To się nie może wydać
Opowiadają mi znajomi, pracujący w różnych szkołach, o sprawach naprawdę bulwersujących. Załamują ręce, wściekają się, psy wieszają na swoich szefach, narzekają na zachowanie kolegów i koleżanek, a jednocześnie proszą, aby to zostało między nami. Gdy w końcu uświadamiają sobie, że jestem tylko kolegą, wpadają w popłoch, że mogę wszystko zdradzić.
Dałem słowo, że nie powiem, to nie powiem. Jednak martwi mnie postawa wywlekania wszystkich brudów przed pierwszym lepszym słuchaczem i zobowiązywanie go, aby milczał. Rozumiem bowiem, że nie chodzi wcale o to, aby sprawę załatwić, tylko żeby się wyżalić, naplotkować i nagadać się, że ma się durnego szefa, głupich kolegów w pracy, chamskich uczniów i wrednych rodziców.
Pocieszam, jak tylko mogę, przytakuję, że ma człowiek rację, ale proszę, aby spróbował rozwiązać problem. Niech porozmawia z szefem, skoro czuje się upokarzany i wykorzystywany, niech wyjaśni kolegom, że nie jest wielbłądem, niech rozmówi się z uczniami, skoro uważa ich zachowanie za chamskie, niechże też wypracuje lepsze relacje z rodzicami. Nie twierdzę, że to się uda, ale niechże próbuje.
Niestety, moje rady i prośby doprowadzają człowieka do wściekłości. Widzę, że jemu nie chodzi o rozwiązywanie problemów, lecz o pienienie się. A pienić trzeba się tak, aby najbardziej zainteresowana osoba, czyli np. niesprawiedliwy dyrektor, okropny kolega czy wstrętny uczeń albo jeszcze gorszy rodzic, nigdy się o tym nie dowiedziała. Dlatego muszę dotrzymać tajemnicy. Mamy się wspólnie pienić, ale nic więcej nie robić. Pienienie się jest celem samym w sobie.
Pieniłem się bardzo mocno wespół z moimi koleżankami i kolegami z różnych szkół, ale nie powiem ani słowa, co nas tak wpieniało. Dałem słowo.
Komentarze
Panie Dariuszu. Znów pisze Pan o potrzebie SZKOŁY SZACUNKU I DIALOGU. Szkoły, w której prowadzenie dialogu będzie obowiązkiem i naturalnym sposobem porozumiewania się i rozwiązywania konfliktów. Gdzie jednomyślność będzie tępiona, a unikanie dialogu karane. Gdzie o szacunku będzie mówić się głośno i często. O PRZESTRZEGANIU ZASAD SZACUNKU.
I tak dalej, jak już wcześniej pisałem.
Bardzo podoba mi się określenie „różnica zdań”. Sam coraz częściej używam
tego sformułowania w rozmowach. Różnica zdań może być pożyteczna. Nie należy ukrywać jej. Polacy boją się różnicy zdań w kontaktach osobistych. Zwłaszcza nauczyciele. Oczywiście chętnie eksponują inne zdanie w stosunku do władz oświatowych lub dyrekcji. Ale nie potrafią różnić się między sobą. Dlatego w pokojach nauczycielskich panuje cisza. Zwycięża oportunizm.
Marzy mi się nowy przedmiot nauki w szkole – sztuka rozmawiania, na który
uczniowie i nauczyciele uczyli by się różnicy zdań.
I myślę, że ten strach przed różnicą poglądów wiąże się ściśle z niechęcią
do bycia ocenianym. Wolę mniej zarabiać , ale niech mnie nikt nie ocenia.
narzekanie dla narzekania ma swój urok, o ile podchodzi się do niego z odpowiednią dozą dystansu.
Mężczyźni nigdy tego nie potrafili zrozumieć. Bo wcale nie chodzi o to żeby problem rozwiązać ale żeby o nim pogadać. To jest tak, że dla wielu osób (szczególnie kobiet) problem obgadany staje się mniejszy. To takie proste a większość facetów by chciała od razu rozwiązywać. Ja np muszę problem omówić żeby go wogóle zacząć rozwiązywać bo przy mówieniu to mi się klaruje i rozjaśnia i wtedy widzę co tak naprawdę jest problemem.
Lidqa oczywiście ma rację, niemalże każdy podręcznik psychologii o tym wspomina. Jest jednak i druga strona medalu: nadmierna paplanina może uczynić wiele szkód zarówno autorowi jak i obmawianym.
Widzisz ync !!!
Przeczytaj wpis lidqi. Też tak uważam, choć nie jestem, ani nie byłem kobietą.
Blog też służy do tego, aby problem ‚obgadać”.
I dobrze, że postulujesz. Wszyscy, którzy ci odpisują pozwalają spojrzeć na problem z innej perspektywy. Jednak problemy, które cię nurtują musisz rozwiązać sam. Nie łudź się, że w inny sposób ci pomogą.
„Polacy boją się różnicy zdań w kontaktach osobistych. ”
Polacy się niczego nie boją.
Kiedyś się przynajmniej Boga bali ale za sprawą kościoła i ten strach zniknął.
A różnica zdań to nasza narodowa cecha.
Zgadzam sie ze wszystkimi, ale nadal bym postulowal za
SZKOLA OPSTRZYRZUNKU I OBSTALUNKU, tak jak Ync ma to w swoim pomysle. A co do Polakow bojacych sie roznicy zdan, to ja mam na to swoje osobiste zdanie. Bali sie Boga, to prawda, ale to nie wszystko.
Lidqa!
Ja tez nie bylem nigdy kobieta i nigdy sie nigdy o to nie mialem zalu.
manager.
Jeśli nie kpisz, to poproszę o jakieś przykłady różnicy zdań między nauczycielami, Również poproszę o piękne przykłady prowadzenia sporu uczeń – nauczycie, w którym uczeń nie jest lekceważony.
Poproszę też o przykłady prowadzenia dialogu, sporu w innych firmach, sąsiedzkich, sąsiedzkich, itp.
I skąd tak niski poziom zaufania , skoro Polacy niczego się nie boją ?
AdamJ
Byłeś kiedys na takiej „kobiecej” radzie pedagogicznej ? Na której wszyscy sobie pogadali, ulżyli , ale niczego nie ustalili, odłożyli na później. A wrzód rósł dalej.
Albo czy byłeś świadkiem „kobiecej” dyskusji w pokoju nauczycielskim w czasie przerwy ?
kwant
Do Ciebie te same pytania o „kobiecych” sposobach.
kwant
„I dobrze, że postulujesz. Wszyscy, którzy ci odpisują pozwalają spojrzeć na problem z innej perspektywy.”
Po co mi to mówisz ? Przecież już kilka razy pisałem, że każda myśl potrzebuje kontrmyśli, że jedmyślność powinna być karana, itp,
„Jednak problemy, które cię nurtują musisz rozwiązać sam. ”
Tę myśl zapiszę jako ciekawostkę i pozostawiam bez komentarza.
lidqa
Odpowiedz mi proszę: skoro „kobiecy sposób” uważasz za lepszy, a prawie wszyscy nauczyciele i pracownicy kuratoriów są kobietami, to czemu wszyscy narzekają na szkołę, mówią, że idzie w złym kierunku, że nauczyciele są sfrustrowani i nie radzą sobie, że szkoła to syf.
Jesteś matematykiem, więc wyjaśnij logicznie, dlaczego taka masa kobiet nie może sobie poradzić z problemami, dogadać się , tak po „kobiecemu” ?
Kpię sobie z rodaków i naszych przywar.
To co napisałem uważam za prawdziwe bo inaczej co to za kpina by była.
„I skąd tak niski poziom zaufania , skoro Polacy niczego się nie boją ?”
Z lat niewoli i włościańskiego pochodzenia większości naszego społeczeństwa.
A skąd u chłopów taka nieufność się brała?
Myślę, że z biedy,braku wykształcenia i trudów życia.
Jesteśmy cywilizacyjnie opóźnieni w stosunku do krajów które sobie za wzór stawiamy.
Mamy szansę ten dystans odrobić.
Myślę, że nawet szybciej niż nam się wydaje bo nam się jeszcze chce.
Głodni jesteśmy.
Byle władza nam sprzyjała.
No ale na to kogo wybierzemy nasza nieufność wpływa więc § 22 się kłania.
PS.Moderowanie tego blogu też o zaufaniu gospodarza do blogowiczów nie świadczy
Nie swiadczy zupelnie, tez tak sadze.
Manager,
moderowanie wpisów jest konieczne, gdyż na blogi wpada mnóstwo reklamy porno, cała masa innych ofert, bardzo podejrzanych, dużo wulgarności bez związku z tematem. Trafiają się też obelgi po nazwisku pod adresem prywatnych osób. Często trzy czwarte wpisów to takie właśnie rzeczy. Gdyby nie były usuwane, nie dałoby się czytać tego, co jest wartościowe. Moderowanie nie ma nic wspólnego z brakiem zaufania, gdyż pełni funkcję oczyszczalni ścieków i jest fizycznie konieczne.
Pozdrawiam
DCH
Ync, owszem byłem. Byłem również świadkiem podejmowania szybkich, konkretnych i… bezsensownych decyzji przez mojego „ulubionego” ministra Giertycha.
@Gospodarz
Pozwolę sobie się nie zgodzić.
Proszę spróbować.
To, że się takie wpisy trafią nie znaczy, że będą dominujące.
Takie wpisy się usuwa.
Ja mówię o moderowaniu prewencyjnym.
A to jest przejawem braku zaufania.
Są takie blogi na portalu Polityki które nie są moderowane prewencyjnie i nie zauważyłem tam chamstwa o którym Pan pisze.
Może z faktu, że jest Pan nauczycielem Pana blog byłby bardziej narażony na głupie żarty ale nie dowie się Pan jak nie spróbuje.
Brak moderatora włącza autocenzurę.
Przynajmniej w moim wypadku.
W moim w sumie tez, chociaz czasem jak sie zdenerwuje, to niechetnie bym cos pisal.Zaszywam sie wtedy w najciemniejszym kącie mojego domu i z obrazoną miną siedze tak z godzinke nie odzywając sie do nikogo. Jak zając.
Nikomu wtedy nie wadze, ale tez i nikt do mnie dostepu nie ma. Ale zeby zaraz bluzgi? O co to, to nie.
Szukam przyczyny zachowania omawianego przez Gospodarza.
Sądzę, że, jak zwykle, jest ich kilka, a miedzy innymi:
– wysoki poziom lęku społecznego, a w przypadku środowiska nauczycielskiego sięga on ponad 90%, a tych około 10 to władza w KO i MEN,
– sfeminizowany zawód, a w nim sporo samotnych matek i singielek – a rynek pracy nie daje wyboru, że jak nie ta praca, to inna,
– wiele nauczycieli ponarzeka, na zasadzie odreagowania i usłyszenia, że inni mają podobnie lub gorzej, a wówczas czujemy się lepiej,
– wiele nauczycieli nie chce zmian, bo one wymagają wysiłku, doskonalenia, kreatywnosci, odwagi i szkoda im porzucić sprawdzone schematy lub nawyki,
– jest postawa, że jak jest źle, to przy narzekaniu wychodzimy na tych, którzy chcieliby poprawy, ale nie przeskoczą głupiego szefa, złych kolegów/koleżanek i tych na górze, a jak narzekam, to nie jestem po „tamtej” stronie, jestem lepszy/lepsza,
– itd, itp.
A rzeczywistość skrzeczy…
A rzeczywistosc blogowa beczy, tzn. ludzie dosyc maja juz gnojenia obcych w swoich szeregach. Kto nie ma znajomosci, ten pracy nie znajdzie, kto nie ma pracy, tego wytykaja palcami na ulicy ci, co sie do niej spiesza. W szkole tumult, w domu paranoia, ze do pierwszego nie starczy, na parkingu rozkojarzenie:gdzie moj samochod, jeszcze go nie ukradli? Kto ma dosyc, nie moze sie wylaczyc, bo nie ma gdzie. Lokale nabite po szwy, a ceny niebosiezne, nie na kieszen kazdego.
Uważam, że obecna szkoła to SZKOŁA ZAMKNIĘTYCH UST lub MILCZĄCYCH GŁÓW.
AdamJ
Odpowiedz mi proszę: skoro ?kobiecy sposób? uważasz za lepszy, a prawie wszyscy nauczyciele i pracownicy kuratoriów są kobietami, to czemu wszyscy narzekają na szkołę, mówią, że idzie w złym kierunku, że nauczyciele są sfrustrowani i nie radzą sobie, że szkoła to syf.
Dlaczego taka masa kobiet nie może sobie poradzić z problemami, dogadać się , tak po ?kobiecemu? i zrobić w szkołach porządek ?
Belfer40
Podpisuję się pod Twoim wpisem. Co proponujesz „w tym temacie” ? Jakie widzisz drogi wyjścia, naprawy ?
Ync
Wcale tak nie uważam. Zwróciłem tylko uwagę na ogólnie znane fakty z zakresu psychologii i podałem przykład, że „męski” sposób rozwiązywania problemów niekoniecznie musi być właściwy (przy okazji wskazując po raz kolejny człowieka, który moim zdaniem jak nikt inny tak bardzo i w tak krótkim czasie zaszkodził polskiej szkole).
Ja natomiast uwazam, ze
SZKOLA OTWARTYCH UST i MUZYCZNYCH GŁÓW bylaby tu jak najbardziej na miejscu. Pamietam onegdaj pewien dyrektor zaczepil mnie w przejsciu i zapytal: „Panie ten tego, czy pan na czyms grasz, bo tak widze czasami ten wzrok niewyrazny, niedospany. Spozniamy sie co i rusz, klasa czeka, a wynikow nie ma…” Ja mu na to, ze i owszem, udzielam sie w paru bandach i na dzien dzisiejszy wolalbym poprowadzic kolko muzyczne, niz normalnie uczyc. A on mi na to: „Okej, panie kolego, zalatwione”. Ja sie go pytam: „Jak to, ZALATWIONE?” A on, wyobrazcie sobie, barczysty facet, lapie mnie za klapy, przybliza swoj nos do mojego i cedzi: „Tak to wlasnie panie kolego, zalatwione i bez dyskusji.” Musialem w tym momencie odpuscic, jako ze szkola byla mala, dzieci nagle wszystkie nagle sie zatrzymaly i obserwuja, co bylo robic… Tylko ksiadz pojawil sie nagle i klepną mnie przyjacielsko w plecy. Meskie rozwiazanie sprawy.Bylem zniesmaczony i do dzisiaj musze stwierdzic, ze nie podobalo mi sie owe naigrywanie sie ze mnie, skromnego wowczas nauczyciela.
Ktokolwiek i kiedy kolwiek zaszkodzil polskiej szkole, to nie byl to Giertych. On tylko przyszedl na gotowe.
AdamJ
Rozumiem.
Proponuję takie założenie: urzędnicy i politycy nie są od uszczęśliwiania oświaty i zawsze będą mieć tendencję do jej psucia. Taka ich natura. To tak jakby oczekiwać od elektryka, że naprawi nam hamulce w aucie.
Ich skuteczność w psuciu zależy w olbrzymim stopniu od aktywności nauczycieli i innych środowisk okołooświatowych. A ta aktywność jest bliska zeru. Dlatego uważam , że najbardziej polskiej szkole szkodzą sami nauczyciele i profesorowie uczelni poprzez swoją bierność wobec działań polityków i urzędników.
Jest przyzwyczajony, że w tym momencie następuje stek wyzwisk w moim kierunku ze strony słuchacza.
Pozdrawiam – ync.
lidqa.
Mam jeszcze jedną prośbę: zastosuj, proszę, metodę reductio ab absurdum.
Zjawisko opisane przez Gospodarza jest powszechne w SZKOLE MILCZĄCYCH GŁÓW, czyli w każdej szkole publicznej. Nie będzie występować w SZKOLE SZACUNKU I DIALOGU. W takiej szkole każdy może mówić to co chce, zastrzeżenie przestrzegania ZASAD SZACUNKU. Nikt nie może być tępiony za to co mówi. Może być karany za to jak mówi, za formę. Każdy kto zabrania wypowiadać się innym lub szykanuje za krytyczne treści, może być ukarany. Dotyczy to trzech uczestników szkoły: nauczycieli, dyrektora i uczniów.
Za chwilę usłyszę, że to jest niemożliwe, naiwne, idealistyczne. Odpowiadam: proszę mi to UDOWODNIĆ ! Jak ? W bardzo prosty sposób. Do uruchomienia SZKOŁY SZACUNKU I DIALOGU wystarczą minimum dwie odważne osoby w jednej szkole:
– nauczyciel + nauczyciel
albo
– nauczyciel + dyrektor (sytuacja preferowana)
Dajcie mi takie dwie osoby.
Wskazówkę „sam se znajdź” możecie pominąć, znam już ją.
Hej, co oznacza to zdanie? Przeciez to nie po polsku! Reductio ab absurdum? Czy chodzi tu o jakies redukowanie surdutów? Ale ja mam tylko jeden garnitur i nie moge sie ot tak go zaraz pozbywac. Prosze o pomoc.
Proponuję, Gospodarzu, ync, link do belferblog, na stronie MEN.
Belfer40.
Popieram.
I na deser:
„Dobre relacje z innymi ludźmi są najobfitszym źródłem zadowolenia z życia i zdrowia psychicznego. Zdecydowanie ważniejszym od pieniędzy czy innych dóbr tego świata.”
Ync: ja nie mówię że lepszy. Ja mówię że to normalne. Że ludzie tak mają. Nie słyszałeś nigdy że jak kobietę boli głowa to nie mówi tego po to żeby ktoś jej powiedział: weź tabletkę? To narzekanie najczęściej jest sposobem na zmniejszenie odczucia problemu a nie na rozwiązanie go. To taka wspólnota myśli i odczuć pt: jaka ta moja dyrekcja jest beznadziejna. Zresztą faceci widzę mają dokładnie to samo- mam kilku mocno sfrustrowanych kolegów którzy uważają że im się za mało płaci, nie docenia itp- tylko ich to narzekanie nie rozładowuje a nakręca do większej frustracji. Żaden z nich nie próbował problemu rozwiązać. Mój mąż na swoje kierownictwo też narzekał, samo się zmieniło bez jego udziału, teraz nie narzeka…
Ync: zarzucasz nam że się boimy. Ja się boję. Ja mam 2 tys kredytu i nie mogę stracić pracy. Gdzie bym nie pracowała bałabym się stracić pracę. Dziwi Cię to? Wszyscy moi znajomi nauczyciele i nienauczyciele się boją straty pracy.
W związku z tym, że wg mnie nie zgadzamy się co do tezy- czyli źle zrozumiałeś to co ja napisałam- dowodu nie mogę przeprowadzić.
ync i jeszcze jedno: co da ci nauczyciel + nauczyciel?
lidqa.
Masz rację, tamten temat zostawmy w spokoju.
Tak, boimy się. Ja też się boję. Bo w takim społeczeństwie wyrośliśmy.
Dwóch nauczycieli może „założyć” , rozpocząć SZKOŁĘ JAKĄŚ TAM, np. INNĄ, DIALOGU, ŁADU, … czego sobie życzą. Taki eksperyment.
Jednak warunkiem musiałaby być życzliwa aprobata dyrektora. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy dyrektor jest wrogiem. Ale nie musi być uczestnikiem eksperymentu, chociaż najlepiej jakby był.
Ci dwaj opracowują swój program i ogłaszają wszystkim. Np. będą prowadzić ze sobą otwarty dialog na radach pedagogicznych, będą prowadzić krótkie spory i rozwiązywać konflikty. Czyli to co do tej pory bywało mówione po kątach oni wywlekaliby na forum, ale tylko ich problemy. Reszta będzie tylko przysłuchiwać się. Wszystko krótko i zwięźle, autentycznie i bez zgrywy. Również z uczniami będą komunikować się po swojemu, inaczej niż reszta nauczycieli. Tu przydałby się jakiś przykład, najlepiej na żywo.
Ale postaram się przygotować i napisać. Może wspólnie przygotujemy ?
To jest zadanie dla nauczycieli, którzy lubią eksperymentować. Nie istnieją takowi ?
Gospodarzu – co robimy ?
ync,
proszę przygotować próbną wersję programu i tutaj opublikować, abyśmy mogli przedyskutować. Myślę, że są spore szanse na uruchomienie takiego programu w szkołach (szczególnie w ramach czyjegoś awansu zawodowego).
Pozdrawiam
DCH
Gospodarz.
Wspaniale !. Mam już gotowy, kilka stron, gdzieś tam już publikowanych. Zrobię z tego skrót i wpiszę tutaj.
S-21: przepraszam, że opóźniam się z obiecaną odpowiedzią. Opóźnienie wzrośnie w związku z powyższym.