Zastępstwa bez odpowiedzialności
Nauczyciele potrafią być na zwolnieniu miesiąc lub dwa, a czasem dłużej. Sam kilka lat temu, po wypadku samochodowym, nie przychodziłem do pracy przez wiele tygodni. Także później zdarzyło mi się chorować ponad miesiąc. Uczniowie na początku cieszą się z nieobecności nauczyciela, ale później, gdy nie ma go dość długo, przychodzi refleksja: a co z maturą?
W wielu szkołach jest podobnie. Nauczyciele są nieobecni, uczniów zwalnia się do domu albo organizuje im zastępstwa. Co do zastępstw, to zwykle są to niby lekcje (uczniowie lekceważą obcego nauczyciela, a on nie czuje odpowiedzialności za ich wyniki; często też zamiast języka polskiego uczniowie mają np. biologię, a za matematykę – wiedzę o społeczeństwie). Jeśli nauczyciela nie ma dłużej, to pojawiają się tajemnicze telefony do dyrekcji, donosy do kuratorium i modlitwy do Pana Boga. Donoszą i skarżą zarówno uczniowie, jak i rodzice. Gdyby skargi, donosy i telefony leczyły, wszyscy nauczyciele byliby zdrowi. Niestety, to nie działa.
Rozumiem lęki rodziców i uczniów. Długotrwała nieobecność nauczyciela powoduje, że program jest nierealizowany albo też realizowany po łebkach. Na maturze wyjdzie szydło z worka. Jak rozwiązać ten problem?
Wielu nauczycieli nie ma pracy. Sporo koleżanek i kolegów dzwoni do mnie i pyta, czy w jakiejś szkole nie ma wolnych godzin. Prawdę mówiąc, w każdej szkole jest mnóstwo godzin do zagospodarowania. Mogę podać szkoły, w których uczniowie od tygodni nie widzieli polonisty, matematyka, historyka itd. A jednak poza zorganizowaniem im tzw. niby zastępstw nic się nie robi. Dlaczego?
Zastępstwa bez odpowiedzialności to żadne zastępstwa. Dlaczego nie zatrudni się nauczycieli, którzy są bezrobotni? Dlaczego tymczasowo nie zatrudnia się nauczyciela, który byłby odpowiedzialny za wyniki, jakie osiągają uczniowie na jego lekcjach? Przecież środki na wynagrodzenia są. W każdej nieomal szkole realizowane są obecnie projekty finansowane ze środków unijnych. Dlaczego w ramach tych projektów nie zatrudnić bezrobotnych nauczycieli?
Komentarze
Szanowny Panie Profesorze,
jak uczy nas doświadczenie, dobry dyrektor szkoły to człowiek, który traktuje szkołę jednocześnie jak dom i dobrą firmę. Zna Pan Profesor takich? Ilu jest dyrektorów ogólniaków, gimnazjów, którzy pomyślą o bezrobotnym belfrze, by dzieciaki miały zrealizowany materiał?Ilu jest dyrektorów, którzy znają mechanizmy wnioskowania do UE po dotacje? A przypominam, że szkoły publiczne są do grantów UE uprawnione. Zmieniajmy sposób myślenia kadr zarządzających oświatą, a za dwa pokolenia może dotrzemy do normalności, czyli do odpowiedzialności dyrektorów za kierowane przez nich placówki i kształconą młodzież.
Pozdrawiam
„W każdej nieomal szkole realizowane są obecnie projekty finansowane ze środków unijnych. Dlaczego w ramach tych projektów nie zatrudnić bezrobotnych nauczycieli?”
Finanse na projekty unijne mogą być wydawane TYLKO na TE właśnie projekty unijne, na które są zaplanowane. Nie na finansowanie czyjegoś etatu – chyba że ktoś napisał projekt o zatrudnianiu nauczycieli na zastępstwa, ale w to – wątpię.
Szanowny Panie
zwroce tylko uwage na taki fakt – mature rozbilem w 1960 r. otóż w trakcie szkoły podstawowej i średniej nie zdarzyło sie, abY ktorykolwiek nauczyciel miał jakies nieobecnosci. Czy może Pan to wytłumaczyć? Tylko nie przy pomocy argumentów z IPN-u
>Zmieniajmy sposób myślenia kadr zarządzających oświatą<
;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Tu nie chodzi o świadomość tylko mechanizmy doboru, oceny,awansu, degradacji oraz motywowania tej kadry!!!Twój sposób myslenia(wszystko zależy od świadomości) to podstawowe źródlo klęsk bylych, aktualnych i przyszlych…;-)
„trakcie szkoły podstawowej i średniej nie zdarzyło sie, abY ktorykolwiek nauczyciel miał jakies nieobecnosci.”- albo trafiłeś na wyjątkowo zdrowych belfrów, albo za PRL-u nikt nie chorował, bo przecież w raju także nauczyciele są zawsze zdrowi (mam nadzieję, że to nie jest argument rodem z IPNu).
U mnie na czas dłuższej choroby 2 nauczycielek (matematyka, angielski) dyrekcja po 2 tygodniach „łatania” lekcji zatrudniła na zastępstwo nauczycieli tych przedmiotów (liceum).
Ij Chętkowski, nie wiem czy solicie, ale pieprzycie zdrowo!!!
Już sporo lat temu miałam pomysł, żeby stworzyć agencję pracy tymczasowej „kojarzącą” bezrobotnych i emerytowanych nauczycieli z dyrekcjami szkół mających kłopoty z zastępowaniem chorujących etatowych nauczycieli’
Mam ponad trzydziestoletnie doświadczenie pracy w oświacie (jako nauczycielka przedmiotu i jako wychowawczyni) i wiem jak bardzo pokrzywdzeni bywają uczniowie przez długie nieobecności chorujących nauczycieli. Te zastępstwa – geografia zamiast historii, te ciche zajęcia, te wcześniejsze zwolnienia z lekcji lub późniejsze przychodzenie do szkoły nie tylko uniemożliwiają rzetelne przerobienie materiału i wybijają z rytmu systematycznej pracy. Jednocześnie uczą lekceważącego stosunku do jakiejkolwiek pracy, co może jest jeszcze gorsze.
Ogólnie rzecz biorąc wyobrażałam to sobie tak: z jednej strony agencja tworzy bazę danych wykwalifikowanych nauczycieli różnych specjalności, chętnych do podjęcia tymczasowej pracy, a z drugiej dyrektorzy szkół otrzymują informacje o nauczycielach chętnych do podjęcia się krótkotrwałego zastępstwa w z góra określonych klasach.
Pomysł ten zarzuciłam, bo wspomniane już doświadczenie pracy w oświacie nauczyło mnie, że jest to dziedzina do cna zbiurokratyzowana i odporna na wszelkie nowe pomysły. Doszłam do wniosku, że mnie emerytce może nie starczyć energii na przezwyciężenie wszystkich przeszkód stawianych przez urzędników oświaty.
Zenek,
mechanizmy motywowania kadry, jej doboru, oceny która wpływa na awans lub degradację to swiadomość o jakiej myślę. świadomość zakorzeniona w poprzednim, równającym wszystko w dół systemie. Świadomość oparta na doborze kadr z klucza typu: ten jest pokornym cielęciem, ten mnie poparł, ta ma trzy lata do emerytury a tamten jest ambitny, zatem należy go przewrócić bo podniesie nam wszystkim poprzeczkę. Takie zjawiska obserwujesz i Ty Zenku w każdym urzędzie, w korporacyjnych organizacjach, w szkołach, na uczelniach. To wszystko świadomośc pod tytułem: nie wychylaj się.
Pozdrawiam.
U nas jakoś udaje się godzić zalecenia by na zastępstwa chodzili nauczyciele tych samych lub pokrewnych przedmiotów. W skrajnych przypadkach udaje się zmienić na 2 miesiące plan lekcji. Tylko u nas nauczyciele pracują tylko w naszej szkole. Nie gonią popołudniu za korkami, nie odwalaja wieczornych fuch, bo na wsi nie ma takich możliwości, a etycznie też nie do przyjęcia aby dokształcać dzieci z własnej szkoły. Szkoła może nie olbrzymia bo na 400 uczniów.
Nie wiem jak wy tam kombinujecie w Łodzi, ale problemy siakieś wydumane.
Do p.Matusewicza
Świadomość zmienia się przez zmianę mechanizmów, a nie przez gadanie typu”Musicie zmienić świadomość, bla,bla,bla…”;-)))))))))
może dlatego te zastępstwa sa takie „byle jakie” bo nauczyciel macierzystej szkoły nie dostaje za to zaplaty?