Kiedy świętować Dzień Nauczyciela?
Rektor Uniwersytetu Łódzkiego przeniósł Dzień Edukacji Narodowej na piątek, czyli z 14 października na 16. Na uczelni wtedy będzie dzień rektorski. Różnica niby niewielka, ale znamienna. Wolne w piątek to nie to samo, co wolne w środę. Co można zrobić z wolnym dniem w środku tygodnia?
Księża będą rozdawać alkomaty w ramach kampanii przeciwdziałania jeździe po pijanemu. Dzięki temu niezbędnikowi wierni dnia wczorajszego mogą sprawdzić, ile mają w czubie, gdy wydaje im się, że nic nie mają. Akcja godna pochwały. Mam nadzieję, że jak księża się rozkręcą, to będą rozdawać nie tylko alkomaty, ale wszystko, co wiernemu potrzebne do życia, użycia i pożycia.
Nie zaszkodziłoby, gdyby szkolni kapelani dali dzisiaj nauczycielom po alkomacie. Niejeden belfer przecież może źle ocenić swój stan w czwartkowy ranek, gdy po święcie będzie wybierał się do pracy. Oczywiście alkomat to tylko pół sukcesu. Lepiej by było, gdyby minister edukacji przeniósł Dzień Nauczyciela na piątek. Niestety, co wolno rektorowi, to nie ministrowi. A zatem trzeba będzie świętować w środę i uważać, aby nie przeholować.
Większość uczniów złożyła mi życzenia już 13 października. Dzięki temu zagraniu nie muszą przychodzić do szkoły w nauczycielskie święto. Obawiam się, że sporo osób nie przyjdzie także w czwartek. Tak to jest, gdy Dzień Edukacji przypada w środku tygodnia.
Komentarze
Zazdroszczę. My musimy przyjść (radośnie) do szkoły w DEN. Nie ma zajęć dydaktycznych ale są wychowawcze. Właśnie dzisiaj będziemy młodzież wychowywać.
P. Dariuszu.
Pana teksty ewoluują ku dobremu tygodnikowi. Podobają mi się na tyle, że w rewanżu polecę Panu do obejrzenia „Zmierzch” Babla w studenckim teatrze na Kopernika 8. Rzecz wystawiono perfekcyjnie, że pofatygowałem się na to aż z Grochowa. Gdyby jednak było inaczej pozostaje pobliska biblioteka Waryńskiego (pardon Piłsudskiego-też rewolucjonista z dobrego domu).
Najbliższe spektakle to czwartek i piątek, godz.19.07(tak właśnie), bilety mocno dotowane czyli po 10 zł.
Cytuję z wpisu:” Mam nadzieję,że jak księża się rozkręcą,to będą rozdawać nie tylko alkomaty,ale wszystko, co wiernemu potrzebne do życia, użycia i pożycia.” Oto Sarkazm Roku, Panie Gospodarzu. Bardzo Pana proszę o nie prowokowanie księży do wizyt w szkole, nawet w tym jednym dniu, bo mogą już tam pozostać, ze szkodą dla uczniów, na stałe. I ani się Pan nie zająknie, a już szkoła Pana będzie szkołą wyznaniową… Co do domniemanego kaca pojedyńczych belfrów. Pamiętam takiego, co cierpiał na przewlekłą odmianę tejże przypadłości. Wykładał historię i WOS. Deklasował swoich kolegów merytorycznym poziomem wykładów, wiedział czym i jak nas zainteresować, przy czym był bardzo wymagający, za co ja i moi koledzy jesteśmy mu wdzięczni do dzisiaj. Takim ludziom można wybaczyć, przemilczając smutny fakt nadużywania i nie donosząc do takiego np. kuratorium. Straty były by większe niż „moralne” zyski…
Wszystkiego dobrego Panie Gospodarzu. Oby był Pan belfrem, za jakim uczniowie tęsknią i o którym opowiadają swoim dzieciom. To chyba ważniejsze od nagród wszelkiej maści ministrów, kuratorów i dyrektorów, prawda?
U nas Dzien Nauczyciela – zawsze wypada w …sobote, bo jest to jedyny dzien tygodnia, w ktorym uczymy jezyka ojczystego. Tak wiec – nie ma problemow. A ze wiekszosc szkol jest przy kosciolach, misjach lub w ich poblizu- to ksieza, zakonnice i panie katechetki sa u nas non-stop. Co do zyczen, poczestunku i roznych milych niespodzianek dla nauczycieli- jest roznie. Co kierownik to innosc. Co klasa to inne traktowanie tego dnia. Byly lata,kiedy „stoly w pokoju nauczycielskim sie uginaly” a wina smakowano rozne. Jak bedzie teraz- zobaczymy. A tak w ogole to wszystkim nauczycielom – tym w Polsce i swiecie- dobrego zdrowia, godnych zarobkow, madrych ludzi wokol ( tych mlodych i starszych ) i oczywiscie spelnienia – w zawodzie i rodzinie ( bo czasami tak trudno to wszystko polaczyc).
Sto lat, Panie Profesorze! Aby nigdy nie brakło Panu zaangażowania i poczucia, że to, co Pan robi jest ważne i ma sens. Pozdrawiam serdecznie,
Ja się nie dziwię temu panu od wos-u, szkoła na trzeźwo przestaje być do przyjęcia. (Praiew jak Bogusiowi mi wyszło?!)
Osobiście jestem przeciwnikiem hucznego obchodzenia wszelakich świąt narodowych, branżowych itp.(nie chodzi mi o alkohol).
Chętnie zrezygnuję z tych wszystkich życzeń, podziękowań, dowodów uznania, pompatycznych przemówień.
W zamian oczekuję przyzwoitych warunków pracy, racjonalnego ustawodawstwa i oczywiście dobrych zarobków.
Proponuję nazwać Dzień Nauczyciela Dniem Ucznia, bo to właśnie uczniowie dziś świętowali. Nauczyciele zwolnieni wspaniałomyślnie(!) z uczenia prowadzili zajęcia opiekuńczo – wychowawcze. Tak było w mojej szkole i w wielu innych…Pytam, dlaczego nie we wszystkich w Polsce?
Narodziła się „nowa świecka tradycja”…mamy NIBYŚWIĘTO!!!
Osobiście nie chcę takiego święta…:(:(:(
Zastanawiałam się dzisiaj, co napisać i czy w ogóle pisać. Ale pomysł przelania tych kilku słów, za pomocą klawiatury zrodził mi się jakiś czas temu, więc wdzięczne święto edukacji narodowej jest ku temu dobrą okazją…
Mam dwadzieścia kilka lat (nie podam ile dokładnie co by mnie nikt nie zidentyfikował). Skończyłam studia na UŁ, studiuję sobie drugi kierunek na pewnej renomowanej państwowej uczelni w kraju, w przyszłym roku rozpoczynam studia doktoranckie, pracuję w jednej z największych firm w Polsce, mówię biegle w kilku językach i nie piszę tego wszystkiego po to żeby się chwalić. Chcę tylko zaakcentować to, że przez kilka lat swojego bytowania na tej ziemi, pod tym niebem, miałam okazję spotkać różnych nauczycieli, wykładowców, lektorów i innych ludzi prowadzących zajęcia z zakresu szeroko rozumianej edukacji.
Różnie bywało w moich relacjach z nimi – zrozumiałe, bo każdy jest człowiekiem i tak samo jak mnie zdarzają się gorsze dni, tak samo nauczyciel (użyję tego określenia jako wspólnego mianownika do wyżej wymienionych) ma prawo do bycia bez humoru/ wściekłym/ smutnym/ złośliwym/ marudnym/ czepliwym/ itd (niepotrzebne skreślić).
Bycie nauczycielem to jeden z najtrudniejszych zawodów świata – nie dość, że trzeba przekazać wiedzę merytoryczną, to jeszcze wypadałoby być wzorem moralnym i wychowywać. Szczęśliwie, przez wszystkie lata trafiałam na „dobrych nauczycieli”.
Pamiętam i do końca życia będę wspominała przynajmniej kilku wyjątkowych wykładowców z UŁ, którzy rozpalili moją miłość do przypadkowo wybranego kierunku.
Z uśmiechem wspominam lektorów języków obcych, którzy uczyli mnie nie tylko czytać, pisać i mówić ale również pomogli mi zacząć myśleć w innym języku.
Ogromny szacunek i wielka sympatia należy się mojemu promotorowi, który jako pierwszy we mnie uwierzył i pomógł przebrnąć przez mgr, której temat na początku wydawał się abstrakcyjny a zaowocował propozycją robienia doktoratu.
Mam wielki sentyment do nauczycieli ze szkoły tańca (bez uśmiechów proszę, bo to też jest nauka i sztuka uczenia), którzy wycisnęli ze mnie ostatnie poty, tylko po to, żebym mogła unieść się nad ziemią.
Zawsze będę wdzięczna ludziom (dziś moim kolegom z pracy), którzy wdrażali mnie w tajniki mojej firmy – wiem, że nie miałabym dziś takiej pozycji, jaką mam gdyby nie oni.
Spotkałam w swoim życiu wspaniałych nauczycieli. Spotkałam też nauczycieli niezwykłych.
Jaka jest różnica pomiędzy nauczycielem wspaniałym a niezwykłym? Taka, że wspaniałego uznaje się jako człowieka będącego „bardzo dobrą cząstką życia”, niezwykły nauczyciel zmienia zaś nasze życie na lepsze.
Niezwykli nauczyciele…
Prof. Rynkowski – dziękuję Mu za cierpliwość do mnie. Za to, że mnie wspierał pomimo mojej totalnej niewiedzy matematycznej. Dziś pracuję w 60% z cyferkami. I jestem dobra w tym, co robię. I zawsze powtarzam, że jest to zasługa mojego matematyka…
Prof. Józefczyk – dziękuję Jej za uwrażliwienie na świat. Za to, że pozwalała na bycie indywidualnością, że nie tłumiła „patrzenia sercem”…
Prof. Chętkowskiemu – dziękuję Panu za lekcje etyki. Za to, że mogłam zacząć stawiać pytania. Kiedy czasem ktoś mnie pyta, dlaczego wybrałam takie studia, zawsze Pana wspominam. Bo zmuszał Pan do myślenia o rzeczach, o których człowiek nie chce myśleć.
Prof. Nawrockiemu – dziękuję Mu za niezwykły optymizm. Za to, że Jego dobre słowo, czasem jakiś żart, pomagał przetrwać ciężkie dni. Do dziś wracam czasami do Jego opowieści, do Jego anegdot. On wnosił blask…
Kilka lat temu skończyłam XXI LO w Łodzi. Spotkałam tam wspaniałych i niezwykłych nauczycieli. Bywały dni lepsze i gorsze, ale dzisiaj, z perspektywy lat wiem, że tamte lata były najpiękniejszymi latami mojej edukacji. To właśnie tam wszystko się zaczęło. I gdyby nie to liceum, nie ci nauczyciele, dzisiaj nie byłabym tym, kim jestem. Nie osiągnęłabym tego, co mam. Studia, praca zmieniają mnie nadal, uczę się każdego dnia. Ale to właśnie w XXI LO kształtowała się moja osobowość.
I za trud w to włożony, chcę podziękować całej Radzie Pedagogicznej XXI LO.
Jesteście wielcy ? DZIĘKUJĘ!!!
A na koniec zostawiłam sobie podziękowania specjalne.
Podziękowania dla Nauczyciela niezwykłego, specjalnego, wyjątkowego. Dla Nauczyciela, który był nie tylko wykładowcą przedmiotu, pedagogiem czy wzorem. Dla Nauczyciela, który wszystko, co robił, robił z maksymalną pasją i zaangażowaniem. Dla Nauczyciela, który uczył wytrwałości. Który nie pozwolił się poddać. Chcę podziękować Nauczycielowi, który zawsze był do dyspozycji, zawsze można było na Niego liczyć, który walczył o swoich uczniów. Jest to Nauczyciel, który pozwalał nam – swoim uczniom na bardzo dużo i jednocześnie bardzo dużo od nas wymagał (nie tylko jako od uczniów, ale zwłaszcza jako od ludzi). Jest to Nauczyciel, który uczył nas przede wszystkim człowieczeństwa. Nauczyciel, który wpoił nam sztukę bycia Człowiekiem pisanym przez duże „C”. I sam w pełni zasługuje na to, żeby tak o Nim mówić…
Prof. Ochockiemu – dziękuję.
Nie widzę żadnego powodu, dla którego nauczyciele powinni mieć 14.X. dzień wolny od pracy. Tym bardziej, że to święto WSZYSTKICH pracowników oświaty! A cała oświatowa reszta w tym dniu normalnie pracuje.
Kolejny „naród wybrany”;-)!!!!