Przespać radę pedagogiczną
W najbliższy wtorek nauczycieli w mojej szkole czeka długa rada pedagogiczna. Byłem już na kilkuset radach i nigdy nie dowiedziałem się na nich niczego sensownego. Zawsze miałem uczucie, że zmarnowano mój czas. Dlatego postanowiłem tę radę przespać. Jak wiadomo, we śnie można dostąpić objawienia prawdy. Na to właśnie liczę. Ponieważ na jawie czekają mnie bzdury, prześpię się i dzięki temu skorzystam więcej.
Każdy nauczyciel ma swój pomysł na przetrwanie nonsensownych rad pedagogicznych. Otóż niektórzy medytują. Ich duch ulatuje w przestworza, oczy mają szeroko otwarte, a głowa ciągle im się rusza w takt potakiwania. Parę razy stosowałem tę metodę, ale w końcu od ciągłego ruszania łbem w górę i w dół naderwałem jakieś ścięgno i teraz muszę głowę trzymać prosto. Inni nauczyciele wykorzystują radę pedagogiczną do sprawdzania prac klasowych, kartkówek, zeszytów albo do uzupełniania dokumentacji szkolnej. Dzienniki chodzą z rąk do rąk, szum jest wielki, robota pali nam się w rękach. Tylko mówcy nikt nie słucha. Bywa, że nauczyciele czytają na radzie gazety, rzadziej książki. Rozmowy przez telefon się nie przyjęły. Tak samo esemesowanie.
Jeśli chodzi o sen, to mam z nim problemy. Otóż mój durny organizm zasypia w nocy, a w dzień nie chce. Tymczasem coraz częściej w pracy zdarzają się sytuacje, że najlepszym wyjściem byłoby przespanie się. Muszę zapytać uczniów, jak oni to robią, że gdy tylko usłyszą głos nauczyciela, to natychmiast zasypiają. Koniecznie muszę opanować tę umiejętność. Jak ktoś zacznie bajdurzyć, to ja od razu w głęboki sen. I tak aż do końca rady pedagogicznej.
Komentarze
Część uczniów odlatuje z lekcji przy pomocy słuchawki dołączonej do telefonu lub innego źródła – polecam ten sposób – słuchawkę należy wrazić w ucho zawietrzne 🙂
A może Panie Dariuszu należołoby felietony na blog pisac. Robic przy takich okazjach ich zapasy. Albo nawet jakieś większe formy literackie. Zawsze coś pisalem przy okazji takich nasiadowek. Gdy sie wyłączyłem, odpłynąłem duchowo miewalem dobre pomysly. To było nawet dobrze odbierane, bo sprawiałem wrażenie, że pilnie notuję te brednie.
Pozdrawiam
Im mówca monotonniej mówi tym łatwiej usnąć… Jednak wystarczy spokojna muzyka klasyczna (np „Marsa” Holsta zdecydowanie nie polecam ;)) w słuchawkach i w 10 minut głęboki sen ;).
Jeśli Gospodarz nie jest wyćwiczony w tej sztuce nie polecam spania w pozycji „pilny uczeń” (łokcie na blat, czoło oparte o złożone dłonie), bo to wymaga umiejętności trzymania równowagi. Pozycja „spadł mi długopis” jest zdecydowanie lepsza jak na pierwszy raz (jedna ręka na blacie, wygodnie pod głową, druga pod biurkiem… przydaje się położyć na podłodze długopis).
ba… u nas ostatnio co tydzień albo rada, albo szkolenie (co gorsza – zwykle durne), albo wywiadówka, albo konsultacje – i tak od 2 miesięcy. nie ma tygodnia, żebym nie poświeciła przynajmniej jednego popołudnia szkole…
Tylko dlaczego się dziwimy, że dzieci nas nie słuchają? Po Pana zapisach tak samo z Panem powinni postępować uczniowie. Wszak przykład idzie z góry
Pozdrawiam
Ja wczoraj na radzie układałam palindromy :)- akurat były mi potrzebne na lekcję.
Ja mam ten sam problem. Siadam więc w ławce przed dyrektorem i to pomaga. Muszę się skupić, bo wstyd ulec słabości. Przyjąłem na siebie ponadto formułowanie wniosków z posiedzeń, a więc muszę czuwać, aby coś ważnego nie uszło mojej uwadze
Mam inne podejście do rad i wszelkich szkoleń.
Koncentruję się na pozytywach. Gdy inni narzekają, że wszystko już wiedzą, że już to słyszeli, że znają i stosują od lat, odpowiadam:
– A ja posłuchałam i poobserwowałam z przyjemnością, przynajmniej odświeżyłam i usystematyzowałam swoją wiedzę.
Nauczyciele to straszliwi malkontenci. Nie znoszę tego wiecznego niezadowolenia i narzekania.
Pracowałem w paru szkolach i wiem, że zawsze ożywienie zgromadzonych wywoła wystąpienie atakujace duszną atmosfere budy, krytykujące grzechy dyrekcji i tumiwisizm części grona. Oczywiscie taki kamikadze, owładnięty szewską pasją w ekspresowym tempie przerywa swoją karierę jak Judym w Cisach. Tę przestrogę dedykuję Ync, jeśli belfrem jest,chociaż cenię jego za pisarska, judymową pasję w uzdrawianiu oświatowych realiów.
Karty są rozdane: z jednej strony dyrekcja z bombiastym, często oderwanym od szkolnych problemów porzadkiem obrad rady, z drugiej strony my, siedzący z gębami w rękach, mający świadomość nikłych szans na znalezienie roboty etatowej poza szkolnymi murami, czekajacy z utęsknieniem na koniec nasiadówki.
W piątek mieliśmy radę, ćwiczyłem technikę gry w okręty, kolega uczący plastyki szkicował karykaturę dyrekcji. Po radzie nasze panie wróciły do ról matek, żon i kochanek. Natomiast my poszliśmy do knajpki, prowadzonej przez naszych absolwentów, gdzie w oddzielnym pomieszczeniu sączyliśmy trunki, po których szkolna rzeczywiostość ma jaśniejsze barwy, lecz wywołuje przypływy szczerości. Kolega, anglista,np. powiedział, że szkoła go wykastrowała intelektualnie. Aby przerwać biadolenie, poprosiłem mojego byłego wychowanka, aby zaprezentował nam nagranie meczu „Lecha” z Anglikami i rozmowa zeszła na bardziej światowe tematy, zapomnieliśmy o ewaluacjach, dokumentacjach……
Pewnie Pana dyrekcja zagląda na ten blog. Ciekawe, jak się poczuła, czytając, że nigdy podczas rad pedagogicznych nie przekazała Panu niczego sensownego…
Wciąż podziwiam Pana za odwagę w formułowaniu myśli i sądów.
Bo ja np. na naszych radach dowiedziałam się samych cennych rzeczy, myślę nawet, że gdybym nie mogła w nich uczestniczyć, moje życie byłoby niepełne, czegoś by w nim brakowało… O czym z przyjemnością donoszę Pani Dyrektor Mojej Szkoły! 😉
Pani Izo,
podejrzewam, że dyrekcja nie jest winna, iż rady to bezsensowne posiadówki. Zwykle czyta się na nich regulaminy i tym podobne rzeczy, które można przekazać w na kartkach, zobowiązując pracowników do przeczytania. Niestety, istnieją procedury nakazane z góry. Dorosłych ludzi traktuje się jak dzieci, którym trzeba wszystko przeczytać, bo inaczej nie zrozumieją. Poza tym szkoła ma stronę internetową, na której wszystko jest i można czytać, kiedy się chce. A jednak pracownicy muszą wszystkiego wysłuchać, wszelkich sprawozdań, wyników matur, średnich itd. Zwykle słucham tego, co już wiem, gdyż ciekawość kazała mi się z tym wszystkim zapoznać natychmiast, jak tylko dane fakty powstały. W dniu ogłoszenia wyników matur już je znam, ale potem siedzę kilka godzin na radzie i słucham o tym, co wiem od dawna. Gdy sprawa na pięć minut rozrasta się do dwóch godzin, trudno oczekiwać, że to będzie coś interesującego. Proszę sobie wyobrazić, że w telewizji ktoś rozdmuchałby bardzo ciekawy program 10-minutowy do 3-godzinnego tasiemca. Czy będzie to ciekawe?
Pozdrawiam
DCH
Też mam jutro radę. W planach jest uzupełnianie karteczek z ocenami i sprawdzanie sprawdzianów. Z tym że ja wtedy słucham- taka podzielność uwagi.
Na rady na których nie słucham mam sudoku w komórce. Zawsze przy sobie … Również gram z kolegą w kółko i krzyrzyk- „na 5” umiecie? Kartka w kratkę jest nieograniczonym polem gry, a gra się do momentu kiedy ktoś ustawi 5 krzyżyków (kółek) w pionie poziomie lub skosie. Ale kolega jest w to niezły więc muszę się bardzo koncentrować i wtedy już zupełnie nie wiem o czym jest gadka.
To już dzisiaj, 21 listopada mamy Święto Życzliwości i Pozdrowień. Trzymając się tego co napisałem w poście na swoim blogu pragnę serdecznie pozdrowić wszystkich czytelników tekstów zamieszczanych na tych stronach. Życzę Państwu życzliwie i szczodrze samych uśmiechniętych i życzliwych ludzi wokół.Uśmiechamjy się do własnych myśli, a wtedy przechodnie zobaczą nasza przyjaźnie uśmiechnięte twarze.
Ty się Czesław to tu tak nie przymierzaj za bardzo, pilnuj swojego blogu lepiej. To twoje lanie wody tu nikogo nie interesuje. A pierzchaj natychmist, sio, sio! Tatulo sie jakiś nam tu znalazł do jasnej ciasnej…
Drogi Gospodarzu,
Doskonale rozumiem, i zgadzam się z tym, że na radach musimy słuchać mega ciekawych rzeczy, które czasami moglibyśmy po prostu przeczytać sobie w wolnej chwili na tablicy w pokoju nauczycielskim czy na stronie szkoły (oprócz tych, które nie mogą się tam znaleźć ze względu na poufność danych).
Dla mnie te rady to też zazwyczaj czas wpisany na listę godzin straconych w życiu (podobnie jak pilnowanie uczniów podczas olimpiad przedmiotowych – 3-osobowa komisja patrząca na ręce piszącym pracę uczniom w liczbie sztuk: 2).
Ale czasami udaje mi się też zrozumieć dyrekcję, że jest zobowiązana przekazać nauczycielom pewne rzeczy. I tak ona, ja, Pan i inni wiemy, że z całego grona pedagogicznego tylko jakieś nadgorliwe jednostki zapoznałyby się ze wskazanymi dokumentami. A tak dyrekcja jest kryta: na posiedzeniu, które jest protokołowane (niestety, robię to ja, ale już w formie elektronicznej, więc praca jest nieporównywalnie szybsza, niż w czasach długopisowych) przekazuje treści, które ma obowiązek przekazać i w razie jakiejkolwiek kontroli może to udowodnić. A tak co? Powie jakiemuś wizytatorowi: aaa, powiedziałam im, żeby sobie przeczytali na stronie szkoły?
Pozdrawiam!
Iza
Do Iza
>A tak co? Powie jakiemuś wizytatorowi: aaa, powiedziałam im, żeby sobie przeczytali na stronie szkoły?<
Wystarczy przecież żeby nauczyciele podpisali, że przeczytali.
Efekt ten sam – dyrekcja jest kryta;-)
Do S-21:
„Wystarczy przecież żeby nauczyciele podpisali, że przeczytali.
Efekt ten sam – dyrekcja jest kryta;-)”
Niektóre rzeczy – oprócz tego, że należy się z nimi zapoznać, trzeba jeszcze omówić, wyciągnąć wnioski, podjąć decyzje, do czego obecność grona jest niezbędna (np. uchwały itp.)
Ale te tłumaczenia nie znaczą oczywiście, że występuję w obronie rad pedagogicznych, nie jestem masochistką 😉
Niesamowite – to nie tylko ja się niczego nie dowiaduję na tych radach……..:))