Odpowiedzialność pracodawcy
Nieraz słyszałem od pracodawcy, że nauczyciel odpowiada za wszystko. Dlatego nie wolno nam wychodzić z sali podczas lekcji, musimy być punktualnie na dyżurze, a podczas wycieczki pilnujemy uczniów przez 24 godziny na dobę. Żeby tylko nikomu nic się nie stało, bo wtedy to my bylibyśmy za wszystko odpowiedzialni. Zastanawiam się jednak, czy pracodawca ponosi odpowiedzialność za to, co przytrafia się w szkole mnie.
W pokoju nauczycielskim zostawiam kurtkę, buty, rękawiczki, kapelusz, szalik – bagatela jakieś tysiąc złotych. Drugie tyle warta jest moja torba oraz jej zawartość (książki, gazety, płyty CD). Dokumentów, karty kredytowej i kluczyków do samochodu nigdzie nie zostawiam, ale przecież też mogą mi zginąć, gdy pełnię obowiązki zawodowe. W szkole jest monitoring, a każdy wchodzi do budynku tylko za zgodą portiera. Wprawdzie na terenie placówki przebywa dużo obcych osób, np. praktykantów, rodziców uczniów, ale przecież każdy z nich wchodzi za zgodą mojego pracodawcy. Jeśli więc coś mi zginie, a nie było włamania, odpowiedzialny za to zdarzenie jest mój pracodawca. Niech szuka złodzieja, skoro pozwolił mu na przebywanie w placówce, ewentualnie nie przeszkolił personelu, jak należy przed złodziejem się zabezpieczać.
Jak dochodzi do kradzieży? Zwykle okazja kusi złodzieja. Jakiś nauczyciel zostawił otwarty pokój nauczycielski, inny posłał praktykanta po teczkę do pokoju, a jeszcze inny dał uczniowi klucze, aby otworzył pokój i wziął dziennik. Przypadków może być bardzo dużo, zwykle zawinił człowiek, pracownik szkoły, praktykant bądź uczeń – wszyscy obecni w szkole za zgodą pracodawcy. Jeśli więc coś zginęło, to winę za to ponosi pracodawca, gdyż tak zorganizował pracę, że możliwe są kradzieże.
Piszę o tym, ponieważ we wtorek wchodził do szkoły, kto chciał. Mieliśmy zebranie rodziców, więc każdy wchodzący był brany za rodzica. W szkole dawniej zdarzały się kradzieże toreb i dokumentów, kart kredytowych, zawsze winna była ofiara, że nie dopilnowała. Teraz jednak, odkąd jest monitoring, zaczynam podejrzewać, że za ewentualną kradzież mógłby być winny pracodawca. Jest sprzęt do pilnowania, są wyznaczeni pracownicy, a jednak była kradzież – zatem winny jest pracodawca, który źle organizuje pracę. Gdy zaczniemy żądać od pracodawców ponoszenia odpowiedzialności za kradzieże i inne wypadki w szkole (niech tak organizują zebrania z rodzicami, aby było bezpiecznie), bardzo szybko zostanie zlikwidowany monitoring i wrócimy do starej dobrej zasady, że za wszystko ponosi odpowiedzialność nauczyciel.
Komentarze
Odpowiedzialny jest nauczyciel, ale winni uczniowie… Oprócz straszaka na wszystkich kamery nie pełnią ŻADNEJ funkcji… Lekko za te pieniądze można by bezprzewodowy inetrnet założyć…
jedyna fukcja jaka pelnia kamery w naszej szkole, to taka, by ulatwic pani woznej otwieranie drzwi. na tym sie konczy – niestety. a co do uczniow przynoszacych dzienniki z pokoju nauczycielskiego: w takim razie dlaczego belfrowie sie nie pofatyguja na przerwie pojsc po dziennik, tylko wysylaja uczniow do pokoju? i tu uwazam, ze jest to wina nauczycieli, jesli cos ginie z ich pokoju…
~*~,
jeżeli ktoś kradnie coś z pokoju, to nie jest wina nauczyciela, tylko TEGO ZŁODZIEJA, bo to on ukradł. Czy to wina właściciela samochodu, że mu ukradli, bo postawił w zakazanej dzielnicy? Nauczyciel być może sam się prosi, ale nie obarczajmy go winą. Pozdrawiam
Hymmmm… No to złodziej nieźle musiał być poinformowany skoro wiedział, że w szkole jest w tym dniu wywiadówka…. może wywiadówki powinny być zebraniami tajnymi- hehehe
kamery to pic na wodę- to tylko taki szpan:P bo jak inne szkoły mają to reszta teź musi mieć monitoring?
hehe:)
a może przy wejściu do szkoły trzeba wylegitymować rodzica? nie będzie takich wpadek…
Odpowiedzianość ‚za wszystko’ ponosi dyrektor 🙂