Wigilia w pracy
Zwykle nie jem nic w pracy, ale w piątek zamierzam sobie pofolgować. Będziemy mieli szkolną Wigilię. Jak się uda, to zjem śledzia, lecz nie tylko. Przed śledzikiem wsunę karpia, a wcześniej talerz pierogów. Nie wiem, czy pasuje, ale po tym wszystkim wleję w siebie miskę barszczu, wpierw wyławiając z niej uszka, zapewne niczego sobie. Z ciast najbardziej lubię karpatkę i makowiec, więc każdego zjem po dwie porcje. Jak się trafi coś innego, nie pogardzę. Chipsy połknę na dokładkę. A wszystko zaleję, czym popadnie. Najpiękniejszy dzień w pracy to Wigilia. Żeby tylko jeszcze szef każdemu wręczał po sutym prezencie, byłby to dzień doskonały.
Mam nadzieję tak się objeść i opić, że w domu kazałem nie robić obiadu. Zresztą może wrócę rano. Nastrój świąteczny psuje mi tylko poezja, którą znam na pamięć z dawnych czasów, jeszcze studenckich, choćby taki wiersz:
Bóg wyboi, Bóg zawiei,
Zaśnieżonych polskich dróg,
Bóg noclegów bez pościeli,
objedzonych i przepitych Bóg.Cyców Bóg i dup obwisłych,
Łapci i opuchłych nóg,
Gorzkich lic, ogórków skisłych,
objedzonych i przepitych Bóg.Bóg nalewek, Bóg schabowych,
Dusz zagnanych w kozi róg,
Płci obojga wytęsknionych,
objedzonych i przepitych Bóg.Takich Bóg, co się nie wiedzie,
Kruków, co ich zdziobie kruk,
Bóg musztardy po obiedzie,
objedzonych i przepitych Bóg.
Trochę mnie ten wiersz ostudził. Jeść mi się odechciało, a i pić nie zamierzam. Opłatek w zupełności wystarczy. I dobre słowo – dla każdego.
Komentarze
„GOSPODARZ:
Słyszysz, ponoś ktoś w gościne,
jakiś jakby wielki gość…”
(St. Wyspiański „Wesele”, akt II, scena 23)
Z wielką radością powitamy Pana na klasowym spotkaniu (klasa C 1996-2000, Pańska pierwsza klasa wychowawcza, o ile mnie pamięć nie myli), które odbędzie się w dniu 28 grudnia 2007 w loklau RADEMENES (Piotrkowska 83). Proszę rezerwować czas i siły.
* lokalu (przepraszam za literówkę, wszyscy drżymy z niecierpliwości)
* lokalu (przepraszam za literówkę, wszyscy drżymy z niecierpliwości).
Aby nie czekał Pan za długo uściślam porę – godz. 19.
WESOŁYCH ŚWIĄT Gospodarzowi ,Jego Rodzinie i wszystkim zwolennikom i przeciwnikom (także obojętnym…)Gospodarza życzy Demon Oświaty.
Witam.
Po przeżyciu trzech szkolnych uroczystości stwierdzam, że tzw. „tfurczość szkolna” mimo widocznych braków warsztatowych bardzo mi się podoba. Nikt tak serdecznie i szczerze jak młodzież nie składa życzeń świątecznych. Wzruszają mnie niezmiennie śpiewy kolęd w wykonaniu „gwiazd” szkolnej sceny. Coraz bardziej dorosłe są te solówki. Nie tylko ja bywam pod wrażeniem. Widać, słychać i czuć ten nastrój, ciszę i oklaski.Wzruszyłem sie parę razy i ukradkiem wycierałem łzę.
Jedzeniowe tematy są też ważne . Wigilie klasowe poza wszystkim integrują. Miałem okazję uczestniczyc w takiej uroczystości w 6 klasach. Wszyscy sie bardzo postarali,ale jednak nie wszyscy w jednakowym stopniu. Bywają uczty prawdziwe z wieloma daniami wigilijnymi i świątecznymi, a bywa, że jest trochę skromniej. Wszyscy jednak w swiątecznym stroju, garniturach, oficjalni, piękni.
Ponieważ Gospodarz zaserwował nam wiersz i ja pozwolę sobie zamieścić fragmenty recytowanego wiersza – życzeń świątecznych, który tak mi się spodobały, że poprosiłem młode aktorki o zapisanie. Oto one:
„….By wszystkim rodzicom kochać było dane,
A wszystkie dzieciaki czuły się kochane.
By zażegnać wszystko to, co ludzi różni
Aby nasze ręce nie spotkały próżni.
By ludzie uśmiechem witali się co dzień,
Strudzonym nie brakło już miejsca w gospodzie.
Aby nikt przed nikim nie musiał czuć strachu.
A biedni, bezdomni mieli skrawek dachu.
By każdy głodny siadł do pełnej miski,
A w drzwi samotnego zapukał ktoś bliski.
Jeden wielki Polak, mądry kto go słucha,
By odnowić ziemię wezwał kiedyś ducha.
A my mu pomóżmy w tej wielkiej potrzebie,
I odnowę ziemi zacznijmy od siebie. ”
Słuchając zapomniałem, że jakaś pani od polskiego podrzuciła teksty i kazała się nauczyć.
W takim dniu słyszałem głos dziecka, które coś nam wszystkim chciało powiedzieć. Wesołych Swiąt.
Przepraszam, że dawno nie odzywałam się (z powodu przepracowania i własnych, absorbujących dzieci), choć było wiele ciekawych tekstów Pana i komentatorów.
Szczególne brawa za wpis „Księża i złota rybka”. Wychodzę ostatnio na antyklerykała (a nawet z akademika maszerowałam chętnie na msze św., lecz wtedy jeszcze nie znałam księży z ‚autopsji szkolnej’), ale trudno o inną postawę, gdy nasi 3 młodzi katecheci nie tylko nie „zaszczycili” spotkania opłatkowego pracowników szkoły, ale nawet młodzieży, zgromadzonej dwukrotnie w auli podczas jasełek. A wszyscy byli zaproszeni.
W rezultacie o Bożym Narodzeniu mówił prosto a pięknie dość młody dyrektor, a kolędy śpiewała – spontanicznie zebrana- grupa uczniów.
Zgadzam się z Czesławem, że nikt tak serdecznie nie składa życzeń jak młodzież. Ja mam zawsze problem, co ładnego, niebanalnego i szczerego powiedzieć, a uczniowie – nawet najbardziej nieśmiali i najsłabsi- potrafią tak pięknie. Podobne jak Czesław wzruszyłam się i zachwyciłam, choć nie pracuję w szkole ani rok pierwszy, ani ostatni.
Emilio, baaaaaaaardzo się cieszę z Twojego dołączenia do belferskiego bloga. Dzięki za wpis. Już się bałem,że brak jakiegokolwiek odzewu oznacza, że coś ze mną nie tak.
Że jestem nadmiernie „reaktywnym introwertykiem” lub po prostu dziwaczeję. Pozdrawiam Świątecznie.
zwykle w szkole nic nie jem?
to żeby profesor nie zemdlał ;p
na figure to dobrze takie długaśneprzerwy w jedzeniu nie wpływaja. wesołych świąt
Dziękuję, Czesławie, za miłe słowa.
Odwzajemniam pozdrowienia świąteczne oraz przekazuję serdeczności Gospodarzowi, innym polonistom, nauczycielom, uczniom i w ogóle wszystkim ludziom dobrej woli.
Wprawdzie już dawno po świętach i uroczystościach wigilijnych, ale jeszcze dużo takich szkolnych wigilii przed Panem. Serdecznie radzę jeść dużo, z apetytem i tym samym zrobić dzieciakom przyjemność. Na nocki do domu radzę jednak wracać, bo po takiej uroczystości raczej trudno coś zwojować. Można dostać mdłości, zatrucia, a przed wezwaniem pogotowia lepiej jest się wykąpać. Jeśli już poza domem , to w pewnej chacie, aby otrzymać pomoc i duchowe wsparcie.