Odpowiedzialność nastolatków
Bardzo mi się spodobał pomysł PO, aby głosować mogły już 16-latki (zob. tekst). Co ciekawe, zaraz pojawiły się komentarze, że Platformie chodzi o pozyskanie głosów osób, którymi łatwo manipulować, jakby dorosłymi było trudno. Tymczasem nastolatki wcale nie są takie głupie, jak sądzą stare pryki.
Niestety, usilnie staramy się uczynić z nastolatków głupie i bezmyślne istoty, co na każdym kroku widzę w szkole. Gdy wychodzę z 16- albo 17-latkami do teatru, który jest o rzut beretem od szkoły (jeden przystanek tramwajowy), to wszyscy muszą mi przynieść zgodę rodziców na piśmie, że mogą wrócić samodzielnie do domu. Jak nie przyniosą, to jestem zmuszony przyprowadzić uczniów pod szkołę. Dyrekcja non stop przypomina nam, że nastolatek jest dzieckiem, zatem ponosimy za niego pełną odpowiedzialność. Gdy więc wyjeżdżam z klasą na wycieczkę, to w każdej sprawie na piśmie muszą się wypowiadać rodzice. Nastolatek nie ma prawa do żadnej decyzji, nie licząc prawa do zrobienia kupy i siku (też musi się zapytać – podobnie jak przedszkolak).
Rodzice decydują, czy 16-latek będzie chodził na religię. Rodzice usprawiedliwiają każdą nieobecność i każde spóźnienie – uczeń nigdy nie ma takiego prawa. Dochodzi więc do sytuacji, że prawie dorosły człowiek zwija mi się z bólu, ale ja proszę, aby zadzwonił do rodzica, czy ten zwalnia go z lekcji. Na wycieczce prawo nie pozwala nauczycielowi oddalić się od uczniów choćby na chwilę, bo przecież zaraz powchodzą na drzewa i rzucą się z nich na głowę. Nie ma czasu wolnego dla nastolatków, nauczyciel nie odstępuje nikogo na krok, decyduje nawet o tym, o której pójdą spać, a potem sprawdza, czy są już w łóżkach.
Jak do takiego ubezwłasnowolnienia podchodzą młodzi ludzie? Kto ma normalnych rodziców, którzy pozwalają dziecku decydować o sobie, ten ma szansę nie zwariować od nadmiaru troskliwości. Niestety, rodzice bywają podejrzliwi. Znam takich, którzy kontrolują swoje dzieci nawet wtedy, gdy są już na studiach. Sprawdzają, czy 23-letni potomek był na wykładzie, czy uczy się do egzaminu, stosują kary za nieobecności na zajęciach.
Przyznanie praw wyborczych 16-latkom uznaję za wielki przywilej, porównywalny ze zniesieniem pańszczyzny w XIX wieku. Platforma nie powinna się wahać. Uczniowie 16-letni i starsi są w pełni świadomi do podejmowania decyzji wyborczych, do stanowienia o losach państwa wspólnie z dorosłymi. Odsetek osób nieświadomych i nieodpowiedzialnych w tej grupie wiekowej nie jest wcale większy niż wśród 20-latków. Czas przerwać to obrzydliwe upupianie nastolatków i wtłaczanie ich w kostiumy idiotów.
Komentarze
Zgoda. Tylko jeżeli uznajemy szesnastolatków za wystarczająco dojrzałych, aby posiadać prawa wyborcze, to niech również będą traktowani jak dorośli np. w przypadku popenienia przestępstwa. Przywilej decydowania o losie państwa w moim mniemaniu powinien wiązać się z pełną odpowiedzialnością wobec obowiązującego prawa. Aczkolwiek mam pewne wątpliwości co do poniższego stwierdzenia:
„Odsetek osób nieświadomych i nieodpowiedzialnych w tej grupie wiekowej nie jest wcale większy niż wśród 20-latków.”
Zdaje sie, ze 16-latek ma prawo do podjecia przcy zarobkowej?
Jesli tak, to jak jest traktowany: podatki plac, ale glosu nie masz.
Moze to dobry wiek? Nie tylko do prawa glosu ale i do ksztaltowania swiadomosci politycznej?
Dzieci juz w podstawowce, pobudzone odpowiednio do ich poziomu, wykazuja duze zainteresowanie tym, jak swiat jest skonstruowany i o czym tak w tej telewizji gadaja. A nie maja jeszcze problemow charakterystycznych dla ludzi 18-20-letnich. Nie znam statystyk, ale tak z wlasnego doswiadczenia i obserwacji wiem, ze 18-nascie lat i wyzej, wiekszosc ma inne priorytety: zdac mature, na studia, upolowac zone, meza, prace i kredyt na mieszkanie. Checi moze i sa ale ogrom innych aktywnosci, uniemozliwia swiadome uczestnictwo w wyborach. Bo pojsc skreslic cos tam, z obowiazku, to nie to przeciez.
co do praw wyborczych trudno mi się wypowiadać, temat jest trudny, a dowolna granica wiekowa może się wydać z pewnego punktu widzenia arbitralna, ale w pozostałych kwestiach muszę się zgodzić – wyganianie do łóżek, konfiskaty telefonów komórkowych uczniów (prawie albo już pełnoletnich) jest absurdalne i komiczne. może nie w gombrowiczowskiej skali, ale jednak.
Po pierwsze.
Uważam, że ważniejsze od prawa wyborczego jest stwarzanie dzieciom i młodzieży MOŻLIWOŚCI i KONIECZNOŚCI dokonywania wyborów w szkole. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Właśnie to upupianie kształtuje ucznia biernego, nieodpowiedzialnego, sfrustrowanego, zbuntowanego, agresywnego.
Dajmy uczniowi możliwość wyboru. Nienawidzisz matematyki ? Dobrze, masz tu minimum, które powinieneś zaliczyć, a w zamian wybierzesz coś innego.
Nie chcesz przeczytać Pana Tadeusza ? Przedstawisz poważną analizę sytuacji Polaków na Litwie w latach 1939 – 2005.
Itd., itp.
Po drugie.
Uczeń, który ma prawo wyborcze, musi mieć też inne prawa w szkole. Nie zadeklarowane, ale przestrzegane w praktyce.
– nie zgadzam się z Panem
– proszę tak do mnie nie mówić
– odmawiam wykonania tego polecenia
– mam inne zdanie w tej sprawie
– niestety, muszę złożyć skargę w tej sprawie
– itd., itp.
Jeśli WSZYSCY nauczyciele zaakceptują takie sposób zwracania się do nich, to Twój postulat, Szanowny Gospodarzu, ma sens. W przeciwnym przypadku to pusta deklaracja.
Coś mi tu nie gra. Kilka dni temu słyszałem, że nowelizacja kodeksu drogowego zezwoli na prowadzenie szybkich motocykli „ścigaczy” kierowcom, którzy ukończyli 24 rok życia. Prawa obywatelskie powinny wynikać z jakiejś logiki prawnej. Zgoda – jeśli prawo do przyjemności seksualnej uzyskuje się w wieku (chyba) 16 lat to również prawo do satysfakcjonującego wycięcia kandydatów na wyborczych listach powinno się uzyskiwać również w wieku 16 lat. Czemu w takim razie prawo do ekscytującej jazdy motocyklem uzyskiwać się będzie osiem lat później. Sądzę, że jazda motocyklem jest bardziej ekscytująca niż wybieranie jakiegoś sztywniaka na prezydenta. Zdecydowanie prawo wyborcze nie zrekompensuje braku prawa do jazdy „ścigaczem”. Uważam też że zakres odpowiedzialności wynikający z tych praw również nie jest w związku logicznym z wiekiem ich uzyskania. Czemu w różnych okresach życia ponosi się odpowiedzialność za pożycie seksualne, wybory polityczne i jazdę motocyklem? Niestety wygląda mi to na uznaniowość a to nie powinno mieć miejsca – szczegolnie w odniesieniu do delikatnej problematyki praw obywatelskich. A jeśli to kalkulacja polityczna PO to też głupia. Akurat prawo wyborcze nie należy do najatrakcyjniejszych praw. Ludzie to czują i znajduje to wyraz w statystykach frekwencji wyborczej. Na miejscu PO zastanowiłbym się raczej nad legalizacją posiadania trawy.
Pozdrawiam
A ja podejdę do tego tematu trochę inaczej. Moim zdaniem dzieci w szkole tak źle się zachowują trochę dlatego że od zawsze się im tłumaczy (czy też czują to doskonale) że to dorośli za nich odpowiadają. Że pani go musi pilnować żeby coś głupiego nie zrobił, że nauczyciel odpowiada za to żeby mu się nic na przerwie nie stało itp itd. I cała aktywność dziecka się skupia na tym żeby tej kontroli jakoś umknąć, uniknąć jej, albo wykombinować coś tak, żeby go nie złapali. A jak go złapią to i tak nie jego wina. A jak pobije dzieciak dzieciaka to odpowiada nauczyciel którego np nie było w tym miejscu, potem rodzic, a gdzieś na końcu winowajca.
Często podaję jako przykład Holandię bo widziałam akurat tam szkołę w której nie było dyżurów. Dzieci same wiedziały jak się trzeba zachować i tak się zachowywały. Tylko do dziś nie wiem dlaczego i jak taki cud sprawić.
@ync
Uczeń, który ma prawo wyborcze, musi mieć też inne prawa w szkole. Nie zadeklarowane, ale przestrzegane w praktyce.
Hm, ale już teraz w liceum ludzie uzyskują prawa wyborcze z końcem edukacji. Dorosłość zależy takze w duzej mierze od rodziców. W mojej klasie spotkałam ludzi, którym rodzice wybrali zajęcia pozalekcyjne (autentyk-orkiestra i profesjonalne zawody sportowe jednocześnie bo mama chciała jedno, a tata drugie), liceum i studia (już na przyszłość) i w wieku 16 lat nie puszczali na spanie do przyjaciółki z klasy (nie mówiąc o innych rzeczach). W drugiej klasie wzbudziłam szok wśród nich bo mnie rodzice puszczali na tydzień w góry z koleżankami „bez opieki dorosłych”. Oczywiście ile razy gdzieś pojechaliśmy z klasą zachowywali się jak „dzieci spuszczone ze smyczy”. To nie jest tylko problem szkoły jeśli własna rodzina nie uznaje ich za zdolnych do decydowania o sobie i robi z nich kaleki.
To prawda, że niedojrzałość nie wynika koniecznie z ilości lat i jest raczej pewną cechą polegającą na hołdowaniu nie wynikom rozumnego namysłu, lecz własnym namiętnościom, które to pole świetnie nadaje się do zmanipulowania człowieka poprzez wywołanie w nim stosownych emocji i w rezultacie zdobycie jego głosu w wyborach. Nie jest jednak prawdą, że wśród 16-latków łatwiej znaleźć ludzi dojrzałych (rozumnych), niż wśród, jak Pan to określił starych pryków. Wszelkie doświadczenie temu przeczy, a osobiście uważam, że prawo głosu powinni mieć obywatele w wieku min. 21 lat (jak to było kiedyś).
Prawa wyborcze powinny przysługiwać w rodzaju męskim po ukończeniu 35 roku życia, podatnikom, obywatelom polskim w 3 pokoleniu, a w rodzaju żeńskim po ukończeniu 55 r. życia + wyżej zamieszczone warunki. Akt wyboru powinien być płatny – powiedzmy 500 PLN. Ciekawe jak by się przedstawiały wyniki wyborów w stosunku do sondaży? Przesadziłem, wiem, chociaż może wreszcie byłoby normalnie?
Lidqa,
Bylas w tej holenderskiej szkole dluzej, czy tylko raz, przypadkiem. Nie uwierze w grzeczne dzieci co same wiedza, bez dyzurow, jak sie zachowac:)
Jak 16-latek moze wybierać to czemu nie może być wybierany. Skoro taki odpowiedzialny to niech uzyska również czynne prawo wyborcze.
PO rzuciło kolejne hasło nie do zrealizowania. Niech ich przeciwnicy przebiją. Wszak i tak przy dzisiejszym układzie politycznym nie ma szans zmian.
tsubaki,
wystarczy monitoring i nieuchronność surowej kary.
W Polsce są szkoły, w których na przerwie jest wielki rejwach i ganianie po korytarzach i są szkoły w których jest względny spokój.
tsubaki
W Kanadzie jest podobnie.
Nauczycielka nakazała dzieciom pierwszego września, że po przyjściu do szkoły maja w miarę przybywania ustawiać się w ogonku (make a linie).
ANI RAZU (przez trzy lata, szkoła podstawowa!!!) nie widziałam dyżurującego nauczyciela, nie widziałam też, żeby przybywające nieco później dzieci usiłowały wpychać się do kolejki. Czy walić pięściami w drzwi (obrazek częsty pod drzwiami naszych sal). Do szkoły wchodziły punkt 9.00 w kolejności takiej jak się ustawiły. Popychanie czy szarpanie się odbierane jest jak publiczne puszczenie bąka.
Dzisiaj w szkole dzieci są odprowadzane przez wychowawczynię z kasy na wuef (bo po drodze zgubią się? Zabiją?), z wuefu pan wuefista za rączkę prowadzi ich na religię ( bo kto będzie odpowiadał jak ktoś się przewróci????), z religii katechetka za rączkę prowadzi do szatni ( a podobno w klasie II dzieci mogą przystępować do komunii bo doszły już do używania rozumu).
Totalne przyuczanie do bezradności i nieodpowiedzialności za siebie.
ps
miało być „make a line”
oraz „dzisiaj w polskiej szkole „.
Jakoś nikt nie zwrócił uwagi na jeden drobny szczegół – skoro zmienimy nasze prawo i granicę dorosłości przesuniemy na ukończenie 16 roku życia (osobiście jestem za podniesieniem progu dorosłości przynajmniej do 21 lat, a uzyskanie czynnego prawa wyborczego uzależniłbym od cenzusu majątkowego w postaci płacenia podatku dochodowego w wysokości – powiedzmy – 21 tys. zł rocznie), to automatycznie zmieni się również moment wygaśnięcia obowiązku szkolnego (co akurat wydaje się całkiem korzystne) i uczniów fizycznie zrobi się o dwa roczniki mniej.
Ale będą masowe zwolnienia!
Bo to jest ciągle ten sam mechanizm.
– Rodzice urządzają dziecku wszystko (śniadanko, pokój, sprzątanie, mamusia niesie tornister, korepetycje, wakacje, itp. ) Dziecko staje się bierne, więc nieporadne, zatem trzeba nim kierować i zarządzać, więc staje się jeszcze bardziej bierne, itd. Efekt: dziecko niesamodzielne, nieodpowiedzialne, sfrustrowane, nieposłuszne, agresywne, wypinające się na rodziców, … .
– Szkoła urządzi dziecku wszystko (totalną ochronę, naukę, testy, przemarsz do teatru, dyskotekę, rekolekcje, wycieczkę, posprzątane boisko, nauczyciela, który ciągle pilnuje, dyryguje i zarządza, itp. ) Uczeń staje się bierny, więc nieporadny, zatem trzeba nim sterować i zarządzać, więc staje się jeszcze bardziej bierny, itd. Efekt: uczeń niesamodzielny, nieodpowiedzialny, sfrustrowany, nieposłuszny, agresywny, … .
– MEN, kuratorium i dyrekcja urządza nauczycielowi wszystko (co ma uczyć, jak ma uczyć, procedury, tabelki, statystyki, jak postępować gdy coś tam, tego nie wolno, itp.) Nauczyciel staje się biernym wykonawcą, ciągle goni, nie nadąża, nie ma czasu i siły na twórcze działanie, zatem trzeba nim sterować i zarządzać, coraz dokładniej kontrolować, więc staje się jeszcze bardziej bierny, itd. Efekt: komunikacja jednokierunkowa, nauczyciel niesamodzielny, sfrustrowany, niezadowolony z pracy, oczekujący biernie aż ONI opamiętają się, zreformują, uzdrowią, ostry podział na MY-dobrzy i ONI-źli, … .
– Trzeba budować demokrację i sprawne państwo, więc sejm, rząd, władze lokalne i inne urządzają obywatelom wszystko. Oni wiedzą najlepiej. Obywatel narzeka, ale nie broni się, nie wykazuje własnych inicjatyw, nie wspiera władzy, nawet nie walczy w swojej sprawie. Społeczeństwo obywatelskie prawie nie istnieje. Zatem trzeba więcej i lepiej zarządzać, więc społeczeństwo staje się jeszcze bardziej bierne, itd. Efekt: komunikacja jednokierunkowa, brak dialogu, brak zainteresowania wspólnym dobrem, wspólnymi działaniami, brak aktywności, niski poziom zaufania do wszystkich, niezadowolenie z władzy, oczekiwanie aż ONI opamiętają się, zreformują, uzdrowią, ostry podział na MY-dobrzy i ONI-źli, … .
@ Joanna
Ja tez zawsze lubilem robic „make a line” jak spotykalem sie ze znajomymi na imprezie. Dawne czasy, a wspomnienia wciaz zywe.
tsubaki: byliśmy z projektu w różnych szkołach. Każda z nich była przygotowana na to że przyjedziemy. I np widać było w czechach że to zachowanie jest czasowo dobre, w Turcji oni wogole nie byli w stanie się zachowywać grzecznie. Pokazywali nas otwarcie palcami, przepychali się itp. Holandia akurat była pierwszą szkołą. I to myśmy pytali o dyżury a oni byli zdziwieni jakie dyżury. Pytałam co się dzieje jak się dzieci pobiją to usłyszałam że i owszem zdaża się ale bardzo żadko i nie jest to jakimś globalnym problemem szkoły. A te dzieciaki były własnie otwarte i nie zastraszone. Gadały z nami, zadawały pytania, były własnie pobudzone naszą wizytą a jednak nie oznaczało to odreagowywania w postaci szaleństw.
A ja napisze o czyms co zwiazane jest z 16 latkeim, ale troche inaczej. W Polsce mowi sie czy mlody czlowiek moze decydowac o polityce. W USA- chce mu sie odebrac prawo do nauki histrorii literatury w szkolach polonijnych. I nie chca tego dokonac- zla mlodziez, zmeczeni rodzice, gnebiacy nauczyciele szkol amerykanskich- ale nasi polscy nauczyciele, ktorzy pracujac za granica- ida na latwizne. Ktorym nie chce sie czytac polskich nowosci, ktorzy nie pamietaja lektur, ktorzy boja sie o to, ze mlody czlowiek zada im pytanie- na ktore nie beda umieli odpowiedziec. Bo kadra- musi byc doskonala! Wola zlikwidowac to, co stanowi wartosc, niz samemu sie doksztalcic. I tak po szkole pozostanie tylko nazwa, bo to bedzie kurs jezyka polskiego. 16 latek moze miec u nas prawo jazdy, ale nie ma prawa glosu. Szczegolnie w szkolach, ktore mianuja sie polonijnymi. Smutne? Pewnie, ze tak. Pozostaje walka z glupota, albo rezygnacja z zawodu. Uf.
Lidqa,
Raczej na moje pytanie nie odowiedzialas. Pytalam ile dni tam byliscie i czy caly dzien obserwowaliscie dzieci.
Joanna,
Mam nadzieje, ze po 9-tej te dzieci caly dzien tak grzecznie spedzaja, chodzac „sznurkiem”;) na przerwach.
No wlasnie Lidqa, nie odpowiedzialas na jej pytanie, bo ona pytala o ilosc dni i obserwacje dzieci podczas procesu ich dzialania. I czy chodzily na sznurku, a nie jakies tam twoje… co niby tobie sie wydawalo.
Czytaj ze zrozumieniem, bo naprawde…
Patrząc na pańskie teksty, łatwo zauważyć, że dąży pan do ideału jeśli chodzi o politykę naszego biednego i źle prowadzonego państwa. Preferuje pan zbyt radykalne metody(choć niektóre są niewątpliwie słuszne). Wracając jednak do tematu głosujących 16-latków uważam, że postrzega pan tę młodą grupę więkową jako dojrzałych, inteligentnych i ułożonych ludzi, z pewnością tak jest, lecz w pańskim liceum. Niestety duży odsetek tego pokolenia to bezmyślni i zepsuci ignoranci(coś o tym wiem). Jako 16-latka jestem świadoma większości działań naszych dzielnych polityków i bardzo chętnie wrzuciłabym swój głos do kolumny, lecz być może wiedza na ten temat mogłaby być większa tak jak w przypadku moich rówieśników. Troskliwi rodzice to również nie mały problem, lecz odbiega on od tematu głosowania, gdyż nie rodzice o nim decydują a nasi „szlachetni” i nad zwyczaj „inteligentni” politycy.