczna miałaby być?
Bez limitu, czy jedna plomba na rok.
A znieczulenie?
Roentgen?
Jak wiemy standardy są różne.
I ostatnie, czy celem jest poprawa jakości opieki stomatologicznej dzieci i młodzieży, czy stomatolog w szkole?
Bo jak to pierwsze, to łatwiej, taniej i prościej jest refundować dzieciom i młodzieży opiekę stomatologiczną w istniejących gabinetach dentystycznych.
Pieniądze zamiast na bardzo kosztowne wyposażenie gabinetów przeznaczyć na leczenie.
No ale tu nie chodzi ani o poprawę stanu uzębienia, ani o stomatologa w szkole, tylko o wygranie wyborów.
Taka propozycja to albo oszustwo, albo głupota, tertium non datur.
Ani na oszusta ani na głupca nie należy głosować.
mada – pewnie Cię zaskoczę, ale dokładnie tak jest obecnie.
„No ale tu nie chodzi ani o poprawę stanu uzębienia, ani o stomatologa w szkole, tylko o wygranie wyborów.
Taka propozycja to albo oszustwo, albo głupota, tertium non datur.
Ani na oszusta ani na głupca nie należy głosować.”
Od czasu do czasu wypada sie z parkerem zgodzic 🙂
To klasyczna „kielbasa wyborcza”. Kaczynski obiecal po 100 tysiecy zlotych dla kazdej szkoly na „gabinet dentystyczny”. Wiem od znajomych dentystow w Polsce ze nowoczesny fotel kosztuje 80 tysiecy, i wyposazenie gabinetu na fotelu sie zaczyna a nie konczy.
A gdzie pieneidze na etaty lekarzy, pomocy dentystycznych, materialy itede?…
Oszolomstwo zwykle…
Bo teraz trwa licytacja na hasła, pomysły pojawiają się niczym królik z kapelusza. Wczoraj PiS (poprała SLD) wzywa do powrotu lekarzy i pielęgniarek do szkól; dziś PO ustami Tuska obiecuje wywalić PITy- licytacja trwa. Kto da więcej, kto obieca więcej…..
Oszołomstwo jest z każdej strony…. a ponieważ ani na PiS, ani tym bardziej na PO głosować nie zamierzam, patrzę, jak obietnice sypią się jak z rękawa.
Oczywiście, że lepiej jest opiekować się zębami dzieci w nowoczesnym i wyspecjalizowanym miejscu a nie budować/odtwarzać gabinety dentystyczne w każdej szkole. A funduszami, które Kaczynksi (jak to na niego mówią zz kałużą) chce przeznaczyć na zęby zapłacić chociażby za okresowe przeglądy uzębienia w normalnych gabinetach dentystycznych. I zaprowadzić klasy na takie przeglądy wykorzystując dwie godziny religii w jakimś tygodniu.
No ale wywalenie PITów pieniędzy kosztować nie będzie.
W tę akurat obietnice można uwierzyć, choć niewiele to zmieni w naszym życiu.
Jakby obiecali wywalenie podatków wraz z PITem, o to by była obietnica.
Lasy odetchną, to chyba wynik wizyty Greenpeace na konwencji PO:)
W propozycji PiSu najbardziej właśnie uderza ten kompletny brak myślenia, brak ludzi znających się na czymkolwiek.
Nawet populizm może być mądry, przebiegły.
Żeby obiecali opiekę dentystyczną dla dzieci z budżetu, ale oni na gabinety chcą wydawać miliardy, jakby gabinetów w Polsce brakowało.
Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Szanowny Gospodarzu, jaki sens ma ta obietnica?
Nie ma sensu, bo jest tylko obietnicą wyborczą. 3 mld na opiekę lekarską i stomatologiczną w szkołach? Z mojej szkoły do przychodni jest ok. 300 metrów, jest tam dentysta i pediatra. Większość czasu w szkołach taki pediatra siedziałby bezrobotny, a zapłacić trzeba.
Proszę się nie dać nabierać PiS-owi. Oni tylko tak mówią.
PiS to partia lewicowa (tzw. socjaliści pobożni). Dlaczego nie miałaby odwołać się do dziedzictwa PRL?
„Tak, obiecać można wszystko, szczególnie jak się obietnice ma zamiar spełnić za pieniądze tych którym się obiecuje.”
przynajmniej obiecuja coś z czego będą mogli być rozliczani, bo rządząca partia nie chce niczego obiecywać, a w dniu prezentacji programu jej posłowie przyznają, że programu nie czytali lub im go nawet nie pokazano. Jak mamy na takich glosować, czy wezma jakąkolwiek odpowiedzialnosc za swoje działania?
„No ale wywalenie PITów pieniędzy kosztować nie będzie.
W tę akurat obietnice można uwierzyć, choć niewiele to zmieni w naszym życiu.”
tak samo jak w 3×15?
bardzo, bardzo szkoda.
Philips przenosi produkcję żarówek z Pabianic d…IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Pracownik 10.09.11, 22:49
Ja pracuję w średniej firmie o profilu elektrycznym i od 1 września 50 osób poszło na bróg a w październiku kolejne 100 osób. Bezrobocie w najbliższym czasie mocno wzrośnie.
alladyn-solar-batt 10.09.11, 23:44
A co ta Twoja firma produkuje?
Matko jedyna 10.09.11, 23:46
BROGI.
„przynajmniej obiecuja coś z czego będą mogli być rozliczani”
A jak wygląda obietnica z której nie można być rozliczonym?
Trzy miliony mieszkań?
Rozumiem masz na myśli brak obietnic, z tego rzeczywiście trudno rozliczać.
Ale mnie osobiście w dobie kryzysu zadłużenia państw na świecie, bardziej brak obietnic przekonuje niż obietnice bez pokrycia.
A już przerażają obietnice których realizacja budzi trwogę, no nie daj boże żeby zostały zrealizowane. Bo jak wybudujemy za miliardy złotych gabinety, to na plomby na pewno zabraknie i stan uzębienia naszych dzieci się pogorszy zamiast poprawić.
To elementarnie niemądre działanie widzieliśmy jak PiS rządził. Obniżał podatki, i zwiększał wydatki. To jakby sprzeciwiać się prawu grawitacji, nie respektowanie tego prawa zawsze się kończy bolesnym upadkiem, bo grawitacja jednak działa.
Walczył z korupcją przez wzmacnianie państwa i władzy urzędników.
Im większa władza urzędników, tym większa korupcja jak wiadomo, bo korupcja polega na przekupywaniu urzędników żeby podjęli korzystną dla nas decyzję.
Z korupcją się walczy pozbawiając urzędników władzy, nie ma wtedy powodu korumpować. Potrzebne są jasne i precyzyjne przepisy a nie wszechwładza urzędników.
Akurat na utrzymaniu wydatków budżetowych w ryzach, najbardziej powinno zależeć prawnikom budżetówki.
Bo oni pierwsi obok emerytów padną ofiarą bankructwa państwa, gdyby do tego doszło.
W Grecji która już jest bankrutem, tylko świat nie wie jak jej pozwolić zbankrutować inaczej jak na Greku Zorbie w sposób bardziej kontrolowany, mówi się, że jak UE nie wypłaci kolejnych pieniędzy na podtrzymanie państwa, zabraknie już w październiku pieniędzy na wypłatę czego?
Pensji w fabrykach, w hotelach, w gospodarstwach rolnych?
Na czyje pensje zabraknie, czyje pensje zmniejszono wcześniej, skąd zwolniono pracowników?
Wie rudolf?
Ja tam jestem ugodowy. Zagłosuję na partię która w MEN nie pozostawi obecnej pani minister.
To nie jest kwestia obietnic. To jest kwestia braku programu. Bo cały program PO sprowadza się do dwóch tez:
– nie jesteśmy PiSem,
– zrobimy wam dobrze.
Wystarczy sięgnąć do słynnych dziesięciu zobowiązań PO z 2007. Przecież zrealizowano jedną: wycofano wojsko z Iraku. PO jest skrajnie niewiarygodna. Nie żeby PiS, PSL czy SLD były lepsze.
Nie upieram się przy gabinetach, wystarczy powrót do bezplatnego leczenia zębow dla dzieci w wieku szkolnym.
Ale pozwolisz, że odniosę się do czego innego.
„Trzy miliony mieszkań?” Tak ale dalszy ciąg tego zdania to w ciągu 8 lat. U nas niestety nie ciągłości władzy w sensie tego, że następcy kontynuują prace poprzedników, u nas jest wręcz odwrotnie trzeba takie projekty udupić i pokazać jakie były złe.
„To elementarnie niemądre działanie widzieliśmy jak PiS rządził. Obniżał podatki, i zwiększał wydatki. ” nie zaszkodziło to finansom państwa za bardzo, wszyscy byli wtedy wdzięczni, za to PO idąc do władzy zarzekało się, że nie podniosą podatków, miało być 3×15 i co? Teraz obiecują obniżenie VATu, który sami przed chwila podnieśli, przy czym bardziej prawdopodobna jest jego podwyżka po wyborach.
Jeśli chodzi o zwiększanie wydatków to chyba zdajesz sobie sprawę jakie zadłużenie wygenerował obecny rząd.
Albo sprawa urzędników, co roku 10% większe zatrudnienie. Również wtedy gdy premier zapowiedział zwolnienia 10%, dopiero się działo, urzędy na gwałt zaczęły zatrudniać nowych i tak zostali do dziś dzień. Myślisz, że pracują za darmo? A czy sa potrzebni? A czy jakość obsługi uległa poprawie? Jedno uległo poprawie, jakośc zycia towarzyskiego w tych urzędach.
TRad
Wydaje mi się, że zbytnio upraszczasz.
Retoryka wyborcza jest nastawiona na wygranie wyborów.
Ale to nie znaczy, że z niej nie można wyciągnąć wniosków.
Jak widzę w programie drogę do katastrofy, to wole nie ryzykować, że obiecującym nie uda się programu wcielić w życie, bo już próbowanie może nas dużo kosztować.
Mam wiele zastrzeżeń do rządów PO, wiele populistycznych posunięć rządu krytykuję, wiele zaniechań, ale czy można było więcej zrobić i utrzymać władzę, wątpię.
Bo wiele mogę temu rządowi wybaczyć. Nie wybaczę jednego, jak przegra wybory i odda władzę w ręce populistów.
Program można mieć, po nim można poznać intencje partii,(dlatego nie zagłosuje na PiS i SLD) ale sprawowanie władzy, to nie jest ślepe wprowadzanie programu w życie, bo to się nazywa doktrynerstwo.
A to bardzo groźna choroba władzy i zazwyczaj prowadzi do katastrofy zwłaszcza w tak trudnych jak dzisiejsze czasach.
Bo władza, nawet najmądrzejsza ma zawsze dylemat, czy rządzić tak jak chce społeczeństwo, czy tak jak tego potrzebuje.
Jak rządzi tak jak chce społeczeństwo, to obniża podatki, kto tego nie chce?
I zwiększa wydatki, kto tego nie chce, lepszych dróg, szpitali, „darmowej” opieki dentystycznej dla dzieci?
Jak władza rządzi tak jak społeczeństwo potrzebuje, to przegrywa wybory bo naraża się wszystkim grupom społecznym podnosząc podatki( jeżeli nie ma innego wyjścia) i wybranym grupom, w zależności od tego które na tapetę weźmie do obniżania wydatków, jak po równo, to znów wszystkim.
Wtedy do władzy dochodzą ci co wszystkim zrobią „dobrze”.
Bo co to za problem, jak jest większość, to władza może wszystko, nawet zaprzeczyć prawom grawitacji.
rudolf,
„nie zaszkodziło to finansom państwa za bardzo,”
Owszem, zaszkodziło, i to bardzo. Bo z długami to jest tak, że dopóki się nie przekroczy masy krytycznej, można z nimi żyć.
Ale wtedy mieliśmy wyjątkowe prosperity, w takich czasach się zmniejsza długi a nie zwiększa.
Jak się zmniejsza podatki co służy gospodarce, to trzeba przynajmniej o tyle samo zmniejszyć wydatki.
Zwiększa się długi wtedy, gdy jest dekoniunktura a i to do czasu.
Mówi ojciec do syna, dziesięć lat ten płaszczyk nosiłem, a ty w nim w jeden rok dziur narobiłeś:)
„Ja tam jestem ugodowy. Zagłosuję na partię która w MEN nie pozostawi obecnej pani minister.”- to ja jak stary, też jestem ugodowa 🙂
Mnie tam bawi jedno: gdy nie jesteś za PO i cud- miód „parytją” bajeru, ani chybi jesteś z PiSu- to taki schemat myślowy. No bo jak można nie być na cudnym Donkiem.Na PiS nie zagłosuję, ale mnie tam już nie wystarczy: głosujecie na nas, bo przyjdzie PiS.
Pomijam, że pani Hall mocno przyczyniła się do tej niechęci; no i pan Kopacz także gdy wizytę do specjalisty na początku września wyznaczono mi pod koniec stycznia , a pani minister dalej zadowolona.
„Bo wiele mogę temu rządowi wybaczyć.”- ty możesz Parker, ja nie mogę już na nich patrzeć, bo mają PEŁNIĘ władzy, a ciągle im jak u Gombrowicza „zagraża niemożność”
Dlatego na nich nie zagłosuję, a w 2007 roku głosowałam (i w mojej bliskiej rodzinie będzie jeszcze z 6 dorosłych osób, które na nich głosowały, a teraz już nie). Nie oznacza to głosowania na PiS jak łatwo chcieliby widzieć inni.
TRad: „To nie jest kwestia obietnic. To jest kwestia braku programu. Bo cały program PO sprowadza się do dwóch tez:
– nie jesteśmy PiSem,
– zrobimy wam dobrze.”
Ja wole to niz z PiSowskie” Bog, Honor, Ojczyzna, Katastrofa Smolenska”
Jest to słuszne i chyba możliwe do przełknięcia przez budżet, ale stopniowo.
A. L., ja też wolę, dlatego zagłosuję na PO – niewykluczone, że po raz ostatni. Bez zachwytów i uniesień. Zwyczajnie nie widzę alternatywy na dzisiaj. Gdyby przynajmniej mogli zagwarantować, że minister Hall nie będzie już ministrem…
Uszami już mi wychodzi ta niemożność i to liczenie, że ktoś mi coś zmieni w życiu no bo ja sam to nic nie mogę.
W wywiadzie udzielonym panu Rose Salman Khan („ulubiony nauczyciel Bila Gatesa”) opowiada o tym, jak zmienił zawód i zaczął zajmować się zupełnie czymś innym. Warto posłuchać.
http://www.charlierose.com/view/interview/11870
http://www.khanacademy.org/
Wyrównywanie szans w praktyce: Szkoły udają, że uczą, państwo płaci naprawdę.
A ja zagłosuję na Palikota jeśli ma się coś zmienić. Inaczej uznają, że wszystko jest OK, również p.Hall;-)
S-21 ma rację. Kto będzie głosował na PO, będzie głosował również na Hall. Jak będzie miała jeszcze jedną kadencję, to już jej zmian nie da się zneutralizować. Za kilka lat dzieciaki będą miały dziennie po 10 godzin. Teraz najczęściej nastolatki mają po 8 i edukacja im uszami wychodzi.
Kpina te partie w Polsce. Tylko dlaczego większość tu piszących jest za PO ? Oszołomy.
Mada,
„ciągle im jak u Gombrowicza „zagraża niemożność”
Zagraża im taka postawa jak Twoja i twojej bliskiej rodziny. Utrata wyborców znaczy się.
Starają się tak lawirować, żeby niezbędnych zmian dokonać a grupom społecznym i zawodowym się bardzo nie narazić.
To małymi kroczkami dokonują, miedzy innymi w oświacie.
Podwyżki dali, ale o dobro dzieci i ich przyszłość też starają się dbać i budżetu czyli naszych pieniędzy nie zrujnować.
MEN to ministerstwo które ma się edukacja zajmować a nie interesami nauczycieli. Od Interesu nauczycieli są związki zawodowe.
Podejrzewam że jedyny minister akceptowany przez Szanowne Grono to byłby taki, który by żadnych zmian nie dokonywał.
Wiem co odpowiesz, zmiany tak, tylko mądre.
A mądre to jakie, cofające system edukacji o dwadzieścia lat?
Likwidacje gimnazjów byście poparli, likwidację zewnętrznych egzaminów.
Cofniecie godzin karcianych.
Zabronienie przekazywania zadań edukacyjnych przez gminy samorządom i fundacjom.
No i w obliczu niżu, klasy zmniejszyć a nie liczbę nauczycieli.
Tam gdzie są małe, jeszcze mniejsze.
A wszystko to w trosce o uczniów oczywiście.
Tak jak w trosce o uczniów, selekcja do szkół i rozwój zawodówek.
Bo bez selekcji zawodówki się nie zapełnią, bo młodzież nie wiedzieć czemu do liceów chce.
Napisz jak sobie wyobrażasz idealnego ministra oświaty i jego program jak się nie zgadzasz z tym moim wyobrażeniem o waszych wyobrażeniach.
A może kto inny się pokusi bo może rzeczywiście jakiś fałszywy obraz stanu nauczycielskiego mam na podstawie tego blogu.
A może Gospodarz temu tematowi któryś blog poświęci.
Warto byłoby wiedzieć jaki powinien być minister i jaki mieć program zdaniem nauczycieli.
A może właśnie nie mieć programu, bo tak jak jest, jest dobrze?
ja nie zagłosuję ani na PO ani na PiS, PO atakuje tylko dlatego, że to oni rządzą od 4 lat i ich kłamstwa wychodzą mi już bokiem, ile to razy Tusk coś obiecywał a potem wszyscy o tym zapominali albo znajdowali jakaś głupią wymówkę? Tak naprawdę to wybor na kogo zagłosowac jest ciężki bo wszyscy już byli w jakimś stopniu u wladzy i się nie sprawdzali. Palikot rownież, miał komisje Przyjazne państwo, która nie szczyciła się jakimiś wielkimi osiągnięciami. PJN jest za likwidacją karty nauczyciela, a przynajmniej był dopóki założycielka tej partii nie uciekła do PO. Pawlak z PSL nie zlikwiduje KRUSu bo „nauczyciele mają większe przywileje niż rolnicy”. Lepper nie żyje. Korwin nie ma szans a poza tym to dziwak. W SLD odpyacha mnie Kalisz swoim domaganiem się postawienia kaczora i zioberko przed trybunałem, gdy sami maja sporo pewnie na sumieniu. PO za sekułę z komisji sledczej i jej udupienie. PiS za Macierewicza napawa mnie niechęcią. Mamy jeszcze coś? Chyba po raz pierwszy w życiu odpuszczę sobie wybory.
ODCZUCIA OBYWATELA NA WIECU PRZEDWYBORCZYM
Obiecują niebo, a będzie piekiełko.
Wszystko o czym mówią – przedwyborczy bełkot.
stary pisze:
2011-09-11 o godz. 20:22
Tak jest, zmniejszyć uczniom liczbę godzin.
To trzeba i nauczycielom pensum obniżyć, bo inaczej to mi arytmetyka podpowiada,że trzeba cześć nauczycieli zwolnić.
Sprzeciwiamy się suszy i domagamy więcej słońca:)
Czytaj dalej @TRad,
„PO jest skrajnie niewiarygodna.”
Zajrzyj teraz na blogi innych grup interesu.
Z bogatymi rolnikami porozmawiaj o KRUS.
Z urzędnikami o konieczności redukcji etatów i o odbiurokratyzowaniu gospodarki.
Z pracownikami z KGHM i koncernów energetycznych o konieczności prywatyzacji.
Z policjantami o konieczności przechodzenia na emeryturę w później niż przed czterdziestką.
Z kobietami o konieczności zrównania wieku emerytalnego bo i tak dłużej żyją.
Z górnikami biurowymi o konieczności wydłużenia czasu pracy do emerytury.
Z górnikami dołowymi o konieczności prywatyzacji i odprowadzania wyższych składek emerytalnych od ich pensji, jak maja przechodzić na wcześniejsze emerytury co musi się odbić albo na pensjach, albo na cenie węgla.
A jak na cenie węgla, to może się okazać, że nie opłaca się go wydobywać i trzeba zamknąć nierentowne kopalnie.
Zrób te wszystkie reformy i wygraj wybory.
Jak zdążysz zanim na taczkach cie wywiozą towarzysze partyjni.
A jak nie zdążą wywieść, to i tak wszystko odkręci następna władza i tyle z tego będziemy mieli korzyści.
Nie da się władzy sprawować przeciw społeczeństwu.
I nie da się zgodnie z wolą społeczeństwa.
To co zrobić?
A trzeba lawirować i małymi kroczkami do celu zmierzać.
To jest miara współczesnego patriotyzmu.
Działać na rzecz społeczeństwa wbrew grupom interesu których interesy są sprzeczne z interesem ogólnospołecznym.
Trudna sztuka.
@A.L.
No i dlatego PO stosuje taki uproszczony propagit: bo to wystarcza, aby wygrać wybory. Skoro wyborcy dają się zastraszyć PiSem, to po co się wysilać?
Mnie to rybka, PO i PiS są u mnie „po jednych piniondzach”.
@Parker
PO prowadzi politykę „wystarczy być”. Nie robi nic, co mogłoby się narazić którejkolwiek grupie interesów. I _to_ jest droga do katastrofy.
Bo Polska jest krajem wymagającym zmian. Szybkich i drastycznych. Sektor publiczny wydaje prawie połowę PKB. Porządnie liczony dług dawno przekroczył 60%. Państwo jest przeregulowane i wrogie obywatelom. Pewnie, zamiana PO na PiS niczego by nie uzdrowiła. Wybór między mafią a sektą to wybór pozorny, bo obie opcje są do bani.
NB wmówienie wyborcom, że nie ma ruchu poza ten duopol był majstersztykiem obu tych partyj. Znaczy z punktu widzenia „politics”, bo ‚policy” to inna bajka.
W każdym razie w tak cięzkich czasach głos na PiS/PO/PSL/SLD to głos stracony. Jest to bowiem głos za stagnacją, a Polski na to nie stać.
Hallo Panie Chetkowski, pomysl mozna rozwinac o stolowke z wlasna chodowla swin, ogrod warzywny, sad itd . Czy nie zauwazyl Pan, ze PiS odswierza dla potrzeb swoich wyborcow „humanitarne” pomysly socjalizmu?
„Zagraża im taka postawa jak Twoja i twojej bliskiej rodziny. Utrata wyborców znaczy się.”
– cóż, wyjątkowo mocno sami o to się postarali; na dodatek, zdobywając pełnię władzy, zajęli się „młócką” z PiSem, zamiast wprowadzaniem sensownych reform, rozbuchali do granic obłędu biurokrację, zatrudniając gdzie można „swoich”- dostępne są dane, o ILE wzrosło zatrudnienie urzędników za PO. Głosowałam na nich w 2007 roku na zasadzie „nie PiS”, pomijam ,że po Giertychu myślałam, że minister „sięgnął bruku”, a tu od dołu zapukała pani Hall.
„Wiem co odpowiesz, zmiany tak, tylko mądre.
A mądre to jakie, cofające system edukacji o dwadzieścia lat?
Likwidacje gimnazjów byście poparli, likwidację zewnętrznych egzaminów.
Cofniecie godzin karcianych.”
– gimnazja ok, jak już są , mogą być, ale niech przynajmniej gdy widać, jak duże kłopoty wychowawcze spłynęły do gimnazjów, klasy są maks.24-25 -osobowe, a nie ponad 30. Gdy wchodziły gimnazja, w moim mieście klasy liczyły tam maks. 26 osób, znajomi nauczyciele mówili, że zupełnie inaczej się pracowało. Kilka lat później mój syn uczył się w dobrej klasie, ale już 34-osobowej.
– egzaminy zewnętrzne to jeden z lepszych edukacyjnych pomysłów; skończyła się uznaniowość, nieporównywalność i czasami niesprawiedliwość tzw. starej matury.Jedyny zarzut: radosna twórczość kolejnych szefów CKE pt. „a dzisiaj zmienimy….”
– godziny karciane- i tak od lat prowadzę fakultety do matury, teraz po prostu zamiast społecznie jak to robiłam, „wciągam” do do godziny karcianej.
I tak, postulat mniejszych klas jest sensowny, no ale to oznaczałoby zmianę, bo edukację trzeba byłoby traktować jak inwestycję, a nie tylko jak koszt, uciążliwy wrzód na zadku.Uczyłam w ciągu 20 lat pracy i w klasie 19-osobowej (czysta przyjemność uczenia), i 37-osobowej (produkcja, taśma).
Przeżyłam już śp. ministra , który mi laską wygrażał, przeżyłam Giertycha, to i światłą ministrę z PO przeżyję, tylko dlaczego miałabym na nich głosować?
PO prowadzi politykę ?wystarczy być?. Nie robi nic, co mogłoby się narazić którejkolwiek grupie interesów.
Przykład nauczycieli przeczy tej tezie.
Mimo bezprecedensowych w ciągu czterech lat podwyżek, Hall jest znienawidzona przez tę grupę interesów. A nie zlikwidowała KN, tylko umożliwiła gminom podejmowanie decyzji, komu zlecić zadania edukacyjne.
Stowarzyszenia i fundacje które przejmują szkoły nie muszą stosować KN.
Rodzice protestują przeciwko likwidacji szkół z powodu niżu demograficznego
To zamiast protestować, mogą się organizować i przejmować szkoły.
Zyskują na tym uczniowie?
Wprowadziła prawo umożliwiające łączenie szkół w większe jednostki organizacyjne aby zaoszczędzić na kosztach administracyjnych.
Podejmuje działania zmierzające do ograniczenia patologii jaką jest ćwiczenie w rozwiązywaniu testów i trafianiu w klucz zamiast uczenia.
Uchwaliła nową ustawę o szkolnictwie wyższym, chwaloną przez fachowców i młodą kadrę a krytykowaną przez zasiedziałych profesorów.
Uchwaliła ustawę o pomocy rodzinie i rodzinnej opiece zastępczej, która mimo że popsuta za sprawą lobby pracowników opieki społecznej i nauczycieli z Państwowych „Domów” Dziecka przez SLD i PiS w komisji, uważana jest za krok w dobrym kierunku przez specjalistów.
To może w oświacie coś PO zrobiła?
Piszesz: „Bo Polska jest krajem wymagającym zmian. Szybkich i drastycznych.”
Pełna zgoda, odpowiem ci taka historyjką.
Przychodzi wynalazca do hodowcy zwierząt futerkowych.
Panie, wynalazłem takie zwierze, dwa razy większe od norki, futro identyczne, miot cztery razy do roku po dwanaście młodych. Żywi się sianem.
No, kupuje, odpowiada hodowca.
To ja wymyśliłem, teraz niech pan wyhoduje, odpowiada wynalazca.
Oj, naiwny, naiwny. Przy całym szacunku, rzecz jasna. Pomysł ściągnięty od SLD, zresztą nierealistyczny (koszty?) i wyjątkowo cynicznie użyty – dzieci i zdrowie, a zwłaszcza zdrowie dzieci to bardzo chwytliwy temat, ruszy każdego, ale to nie znaczy, że JK na zdrowiu dzieci zależy. On po prostu wie, czym poruszyć ludzi.
Owszem, opieka medyczna powinna wrócić do szkół, ale może w formie cyklicznych wizyt i przeglądów, a nie stałego gabinetu, bądźmy realistami, na litość boską.
„Owszem, opieka medyczna powinna wrócić do szkół, ale może w formie cyklicznych wizyt i przeglądów, a nie stałego gabinetu, bądźmy realistami, na litość boską.”
Po co ma wracać coś, co już istnieje? Opieka medyczna w formie cyklicznych wizyt i przeglądów już jest, o czym, jak widzę, bardzo mało osób wie.
pamiętam te czasy, gdy pielęgniarka i lekarz był w szkole, dobre to było, zawsze można było gdzieś uciec przed klasówką, lub przed przepytywaniem przez nauczyciela, gdy było się nieprzygotowanym do lekcji
Innych zalet tych gabinetów jakoś nie pamiętam…..
mada,
– gimnazja ok, jak już są , mogą być, ale niech przynajmniej gdy widać, jak duże kłopoty wychowawcze spłynęły do gimnazjów, klasy są maks.24-25 -osobowe, a nie ponad 30.
Gimnazja wydłużyły obowiązkowe kształcenie ogólne dzieci o rok.
To dzięki temu wspięliśmy się w rankingach pisa o kilka pozycji. To zasługuje na większe uznanie niż, ok, jak już są, bo okazało się to bardzo dobrym pomysłem.
Ponad 30 osobowe klasy w gimnazjach stanowią 3% i w znakomitej większości dotyczy to tak zwanych dobrych gimnazjów, gdzie jest wielu chętnych.
Potwierdzasz to zresztą pisząc o synu.
O wielkości klas decyduje samorząd nie minister.
Kłopoty wychowawcze nie spłynęły do gimnazjów, bo nie zmieniła się nagle młodzież, tylko na skutek niezgodnej z przepisami selekcji nastąpiła koncentracja tej z trudniejszych środowisk w tych gorszych gimnazjach po prostu.
„- egzaminy zewnętrzne to jeden z lepszych edukacyjnych pomysłów”
Nie wiem na ile to powszechna opinia w środowisku, ale nie czepiajmy się.
Ten jeden z lepszych edukacyjnych pomysłów, spotkał się z „innowacją”, modne słowo, ze strony nauczycieli. Zaczęli uczyć pod klucz i ćwiczyć w testach.
Zakładam, że nie uważasz tego za pożądana metodę nauczania.
To stąd te próby kolejnych szefów CKE pt. „a dzisiaj zmienimy?.”.
Bo co oni zmienią, to nauczyciele na to sposób znajdują.
Male klasy maja wpływ na efekty w pierwszych klasach podstawówki, potem wpływają tylko na „czystą przyjemność” nauczycieli.
Średnio liczebność klas w Polsce od kiedy mamy do czynienia z niżem, jest mniejsza niż w innych krajach OECD.
To oczywiście nie oznacza, że nie ma klas przeładowanych, ale to znów sprawa samorządów.
Rozdzielenie inwestycji od kosztów jest niemożliwe.
Bo inwestycja się z kosztami wiąże.
Na inwestycję trzeba mieć kasę, nie inwestujemy w edukację mniej niż inni w stosunku do naszej zamożności.
Problem, na co idą te pieniądze, ale to temat na inną dyskusję.
„Gimnazja wydłużyły obowiązkowe kształcenie ogólne dzieci o rok. To dzięki temu wspięliśmy się w rankingach pisa o kilka pozycji.”
Proszę mi zdradzić w jaki sposób to zostało obliczone, bo:
stary system: 8 lat podstawówki + 4 lata liceum (5 technikum) = 12 (13) lat nauki
nowy system: 6 lat podstawówki + 3 lata gimnazjum + 3 lata liceum (4 technikum) = 12 (13) lat nauki
ale te same bzdury słyszałem w tv z ust pani mister Hall więc coś w tym musi być i mi umyka, ktoś mnie oświeci, gdzie jest ten dodatkowy rok kształcenia?
Parker – o ile w zdecydowanej większości zgadzam się z tym, co piszesz, tak nie mogę zgodzić się z tym „uczeniem pod klucz i testy”
1) to wszystko zależy od nauczyciela. To nie jest tak, że „system” zmusza nauczycieli polskiego do uczenia „pod klucz”. Ten mityczny „klucz” (czyli odpowiedzi do części testowej arkusza maturalnego) jest tak szeroki, że każda poprawna odpowiedź na pytanie tam się mieści. Po prostu – klucz zawsze zawiera frazę „(…) i wszystkie inne odpowiedzi, uznane przez egzaminatora za poprawne” Nie wiem, jak w tym przypadku miałoby wyglądać uczenie „pod klucz” i testy, bo w tej sytuacji, każde uczenie można tak nazwać. Dodam tylko, że testy na czytanie ze zrozumieniem zaczęliśmy robić dopiero w 3 klasie liceum. I po tylu latach najnormalniejszej edukacji polonistycznej, na ogół te testy spokojnie wychodziły ok. Bez żadnego dodatkowego, specjalnego nacisku na testy.
2) co do wypracowania maturalnego – schemat odpowiedzi tutaj zawiera wszystkie, najbardziej podstawowe rzeczy, które trzeba napisać, żeby w pełni zrealizować polecenie. Brak „wstrzelenia się w klucz” to tylko wymówka uczniów, którzy nie mają odpowiedniej wiedzy i wolą lać wodę na poboczne tematy (czytaj: to, co im przyjdzie do głowy). Fakt, bardziej ambitni uczniowie mają problem, żeby z jednej strony zwrócić uwagę na wszystkie, najważniejsze rzeczy w tekście, a jednocześnie wykazać się czymś więcej – bo miejsca i czasu mało na to. Ale oni mają poziom rozszerzony od tego. Podobnie było w moim przypadku, gdzie część podstawową (teoretycznie łatwiejszą) napisałem na 87%, a rozszerzoną na 93%.
3) oczywiście, zdarza się tak, że nauczyciel zamiast normalnie nauczać, woli klepać z uczniami testy, czytać im schemat odpowiedzi i wg. tego pisać wypracowanie. Wiadomo, że niektórzy wolą tego typu drogę na skróty. Ale to nie jest oznaka patologii systemu, tylko słabości nauczyciela.
parker
Od razu widać, że nie masz dziecka w szkole. W swej nienawiści do nauczycieli wykończyłbyś dzieciaki. Dobrze, że masz pracę z daleka od młodzieży.
Podałeś przykłady, które mogą konkurować ze stanowiskiem ministerialnym. Nie wykluczam, że tam pracujesz. To by wiele wyjaśniało: piękna teoria, która nie przystaje do rzeczywistości. Komunizm teoretycznie też pięknym był.
Otwórz oczy chłopcze. Wysłuchaj praktyków.
Jeżeli nauczyciele dostali podwyżki i jeszcze są przeciwni Jaśnie Nam Panującej, to wniosek nasuwa się sam. Pomyśl – to nie boli.
PS
Nie zawsze kto mówi długo i często ma rację. Przestań nas postrzegać jako te barany na łące.
cvb
„Proszę mi zdradzić w jaki sposób to zostało obliczone”
A bardzo prosto.
W starym systemie obowiązkowe kształcenie ogólne trwało 8 lat podstawówki.
Dziś trawa 6 lat podstawówki i 3 lata gimnazjum, razem 9 lat.
Mash,
„Wiadomo, że niektórzy wolą tego typu drogę na skróty. Ale to nie jest oznaka patologii systemu, tylko słabości nauczyciela.”
Na podstawie informacji od moich znajomych i przyjaciół wiem, że raczej jest to regułą niż wyjątkiem. Badań oczywiście żadnych na ten temat nie ma, ale zainteresowanie sposobami oceniania wiedzy i krytyka CKE na tym blogu za dokonywane zmiany, raczej potwierdza te tezę.
Bo gdyby było tak jak mówisz, to co za różnica jak się będzie oceniało wiedzę?
Byle tak samo wszystkich.
Po co to wiedzieć na rok czy trzy lata wcześniej jeśli pod egzamin się nie uczy?
Patologia systemu polega na tym, że jeżeli od ilości punktów tak wiele zależy, ilość punktów staje się celem samym w sobie.
Nie ważne ile umiesz, tylko ważne ile punktów dostaniesz.
Tu akurat nie winiłbym za to nauczycieli, tylko system właśnie, nauczyciele i uczniowie się do niego dostosowują.
A władze oświatowe próbują temu przeciwdziałać, bo to z oczywistych względów szkodliwe.
Daruj sobie @stary wycieczki pod moim adresem i insynuacje.
Jak nie widzisz, że zmniejszenie liczby godzin uczniom, oznacza zmniejszenie liczby nauczycieli, to poproś kolegę od matmy, niech ci wytłumaczy.
„Brak ?wstrzelenia się w klucz? to tylko wymówka uczniów, którzy nie mają odpowiedniej wiedzy i wolą lać wodę na poboczne tematy (czytaj: to, co im przyjdzie do głowy).”
_ Mash, lejesz miód na moje serce tą uwagą, naprawdę 🙂 sprawdzam matury od początku, gdy trafiają mi się prace dobrych, oczytanych uczniów jakoś nie mają oni problemu, aby napisać dobrą pracę na temat i uzyskać naprawdę wysoki wynik. Córką koleżanki z pracy z pisemnej matury z polskiego otrzymała 100 %, tyle że była oczytana; matka ukierunkowała ją tylko, na co ma zwracać uwagę.
„Patologia systemu polega na tym, że jeżeli od ilości punktów tak wiele zależy, ilość punktów staje się celem samym w sobie.
Nie ważne ile umiesz, tylko ważne ile punktów dostaniesz.”- Parker, nauczyciel, uczniowie działają w systemie; dlaczego dziwi cię, ze się dostosowują? W pewnym mieście był nauczyciel – artysta; czegóż to on z tymi uczniami nie wyprawiał, jakie fajne rzeczy robił z polskiego, odmawiał przećwiczenia rzeczy, które będą sprawdzane na maturze, bo „nie jest rzemieślnikiem”. I co? Rodzice wystąpili z petycją, aby w klasie maturalnej uczył ich dzieci ktoś, kto powie im, jak mają tę maturę zdać, bo od tego zależą ich studia; a pan tylko gromy ciskał na CKE. Można kontestować system, ale ten system ma sporo do powiedzenia w sprawie przyszłości dziecka.
„Przychodzi wynalazca do hodowcy zwierząt futerkowych.
Panie, wynalazłem takie zwierze, dwa razy większe od norki, futro identyczne, miot cztery razy do roku po dwanaście młodych. Żywi się sianem.
No, kupuje, odpowiada hodowca.
To ja wymyśliłem, teraz niech pan wyhoduje, odpowiada wynalazca.”
Fajnie. To teraz wyobraź sobie, że hodowcy norek mają w łapach przekaziory, mają dotacje z budżetu, mają struktury partyjne – i są zainteresowane ud**ieniem supernorkowców. I że producenci karmy dla norek mają prawo głosu.
Oferty supernorek w polskiej polityce się pojawiają. I są ignorowane, ośmieszane, niszczone. Nie dlatego, że są kiepskie merytorycznie. Dlatego, że naruszają status quo. Dowód? Choćby tegoroczne wybory. Przecież najdrowszym wyborem dla lewicy jest mimo wszystko Palikot. Dla prawicy „kościelnej” Jurek. Dla wolnorynkowców Mikke. Tymczasem wszystkie znane mi telewizje, radia i 98% czasopism sprowadza dyskurs do szermierki sztachetami między PO a PiS. Niestety, w demokracji olbrzymia większośc wyborców nie myśli samodzielnie, tylko kliszami wtłaczanymi przez przekaziory. Dlatego jesteśmy skazani na zwyczajne norki.
Nie pisz więc, proszę, że trzeba głosować na PO z braku laku, bo nie jest to prawdą. Wybór jest. „Jak nie my, to Kaczyński” to zwyczajny propagit. Uleganie mu jest oznaką lenistwa myslowego.
Ja też będę głosować na PO.
„dlaczego dziwi cię, ze się dostosowują? ”
Nie dziwi, przecież napisałem.
A czemu was dziwi, że CKE kombinuje jak temu przeciwdziałać, skoro uznajemy to za niekorzystne zjawisko?
Olał bym na waszym miejscu te działania CKE i robił swoje, czyli uczył jak najlepiej potraficie.
Niech przeciwko działaniu CKE rodzice protestują, oni nie maja obowiązku rozumieć o co w edukacji chodzi.
Nauczyciele taki obowiązek mają, a na blogu zrozumienia nie widać, nawet w twoim krytycznym wobec CKE komentarzu nie wypominając:)
TRad
Ponarzekać na nasze społeczeństwo, to możemy razem, czasem zresztą to czynię i bez ciebie
Tyle, że to jałowa gadka.
Społeczeństwo jest jakie jest i żeby wygrać wybory trzeba zabiegać o jego względy.
Nie piszę, że trzeba glosować na PO z braku laku.
Trzeba dokonywać wyboru, co będzie najlepsze dla Polski w takiej jak jest sytuacji.
Ja uważam, że w obecnej sytuacji najlepiej na PO mimo wszystkich zastrzeżeń i nie jest to mniejsze zło, tylko najlepszy wybór.
Najlepszy z oferty jaka mamy na rynku.
Bo idealnych partii ani programów nie ma.
Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.
I każdy w swoim sumieniu takiego wyboru musi dokonać.
@Parker
Jeżeli uważasz, że Polske stać na kolejne cztery lata stagnacji, to się rozjeżdżamy na poziomie diagnozy. Nic dziwnego, że proponujemy różne kuracje. Normalka.
Dla mnie podejście: program PO jest najlepszy jest akceptowalne. Nie zgadzam się z nim, ale to nie znaczy, że mam rację – normalna różnica zdań. Za niekaceptowalną uważam opinię: głosujmy na PO, bo inaczej wygra PiS. Po pierwsze: i tak nie będzie rządzić, bo z kim. Po drugie: jeżeli nawet, to co z tego?
Praktyka rządów PiS nie odbiegała od praktyki PO. W obu przypadkach mieliśmy skok na spółki skarbu państwa, skok na telewizję, skok na służby specjalne. W obu przypadkach rosła inwigilacja społeczeństwa. W obu przypadkach rósł ucisk fiskalny. W obu przypadkach coraz ściślej integrowaliśmy się z UE (dla mnie to nie jest komplement, ale rozumiem, że dla wiekszości komentatorów i owszem). Jeden czort. Dajmy sobie szansę, zagłosujmy na nowe ugrupowanie.
Podkreślam: jeżeli dla kogoś program PO to jest to, super, niech głosuje na PO. Chodzi mi wyłącznie o PiSofobów.
Czasem warto przyjrzeć się politykom, którzy te programy głoszą, a później je realizują.Bo rzeczywistość jest jaka jest i nie daje się tak łatwo obejść. Czy budzi sympatię pani wiceminister sprawiedliwości udzielająca poręczenia kibolowi? Albo rzecznik przyjaznego państwa zdradzający szczegóły kuchni? A inne „liski chytruski”?
Czyli pomimo świadomości otrzymywania obietnic, które nie mają nawet szans się spełnić, nadal wywiera to pozytywny skutek na wyborcach. Nic tylko zostać politykiem. Właściwie ten zawód powinien nazywać się, jak to drzewiej bywało, bajkopisarz albo bajarz, w zależności od środka przekazu. Ludzie chętnie bajek słuchają, a rzeczywistość i tak zostanie szara i ponura, ale co tam, mistrzowi trzeba zapłacić za czas i kunszt. Czy tylko mnie wydaje się, że coś tu nie gra?