Kto morduje bałwany?
Zrobiłem z córką kilka bałwanów, ale ich żywot był bardzo krótki. Najpierw ktoś zabrał marchewkę i umieścił w swoim bałwanie, potem komuś zachciało się skopać ich śniegowe tyłki. To, co pozostało, rozdeptano. Trudno dziecku wytłumaczyć, dlaczego ludzie okradają i niszczą bałwany. Przecież one cierpią, odczuwają ból i jest im bardzo przykro. Czyż można się zresztą się spodziewać, aby nie bolało, gdy ktoś wyrywa nos z twarzy czy rozwala głowę albo rozdeptuje brzuch?
Staram się zaszczepić mojej córce przekonanie, że w człowieku więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę, ale w sprawie zamordowanych bałwanów tracę siłę przekonywania. Co taki bałwan zawinił ludziom, że musieli go wdeptać w glebę?
Wymyślam, że może wiatr za mocno wiał albo bałwan wybrał się na spacer, ale wiem dobrze, że tak wcale nie jest. Widziałem już parę razy, jak rodzice robili ze swoim dzieckiem bałwana, niszcząc przy tym robotę innych (zabieranie marchewki to norma). Dla dorosłych bałwan to martwa kupa śniegu. Ale nie dla dzieci. Ta istota czuje, ma swoje problemy, przeżywa świat na podobieństwo ludzi. Kto krzywdzi bałwana, ten tak naprawdę wyrządza krzywdę dziecku. Niestety, często własnemu dziecku. Miała być zabawa na śniegu, a wyszedł horror. Maleństwo się krzywi, rodzice myślą, że to z zimna, a to z powodu marchewki, którą kochana mama wyrwała innemu bałwanowi z nosa. Po prostu ohyda.
Komentarze
Może jednak warto mordować bałwany, czyli idiotyczne pomysły urzędników oświatowych różnego szczebla?
Bardzo się solidaryzuję z Bałwanami.
Każdy Bałwan jest mi bliski.
Żaden Bałwan nikogo nie skrzywdził.
Jak S-21 zna jakiś przykład niech się nie odzywa.
Jak Tsubaki się przyłączy to zawiążemy Komitet Obrony Bałwanów.
Zbieram deklaracje.
Slavson,
Ja bym poczekał na wiosnę
A pamieta Pan, Panie Psorze, ostatnia scene z Oddzalu chorych na raka, te w ogrodzie zoologicznym?
Tak mi sie przypomniala po przecztaniu tego wpisu…. 🙁
Ma Pan racje.
Smutny dziś felieton. Wyobraziłem sobie jak pan dziecko okłamuje, żeby go nie zranić i nie mówić źle o bliźnich a dziecko pewnie to wyczuło ale nie chce nic mówić by panu nie zrobić przykrości. A wszystko dlatego, że jakiś s…. syn marchewkę ukradł żeby się popisać przed swoim dzieckiem. Smutne …
Pozdrawiam
no, nie bez przyczyny bałwany nazywają się bałwanami, skoro dają się tak podejść 🙁
Cóż, „mordowanie bałwanów” to kolejny przykład zdziczenia i brutalizacji relacji międzyludzkich w Polsce.
Niby błahy, niby anegdotyczny problem, ale więcej mówi o aktualnej kondycji polskiego społeczeństwa niż opasłe tomy socjologicznych badań.
Zmierzamy ku otchłani barbarzyńskiego egoizmu, który spycha nas nieubłaganie na cywilizacyjny margines. Kapitał społeczny topnieje szybciej niż kiedykolwiek w historii, niczym bałwany na wiosnę. Będzie z tego powódź łez.
A pamietacie, jak Luta zorganizowala plebiscyt na najwiekszego balwana tego blogu i jak bardzo to nie chwycilo? Moze teraz zaskoczy? Co wy na to? Tylko Gospodarzu, prosze sie zaraz nie denerwowac.
A może przykład bestialsko traktowanych Bałwanów, to okazja do przyzwyczajania powoli dzieci do bestialstwa ludzi? Czy tak, czy tak dzieci zetkną się ze złem tego świata. Może wtedy lepiej to zniosą…
Balwan balwanowi nie rowny, pamietajcie o tym nauczyciele.
to walki bałwanów z Bałwanami…
Musze przyznać że pod tym względem siedzi wciąż coś we mnie z dziecka – bardzo mnie smucą zniszczone bałwany nawet cudze – własnych nie robię, choć może bym zrobił gdybym nie wiedział jaki los je czeka. Gdy ktoś się napracuje nad czymś wkładając w to jakieś emocje – choćby radość z zabawy – boleśnie odczuwa gdy ktoś inny mu to beztrosko roz###. Kradzieże marchewki jakoś mnie nie ruszają bo do ludzkiej zawiści już przywykłem, ale bezsensowna agresja wyładowana na czyjejś pracy i owszem – wciąż mnie brzydzi.
Ja musze sie pochwalic, ze wczoraj zbudowalem balwana, budowalismy cala rodzina, nawet sasiad pomogl, i stoi na razie niewzruszony,patrzymy na niego z czwatrego piętra. Ale zauwazylem takze, ze niekótre nastolatki, wlasciwie to bezczelne wyrostki, kulają wielką kule po to tylko zeby ją zepchnąc na jezdnie. Wtedy czekaja na jakis samochod i gdy ten nadjedzie i sie zatrzyma przed kulą, to oni wtedy w niego rzucają sniezkami. A potem jak ten juz wkurzony pojedzie, to rzucają sobie pileczke i podskakują na sniegu. Czy ktos cos z tego rozumie? Bo ja nie.
Dzisiaj wygladamy przez okno i co widzimy? Lezy, caly rozwalony, glowa podeptana, marchewki na szczescie nie wlozylismy jako nosa, stara myszka od komputera swietnie sie na to nadala. Ale juz jej nie ma, zostala wyrwana z kablem. Jakies wyrostki chowaja sie za rogiem bloku i sie namaiaja. O kurcze, zauwazyli mnie, chyba cos maja do mnie. Dobrze, ze mieszkam na czwartym… Nic mi nie zrobia, ale balwan zniszczony…