Pieniądze od uczniów
Od czasu do czasu szkoła prosi uczniów o pieniądze. Nikt nie lubi pozbywać się swoich złotówek, ale czasem trzeba wykazać się dobrą wolą i otworzyć portfel. Właśnie z okazji sporządzania świadectw ukończenia liceum wychowawcy zwrócili się do młodzieży z prośbą o wpłacenie 5 złotych. Część młodych ludzi wykazała się dobrą wolą, ale sporo osób twierdziło, że nie musi, więc nie da. Wychowawcy tłumaczyli, że to na cele charytatywne, a nie na potrzeby szkoły, ale ludzie się uparli. Skoro nie muszą, to nie wydadzą ani złotówki.
Bardzo mnie to zdenerwowało. Uważam, że w szkole nie tylko zdobywamy wiedzę, ale także uczymy się, jak żyć w społeczeństwie. A życie w społeczeństwie wymaga, aby złożyć datek na rzecz jakiejś grupy, np. na chore dzieci. Gdy jednak ktoś nie rozumie, że złożenie datku jest moralnym obowiązkiem człowieka, który osiąga sukces (w tym wypadku sukcesem jest ukończenie szkoły), trzeba mu przemówić do rozumu. A do rozumu najbardziej przemawia zasada: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Zamierzam zatem tę zasadę zastosować do wszystkich maturzystów, którzy woleli wydać 5 złotych na piwo niż na akcję charytatywną. Otóż informuję, że zgodnie z umową, jaka łączy mnie z pracodawcą, moja praca na rzecz maturzystów kończy się w dniu 25 kwietnia. Jeśli więc jakiś maturzysta zechce konsultować się u mnie w sprawie matury, to jest to możliwe tylko na zasadzie mojej dobrej woli. A dobrą wolę okażę tylko tym osobom, które same wykazały się dobrą wolą i wpłaciły 5 złotych na cele charytatywne. Jeśli zaś nie wykazały się szczodrością, także ja odmówię im szczodrości. Uprzedzam, że dla chytrusów konsultacje będą albo płatne (wystawię rachunek i odprowadzę podatek), albo żadne. Koszt konsultacji dla osób, które już nie są uczniami mojej szkoły i wykazują się chytrością, to złotówka za minutę. Natomiast dla osób szczodrych, ja też okażę szczodrość, więc z nimi o żadnych pieniądzach nie będę rozmawiał.
Wydaje mi się, że podobnie powinni postąpić wszyscy nauczyciele. Ta część młodzieży, która grosza nie chce wydać na rzecz innych ludzi, powinna na własnej skórze odczuć, na czym polega zasada wzajemności. Uczniowie chyba nie rozumieją, ile razy sami otrzymali od innych ludzi coś w ramach uprzejmości. Widocznie niektórym osobom trzeba przypomnieć, że to i owo wcale im się nie należy. To przykre, że ludzi wciąż trzeba uczyć, że jak się chce coś otrzymać, to trzeba też umieć dawać. Jeśli więc ktoś z grona chytrusów i egoistów ma do mnie sprawę, niech się pospieszy, bo od następnego tygodnia wszystko będzie płatne. Podkreślam: to ostrzeżenie nie dotyczy ludzi dobrej woli i szczerego serca.
Komentarze
Zamiast jak Kuba Bogu to może „nie rób drugiemu co tobie niemiłe”
Chce pan kupić szczodrość? dość pokrętna metoda wychowawcza.
jeżeli ktoś mnie zmusza do czegoś (co może być i charytatywne i piękne) to będę się buntował. Każdy może pomóc innym sam i to jest jego wybór – okazji do tego nie brakuje, a zmuszanie kogokolwiek do pomagania innym jest niegrzeczne.
sajonara,
napisałem tak z powodu bezradności. Proszę, nie grajmy w przysłowia i powiedzonka (wiem, ja zacząłem), tylko wymyślmy sensowną metodę. Co proponujesz? Czy lepiej odpuścić i nie reagować na tak wyraźny przejaw egoizmu?
mkmk,
istnieje jeszcze przymus wewnętrzny. Nazywa się sumieniem. Czasem trzeba zrobić coś w wyniku wewnętrznego przymusu. Wychowawca nie zmusza, gdyby bowiem zmuszał, nie używałby słowa „proszę”. Po usłyszeniu tego słowa człowiek wrażliwy czuje wewnętrzny głos, który mówi: „wypada posluchać tej prośby”. Chyba że ktoś jest pusty w środku i tego głosu nie słyszy. W takiej sytuacji nasi ojcowie stosowali kije i to był przymus. Dzisiaj żaden nauczyciel nikogo nie zmusza, tzn. kijem nie uczy moralności.
Pozdrawiam
DCH
„Właśnie z okazji sporządzania świadectw ukończenia liceum wychowawcy zwrócili się do młodzieży z prośbą o wpłacenie 5 złotych.”
Dość dziwna to praktyka, żeby o pieniądze na „cele charytatywne” „prosić” uczniów „z okazji sporządzania świadectw”. Dość dziwnym jest obyczaj, że to szkoła za każdym razem wskazuje cel, kwotę i organizację na której konto mają wpłynąć pieniądze. Za stosunkowo zdrowy odruch za to, uznałbym podjęcie zdrowej decyzji polegającej na uznaniu możliwości dysponowania dobrami materialnymi, także w zakresie wspierania innych, za prawo przysługujące ich właścicielowi.
Przepraszam najmocniej, ale po wszystkich składkach, które MUSZĘ zapłacić, jak te na papier do ksero, malowanie korytarza czy kwiatki dla dyrektora, kiedy tylko cokolwiek nie jest obowiązkowe, z ulgą nie zapłacę. Rodzice zapewniają mi dwa posiłki dziennie i nocleg, a na wszystko inne zarabiam sama i znam wartość pieniędzy, które co miesiąc zostawiam w szkole (ze składkowego przymusu, bo w szkolnych automatach i sklepikach nie wydałam nigdy ani grosza). Jest ich stanowczo za dużo. Ale oczywiście, ma Pan prawo ustanawiać takie zasady, w końcu konsultacje u Pana nie są koniecznością.
WŁAŚNIE: ojcowie zmuszali, a nie urzędnicy czy nauczyciele!
jak ktoś jest pusty to nie ma sensu go zmuszać, bo najwyżej się zniechęci na przyszłość do pomagania innym. często straszy się uczniów, że jak nie zapłacą to nie dostaną świadectwa (bzdura, ale wierzą). a dużo nas jest chętnych pomagać, ale na pewno nie pod przymusem!
Ładnie napisane – „szkoła poprosiła”. Co do słuszności składki- raczej nie mam zarzutów, połowa pieniędzy na świadectwo, połowa na cel charytatywny. Wysokość składki raczej niewielka, mimo wszystko to, że składka jest dobrowolna wydaje się właściwe. Każdy ma prawo do decyzji.
Nie wiem natomiast, czy pan orientuje się, w jaki sposób o wpłatę nas poproszono. Gdyby sprawę przedstawiono tak, jak pan to opisuje, w porządku. Jednak w klasach trzecich sprawę powiązano z dystrybucją płyt DVD z zapisem tegorocznej studniówki. Za film zapłaciliśmy już dawno, była to część opłaty za uroczystość. A w miniony piątek poinformowano nas, że kto nie wpłaci za „znaczek”, płyt nie otrzyma.
O ile się orientuję, to tym razem nie moja klasa była głównym ośrodkiem buntu. Ale owszem, pojawiły się (liczne) głosy, że znów ktoś chyba przesadził.
Zatem, czy problemem są w tym przypadku nasze sumienia, czy może to po prostu naturalny wyraz sprzeciwu wobec dziwnym/niewytłumaczalnym działaniom?
Myślę, że (przynajmniej w mojej klasie) suma wpłat byłaby identyczna, gdyby nie używano wobec nas wspomnianych wyżej przeze mnie, nazywając rzeczy po imieniu, prób szantażu.
zrobiłabym dokłądnie tak samo jak Pan. trudno jest wymyślec bardziej humanitarną metodę. tym bardziej, gdy chodzi o tzrecioklasistów. trzy lata wychowywania (no, nazwiijmy to próbą, wspomaganiem) i niektórzy: porażka pedagogiczna. niczego ich nie nauczono. no niektórym się nie da wytłumaczyć. ja aktualnie walczę, by dali po 2 zł na samozrąd ucnziowski (na działalność statutową). połowa nie daje. oczywiście, ze nie muszą. kiedy nie zrozumieli moich tłumaczeń, odwoływania się solidarności, zastosowałam metodę: ja nie musze być miła i nie muszę uczniów lubić. ja mam ich uczyć. tyle z obowiązku wynika. niektórzy rozumieją, niektórzy nie.
Gratuluje sukcesów wychowawczych.
Maksymilianie,
mam nadzieję, że połączenie dystrybucji płyt ze zbieraniem 5 złotych to oryginalny pomysł jakiegoś wychowawcy, a nie oficjalne stanowisko szkoły. Chociaż z drugiej strony, nic mnie nie zaskoczy, ponieważ im dłużej pracuję w edukacji, tym coraz mniej ją rozumiem.
Pozdrawiam
DCH
PS: Gdybym wiedział o tak niepedagogicznej formie pobierania pieniędzy, wsadziłbym swoją mordkę w kubeł i nie zabierał głosu, tylko ze złości bulgotał. Sądziłem, że odbywało się to drogę słownej perswazji, tj. prośby.
Niestety, muszę Pana zmartwić, mojego wychowawcy o taką pomysłowość nie podejrzewam (ale nie to jest kwestią dyskusji), dowiedzieliśmy się od niego, że dyrekcja wydaje filmy tylko uczniom, którzy tę „dobrowolną” składkę ujścili. Co więcej, miałem dziś okazję rozmawiać z „osobą z góry” i dowiedziałem się, że jest to choć nieoficjalny (w sensie „na papierze”), to celowy i zalecany chwyt stworzony głównie z myślą o jednej z buntowniczych klas (tym razem nie trzeciej „de”). Poza tym wiem od moich rówieśników, że w innych klasach chwyt był również stosowany.
Ale proszę się nie przejmować, gdyby w naszej szkole reakcją na każde niepedagogiczne działanie miałoby być milczenie, to prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z grobową ciszą.
Pozdrawiam
„Tu zapłać
Tam zapłać
Aż w końcu….Bóg zapłać”
> istnieje jeszcze przymus wewnętrzny. Nazywa się sumieniem.
A no właśnie. Istotą odruchów charytatywnych jest właśnie wg mnie ich szczerość, prawdziwość motywów a także często anonimowość będaca ich gwarancją. Jeśli pojawia się przymus (lub własnie taka „prośba” o jakiej tu mowa), chęć zdobycia poklasku lub, przeciwnie, chęć uniknięcia ostracyzmu, całośc traci sens. Opisane działania szkoły (i to nawet w wersji opisanej przez Gospodarza, jeszcze przed wypowiedzią Maksymliana) odnosza odwrotny skutek do zamierzonego, bo własnie zniechęcają z natury przecież zbuntowaną młodzież. Już lepiej poświęcić choć kawałek lekcji wychowawczej na przypomnienie o ogromie potrzeb i nieszczęść ludzkich dookoła. A wzmianka o piwie za te zaoszczędzone 5 złotych to nieładna manipulacja.
Druga sprawa to płatne konsultacje. Oczywiście nie należy chyba słów Gospodarza rozumieć dosłownie ale ja pochwalam takie myślenie. Uważam bowiem, że w pracy nauczyciela zaciera się granica między tym, do czego obliguje nas umowa a tym, co robimy z własnej woli (bo misja, bo frajda, bo zaagnażowanie itd.) Warto sobie uświadamiać jak najczęściej gdzie ta granica przebiega, żeby nie dawać sobą pomiatać. Chociażby w trosce o własny autorytet (też zbiorowy – nauczycielski).
Jak ja chodziłam do szkoły to nauczyciele mówili,że to na świadectwo, a kto nie zapłaci ten nie dostanie świadectwa! Moja siostra też słyszy,że to na świadectwo, a o celu charytatywnym nigdy nie usłyszałam…
Człowiek młody jest zarazem najbardziej skłonny do bezsensownego okrucieństwa i najszlachetniejszych porywów. Wszelkie akcje prowadzone w szkołach zbierania funduszy np na pomoc cheremu koledze, czy określony, wymierny cel (np dla rodziny nagle dotkniętej nieszczęściem) mają najczęściej naprawdę spektakularne wyniki. Młodzież jaka jest, to jest, ale staje „na uszach” obmyslając sposoby zebrania, zarobienia, wyżebrania odpowiedniej kwoty. I chwała im za to. Uważam natomiast przymusowo – dpbrowolną składkę gotówkową po pierwsze : za niewychowawczą, po drugie : za mało skuteczną, po trzecie za wręcz zniechęcającą do działania. Młodzież chce sama i ma do tego prawo, chce mieć wpływ na wydatkowanie i widzieć efekty swojej ofiarnościo.
Nie wiem, kto w Pańskiej szkole wpadł na naprawde głupi pomysł i jeszcze paskudniejsze wykonanie.
Cytuję: „A życie w społeczeństwie wymaga, aby złożyć datek na rzecz jakiejś grupy, np. na chore dzieci. Gdy jednak ktoś nie rozumie, że złożenie datku jest moralnym obowiązkiem człowieka, który osiąga sukces.”
Szanowny Panie Gospodarzu! Czy Pan był pod wpływem jakichś środków przymulających trzeźwość myślenia czy naprawdę PAN TAK UWAŻA?! Przeczytałam i siedzę z otwartą paszczą od dziesięciu minut. Obowiązkiem człowieka jest POMOC DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI, a nie składanie datków na jakieś akcje charytatywne! Szczególnie na akcje wskazane przez kogoś, nie zawsze zgodne z naszymi poglądami. Tworzy Pan jakieś nowe przykazania? Czy jedyną słuszną formą pomocy innym jest według Pana przekazywanie pieniędzy na akcje, które nam ktoś wskaże?
Mam na półce Pana książki. Teraz zaczynam się tego wstydzić.
A nie można okazać dowodu wpłaty na wybraną przez siebie organizację charytatywną, fundację, itp.?
Nie wiem, dlaczego młoda, jeszcze nie zarabiająca osoba ma dzielić się z innymi kasą otrzymaną od swoich rodziców? Nawet jeśli zapłaci to w myśl zasady łatwo przyszło itd. A może by tak zrobić dobry uczynek organizując „coś” w inny sposób? Tak jak Jacuś napisał „Tu zapłać … ”
A tak na marginiesie chyba wszyscy mamy już dość ładowania pieniędzy, z których nikt się nie rozlicza. Tu ksero, tam występ jakiegoś śmiesznego zespołu grajków, jakaś książka, która nie zostanie ani razu w trakcie trwania semestru otwarta, pieniążki na biedne dzieci z Afryki…
Chyba nie o to chodzi, żeby wychowywać poprzez zmuszanie do wykładania gotówki na stół. Niech sami wystąpią z własną inwencją. Może z pomocą wychowawcy coś wymyślą. A poza tym dzielenie się tym, co dadzą rodzice wydaje się być nie na miejscu.
W mojej szkole po prostu trzeba wpłacić – obowiązkowo. Wyrażenie „opłata dobrowolna” spowodowałby, że 90% uczniów nie dałaby kompletnie nic.
Czasami chciałbym, aby szkoła była płatna…. serio, zbieranie pieniędzy przy każdej okazji lub potrzebie to horror. Byłam opiekunem Samorządu Uczniowskiego, 1 zł od ucznia na rok, to taaaka straszna suma – wpłacanie odbywało się min cały 1-wszy semestr. Ale z drugiem strony pamiętam z liceum owe ‚dobrowolne wpłaty’ bez których nie ma np świadectwa. Nadal sie burzę jak o tym myślę.
Powinien pan się postawić w roli ucznia. Nie wiem jak jest dokładnie u pana w szkole, ale u mnie dość często są zbierane pieniądze. Zbiórki pieniedzy na szkołe, charytatywne czy coś innego. Młody człowiek nie nadąża z wydatkami, bo co tydzeń jest coś nowego. W przypadku, gdy klasa nie zapłaci pieniędzy na jakiś cel jest ona linczowana i represjowana. W okresie liceum Maturzyści, którzy kończą szkołę, bo już od niej odchodzą mają jedyną szanse na to, by się przeciwstawić nauczycielowi. To ich jedyna szansa, by pokazać coś sobie i nauczycielowi.
Pochwalam decyzję młodzieży, nie rozumiem postawy nauczyciela. Czego Pan chce nauczyć młodzież? Ulegania szantażom? Popierania politycznego bezhołowia i niegospodarności? Chce Pan ich przyzwyczajać do płacenia podatków i nie szemrania, na co, po co i dlaczego?..
Młodzież ma rację. W Polsce płacimy bardzo wysokie podatki. Za te ogromne pieniądze każdy potrzebujący powinien mieć zaspokojone najważniejsze potrzeby. Rodzice młodzieży JUŻ zapłacili na WSZELKIE leczenia, odbudowy spalonych domów itp. akcje.
Zmuszanie ludzi, by jeszcze raz się opodatkowywali na coś, na co stale płacą wysokie kwoty, jest niemoralne. W ten sposób sankcjonuje się niewydolność państwowego systemu pomocy społecznej, mówiąc dobitniej: kryje się złodzieja! Sankcjonuje się nieuczciwośc wszystkich tych biurokratów i chorych systemów, które odbierają pieniądze dla biednych po to, by sobie wyznaczać zawrotne pensje, wystawiać super-biurowce i fundować z publicznej kasy wycieczki do Tajlandii.
Sprawiedliwe byłoby winienie tych ludzi, tych systemów. Dzielny zaś byłby bunt przeciwko siłom stojącym za złodziejskim status quo. Ale łatwiej jest mścić się na młodzieży, bo kto by tam tykał ZUS-y, KRUS-y i myslał o rozwiązaniach systemowych?.. Żle się dzieje? To szturchnąć młodego, że nie chce wykonywać roboty za starych wyjadaczy! Tak przeciez najprościej!…
Odpowiedzialny dorosły, zorientowany na dobro społeczne, wychowywałby młodzież poprzez kształtowanie w niej postawy obywatelskiej polegającej na aktywnym udziale w tworzeniu i kontroli systemów, które finansowane są z podatków. Tymczasem Pan uczy przyzwalania na grubą nieuczciwość przez zamykanie oczu na prawdziwy, gruby problem – i robienie czasem, dla spokoju sumienia, chaotycznych „zrzut”. „Zrzuta” wyręcza, sankcjonuje, tworzy atmosferę dla systemowej niewydolności i nieuczciwości. Nie tędy droga.
A jeszcze warto upowszechnić skrywaną i przemilczaną zwykle przez pedagogów informacje, że składka na Komitet Rodzicielski jest dobrowolna i nikt nie musi jej płacić.
Panie Dariusza,
nie mam pomysłu na to, żeby wszyscy mieli w sobie wielkie pokłady współczucia i filantropii. Powątpiewam czy kiedykolwiek uda się dojść do takiego stanu. Jako nauczyciele tylko w mniejszej części mamy wpływ na wychowanie. Myślę, że świadomość tego złagodzi uczucie bezradności. Róbmy swoje, próbujmy, ale nie rozpaczajmy nad niepowodzeniami.
Poza tym zgodzę się z annabell, że często swoją szczodrością i poświęceniem wspieramy cwaniaków, którzy „tam na górze” rozdają karty.
Wydawało się, że sprawa już ucichła, a tu niespodzianka:
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,5159862.html
pozdrawiam
Witam. Jestem studentem III roku pedagogiki na UŁ, na jednych z naszych zajęć rozgorzała dyskusja na temat pańskiej decyzji. Chciałem wypowiedzieć sie w tej sprawie. Panie Dariuszu popieram teki pomysł, przecież wychowanie to także przygotowanie do życia w społeczeństwie. Taka akcja jeśli nie teraz to może w przyszłości przemówi uczniom do rozumu, może przemyślą swoje postępowanie dlaczego nie chcieli ofiarować ZALEDWIE 5zł na cele charytatywne. To nie jest żaden duży pieniądz nie mówimy tu o jakiś wielkich sumach tylko o zwykłych 5 zł, nie porównujmy tego do płacenia składek np na leczenie! Sam nie tak dawno byłem uczniem gimnazjum i jestem przekonany, że bunt ten nie wynikał wcale z faktu za wysokiej kwoty tylko chęci przeciwstawienia sie, gdy tylko dowiedzieli sie ze wpłacenie jakiejkolwiek sumy jest dobrowolne. Szkoła powinna uczyć prospołecznych zachowań a Pana metoda wcale nie wydaje mi sie zła, lecz przeciwnie b.dobra. Gdy w tej i podobnych sytuacjach nauczyciele nie będą reagowali jak Pan kształtuje się pokolenie „roszczeniowców” uważających, że bez żadnego wkładu własnego do społeczeństwa im się od niego dużo należy. a przecież nie o to chodzi zęby czegoś wymagać od innych trzeba dać coś od siebie. 1 sugestia która mogłaby zmniejszyć rozgoryczenie tych osób które twierdzą że jest to „charytatywność na siłę” każdy uczeń mógłby zadecydować na jaki cel charytatywny zostaną przekazanej jego 5zł.
Kończąc uważam ze Pana reakcja jest jak najbardziej słuszna!
Uwazam ,ze nazywanie chytrusami tych co nie wpłacili tych 5 zł jest nadużyciem . Nie wie Pan przeciez co młodzi ludzie robia dla innych i być może jest to znacznie wiecej niż te marne 5 zł
Panie Dariuszu, Mój Drogi Były Wychowawco, już 10 lat temu patrząc na Pana z ławki uważałem większość Pana pomysłów za cokolwiek… oryginalne. Jednak ten jest wyjątkowy. I niestety wyraz „wyjątkowy” jest tu nacechowany negatywnie. Ja rozumiem, że chce Pan wychowywać młodzież, uczyć jej życia w społeczeństwie oraz kształtować wychowanków, mimo iż wpływ Pan ma na to cokolwiek znikomy. Jednak czy tędy droga? Czy uzależnianie pomocy maturzystom od „dobrowolnych” wpłat to dobra droga („dobrowolnych”, bo de fakto wymuszonych – każdy się boi zemsty na maturze)? Stwarza Pan niebezpieczny precedens „dobrowolnych” wpłat, który może ewoluować w nieodpowiednim kierunku – no bo niby czemu 5 zł i niby czemu na akurat tą fundację? Czemu nie 10 zł, czemu nie 20? Czy za pięć lat każdy maturzysta będzie płacił 10 zł miesięcznie na fundację pomocy nauczycielom? Całkowicie zgodne z prawem – składki dobrowolne, a idea szczytna – nauczyciele tak mało przecież zarabiają… Przykład ekstremalny i przejaskrawiony, ale tak samo realny jak Pana wyczyn.
No i przede wszystkim warto zadać sobie pytanie czy takich zachowaniem uczy Pan szczytnych idei humanizmu i humanitaryzmu za którymi Pan się ukrywa, czy może przy wykorzystaniu maksymy „dura lex sed lex” promuje Pan typowo polskie cwaniactwo i osiąganie swojego celu przy wykorzystaniu wszelkich środków i nie bacząc na dobro innych?
PS – swoją drogą czasy się zmieniają a młodzież razem z nimi, 10 lat temu każdy z nas by w zębach te 5 zł przyniósł, bojąc się „zgnojenia” na maturze… no ale 10 lat temu to z XXI się wylatywało za palenie papierosów 😉
Panie Chętkowski,
Czy myślał pan o podaniu się do dymisji w XXI LO i porzuceniu zawodu nauczyciela?
mx
Ale na Browarka piątka się zawsze znajdzie, no nie?? :>
A objawem egozimu nie było niewpłacanie pięniedzy na te fundację(jest mnóstwo powodów dla których uczniowie mogli nie chcieć płacić,chociażby taki, że coś im kazano a młody człowiek jak mu się coś każe to on ma gdzieś i zrobi dokładnie na odwrót-Pana zachowanie na pewno nie nauczyło uczniów szczodrości tylko cwaniactwa-zapłacę to mi pomogą na maturze…super!) tylko Pana zachowanie: „Nie chcą robić jak ja im każę,to im zrobię na złość”. W przypadku młodych ludzi to chęć buntu a u Pana?Nie wiem,chęć zrobienia wokół siebie szumu?Jeśli tak to brawo,udało się.
Wszystko fajnie debata tutaj trwa wokół tematu 5 złotych a co powiecie jak w mojej szkole jestem uczniem technikum zaocznego w ktorym nie ma przymusu płacenia za szkołę
Malo tego na ulotkach szkoły jest wyraźnie napisane ze uczniowie nie ponoszą kosztów kształcenia a teraz na koniec trzeciej klasy taki zonk że nagle pani wychowaczyni przypomina nam o wpłaceniu 200zł na komitet rodzicielski i I twierdzi że musimy to zrobić bo inaczej nie dadzą nam świadectw i indeksów
I co wy na to
Zaś ja uważam, Parafrazując – „Stosujmy zasadę oko za oko a świat stanie się ślepym”, tak, tak idea Gandhiego szczerze porwała moje serce już dawno temu, jednak w zachowaniu Pana Dariusza nie widzę rządzy zemsty na Bogu ducha winnych uczniach (co powiedzmy, dajmy na to krytykę ich suwerennego egoizmu) .. a dostrzegam dydaktykę.
Jeżeli będziemy trzymać się sucho prawa, i wykonywania swoich obowiązków, które zobowiązuje przymus a nie dobra wola to tym bardziej postępowanie (zdaje się zgodne z Kartą Nauczyciela) Pana Dariusza i konsekwencja jego działania będzie tym bardziej godna podziwu. Nie idzie tu tak naprawdę o Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie z naciskiem na akt zemsty, co raczej na funkcję wychowawczą. jeśli już czepiać się sentencji.
Tak. Aby ten świat był lepszy ludzie powinni postępować na rzecz wspólnoty (ludzkiej) w której żyją kiedy mogą, a nie po prostu kiedy chcą. Nawet jeśli czasem nie chcę, to powinienem postąpić, tak jak mogę aby było słusznie. Pan Dariusz postępuje tak jak może tak jak chce i tak że w mojej opinii jest słusznie. Może Pan Dariusz właśnie tego chce nauczyć swoich uczniów. Odpowiedzią na chytrość ucznia nie musi być chytrość, aczkolwiek może. To raz,. W rzeczywistości odpowiedzią na chytrość ucznia może być szczodrość, ale nie musi. To dwa. Trzy. Ludzie to nie przedmioty? A ja chciałbym być traktowany czasem jak powiedzmy ulubiona płyta konesera muzyki niż bezdomny. Czy w opinii chytrusów, słuszne jest nie dawanie datków na cele charytatywne, czy to przysłuży im się jako wspólnocie ludzkiej? Nawet jeżeli nie chcą, to niech odnajdą w sobie swój moralny obowiązek i zaczną postępować tak jak powinno się , a nie tylko tak jak można – chyba że po prostu naprawdę nie mają kasy.