Cała wstecz
Wycofać się – wielka sztuka! Nieliczni to potrafią. Rząd szuka nowych rozwiązań dla nauczycieli, a przecież wystarczyłoby, żeby się wycofał z tego, co tak bezmyślnie zaproponował. Także MEN powinno przede wszystkim się wycofać z programów, które poprzednie ekipy tak nonszalancko wprowadzały. Zamiast jednak się wycofać, każdy chce jechać do przodu. Będą coraz to głupsze pomysły ograniczania Karty Nauczyciela, coraz to głupsze programy nauczania, ale nic to, najważniejsze, że poruszamy się do przodu, a nie wstecz.
Co do jazdy samochodem, to sztukę cofania się opanowali naprawdę nieliczni kierowcy. Dziś doświadczyłem, jak trudno żyje się w kraju, w którym co drugi kierowca nie umie cofać. Nawet 2 metry jazdy do tyłu jest dla wielu osób niemożliwością, więc ci, co umieją się cofać, jadą 50 metrów do tyłu, aby tylko zrobić miejsce dla tych, którzy potrafią poruszać się wyłącznie do przodu. Przeżyłem horror na lodzie, więc wiem, o czym mówię. Uważam, że wszyscy powinni mieć obowiązkowe ćwiczenia w wycofywaniu się (mam na myśli głównie jazdę samochodem, ale nie tylko). Uczmy się dawać całą wstecz, bo jazda wciąż do przodu grozi katastrofą.
Cały nasz rząd pięknie jedzie do przodu. Brawo! Ten manewr ma zaliczony na piątkę z plusem. Teraz sprawdźmy, jak rząd radzi sobie z jazdą do tyłu. Czy potrafi wycofać się z pomysłów, które grożą poślizgiem i katastrofą? O rety, czyżby jazdy do tyłu nie przećwiczono? Czyżby spodziewano się tylko sukcesów i pomykania wyłącznie do przodu? O Boże, w jak fatalny poślizg wpadł premier Tusk, jak szkaradnie zakręciła się na drodze minister Hall. A nie mówiłem, że lepiej się wycofać!
Dopóki nikt jeszcze nie wpadł do przepaści, zawsze można dać całą wstecz. Na wstecznym biegu też się dobrze jedzie. Naprawdę szkoda rządowej limuzyny – jeszcze chwila i się roztrzaska. Co za przykry widok wyciągać premiera z rowu. Naprawdę, bieg wsteczny może wszystko uratować.
Komentarze
Każdy człowiek potrafi myśleć w miarę logicznie, a więc w potrzebie potrafi cofnąc się o jeden krok, aby następnie zrobić kilka kroków do przodu.Tak jest dopóty, dopóki człowieka nie olśni złudna potęga narzędzia, które posiadł (np. auto, władza ). Napisał pan, że tylko co drugi kierowca umie cofać. Proszę się nie łudzić, wśród polityków nawet co dziesiąty tego nie potrafi.Ich oślepiają słupki sondaży i potencjalna władza w następnej kadencji. Katastrofa będzie, ale to dobrze, bo wiadomo, że Polak mądry dopiero po szkodzie.
A jednak! Głos Nauczycielski informuje (nr 47), że prawie pewne jest, iż MEN wycofa się z pomysłu wysłania do szkół sześciolatków. Ministerstwo szuka teraz jakiegoś przekonującego uzasadnienia dla tego ruchu wstecz. Czyżby wrzucenie wstecznego było spowodowane masowym i dobrze zorganizowanym protestem rodziców?
lubor.
Przy takim liczeniu – krok do tyłu i kilka do przodu mamy bilans dodatni.To byłoby sukcesem oświaty i nie tylko oświaty. Obawiam się ,że w wielu dziedzinach mamy odwrotną sytuację w tych krokach.
Co do mądrości i szkód – to też nie zupełnie racja bo pałetają mi się po głowie takie oto strofy: – „…zaś prawdę tę każdy z nas kupi, że Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”.
@Czesław:
Twój wpis sprawił mi przyjemnośc. Z tymi krokami, być może trochę się rozpędziłem, ale to emocje wynikające z mocnego trzymania kciuków za pomyslność oświaty.O drugiej części przysłowia chciałbym zapomnieć
>Czyżby wrzucenie wstecznego było spowodowane masowym i dobrze zorganizowanym protestem rodziców?<
To nie o ten ruch chodzi tylko kalendarz wyborczy;-)))
Po 2 latach posylania 6-latków do podstawówek(nieprzygotowanego kompletnie)gwaltownie pogorszą się warunki nauki wszystkich(prawie) uczniów podstawówek.To jest 6 roczników z rodzicami, dziadkami, wujkami, ciociami.I tego żadna medialna propaganda nie zagada.Oni liczyli na weto Kaczora, ale obawiają się,że powtórzy numer Kawacha z rządem Buzka-puści „reformę” i po rządzie;-)))))
Największy dziennik w Polsce powtórzył niedawno opinię, że w MEN-ie wściekłość, bo wystarczyło jedno małżeństwo (i to z Gdańska, skąd nasi decydenci) wystarczyło, aby pogrzebać szumne plany posłania sześciolatków do szkół.
Może staniemy się w końcu społeczeństwem obywatelskim?
Dlaczego prawie wszyscy tutaj uważają polskich nauczycieli za głupców, którzy nie poradzą sobie z nauką sześciolatków.
W odróżnieniu od nauczycieli z następujących państw Europy Zach.: Austria, Belgia, Francja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Islandia, Lichtenstein, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Szwecja, Włochy, Anglia (w niektórych nawet pięciolatków potrafią uczyć).
Amerykańskie (serio!) glupki(mówię o linowych GI’s) radzą sobie z liczniejszymi,odważniejszymi, sprytniejszymi i bardziej zdeterminowanymi(gotowymi zycie poświęcać) islamistami. Tyle ,że za nimi idzie technologia i organizacja oraz masa pieniędzy.Za naszymi nauczycielami ani technologia, ani organizacja [nie mówiąc już o pieniądzach;-)]nie idą.
O czym więc bredzisz urzędsie-najmito???;-)
Co więcej – najlepsi w Europie nauczyciele w Finlandii (wyniki PISA)uczą dzieci w szkole od 7-go roku życia i nie zamierzają tego zmieniać!!!Podobnie w Szwecji czy Danii!!!
invinoveritas MENowski urzędasie nikt nie twierdzi, że nauczyciele sobie nie poradzą tylko, że szkoły nie są przystosowane do przyjęcia sześciolatków (specyficzne warunki w klasie, obniżone sanitariaty, opieka do 17ej)
Poza tym kłamiesz, bo w Szwecji powrócono do nauczania siedmiolatków
Do Zenona. Ja widzę jeszcze jeden problem. Jak zwykle radosna twórczość MEN oderwana jest od realiów. Czego nie przewidziała pani Hall? Otóż tego, że jeżeli dwa pierwsze roczniki pięciolatków nie pójdą do szkoły, obowiązuje dobrowolość rodziców, to w 2012 mamy w szkołach dwa roczniki. Zatem piękna katastrofa.
„Nigdy się nie cofał.Odwracał się i szedł naprzód!” ;]
„nikt nie twierdzi, że nauczyciele sobie nie poradzą tylko, że szkoły nie są przystosowane do przyjęcia sześciolatków”
A czy nauczyciele nie powinni się zajmować nauczaniem a nie czy szkoły są przystosowane?
Od tego są urzędasy.
A „szczera” troska nauczycieli o infrastrukturę = jak ja się boję tych małych dzieci, przecież ledwie radzę sobie ze starszymi. Ojejku!
—–
„Poza tym kłamiesz, bo w Szwecji powrócono do nauczania siedmiolatków”
Niech zgadnę. Nie jesteś polonistką? Wnioskuję, bo czytać nie umiesz.
Napisałem, ze nauczyciele szwedzcy są w stanie nauczać sześciolatków. I tak jest. Można posłać 6-latka do szkoły.
http://www.eurydice.org.pl/files/szwecja.pdf
invinoveritas – w Polsce też można „posłać 6-latka do szkoły”. Od conajmniej 40 lat, jak sięgam pamiecią, a pewnie i wcześniej 🙂
Problem pojawia się, gdy ktoś chce się z tego wycofać – ucznia nie można w pierwszej klasie usunąć ze szkoły.
>A czy nauczyciele nie powinni się zajmować nauczaniem a nie czy szkoły są przystosowane?
Od tego są urzędasy.<
Problem w tym,urzędasie,że trudno uczyć nieprzygotowane i przygotowane(razem) 6 i 7-latki w nieprzygotowanych szkolach!
Tego urzędowe myslenie nie obejmuje!
Trudno to w tym wypadku trudność przede wszystkim dla tych biednych dzieci!!!!
invinoveritas
Co taki urzędas jak ty wie o potrzebach mojej szkoły? Dlatego to ja domagam się godziwych warunków. Dla dzieci, ale też dla mnie. W środowisku szkolnym jesteśmy w symbiozie.
Kiepskie masz wyobrażenie o nauczycielach. Choć MEN sie bardzo stara to jednak jeszcze nie są to ćwierć inteligentne maszyny, które będą wykonywać polecenia państwa.
Co do zdolności polskich nauczycieli do nauczania to zapewniam cię, że one są. Jak słusznie grażka zauważyła sześciolatki w szkole to nowość z brodą. Problem z obniżeniem wieku szkolnego tkwi zupełnie gdzie indziej.
@ grażka
„Problem pojawia się, gdy ktoś chce się z tego wycofać – ucznia nie można w pierwszej klasie usunąć ze szkoły.”
Zapewniam Cię, że nie będzie takiego problemu 🙂