Młodzież nie chce „Smoleńska”
Chciałem iść z uczniami do kina, ale pomyśleli, że pewnie na „Smoleńsk”, dlatego odmówili. Przepraszam, taką mamy młodzież.
Anna Zalewska poleca ww. film nauczycielom (info tutaj). Przyda się do realizacji priorytetów wychowawczych i do kształtowania właściwych postaw. W szkołach mamy obecnie taki klimat, że sugestie ministra odbiera się jak polecenie służbowe. Jeśli jeszcze do dyrektorów nie dotarło, to zapewne niedługo dotrze, że na „Smoleńsk” nie można nie iść.
Nie widziałem dzieła, więc nie chcę wydawać wyroku. Młodzież też nie oglądała, a mimo to ma wyrobione zdanie. Przypomina to zachowanie dziecka, które odmawia zjedzenia zupy, chociaż nawet nie spróbowało. Proszę cię, spróbuj, zjedz łyżkę za tatusia, łyżkę za mamusię, za babcię, za dziadka itd. Na tej samej zasadzie będziemy zachęcali uczniów do obejrzenia „Smoleńska”. Wiem, zupa jest za słona, film mdły, ale chociaż spróbuj, idź do kina i oglądaj tę scenę za pomyślność swojego wychowawcy, tę dla dobra historyka, tę na rzecz polonisty, a tę zobacz, aby dyrektor zachował posadę. Taką mamy władzę, sorry.
Komentarze
Iście komunistyczne klimaciki jak w PRl-u. Recydywa Homo Sovieticus.
Tylko w komunie Armia Czerwona i UB pilnowało, aby ludzie byli ulegli i posłuszni władzy. Mogli każdego zastrzelić albo wrzucić do wora a wór do jeziora.
Ale jak dziś uzasadnić takie poddaństwo i uległość i recydywę klimacików totalitarnych z poprzedniej epoki?
Belferstwo od gwałtu smoleńskiego suwerenem uczniowskim ocalone
Kumedia, panie dzieju…
A Pan, Panie Chętkowski – jak Pan odbiera cytowane zdanie ministry że „warto oglądać” (patrz cytat) ? Widzi Pan w tym polecenie służbowe?
Jest Pan przecież nauczycielem, nie jednym z wielu, ale takim jednym, blogującym w „P”.
Ma Pan wszakże wielce ambiwalentne, mówiąc eufemistycznie, publiczne podejście do autentycznych poleceń przełożonych i do standardów zawodowych, wielokrotnie i bezkompleksowo tu prezentowane.
Byłoby świetnie dowiedzieć się, co tak renomowany belfer czyni, gdy jego rekomendacje kinomanii (???) są przez własnych uczniów odrzucane.
Jakie argumenty i jaka metodyka była Panu pomocna: ZA pójsciem do kina oraz PRZECIW (zależnie, czy gusta ministry traktuje Pan jako polecenie czy zniewolenie), skoro tak zareagowali na Pana postawę uczniowie?
Niechże dowiemy się czy uczniowie nie chcą „smoleńska” czy też ta śmiała teza jest wyłącznie koniunkturalną przykrywką oportunizmu belferstwa, które tak udatną ministrę wydało?
A od mieszania uczniów do tego insynuacyjno-serwilistycznego haju byłoby lepie się…odp, pardą, odsmolić.
Lepiej dla edukacji.
🙂
@Gospodarz
Jeszcze raz zapytam o powody tego strachu! Bo Łodzią rządzi PO, a prezydentem jest p.Zdanowska z tejże partii. I ona jeszcze przez DWA szkolne lata z kawałkiem będzie, z podwładnymi, Pańskim pracodawcą. Czy Pan się boi, że Pana rozliczy za niepójście? 😉
BTW moim zdaniem warto iść żeby się pośmiać nad naiwnością tego filmu. Dość podobną do „Człowieka z żelaza”, „Katynia” czy radzieckich filmów o wielkich bohaterach rewolucji w stylu „Czapajewa”. Albo żeby zorganizować sąd nad poglądem „Film pokazuje wizję twórców”, obsadzając role odwrotnie do poglądów …;-)
Drzewiej, panie dzieju, w takich razach szło się na imprezę, klaskało w nieodpowiednich miejscach, gwizdało i tupało gromadnie. Dotyczylo to artystów niepodporządkowujących się hasłu bojkotu Wrony. Dzis tez można byłoby tak zrobić i zakłócać seanse. Ale to już nie ta młodzież niż w latach 80-ych….:)))
Obawiam się, że i dowcip i ironia tym razem Panu jakoś krzywo, inaczej zezowato wyszły. Czyli marnie. Ale i mnie też jakoś już z komentarzem nie do śmiechu. Stypa i to dosłownie.
TVPiS donosi, iż rozpoczęły się właśnie prace nad kultowym serialem PRL-bis, czyli „Czterej wyklęci i kot”.
W roku 2062 będzie to serial wspominany z łezką w oku.
Kontrowersje związane z obsadą Lidki-bis, czyli Inki będą niczym w porównaniu ze sporami o Marusię-bis.
Już niedługo do obowiązkowego Smoleńska dołączy drugi hit „O dwóch takich co ukradli księżyc”. Tu młodzież walić będzie drzwiami i oknami. Gliński chyba zapomniał o tym wiekopomnym dziele. Szkoda!
Młodzież nie chce „Smoleńska”, co za dużo, to niezdrowo.
A jak jedzenie śmierdzi z daleka?
Przepraszam, a czy sa jakies dowody na to, ze nieobecnosc danej szkoly na seansie tego filmu spowoduje jakies „represje”? Bo na razie tworzymy alternatywna rzeczywistosc. Pracuje w sredniej i nic nie slyszalem o jakichs prikazach z politbiura…
„Nie widziałem dzieła, więc nie chcę wydawać wyroku. Młodzież też nie oglądała, a mimo to ma wyrobione zdanie. Przypomina to zachowanie dziecka, które odmawia zjedzenia zupy, chociaż nawet nie spróbowało”
Prawie trochę mnie gospodarz zdziwił: nie widziałem „Smoleńska” więc nie chcę wydawać wyroku.
Pan, panie Dariuszu, jest hibernatusem? Nie wie pan, nie słyszał, niezorientowamy jest, że naczelną tezą filmu wokół której wszystko jest zbudowane, jest kłamstwo smoleńskie, pod tytułem „zamach”? Nie będzie pan wyrokował, bo dwie komisje państwowe ustaliły, jak było, a pan nie wie, co ustalily, albo się z nimi nie zgadza?
Nie ma pan zdania w sprawie kłamstwa, bezczelnego oszustwa, zamienionego w film agitacyjny?
Wygłasza pan swój brak posiadania zdania przed młodzieżą – i czego się pan po niej spodziewa? A ona po panu?
Ta młodzież nieźle czuje, wyłapuje smród oszustwa, na film nie ma ochoty. Pan zaś ją porówuje do dziecka niechcącego spróbować kaszki, ale wyrokującego o jej smaku.
Kaszka śmierdzi. Po to ma człowiek węch, żeby z niego korzystał. Po to ma rozum i poczucie moralne, żeby miał zdanie. W sprawie bezczelnie oczywistej.
I po coś, chyba, jest się belfrem. Jeśli młodzież jest czymś więcej niż kaszką, to się zastanawia: po co jest belfer?
Może jednak jest prawidłowo: młodzież odmawia pójścia do kina, bo już słyszała, że jest tam scena z gołym cyckiem. A prawidlowa młodzież dostaje mdłości na widok cycka i musi iść do spowiedzi. Czego nikt nie lubi.
„Odwaga drożeje, rozum tanieje” (D.Passent)
@Tanaka
Odchodząc od meritum: argument zaufania do jakiegokolwiek polityka jest śmieszny na całym świecie, a w Polsce jakby bardziej. Do każdej komisji tego szczebla desygnowani są co najmniej ludzie z rekomendacji polityków. Nawet sędziowie, i to ci „najświętsi” angażują się politycznie. Dlatego tak łatwo sterować ludzkimi emocjami. Fakty są następujące:
Prezydent RP, Lech Kaczyński miał rozpocząć kampanię wyborczą więc w Katyniu być musiał w tymdniu. Kancelaria premiera Tuska i strona rosyjska były przeciw (proszę poczytać chociażby GW i publikacje z 30 dni poprzedzających katastrofę). BOR nie wysłał nikogo na rekonesans, a jego szefa zamiast dyscyplinarnej odpowiedzialności awansowano. W takim zestawieniu można obronić dowolną tezę.
Trzeba zastosować znane wzorce tresury, tfu!, wychowania szkolnego: kto nie idzie na pochód pierwszomajowy, tfu!, na seans Smoleński, ten kończy bez czerwonego paska.
Albo inaczej. W ’82 kto nie szedł na pochód, ten nie jechał na zawody za granicę (klasa sportowa), więc teraz można twórczo ten pomysł dostosować do wymagań współczesności tak: kto nie idzie na seans, będzie zdawał jako lekturę obowiązkową bestsellerową „Moją walkę” Kaczyńskiego.
@Płynna Rzeczywistość
U schyłku lat 70-ych, w liceum, na pochodzie 1-majowym nie byłem ani razu. W klasie pierwszej zaspałem, a w latach następnych po pierwsze: nie chciało mi się, po drugie: nigdy nie przepadałem za zachowaniami stadnymi i tłumem, po trzecie: idiotyzmem dla mnie było machanie do jakiejś grupy zupełnie nieznanych mi ludzi. Groteskę mogę oglądać, ale robienie z siebie idioty nie mieściło mi się w głowie. Nie poniosłem żadnych konsekwencji, ale bo też miałem cudownych nauczycieli: po prostu nie zauważali mojej nieobecności.
PP.Profesorowie z IV LO w Zabrzu:
Byliście i jesteście jednymi z najważniejszych inajwspanialszych ludzi jakich w życiu poznałem. Dziękuję.
Obawiam się, że to czego oczekuje się w szkołach odnośnie Smoleńska to starsza sprawa. Już kilka lat temu znajomi z zaskoczeniem otrzymali od syna w prezencie biografię Lecha Kaczyńskiego…. Powiedzieli wówczas, że taki jest klimat w szkołach podstawowych.
Przy władzy było PO które palcem nie kiwnęło w kierunku stworzenia wolnego od religii równościowego państwa.
Proszę posłuchać co wygaduje Hanna gronkiewicz-Waltz, co zrobił Tusk 5 lat temu przed wyborami, kiedy zaczęli wprowadzać ustawy o in vitro i tabletkach dzień po(?). Jak zadbali o świeckość i obiektywizm szkół, co robili z projektami ustaw o związkach partnerskich, co Komorowski na dzień przed wyborami powiedział na ten temat (facet w ogole nie wie co to są te zwiazki partnerskie i po co to komu skoro „konstytucja określa małżeństwo….”
Mamy to na co pracowaliśmy od 27 lat. Te 27 lat temu byłam nastolatką – religijną ale przekonaną o tym, że państwo popełnia wielki błąd – ale ówcześni dorośli, którzy pozwolili wprowadzić religię do szkół są bezpośrednio odpowiedzialni za dwuznaczną naturę naszego „państwa”, nierówność społeczną w wyniku uprzywilejowania różych grup – przede wszystkim kościoła, subiektywne podejście do przepisów i ustaw itd. itd.
Na przełomie lat 70 i 80 w III LO we Wrocławiu mieliśmy „szalonego” polonistę. Co tydzień ganiał nas do teatru. Przed każdą sztuką odbywała się na lekcji dyskusja przygotowawcza. Wszystkie lekcje zawsze prowadzili uczniowie wg planu ustalonego na ok. miesiąc z góry. Nauczyciel bardzo rzadko się do nich wtrącał. Był sekretarzem POP ale na jego lekcjach nie miało to żadnego znaczenia. Po obejrzeniu sztuki zawsze była kolejna dyskusja i zawsze trzeba było napisać recenzję.
Wyobrażam sobie, że w takim systemie prowadzenia lekcji możnaby wysłać uczniów bez obawy o indoktrynację, nawet na Smoleńsk.
@ Tanaka
Od czasu do czasu zaglądam na blog Gospodarza i też co chwilę jestem zaskakiwany bezideowością tego co Pan Dariusz pisze. Postawa typu, nie oceniam, nie zabieram głosu przypomina jako żywo PO-wską „ciepłą wodę w kranie”. Jak się polityka „ciepłej wody” skończyła właśnie widzimy.
Na dobrą sprawę miejscami jest nawet gorzej, bo wydaje się, że Gospodarz tą swoją bezideowość chciałby przekazać także wychowankom.
„Nie widziałem dzieła, więc nie chcę wydawać wyroku. Młodzież też nie oglądała, a mimo to ma wyrobione zdanie. Przypomina to zachowanie dziecka, które odmawia zjedzenia zupy, chociaż nawet nie spróbowało.”
W stwierdzeniu tym wyraźnie próbuje zdeprecjonować poglądy młodych ludzi, porównując je do bezrozumnego uporu niemowlęcia. Otóż zamiar jest nikczemny, a samo porównanie nieprawdziwe. Niemowlę także ma swoje preferencje smakowe i jeżeli odmawia jedzenia zupy, to najwyraźniej ma ku temu powody. Bo – jak to już moim przedmówcy zaważyli – czuje nieprzyjemny dla niego zapach. Bo wcześniej już było karmione ową zupą i pamięta, że jej smak mu nie odpowiadał. Itp.
Młodzież nie chce iść, bo z „internetów” dowiedziała się o czym film jest, jaki prezentuje „poziom” (lub jego brak) i na tej podstawie wyrobiła sobie o nim zdanie. Ja też nie zamierzam tracić swojego czasu na oglądanie tego „wiekopomnego dzieła kinematografii polskiej”, bo już na rok przed premierą wiedziałem, że to nie będzie mój film. Głównie z powodów o których wspomniał Tanaka.
Zawsze uważałem, że nauczyciel ma nie tylko uczyć fizyki, matematyki, czy języka. Ma też, a może przede wszystkim wychowywać. Ma przekazywać uczniom pewne standardy zachowania. Uczyć ich chociażby, że nie wolno kłamać, nienawidzić innych, że należy kierować się życzliwością itp.
Nauczyciel, który mówi nie wypowiadam się o filmie, bo go nie widziałem, chociaż wszyscy zainteresowani tematem od miesięcy doskonale wiedzą o czym ów film traktuje i jakie kłamstwa widzom podaje, jest zupełnie niewiarygodny i zwyczajnie nie sprawdza się w roli wychowawcy.
Najgorsze jest to, że taki rodzaj „bezstronności” podyktowany koniunkturalnością lub niechęcią do wzięcia odpowiedzialności za wychowanie młodzieży wydaje się postawą dominującą wśród polskich nauczycieli. Kilka miesięcy temu w klasie mojego syna nauczycielka zorganizowała debatę na temat uchodźców i pozwalała uczniom wygłaszać krótkie przemówienia za lub przeciw. Większość była przeciw i bezrefleksyjnie powtarzała kłamstwa zaczerpnięte z mediów. Oczywiście nie było żadnej dyskusji nad przemówieniami, żadnego prostowania kłamstw, jedynie „czysta wymiana myśli”. To ja rozmawiając wieczorem z synem musiałem prostować i punktować kłamstwa wygadywane przez jego kolegów i koleżanki. Sam oczywiście czuł, że część argumentów jest błędna, ale nie do końca potrafił zlokalizować źródło tych błędów. Nauczyciel umył od tego ręce i zostawił uczniów z chaosem w głowie.
Tak się nie robi, Panie i Panowie nauczyciele.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Nie wyłącznie nauczanie, ale wychowywanie.
Wychowywanie na porządnego, odpowiedzialnego człowieka i obywatela.
@Krzysztof Cywiński 7 września o godz. 22:35 249154
„W takim zestawieniu można obronić dowolną tezę.”
Jestem 100% pewien, że gdyby BORowiec był na smoleńskim lotnisku, (zamiast kolegi pilota z Jaka 40), to piloci tupolewa usłyszeliby coś innego od udokumentowanej nagraniami porady „MOŻECIE SPRÓBOWAĆ, JAK NAJBARDZIEJ”.
Rady udzielonej na podstawie profesjonalnej oceny warunków pogodowych ujętej w fachowy termin „PIZDA”.
Z pewnością też smoleński BORowiec – zdalnie, za pomocą smartfonu – zapobiegłby wyłączeniu alarmu „TERRAIN AHEAD, PULL UP! PULL UP!” przez bohaterskiego pilota.
BORowiec wyłączyłby ruskie generatory sztucznej mgły.
BORowiec wyłączyłby przyciągające aluminiowy samolot elektromagnesy.
BORowiec rozgoniłby hel.
BORowiec wykryłby zdalne sterowanie zapalników 3 bomb.
BORowiec zmusiłby IŁa-76 do lądowania. (I wtedy wszystko by się wydało!)
BORowiec wyprostowałby skrzywiony kurs i skrzywioną ścieżkę.
BORowiec zmieniłby fizykę i spowodował, że inercja opadającego tupolewa byłaby zerowa.
BORowiec – znowu smartfonem – zmusiłby pilotów do rozumnego odczytywania obu wysokościomierzy.
BORowiec obroniłby tych co przeżyli przed dostrzeleniem.
BORowiec… itd., itp.
Tak więc w pełni zgadzam się z oskarżeniami urzędników z PO o brak BORu w Smoleńsku.
96 trupów to smutna sprawa, ale to już przeszłość. Natomiast przyszłość tego umęczonego, nieszczęśliwego Kraju to ciągle chodzący na wolności, a przynajmniej nie zaszczuty starannie przez media i zmuszony do ukrycia się na końcu świata porucznik Wosztyl.
Piloci tupolewa zapłacili śmiercią za swój brak kompetencji i za brak charakteru. Teraz nie tylko pisrydzyki ale i machina państwa została wciągnięta w „obronę honoru polskiego lotnika”.
Jak rozumiem nikt trenowaniem na symulatorach czy niefałszowaniem dokumentacji szkoleń się nie zajmuje.
Lech K. zapłacił śmiercią za swój podły charakter – vide lot do Gruzji i późniejsze gnojenie tego, kto mu wtedy życie uratował. W nagrodę prezydencki trup awansował na Wawel. Duda dobrze zrozumiał lekcję – hipokryzja i bezczelne kłamstwo popłaca.
Błasik w kokpicie także dostał właściwą zapłatę od losu. Także za zastraszające telefony do wdów lotników, którzy zginęli w katastrofie w Mirosławcu. Za serwilizm, za brak reform po tamtym wypadku.
Teraz stawiają mu pomniki. Następni generałowie cieszą się z nominacji. Niezależnie od swoich kwalifikacji i doświadczenia. Następne błasiki czekają w kolejce do swoich kokpitów.
Mądry Polak po szkodzie? Kochanowski wiedział, że tak nie jest.
` do snakeinweb – bredzisz czlowieku o socjalizmie bredzisz jak oparzony jak jakis dewiant nie obrazaj PRL !
Plynna rzeczywistosc – gdzie ty chodziles do szkoly w Sieprawiu czy Lapczycy , i tam tak soltys z dyrektorem szkolki 5 klasowej decydowali ? w normalnych miastach tego nie bylo .
zza kałuży,
Chyba sobie Twój wpis wydrukuję i powieszę na ścianie.
Sheli,
Dwoje zawsze ich jest. Ni mniej, ni więcej. Pióro i fiszka.
Nie chodzę do kina na polskie filmy.
Kilka razy popełnilam ten bład – wystarczy.
Dlaczego – bo niezależnie od tematu sa po prostu fatalne, slabe, aktorzy deklamujacy, dla 2, czy 3 aktorow bardzo dobrze grajacych, nie bede marnowac 2 godzin slabego ogolnie filmu. Zwyczajnie szkoda mi czasu.
Ogladanie filmow polskich w kinie zakonczylam ( z dobrymi wspomnieniami) na Potopie.
i juz.
Na obronę Pana Od Belferbloga.
Sporo osób się zdziwiło wpisem Gospodarza, przymuszanego wygodnie wyimaginowanym sobie ukazem ministry.
Ja też się temu dziwiłem, to znaczy temu zdziwieniu, bo odkąd BB śledzę, czyli od ładnych paru lat, nigdy ukazy ministerstwa i same ministry nie były tu inaczej traktowane niż ze zjadliwa kpiną a w najlepszym razie kontestacją (jeśli nie wezwaniem do sabotażu).
Teraz już nie dziwię się, a przeciwnie, szacunek do nosa i smaku Gospodarza, co do miejsca pobytu trufli, budzi niekłamany podziw pedagogiczny.
O ile bowiem ministrze film „Smoleńsk”, jak cytuje ukaz sam Gospodarz, wydawał się (cyt) wartościowy, to prawdziwe źródło imperatywu pedagogicznego nie pozostawia wątpliwości:
To jest film, który po prostu mówi prawdę… przede wszystkim mówi prawdę o Smoleńsku. I to jest coś niesłychanie ważnego – powiedział w specjalnej rozmowie z TVP Info prezes PiS Jarosław Kaczyński, po obejrzeniu „Smoleńska”. [‚http://bit.ly/2cbFjvo]
Jak wiedzą śledzący BB, nic ważniejszego od prawdy o nauczycielach i ich prawdy o uczniach na Belferblogu się przecież nie znajduje.
I tym razem jest nie inaczej, co na Nowogrodzkiej z pewnością zaowocuje. Wymianą uczniów Belferbloga na bardziej patriotycznych i spolegliwych. Belfer statystyczny może spać spokojnie, bo w prawdzie. 😉
Nie dość, że ateista, to jeszcze zombie!
gramin
8 września o godz. 0:12 249159
Nie jest rzeczą odkrywczą stwierdzić, że polscy nauczyciele pracują, a nawet żyją, w bardzo niezdrowej umysłowo atmosferze. Atmosfera jest też nie mniej niezdrowa etycznie.
Polska jest dosyć rzadkim w cywilizywoanym świecie przypadkiem kraju, w którym (w tym przypadku zakresie edukacyjnym), niemal nic nie jest pewne. Cała wiedza o charakterze naukowym, lub dobra, wynikająca w długiego i głebokiego doświadczenia praktyka, mogą – i są – co raz negowane. A ci co stosują się do wiedzy obiektywnej, lub do autentycznych, wysokich i fundamentalnie cennych wartości zarówno osobowych jak i cywilizacyjnie wspólnych, są za to karani.
Nauczyciel, który „chce żyć” wśród idiotyzmów, oszustw, łgarstw przeinaczeń, moralnych szantaży, musi się sam pozbawić pryncypiow etycznych, zglajszachtować. I musi się sam okłamywać – jaki jest dobry, w nędzym otoczeniu.
U źrodeł tej systemowej dewastacji polskiej szkoły, jest wlezienie Kościoła kat do niej i objęcie praw właścicielskich. Wlezienie łobuza moralnego, oszusta i przewciwnika nauki, odbyło się bezprawnie, co później, od tyłu sankcjonowano. Ale przede wszystkim odbyło się w drodze pomylenia rzeczy, złudzenia i nieustannej ciągoty Polaków, by być niewolnikami. Z tego nie umieją sie wyzwolić, nauczyciele – tak samo jak reszta.
Niewolnik nie chce powiedzieć sobie prawdy o tym, kim jest, więc oszukuje sam siebie.
Polski nauczyciel, w przspieszonym trybue, dokonuje teraz gwałtu na własnym rozumie, przyzwoitości, poczuciu moralnym, godności.
Nauczyciel historii ma uczyć, że „żołnierze wyklęci” są wzorem moralnym, do obowiązkowego naśladowania oraz skutecznymi żołnierzami w wojnie. „Żołnierze wyklęci”, jako przeklęci, wymordowali ponad 5,5 tysiąca zwykłych ludzi, w tym wiele dzieci i nawet niemowląt. Ich skuteczność wojskowa była żadna, bandycka – obfita.
Ten sam nauczyciel historii ma uczyć „słusznej historii Polski, opartej na Prawdzie”. Która to historia „wstaje z kolan”. To samo robi nauczyciel ukraiński – też uczy słusznej historii opartej na Prawdzie. To samo – białoruski, rosyjski, litewski, niemiecki, czeski. Prawdy się ze sobą sprzeczają, zaś kłócące się Prawdy zawsze zbliżają do wojny. Wojna w głowach już trwa. Nauczyciele są na linii frontu.
Nauczyciel fizyki musi uczyć fizyki smoleńskiej, co przedstawia film,, który bez wątpienia będzie obowiązkowy. A nauczyciele już wiedzą, że zanim będzie obowiązkiem, trzeba się wykazać czujnością i zawczasu dzieci na film zabrać. Zgwałcą własną moralność, ale pójda. Usprawiedliwienie dla niemoralności sobie znajdą.
Nauczyciel biologii tak musi uczyć, żeby nie mówić jasno, że bozia nie ulepił czlowieka, że nie było żadnych „pierwszych ludzi”. A najlepiej, żeby robił do uczniów „oko”: wicie, rozumicie, ja tak pieprzę te bzdury o ewolucji, ale wszyscy wiemy, że człowieka stworzył bozia, i pieski stworzył bozia, i kotki, i chomiki, i nasze Tatry cudne, i Bałtyk i w ogóle wszystko.
Nauczyciel astronomii – tak samo musi się zgwałcić.
Naczyciel literatury musi łgać, że „Lolek wielkim połetą, literatem i aktorem był”. Niechby próbował zaprzeczać !
„Wychowanie rodzinne i seksualne” w szkole? Miało przecież być – w ramach „kompromisu” 26 lat temu.
Katecheza w szkole, to i etyka w szkole. Jest etyka, jest wychowanie rodzinne i seksualne? Gó..o jest. I katecheza. Indoktrynacja katolicka rzadzi, a katecheta i jego właciciel biskup rządzą nauczycielem, dyrekcją i całą państwową polską szkołą.
Młodzież dostaje solidne lekcje oszustwa, obłudy, dwójmyślenia, korupcji moralnej i sprzeczności co do fundamentanych faktów. Szantażuje ją sama szkoła, nauczyciel, katecheta – i nikogo nie ma do pomocy.
Z tego muszą być złe skutki, i są złe skutki.
@ Tanaka
„Nie jest rzeczą odkrywczą stwierdzić, że polscy nauczyciele pracują, a nawet żyją, w bardzo niezdrowej umysłowo atmosferze…”
–
To elementarne, ale tylko jeśli niewczesny odkrywca WIE, że taką atmosferę czyni wybitne otwarcie umysłów grających rolę nauczycieli.
Puszka z pądorą to przy tym pikuś i belferblog.
Pzdr. 😉
@Tanaka 8 września o godz. 21:34 249169
„To samo robi nauczyciel ukraiński – też uczy słusznej historii opartej na Prawdzie. To samo – białoruski, rosyjski, litewski, niemiecki, czeski. Prawdy się ze sobą sprzeczają, zaś kłócące się Prawdy zawsze zbliżają do wojny. Wojna w głowach już trwa. Nauczyciele są na linii frontu.”
Bycie nauczycielek na linii frontu to albo głupota albo konformizm.
Bardziej rozumiem bycie na tym froncie „prawdziwie polskich, patriotycznych” księży i polityków.
Dla nich brak świeżych grobów, świeżych kości, świeżej krwi i świeżych męczenników to spadek obrotów w biznesie.
Wrak tupolewa przerobiony na różańce, pomniki, tablice, wota, medaliki i relikwie. To dopiero piękna wizja!
Niestety poprzednia ekipa bardzo im dopomogła w rozwinięciu martyrologicznego interesu tym przekopywaniem na metr, pomieszanymi zwłokami, zakazami otwierania trumien, przedwczesnymi odznaczeniami dla Rosjan, itd.
@Gekko
A ja mam dobrą pamięć – kiedyś taki osobnik o nicku ‚Gekko” psy wieszał, łagodnie mówiąc, na nauczycielach, że się jakieś w władze ośmielają krytykować, a ich, nomen omen, psim obowiązkiem, jest słuchać, robić co każą i nie dyskutować 😉 No ale właśnie mu się odmieniło i postanowił potwierdzić teorię względności w wersji „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” 😉
zza kałuży
9 września o godz. 5:40 249171
Niestety poprzednia ekipa bardzo im dopomogła w rozwinięciu martyrologicznego interesu tym przekopywaniem na metr, pomieszanymi zwłokami, zakazami otwierania trumien, przedwczesnymi odznaczeniami dla Rosjan, itd.
Poprzednia ekipa nie pomogła, o ile mówimy o państwie w miarę normalnym. Pomogła, nie bardzo kapując, że pomaga, ponieważ Polska jest krajem pełnym nienormalnych ludzi, bardzo chorych: na pustogłowie, niewolnictwo, cynizm, nienawiść, zawiść, na kompleks niższości, na ksenofobię, na rasizm, na religię smoleńską i religię katolicką.
Ziemię moża przekopywać na metr,, półtora, dwa, dwa dwadzieścia, trzy, pieć, dziesięć i dokopać się do Australii. Zawsze jakiś człowiek chory może postawić zarzut, że za mało kopano.
Pomyłki których było niewiele jak na taką sytuację, są niemożliwe do całkowitego uniknięcia. Zarzut z tego powodu jest bezczelny i cyniczny.
Zamknięte wieka trumien były z oczywistego i racjonalnego powodu: mało kto jes w stanie znieść widok mielonki zamiast ojca, matki, brata, siostry. Do tego dochodzą równie oczywiste względy sanitarne.
Wszystkie odnajdowane szczątki mogły być oglądane i identyfikowane, gdy były stopniowo wydobywane z wraku i z ziemi.
Zamknięte (niektóre) trumny, czy kopanie „zbyt płytko” – w opinii niektórych , nie ma nic wspólnego z przyczyną katastrofy. Katastrofa nie zdarzyła się z powodu kopania w ziemi.
Cała taka argumentacja ludzi chorych lub cynicznie chorych jest nic nie warta w znaczeniu merytorycznego ustalenia przyczyn katastrofy. Jest wszystko warta, ponieważ można nią grać o władzę.
Cóż, młodzież jest z natury przekorna i tyle. Swego czasu, kiedy minister Giertych wyrzucał Gombrowicza z listy lektur, uczniowie nie wyobrażali sobie życia bez właśnie tego autora. I co z tego wyszło, czytają go masowo? Mocno podejrzewam, że gdyby „Smoleńsk” miał premierę za poprzedniej władzy, byłby znacznie popularniejszy.
@zza kałuży
Zaskoczył mnie Pan – akurat po Panu nie spodziewałem się czytania bez zrozumienia. Więc po kolei:
1. Pisałem już na blogu, że fetor zalatuje od każdego ugrupowania politycznego: jedyny miły akcent stanowi moment wietrzenia. Jeżeli od każdego, to od każdego. Nie mam żadnych sympatii politycznych, a jedynie antypatie.
2. Pan nie skomentował mojego wpisu, a jedynie wymyślił historie w stylu „wybuchających parówek”, rozmyślnie lub bezmyślnie ( proszę samodzielnie dokonać oceny) przeinaczając moje słowa.
3. Jeżeli czytam np. o dojściu Hitlera do władzy, to zastanawiam się nad przesłankami, jakie musiały zostać spełnione by tak mogło się stać: kilkanaście milionów (może więcej) zafascynowanych Niemców, sytuacja międzynarodowa, antysemityzm Wielkiej Brytanii, wsparcie międzynarodowej finansjery, a w konsekwencji sukcesy dały wiarę fanatyczną, do samego końca. Mój wpis był właśnie o tym: jakie warunki musiały zostać spełnione, by pozyskać fanatyczną wiarę wyznawców.
Z szacunku dla Pana, nie chcę dokonywać rozbioru obu tekstów na czynniki pierwsze, jak dla mało lotnego ucznia.
@Chicago
Zaskoczył mnie Pan – akurat po Panu nie spodziewałem się czytania bez zrozumienia. Więc po kolei:
1. Pisałem już na blogu, że fetor zalatuje od każdego ugrupowania politycznego: jedyny miły akcent stanowi moment wietrzenia. Jeżeli od każdego, to od każdego. Nie mam żadnych sympatii politycznych, a jedynie antypatie.
2. Pan nie skomentował mojego wpisu, a jedynie wymyślił historie w stylu „wybuchających parówek”, rozmyślnie lub bezmyślnie ( proszę samodzielnie dokonać oceny) przeinaczając moje słowa.
3. Jeżeli czytam np. o dojściu Hitlera do władzy, to zastanawiam się nad przesłankami, jakie musiały zostać spełnione by tak mogło się stać: kilkanaście milionów (może więcej) zafascynowanych Niemców, sytuacja międzynarodowa, antysemityzm Wielkiej Brytanii, wsparcie międzynarodowej finansjery, a w konsekwencji sukcesy dały wiarę fanatyczną, do samego końca. Mój wpis był właśnie o tym: jakie warunki musiały zostać spełnione, by pozyskać fanatyczną wiarę wyznawców.
Z szacunku dla Pana, nie chcę dokonywać rozbioru obu tekstów na czynniki pierwsze, jak dla mało lotnego ucznia.
belferxxx
9 września o godz. 10:37 249172
–
A nie możesz tego bełkotu od czapy zachować sobie na nasiadówki w pokoju gogicznym? Skoro nie rozumiesz co czytasz to przynajmniej rób to w odpowiednim towarzystwie… hihi.
Inaczej ktoś pomyśli, że naprawdę reprezentujesz otwarty, nauczycielski umysł i bez detoxu sieci się nie obejdzie.
Puff.
Tymczasem, okazuje się że są liczni, normalni nauczyciele, którzy belferbloga (niestety, niestety…) nie czytają i o żadnym ukazie, jaki odnalazł w swej duszy i na podstawie cytatu z ministry Gospodarz, nawet by im do głowy nie przyszło.
„Uczniowie obowiązkowo na „Smoleńsk”? Zapytaliśmy dyrektorów…Ministerstwo nie wydało nam żadnych rekomendacji dla filmu ‚Smoleńsk’…”
[http://bit.ly/2cd6mqB]
Może po prostu zazdroszczą, że nie wpadli na tak medialną okazję lansu, jak wyimaginowany oportunizmem ukaz?
–
PS A jaką metodykę maja inni, obecni tu nauczyciele, na komunikowanie uczniom ukazów? Bo Gospodarz pilnie strzeże tajemnic fachu… 😉
@Płynna Rzeczywistość
Dawniej to było chyba @Parker
Ludzie różne rzeczy wieszają sobie na ścianach: jedni Kossaka inni… Cóż o gustach się nie dyskutuje, każdy ma swój 🙂
@Gekko
„Uczniowie obowiązkowo na „Smoleńsk”? Zapytaliśmy dyrektorów…Ministerstwo nie wydało nam żadnych rekomendacji dla filmu ‚Smoleńsk’…”
[http://bit.ly/2cd6mqB]
Za ten brak Panią Minister trudno mi skrytykować. Nigdy żadnej nie krytykowałem ad personam, a dostarczyły wielu powodów. Krytykowałem za skutki. Przede wszystkim krytykowałem za działania skutkujące drastycznym obniżaniem poziomu nauczania, zwłaszcza w kluczowych obszarach edukacji (STEM i czytelnictwo) oraz sabotaż w zakresie wspierania kształcenia elit (5% najlepszych). O planach, np. podniesienie progu zdawalności egzaminów maturalnych do 40% mogę mówić jedynie z entuzjazmem. Nie mówię, ponieważ to na razie plany. W Polsce aura, jaką rozsiewają za bardzo przypomina plany 5-letnie, więc szkoda czasu i atłasu.
Krzysztof Cywiński
9 września o godz. 20:59
–
Ja bym dodał, że wpis porusza bynajmniej nie problem istnienia czy nieistnienia ukazów, ale dramat akompetentnych postaw nauczycielskich.
Oczywiście, jak kto bardziej kumaty to wie, że p. Chętkowski wcale nie pisze co myśli, tylko to, co widzi i słyszy, także a nawet przede wszystkim u swoich kolegów, przyjmując rolę Prostaczka, mówiącego mową zależną…
Tym sposobem, sprytnie ukryty za gładkimi frazami, podaje treści i postawy z którymi -idę o zakład- wcale się nie zgadza.
Ja jednak, wodząc poziom kum(k)ania nauczycielskiego, porzuciłbym tę drogę.
Wychodzi bowiem na to, że donosi elegancko na kolegów (serwując absurdalną karykaturę), na uczniów (w roli dopustu bożego, adorującego niestarannie), na rodziców (oj, to dopiero chamy i prostaki nieuczone po belfersku), na władze (każde, co musowo uciśniajom wyrobników linijki i kąta z grochem) no i na rzeczywistość – bo cóż pozostaje po latach udręk zawodowych, gdy ta k…va powszechnie skrzeczy, zamiast odróżnić się od pospolitości, której przykładnie nauczają poloniści za Norwidem.
Proszę Pana, czy ja też Panu odpisałem ad rem, czy może res reją, a na rei bloga wisi coś zupełnie innego?
Na przykład: ukaz?
Hm… 😉
@Gekko
Odpisał Pan całkiem do rzeczy odwołując się nawet do nadrealizmu 🙂
Zagłębianie się w „co autor chciał powiedzieć” jest zawsze ryzykowne, gdyż we własnej ocenie zasługujemy na celująco, a Szymborska została oceniona jedynie dobrze, a i to z minusem.
Proszę sobie wyobrazić ocenę własnej maniery: bezpiecznie wieloznaczna, a jak ktoś przyłapuje zawsze można zarzucić mu prostactwo?
BTW: w publicznej oświacie przepracowałem ledwie kilka miesięcy. Równie dobrze w miejsce oświaty można by wpisać pracę w dowolnej jednostce budżetowej. Warunki pracy i płacy decydują o strukturze zatrudnienia: 4/5 kobiety, etc. z dokładnością do wyjątków. Jak pisał Mario Puzo: każdy człowiek ma własne przeznaczenie.
@Gekko
>A nie możesz tego bełkotu od czapy zachować sobie na nasiadówki w pokoju gogicznym? Skoro nie rozumiesz co czytasz to przynajmniej rób to w odpowiednim towarzystwie… hihi.
Inaczej ktoś pomyśli, że naprawdę reprezentujesz otwarty, nauczycielski umysł i bez detoxu sieci się nie obejdzie.
Puff. <
Czyż to nie wzorzec z Sevres bełkotu 😉
@Gekko
Całkiem do rzeczy, a nawet uciekając się do nadrealizmu 🙂
Nadmierne zagłębianie się w materię „co autor chciał powiedzieć” zawsze skutkuje pewnym niebezpieczeństwem: możemy być przekonani, że nasza interpretacja zasłużyła na celująco, a tu taka Szymborska zostaje oceniona na dobrze, a i to z minusem. W tym kontekście Pańskie wpisy jawią się jako alter ego, sparowany elektron, awers-rewers, a może nawet Jacek i Placek ze wskazaniem na próbę zawłaszczenia bloga 🙂
Zaś co do tego co ma wisieć to też wg. gustów skojarzeń
@Tanaka
„Ziemię moża przekopywać na metr,, półtora, dwa, dwa dwadzieścia, trzy, pieć, dziesięć i dokopać się do Australii. Zawsze jakiś człowiek chory może postawić zarzut, że za mało kopano.
Pomyłki których było niewiele jak na taką sytuację, są niemożliwe do całkowitego uniknięcia. Zarzut z tego powodu jest bezczelny i cyniczny.”
Te słowa wypowiedziała Ewa Kopacz: oficjalny przedstawiciel rządu. Nie musiała, ale skłamała. Zarzut był nie o głębokość kopania, lecz o bezczelne i cyniczne kłamstwo. Zapewniam, że do Australii nie można się dokopać spod Smoleńska
Być czy nie być tu i teraz. Rozterki z „pamiętnika łódzkiego nauczyciela”.
Jestem mamą Pana uczennicy z IA i stawiałam Jej Pana współistnienie ze światem za wzór.
Ktoś napisał – „hibernatus” – nic dodać, nic ująć. To znaczy, iż teraz nie będzie się uczyło,
co to jest kompas, lecz jak zachowuje się kompas w obecności magnesu. Autorytety
zrelatywizują oczywistość w imię usłużnych domniemań i dla polepszenia samopoczucia „osłodzą” siebie samych cynizmem. Ironia tak, cynizm nie, bo przesiąkną nim Pana uczniowie, a nie ma nic gorszego, niż nastoletni cynik.
Moja córka nie pójdzie do kina obejrzeć agitkę, bo jak uczyła się podczas lekcji historii – „Tylko świnie siedzą w kinie” i tak określiła to wiekopomne wydarzenie planowane podczas pierwszej premiery (kwiecień tego roku). Jednoznacznie.
A ja podażając za esejem Zbyszka Hołdysa puszczę dzieciakom „Robotników”.
@Tanaka 9 września o godz. 13:02 249173
Od końca.
„Cała taka argumentacja ludzi chorych lub cynicznie chorych jest nic nie warta w znaczeniu merytorycznego ustalenia przyczyn katastrofy. Jest wszystko warta, ponieważ można nią grać o władzę.”
100% zgoda. Zachowanie PO przez 6 lat dowiodło jednak, że nie wiedzieli tego ostatniego. Potrafili się tylko obrażać o to pierwsze, udając niewinne dziewice. Podsłuchy od Sowy pokazały, że ani dziewice ani niewinne. W mojej opinii raczej durne.
I żeby nie było, że ja huzia na peło. Nie, podsłuchany pełowski szef MSW jest bardzo podobny do szefa CIA próbującego nieskutecznie ukryć elektroniczne miłostki. PO nie ma monopolu na durnotę.
„Zamknięte (niektóre) trumny, czy kopanie „zbyt płytko” – w opinii niektórych , nie ma nic wspólnego z przyczyną katastrofy.”
Oczywiście. Nigdy tego nie twierdziłem. Napisałem o „dopomaganiu w rozwinięciu martyrologicznego interesu”.
Polityk na poziomie premiera, który na ochotnika dostarcza cudowny materiał do memów i klipów jest idiotą. Kwiecisty język to pole minowe a Sejm to nie imieniny u kochanej cioci.
„Zamknięte wieka trumien były z oczywistego i racjonalnego powodu:”
Posyłanie 6-latków do szkoły też ma sens. Ale przymuszanie do tego wszystkich sensu nie ma. Podobnie jak zakazywanie otwierania wszystkim tylko dlatego, że „mało kto jest w stanie znieść”
„Ziemię moża przekopywać (…) Zawsze jakiś człowiek chory może postawić zarzut, że za mało kopano.”
Chory człowiek może wiele rzeczy. Niewiedza – po tylu latach obecności Kaczyńskiego, Macierewicza et consortes w polityce – że wszystko będzie użyte i zmanipulowane w celu ataku była dziecinną głupotą. Liderów PO zgubiła arogancja. Ciężarna zakonnica na pasach się kłania.
WSZYSTKO co teraz robi PiS jest kampanią wyborczą.
Tak samo powinno myśleć PO po wypadku. Nie chodziło o dokopanie się do Australii ale o ZROBIENIE WRAŻENIA iż tego dokonano. I to Z GŁĘBOKIEGO SZACUNKU dla ofiar.
„Poprzednia ekipa nie pomogła, o ile mówimy o państwie w miarę normalnym. Pomogła, nie bardzo kapując, że pomaga, ponieważ Polska jest krajem pełnym nienormalnych ludzi, bardzo chorych: na pustogłowie, niewolnictwo, cynizm, nienawiść, zawiść, na kompleks niższości, na ksenofobię, na rasizm, na religię smoleńską i religię katolicką.
I właśnie o to nie kapowanie ich obwiniam.
Rodzic powinien dostosować wymagania do inteligencji dziecka. Każdemu ustawiać poprzeczkę na troszeczkę wyższym niż aktualne wyniki poziomie, ale rodzina się posypie gdy poprzeczka dla analfabety zostanie ustawiona na poziomie nagrody Nobla.
Nie wiem, czy Polska jest „pełnym krajem” takich ludzi jakich opisałeś ale z pewnością złożyła się z nich duża część tych 18%.
Polityk powinien to przewidywać.
Pomyłki których było niewiele jak na taką sytuację, są niemożliwe do całkowitego uniknięcia. Zarzut z tego powodu jest bezczelny i cyniczny.
Ostatnie dwa zdania „się przyczepiły”.
Tak, wszystkich pomyłek nigdy nie da się uniknąć. Ale pod ogniem pisrydzykowej wściekłej napaści trzeba było się aktywnie bronić a nie iść jak barany na wyborczą rzeź.
@Krzysztof Cywiński 9 września o godz. 19:55 249177
„2. Pan nie skomentował mojego wpisu, a jedynie wymyślił historie w stylu „wybuchających parówek”
Przepraszam, ale to pan użył akurat przykładu nieobecnego BORowca. Mógł pan użyć innego przykładu. Ja tylko napisałem, że według mnie w kolejności potencjalnych przyczyn katastrofy nieobecność funkcjonariusza BOR zajmuje miejsce 741. Dla mnie najważniejszymi przyczynami była presja psychiczna wywierana na pilota – pokłosie lotu do Gruzji, presja obecności Błasika w kokpicie i ogólnie chaos otwartego na ościerz kokpitu oraz braki w wyszkoleniu pilotów. BORowiec na ziemi to pikuś i dlatego wykpiłem.
„to zastanawiam się nad przesłankami, jakie musiały zostać spełnione by tak mogło się stać”
I akurat BORowiec przyszedł panu do głowy? 😉
@Chicago
Przepraszam, że dopiero dzisiaj odpowiadam – ogrom zobowiązań zawodowych. Mogę zrozumieć Pańską niechęć do PiS, jednak jednostronność w ocenach po prostu nie przystoi. Warto być może skonfrontować niektóre poglądy własne z opinią dosyć zrównoważonego publicysty GW:
http://www.rp.pl/Publicystyka/309119950-Piotr-Wierzbicki-o-antypisowskiej-krucjacie.html#ap-5
Pozwolę sobie przypomnieć mój wpis:
„@Tanaka
Odchodząc od meritum: argument zaufania do jakiegokolwiek polityka jest śmieszny na całym świecie, a w Polsce jakby bardziej. Do każdej komisji tego szczebla desygnowani są co najmniej ludzie z rekomendacji polityków. Nawet sędziowie, i to ci „najświętsi” angażują się politycznie. Dlatego tak łatwo sterować ludzkimi emocjami. Fakty są następujące:
Prezydent RP, Lech Kaczyński miał rozpocząć kampanię wyborczą więc w Katyniu być musiał w tym dniu. Kancelaria premiera Tuska i strona rosyjska były przeciw (proszę poczytać chociażby GW i publikacje z 30 dni poprzedzających katastrofę). BOR nie wysłał nikogo na rekonesans, a jego szefa zamiast dyscyplinarnej odpowiedzialności awansowano. W takim zestawieniu można obronić dowolną tezę.”
Wybrał Pan z niego jedno zdanie:
„BOR nie wysłał nikogo na rekonesans, a jego szefa zamiast dyscyplinarnej odpowiedzialności awansowano.”, nadał inny kontekst i wokół niego zbudował wpis o „wybuchających parówkach”, etc. Na tym szczeblu usytuowania politycznego króluje zasada CYA ( cover your a…). Z doniesień medialnych wynika, że szef POR to raczej postać mocno szemrana, ale co najważniejsze pozbawiona kompetencji do sprawowania tej funkcji. Wystarczyła notatka do Belwederu i Kancelarii Premiera:
„Z uwagi na ograniczenia czasowe jest rzeczą niemożliwą zapewnienie właściwego bezpieczeństwa dla tej wizyty”. Kompetencjom szefa BOR podlega wszystko, również sfałszowane dzienniki lotów ćwiczebnych. Podlega również szefowi MON. Nie ponieśli, żadnych konsekwencji za brak działań przed. „Paliwo smoleńskie” jeszcze przez lata będzie napędzało politykę wewnętrzną, a działania obozu przeciwnego będą jedynie ten płomień wzniecać. Nie chodzi tylko o „kopanie na metr w głąb” p. Kopacz. Marszałek Sejmu, BMK zdaniem antycypującym katastrofę: „Może Pan Prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”, „żółwik” p.Premiera, oficer nadzoru technicznego w pułku organizującym lot, który był szpiegiem GRU i nawiał: wystarczy prześledzić media i znajdzie się jeszcze kilkaset takich kwiatków. Ich zderzenie z „wybuchającymi parówkami” daje efekt piorunujący i chyba o to chodzi politykom: możliwość uprawomocnienia każdej tezy. Politycy to patologia zdolna do każdej tezy w obronie własnego wizerunku: nihil novi sub sole. Polecam artykuł o bożyszczu:
http://historia.wp.pl/title,Wladyslawa-Sikorski-i-wymiana-polskiej-elity-rzadzacej-przez-Francje-we-wrzesniu-1939-r,wid,18503715,wiadomosc.html?ticaid=117ba2
Ja panu życzę kolegi z branży, który panu będzie rekomendował szansę powodzenia jakichś działań fachowym terminem pi*da.
Na – bardzo słaby – początek, nakłaniał pana do przejechania samochodem zalaną drogą pod wiaduktem.
Ja panu życzę szefa szefa szefa szefa pańskiego szefa, który będzie pana zmuszał do popełnienia samobójstwa słowami „czy pan wie kto ja jestem” a potem pogrozi panu zemstą.
Sto procent wyznawców religii smoleńskiej to ludzie o stalowym kręgosłupie i tytanowym charakterze – na żadnym z nich takie groźby nie wywarłyby najmniejszego wrażenia.
Ja ich nazywam bezczelnymi hipokrytami, gdyż z mojego doświadczenia wynika, że najgorsi włazid*pcy rekrutują się właśnie z pisrydzykowych środowisk.
Brak zmian po Mirosławcu, podobieństwo obu katastrof, zastraszajace telefony do wdów to najlepszy pomnik dla generała Błasika. Ogdywanie roli gospodarza, otwarty kokpit, to ta „atmosferka”.
Życzę panu podróży pańskim samochodem z pańską rodziną podczas której szef szefa szefa szefa pańskiego szefa będzie z fotela pasażera panu pomagał w manewrze wyprzedzania kolumny tirów.
Na podjeździe, na zakręcie, podczas mgły i na podwójnej ciągłej.
Pokaże pan wtedy swój charakter.
@Chicago
Oczywiście ma Pan w tej sprawie rację absolutną, a problem wynika jedynie z patologii jaką są politycy. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś inny w danej chwili powinien dzierżyć władzę absolutną i trzeba się jego zarządzeniom podporządkować. Pamiętam retorsje, kiedy pełniłem służbę wartowniczą na posterunku nr. 1( główna brama uczelni) i każdemu kto nie okazał przepustki, bez względu na szarżę, wskazywałem przejście przez biuro przepustek oficera dyżurnego: nawet b. ważni pułkownicy musieli wspiąć się po kilku stopniach, kiwnąć głową dyżurnemu oficerowi i zejść po kilku schodkach. Nie czerpałem z tego żadnej przyjemności, a jedynie przestrzegałem procedur, do których mnie zobowiązano. Trafił się pułkownik, któremu nie pozwoliłem przejść i zrobił z tego nieformalną aferę. Inni woleli punktować. Jako temat pracy dyplomowej w stanie wojennym wybrałem: „Podatność słuchaczy Wyższych Szkół Oficerskich na propagandę dywersyjnych rozgłośni radiowych.”
Temat legalny, zaproponowany przez Akademię Sztabu Generalnego. Od promotora, który się przestraszył tego tematu usłyszałem, że albo zrezygnuję ze studiów, albo zmienię temat. Ponieważ uważałem, że temat jest legalny więc zmieniać go nie zamierzam inni przełożeni złożyli mi propozycję nie do odrzucenia: albo odejdę sam, albo ktoś u mnie znajdzie jakiś nielegalny pocisk. Odszedłem kilka miesięcy przed promocją na własną prośbę ze względu na stan zdrowia. Po raz ostatni pracowałem na etacie w 1987r. Od tego czasu prowadzę własną działalność na własny rachunek. Tylko człowiek pozbawiony wyobraźni może twierdzić, że wie jak by się zachował w każdej sytuacji. „Wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono”. Byłbym jednak skłonny przypuszczać, że na pewno. zamknąłbym drzwi do kokpitu i olał całe towarzystwo. Widać pilot sfalsyfikował nie tylko dzienniki lotów ale również własne postrzeganie świata: zastraszony zabił 100 ludzi? To w takim razie jak selekcjonuje się na takie stanowisko ludzi, kto tego dokonuje? Otóż po 89r. ludzie z charakterem i odwagą cywilną albo odchodzą z pełnionych funkcji sami, albo z powodu haków w życiorysie zostają do tego zmuszeni, albo giną we mgle po wizycie seryjnego samobójcy. Pacynki swoje role odgrywają lepiej lub gorzej – realną władzę jest poza wzrokiem maluczkich. Dlatego popieranie tych czy też bycie przeciw innym sobie darowuję. Jedyne , na co mam realny wpływ, to jak najlepsza praca własna i tego staram się trzymać, 🙂
„To w takim razie jak selekcjonuje się na takie stanowisko ludzi, kto tego dokonuje?”
Tzw. system. Mądrzy ludzie. Nie wolno tępić konstruktywnej krytyki. Tępić donosicielstwo. Promować fachowców a nie lizusów. Rozdzielać ścieżki awansu na fachowców i kierowników. Umieć zarządzać trudnymi charakterami.
W jednym z internetowych pożegnań australijskiego inżyniera Chrisa Burnata jest zdanie:
„The straight talking radio technologist will be missed by the Australian radio industry.”
a pod nim komentarz:
„Straight talking” may be code for irascible and contrary, and that was part of him. He was also decent, loyal, incredibly smart, sensitive, and a champion of the underdog. He will be greatly missed.
następny komentator dodaje:
„A lovely tribute to Chris. „irascible and contrary… also decent, loyal, incredibly smart, sensitive, and a champion of the underdog.” Beautifully put!
Otóż to.