Dzień Nieuprzywilejowanych
Nauczyciele są w konflikcie z rządem, ale jakimś cudem wyszło, że nie z rządem, tylko ze społeczeństwem. Społeczeństwo uwierzyło, że szkodzą mu interesy nauczycieli. Im lepiej będzie nauczycielom, tym społeczeństwu będzie gorzej – w to uwierzyli już wszyscy. Każda wygrana nauczycieli wywołuje zatem powszechne protesty społeczeństwa. Ludzie się mobilizują, aby tylko w porę podłożyć nauczycielom nogę. Niech belfer runie jak długi, a będzie powszechna radość.
Likwidacja przywilejów nauczycielskich, szczególnie wcześniejszych emerytur i 18-godzinnego pensum, wywoła w Polsce prawdziwe święto radości. Dzień pognębienia nauczycieli przejdzie do historii, a być może zostanie nawet uznany za narodowe święto: Dzień Nieuprzywilejowanych. Spodziewam się, że to będzie fajne święto. Można będzie w tym dniu pokazać język i figę każdemu uprzywilejowanemu. W tym dniu będą się liczyć tylko nieuprzywilejowani.
Przeciętny człowiek jest bardzo podatny na opowieści o czyhających zewsząd zagrożeniach. Tym razem postraszono ludzi nauczycielami, na których utrzymanie i wcześniejsze emerytury całe społeczeństwo podobno musi płacić olbrzymi haracz. Teraz, gdy spada poczucie bezpieczeństwa w narodzie, gdy nadciąga straszny kryzys, gdy nadchodzą zagrożenia o tak złożonej naturze, że trudno je pojąć, nauczycielom nikt nie odpuści. Społeczeństwo domaga się ofiary – tym razem trafiło na nauczycieli.
No dobrze, polegniemy, ale co będzie dalej? Gdy cały kraj odtańczy taniec radości i ludzie upiją się ze szczęścia, że przywołali nauczycieli do porządku, że postawili nas do pionu, potem nastanie dzień powszedni w edukacji. Gdy na oczach całej Polski nauczyciele dostaną po głowie, bez policjanta naprawdę trudno będzie poprowadzić lekcję. Spodziewam się potrojenia problemów wychowawczych w szkołach. Spodziewam się, że do dobrego tonu będzie należało codzienne ubliżanie nauczycielom. Skoro całe społeczeństwo ulżyło sobie, kopiąc nauczycieli w tyłek, to i uczniowie będą chcieli sobie ulżyć. No i się zacznie – apokalipsa.
Nie jestem przeciwny zmianom w edukacji. Jestem za wieloma zmianami proponowanymi przez rząd, ale nie wprowadzajmy tych zmian w świetle kamer, szybko, jakby się paliło, trąbiąc w mediach, że nauczyciele to pasożyty społeczne, wmawiając ludziom, że utrzymują ze swoich pensji nauczycielskie emerytury. Zejdźmy z wojennej ścieżki, bo wszyscy na tym tylko stracimy. Przeprowadźmy te zmiany w cyklu przynajmniej kilkunastu lat i bez organizowania społecznej nagonki na nauczycieli.
Komentarze
Dzieje się tak dlatego, że pozwoliliśmy nazywać przywilejami to co w normalnych krajach jest normą. Czas pracy nauczyciela w Polsce, długość roku szkolnego jest porównywalna ze średnią OECD. Nienormalne jest wynagrodzenie, liczba uczniów w klasach i szeroko rozumiane warunki pracy. Wystarczy porównać raporty z 2002 i 2004 roku. O tym powinniśmy przypominać przy każdej okazji. Dość mitu Śłaczki i innych bajań o powołaniu. Początkowe wynagrodzenie nauczyciela, biorąc średnią OECD i nasz PKB, powinno wynosić około 3600, liczba uczniów w klasie do 22. Ministerstwo ogranicza ilość godzin na wszystkie przedmioty, zatem realizujemy tylko podstawę programową.To warunki wstępne do dyskusji.
Nauczyciel to taki niewdzięczny zawód, a jaki popularny…!
Każdy może się przekwalifikować, a w innym zawodzie wykorzystać doświadczenie z poprzedniego. Nie ma przymusu bycia nauczycielem i cierpienia.
Myślę, że czas przyjdzie na likwidację obowiązku szkolnego/nauki. Wtedy uczyć się będą ci co chcą, a nauczać bedą tylko ci, którzy są dobrzy w tym fachu. A tymczasem musimy przeczekać biadolenia różnych Grup Wybierających Za Społeczeństwo, że takie posunięcie doprowadzi do analfabetyzmu i ogólnego upadku (jakby fakt, że maturzysta nie potrafi pisać ortograficznie, a wyższe wykształcenie można zdobyć za płacenie czynszu w Wyższej Szkole Zarządzania Wychodkami nie świadczył o tym, że współczesny system edukacji produkuje analfabetów; nie może być gorzej).
A system płatnej nauki kwitnie jak w najlepsze i zyskują na nim ci, którzy potrafią nauczać.
Troche za duzo dramatyzmu i generalizacji, ale temat dobry. Niestety tak to jest, ze w demokracji trzeba przekonac wiekszosc, zeby cos zrobic. No to pokazuja wroga i tlumacza dlaczego zabieraja mu przywileje. Gdyby tego nie zrobili, to ludzie mogliby powiedziec „stop”, a tu niedlugo juz nastepne wybory.
Randy…
Nie odpowiedzialeś na pytanie.To są ogólniki w stylu rządowym(Hall,Fedak,Chloń-cos tam…)
Randybvain,
oczywiście ,że nie ma przymusu bycia nauczycielem,lekarzem,kierowcą.. Ale czy musi być przymus „niebycia” nauczycielem? Wybrałam ten zawód, bo wydaje mi się sensowny i ważny, wykonuję go najlepiej, jak potrafię, choć miewam coraz więcej i coraz częściej wątpliwości. Wynikają w dużej mierze z tego, ” że maturzysta nie potrafi pisać ortograficznie, a wyższe wykształcenie można zdobyć za płacenie czynszu w Wyższej Szkole Zarządzania Wychodkami”. Nie rozumiem ,jak łączysz taką konstatację ze stwierdzeniem,że „system płatnej nauki kwitnie jak w najlepsze i zyskują na nim ci, którzy potrafią nauczać.” Zyskują chyba nie ci, co potrafią nauczać,tylko ci, którzy nie mają skrupułów przy wydawaniu za pieniądze „papierków” potwierdzających wykształcenie.
Belfer to ciemiężca:
– przygłupawej matki
– debilnego (browarnego) ojca
– dzieciaczka utwierdzonego w przekonaniu że wszystko jest mu dozwolone
– tak odbierany w opinii publicznej, zindokrynowanej przez debilo_media
On [belfer] ma szperać po śmietnikach i jednocześnie:
– nasze dziateczki WYCHOWYWAĆ
– nadstawiać du… jeżeli prokurator i policja wkroczą bo miluśińscy coś przeskrobią
– być dupkiem do powszechnego i totalnego bicia jeżeli coś „nie wypali” w PROGRAMACH
ech, szkoda gadać (pisać)
🙁
Zgadzam się z Z.O., czy nikogo nie zastanawia fakt że nauczyciele w żadnym „normalnym” kraju nie pracują tak jak hydraulik, mechanik czy kasjerka w supermarkecie? Dlaczego więc żąda sie aby w akurat Polsce było inaczej? Polska specyfika (jak zwykle krańcowo odmienna od europejskiej)? Oczywiście, dobrze w naszej edukacji nie jest, zmiany są konieczne i to na wielu polach jednak niech mi ktoś wytłumaczy, jaki pozytywny efekt uzyska się przykręcając nauczycielom śrubę i pozbawiając ich resztek tego co trzyma ich jeszcze w zawodzie? Czy zmniejszając realną płacę za godzinę można przyciągnąć młodych zdolnych? Jeśli społeczeństwo chce mieć szkoły na poziomie fińskim to robiąc z nauczycieli chłopców do bicia na pewno tego celu nie osiągnie.
pan_od_fiołków – Zapytam wprost. – Czy pan wącha te fiołki od właściwej strony? Skąd tyle goryczy?
Poprawnie moim zdaniem granice dobrego i złego w szkole to proporcja : beczka miodu i łyżka dziegciu. Słodkości nie poczujesz ale i goryczy nie za wiele. Ot taka mamałyga. Przynajmniej u mnie.
Jak długo jeszcze zamierzacie wypłakiwać swoje żale pod ścianą płaczu? Jesteście dorośli i powinniście przeczytać przynajmniej to, co sami piszecie. Na co liczycie zachowując się jak dzieci (zob. post „Czy jesteśmy gotowi?”)?
-> agat: myślałem o korepetycjach, nie o wspomnianym wcześniej płaceniu za papierek.
-> Zenek: Każdy zawód, który nie wymaga specjalistycznego przygotowania jest dobry. 55-latek nie zdąży zdobyć takich samych kwalifikacji (nie mylić z wykształceniem) jak dwudziestolatek. Toteż lekarzem się raczej nie zostanie w tym wieku. Ale można zająć się pracą w reklamie, w komputerach (webmaster, beta-tester), w handlu, w ochronie, można sprzątać, zmywać naczynia w restauracji, pracować w redakcji czasopisma, co się komu podoba. Zależy, czy komuś chodzi o życie na poziomie, czy uznaje, że np. praca na zmywaku jest poniżej jego godności, bo nie po to się uczył czegoś tam, by teraz się „marnować”. Tylko, że trzeba być elastycznym, To nie komuna, że dostało się jakiś zawód w szkole i tak na tym samym wózku do emerytury. Trzeba się cały czas dokształcać, być na bieżąco z rynkiem pracy. Zdobywać doświadczenie i znajomych (a nauczyciele mają duuuuużo znajomych).
P.S1 W mojej obecnej pracy jakieś 25% to osoby w wieku powyżej 55 lat. Pracuję jednak za granicą, w UK, i są to w większości Hindusi. Mają oni zupełnie inny etos pracy i czasami jest mi wstyd, że taka 59-letnia babcia potrafi pracować sprawniej i szybciej ode mnie, mimo, że ma krótszy staż pracy.
P.S2 Mam obecnie 8 zawodów, zdobywam kwalifikacje do następnego i nie zamierzam na tym poprzestać.
Randycośtam
Chcesz napisać,że z tobą na zmywaku brytyjscy nauczyciele pracują przed emerytura;-)))))))))))A w UK zdaje się komuny nie bylo,czy się mylę?;-))))
Są zawody które dobrze(!) można wykonywać tylko angażując się w nie na maxa, a nie rozgladając za kolejnym zajęciem, jak twoi koledzy i kolezanki ze zmywaka…;-)
Taki stan jest do osiągnięcia po zagwarantowaniu przyszlości, pod warunkiem odpowiedniej pracy z pelnym zaangazowaniem.
To dotyczy zawodów związanych z pomaganiem innym, policjantów, lekarzy.
Twoja odpowiedź jest zgodna z moimi przewidywaniami. Z całej wypowiedzi wyłowiłeś tylko zmywak, choć był to jeden z przykładów, i ja tam wcale nie pracuję. Chociaż chciałbym, ale ciężko się tam dostać, gdyż tam pracują polscy nauczyciele daleko od emerytury….:) Ale przynajmniej pracują, uczą się i nie szukają wymówek, co tu zrobić, by ktoś inny (np. Państwo) zagwarantował im przyszłość. TWOJA przyszłość jest w TWOICH rękach i jak nic z tym nie zrobisz, to nikt za ciebie ci pracy nie zapewni.
A co do zaangażowania, to niestety jakoś go nie widać. Podobnie do „pomagania”, kiedy ofiara jest prawnie zmuszona do przyjęcia tej „pomocy” (obowiązek szkolny/nauki).
Czeslawowi.
Z 34-letniego doświadczenia w „tem zawodzie”.
Zawód od – zawiedziony.
Ot co!
Ależ nauczyciele w zupełności sobie zasługują na ten niepochlebny wizerunek w społeczeństwie.
Godząc sie na beznadziejne warunki pracy i wołając do rządu DAJCIE NAM zamiast domagać sie zmian systemowych, dofinansowania oświaty by skończyć z epoką trzydziestoosobowych klas wyposażonych w tablicę i kredę, a szczytem techniki jest magnetofon typu „jamnik.”
Skoro na co dzień zgadzamy się na urągające warunki pracy to czyż rodzice (społeczeństwo) nie ma prawa narzekać na szkoły, które niewiele sie zmieniły przez ostatnie ćwierćwiecze?
panu_od_fiołków.
Ja zaczynałem pracę 10.02.1970 z tym, że w nauczycielstwie od prawie 22 lat( z przerwą 4 letnią)- tych ostatnich. Zmieniałem pracę wielokrotnie. Ja też z goryczą mówiłem sobie kiedyś, przy kolejnych zmianach zawodu – ” co zawód – to zawód – od zawiedziony. I popatrz Pan, trwam w nauczycielstwie już nieprzerwanie od 15.o2 1989. I powiem Panu, a i innym czytelnikom również , że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
Każda zmiana zawodu to przekwalifikowanie, wchodzenie w specyfikę pracy i środowiska . To wielkie wyzwanie, ale i satysfakcja z udanego startu do nowego. No i rozwój. Nie ma czasu na rutynę, na wypalenie,depresję, frustrację i co tam jeszcze trapi nasze środowisko. Zmiana rozwija. Nie dla kasy się żyje.
Wracałem w 1987 r z USA, gdzie marnie zarabiająć jako zwykły carpentner – ciesla budowlany, otrzymywałem tygodniówkę rzędu 300 USD, tu namówili mnie na przyjęcie obowiązków prezesa spółdzielni (- 3oo pracowników) za pensję rzędu 50 USD. Po póltora roku prezesowania, jak tylko zwolniło się miejsce w „mojej” szkole, rzuciłem tamto eldorado.Pan wie jak wyszedłem na tym jeśli chodzi o” kasę”.
Każdemu nauczycielowi nakazałbym taką przebieżkę gdybym miał takie prawo. Wielu doceniłoby to co mają w szkole. A i uczniowie tylko skorzystaliby na takiej innowacji.
Jesteśmy po prostu społeczeństwem nieuków, które swoją traumę ze szkoły przenosi na życie dorosłe i na ocenę rzeczywistości, szczególnie tej związanej ze szkołą – to są reakcje rodziców w szkołach na wywiadówkach to są oceny wygłaszane przez polityków i dziennikarzy, to są wypowiedzi oszalałych z nienawiści do nauczycieli internautów na listach dyskusyjnych. Jesteśmy chyba jedynym społeczeństwem które uwierzyło w program Stelmachowskiego że we współczesnym społeczeństwie wystarczy prawo jazdy, język angielski i obsługa komputera. Ostatnio jakaś durna organizacja (chyba BCC) ogłosiło że polskie uczelnie i szkoły niczego nie uczą. Jest to oczywiście w dużej mierze prawda tylko że argumentacja jest na poziomie przywołanego min. edukacji. Polskie szkoły wg. tej organizacji mają uczyć zawodu i uczyć rozwiązywać problemy. Tylko zawody we współczesnym świecie tak szybko pojawiają się i znikają że trudno byłoby aktualizować programy nauczania i jak tu uczyć rozwiązywać problemy nie mając podstawowej wiedzy dającej podstawy pod znalezienie rozwiązania.
Życzę powodzenia w dalszym ogłupianiu Polaków i pokazywaniu im ścieżek na skróty które tak naprawdę do nikąd nie prowadzą. Tylko solidna wiedza ogólna daje dobrą edukację ale to za trudne do pojęcia dla naszych „geniuszy”.
Wiekszosc ludzi w szkolach srednich jst bo nie ma alternatywy. Im potrzeba jest umiejetnosci praktycznych i logicznego myslenia a nie ton faktow, ktorych i tak za chwile nie pamietaja. W spoleczenstwie mamy max 20% mlodych gotowych na przyjecie sporej dawki wiedzy. Obcenie oni sie czesto rozmywaja posrod sredniaczkow, ktorych trzeba przygotowac do matury (pomijam szkoly elitarne). Wiec niestety ale polska szkola malo czego dzis uczy. Wiekszosc – Ksiazek nie czyta (poza lekturami), nie potrafi przedstawic swoich argumentow w dyskusji, nie umie polaczyc 2 faktow i zastanowic sie nad ich przyczynami … Dzis nie trzeba pamietac faktow bo dostepnosc do nich jest czasem niewyobrazalna. trzeba je umeic analizowac i wyciagac wnioski. tego sie raczej w szkole nie uczy. Mysle ze o to wlasnie chodzilo tej „smiesznej organizacji” jaka ma byc BCC.