Noc nauki w szkole
Kiedy nauka nie ma sensu, ożywić ją może atrakcyjna akcja. Biliśmy już w naszej szkole rekord Guinnesa (kilkadziesiąt godzin biologii bez przerwy), organizowaliśmy lekcje z pieczonymi kiełbaskami, przebieraliśmy się w stroje z epoki, zamienialiśmy na role z uczniami. Było już wszystko, tylko nocy nauki dla całej szkoły jeszcze nie było.
Nadarza się świetna okazja, ponieważ zaplanowaliśmy odrabiać poniedziałek 10 listopada. Bez zastanowienia wybraliśmy sobotę dwa tygodnie wcześniej, a to przecież oznacza, że na lekcje przyjdzie co drugi uczeń albo nawet co trzeci. Co to za atrakcja przyjść do szkoły w sobotę!
Co innego, gdyby lekcje miały się odbyć w październikową noc. Powiedzmy, że lekcje zaczynałyby się o 22.15, a kończyły zgodnie z planem po 8 godzinach nauki, czyli wczesnym rankiem. To dopiero byłoby coś! Klimat jak z bajki!
Oczywiście sama noc nie wystarczy. Musiałyby jeszcze być specjalne promocje, np. ocena bardzo dobra dla każdego ucznia za sam fakt pojawienia się w szkole oraz celująca za przygotowanie się do lekcji. Jakości przygotowania można by nie sprawdzać – to przecież ocena w promocji. Proponowałbym też uczniom, którzy wytrzymają do końca, anulować nieprzygotowanie z każdego przedmiotu, na którym byli tej nocy. W sumie można by wyjść po takiej nocy nieźle obładowanym w gratisy i promocje.
Jak się sprawdzi nocna nauka, można by takie akcje organizować częściej, np. raz w tygodniu. Dobrze zaplanowane noce nauki pozwalałyby uczniom nadrabiać zaległości i przy okazji pozbywać się złych ocen (za nocną naukę w szkole można by anulować dzieciakom trzy oceny niedostateczne z dowolnego przedmiotu). Nie ma co żałować prezentów, jeśli tylko ma to zaowocować motywacją do nauki. Każdy piątek w szkole mógłby być nocny.
Oczywiście można też postawić wszystko na głowie i w dzień prowadzić nauczanie takie jak w nocy, tzn. z gratisami, promocjami i z możliwością anulowania złych ocen. Byłoby wspaniale, po prostu jak w bajce.
Komentarze
Witam. Ciekawe, czy nie ma Pan co robic, ze wypisuje Pan takie brednie. Szkoda papieru i czasu na te wypociny. Czytam Pana wpisy od dluzszego czasu ale takich bredni juz dawno nie czytalem.
„Dobrze zaplanowane noce nauki pozwalałyby uczniom nadrabiać zaległości i przy okazji pozbywać się złych ocen (za nocną naukę w szkole można by anulować dzieciakom trzy oceny niedostateczne z dowolnego przedmiotu). Nie ma co żałować prezentów, jeśli tylko ma to zaowocować motywacją do nauki. Każdy piątek w szkole mógłby być nocny.” – co za pierdoly. Noc jest po to aby spac a nie chodzic do szkoly. W nocy popracuja sobie potem w magazynie albo gdziekolwiek. Gdyby szkola organizowala lekcje w nocy, frekwencja bylaby nizsza niz w soboty. Poza tym rodzice musieliby dowiesc pociechy, chyba, ze odprowadzal by Pan kazdego pod sam dom i wzial odpowiedzialnosc za ewentualnie przypadki losowe.
Jesli nie ma Pan o czym pisac to moze lepiej zrobic sobie dzien przerwy a nie za przeproszeniem tworzyc jakies glodne kawalki. Pozdrawiam ozieble.
Chodzimy na noce zakupów i jest rewelacyjnie. Noc nauki w szkole? Czemu nie?
Mała zmiana w pomyśle. Lekcje w nocy muszą trwać maks 15 min. inaczej psychika pada. Pomysł OK, ale zmiany muszą być. I nie wszystkie lekcje tylko maks 3. Bonusy koniecznie. Klimat psychodelo tez trzeba zrobic. No jeszcze milion rzeczy trzeba przemyśleć, ale ogolnie dobry kierunek..
Miałem kiedyś propozycję od młodzieży aby zorganizować bicie rakordu długości lekcji z przedmiotu podstawy przedsiębiorczości. Uznałem ten pomysł za zbyt karkołomny i ryzykowny. Przygotowanie i przeprowadznie takiego przedsięwzięcia, w realiach mojej szkoły przekraczało moje możliwości, a na pomoc innych osób z grona nie miałem co liczyć. Było mi miło,że młodzież zgłosiła ten pomysł – ze mną w roli głównej. Podziękowałem im za to zainteresowanie przedmiotem, który z nimi prowadzę.
Przeczytaj fantasta jeszcze raz ostatni akapit. I jeszcze raz.
„Biliśmy już w naszej szkole rekord Guinnesa (kilkadziesiąt godzin biologii bez przerwy)…”
Naprawdę?!
Myślałem, że to szanująca się szkoła.
A swoje rodziny wysłac na księżyc! Dlaczego od rodziców nie oczekuje sie takich poświęceń? Przez takie glupie pomysły dzieli się nauczycieli na takich, którym się chce i tych , którym się nie chce – TAK WIDZA TO UCZNIOWIE I MLODZIEŻ. A kto zaopiekuje się moimi dziećmi? Matki widzieć nie muszą? A jeżeli, to tylko niewyspaną, zmęczoną, pełną zaangażowania na rzecz cudzych dzieci, ktorych rodzice ucieszą się z wolnego (bez pociech) wieczoru. A potem ci sami rodzice a potem absolwenci będą wypisywać na różnych forach jak to nauczyciel dużo zarabia, ma TYLE wolnego i 18 godzin pracy. Do tego jest nieudacznikiem. Sami kopiemy sobie dół a potem dziwimy się, ze w niego wpadamy.
Proponuję porozmawiaę o tym projekcie z uczniami. Zapewniem, że odzew będzie entuzjastyczny, dzieciaki zawsze chętnie przyjmują jakąś odmianę od szkolnej monotonii. Sądzę, że pomysł jest bardzo ciekawy, więc dlaczego nie spróbować? Oczywiście wiąże się to z szeregiem spraw organizacyjnych, ale przy dobrej woli stron zaintersowanych, to mogłoby się udać! Na pewno byłoby to coś nowego, świeżego i rzeczywiście zapadłoby w pamięć. Radzę poważnie przemyśleć sprawę i starać się do niej doprowadzić!
Pewnie, że noc w szkole byłaby atrakcyjna. Nawet bez żadnych gratisów i promocji- to trochę jak wycieczka, albo impreza- jest się w nocy poza domem ze znajomymi. Pomysł sam w sobie jest na tyle fajny, że, myślę, uczniów nie trzeba by zachęcać specjalnie, gorzej z nauczycielami, jak pisze Hanna, byłoby mi ich trochę szkoda.
Hanno: Ja to mam pomysł! Niechaj każdej promocyjnej (a co tam, jak szaleć to na całego) nocy uczniowie usypiają nasze małe dzieci, niańczą je, czytają im bajki, zmieniają (jak zajdzie taka potrzeba) pieluchy, zabawiają itp cuda na kiju. W ramach urozmaicenia szkolnej nudy. I oczywiście za zupełną darmochę. Spośród dzieci grona pedagogicznego wybierzemy najnieznośniejsze i mocno roszczeniowe. I koniecznie do tego jako super bonus nastolatki! Za plecami opiekunów postawimy naszych partnerów marudnych i pilnie potrzebujących zainteresowania, a do kieszeni wsuniemy pliczek prac do sprawdzenia. I usiądziemy z boku głośno wyrażając swoją dezaprobatę. Kto chętny na noc cudów? Jakieś ciekawsze pomysły dla młodzieży?
Proponuję nie pakować się w dodatkowe tego typu atrakcje, bo powinny i nam i im (uczniom) wystarczyć noce na wycieczkach. Na ostatniej tak wymęczyłam swoich podopiecznych, że nie chcieli zorganizować zielonej nocy. Ba, oni nie mieli pojęcia, czym jest zielona noc:D