Minister likwiduje godziny karciane
Obecnie nauczyciele mają obowiązek prowadzić dodatkowe lekcje, za które nie otrzymują zapłaty ekstra. To wprawdzie tylko dwie godziny w tygodniu (w liceum jedna), ale jakże uciążliwe. Dlatego większość belfrów cieszy się z decyzji minister edukacji Anny Zalewskiej. Nareszcie koniec z robotą bez wynagrodzenia (szczegóły tutaj).
Nie wiem, skąd się wzięła ta niechęć nauczycieli do godzin karcianych, ale jest ona faktem. Nie lubimy tych lekcji. Może zresztą nie samych lekcji, ale konieczności ich dokumentowania. Nie dość, że za darmo, to jeszcze trzeba prowadzić dziennik, sprawdzać obecność, wymyślać program, ewaluować oraz – co najgorsze – być kontrolowanym przez dyrekcję i różnej maści wizytatorów, tzw. policję lotną.
Godziny karciane wprowadzono kilka lat temu, ale wielu nauczycieli od zawsze prowadzi dla uczniów dodatkowe zajęcia, zwykle więcej niż wymagane minimum. Po likwidacji obowiązku nadal będziemy te lekcje prowadzić. Nie wyobrażam sobie odmówić uczniowi pomocy, zostać z nim lub nawet z całą klasą i udzielić wsparcia, przygotować do konkursu czy olimpiady. Oczywiście, są wyjątki, jak w każdym zawodzie. Nieliczni nauczyciele odmówią uczniom dodatkowej pomocy. Tylko czy tacy ludzie w ogóle powinni być nauczycielami?
Popieram pomysł pani minister, chociaż jestem świadom, że część belfrów stanie się niedostępna dla uczniów. No cóż, ten problem powinni rozwiązać dyrektorzy szkół. Szef musi umieć motywować pracowników, aby chciało im się chcieć. A jak tego nie potrafi, to żadna ustawa mu nie pomoże.
Komentarze
@Gospodarz
Tylko czemu Pan nie napisał, że autorem pomysłu „godzin karcianych” (czym się zresztą publicznie w mediach chwalił!) był szef Pańskiego ZNP Sławomir Broniarz??? 😉
Poza tym likwidację „halówek”, tego rozsadnika fikcji, popieram jak najbardziej!!!
Mądra i słuszna uwaga gospodarza. Paradoksalnie ten pomysł (choć pisowski), może pomóc w oddzieleniu dobrych nauczycieli „mentorów” od złych „belfrów”. Miejmy nadzieję, że to pomoże tym lepszym znaleźć głębszy kontakt zarówno z uczniami jak i ich rodzicami.
Likwidacja godzin karcianych tak, przez przyłączenie do pensum.
Ja nie miałem wątpliwości, że środowisko przyjmie z zadowoleniem likwidację dodatkowych zajęć dla dzieci, tych słabszych i tych zdolniejszych. I likwidację gimnazjów przyjmą z zadowoleniem, o ile uczą w podstawówce albo liceum, tam godzin przybędzie, niektórzy po dwa etaty załapią. Jak oni to robią, że 90 h w tygodniu dają radę to inna sprawa.
Tak będzie działać nowa władza napści jednych na drugich. Dziś płacą dzieci, wy też zapłacicie, nie cieszcie się.
Nie, nie zostaną lepsi, zostaną gorsi, tak działa świat.
Niedawno dowiedziałem się, że w moim dawnym liceum nie ma kółka fizycznego. Szkoła nadal jest mat-fiz, nadal ma wielkie sukcesy i bryluje na szczytach rankingów.
Ale kółka nie ma.
Nie ma też porządnej pracowni fizycznej,- to co jest nawet nie zbliża się klasą wyposażenia do tego, co było za późnego Gierka.
Na zapytanie odpowiedziano mi, że „teraz jest lepiej, gdyż uczniowie mają zajęcia w uniwersyteckich pracowniach i laboratoriach”.
Nie wiem, nie znam się.
Pamiętam tylko, że ja np. obsługi oscyloskopu i podstaw metrologii uczyłem się w szkole średniej, tak jak koledzy z technikum. Na studiach też była metrologia, ale na dużo wyższym poziomie i materiału od groma. Kolegom bez podstaw ze szkoły średniej ciężko było nadążyć.
Nasuwają się myśli o zmieniającej się roli szkoły, bo skoro niekoniecznie jest to lokalizacja laboratoriów (outsourcing w szkole?) to czym w końcu będzie szkoła?
@parkery o małych rozumkach chcą prezentacją na tablicy zastępować mikroskopy, filmiki często zastępują wykład, porządna nauka tylko po lekcjach, w domu?
Moim dzieciom posłałem tyle sprzętu, że mają lepsze wyposażenie niż w laboratorium na politechnice. Zresztą jak się wygadały to prowadzący zajęcia pożyczali od nich sprzęt.
Po latach musiałem się dopominać o zwrot.
@zza kałuży
Akurat dobrze znam szkoły mat-fiz z czołówki ogólnopolskiej (zwłaszcza te z „matexami”!), za to nie znam żadnej bez kółek fizycznych. Więc ktoś/coś Cię źle poinformowało … 😉
@parker
Halówki to było zarządzanie edukacją na poziomie szarwarku. Zniknie przede wszystkim koszmarna biurokracja i fikcja z nimi związana.
Ile by biurokracji zniknęło jakby zwolnić nauczycieli ze wszystkich lekcji?
Co to za argument, że wraz z lekcjami zniknie biurokracja.
Jeżeli godziny karciane są fikcją to tylko dzięki nauczycielom którzy tę fikcję uprawiają.
Co naprawdę się likwiduje i dlaczego to jest nic?
Cóż, z tekstu Gospodarza wynika, że likwiduje się nic, będące koniecznością planowania i dokumentowania pracy.
Dodajmy: pracy jak najbardziej ujętej w etacie (patrz: KN) i płacy, którą (patrz wpis) nauczyciele wykonywali i wykonywać będą – wystarczy tylko uwierzyć im na słowo i dokumentacji nie wymagać.
Nic tak bowiem nie cieszy i motywuje nauczycieli, jak ustawiczna praca u podstaw bez wynagrodzenia, byle bez dokumentacji czy …ewaluacji.
To się, ten ethos, potwierdza w najbardziej ulubionych zajęciach nauczycieli, którymi są korepetycje. Tam też nie ma za to pieniędzy i papierków, wszystko na słowo.
I jak nie wierzyć, że nic tak belfrów nie cieszy jak likwidacja niczego, czyli odpowiedzialności za wymierną pracę, opłaconą z góry?
To właśnie, te: odpowiedzialność i uczciwość, to jest właśnie w zakładzie pracy chronionej jest nic, stojące na przeszkodzie dobrostanowi godności nauczycielskiej.
Trafny wpis Gospodarza, odsłaniający przesłanie, jak Szydło swą ministrę – z worka na kapcie szkolne.
–
PS ktoś z tego grona może nie zrozumieć, co to jest nieuczciwość, więc gwoli oświaty: to jawna niechęć, kontestacja czy sabotaż dokumentowania pracy, za jaką pobiera się wynagrodzenie.
Na podstawie moich doświadczeń:
1. W wielu szkołach karciane (u nas tak się mówi o „halówkach”, żeby z obuwiem nie mylić; a karciane od art. 42 Karty Nauczyciela, a nie od pokera) są DODATKOWYMI godzinami (np. nie zatrudnia się do prowadzenia świetlicy nauczyciela, tylko każdy n-l ma 2 godziny tygodniowo świetlicę). Jak mamy się we dwie użerać z 70 pełnych energii 6 – 9 latków zamkniętych na powierzchni 55 m2, to chyba nic dziwnego, że nie lubię.
2. Jak ktoś prowadził koło społecznie, to nadal je w tym trybie prowadzi, bo gmina woli, żeby karciane przeznaczyć na to, co ona chce, a nie dzieci lub rodzice, lub nauczyciel. A ten ostatni skoro już 2 godziny pracuje „darmo”, to po jakimś czasie postanawia nie być „frajerem” i nie prowadzić za inne „darmo” tego kółka.
2. Do konkursów przygotowuje się poza pensum, karcianymi, nadgodzinami itd. czyli za „darmo”.
3. A po tym rządzie niczego dobrego się nie spodziewam, a za szczyt hipokryzji uznaję sprawę gimnazjów, które to wprowadzała AWS rękami min.Mirosława Handke (nauczycielski dowcip z tych czasów: „Brzydki wyraz na H? Handke”). Gimnazja powstały m.in. po to, by chronić młodsze dzieci od rozwydrzonych nastolatków. A teraz je zlikwidują, a „gimnazjalistów” wpuszczą między ochronione przez PiS maluchy (siedmioletnie)?
W każdym razie, nie będziemy się nudzić w szkole!!!
Zresztą poloniści nigdy się nie nudzą, zawsze mają co czytać, w dodatku bardzo ekskluzywnie, bo w większości manuskrypty 🙂
Karciane, to na ochłapy. Obowiązek jednej godziny? dwóch? Ha. Sam robię (3 z własnej woli i 3 z przymusu – ppp) tygodniowo. Szczerze, nie odczuwałem tego jako pańszczyznę dopóki nie kazali mi tego rozliczać. To jest bezsens.
Jeśli chodzi o podział nauczycieli parker ma absolutną rację. PiS nas nauczycieli jeszcze bardziej podzieli, a szkołach zostaną jedynie związkowcy, chronieni wiekiem i stażem i klasyczne bmw.
„Jeśli chodzi o podział nauczycieli parker ma absolutną rację. PiS nas nauczycieli jeszcze bardziej podzieli, a szkołach zostaną jedynie związkowcy, chronieni wiekiem i stażem i klasyczne bmw”. Znam placówkę, gdzie zaczęto likwidować jeden ze związków…
@parker
Znowu twoje klasyczne „Nie znam się to się wypowiem”. Ja prowadziłem i prowadzę z halówkami czy bez koło fizyczne, nawet więcej niż jedno. Ale moi uczniowie, choćby startujący w olimpiadach i konkursach, potrzebują b.dużo czasu w pierwszym semestrze i, szczególnie, przed kolejnymi terminami zawodów, a zdecydowanie mniej potrzebują w innych okresach. Na dodatek ich potrzeby często się pojawiają w związku z jakąś konkretną sytuacją.A tu ma być planowo, regularnie i to koniecznie musi być zaplanowane i realizacja „udokumentowana”. Można zrozumieć planowanie regularnych lekcji na rok z góry, ale kółek, które są ponoć dla uczniów???
Na tych godzinach karcianych to się gra w brydża, pokera, czy wojnę?
My w podstawówce na ruskim graliśmy pod ławką w pokera.
PS. Skąd ta nazwa, skąd, co to jest i po co.
@belferxxx 26 listopada o godz. 21:52 246434
„Więc ktoś/coś Cię źle poinformowało …”
O tej nauce na uczelni zamiast w szkolnej pracowni (gdy zadałem pytanie o aktualne wyposażenie) poinformował mnie jeden z uczniów szkoły na ich forum.
Natomiast co do istnienia kółka zwracam honor. Szkoła opublikowała plik w Excelu gdzie tylko jedna zakładka była opisana jako „kółka”. Reszta jako „Arkusz#”
Wśród zajęć w zakładce „kółka” nie było tego z fizyki.
Jest za to wymienione na Arkuszu5. 😉
@zza kałuży
A wyposażenie to osobna sprawa. Jak byłem w liceum był rok kopernikański 😉 i z kolegami dla swojej ówczesnej szkoły w konkursie taką kopernikańską pracownię wygrałem. Dotyczyło to paru szkół, ale … resztki po tych pracowniach w szkołach, które je dostały tam dalej są. Ale od tego czasu, w imię bezpieczeństwa, w tych pracowniach zlikwidowano dostęp do prądu i gazu dla uczniów. Z tych samych względów koła dotyczą teorii, a doświadczenia uczniowie robią poza w pracowniach uczelnianych, co finansuje miasto. Trochę tak w Warszawie, jak w USA są takie wielkie międzyszkolne i międzypowiatowe wspólne ośrodki i wypożyczalnie sprzętu (przynajmniej w stanie Nowy Jork. Przepisy o bezpieczeństwie są dla uczelni łagodniejsze, a sprzęt wykorzystany intensywniej … 😉
Pisząc mój komentarz nie doczytałem wpisu „Anny”, w którym są niezłe wyjaśnienia specyfiki godzin „karcianych” dla człowieka z zewnątrz. Dziękuję i przepraszam.
Mam przed soba swoj “rozklad jazdy” [independent school] szkoly w Toronto. Srednio trzy 3 godziny zegarowe LEKCJI dziennie. Kontrakt mowi, ze mam byc w szkole od 7:30 do 16:00. Dyrektor mogl (choc nie musial) powiedzec mi co mam w tym czasie robic. Poniewaz uczylem nauki przyrodnicze (fizyka i chemia) rzadko udawalo mi sie wyjsc ze szkoly przed 6:30.
PS 1 W innych krajach gdzie uczylem (Szwajcaria, Korea Pld) standard jest podobny.
PS 2 Komentarze znajomych nauczycieli w Polsce? No, gdybym ja tyle zarabial/a co ty, tez moglbym tak siedziec.
@schwarzerpeter
Ja znam szkoły na świecie – zabrakło tylko jednego – tam nauczyciel ma w szkole MIEJSCE DO PRACY poza lekcjami!!! Czyli pokoik paroosobowy (a w Pańskim przypadku zaplecze pracowni), jakiś komputer z internetem, jakaś drukarka, jakiś skaner etc. Wtedy siedzenie(!!!) w szkole poza lekcjami ma SENS. Bo same lekcje to 15 godzin czyli (przy 45 minutowych jednostkach takich jednostek 20). No i jeszcze w tej szkole jakiś personel pomocniczy jest – począwszy od biurowego, który robi to, co u nas np. papierkowa robota wychowawcy klasowego. Do tego o niebo mniej papierkologii … 😉
@schwarzerpeter
I jeszcze jedno pytanie – ilu w sumie i w poszczególnych grupach ma Pan uczniów – od tego też zależą(nie tylko od liczby jednostek lekcyjnych!) w znacznym stopniu obciążenie nauczyciela, choćby ilość prac do sprawdzenie domowych i klasowych etc. ??? 😉
Uczę w Kanadzie informatykę i biznes w publicznej szkole sredniej. W szkole jestem około 8, wychodzę około 15:30. Uczę 3 klasy dziennie, każda lekcja to 1 godzina, 15 minut. W ciągu dnia studenci mają 4 klasy. Nauczyciele wykorzystują ta czwarta lekcje na sprawdzanie prac i przygotowanie lekcji. Mam po 29 studentów w klasach komputerowych i 25 w klasie biznesu. Oprócz tego każdy nauczyciel się udziela poza lekcyjnie, zwykle w czasie lunchu, czasami po szkole. Nie jest to opłacane ale normalna pensja jest dużo wyższa niż średnia w Kanadzie. Status nauczyciela jest wysoki.
http://kulturaliberalna.pl/2015/11/27/olminska-komentarz-edukacja-szkoly-gimnazja/
W linkowanym przez @parkera komentarzu KL, zacytowano jedno zdanie o gimnazjach, wypowiedziane przez Jana Wróbla:
„…gimnazja „same w sobie nie są […] wadliwe, tylko popełnia się błędy w urzeczywistnianiu tego skądinąd obiecującego modelu”
Kto rozumie, dlaczego małpa z brzytwą w klatce nie uczyni z tego lokalu salonu fryzjerskiego, jest gotów do zrozumienia tego, co napisał Wróbel i, innymi słowy @parker:
„Jeżeli godziny karciane są fikcją to tylko dzięki nauczycielom którzy tę fikcję uprawiają.”
To mądrej głowie wystarczy.
Nie ma sensu w żadnym modelu, który mają realizować nieodpowiedni ludzie, nie ma sensu w żadnej reformie, która nie zaczyna się od personelu mającego ją wdrażać.
Stąd właśnie wynika belferblog, na wieki wieków, bo jakże „polonistyczny” obraz nauczycielstwa obnażający.
Polonistyczny, a więc: komu Polacy zawierzają oświatę, czyli swą stylizację w salonach fryzjerskich oświaty.
Nie ma znaczenia, czynioną gimnazjami czy sierpem, kołtun wynikowy murowany.
(polecam tekst o Kołtunie Polskim w GW z poniedziałku, dodatek ‚historia’; http://wyborcza.pl/alehistoria/1,149391,19228334,koltun-polski-historia-plagi.html).
Zapomnialam dodac ze kazdy nauczyciel ma swoje biurko w pokoju dla nauczycieli swojego deparamentu (ja dziele pokoj z trzema innymi nauczycielami informatyki). Tu mnie moga znalezc studenci w czasie lunchu czy mojej wolnej klasy. Prac domowych, testow i innych form ewaluacji jest duzo, w zwiazku z tym dosc czesto biore prace do domu. W mojej szkole jest obecnie ponad 100 regularnie dzialajacych pozalekcyjnych kolek i klubow na okolo 1200 studentow.
Dziwi mnie postawa Gospodarza!? Jestem za, a nawet przeciw. Gdzieś już to powiedziano! Ale do rzeczy. Godziny „karciane” to niewolnictwo naszych czasów. I co ciekawe dzieje się to w „zjednoczonej” Europie. Hejterzy, którzy zdominowali ten blog próbują na wszelkie sposoby utrwalić PO-PSL owski model edukacji. Niech się starają 🙂 W końcu to ich praca 😉
Byłaby pouczająca, a wręcz oświatowa dyskusja belferska, (wg Ich pojmowania świata i rzeczywistości, nie mówiąc o wiedzy czy kompetencjach) dlaczego Polska NIE jest Kanadą czy Danią albo i nawet Finlandią.
Może ma w tym, że nadal nie jest, udział jakiś oświata i poziom nauczycieli?
Bo to, że nie jest, to mało poznawcze odkrycie, nawet jak na belfra.
Polska dlatego nie jest Kanadą gdyż jeszcze za mało czasu upłynęło.
Od wojen.
W kilku poprzednich pokoleniach skutkiem działań wojennych oraz celowej działalności dwóch sąsiadów Polski wyrżnięto bardzo znaczną część Jej inteligencji.
USA Kanadzie lekarzy, oficerów, inżynierów, księży czy profesorów nie mordował. Nawet hitlerowskie Niemcy tego Danii nie robiły.
Od panowania ustroju sprawiedliwości społecznej.
Socjalizm w polskim wydaniu nie był najgorszym ale też z pewnością nie był bardziej efektywnym w rozwijaniu Kraju ustrojem niż systemy rządzenia Kanadą, Danią czy Finlandią.
Socjalizmu nie wybrali demokratycznie Polacy ale stosunkowo dobrze się do niego przystosowali. To przystosowanie jest jak mutacja genetyczna, tak powszechna, że niemożliwa do wyeliminowania w czasie krótszym niż kilka pokoleń.
Od czasów, gdy „państwo” znaczyło coś pozytywnego, tyle co „moje”. Wróć,- dla dużej części żyjących Polaków i ogromnej większości ich przodków nigdy takiej Polski nie było. Teraz żyjemy w pierwszych w historii Polski czasach, gdy w ogóle jest to możliwe!
Od czasów reformacji.
Wróć,- w Polsce nigdy nie było znaczącej reformacji…
Od czasów rewolucji przemysłowej.
Wróć,- w Polsce nigdy nie było znaczącej rewolucji przemysłowej… akurat Łódź tutaj by się pozytywnie wyróżniała…
Dlaczego Wielka Brytania ma ARM Holdings a Polska nie ma?
Bo w latach sześćdziesiątych miała Clive Sinclaira. Dziecko brytyjskich inżynierów pracujących w brytyjskim przemyśle.
Jakie szanse zakładania własnego przedsiębiorstwa („biznesu”) na początku lat 60-tych mieli łebscy ludzie w Polsce częściowo pokazuje historia inż. Jacka Karpińskiego.
Ktoś Sinclaira sekował za inteligenckie pochodzenie? Gdyby urodził się o dekadę wcześniej, czyli mniej więcej wtedy gdy Karpiński,- za jego członkostwo w AK?
Partyjni waaadcy decydowali o „poparciu” pomysłów Sinclaira i o „przydzieleniu mu dewiz”?