Licea dla każdego
Licea i technika powinny konkurować ze sobą o pozyskiwanie najlepszych absolwentów gimnazjów, zaś najsłabszych oddawać szkołom zawodowym. Nic z tego. Licea i technika są gotowe przyjąć każdy narybek, nawet całkiem marny, byleby tylko placówka przetrwała. Dlatego dyrektorzy szkół średnich przekonali nową wiceprezydent Łodzi, Wiesławę Zewald, aby zniosła progi punktowe (zob. tekst). Do tej pory funkcjonował przepis, który nakładał na gimnazjalistów obowiązek zdobycia minimum 30 proc. punktów, inaczej lądowali w zawodówkach. Teraz limitów nie będzie, więc każdy absolwent gimnazjum jakieś liceum bądź technikum dla siebie znajdzie.
Rozumiem rodziców, którzy pchają potomstwo do szkół kończących się maturą. Rozumiem też dzieci, że wybierają licea, mimo iż nie są do nauki w nich w najmniejszym stopniu przygotowane. Skoro można iść do średniej szkoły, a potem na studia, mieć bez wysiłku maturę i wyższe wykształcenie, to dlaczego z tego nie skorzystać? Nie rozumiem natomiast państwa, które funduje swoim obywatelom wykształcenie, do zdobycia którego w najmniejszym stopniu się nie przykładają. Nie uczą się w gimnazjum, ale państwo gwarantuje im miejsce w liceach – piękny gest, na który oprócz Polski nie stać chyba żadnego innego kraju.
Arytmetyka jest bezwzględna: szkołom brakuje uczniów. Nic więc dziwnego, że zagrożone likwidacją placówki szukają sposobów na przetrwanie. Dla dobra państwa – tak mi się wydaje – powinny jednak przetrwać najlepsze szkoły wszystkich typów, tj. zarówno licea, technika, jak i zawodówki. Zawodówki przede wszystkim. Tyle się mówi o reaktywowaniu szkolnictwa zawodowego, a tu proszę, strzał w plecy.
Za naukę dzieci, które powinny trafić do zawodówek, ale są przyjmowane do liceów, idą pieniądze z budżetu. Cieszą się dyrektorzy liceów zagrożonych likwidacją, cieszą się rodzice leniwych i tępych dzieci. Cieszą się właściciele uczelni, którym brakuje maturzystów. Tylko podatnik ma wrażenie, że jego pieniądze państwo wyrzuca w błoto. Bo przecież z tej fikcyjnej nauki nie będzie żadnego pożytku. Dlatego uważam, że zdobycie 30 proc. punktów to absolutne minimum, które uprawnia absolwentów gimnazjum do podjęcia nauki w szkole kończącej się maturą. Ta zasada powinna dotyczyć całej Polski.
PS: Odmienne zdanie w tej sprawie ma prof. Bogusław Śliwerski. Zachęcam do zapoznania się z tekstem „Rekrutacja do liceów i techników wreszcie bez minimalnych progów punktowych”.
Komentarze
Uczę w szkole zawodowej mamy technika i zawodówki. Zawodówki ledwo 2 klasy na każdym poziomie, czasem jedna. Nikt nie chce uczyć się zawodu. Wszyscy chcą mieć maturę. Niestety poziom uczniów w technikum jest marny. To w zasadzie powinna być zawodówka, z małymi, naprawdę małymi wyjątkami. Praca w mojej szkole to walka o uwagę, skupienie, ciągłe upominanie. Frekwencja słaba, oceny słabe. Ale wszyscy chcą mieć maturę, niektórzy dyplom technika.
Jak ja bym chciała choć jeden rok popracować w porządnym LO, spotkać uczniów którym się chce.
Gdyby szkoły zawodowe dawały szanse na zdobycie zawodu to by pedu ku liceom nie było.
Z drugiej strony matura przestała być już elitarna i jako produkt masowy nie powinien na starcie skreślać szanse uczniów, którym słabiej poszła edukacja w gimnazjum.
Zgadzam się z poglądem Profesora Śliwerskiego.
Kształcenie zawodowe w XXI wieku w ogóle nie powinno mieć miejsca.
Co to dziś znaczy zawód?
To umiejętność wykonywania czynności których nie szkoła ma uczyć tylko majster na zakładzie.
Dobrze jak będzie mógł uczyć potrafiącego liczyć czytać ze zrozumieniem czy przeczytać rysunek techniczny.
Młody człowiek ma się rozwijać ogólnie.
Tak jak jego zdolności mu pozwalają.
Ma się nauczyć funkcjonowania w społeczeństwie,nauczyć zaradności i umiejętności uczenia się.
Jak wykaże chęć dalszego kształcenia się i zdolności w tym kierunku to powinien mieć szansę dalszego zdobywania wiedzy.
Czy nazwiemy to studiami czy nauką tylko do studiów podobną to rynek potem te dyplomy zweryfikuje.
Nie wolno zabronić dorosłemu człowiekowi wydawać pieniędzy na marną uczelnię.
Jego wybór.
A szkoły są od wyrównywania szans nie od selekcji.
Mam na myśli szkoły publiczne.
Prywatne niech sobie robią jak lubią.
Szkoły wyższe powinny mieć prawo do rekrutacji przy pomocy egzaminów a nie wyników testów maturalnych.
Nie zgadzam się absolutnie z poglądami profesora, rozumiem wiceprezydentową, która ma całkiem sensowne wytłumaczenie. Najbliżej jest mi do poglądów p. Dariusza.
Wizje profesorów-idealistów zazwyczaj polegają na formułowaniu myśli w sposób następujący: „bierzeMY ucznia, któremu musiMY wyjść naprzeciw, znaleźć rozwiązania, które będą miały charakter inkluzyjny, a nie ją wykluczający czy marginalizujący”. Tak jakby nad jednym wyłącznie uczniem pracowało kilku specjalistów. Niestety, rzeczywistość jest inna. To jeden nauczyciel bierze kilku uczniów i podczas czterdziestopięciominutowej lekcji stara się z nimi wypełniać oczekiwania swojego przełożonego. A tymi oczekiwaniami są całkiem wymierne wyniki.
Jak Wy nauczyciele, prowadzicie lekcje, kiedy w klasie macie do czynienia z w połowie uczniami zdolnymi, ambitnymi, w lot chwytającymi i w połowie pretensjonalnymi tępakami, świadomymi swoich praw bycia nauczanym, czyli domagającymi się stanowczo zamiany świni w konia wierzchowego (abstrahując od takich typów jak półwarzywka, których jedyną ambicją jest przeżycie w szkole do wakacji i wpełzanie na miernych dopuszczających ocenach do następnej klasy; dyslektycy i przedstawiciele udokumentowanej wszelkiej innej dysmózgowicy; zaburzeni emocjonalnie i osobowościowo itp.)? Jak to potraficie wypośrodkować, by nie upośledzać zdolnych obniżaniem poziomu i dawać szansę rozwojową przygłupom?
Zawsze sadzilam, ze wyksztalcenie dobrego rzemieslnika musi kosztowac jednak podatnika wiecej niz zwyklego maturzysty. Zatrudniam od co najmniej 25 lat budowlanca po technikum do wszystkich remontow i przerobek w domu. I nie moge sie Pana Andrzeja nachwalic jak bardzo jest kompetentny i solidny. Na brak klientow nie narzeka, sama polecilam go co najmniej kilkunastu znajomym. Cale tez swoje zycie zarabial wiecej ode mnie po studiach.
A jak rozmwiamy o jego technikum (ktore PA wspomina z wdziecznoscia i szacunkiem), to dochodze do wniosku, z jego srednie wyksztalcenie bylo znacznie solidniejsze i madrzejsze niz moje. I z pewnoscia drozsze.
W moim wielkim mieście wojewódzkim zlikwidowano większośc szkół zawodowych, powołano natomiast ponad 40 liceów, Jakże kuszące są w nich oddziały, np. klasa policyjna, socjalna, prawnicza, wojskowa. Tymczasem wyniki matur lokują ich absolwentów przeważnie w dolnych strefach stanów srednich i nie jest to wina nauczycieli, którzy muszą najpierw ukształtowac atmosferę pracy i wdrożyc do dyscypliny odpornych na wiedzę dziarskich, niekiedy przerośniętych wiekowo licealistów.
Tak jest i w mojej szkole, dlatego mam podobne marzenie jak Ty, Belferko, a z uczniami renomowanych szkół spotykam się podczas korepetycji, które im udzielam.
Jak to potraficie wypośrodkować, by nie upośledzać zdolnych obniżaniem poziomu i dawać szansę rozwojową przygłupom?
Zdolni sobie radę dadzą w życiu jak są zdolni.
Przygłupom trzeba pomagać.
A o dysleksji proponuję pogadać z dyslektykiem który chodził do szkoły kiedy nie diagnozowano tej przypadłości.
Wielu w zawodówkach wylądowało choć intelekt całkiem maxi mieli.
Nie mogli iść na studia bo matury nie mogli zdać.
No właśnie.
Mni jako Mini przeczytałem i się na dowcipy sadzę.
Przygłup ze mnie
Mini
myślę, że przesadziłaś pisząc:
„…dyslektycy i przedstawiciele udokumentowanej wszelkiej innej dysmózgowicy…”.
Dysleksja nie jest synonimem upośledzenia umysłowego. Wśród dyslektyków są osoby bardzo zdolne, o wysokim ilorazie inteligencji i ambitne. To, jak radzą sobie w szkole, uzależnione jest w dużej mierze od ich pracy nad sobą i pomocy jaką otrzymują zarówno od nauczycieli, jak i rodziców. Natomiast „cudowni rodzice”, którym nie chce się pracować z dzieckiem (które nie jest szczególnie uzdolnione) w domu , bądź nie jest ono zbyt pracowite, załatwiają im opinię o specyficznych trudnościach w nauce, by mieć usprawiedliwienie dla siebie, a dziecku zapewnić w szkole „święty spokój” i prawdopodobnie tych „dyslektyków” miałaś na myśli w komentarzu.
Dyslektyk, a „dyslektyk”, to dwie różne osoby i nie należy ich mylić ze sobą.
O nie, nie… Managerze, on juz wczesniej byl Mini. Dlugo go nie bylo, ale pojawil sie w koncu.
Piątkowy wieczór,
brakuje mi poezji Pana Wiesława.
Może nadal czyta ten blog.
Jak tak,może poczęstowałby nas odrobiną swojej twórczości?
Mni,
Czy mógłbyś łaskawie zmienić nik na łatwiejszy dla dyslektyków?
Renata też ma problem jak widzisz.
zgadzam się z Pana oceną systemu kształcenia w Polsce.Sam jako radny dwa lata temu mocno przyczyniłem się do zlikwidowania marnego liceum w naszym małym miasteczku.Widziałem i czułem jaki był opór przeciwko tej decyzji.Moje dzieci kształciły się w dobrych szkolach w odległych miastach wojewódzkich.Można!
Belferko: ja pracuję z uczniami, którzy są dysfunkcyjni intelektualnie [ nie z przygłupami! ] i jako odskocznię od mojej szkolnej codzienności pracowałam ze studentami. Przykro mi stwierdzić, że bywały relacje na korzyść moich uczniów. Jestem za elitarnymi szkołami – w pełnym tego słowa znaczeniu.
Dodam, że ukończyłam liceum, którego przekroczenie progu bylo nie lada osiągnięciem, a nauka w nim niezłym treningiem intelektualnym i zyciowym sukcesem. Dzisiaj, z moich obliczeń, 60 – 70% jego absolwentów zajmuje znaczące pozycje w administracji, biznesie i polityce. Wielu absolwentów, na czele z dyrektorem, są kadrą tegoż liceum i dzięki nim „moje” liceum jest wysoko w rankingu ogólnopolskim i w regionie. A ja? No cóż….
belfer40
A czy jesteś również za elitarnymi osiedlami?
Żeby ci co osiągną znaczące pozycje w administracji,biznesie i polityce mogli spokojnie wypoczywać po pracy.
Rozumiem, że kadrę nauczycielską też należałoby podzielić?
Jak ta selekcja by wyglądała?
Głupsi nauczyciele uczyliby głupszych uczniów?
Manager: pomyliłeś segregację z szansami edukacyjnymi i tzw. ścieżką kariery – zawodowej/społecznej.
Nie wszystko dla wszystkich – ja np. nie zaśpiewam w operze.
A osiedla dla „elyty” akurat mnie zajmują – jestem też socjologiem miasta, lecz jest to temat na odrębną dyskusję. Skupmy się na meritum.
Jeszcze ad vocem: socjolodzy i psychologowie nie są za egalitaryzmem, a demokracja nie jest najlepszą z ustrojów.
Mówmy o równych szansach i o ich wykorzystanie zadbajmy.
Moim dzieciom zawsze powtarzałam: synowi: jeżeli zostaniesz np. hydraulikirm, nich do ciebie będa zapisy na 3 miesiące wcześniej – no chyba że cieknąca rura, a do córki: gdy będziesz utrzymywać się ze sprzątania klatek schodowych, twoje mają być najpiekniejsze i najczyściejsze na osiedlu, a lokatorzy powinni kłaniać się pierwsi i z szacunkiem.
Co do głupich nauczycieli, hm… głupich ponoć nie sieją…
Przygłup, bałwan, ćwok, debil, dureń, fajansiarz, idiota, imbecyl, jełop, kretyn, osioł, palant, tuman, głupol, kiep, kołtun, matoł, tępak, pridurok czy schwachkopf może być wdzięcznym obiektem nauczania jeśli chodzi o obróbkę skrawaniem, łowienie ryb czy mieszanie zaprawy (oczywiście jeśli jest w stanie zaprzyjaźnić się ze swoim nauczycielem).
Nie jestem pewien czy ma sens, w imię równości szans, uczyć go w liceach odbioru poezji symbolistów, identyfikowania wskaźników makroekonomicznych czy biologi molekularnej?
Do manager
>Rozumiem, że kadrę nauczycielską też należałoby podzielić?
Jak ta selekcja by wyglądała?
Głupsi nauczyciele uczyliby głupszych uczniów?<
By uczyć uczniów,których nazywasz głupimi, potrzebne są zupełnie inne umiejętności i predyspozycje jak do uczenia uzdolnionych, szczególnie wybitnie!Nie ma to nic wspólnego z głupotą czy mądrością.To tak jak z lekarzami- jeden jest dermatologiem, a drugi kardiochirurgiem.Obaj są potrzebni i obaj mogą mieć superkwalifikacje do swoich zadań!!!
Wielu mlodych ludzi nie jest w stanie przyswoic wiedzy na poziomie (dawnego) liceum nie ze wgledu na brak mozliwosci intelektualnch, tylko brak motywacji i brak sukcesow na wczesniejszych etapach ksztalcenia. Nauka zawodu moze takiego czlowieka umocnic wewnetrznie na tyle, ze kilka lat pozniej z przyjemnoscia skonczy liceum i pojdzie na studia. Szkola zawodowa powinna byc wlasnie szkola elitarna. Nic nie stoi na przeszkodzie zeby szesnastolatek nauczyl sie najpierw grafiki komputerowej, optymalizowania stron internetowych, fotografii, krawiectwa, gotowania, a pozniej skonczyl liceum i poszedl na studia, bo jest mu to potrzebne, zeby byc lepszym w swojej dziedzinie, zalozyc firme, dostac fundusze UE itd.
Zamiast obnizac poziom w liceach i wprowadzac sztuczne progi, nalezaloby licea otworzyc wlasnie dla ludzi, ktorzy zdecydowali sie najpierw nauczyc sie zawodu.
Jest OGROMNA roznica w uczeniu sie metodyki nauczania na studiach pedagogicznych i po pierwszym roku pracy w szkole :-).
Niby wszyscy to wiemy, a jednak ciagle idziemy w przeciwnym kierunku.
Z ksiazki ktora ostatnio czytam (S. Godin – Linchpin)
„Jest wiele ludzi sukcesu, ktorzy osiagneli sukces pomimo nauczania w szkole, a nie dzieki szkole.
Szkola powinna uczyc tylko dwoch rzeczy:
Rozwiazywania interesujacych problemow
Zarzadzania/Kierowania”
belfer40
Nie wydaje mi się żebym coś mylił.
Szkoły elitarne są właśnie rodzajem segregacji.
Jak są elitarne, to te nieelitarne są naznaczone negatywnie.
Nauczyciele myślą o swoich uczniach których nauczają cyt „Przygłup, bałwan, ćwok, debil, dureń, fajansiarz, idiota, imbecyl, jełop, kretyn, osioł, palant, tuman, głupol, kiep, kołtun, matoł, tępak, pridurok czy schwachkopf”
Uczniowie też mają siłą rzeczy obniżoną samoocenę.
Tak się szans nie wyrównuje tylko pogłębia różnice.
Dziś mamy do czynienia z segregacją już na poziomie gimnazjum.
Dzieci z rodzin trudnych,ze środowisk patologicznych są zamykane w gettach.
Czemu te dobre szkoły nie na Targówku czy innych zaniedbanych dzielnicach wielkich miast się lokalizują?
Czy tam na pewno chodzi do szkoły mniej zdolna młodzież?
Czy może zaniedbana?
Czy to tych dzieci wina, że sobie nie radzą w społeczeństwie?
Dzieci zdolne i z „dobrych” domów powinny ciągnąć w górę te słabsze i zaniedbane.
Już na tym etapie buduje się społeczeństwo obywatelskie.
Zdolne maję kółka, dodatkowe zajęcia a geniusz zdążą sobie na studiach wyszlifować bo od tego są wyższe uczelnie a nie gimnazjum.
S-21
Nie dostrzegłeś ironii.
A swoją drogą co zrobić z przygłupimi nauczycielami?
Zwolnić?
Izabela,
To trzeba zrobić wszystko aby zatrudniać lepszą kadrę nauczycielską już na etapie podstawówki aby do gimnazjum nie trafiała zaniedbana młodzież.
Moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie żeby każdy szesnastolatek,ten co się na matematykę czy medycynę wybiera też, nauczyl sie najpierw grafiki komputerowej, optymalizowania stron internetowych, fotografii, krawiectwa, gotowania.
To bardzo potrzebne umiejętności każdemu.
Nie zawsze rodzice potrafią tego nauczyć.
Dodał bym jeszcze malowanie mieszkania,ogrodnictwo i wiele innych przydatnych w codziennym życiu kwalifikacji z majsterkowaniem włącznie.
Cóż, dlatego właśnie mówi się, że studia studiami, ale nic nie zastąpi dobrej podstawówki.
Czyli wyszło na moje – równe szanse edukacyjne w okresie edukacji wczesnoszkolnej. Dobre, powszechne przedszkola + dobra szkoła postawowa i gimnazjum, a w nich baza i bardzo dobrzy, zmotywowani nauczyciele.
Po nauce w gimnazjum każdy wybierze indywidualną ścieżkę kariery – między innymi w elitarnych szkołach, w których są wymagania dla ucznia i jego nauczyciela, pod hasłem „nie ma zmiłuj”.
Manager:
jak widzisz w praktyce „Dzieci zdolne i z ?dobrych? domów powinny ciągnąć w górę te słabsze i zaniedbane”?.
To w jakim celu będą dla szkół literki A, B, C, D, E ?
Nie oszukujmy się, że wszyscy są równi! Powtarzam: RóWNE SZANSE!
Z DEFINICJI: Poszczególni członkowie społeczeństwa obywatelskiego są „właścicielami” zdolności i tego, co uzyskają przy zastosowaniu swych zdolności. W punkcie wyjścia ( startu ) jednostki są równouprawnione. To znaczy korzystają one z równych szans i możliwości indywidualnego rozwoju.
belfer40
W praktyce widzę to tak, że się od tych „słabszych” nie izolują.
Nic nie wiem o literkach a selekcja się odbywa na poziomie gimnazjum.
Ja się nie oszukuję.
Mnie zależy, żeby wszyscy mieli równe szanse.
Ci co na starcie są obciążeni środowiskowo czy intelektualnie wymagają wsparcia.
Integracji z „lepszymi” i ciągnięcia w górę.
To jest wyrównywanie szans.
„Lepszym” to równie potrzebne jak „słabszym”.
Elitarne szkoły temu nie służą.
Przestancie sie klocic., bo az do cholerki zal patrzec jak sie wciaz nie zgadzacie. Szkoda rujnuje, zgoda buduje, znacie to powiedzenie? No., to wyprostujcie sie wszyscy, bo jak nie, to JA was naucze porzadku.
No właśnie.
belfer 40 pisze równe szanse.
Gówno prawda.
Nie są równe.
Widzę, że brak logiki się wrył w nasze głowki nauczycielskie, stał się elementem normalności – bo zastanym. Jeśli idiotyzmy powtarza się z namaszczeniem, tysiąckroć to przestają razić. Czy wiecie,że pewna Pani wizytataor z zapałem okrutnym opowiadała zebranej Radzie, że w związku z nowym zarzadzeniem o nadzorze, któremu dyrektor „sam nie poradzi”, to nauczyciele się muszą przyłaczyć do tegoż nadzoru???? I nikt jej nic nie powiedział, nawet z powodów humanitarnych nie uśpił. Niech bogi bronią polską szkołę przed urzędnikami, ale także przed nauczycielami, którzy logikę wprawdzie zdawali może na studiach, ale ani jej nie zrozumieli, ani jej nie stosują. To się nazywa być dyplomowanym idiotą. Pozdrawiam
Szczęśćiem mam juz swoje lata i miałem przyjemność oglądać upadek systemu, który wbrew deklarowanym zasadom kierował się też swoistym elitaryzmem. Upadek tamtejszych pielęgnowanych latami elit miał patetyczno – dekadencki wymiar. Dlatego ze spokojem patrzę na budowany wokół elitaryzm. Mieszkam obok elitarnego osiedla odgrodzonego od świata wysokim parkanem. Trudno o bardziej smutne miejsce – bez śmiechu dzieci, ogników wypalanych w bramach papierosów i wysiadywania na ławkach.
Mój dobrze sytuowany przyjaciel mieszkający na skutek nalegań rodziny w podobnym osiedlu wyciągał mnie czasem na tzw”trójkąt bermudzki” gdzie toczyło się prawdziwe życie. Gdy sączyliśmy piwo z kufli patrzył za ładnymi, złymi dziewczynami o ostrym makijażu i mawiał – „Popatrz jakie one są witalne, żywotne, jakie pociągające. Nie to co te ciepłe kluchy zza mojego płotu. One tu muszą być ładne, inteligentne, twarde by przeżyć. Tu życie zmusza do walki o przetrwanie – to nie jest elitarna/autarkiczna stagnacja odizolowanych od świata społeczności”
Myślę, że miał rację. Dlatego Menager myślę, że możesz być spokojny – w elitaryźmie jest symptom samozagłady. To tylko utopijna idea ludzi, którzy z pychą sadzą, że mają wpływ na losy świata. Elitaryzm jest tylko oznaką dobrego samopoczucia.
Menager – pełna zgoda co do wyrównywania szans. Biednego, będącego na dorobku społeczeństwa nie stać jest na to by w przedbiegach, „z automatu” nie zauważać, spalać ludzkie talenty. Chyba, że głupie jest to społeczeństwo. A jesli jest głupie to niech tonie jak tępe dziewczyny na „trójkącie bermudzkim”, które nie umieją się wyzywająco malować.
Pozdrawiam serdecznie
Tomku, Tomku, a po coć w tym domku
nie wraże każe
nie każdemu
dostarze
Tomku mój ukochany
kocham cię nad potęgę
nie wróżę ci więcej
nie czekam na ciebie
http://www.youtube.com/watch?v=oVQz08Okaco
Do Kartka.
Ten twoj ostatni kawalek, to juz jak literature sie czyta. Calkiem niezle i interesujace. „Dziewczyny z Trojkata Bermudzkiego”, nie namawiam cie do tworczosci, ale ten wtrecik czytalo sie fajnie dla samego czytania.
Pan Czeslaw z kolei jakies dziwne tendencje nam tu od paru wierszy zdradza. A moze to wlasnie tak ma byc? Niedopowiedzenia silą narodu.
Managerze szanowny, o co chodzi z tym jutiubem, do kogo i o co niedopowiadasz?
Manager i belfer40, wbrew pozorom, sa zgodni co do tego, ze najwazniejsze sa rowne szanse. Mniejsze o szczegoly, jak to w praktyce ma wygladac.
Segregacja jest zla, takze dla zdolnych dzieci z elitarnych szkol (choc malo kto rozumie dlaczego).
Popieram Managera: uwazam, ze slabsi i zaniedbani nie powinni byc segregowani, bezduszne spoleczenstwo, ktore na to pozwala.Tylko, ze nic i nikt nie zatrzyma wolnego rynku. Prywatne szkoly beda mnozyc sie wraz z wzrostem zamoznosci spoleczenstwa. Kazdy, jak tylko „zlapie oddech” wysle dziecko tam, gdzie bedzie mialo ono lepsze warunki rozwoju.
Dyskusja wiec powinna przejsc na temat czego beda mialy uczyc sie ci odsiani uczniowie. Jak bedzie funkcjonowac szkola publiczna? Czy w tych warunkach wciaz bedzie w pierwszym miejscu swiatynia wiedzy? Wiedzy, ktora beda przyswajac dzieci mniej ambitnych rodzicow?
Ja tez lubie komentarze Kartki:)
Pisz nam czesto i gesto;)
Roumiem,że i osobnik ukrywający się pod nickiem „manager” i tsubaki reprezentują szkolnictwo prywatne płatne(wysoko!), a to co głoszą jest prostą funkcją interesów tego szkolnictwa(oraz tych zamożnych rodziców uczniów takich szkół, którzy chcieliby aby tylko ich dzieci zdobywały wysokie kwalifikacje intelektualne;-)]…;-)
Tylko powiedzcie to wprost…;-)
Rozumiem, ze osoby ukrywajace sie pod nickami S-21 i Gospodarz nie maja komletnej wiedzy na temat osobnikow uciekajacych w inne nicki i w ten sposob nie moga niestety kontrolowac ich wypowiedzi w pelni, zwracajac uwage to na tresc zasylanych komentarzy, to na merytoryczny ciezar ich wypowiedzi.
Posłuchajcie S-21,
Walka klas się skończyła w XX wieku.
Wraz z upadkiem ZSRR.
Wasza czujność klasowa nikomu dziś nie jest potrzebna.
Pora poczuć się zwolnionym ze służby.
Tow. Rakowski kazał sztandar wyprowadzić.
tsubaki
Ale rzecz w tym, że my nie rozmawiamy o elitarnym prywatnym vs egalitarnym powszechnym.
Są wyobraź sobie nauczyciele którzy uważają, że powszechne powinno się dzielić na elitarne do którego będą przyjmowani ci z lepszymi wynikami i pozostałe dla reszty.
Żeby utrwalać podziały i utrudnić tym ze słabszych środowisk start.
To polska inteligencja AD 2010.
Jak pisał parker ledwo się od pługa oderwała a już na inteligenckim etacie o swoje dzieci dba żeby się z plebsem nie mieszały.
„manager”
Trafiony zatopiony – reakcja mówi wszystko;-)
Skądinąd to w PRL głoszono oficjalnie,że wszyscy mają równe żołądki , a i głowy też.Nie ma więc ludzi niezastąpionych.Tak,że to ty z tamtej ideologii czerpiesz garściami…;-)
Rok 2010 jest rokiem walki z ubóstwem i wykluczeniem – co proponujecie, co zrobice dla uczniów ze środowisk tzw. Trójkątów Bermudzkich, Meksyków czy polskich faveli. Jakie szanse im stworzycie?
Znam problem, pracuję w tych środowiskach i dla takich środowisk – zawodowo i społecznie, wiele, wiele lat. Ale też znam socjologię miast i hierarchie wartości w.w środowisk oraz ich strategie życiowe [ i szanse ]
Czy obserwujecie dziedziczenie biedy, II pokolenie bezrobotnych i pokolenie 1200 brutto?
A czy obserwujecie tzw. życie?
Manager: g….o zrozumiałeś to co cytowałam o społeczeństwie obywatelskim!
belfer40
Blog to nie miejsce żeby się chwalić swoją działalnością społeczną.
To, że znasz problem wcale nie znaczy, że wiesz jak go rozwiązać.
Obserwuję dziedziczenie biedy i życie.
Szlag mnie trafia jak widzę marnowanie pieniędzy na opiekę społeczną która opiekuje się sama sobą najbardziej.
Większość pieniędzy idzie na utrzymanie pracowników i infrastruktury a nie prawdziwą pomoc ludziom.
A to co zostaje starcza na podtrzymanie życia w ubóstwie a nie na wyrwanie się z niego.
Zamiast pomagać rodzinie zabiera się dziecko i wtedy łoży na utrzymanie 4000 miesięcznie.
Kto bierze te 4000 tysiące miesięcznie do pełnoletności dziecka?
A kto płaci?
Myślę, że nie powinno się zamykac przed kimkolwiek drogi do czegokolwiek w edukacji (chodzi o jakiś próg, cenzus, tu – maturę) – co wcale nie musi oznaczać pełnego egalitaryzmu w liceach (że każdy z każdym wynikiem może się znaleźć w każdym liceum).
Słowem: Może być tak, że Jaś kiepski w gimnazjum rozkręca się intelektualnie w liceum – i kończy je pomyslnie oraz zdaje maturę. A znowu Patryk się nie rozkręca – i nie zdaje z klasy do klasy, nie zdaje też matury. Jego decyzja, jego wybór. Nie wolno arbitralnie decydować o niedopuszczeniu tych chłopców do liceum, bo można skrzywdzić. Nawet niezbyt zdolnemu Patrykowi wolno zaś mieć fantazję chodzenia do liceum i niezdania tam matury – to też są rzeczy dla ludzi. Ludzie mają prawo do swoich nietrafionych wyborów i błędów. Znacznie gorsze jest odgórne narzucanie im, co mają robić.
Z drugiej znów strony, powinny być elitarne i egalitarne gimnazja oraz licea. Każdemu liceum czy gimnazjum powinno być wolno decydować, jaki próg punktów dopuszcza ucznia do przyjęcia. Niektóre licea pracowałyby więc z uczniami z pozytywną przeszłoscią naukową, inne – wyspecjalizowałyby się w pracy z uczniem trudniejszym. Każde by przygotowywało do matury. A kto powiedział, że absolwent słabszego liceum nie może zdać matury, a absolwent elitarnego zawsze ją zdaje?… Niech każdy próbuje, ma szansę, a matura wszystko zweryfikuje.
Do Kartki:
Jestem (byłam) dziewczyną z Trójkąta Bermudzkiego (teraz już kobietą), właśnie taką „do odstrzału” z powodu nieumiejętnosci bluzgania i braku transparentnego makijażu tudzież nieco dziwnej w tych okolicznościach wrażliwości. Cudem przetrwałam koszmar dzieciństwa, salwy śmiechu i drwin oraz próbę zbiorowego gwałtu, cudem ocaliłam w miarę zdrową emocjonalność i nie stwardniałam, nie znieczuliłam się psychicznie. Niektóre inne dziewczyny (i chłopaki) nieco wrażliwsi, moi rówiesnicy, znieczulili się alkoholem lub narkotykami i zapłaciło zdrowiem i życiem za dorastanie w „barwnej” dzielnicy.
Człowieku, ty nie wiesz, o czym piszesz, bo ty tam bywasz turystą. Ta „twarda szkoła” do niczego mi się w życiu nie przydała, tylko mi ukradła kawał dzieciństwa, zszarpała nerwy i zaprowadziła na terapię. Kiedy, będąc dość cenioną specjalistką w pewnej dziedzinie nauki, rozmawiam z innymi naukowcami, na nic mi się nie przydaje umiejętność posłania malowniczej „wiąchy”, naplucia komuś wielkim glutem przed same buty czy noszenia torebki z przodu, bo jak się ma z tyłu, to za chwilę można jej nie mieć.
Spodziewam się, ze w swej viridianowskiej (od filmu Viridiana – znasz?) miłości do lumpiarstwa zdecydujesz się na wynajęcie mieszkania w takiej okolicy, by córka twa mogła wyrastac na pełnokrwistą dziouchę, która wie, nauczona doświadczeniem nabytym po wielu nieudanych i udanych próbach, w które miejsce kopać gwałciciela i jak, przymilając się do „jelenia”, jedną rękę kłaść mu na rozporku, a drugą wyciągać portfel. Good luck! Może nawet zamieszkasz z nią na starość na parterze, by nie musieć się trudzić chodzeniem po schodach, i będziesz musiał płacić małym dzieciom za niewybijanie twoich szyb!
Me: CHAPEAU BAS!
Belfer 40,
Przyznaje sie bez bicia, ze nie mam pojecia jak walczyc z ubostwem i wykluczeniem. Jesli ktos wie, prosze napisac.
Manager, nerwy na postronku:), (ciekawe co to za regionalizm)
Pewien sportowiec zawodowy uczyl techniki oddychania w stresowych sytuacjach: jeden wdech, dwa wydechy, trzy wdechy, cztery wydechy, piec wdechow, do dwunastu jesli dasz rade itd. Pomaga;)
S-21,
Napisz, prosze, na jakiej podstawie wydajesz opinie o tym, ze „manager i tsubaki reprezentują szkolnictwo prywatne płatne(wysoko!), „
Jeśli ktoś twierdzi,że wysoki poziom to tylko w prywatnych szkołach, a publiczne powinny swój poziom dostosować do półanalfabetów. którzy mają święte prawo do nich trafić, to wniosek może być tylko jeden;-)
tsubaki,
ja tez nie wiem jak miałaby wyglądać pomoc systemowa – państwa, fundacji, osób fizycznych. Ale zdecydowanie przysłowiowa wędka, a nie ryba. Sami znajomi z MOPS/GOPS-ów przyznają, że nasz system utrwala postawy biorców. Sądzę, że każda pomoc powinna być warunkowana i czasowa, a znane mi rodziny są od pomocy już uzależnione i żyją tak w II pokoleniu, a dorasta III. I tylko takie silne osobowości jak @me potrafią wyrwać się z tego przeklętego kręgu [ mój życiorys był w pierwszej fazie mojego życia podobny, ale spotkałam, i są w moim życiorysie, wspaniałe osoby] – dlatego rozumiem osoby, które bezwzględnie trzeba wesprzeć i podać … wędkę.
Nie znam kraju, w którym model pomocy zbliżony byłby do ideału. Ale też każdy kraj ma specyficzne przyczyny ubóstwa.
Też mnie trafia,jak managera, bo wiem, że pieniądze „pomocowe” zjadane są przez system i do klienta pomocy społecznej trafia ich mniej, niż powinno.
Nie ma Pan racji, panie Dariuszu! Pewnie PAn zapomniał, że w ub. roku obowiązywały do liceów progi na poziomie 70 pkt, a nie 30, jak Pan pisze!
Cytuję:
Spór z wydziałem edukacji Urzędu Miasta Łodzi i dyrektorem Stupakiem toczy się od kilku miesięcy. We wrześniu wydział ogłosił, że kandydat do liceum – tak jak rok temu – musi zdobyć minimum 70 pkt (na 200 możliwych), do technikum – 60. Jeśli ma mniej – trafi do zawodówki. Powód? Miastu brakuje fachowców.
źródło: \
Grzegorz Blachowski
Ucznowie nie przeskoczyli urzędniczych progów
Gazeta Wyborcza – Łódź: z dn. 2008-06-27
No, wiesz S-21, przeceniles mnie, nie jestem taka wyrfinowana.
Albo wlasciwie nie doceniles mnie: gdybym miala na celu propagowac szkoly prywatne na tym blogu to zapewne byloby to tak subtelne, ze nie zauwazylbys:)
A ze cos zauwazyles to tylko dlatego, ze z natury lubie prawde i lubie o niej dyskutowac, otwarcie, co nie znaczy obcesowo. Prawda jest zas taka, ze
1. prawo dopuszcza prywatna edukacje (zabronimy?)
2. kazdy dziecku nieba przychyli i jesli uwierzy w jakosc szkoly prywatnej, to je tam posle (nawet na kredyt)
3. prywatnych szkol bedzie coraz wiecej i beda sobie uczniow wydzierac
4. sam kikanascie wpisow temu narzekales, na poziom studentow, ze tak nisko i ze trzaba sie meczyc, a nauczycielom w podstawowkach kazesz na sile geniuszy hodowac.
Zastrzegam, ze ja nie wiem jaki system jest dobry, a jaki zly. Staram sie tylko wypunktowac to, co znam z doswiadczenia, podzielic sie z innymi i posluchac ich opinii.
Przykro mi, ze wzieto mnie za darmowa reklame internetowa. Zalezy mi na takiej organizacji szkolnictwa, ktora jest optymalna dla calego spoleczenstwa, nie dla pracodawcy u ktorego akurat pracuje. Pracodawcy sie zmnieniaja.
Śliwerski – teoretyk i pieknoduch, który ostatni raz widział prawdziwą szkołe, gdy sam do niej chodził;-)
Do tsubaki
>1. prawo dopuszcza prywatna edukacje (zabronimy?)
2. kazdy dziecku nieba przychyli i jesli uwierzy w jakosc szkoly prywatnej, to je tam posle (nawet na kredyt)
3. prywatnych szkol bedzie coraz wiecej i beda sobie uczniow wydzierac<
Zdolni, również wybitnie rodzą się(nie wiem czy równomiernie) we wszystkich środowiskach, niezaleznie od zawartości portfela i zdolności kredytowej oraz zainteresowaniem rodziców edukacją pociech.
Twoje pomysły skazują tych bez odpowiednio zamożnych i zdeterminowanych rodzców na rolę pozbawionych szans pariasów edukacyjnych w imię(wątpliwego) rozwoju przyszłych kasjerów z TESCO, fryzjerów, kelnerek itd.Tymczasem ci wybitni, niezaleznie od pochodzenia, to jedno z największych bogactw każdego kraju i każdego sołeczeństwa!!!
Co do punktu 4 to manipulujesz moimi wypowiedziami więc nie bedę odpowiadał;-)
S-21,
Dziekuje za odopwiedz. Mysle o tym co napisales.
Podejme watek innym razem na biezacym wpisie Gospodarza jesli nie bedzie mial nic przeciwko zmianie tematu. Padam z nog…a nie chce pisac bezmyslnie. Odezwe sie wkrotce:)
Czy jest już decyzja Pani Zewald? Jeśli ktoś z Państwa wie, proszę o informację.