Klasy ważne i mniej ważne
Klasy między sobą konkurują, zaś nauczyciele albo tę konkurencję wspierają, albo też jej się sprzeciwiają, głosząc, że wszystkie klasy są jednakowo ważne. Zwykle do wartościowania klas służą tak zwane średnie, np. ocen albo frekwencji. Według tej miary najlepsze klasy to te, które najwięcej czasu spędzają w szkole i mają najwyższą średnią ocenę. Wydaje mi się jednak, że taki sposób wartościowania jest bardzo przestarzały. Niewiele osób w liceum stara się o średnią ze wszystkich przedmiotów, skoro do przyjęcia na wymarzone studia potrzebne są wyniki np. tylko z polskiego i historii bądź z chemii i biologii. Średnia o niczym zatem nie świadczy.
Mnie bardziej przekonuje coś innego. Otóż niektóre klasy zachowują się tak, że mówi się o nich bez przerwy, natomiast o innych prawie wcale. Obecna klasa III d, tzw. prawnicza, stanowi 5 procent ogółu uczniów w szkole. Tymczasem odnosi się wrażenie, że stanowi co najmniej 25 procent, ponieważ tak często, w porównaniu z innymi klasami, jest o niej mowa. Na każde cztery klasy, które codziennie są przedmiotem dyskusji w gronie nauczycielskim, jedna z tych klas to III d. W związku z tym można odnosić wrażenie, że ta klasa stanowi czwartą część społeczności szkolnej. Zwykle uczniowie klas prawniczych i dziennikarskich sprawiają wrażenie, że jest ich więcej niż w rzeczywistości. Można więc powiedzieć, że średnio jeden uczeń z tych klas działa za pięciu. Stąd wrażenie, że jest ich więcej. Natomiast uczniowie z niektórych klas zachowują się tak, jakby ich wcale nie było. Pewna klasa stanowi 5 procent ogółu uczniów, a sprawia wrażenie, jakby stanowiła 5 promili.
Niektórzy nauczyciele wolą wprawdzie klasy, które się nie wychylają i zachowują się tak, że prawie ich nie widać w społeczności szkolnej. Ja jednak wolę klasy, które wyciskają piętno na całej szkole. Wolę klasy, które przytłaczają. Takie, które sprawiają wrażenie, że jest ich kilka razy więcej niż w rzeczywistości. Można by, zamiast obliczać średnie z ocen, ustalać, które klasy są tak aktywne, że zajmują w świadomości nauczycieli więcej miejsca, niż powinny, biorąc pod uwagę ich liczebność. Dodam, że niektórzy uczniowie zachowują się tak, że mnożą swoją obecność przez sto. I to są, moim zdaniem, najlepsi nasi uczniowie.
Komentarze
Tak jest, IIID rządzi! 😀
Tylko zapomniał Pan Profesor wspomnieć, jakie są powody, że o nas tak głośno. Ale to dobrze… 🙂
Panie Dariuszu dziękujemy bardzo za słowa uznania;) IIId
Ale dyrekcja woli ciszę i spokój, a uczniowie wspomnianej klasy 3D mają 10 nagan (7 uczniów), a pozostałe klasy 0.
Chyba tylko Pan ceni takich uczniów. Dyrekcja zdecydowanie wyżej stawia uczniów potulnych, serwilistycznych, a ci którzy mają własne zdanie, nie zawsze się zgadzają z dyrektywami szkolnej władzy, są od razu wpisywani na czarną listę. O takich mówi się najczęściej, bo przecież to ONI są nieposłuszni, niegrzeczni, infantylni, aroganccy – to ci równi. Serwiliści są równiejsi.
Widać to później w relacjach z niektórymi nauczycielami. Życzę wszystkim, aby doceniali ludzi posiadających własne zdanie. Ja osobiście najbardziej cenię nauczycieli, którzy potrafią to docenić, nawet jeśli opinia ucznia jest sprzeczna z ich własną.
Może to nie do końca dotyczy tematu, ale porusza problem, który w naszej szkole istnieje i owej klasie 3D niezmiernie przeszkadza. 🙂
Muszą być bardzo zabawne te dyskusje o IIId w Pokoju Nauczycielskim. Już sobie wyobrażam Dyrektora wydającego na długiej przerwie dekrety o potrzebie podjęcia szybkiej resocjalizacji elementu destrukcyjnego z IIId, w celu ocalenia godności ciała pedagogicznego i majestatu szkoły. Cieszy mnie, że mamy przyjemność współpracować z rozsądnym i życzliwym polonistą. Pozdrawiam
Większą bolączką naszej szkoły jest fakt, iż dyrektor usiłuje wmówić sobie i innym, że to uczniowie są dla dla szkoły i nauczycieli, a nie odwrotnie. Wytwarza taki sztuczny konflikt, utrudnia na każdym kroku. Jego wybór, za parę miesięcy nie będę miał z nim nic wspólnego. Pozdrawiam p. profesora ;]
mkmk według Twoich słów mnie również niedługo czeka resocjalizacja, choć wcale nie czuje się winna, ani zdemoralizowana;) czas przeznaczony na lekcje francuskiego wolę poświęcić na czytanie lektur zadanych na polski, bo francuski i tak nie jest mi do szczęścia potrzebny,niestety pani profesor myśli inaczej i pisze w dzienniku za dużo jak na mój gust;)
A czegoście się spodziewali po dyrektorze?
Nie tylko przypomina wyglądem Dzierzyńskiego ale i ma podobne metody „wychowawcze”.
Asia,
ja tez się nie czuję winny ani zdemoralizowany, a mnie ten program objął. I Ciebie też obejmie, jak wyjdziesz przed szereg.
bo klasy D sa fajne;) ja też je najbardziej lubię – u mnie to matfizy i też sprawiają wrażenie, jakby ich było 2 razy więcej niż innych uczniów w klasach;)
Powiedzcie mi, czy to rzeczywiście tak jest, że każdej klasie wmawia się, że jest tą najgorszą? Bo od początku mojej edukacji odnosiłam wrażenie że jestem w tych właśnie, które są siedliskiem wszelkiego zła. Ktoś mi niedawno powiedział, że wszystkim się to daje do zrozumienia, w ramach motywacji. Jak dla mnie, dziwny sposób. Pamiętam sytuację, kiedy zebraliśmy niezłą burę, że mamy okropną frekwencję i kilka dni chodziliśmy ze zwiędłymi uszami, a potem dotarliśmy do danych… i okazało się, że mamy trzecią najlepszą frekwencję w szkole :p Hmm…
dzisiaj na zarzut pani z sekretariatu nauczycielka mająca lekcje z moją grupą rzuciła „Aniu czego się spodziewałaś to w końcu 3b” – jak ktoś nie chce nas uczyć to nie musi a wiem że ta konkretna pani profesor nie chce więc po co się zmusza- niech poprosi dyra o przeniesienie.
Pogadanki że jesteśmy najgorsi,najbardziej leniwi już były, tak jak rozliczanie mnie przez innych nauczycieli z tego że np. byłam na wiecu równości i że na paradach i że demonstrowałam przeciw Giertychowi. To moja sprawa co manifestuje i gdzie!
Mierzenie klas średnią czy frekwencją jest rzeczywiście przestarzałe.
Głośność może wynikać z wielu rzeczy i nie jestem przekonany, czy i ona daje jakiś obraz niezakłamany.
Jak więc wartościować (jeśli już) klasy? Myślę że dobrym kryterium jest kwestia tego jak nauczycielowi pracuje się z konkretną klasą. Choć to bardzo subiektywne kryterium, to chyba najsprawiedliwsze.
wygląda na to, że moja klasa została zaszeregowana do tych ‚mniej ważnych’, a szkoda.