Czas pomyśleć o maturze
Kto lepiej zdaje maturę – dziewczyny czy chłopcy? Stereotyp jest taki, że panie więcej kują, a panowie przeważnie liczą na szczęście. Podobno płeć piękna ma wyższe oceny końcowe z przedmiotów, ale egzamin lepiej wychodzi facetom. Uważa się też, że chłopcy są bardziej pewni siebie, nawet gdy mniej umieją, a dziewczyny łatwo wpadają w panikę, często całkiem bez powodu. Czy to prawda?
Wystawiam na koniec trzeciej klasy trzy oceny celujące, z tego jedną otrzymuje mężczyzna. W klasie jest dwa razy tyle kobiet, co mężczyzn, więc procentowo wychodzi po równo. Czy najlepsi uczniowie okażą się równie dobrzy na egzaminie, czy też zasada jest taka, że klasowi prymusi wypadają blado na maturze? Może jakiś słabszy uczeń pozytywnie zaskoczy i uzyska najwyższy wynik? Kto to będzie?
Żałuję niezmiernie, że nie wszyscy moi uczniowie dotrwali do końcowego dzwonka. Nie spodziewałem się, że zamiast oceny będę musiał wystawić kreskę. Po raz kolejny przekonałem się, że los człowieka bywa przekorny. Ciekawe, jak bardzo zaskoczy nas tegoroczna matura.
Komentarze
Mam w nosie stereotypy. Jak zawsze dziewczyny górą! Zobaczycie!
Prawda. Malgosiu. „Dziewczyny wiecej kuja” nie bylo eleganckim sformulowaniem, jakims dosc lekcewazacym. Brytyjscy spece od edukacji od lat zwracaja uwage na to, ze znaczaco wiecej absolwentek niz absolwentow szkoly sredniej zdaje na najlepze uczelnie w kraju i ma znacznie wiecej wyzszych ocen na swiadectwoie mturalnym niz chlopcy. Nie wiem czy mozna to tlu,aczyc „wiekszym kuciem”. Moze chodzi o to, ze mlode kobiety wiedza, ze musza byc w zyciu znacznie lepsze od mlodych mezczyzn, zeby cos osiagnac.
Zycze Ci powodzenia na maturze!
Matematyka zawsze była domeną mężczyzn- przynajmniej w mniemaniu ludzi. Ale ci mężczyźni do mnie na studia nie trafili. W zasadzie tylko dziewczyny miały stypendia naukowe- i to nie dlatego że akurat wybitnie dziobały-zdolniejsze były.
Mi się wydaje że stereotypy biorą się z historii i słabszego dostępu do edukacji, albo braku potrzeby edukowania dziewcząt. A teraz wszelkie sukcesy płci pięknej są przypisywane dziobaniu. Wstyd.
z jednym tylko wyjątkiem – te oceny celujące nie mają żadnego – moim zdaniem – odzwierciedlenia w umiejętnościach czy zasługach. nie są to osoby z tytułem laureata czy finalisty olimpiady z języka polskiego. nie są też wygranymi jakichkolwiek polonistycznych konkursów. a chyba to jest podstawą do wystawienia szóstki, nieprawdaż?
Heleno,
W Polsce jest podobnie.
„Brytyjscy spece od edukacji od lat zwracaja uwage na to, ze znaczaco wiecej absolwentek niz absolwentow szkoly sredniej zdaje na najlepze uczelnie w kraju i ma znacznie wiecej wyzszych ocen na swiadectwoie mturalnym niz chlopcy.”
Nie nazwalbym tego „dziobaniem” tylko powaznym podejsciem dziewczyn do nauki i do pracy, ktorego wielu chlopcom brakuje.
Ech, ja wiem, ze to brzmi bardzo feministycznie ale wystarczy poobserwowac klasy 1-3 pod tym katem. Cwanych i leniwych dziewczynek jest jedna na piec cwanych i leniwych chlopcow.Widac to jak na dloni.
Wyzszych klasach sa juz wszyscy troche uspolecznieni, wiec tego nie widac, lepiej sie kryja.
No to lac mnie teraz…Ktos z nauczycieli klas 1-3 zaprzczy?
Jakiś czas temu rozmawiałam z wychowawczynią mojego syna, która wcześniej była wychowawczynią mojej córki, na temat różnic między chłopcami i dziewczynkami. Dzieci są bardzo zdolne, a jednak jest spora różnica w ich podejściu do nauki, do szkoły. Wg mnie duży wpływ mają nasze stereotypy w wychowywaniu. Dziewczynki mają być pilne, grzeczne, uśmiechnięte i stonowane – typowe wzorowe uczennice. Od pierwszej klasy starają się ładnie prowadzić zeszyt itd. Chłopcom każemy być dzielnymi rycerzami, nie mazgajami. Kupujemy im wszelkiego rodzaju broń itd. Wychowujemy ich na wojowników, więc nie dziwne, że od małego stawiają się, są postrzegani jako bezczelni, nie przykładają się do szlaczków i nie mają ambicji być prymusami. Mają dużo luźniejszy stosunek do ocen, za to od czasu do czasu błyskają geniuszem. Dziewczynki są spięte, żeby nie dostać pały, więc wolą się nie ryzykować złej odpowiedzi. Wypadkowa ocen dziewczynek jest lepsza.
Co do matmy, to chyba też jakiś chory stereotyp działa. Mojej córce narzekającej, że nie ma zdolności do matematyki oznajmiłam w IV klasie podst. , że matma to umiejętność logicznego wyciągania wniosków i że nie jest głupia, więc jak pomyśli to zrobi każde zadanie. Od tej pory nie słyszę o braku zdolności matematycznych. Wręcz przeciwnie.
@ glamorite
Oczywiście, nie umiejętności i tytuł laureata z olimpiady są podstawą do wystawienia oceny celującej.
Czyżby ”wypraszanie” ??? Kto ładniej prosi, wierci dziurę w brzuchu, chodzi za nauczycielem do pokoju, lamentuje ”potrzebne mi do paska”…
Matura rozstrzygnie. Na szczęście będą ją sprawdzać NIEZALEŻNI!
I wtedy żadne jęczenie na przerwach nie pomoże.
Powodzenia glamorite 😉