Złodzieje i dobrodzieje
MEN chce wzmocnić pozycję dyrektora szkoły. Miałby on decydować o tym, ile zarabiają nauczyciele w jego szkole (zob. materiał). Obecnie dyrektor przyznaje dodatki motywacyjne oraz roczne nagrody. O jakich zarobkach miałby więc decydować po zmianach?
Jak ktoś planuje reformę wynagradzania, to musi liczyć się z kosztami. Tymczasem MEN, jak zwykle, planuje zmiany, ale nie liczy się z kosztami. Otóż chce pieniądze wygospodarować z odebrania nauczycielom różnych dodatków do pensji i uzyskaną kwotę przekazać dyrektorowi, aby decydował, komu przyznać. A zatem znowu chodzi o niewielkie pieniądze, bo przecież dodatki są znikome (w moim przypadku jest to jedynie 200 zł miesięcznie), i wokół tego robi się wielki szum.
Gdy się komuś odbiera pieniądze, to człowiek jest śmiertelnie zły nawet wtedy, kiedy chodzi o małe sumy. Na pewno śmiertelnie bym się obraził, gdyby zabrano mi ww. 200 zł. Potraktowałbym to jak karę bez powodu, czyli zwykłe złodziejstwo. Niby dlaczego mam ponosić koszty reformy wymyślonej przez MEN i zrzucać się na wzmocnienie pozycji dyrektora?
Powiedzmy, że tak się stanie i reforma wejdzie wżycie, a ja stracę 200 zł. Co dalej? Dyrektor zachęci mnie, abym wziął udział w wyścigu po nagrodę. Tylko po co mam się ścigać o to, co mi zabrano? O nie, po takim złodziejstwie moja motywacja do pracy spadnie na łeb na szyję. Aby mnie ponownie zmotywować, należy mi dać szansę na wygranie wielokrotności tej sumy. Jeśli takiej możliwości nie ma, do wyścigu nie przystępuję. Ukradli to, co moje, to niech się teraz wypchają. Tak rozumuje pracownik. Nie można bowiem dawać premii z tego, co się zabrało wcześniej. Nie można być i złodziejem, i dobrodziejem.
Nie uda się wzmocnić pozycji dyrektora kosztem ograbienia nauczycieli. Na zmiany muszą być środki, inaczej nie ma sensu za nią się brać. MEN szykuje więc reformę, która będzie kolejnym rozczarowaniem. Myślę, że także dla dyrektorów.
Komentarze
„Gdyby placówka osiągała kiepskie wyniki dyrektor mógłby zostać odwołany albo jego kandydatura zostałaby zablokowana podczas najbliższego konkursu.”
No są tacy co się starać o wyniki szkoły natychmiast przestaną 😀
Panie Profesorze…
Czy aby sam Pan nie dowodzi bezsensu trwonienia jakichkolwiek pieniędzy na uznaniowe „dodatki motywacyjne”?
Przecież ujawnia Pan, że nie byłby skłonny postarać się odzyskać utracone ewentualnie 200 złotych, czyli nie są one żadną motywacją. Należą się i już?
Motywacją byłby…ich brak – ale motywacją do piętnowania złodziejstwa (sic!).
Bo przecież Pan nie widzi (jak widać z tekstu) żadnego związku z poziomem wykonywanej pracy a otrzymaniem (lub nie) motywacyjnych, w założeniu 200 zł.
Czyli – wziąć 200 zł za umotywowanie i nie dać się zmotywować – oto paradygmat przeciwstawny złodziejstwu?
Mnie z kolei motywuje Pan swą wizją behawiorów motywacyjnych do zadania pytania:
czy w wymarzonej wygranej motywowałaby Pana wielokrotność sumy 200 zł, prawdopodobieństwo wygranej, związek wyniku z wkładem pracy w wypełnienie losu czy może chodzi o przewagę motywacyjną gier losowych nad grami kompetencyjnymi?
Ot, zagwozdka.
Z uszanowaniem.
Panie Profesorze…
Czy aby sam Pan nie dowodzi bezsensu trwonienia jakichkolwiek pieniędzy na uznaniowe „dodatki motywacyjne”?
Przecież ujawnia Pan, że nie byłby skłonny postarać się odzyskać utracone ewentualnie 200 złotych, czyli nie są one żadną motywacją. Należą się i już?
Motywacją byłby…ich brak – ale motywacją do piętnowania złodziejstwa (sic!).
Bo przecież Pan nie widzi (jak widać z tekstu) żadnego związku z poziomem wykonywanej pracy a otrzymaniem (lub nie) motywacyjnych, w założeniu 200 zł.
Czyli – wziąć 200 zł za umotywowanie i nie dać się zmotywować – oto paradygmat przeciwstawny złodziejstwu?
Mnie z kolei motywuje Pan swą wizją behawiorów motywacyjnych do zadania pytania:
czy w wymarzonej wygranej motywowałaby Pana wielokrotność sumy 200 zł, prawdopodobieństwo wygranej, związek wyniku z wkładem pracy w wypełnienie losu czy może chodzi o przewagę motywacyjną gier losowych nad grami kompetencyjnymi?
Ot, zagwozdka.
Z uszanowaniem.
Te 200 PLN to całkiem niezły dodatek, tam gdzie ja pracuje większość dostaje w granicach od 30 do 100 PLN, co jest raczej demotywujące.
A ja tylko dodam:
Czy aby sam Pan nie dowodzi bezsensu trwonienia jakichkolwiek pieniędzy na uznaniowe ?dodatki motywacyjne??
Przecież ujawnia Pan, że nie byłby skłonny postarać się odzyskać utracone ewentualnie 200 złotych, czyli nie są one żadną motywacją. Należą się i już?
Motywacją byłby?ich brak – ale motywacją do piętnowania złodziejstwa (sic!).
Bo przecież Pan nie widzi (jak widać z tekstu) żadnego związku z poziomem wykonywanej pracy a otrzymaniem (lub nie) motywacyjnych, w założeniu 200 zł.
Czyli – wziąć 200 zł za umotywowanie i nie dać się zmotywować – oto paradygmat przeciwstawny złodziejstwu?
Mnie z kolei motywuje Pan swą wizją behawiorów motywacyjnych do zadania pytania:
czy w wymarzonej wygranej motywowałaby Pana wielokrotność sumy 200 zł, prawdopodobieństwo wygranej, związek wyniku z wkładem pracy w wypełnienie losu czy może chodzi o przewagę motywacyjną gier losowych nad grami kompetencyjnymi?
Ot, zagwozdka.
Do widzenia.
Hall porusza się po oświacie ze zręcznością słonia w składzie porcelany!!!
To wszystko!Żadnej racjonalności bym tu nie szukał, raczej przymusu robienia „czegokolwiek” byleby się aktywnością wykazać! Pan ma kolegów, ktorzy podobnie działają w szkole-zupełnie niepotrzebne konkursy, akcje etc. Tylko skala inna;-)
W Warszawie są już dużo wyższe dodatki motywacyjne od 200zł/mies, ale trudno się ich związku z jakością pracy dopatrzeć.Raczej z „usługami seksualnymi na rzecz dyrekcji”, układami, kupowaniem swoich, intrygami itp.itd.;-)
Eltoro.
Twoje spostrzeżenia, diagnozy i oceny są bardzo trafne.
Nasz Gospodarz odzwierciedla i ilustruje w kolejnych wpisach nastroje i postawy nauczycieli oraz obiektywne warunki ich pracy.
Oto ich krótka lista:
-dystans, poczucie wyższości, lekka ironia
-postawa niezależności, niechęć do współzależności
-brak wizji celów swojej pracy, czyli ciągłego poszukiwania odpowiedzi na pytanie ?po co ja to wszystko robię?
-ja jestem dobry, inni są źli
-jestem bezradny, nic się nie da zrobić
-postawa roszczeniowa
-system jest zły, ja jestem dobry, więc nie potrzebuję żadnych szkoleń
-to nie ja muszę się doskonalić, to system edukacji i zarządzania musi być ulepszany
-paradoks: każdy nauczyciel jest z siebie zadowolony, nie prosi o pomoc lub doszkolenie, a z drugiej strony wszyscy są niezadowoleni ze szkoły: uczniowie, rodzice, nauczyciele i eksperci
Wszystkie te postawy i objawy są charakterystyczne dla systemów totalitarnych. Takim systemem może być rodzina, firma, szkoła, państwo, ? . Nasza oświata ma cechy systemu totalitarnego. Niektóre cechy to: podporządkowanie, powszechna bierność, lęk przed przełożonymi i ciągłe strasznie kontrolą, zarządzanie za pomocą szczegółowych instrukcji, mętny system awansu i premiowania, brak spójnego systemu zasad zgodnych z potrzebami i wymaganiami ludzi. Nauczyciele zachowują się, pracują, myślą i mówią podobnie jak my wszyscy w PRL. Aby do przodu, może kiedyś będzie lepiej, czasem kac moralny i niesmak, emigracja wewnętrzna, duży dystans przyprawiany ironią, ponarzekać i skrytykować ONYCH, itp. Taką twarz widzimy na tym blogu.
Jedyny poważnym celem systemu edukacji jest doprowadzenie ucznia do matury. Matura jest ukoronowaniem 12 lat chodzenia do szkoły. Reszta jest nieistotna.
Cytat:
Niezwykle łatwo jest wpaść w pułapkę aktywności, w wir życia ? pracować coraz ciężej i wspinać się po szczeblach drabiny sukcesu po to tylko, by odkryć, że przystawiona jest do złej ściany. Można być zajętym, bardzo zajętym, a jednocześni mało efektywnym.
Polska szkoła, nasi nauczyciele i uczniowie są bardzo zajęci i aktywni. Są zapracowani i przepracowani, zmęczeni i przemęczeni. Gospodarz jest jednym z przykładów.
Szanowni Państwo,
kto mówi, że chodzi o zabranie tylko dodatku motywacyjnego, chodzi przecież o zabranie wszystkich dodatków, np. za wychowawstwo, wiejskiego, za wysługę lat itd., i i przekształcenie tych pieniędzy w dodatek motywacyjny. Natomiast jeśli chodzi o obecną premię motywacyjną, to otrzymuje się ją, co słuszne, za osiągnięcia, wyniki. Dlaczego Państwo zakaładają, że obecnie nauczyciele, w tym także ja, otrzymują premię za nic i że dopiero szykowana reforma miałaby to zmienić?
Pozdrawiam
DCH
Na początek Apel do pp. Anonima i Obleśnego Bola.
Panowie (?)!
Ja rozumiem, że uznajcie mój komentarz za tak cenny, że wart powtórzenia pod swoim nickiem. To się nazywa kradzież.
Mam nadzieję, że admin też nie zaspał i zareaguje na wprowadzające w błąd apokryfy.
Ad rem – Sz.Panie ync,
rzeczywiście, komentuję wpisy Naszego Gospodarza, dostrzegając w tych tekstach wiele rzeczy, które nie najlepiej świadczą o kondycji i postawie w roli publicznej – nauczyciela, tak przecież nośnej społecznie i ważnej.
Smuci mnie ponadto, że system (jaki – zgadzam się z Pana opinią) trawi wartościowe jednostki do tego stopnia, że powtarzają jak mantrę słowa Mrożka „wybili, Panie, wybili” jako głos w publicznej dyskusji.
Co do totalitaryzmu systemu, widzę go raczej, również w tutejszych komentarzach, jako znacznie miększą, niczym nienarzuconą formę wspólnoty niewolniczej (zbiorowego, posttotalitarnego syndromu sztokholmskiego).
Ja mam inne doświadczenia, spoza systemu i dziwi mnie, jak długo jeszcze będziemy ten system utrzymywać własną pracą i wysiłkiem, pocieszając się wylewaniem żalów i odnośnymi dyskusjami w internecie.
Niestety, to co trapi wielu więźniów lokalnego systemu (nie tylko oświatowego), jest w normalnych krajach po prostu przedmiotem terapii zawodowej i osobistej (bez żadnych deprecjonujących konotacji) a nazywa się leczeniem syndromu wypalenia.
Tylko – jak się wypalać, to z biglem, może nie na ołtarzu państwowego systemu przymusu oświatowego? 😉
U nas dodatek jest 5% – więc jego wysokość zależy od tego kto go ma- im wyżej stażem tym wyższy.
Osobiście tego w ogóle nie widzę. Zabiorą mi wysługę zapłacą za koordynowanie projektu tak? Bez sensu.
A poza tym mnie wpienia że taka normalna uczciwa praca u podstaw się już zupelnie nie liczy. Jak będę siedzieć zeszyty sprawdzać, sprawdziany dopracowywać, oceniać, poprawy pisać, lekcje urozmaicać, pomoce, prezentacje robić to jakbym nic nie robiła. Dopiero wtedy coś robię jak to jest ponad to. Za to jak będę beznadziejnie uczyć i olewać, ale jakiś projekt skoordynuję to co? dostanę ekstra kasę tak?
Szanowny Gospodarzu,
ja osobiście o braku związku Pana obecnego dodatku z wynikami pracy przeczytałem w…Pana tekście.
Proszę zauważyć, że jeśli, jak Pan twierdzi, dyrekcja przejmie we władanie obecne dodatki motywacyjne (i inne), nic nie stoi na przeszkodzie aby Pan na tym nie stracił.
Było uznaniowo – i będzie uznaniowo, może nawet bardziej.
Ja nie mam wątpliwości, że Pan właśnie na najwyższe dodatki za jakość pracy – zasługuje.
A Pan?
Cóż, normalne systemy motywacyjne zakładają właśnie wynagrodzenie ściśle powiązane z kompetencjami, postawą i wynikami pracy, zupełnie niekiedy ignorując zasługi, papiery i staż pracy.
Oceny jakościowe, jeśli oparte na jawnych i uczciwych standardach, powinny przekładać się na jak najwyższą, motywacyjną właśnie część przychodów z pracy i oczywiście być w gestii przełożonego.
Jakoś czuję że temu Pan nie zaprzeczy, a problemem raczej jest brak zaufania do systemu, niż do wartości motywacyjnych? 🙂
Poniewaz gospodarz tak to dal nam do zrozumienia.
To niech Pan wymyśli lepszy system płacowo-motywacyjny. Od 40 lat pracuje Pan w szkole i jeszcze nie wymyślił dobrego systemu oceny i premiowania pracy nauczycieli ?
Jaki system będzie lepszy: wymyślony przez urzędników czy przez praktykujących belfrów ?
Dlaczego nauczyciele nie przedstawili takiego projektu w co najmniej dziesięciu wariantach ? Nie chce im się, nie potrafią, nie mają czasu ? A może nie są zainteresowani bo ………………………. ? A czy Pan jest zinteresowany ?
Ync, Gdy czytam Twój wpis, to szlag mnie trafia. Oogólniasz,wysuwając pod naszym adresem szereg zarzutów. Piszesz,np., że kazdy nauczyciel jest z siebie zadowolony…, wytykasz m.in naszą postawę rozczeniową, poczucie wyższości, bezradności, tumiwisizm, brak wizji celów pracy.
Poetyka miniesejów Gospodarza jest prowokujaca, ale do twórczych wpisów, wymiany doswiadczeń zawodowych, a nie głoszenia bez żadnej obiekcji prawd jedynych i słusznych. Ync, to nie Twój wpis z godz.16.39 ale nasi uczniowie ocenią nas najlepiej, bo widzą , jak pracujemy, dostrzegają nasze zaangażowanie lub jego brak,zauważą, czy udaje się nam szybko poprawić i rozdać klasówki,czy mamy poczucie humoru i umiemy odróznić w szkolnej rzeczywistości duperele od spraw naprawdę ważnych. itp, itd, itp…
Ync, kazdy z nas, chcac lub nie, musi pełnić rolę przywódcy w klasie. Gdybyśmy olewali swoje obowiązki, bylibyśmy albo pedagogicznymi despotami, albo wychowawczymi niedorajdami. I wówcza nasi uczniowie wykopaliby nas z klasy lub poniżyli śmiechem, i mieliby rację.
ino
To dobrze, że moje wpisy Cię wkurzyły ! To znaczy , że Ty i ja mamy ten sam cel. I gdybyśmy pracowali razem, jestem pewien, że stworzylibyśmy świetny tandem.
Dla jasności: cały czas trzymam się tezy „Nie ma nauczycieli złych lub dobrych. Są jacy są. Dobre lub złe mogą być cele, zasady i sposoby funkcjonowania systemu edukacji”.
Zatem: co z tego że nauczyciel wspina się wspaniale po drabinie, skoro jest ona przystawiona do złej ściany ? I ta zła ściana demoralizuje lub wypala wielu nauczycieli.
Ino, od wielu lat pytam naszych uczniów jak oceniają swoje szkoły. Sądzę, że Ty też. I co, jak mówią o swoich szkołach obecni uczniowie, jak wspominają byli ? Zapytaj chociażby swoich najbliższych znajomych lub krewnych.
No to poczekamy kilka pokoleń aż ministerstwo przygotuje profesjonalne kadry zarządzania, umiejące unosić sie ponad swoje humory, pozbawione kompleksów i chęci odwetu wobec podwładnych z własnym zdaniem. Poczekamy aż oni zaczną motywować nauczycieli, także tych zwracających uwagę na ucznia mniej zdolnego, który pierwszych miejsc w konkursach nie zajmie… Poczekamy do … świętego nigdy.
Proszę o wskazanie tego cudownego systemu wyzbytego cech totalitaryzmu, w którym Jakiś Inny Gospodarz odzwierciedla i ilustruje w kolejnych wpisach nastroje i postawy nauczycieli oraz obiektywne warunki ich pracy.
Oto ich krótka lista:
-brak dystansu, poczucie niższości, ciężka ironia
-postawa zależności, chęć do współzależności
-wizje celów swojej pracy, czyli znajomość odpowiedzi na pytanie ?po co ja to wszystko robię?
-ja jest zły, inni są dobrzy
-nie jestem bezradny, wszystko zrobię
-postawa wyzbyta roszczeń (w szczególności dotyczących warunków pracy i płacy)
-system jest dobry, ja jestem zły, więc potrzebuję ciągłego szkolenia
-to ja muszę się doskonalić, system edukacji i zarządzania jest w porządku
-paradoks: żaden nauczyciel nie jest z siebie zadowolony, prosi o pomoc lub doszkolenie, a z drugiej strony wszyscy są zadowoleni ze szkoły: uczniowie, rodzice, nauczyciele i eksperci.
ino
ja mam wrażenie że, podobnie jak ync, nie tyle uogólniamy ile przedstawiamy syntezę diagnostyczną na podstawie objawów demonstrowanych w dyskusji.
W ramach refleksji twórczej, kilka tez sprowokowanych (a jakże) Twoją wypowiedzią:
a/ Twórczość wynika z refleksji nad sobą i swoim miejscem w świecie a świadczą o niej stworzone dzieła (nie deklaracje).
b/ Obwinianie świata za to, kim się w nim jest – to nie jest twórczość, tylko treść „Dnia Świra”.
c/ Nie można też pełnić roli przywódcy – „nie chcąc”. Ani też czynności spowodowane strachem przed wykopaniem czy poniżeniem nic z przywództwem nie mają wspólnego.
MB – pięknie podsumował(a) postawę, będącą antytezą powyższego:
d/ Czekanie aż ktoś kogoś zmotywuje to treść jedynie becketowska; motywacja jest wewnętrznym zasobem każdego z nas. Można ją stłamsić lub uruchomić ale nie można jej komuś nadać. Tak więc czekanie, jako egzystencjalny paradygmat zawodowy, jest jednym z tych objawów, których przyczynę opisujemy z ync.
Tak nietwórczo sprowokowani przez Gospodarza.
Z uszanowaniem.
MB – oby ktoś w końcu zaakceptował konieczność istnienia szkół, które muszą najsłabiej wypaść na egzaminie.
Przepraszam bardzo panie Eltoro, ale to kiedyś był mój tekst, do spółki napisany z Anonimem. Rozumiem, kolego, że na uczelni wolno wiele, ale po co te praktyki przenosić na blog ogólnopolski? Oj, brzydko się bawimy… Po prostu nie fair.
MB
Żadne ministerstwo nie da rady bez aktywności nauczycieli.
„Nie można nakłonić nikogo do zmiany. Każdy z nas pilnuje własnej furtki do zmian, która otwiera się tylko od wewnątrz.”
To słowa skierowane do pojedynczego człowieka. Myślę, że pasują także do każdej instytucji, zatem i do szkoły.
Próby zmiany sposobów pracy nauczycieli, reformowania szkoły poprzez zarządzenia i instrukcje płynące z zewnątrz są skazane na niepowodzenie. Furtka zmian otwiera się od wewnątrz. Można tylko namawiać nauczycieli żeby chcieli otworzyć tę furtkę, stworzyć im do tego możliwości, dać możliwości wyboru, wysyłać impulsy zachęcające do uchylania furtki.
nowa
„Proszę o wskazanie tego cudownego systemu wyzbytego cech totalitaryzmu”
Zacznijmy szukać wspólnie – Ty, ja, Gospodarz, wszyscy.
Zacznę ja: szkoła w Finlandii (?). To jest bardziej pytanie niż stwierdzenie. Brak mi odpowiedniej wiedzy. Może ktoś napisze o niej … ?
Lidqa – a co powiesz o szkole w Holandii ?
To będzie tylko raz – komentarz do poniższego wpisu:
# Obleśny Bolo pisze:
2010-11-27 o godz. 21:03
Przepraszam bardzo panie Eltoro, ale to kiedyś był mój tekst, do spółki napisany z Anonimem. Rozumiem, kolego, że na uczelni wolno wiele, ale po co te praktyki przenosić na blog ogólnopolski? Oj, brzydko się bawimy? Po prostu nie fair.
___
Odpowiedź: Nie są mi znane wspomniane przez Pana miejsca, w których zezwala się bezkarnie kraść cudze teksty a mieniące się uczelniami. Brzydkie zabawy, za jakie Pan uważa swoje podszywanie się pod kogoś innego poprzez podpisanie się pod cudzym tekstem, to po prostu kradzież. Skąd Pan takie praktyki przenosi, i gdzie jest miejsce dla trolli internetowych, to już sprawa admina, posiadającego dowody mojego autorstwa w/w tekstu.
Nietrudno mu też sprawdzić kto jest Anonimem, z którym Pan oczywiście nie ma nic wspólnego.
Życzę postępów w obleśności na własny rachunek, bez oblepiania nią jakże szacownego bloga Naszego Gospodarza 🙁
nowa:
Nasz system – to my.
Normalne, demokratyczne społeczeństwa, gdzie nie są żadnym cudem zdrowe, systemowe mechanizmy motywujące do wyboru pracy, jaką się lubi i umie wykonywać, widać nawet na mapie Polski (choćby tuż za niebieską kreską Odry i Nysy, w lewo a czasem w dół).
Z uszanowaniem.
Do ync
>Żadne ministerstwo nie da rady bez aktywności nauczycieli.
?Nie można nakłonić nikogo do zmiany. Każdy z nas pilnuje własnej furtki do zmian, która otwiera się tylko od wewnątrz.?<
Brednia! Ministerialnym urzędnikom nie zależy na aktywności nauczycieli, a wręcz przeciwnie. Więc tworzą system mechanizmów, które tą aktywność tłumią. W Polsce nauczyciele byli aktywni np.w latach 90-tych. Co się stało potem – zmeinili się nauczyciele? Nie – zmienił się system na taki, w którym najważniejsze są interesy(!) wartości (np.dupogodziny) i mentalność urzędasów!!!
Odpowiedź dla Eltoro:
Muszę cię zmartwić Eltoro.
Dowody na istnienie autorstwa w/w tekstu nie znajdują się w rękach Gospodarza (uszanowanie).
Czyżbyś już nie pamiętał jak to w ’95 na siłę zaliczało się to i owo, nie zawsze poprawnie, a byle skutecznie?
Mądre słowa przywłaszczane do własnego notesu przekształcają się we własną pracę magisterską i zaczynają żyć własnym życiem.
Znamy się na rzeczy…
A kim jest Anonim…?
Eltoro, wracaj do Hiszpanii, tam twoje miejsce.
S-21
Ty i ja mówimy w przybliżeniu to samo. Więc nie rozumiem czemu nazywasz to brednią.
Z jednej strony urzędnicy nie chcę i nie potrafią skorzystać z aktywności nauczycieli, z ich wielkiego potencjału. Z drugiej strony zdecydowana większość nauczycieli nie chce radykalnych zmian, czuje strach przed nimi. Po środku są różni pasjonaci, nowatorzy, wizjonerzy, którzy są hamowani z obu stron.
Stąd moje teza: jeśli znajdzie się jakiś odważny minister, który przyniesie nauczycielom na tacy najpiękniejszą reformę, to ta reforma będzie wdrożona nieudolnie, bo większość nauczycieli przyjmie ja z niechęcią i strachem. Tak będzie, gdy nauczyciele będą potraktowani jako wykonawcy, a nie współtwórcy ewolucji-rewolucji. Bo każda reorganizacja jest szalenie dezorganizująca. Ona dezorganizuje nasze nawyki, przyzwyczajenia, postawy, nasz spokój, pewność siebie, itp.
Jeszcze jedno: nauczyciele, w tym najaktywniejsi pasjonaci, są tak traktowani i zarządzani przez urzędników, bo pozwalają się tak traktować.
Gdyby chcieli współpracować ze sobą, łączyć się, uzgadniać i nagłaśniać swoje pomysły – mogliby stworzyć realną przeciwwagę dla urzędników.
„Myślenie musi natrafić na opór – na sprzeciw. Myśl, która nie musi przebijać się z największym wysiłkiem, traci spoistość, twardość diamentu, wiotczeje i usycha. Każda myśl, pogląd, teza są podszyte swoim przeciwieństwem.”
„Ważne jest również to, by każdy pracownik miał własne, odmienne poglądy i umiał mądrze się spierać. To w toku burzliwej dyskusji powstają najlepsze pomysły. A tam, gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli za wiele.”
„Jeśli współpracownik się z tobą nie zgadza, utwierdź go w prawie do własnej opinii. Macie wówczas już dwa zdania ? twoje i jego. To dobry punkt wyjścia do szukania jeszcze innego, lepszego, trzeciego rozwiązania.”
„Nauczyciel to niby inteligentny człowiek, ma dobrą wolę. Jednak gdy spotka się dwóch, trzech nauczycieli i mają podjąć decyzję co do jednego ucznia – każdy jest tak oryginalny i tylko on ma rację… w swojej dziedzinie, a czasem i we wszystkim.”
Do S-21, 2010-11-27 godź. 23:02
Bardzo trafne spostrzeżenie.Nie dotyczy jednak tylko oświaty.Jest to problem systemowy, ustrojowy ,polityczny?(nie tylko polski).Tym problemem jest biurokracja i jej ramię zbrojne czyli urzędnicy.Przecież ta korporacja nie dopuści do samodzielnośi, tak w myśleniu jak i działaniu.Okazałoby się, iż ta potężna armia jest nikomu niepotrzebna.Biurokracja jest silniejsza od wszystkich byłych, obecnych i przyszłych systemów.(tych totalitarnych również).Dlatego nasz byt na tym „padole”wyznaczają zarządzenia,rozporządzenia,okólniki ,aneksy do wymienionych…Urzędnik wydał,urzędnik sprawdził, urzędnik zatwierdził.Jeżeli nie pojmujesz ciemna maso,urzędnik ci wyjaśni,że jesteś ciemną masą i możesz się odwołać.Do urzędnika.Mógłbym dalej,lecz ciąg dalszy chyba wszystkim znany.Trzeba Heraklesa aby tej Hydrze(biurokracji) położyć kres.Cierpią wszyscy,nauczyciel,uczeń wynalazca,rzemieślnik,zakładający firmę,itd.,itd..
@jantra (w.: jantro!)
Trafne, w części, spostrzeżenia o biurokracji.
Jak byś jednak uzasadnił wyłączenie (?) z pojęcia „biurokracja” funkcjonariuszy publicznego systemu oświatowego?
Takich jak nauczyciele?
Są przecież etatowymi urzędnikami państwowymi i często można spotkać, w dyskusji, wyrazy ich postawy biurokratycznej.
Np. objawy wypierania odpowiedzialności i przedmiotowego traktowania podmiotów urzędniczego bytu zawodowego, takich jak:
… obywateli w urzędzie
… pasażerów w kolejach
… uczniów i rodziców w szkołach publicznych
… pacjentów w przychodniach jw.
etc. itd. – wszędzie, gdzie popyt na ich usługi gwarantuje im przymus monopolu państwowego?
??? 😉
@Eltoro
Wracamy do macierzy.Nie ma Hydry,nie ma problemów,które wymieniłeś.Monopol państwowy powstał za sprawą tejże biurokracji.
@jantro,
o ile Cię dobrze rozumiem, nie zauważyła(e)ś zmiany ustroju w Polsce.
Monopol państwowy – to my, Ty i ja. To my, obywatele, jesteśmy państwem, tworzącym biurokrację.
A nauczyciele w szkołach publicznych – są tą biurokracją in corpore i de iure.
Różnica między nami a cywilizowanymi społeczeństwami polega na tym, że u nas nadal opłaca się (towarzysko i środowiskowo) kontestować odpowiedzialność za udział w korzyściach systemu (to „oni”), korzystając jednocześnie z tych, wypieranych, przywilejów (to nie my). Tak toniemy.
W innych krajach jest to niesmaczne i kompromitujące.
Taka postawa indywidualna to po prostu niedojrzałość (pierwotna czy wtórna), społecznie tę postawę nazwano groźnie, ale trafnie: „homo sovieticus”.
Walka z samym sobą nie zniknie pod wpływem zaprzeczania widoku Hydry po tej stronie lustra.
A problemy, które wymieniłem, widać jak na dłoni tuż po przekroczeniu „wewte” piastowskiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej (a także na blogu). O ile się nie ma papierowej torby na głowie.
z pozdrowieniami
Do eltoro
>Są przecież etatowymi urzędnikami państwowymi i często można spotkać, w dyskusji, wyrazy ich postawy biurokratycznej.<
Nauczyciele są na samym dnie biurokratycznej machiny,a np.ich stosunek pracy jest słabiej chroniony niż stosunek młodszego referenta w jakimś urzędzie gminy. Postawieni w roli śrubek biurokratycznej maszyny oni się często zachowują tak jak się od śrubek oczekuje.To nie oni jednak tą machinę skonstruowali, nie oni nią kierują, nie oni mają prawne możliwości jej modyfikowania!!!
@ S-21
z powagą przyjmuję Twą opinię.
Skoro przywołujesz stosunki, zwróć proszę uwagę, że stosunek jaki podejmują nauczyciele ma wszelkie cechy dobrowolności, ze świadomością jego przebiegu, konsekwencji oraz wzajemnej pozycji, jaką w biurokratycznym łożu przyjmują strony. Zabezpieczenia zaś strony obie negocjują we własnym gronie związkowo-ministerialnym, trzecią stronę tej perwersji, publicznego sponsora zabezpieczenia, nie dopuszczając nawet za kotarę. I nie są to zabezpieczenia porównywalne z tymi, jakie nie będący w tym związku mogą w związku z płaconymi podatkami uzyskać. Są dla nauczycieli o wiele bardziej korzystne, niż otrzymuje sam sponsor.
Tak, ja też uważam że stosunki myszy z tygrysem wymagają szczególnych zabezpieczeń, jednak tygrysicy przekonanej że jest myszą nie pomoże nawet fakt, że prawdziwej myszy, wchodzącej samoistnie do łóżka tygrysowi tym bardziej nie pomoże już nic, jeśli mama jej nie ostrzegała.
Zwróć też proszę uwagę, że pisząc o swojej grupie, używasz wyłącznie formy biernej.
Nauczyciele więc, w swej roli zawodowej „są byci” a nie po prostu są. Co oznacza, że jak się zdaje, nie dopuszczasz jakiejkolwiek mocy sprawczej czy odpowiedzialności środowiska i uczestników tej grupy za swoje dorosłe życie i czyny zawodowe – to chyba nietrafne i niesprawiedliwe?
A już na pewno nie służy budowie szacunku społecznego do tak pięknej i kluczowej dla nas wszystkich profesji.
z uważaniem
Do eltoro
Według twojej koncepcji słynna podoficerska wdowa sama się wychłostała…;-)
Tak się składa, że mam dużo większy wpływ na oświatę, na różne sposoby, niż przeciętny nauczyciel. znam też nauczycieli-posłów.(z PO, jakby się kto pytał) I mamy dosć podobne krytyczne zdanie na temat obecnych realiów oświatowych.Tylko, że polityka to gra zespołowa, aa jakość polskiej szkoły niewielu w niej interesuje…
Przeciętny nauczyciel w obecnej Polsce nie może dokładnie nic!!!
@ smoku wawelski,
są takie wdowy, co okazjonalną chłostę przedkładają nad regularne współżycie (społeczne, społeczne…:)
„Wybili, panie, wybili” – jakże słusznie Mrożek syntetyzuje duszę wdowy (po PRL-u?).
Zdrowy system powstaje tylko w zdrowym społeczeństwie, tak jak demokracja.
Nie dzieli na podległych i wpływowych, każdy ma swą rolę i bierze za nią odpowiedzialność.
Nicniemogące, zgwałcone narzuconym systemem wdowy, wydawało się, straciły legitymację dla nicnierobienia jakoś tak koło 1989r.
Ale regularny, wdowi grosz budżetowy lepszy niż gorzkie frukta wolności…?
Każda wdowa (a nawet Stowarzyszenie Wzajemne Wdów Skrzywdzonych) ma prawo chłostać się gdzie i jak chce, tylko dlaczego chłoszcze za budżetowe pieniądze młode pokolenia?
I czemu dziwi się, że te pokolenia nie chcą głodować w intencji przypodobania się wdowom?
Nawet rodzice już się uczą biurokracji. Podam banalny przykład: klasowe mikołajki. Wszyscy obecni na zebraniu podnieśli ręce, że mają być. (W zebraniu nie uczestniczyło 2 rodziców). Po zebraniu jedna z mam zaproponowała, że przygotuje karteczki dla rodziców : wyrażenie zgody co do rzeczonej imprezy i wysokości cen prezentów.
Papier ma być.
Zastanawiałam się, że może to nie biurokracja, tylko brak zaufania do siebie nawzajem, że jeśli się czegoś podejmuję, to wykonam zadanie solidnie. (Tu akurat nie dam dziecku wypranej maskotki albo rażąco nie przepłacę za upominek dla osoby, która lubię)
Czy może po prostu ustalenie zasad było konieczne, potwierdzenie wszystkiego podpisem również.
Eltoro 2010-11-10 godź. 21:11
„o ile Cię dobrze rozumiem”.Właśnie o to idzie,że nie rozumiesz,lub nie chcesz rozumieć.Wygłaszasz akademickie mowy na temat…
Cum debita reverentia!
@ jantro,
nie odpowiadałbym, boć przecie retoryczna była i jeno uprzejmością powodowana ma wątpliwość.
Ale to słówko…akademicki!
Epitet, jak inteligencja nieżoliborska, zamieszkanie niemadagaskarskie, pisarzenie nieopierzone
lub studenci, co nie u nauk.
Nasza Klasa Robo, nieumarła i przetrwała, spod ucisku dezanalfabetyzacji przymusowej, niezłomnie wierna swym interesom w kolejnych pokoleniach.
Dziś na przekór dziejom, nie pisze ich sama. Ona teraz naucza. Najchętniej – pismaków. Aby jej nie nauczano.
Nasza rybka po grecku, o smaku tragicznym, no po prostu przeznaczenie narodowe.
ech, jantro, sine ira et studio… ale to też taki akademicki tacytat.
Cum debita reverentia – z należnym poważaniem
ine ira et studio – bez gniewu i bez upodobania
ALE SIĘ WERSAL ZROBIŁ
Ja z uczonych wypowiedzi wyrwę dla siebie cytat:”każdy ma swą rolę i bierze za nią odpowiedzialność.”
Kto jeszcze?