O co uczeń pyta nauczyciela?
Analizowałem dziś z uczniami wiersz „Guziki” Zbigniewa Herberta. W trakcie lekcji naszła mnie refleksja na temat Katynia. Gdy byłem uczniem, Katyń służył mnie i moim kolegom do zadręczania nauczycieli pytaniami, kto to zrobił. Oczywiście wiedzieliśmy, że Sowieci, więc nie o wiedzę nam chodziło. Miło było zobaczyć, jak nauczyciel nie może powiedzieć prawdy, a kłamać nie chce. Sytuacja doprawdy piekielnie trudna. Jak powiedziała na wykładach etyki prof. I. Lazari-Pawłowska, „kłamstwo obarcza moralnie nauczyciela bardziej niż przedstawicieli innych zawodów”. Pytanie o Katyń było zatem w PRL sprawdzianem człowieczeństwa i profesjonalizmu. A połączenie tych dwóch cech, czyli bycia dobrym człowiekiem i zarazem dobrym nauczycielem, to ideał.
Dzisiaj o Katyń nikt nie pyta nauczycieli, bo to nie jest temat tabu. Obecnie inne pytania działają na nauczycieli jak płachta na byka. Nie będę podpowiadał, jakie to pytania, bo jeszcze sam na siebie bat ukręcę. W każdym razie dopóki uczniowie nie zaczną stawiać trudnych pytań, może niejednemu nauczycielowi się wydawać, że dobry z niego belfer, a i jako człowiek nie ma sobie nic do zarzucenia. Dopiero jak usłyszy to bezmyślne pytanie, pytanie raniące jak miecz obosieczny, pytanie, na które nie można odpowiedzieć szczerze, a kłamać po prostu nie wolno, wtedy pozna, co z niego za fachowiec. Powiedzenie, że nóż się wtedy w kieszeni otwiera, to zdecydowanie za mało. Bywa, że uczniowie dowiedzą się, o co należy pytać danego nauczyciela, aby wpadł w szał, i wtedy nie znają litości. My naszego historyka pytaliśmy o Katyń w pełni świadomi, że każde pytanie odbiera mu dzień życia. Tak to polski nauczyciel historii odpowiedział za zbrodnie NKWD, zamęczony pytaniami, które przecież należało kierować pod zupełnie inny adres. Bardzo mi z tego powodu przykro.
I właśnie tym adresem pocieszam się i ratuję. Bowiem gdy uczeń zadaje mi pytanie, na które odpowiedzieć nie chcę i nie mogę, mówię wtedy: „nie ten adres”. A zatem moi kochani uczniowie, jak chcecie mnie dręczyć sprawami, za które nie mogę być odpowiedzialny, mówię wam po raz kolejny: „nie ten adres”.
Komentarze
Ale dlaczego wlasciwie unikac odpowiedzi na trudne pytania? Czyzby obawa o wlasna skore? Zyjemy podobno w wolnym kraju. Nie powinno byc wiec tak aby nauczyciel mial trudnosci z odpowiedzia na nawet najbardziej naiwne pytania uczniow. Tego nie bylo nawet za czasow PRLu gdzie nawet na pytanie o sprawcow zbrodni katynskiej mozna bylo odpowiedziec prawdziwie, wedlug posiadanych informacji oficjalnych. Na przyklad: „Wedlug danych obecnie dostepnych oficjalnie o zbrodnie ta zostali oskarzeni Niemcy. Konkluzja ta nie zostala jednak potwierdzona powojennym wyrokiem trybunaly norymberskiego, ktory oskarzenie to odrzucil na podstawie wynikow raportu miedzynarodowej komisji, powolanej na wniosek III Rzeszy.”. Wiecej odwagi i talentow dyplomatycznych a lacznosc z uczniami moze sie poprawic!
Nie mam tajemnic przed uczniami ,jeśli idzie o poglądy czy o moją drogę życiową.Nie dopuszczam tylko pytań bardzo osobistych czy nawet intymnych. W wywiadzie do gazety szkolnej, odpowiedziałem szczerze na wszystkie pytania. Wiem,że większość kolegów z grona odmówiło wypełnienia ankiety z pytaniami postawionymi przez uczniów. Sprawdziłem w anonimowej ankiecie jak odbierają uczniowe takie „odkrywanie się” przed nimi. Znakomita większość stwierdziła,że tego typu informacje poprawiają wizerunek nauczyciela a jedynie kilka osób nie widziało w tym pozytywnego wpływu. Wniosek: Nie bójmy się pytań i szczerych odpowiedzi. Poprawiamy tym swoją wiarygodność.
Czasem tęsknię do pytań trudnych, też w szkole średniej z premedytacją pytałam o Katyń,chociaż dobrze znałam odpowiedź, bo miałam mamę i babcię ze Lwowa. A dziś? Uczeń pyta mnie np. czy podoba mi się”Taniec z gwiazdami” albo co sądzę o pytaniach na temat zdrowia pana prezydenta. Takie pytania jakie czasy i jacy uczniowie.
Odpowiedź na pytania(dowolne!) nie oznacza przyjęcia odpowiedzialności skoro się odpowiedzialnym nie jest!!!
To tylko kwestia sprawnego intelektu, panie polonisto;-)))
Nikt nigdy nie zadal mi(poza erudycyjnymi ) pytania, na które nie potrafilam odpowiedzieć.
Mam koncepcję, jakie to mniej więcej mogą być pytania dzisiaj, profesorze. Czego dotyczyć, znaczy się. A że jakoś nie trudno jest je powiązać z większością tematów , niech się Pan strzeże!!! 🙂
A ja lubie trudne pytania, pytania nad ktorymi trzeba troche poglowkowac… lubie tez dyskutowac na rozne tematy gdzie mozna uzyc roznych argumentoe i przekonac sie o swoim zasobie slow lub tez inteligencji bo to tez jest wazne w dyskusji tyle, ze w mojej klasie raczej dyskusja nie wypala bo niestety wiekszosc osob ktora znajduje sie w mojej klasie jest tam przypadkiem. A wracajac do tematu to mysle ze nie warto unikac odpowiedzi na trudne pytania bo mozna wtedy zobaczyc ile sie jest wartym w potyczce z bezwzgeldnymi uczniami… A moim zdaniem w szkolach powinni poprowadzic anonimowa ankiete na temat „co zrobic i jak prowadzic lekcje aby byly ciekawsze i kazdy chcial w nich uczestniczyc” (bo o to nikt uczniow nie pyta !!!) a np gdyby u mnie w szkole polski byl bardziej ciekawszy te wszystkie wiersze i wypracowania, szczegolnie wypracowania to moglbym nie miec innego przedmiotu procz polski… pozdrawiam
a ja mysle ze nalezy udzielac uczniom odpowiedzni na ich pytania, mimo ze czasem wydaja sie nam glupie. chodzi mi szczegolnie o male dzieci, z ktorymi mam kontakt. dzieci nie moga sie bac pytac. ciekawosc jest rzecza naturalna u dizeci. jesli nie chcemy odpowiadac np na pytanie: np skad sie biora dzieci, możemy odp: z nadmanganianu potasu… i to powinno zaspokoic ciekawosc dziecka.