List czworga
List otwarty do minister edukacji w obronie etyki w szkołach podpisały tylko cztery osoby – prof. dr hab. Jan Hartman (UJ), prof. dr hab. Jacek Hołówka (UW), dr hab. Magdalena Środa, prof. UW, prof. dr hab. Jan Woleński (UJ). Zastanawiam się, co to znaczy. Czy nikt inny nie chciał się podpisać, czy też listu nie dano nikomu innemu do podpisu? (zob. materiał)
List ww. profesorów to szczere złoto, inicjatywa doskonała, ale sygnowanie go tylko czterema nazwiskami to plucie na czołg. Od razu rodzi się pytanie, a co z resztą środowiska akademickiego? Czy innym profesorom jest obojętne, kto i czy w ogóle uczy etyki w szkołach? Jakie znaczenie ma gest czworga, gdy stanowisko innych osób jest niejasne. Jak widzę list otwarty podpisany przez tak małą grupkę, to od razu myślę o olbrzymiej rzeszy, która się pod nim nie podpisała. Więc co to za list? Co na to reszta ludzi nauki? Czy mają gdzieś etykę?
Nie oczekuję tłumów, ale przynajmniej kilkudziesięciu wyróżniających się uczonych by się przydało. List kółka brydżowego to naprawdę za mało. Do tego dwie osoby z UW i dwie z UJ – tylko dwa uniwersytety. A gdzie reszta uczelni? Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Przydałby się list-głos środowiska akademickiego. Tylko czy innym profesorom się chce? A jak się nie chce, to może lepszy rydz niż nic.
Komentarze
Przeczytałem list, posiłkując się zamieszczonym wyżej odnośnikiem. Zgadzam się z treścią, wyczerpującą i konkretną, i prawdziwą w opisie faktów. Martwi mnie tylko pozycja sygnatariuszy. Pani Środa „ma pozamiatane” mniej więcej od dnia, w którym publicznie nazwała kościół „wylęgarnią ciemnogrodu”. Panów Hartmana i Woleńskiego, również olewano, choć często i gęsto zabierali głos w tym podobnych sprawach. Zastanawia mnie także „politycznie poprawne” milczenie pozostałych przedstawicieli środowiska. Tak już jest, słuszne głosy w słusznych sprawach zdychają śmiercią naturalną, w absolutnym odosobnieniu.
Posiłkując się przedmiotowym listem, napiszę własny. I postaram się zebrać jak najwięcej podpisów wśród rodziców. Skoro nie ruch odgórny, to może oddolny?
Pozdrawiam.
P.S. Dołączy ktoś do korespondencji z Panią Minister?
Ja ten list odbieram jako obronę interesów środowiskowych akademickich etyków.Oni się tylko podczepiają pod politykę.Etyka w szkole to nie „kurs filozofii dla ubogich” ani wiedza o tym co i kto kiedy napisal.To raczej rozmowa o życiu.Do tego zaś jest potrzebne doświadczenie życiowe i umiejętność rozmawiania z uczniami…;-)
BTW Etyka zaistniala w szkole dzięki KK – to mialo być alibi dla lekcji religii.
S-21, trochę krzywdzącą opinię wygłosiłeś. Wyobrażasz sobie, co stanie się z treściami jakie niesie z sobą etyka gdy podczepi się ją pod działania polityków? Nikt nie chce, by etykę wykładał ktoś, kto jest zdolny do przedstawiania listy autorów i krótkiego opisu historii filozofii, i do niczego więcej. Wprowadzenie do szkół, tej-jak ją nazwałeś-nauki o życiu, może przynieść znakomite rezultaty, o czym nie przekona się nikt, kto tego nie spróbuje. Jestem przekonany, że można język filozofów przełożyć na język dzieciaków ze szkoły, że można znależć wiele trafnych odniesień do wartości etycznych właśnie w świecie dzieciaków. W końcu, tego chyba w szkołach brakuje najbardziej, zrozumiałych dla wszystkich pogaduch o życiu.
@S-21
Nie ma to jak optymizm i aktywne rozwiazywanie problemow: „ten list odbieram jako obronę interesów środowiskowych akademickich etyków”
W ten sposob kazda inicjatywe mozna wrzucic do kosza i zatrzymac sie na poziomie kamienia lupanego. Ci co zaczeli wyrabiac zelazo to pewnie jakis srodowiskowe interesy bronili. Ze tez im pozwolono! Przepraszam, ale charakterologicznie przypomina mi pan Marude ze Smerfow – „..I tak sie nie uda”, albo Eyore z Kubusia Puchatka. Z literatury dla doroslych takich smetnych osobowosci sobie nie przypominam.
„Najgorszym bledem zycia, jest ciagly strach przed popelnieniem bledu”(J.B. Shaw)
Zamiast gderac, narzekac i stekac, co kojarzy mi sie z pokoleniam mojej babci (ale to pokolenie mozna usprawiedliwic), nie lepiej skrzyknac sie na chocby 10 podpisow z bloga Pana Chetkowskiego, rodzice, uczniowie, nauczyciele i kazdy komu zalezy zeby zyc i chowac dzieci w otwartym, nowoczesnym, tolerancyjnym kraju? Na szczeguly kto i jak ma uczyc przyjdzie czas potem.
Dzieki Serwusowi, ktory ofiaruje nam swoj czas na zoorganizowanie oddolnej inicjatywy, znika wymowka, ze nia ma jak i nie ma czasu!
Serwus, oferuje swoj podpis i pere znajomych podobnie myslacych.
No i jak, polska Inteligencjo!? Zbierze sie chocby piatka?
Wlasnie: pogaduchy o zyciu! Nawet doroslym tego brakuje, bo w kosciele wciaz o tym jaki wspanialy Kolbe byl albo sw. Weronika. A kto dzis aspiruje do swietosci?
Sa kraje, gdzie pogaduchy o zyciu, czyli programy etyki od podstawowki istnieja od bardzo dawna. Jest na czym sie wzorowac.
Przeczytalam, ze Gospodarz uczy nie tylko j. polskiego ale rowniez filozofii. Moglby nam Pan opowiedziec jak wygladaja Pana lekcje i o swoich refleksjach na ten temat?
Zgadzam się z SEWERUSEM. Idąc drogą rozumowania S-21 nałeżałoby napisać, że Armia Krajowa zaistniała DZIĘKI Hitlerowi. KK ma dużo szczęścia, że Polska nie jest jeszcze krajem wieloetnicznym i wielowyznaniowym, ale to się może za 15-20 lat zmienić. Religia w szkole powinna raczej zawierać podstawy filozofii i historii religii (nb. RÓŻNYCH RELIGIIi),a nie naukę rytuałów i dogmatów jednego wyznania. Sprzyjałoby to kształtowaniu otwartych postaw życiowych i zapobiegało ksenofobii. Ale niestety, jest to w Polsce po prostu niemożliwe, podobnie jak wiele innych pożytecznych rzeczy. Wracając do pytania postawionego przez Gospodarza, wydaje mi się, że autorzy ww. listu raczej nie zadali sobie dosyć trudu, aby dotrzeć do większej liczby potencjalnych sygnatariuszy. Sam znam kilkanaście osób o znanych nazwiskach, które nie odmówiłyby podpisu.
No to etyka czy filozofia? Bo to, wbrew pozorom, NIE JEST to samo.
Etyka (z gr. ???? ethos – „zwyczaj”) ? dział filozofii zajmujący się badaniem moralności i tworzeniem systemów myślowych, z których można wyprowadzać zasady moralne.
Etyki nie należy mylić z moralnością. Moralność, to z formalnego punktu widzenia zbiór dyrektyw w formie zdań rozkazujących w rodzaju: „Nie zabijaj”, których słuszności nie da się dowieść ani zaprzeczyć, gdyż zdania rozkazujące niczego nie oznajmiają. Celem etyki jest dochodzenie do źródeł powstawania moralności, badanie efektów jakie moralność lub jej brak wywiera na ludzi oraz szukanie podstawowych przesłanek filozoficznych, na podstawie których dałoby się w racjonalny sposób tworzyć zbiory nakazów moralnych. Poglądy etyczne przybierają zwykle formę teorii, na którą składa się zespół pojęć i wynikających z nich twierdzeń, na podstawie których można formułować zbiory nakazów moralnych. Teorie etyczne mogą być zarówno próbą udowadniania słuszności funkcjonujących powszechnie nakazów moralnych, jak i mogą stać w ostrej opozycji do powszechnej moralności, kwestionując zasadność części bądź nawet wszystkich aktualnie obowiązujących w danym społeczeństwie nakazów.
Pozwoliłem sobie w powyższym akapicie zacytować za „Wikipedią” wyczerpującą definicję etyki tzn. czym ona jest i czym się zajmuje, ponieważ niektórzy z zabierających głos mijają się z wiedzą na ten temat.
To było po pierwsze, a po drugie choćby i nawet była to obrona środowiska akademickiego, jak ktoś tutaj przypuszcza, to co z tego? Wyobraźmy sobie co by to się działo, gdyby padł formalny pomysł, ażeby lekcje religi prowadził polonista lub historyk, to by dopiero było protestowanie i wyśmiewanie ze strony kleru. Katolicy uważają powszechnie, że źródłem moralności jest wiara w ich boga, a tutaj wkracza etyka i mówi, że źródłem moralności może być zupełnie co innego i jakby tego było mało, z tego samego źródła, dla różnych kultur mogą wynikać inne przesłanki zachowania. Pobieżne choćby poznanie etyki przez ucznów dałoby im pojęcie, że nie żyją na bezludnej wyspie i muszą się liczyć ze spotkaniem innego, a mając tę odrobinę wiedzy potrafiliby go zrozumieć i zaakceptować.
Autor narzeka na brak innych intelektualistów wśród sygnatariuszy a nie odnotowuje w felietonie, kim są ww. profesorowie. Otóż są wszyscy czworo filozofami i ateistami, to dosyć ścisłe grono, rzeczywiście ograniczające liczbe możliwych sygnatariuszy. Poza tym, czy każdy intelektualista musi być zwolennikiem rozwijania przedmiotu pt. etyka? Pozdrawiam Gospodarza!
„Czy innym profesorom jest obojętne, kto i czy w ogóle uczy etyki w szkołach?” – pyta Redaktor.
Sadzę, że nie tyle o obojętność tu chodzi, ile o brak odwagi cywilnej, o konformizm i oportunizm, a także środowiskowy egoizm i wyraźne tendencje aspołeczne. Od intelektualnej elity, od akademickich profesorów należałoby oczekiwać troski o etyczny poziom społeczeństwa, tymczasem akademicy nie dostrzegają, poza chlubnymi wyjątkami, pilnej potrzeby formowania charakteru i kształtowania systemu wartości zagubionego w chaosie współczesnego świata młodego pokolenia.
Zgłaszam akces do inicjatywy Sewerusa, któremu polecam lekturę tekstu, zamieszczonego pod tym oto adresem:
http://www.krytykapolityczna.pl/Tomasz-Piatek/Rozwazania-nad-likwidacja-polskiego-katolicyzmu/menu-id-215.html
Tsubaki,
uczę etyki wg zasady: raz poglądy znanych filozofów, np. Platona, Tomasza z Akwinu, raz współczesny problem, np. o karze śmierci. Natomiast filozofii uczę w ramach koła filozoficznego, głównie omawiamy teksty współczesnych filozofów oraz prasę filozoficzną, robimy przegląd wg zasady „co słychać u współczesnych filozofów… francuskich, niemieckich itd.”. Uczniowie omawiają też to, czym się interesują, np. anarchizm. Planuję w tym roku skupić się na koncepcjach filozoficznych w literaturze.
Pozdrawiam
DCH
Podtrzymuję swoje zdanie bo znam niektóre z tych osób.
Państwu autorom chodzi o
a)promowanie się
b)”rynek zbytu” na studentów filozofii(czyli ich wyroby;-)]
c)kasę za produkcję „materialów” do tak rozumianej etyki.
To wszystko.
Pamiętam jak 30 lat temu dość podobni ludzie dowodzili, że pólanalfabetom z zawodówek najbardziej do szczęścia i patriotyzmu potrzeba możliwości wykucia kilkunastu dat z historii.No bo jak te daty wykują to się z granatami pod sowiecki czolg, jakby jechal, radośnie rzucą…;-))))
Może jest w kraju tylko tylu profesorów godnych zaufania Etycznej Czwórki.
Myślę, że ważność nie polega na ilości. Ważność w sobie stanowi. I nie ważnym ile osób podniosło problem, ważne, że problem został poruszony. Bo, problem jako taki istnieje, bo mniejszość zmaga się z większością. Bo przedmiot „etyka” w szkole, to prawie martwy zapis w programie nauczania,bo brakujących „chętnych” do uczestniczenia, bo brakującej kadry,to- właściwie z reguły-wielki problem dla szkoły. Bo,po co, gdy nauczanie religii wystarczy.
A,dlaczego,Panie Redaktorze,brakuje Mu więcej nazwisk profesorów,uniwersytetów,uczelni niezwykłych? Dlaczego nie uzna Pan,że problem sam w sobie wart jest poruszenia? Dlaczego „czwórka do brydża” jest niewystarczająca? Czasami jedna mądra myśl jednego człowieka uruchamia „lawinę” mądrego postępowania.
A ironii w słowie i tak nie udało się Panu uzyskać.
Pozdrawiam bala
To będziemy na blogu religie ze szkoły przepędzać?
To ja jestem za.
Jak ma byc etyka,to można przecież księdza rzymskokatolickiego zaprosić,żeby wiedzę bezpośrednio zdobywać.
Podobnie jak przedstawicieli innych religii.
Całkiem ciekawe lekcje mogły by być.
Właśnie udało mi się, w rodzinie, przeforsować wypisanie dzieci z religii.
Córce, na komunię bez komunii musiałem obiecać laptopa.
Argumentu ekonomicznego nie mogłem inaczej rozwiązać, jak ulec żądaniom.
@parker
Gratulacje. Szczere, nie ironiczne. Oby więcej rodziców, którzy posyłaja dziecko do komunii tylko pod wpływem „presji” środowiska, miało odwagę manifestowac swoje poglądy,. Wyjdzie to na dobre i im, i sakramentowi oraz osobom, które podchodza do niego poważnie. Może dzieci przestaną utożsamiać sakrament Eucharystii z laptopami i xboxami. Może przestaną tez rodzice.
Czekam z utęsknieniem na czasy, w których ci nafaszerowani laptopami „komuniści” nie będą zasuwac do ślubu w „kościółku”, bo biała sukienka, bo organy, bo tak ładnie, bo babcia prosi, bo koleżanki miały, bo prezenty, kwiaty i romantyzm jak na filmie. Im prędzej to się stanie, tym lepiej. Ja szanuję przekonania innych ludzi i jako katoliczce przykro mi, że moja wiarą i jej zasadami tak często wyciera się buty albo korzysta się z niej jak z bufetu, biorąc to, co „fajne”, a na wszystko inne plując.
Dzięki Monteskiuszowi, który był łaskaw przytoczyć nam czytelną definicję etyki, możemy wysnuć wniosek, dlaczego tak trudno o etykę w polskich szkołach. Oto okazać się może, że jeden z drugim, czwartym i pięćsetnym uczniem, z lekcji etyki wyciągnąć może wniosek, że kościół katolicki ze swoimi dogmatami nie musi być jedynie słusznym żródłem moralności. Ale to tylko domniemanie. Moje domniemanie. Jestem zdania, jako ateista, że można doskonale pogodzić wykłady z etyki z lekcjami religii. Nie grozi to niczym, a może rozszerzyć horyzonty myślowe każdego ucznia, nawet tego głęboko oddanego wierze.
Demonka, myślę sobie, że nie można wyczerpująco mówić o etyce bez odniesienia do myśli filozoficznej. Sądzę, że proponowana przez Gospodarza formuła koła filozoficznego daje solidny fundament pod rozmowy o etyce, jest przecież podróżą przez światową, najnowszą myśl filozoficzną. Z samego imperatywu kategorycznego Kanta, choć to zamierzchła historia filozofii(nie czyń drugiemu…) można by zbudować konspekt lekcji etyki.
Parker, według mnie, wniesienie do szkół publicznych zajęć z formowaniem wyznaniowym w scenariuszu to nieporozumienie, lecz nikt tu nie wybiera się na ” Świętą Wojnę”. Trzymaj się z decyzją o dzieciakach mocno. Właśnie dałeś im niczym nie krępowaną wolność wyboru, z której skorzystają zapewne za kilkanaście lat z radością i nie obciążeni ramami katolickiego sposobu myślenia.
Mogę zgodzić się z opinią graba, że brak większej ilości podpisów pod Listem Czworga (o, jaka nośna nazwa!), to przykład jakiegoś cholernego konformizmu i postaw aspołecznych. No bo, byle spokojniej do emeryturki…
Bala, dzieje się już tak w naszym społeczeństwie, że to nie słuszność, nie ważność są wartościami samymi w sobie, lecz ten pełen rezygnacji i narzekania święty spokój, to poddawanie się woli większości bez zapytania o sens takiej woli.
Dziękuję wszystkim za poparcie w kwestii listu do niejakiej Pani Minister, który już w przygotowaniu.
Pozdrawiam.
Porażające, paraliżujące…chyba wszystkie organy ciała.
Każda teoria nauki jest zaprzeczeniem tej przed i następnej. Ale każda przez tańce w kręgu , mity, filozofie i religie ma na celu wychować „dziecko jeszcze”, na człowieka uczciwego !!! i kochającego!!!. ” Gdzie dobro zwyciężyło zło, ludzie żyli dostatnio i szczęśliwie”.
Starego pryka już nic nie jest w stanie nawrócić. Zrobi tak , jak mu wygodnie.
Mam pytanie. Czy nauczyciele kiedykolwiek oficjalnie wypowiedzieli się na temat braku zajęć z etyki w szkołach? Czy sformułowali swoje uwagi (kiedykolwiek, na jakikolwiek zresztą temat) do MEN? Czy któryś ze związków zrzeszających nauczycieli zabrał głos? Można dziwić się, dlaczego z apelem wystąpiło tylko czworo profesorów. A może …. to ci ostatni w edukacji, ktorym jeszcze na czymś zależy.
SEWERUS
„Trzymaj się z decyzją o dzieciakach mocno.”
Nie ma co się trzymać.
Mieszkam w dużym mieście.
W małych miejscowościach, to naprawdę musi by odwaga i nie wiem czy w takich okolicznościach, bym się zdecydował.
Mam w sobie wystarczająco dużo rozumu, żeby dzieciaków niepotrzebnie nie narażać na napiętnowanie.
Pewnie byśmy jakieś „podziemie” antyklerykalne założyli.
Pod przewrotną nazwą „Quo Vadis”.
Piszesz:”nikt tu nie wybiera się na ? Świętą Wojnę?. ”
To słabo.
Ja bym się wybrał.
Przepędził bym religię ze szkoły do kościelnej kruchty, gdzie jej miejsce.
Do matury, na taką religię chodziłem i nawet mam miłe wspomnienia.
Zapamiętałem częste pytanie księdza:
Parker,po co ty tu przychodzisz?
Księdza denerwować?
Ale głupi nie był i można było pogadać, więc chodziłem.
demonka, jestem ateistą, lecz odnoszę się z szacunkiem do wiary innych ludzi, nawet wtedy, gdy srodze za to obrywam. To nie wiarą i nie zasadami religii wycieramy sobie buty, tylko wpychającą łapy w każdą, w absolutnie każdą sferę naszego życia, INSTYTUCJĄ kościoła katolickiego. Problem etyki w szkołach publicznych (zatem świeckich), jest generowany także przez zaborczą, zawłaszczającą sobie prawo do decyzji o naszych sumieniach, wspomnianą instytucję.
parker, no dobra chłopie, dawaj, powalczymy. Masz jakieś propozycje? W zasadzie nie mamy nic do stracenia, a do zyskania dużo.
Alla, dobre pytanie zadałaś. Nie pomyślałem o tym, co na to nauczyciele gimnazjalni i licealni. Moze Gospodarz napisze nam o postawie lub opiniach najbliższych kolegów z ogólniaka w jakim wykłada?
Pozdrawiam.
Gospodarzu,
Dziekuje za odpowiedz. Co prawda refleksjami sie Pan nie podzielil ale moze kiedys w Pana wpisach je znajdziemy. Tez bym chciala w tych lekcjach uczestniczyc:)
„Sa lucky elitarne dzieciaki”
SEWERUS i parker, moze wezmiecie jedna czarownice na ta swieta wojne?
Sewerus gratuluje odwagi. Ja tez chowam dziecko bez instytucji moralizujacych i bez szopek typu swieta (oczywiscie Sw. Mikolaj nigdy z tronu nie spadnie). Jest mi latwiej bo mieszkam w kraju gdzie dzieciaki maja etyke z prawdziwego zdarzenia, mimo wszystko czasami odczuwam zbytnie obciazenie. Nie jest latwo samemu uczyc etycznych zasad bez wzorcow laickiego wychowania, a wzorcow takich pokolenie dzisiejszych rodzicow nie ma. Moi rodzice wypedzali na religie i mieli czyste sumienie. Ciekawa jestem Twoich doswiadczen w tek kwestii, oczywiscie tych, ktore przed Toba bo jak rozumiem dzieci jeszcze male.
tsubaki, masz rację. Rodzice, nie mający przygotowania w dziedzinie etyki, filozofii, pedagogiki, nie radzą sobie z czytelnym dla dzieci przekazywaniem wielu zasad. Ja także do tej grupy należę. Dlatego tak usilnie wołam o obowiązkowe i powszechne wykładanie etyki w szkołach publicznych. Da to nam, rodzicom, jakąś solidną podstawę do rozmów z dziećmi. Nie znalazłem nawet podręcznika, czy skryptu, który ułatwiłby mi kształtowanie dzieci w tej dziedzinie. Trzynastoletnia córka często przychodzi do mnie z naprawdę poważnymi dylematami natury etycznej. I równie często moja odpowiedż brzmi:”Przemyślę to dokładnie i porozmawiam z tobą”, by dać sobie czas na uniknięcie błędów w ocenie ludzi, zdarzeń, historii. Ja mam na to czas, lecz co z rodzicami, którzy go nie mają?
W naszym domu również nie ma świąt. Nie ma nawet tego brodatego gościa, przeciskającego się przez komin. Prezenty dzieci dostają od nas-rodziców. Nie trzeba nam do tego kurierów w czerwonych kubraczkach. Moi rodzice nie gonili mnie na religię, nie miałem w związku z tym kłopotów wśród rówieśników. Jakoś bezboleśnie to wspominam…
O ile parker czyści już zbroję i siodła konia (mój ekwipunek jest zawsze gotowy), to zapraszam w skromne szeregi.
Pozdrawiam.
Do SEWERUS
>Rodzice, nie mający przygotowania w dziedzinie etyki, filozofii, pedagogiki, nie radzą sobie z czytelnym dla dzieci przekazywaniem wielu zasad. Ja także do tej grupy należę. Dlatego tak usilnie wołam o obowiązkowe i powszechne wykładanie etyki w szkołach publicznych. Da to nam, rodzicom, jakąś solidną podstawę do rozmów z dziećmi.<
Złudzenia…;-)Akademicka etyka to raczej podziały etyki na taka siaka i owaką oraz wiedza o tym co kto i kiedy powiedział na tematy okołoetyczne. Do rozmów z dziećmi przyda się jak umarłemu kadzidło…;-)
S-21, masz rację z tą akademicką etyką, dlatego gdzieś tu napisałem o tym, że z pewnością znajdą się ludzie potrafiący język filozofii przekładać na język dzieci i młodzieży. Wówczas bardzo przyda się nam zdanie szkolnego etyka o takiej eutanazji, zbrodniach wojennych etc. Zawsze będziemy mieli punkt odniesienia do dyskusji z dzieciakami, nawet, gdy punkt ten będzie niezgodny z naszymi przekonaniami. Ponadto uważam, że dzieci powinny wynosić ze szkoły sygnały o tym, że pośród mnogości teorii filozofów, mogą same poszukiwać, w sposób zgodny z ich – kształtującym się dopiero – światopoglądem. Mogą też weryfikować efekty swoich poszukiwań, porównując treści wyniesione z etyki, ze światopoglądem swoich rodziców. Zmierzam zatem do tego, że i rodzicom, i dzieciom, będzie łatwiej dyskutować, bo znajdą w lekcjach etyki do dyskusji zachętę.
A przynajmniej taką mam nadzieję…
Pozdrawiam.
S-21. racja z tym kadzidlem. Dlatego mozna wzorowac sie na zagranicznych podrecznikach. Zapewniam, ze sa sensowne, wystarczy przetlumaczyc, przedyskutowac i juz jest etyka w szkole. Zreszta, ani podrecznik, ani przedmiot, w podstawowce nie nazywa sie etyka bo slowo to nie wchodzi w zakres slownictwa tej grupy wiekowej. Nazywa sie to np ksizeczka serca, notatki dobrego dziecka (brzmi niespecjalnie w moim tlumaczeniu, ale mysle, ze oddaje sens).
tsubaki, w tych podręcznikach też leży kapitalny problem, bo jedyny, o jakim słyszałem, jest autorstwa księdza (sic!), pełen indoktrynacyjnych fragmentów. Czyli odpowiedni dla prowadzących „etykę” katechetów. Wydawcy twierdzą ponoć, że nie opłaca się wydawać neutralnych światopoglądowo książek do etyki, bo nikt tego nie kupi – piją tu chyba do konformizmu szkół. I ja i Ty, możemy sobie potłumaczyć sprowadzane podręczniki, rozwiążemy tym kłopot kontaktu z naszymi dzieciakami, lecz nie rozwiąże to problemu szkół. Kochana Pani Minister nie zrobi nic bez zgody episkopatu…
Pozdrawiam.