Obrona prawa
Nauczyciel nie tylko przekazuje uczniom nowe zarządzenia władzy, np. dyrektora, kuratora czy ministra, ale musi je także jakoś uzasadnić. Jest to konieczne, gdyż młodzież każdy nakaz bądź zakaz uznaje za bezsensowny. Jak można się było spodziewać, także dzisiejsze rozporządzenie potraktowano jak czysty idiotyzm.
Powiadomiłem uczniów, że bezwzględnie zakazane jest wychodzenie w czasie lekcji do toalety. Natychmiast kilka osób poczuło pilną potrzebę zrobienia siku. Argumentowali, a działo się to w klasie prawniczej, że prawo nie może zostać wprowadzone w chwili ogłoszenia, musi być tzw. vacatio legis. Dzisiaj ogłosiłem, ale obowiązywać powinno najwcześniej od jutra. Co miałem robić? Puściłem wszystkich do toalety.
Jak towarzystwo wróciło, zaczęła się dyskusja nad nowym rozporządzeniem. Uczniowie pytali, jaki to ma sens? Czy są dziećmi, które trzeba prowadzić do ubikacji za rączkę i pilnować, aby nie zrobiły sobie krzywdy? Przecież tu wszyscy mają po 16-19 lat? Poza tym – dowodzili – człowiek może nie wytrzymać 45 minut bez możliwości opróżnienia pęcherza.
Zapytałem – i to był mój błąd – czy nauczyciele wychodzą w czasie lekcji do toalety? Nie, prawda? A skoro oni wytrzymują, to i uczniowie mogą. Niestety, ten argument padł w zderzeniu z faktami (dowodów brak). Mea culpa, życia nie znam. Musiałem więc spróbować z innej beczki. Otóż mój dziadek mawiał, że dobry gospodarz przynosi wszystko do domu. Tę zasadę należy stosować także do wypróżniania się. Chociaż prawo zezwala korzystać ze szkolnej toalety w czasie przerw między lekcjami, to mądrość ludowa radzi nie korzystać wcale. Lepiej wypróżniać się przed wyjściem z domu i po powrocie. Będzie miło i przyjemnie, bo w szkole… szkoda gadać.
Komentarze
„Powiadomiłem uczniów, że bezwzględnie zakazane jest wychodzenie w czasie lekcji do toalety.”
W klasie córki mojej koleżanki nauczycielka zabroniła wyjść uczniowi, chociaż prosił o to, mówiąc, jak źle się czuje. To w końcu zwymiotował w klasie, okazało się, że był chory. No ale pani dotrzymała słowa: nie wolno było wyjść.
Cynizm, strach i wyrachowanie dyrektorów nie zna granic. W panicznym strachu o swoją nędzną, ale zawsze lepszą niż Nauczycielska posadę gotowi są wydać każde nawet absurdalne zarządzenie. Aby jeszcze przez chwilę poczuć władzę nad ludem wykształconym acz durnym 🙂
Ha, ha… klasa prawnicza. Stworzona specjalnie dla progenitury łódzkiej palestry? sorry, 30 lat temu wyemigrowałem z Polski, niechże Pan, Panie Darku, opowie na czym polega ta „specjalność”, bo na pierwszy rzut oka zabawne to bardzo.
Dyrektorzy tylko reagują na kretyńskie interpretacje przepisów ze strony naszych sądów i prokuratorów. Według tych interpretacji uczniowie podczas pobytu w szkole nie powinni nawet na chwilę być spuszczani z oka, choćby mieli po 17-19 lat. Jeśli im się coś stanie albo komuś coś zrobią (a NIESZCZĘŚLIWE wypadki statystycznie zdarzać się muszą!), to odpowiada konkretny nauczyciel, który miał ich pod opieką, a gdy takiego nie było, to dyrektor. No to się dyrektorzy bronią, ale wina leży po stronie naszych przepisów oraz ich interpretacji przez aparat ścigania … 🙁
Nic tak nie niszczy autorytetu prawa jak idiotyczne przepisy, a BEZWZGLĘDNY zakaz wychodzenia do toalety jest idiotyczny, nieżyciowy a sporadycznie nawet nieludzki.
Do tego takie przepisy wnoszą klimat „obozowo-więzienny” w życie szkoły i w życie społeczne. Tak wytresowana młodzież nieźle będzie się sprawdzać w bojówkach radykalno-narodowych.
belferxxx masz absolutną rację, te kretyńskie dyrektorskie zarządzenia to klasyczne d…ochrony, będące zdrową reakcją na wyroki sądów i nagonkę dziennikarzy mądrych inaczej, którym się wydaje, ze nauczyciel jest miksem niańki, ochroniarza i robota, z dodatkiem funkcji nauczania. Nie tylko uczeń musi czasem pójść do toalety, nauczycielowi też to się zdarza i nie ma zmiłuj. Ilekroć wychodzę z klasy, a wychodzę, bo nie mam innego wyjścia, myślę, biegnąc kurcgalopkiem do toalety, czy już będzie czekać pod szkołą TVN z pytaniem „a gdzie był nauczyciel”, czy tym razem mi się upiekło.
„a gdzie był nauczyciel”
A to ciekawe, bo wydawało mi się, że nie ma bardziej skorego do skarżenia o odszkodowanie społeczeństwa niż Amerykanie a przecież tam w szkołach dzieciom wolno wychodzić podczas lekcji do ubikacji.
Wystarczy wygooglować sobie „bathroom pass” albo „hall pass”.
Takie przepisy są formą terroru urzędniczego, a co gorsza Polacy się zbyt łatwo takiemu terrorowi poddają wykazując mentalność odziedziczoną chyba z carskiej Kongresówki.
Kiedyś dostałem receptę od lekarza wypisaną ręcznie, zupełnie prywatną i bez grosza refundacji. W aptece pani powiedziała, że nie może zrealizować recepty i muszę poprosić lekarza o nową, bo … NFZ nakazał akceptować tylko cyfry arabskie, a lekarzowi się zdarzyło zapisać jedną miarę cyframi rzymskimi. Wywiązała się dyskusja na temat sensu i podstawy prawnej takiego idiotyzmu. Prosiłem nawet panią o pisemne oświadczenie, że recepta jest wadliwa i nieważna. Zarzekała się, że recepta jest jak najbardziej ważna, czytelna i merytorycznie właściwa, ale przez te rzymskie cyferki recepty nie realizuje, bo ją NFZ zabije (recepta była w 100% płatna). Zawziąłem się i postanowiłem inne apteki przetestować. W trzech następnych było to samo i dopiero w czwartej dosyć renomowanej aptece wydano mi leki bez żadnych obiekcji i komentarza.
Podobnym objawem terroru urzędniczego jest kwestia ciszy wyborczej. Rozumiem, że komitetom wyborczym i mediom powszechnym można w tym względzie nałożyć jakieś ograniczenia (zakaz reklamy, zorganizowanej agitacji, ochrona punktów oddawania głosów), ale jakaś zapyziała Państwowa Komisja Wyborcza prawem kaduka zawiesza generalnie na dwa dni na terenie całego kraju wolność słowa. Durne portale zawieszają możliwość komentarzy dla osób prywatnych bojąc się nie wiem czemu jakiś milionowych kar. Żaden nie spróbował nawet protestować, zaskarżać takiego idiotyzmu, lub choćby zignorować w imię zdrowego rozsądku i wolności słowa. Każdy się asekuruje sterroryzowany niepewnością co ten urzędas sobie wymyślił i co mu strzeli jeszcze do głowy zawieszając mgliście i nie wiadomo na jakiej podstawie wolność słowa.
Gdzie nie spojrzysz, to widać takie zjawisko a ten zakaz wychodzenia do toalety to jest tego klasyczny przykład. Przykład urzędniczego terroru i co gorsza łykany bez żadnego oporu. Doprawdy nie wiem co wstrzymuje nauczycieli, aby pisemnie z uzasadnieniem odmówić wykonania kretyńskiego przepisu. Argumentów odmowy jest aż nadto. Można się powołać na klauzulę sumienia i na elementarne prawa humanitaryzmu odmawiając uwięzienia w klasie ucznia, którego spotkało nieszczęście rozwolnienia (potocznie sraczki). Można powołać się na obowiązki wychowawcze, które nie pozwalają odmówić uczniowi elementarnego zaufania na samodzielne zaspokojenie swoich potrzeb i krótkiego wyskoku do kibla. Można również powołać się na Kartę Nauczyciela, która nie naje przecież ani uprawnień, ani kompetencji, ani narzędzi do pełnienia w ramach działania szkoły roli strażnika więziennego lub strażnika obozu koncentracyjnego.
@snakeinweb 19 listopada o godz. 1:13 246326
„Takie przepisy są formą terroru urzędniczego, a co gorsza Polacy się zbyt łatwo takiemu terrorowi poddają wykazując mentalność odziedziczoną chyba z carskiej Kongresówki.”
Nie wszyscy Polacy. Kapitan Pietruczuk się nie poddał.
Masz jednak rację, że duża część ludzi stchórzy przed swoim szefem.
Na całe szczęście wstydzi się tego i usiłuje swoje tchórzostwo zamaskować.
Np. bajkami o zamachach i bombach, helach, sztucznych mgłach i zbrodniczych kontrolerach.
Normalnemu człowiekowi by do głowy nie przyszło wydawanie takich rozporządzeń.
A tym bardziej dorosłym ludziom.
Potem sie dziwimy, że ludziska nie przestrzegają prawa, np. o ruchu drogowym.
Gospodarzu, czy słyszał Pan o obywatelskim nieposłuszeństwie ?
Szanowni nauczyciele, nie martwcie się, za chwilę nasz ukochany rząd wyda rozporządzenie, na mocy którego będziecie musieli udowodnić czy żyjecie w związkach sakramentalnych, czy partnerskich. Jak partnerski, to won ze szkoły.
Obym sie mylił.
@andrzej52 19 listopada o godz. 6:29 246329
„Jak partnerski, to won ze szkoły.”
No coś ty, katechetów by wyrzucali?
@zza kałuży
Co przepustek na korytarz, do toalety etc.(w amerykańskiej szkole mnie to szokowało, bo co chwila na lekcji musiałem ją przerywać i coś podpisywać!) to na to nasi urzędnicy jeszcze nie wpadli, ale dojdą i do tego … 😉
Krytykujecie ten przypadek a może w miejscu pracy autora bloga miał miejsce przypadek, że uczniowie pod pozorem potrzeby wychodzili na 10-15 minut do ubikacji tam sobie rozmawiali palili potem wracali. Uważacie że to nieprawdopodobne taki przypadek miał miejsce u mnie w szkole kilku uczniów chcąc uniknąć przebywania zbyt długo na lekcji wychodziło sobie do ubikacji za potrzebą tam sobie przebywali z 15 minut i potem wracali. Mieli pecha, że ich wychowawczyni usłyszała ich w kiblu. W rezultacie nauczyciele uczący tę klasę zostali powiadomieni, żeby nie wypuszczać tych uczniów do ubikacji.
@saurom
Przypadki „czarnych owiec” należy załatwiać indywidualnie przy pomocy środków nakierowanych na „czarne owce” a nie robiąc z całej populacji jednorodną bandę „czarnych owiec”. Ta sama zasada dotyczy oszustów podatkowych i terrorystów. Nie można walczyć z oszustami i terrorystami traktując wszystkich w danej społeczności jak oszustów lub terrorystów. Więc ten argument mnie w ogóle nie przekonuje.
Czytam odpowiedzi i to, jak widzi to Snakeinweb i tylko się podpiszę. Widzę to podobnie, dlatego na początku dałam przykład niedawny, gdy źle czujący się uczeń, którego do toalety pani nie puściła- zwymiotował na ławkę i jak wiadomo: prowadzenie lekcji skończyło się. Ktoś musiał posprzątać, ktoś musiał zająć się chorym uczniem , normalnej lekcji już nie było.
@snakeinweb
Paranoją jest zastępowanie społecznie akceptowanych, zwyczajowych norm współżycia przepisami prawa. Problemy incydentalne wynoszą one do rangi reguły. Nielicznym w sumie przypadkom tym praktycznie nie zapobiegają a milionom życie utrudniają.
Dla szkolonych w coraz większej ilości prawników trzeba znaleźć zajęcie zatem coraz więcej sfer życia zostaje objęta regulacjami prawnymi.
Dla coraz większej ilości przepisów potrzeba większej rzeszy urzędników, funkcjonariuszy do wypełniania obowiązków z nimi związanymi, kontrolą i egzekwowaniem przestrzegania oraz karania tych, co się nie stosują …
Ale z tej pracy więcej przysłowiowych kołaczy nie będzie – wręcz będzie ich mniej, bo piekarz zamiast zająć się ich wypiekiem musi część swego czasu poświęcić na wykonywanie jałowych czynności wymaganych tymi przepisami.
No tak, ale nic się nie dowiadujemy na temat formalnego uzadanienia przez władze szkolne, dlaczego dzieciakom nie wolno pójść do toalety w czasie lekcji.
Nota bene, jest to zarządzenie łamiące prawo; ogranicza prawa obywatelskie i można je nazwać torturą.
Śmierdzi to też zamordyzmem przechodzącym w faszyzm: sikanie na rozkaz na rozkaz – zakaz wypróżniania.
Tak działała Bereza Kartuska. Żeby nie sięgać dalej.
Natomiast wyjaśnienia Gospodarza są niedostosowane do poziomu uczniów:oni są dojrzalsi.
@Anna
Wszystko się zgadza, tylko ani od dyrekcji szkół ani od nauczycieli tym bardziej nie zależą państwowe przepisy o bezpieczeństwie i ich interpretacja. Przypominam sprawę Ani spod Gdańska – nauczycielka NA POLECENIE DYREKTORA zostawiła na jakiś czas klasę 14-latków. W międzyczasie klasa (część) się głupio i okrutnie zachowała w stosunku do koleżanki. Dziewczyna po powrocie do domu się powiesiła (nie do końca wiadomo czy w związku z tym i tylko tym!)Nauczycielka dostała karę tylko o oczko niżej od usunięcia z zawodu od komisji dyscyplinarnej, przeszła długotrwałe dochodzenie prokuratorskie w charakterze podejrzanej itp. itd. Niech się w toalecie spotka przypadkiem dwóch uczniów z różnych klas i jeden drugiemu coś zrobi, niech pod wpływem np. zawodu miłosnego uczeń z okna toalety skoczy, niech kupi tamże jakiś „dopalacz” i w taki czy inny sposób zejdzie. Wina nauczyciela jest tu żadna, ale to on, według aktualnych interpretacji, będzie odpowiadał 🙁 Na tej samej zasadzie nie powinienem w trakcie sprawdzianu (często 2-godzinnego!) wypuszczać tych co już skończyli, choć kręcą się przeszkadzają. Ja ich puszczam, bo akurat uczę świetną młodzież, ale nigdy nic nie wiadomo, więc zawsze z odrobinką niepokoju … 😉
@kaesjot
>Paranoją jest zastępowanie społecznie akceptowanych, zwyczajowych norm współżycia przepisami prawa. <
To idzie do nas z USA i innych krajów multikulti. Tam ma pewne uzasadnienie bo tzw. społecznie akceptowane normy tam nie istnieją – inne ma Murzyn, inne – Indianin, jeszcze inne – muzułmanin, a jeszcze inne – Latynos. Więc to prawo jest taką protezą. U nas jest inaczej, ale za to wg.terminologii min.Sikorskiego "murzyńskość" w naszych "elytach" jest ogromna … 😉
Ja tam myślę, że to sygnał nadciągających zmian w oświacie. Symboliczny i dosłowny s jednym. Srać będziemy na komendę. Ciekaw jestem, jakie sankcje dla niesubordynowanych. W moich czasach w liceum wychodziło się w zależności od upodobań nauczyciela, po poinformowaniu o potrzebie wyjścia lub bez informowania, byle dyskretnie i w odpowiednim momencie. Brak momentu był kwitowany komentarzem lub spojrzeniem co spełniało funkcję wychowawczą. Co się zmieniło? Że ze względów bezpieczeństwa? Zakazać sikania nie można. Młodzi szybko się zorientują, że to fikcja.
Chociaż, ze sprawowania ma być ocena do średniej, i za sikanie minus, za wypróżnianie dwa minusy, wymiotowanie nie wiem, za palenie powinna być jakaś kara straszliwa, ministra wydaje się być pomysłowa. Rotę na apelu, solo, z akompaniamentem magnetofonu na przykład. Bo Rota to teraz będzie modna, zwłaszcza fragment o naszym zachodnim sąsiedzie.
@belferxxx
Ale poszczególne przypadki nie mogą być czymś, co ma wszystkich obowiązywać.
Snakeinweb ujął to tak „Przypadki „czarnych owiec” należy załatwiać indywidualnie przy pomocy środków nakierowanych na „czarne owce” a nie robiąc z całej populacji jednorodną bandę „czarnych owiec”. Ta sama zasada dotyczy oszustów podatkowych i terrorystów.”.
@ Parker
„Srać będziemy na komendę. „- jak na razie wychodzi na to, że takie prawo już obowiązuje i jest przez niektóre osoby przestrzegane skrupulatnie.
” W moich czasach w liceum wychodziło się w zależności od upodobań nauczyciela, po poinformowaniu o potrzebie wyjścia lub bez informowania, byle dyskretnie i w odpowiednim momencie.”- za moich czasów też tak było i jakoś sama tę zasadę stosuję. Nie natknęłam się jakoś na wykorzystujących to do zbiórki w wc na 15 minut z kimś, kto wpadł na ten sam pomysł.
@Anna
Nie pisałem o ” czarnych owcach” – pisałem o przypadkach, które się mogą de facto każdemu uczniowi zdarzyć – w rodzaju załamania pod wpływem nieszczęśliwej miłości, użycia dopalaczy czy pobicia przez łobuza np.. Skądinąd nauczyciel, który ma bywa, że i 500-700 uczniów nie jest w stanie przewidzieć kto mógłby(!) tą „czarną owcą” się okazać … 😉 Czytanie ze zrozumieniem ma przyszłość …
@belferxxx
Wybacz, ale mnie wkurzyłoby jako rodzica, gdyby mojego dziecka nie puszczono do toalety, gdy źle się czuł i prosił o to i wymiotowałby w klasie- to z kolei jak wiesz, może być powodem dokuczeń różnych.
@Anna
To ja rozumiem, tylko warto rozumieć TŁO takich przepisów oraz za nie odpowiedzialnych żeby oburzenie we właściwą stronę kierować!!!
Nie macie się czym w szkole zajmować?
Abstrahując od sensowności…czy nikt w szkole nie uczy, że jeśli jakiś akt ( od rozporządzenia w górę) narusza moje prawo, należy napisać do odpowiedniego organu np. ombudsman, czyli z polskiego – rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw dziecka itd. bądź też, samemu wnieść skargę do TK (jak zacznie znów normalnie funkcjonować) przy pomocy adwokata, bądź radcy prawnego?
Absolvent21 – masz rację. Wystarczy tylko uruchomić odpowiednią procedurę i sztab ludzi zaczyna pracować.
Zauważ tylko, że w efekcie tej pracy nie powstaje nic. czym mozna by się najeść, napić, przyodziać czy przed wiatrem, deszczem i mrozem osłonić.
Zatem jest to praca całkowicie JAŁOWA !!!
A przecież ci „pracujący” za swą „pracę” oczekują gratyfikacji – trzeba ich nakarmić, napoić, przyodziać i pod dach przyjąć ( tak nakazuje Pismo Św.)
Ktoś to dla nich musi zrobić !
Chyba lepiej i taniej jest nie stanowić durnych praw.
A ci, co te prawa stanowią a potem je permanentnie ulepszają niech zajmą się spiewaniem, tańczeniem , róznych fikołków wyczynianiem – przynajmniej będzie śmiesznie i wesoło.
Przez takie durne rozporzadzenia, mozna stracic zdrowie. Przez to, ze za kazdym razem trzeba bylo pytac nauczyciela o zgode wyjscia do toalety, a czesto trzeba bylo wrecz zalosnie prosic, zeby pozwolil nabawilem sie zespolu jelita nadwrazliwego. Aktualnie mam 21 lat i do tej pory nie moge przez to normalnie funkcjonowac. Gdybybym wtedy byl madrzejszy i bardziej bezczelny, powinienem wychodzic z sali i jeszcze trzaskac drzwiami, teraz nie musialbym cierpiec. Serdecznie polecam rodzicom, zeby walczyli z takimi przepisami jak te, bo inaczej moga zrobic swoim dzieciom straszna krzywde na reszte zycia.
Prawie dorosły człowiek, który nie rozpoznaje potrzeb swojego pęcherza na przerwie? Smuteczek… Jeżeli coś by się po drodze stało, np. delikwent spadł ze schodów lub zatrzasnął w toalecie, to cała odpowiedzialność spada na nauczyciela, gdyż to jemu rodzice powierzają dziecię swoje pod opiekę. To samo dotyczy się 6 latków. Przykro mi, za moich czasów nikt nauczyciela po dyscyplinarkach nie targał, jeżeli wypuszczone do toalety dziecko miało wypadek. Teraz tak. Lepiej, żeby zwymiotowało w klasie niż w toalecie, gdyż w klasie miało zagwarantowaną opiekę. Rodzicom się nie podoba? To niech szturmują ministerstwo, aby mniej restrykcyjnie postrzegało kwestię zapewnienia nadzoru nad dzieckiem i do rzeczonej toalety idzie na własną odpowiedzialność.
Dziecko od siódmego roku życia może samo wędrować lub poruszać się środkami komunikacji publicznej. Tak stanowi prawo. Więc czemu rzesze urzędasów próbują nam wmówić (dość skutecznie), że taki piętnastolatek nie poradzi sobie w łazience? Widocznie muszą uzasadnić swoje istnienie i pobory 🙂
Kaesjot, to prawda, ale, jak to „durne” prawo zostało ustanowione są de facto dwa wyjścia: ustosunkować się do niego, bądź próbować je legalnie znieść. I tyle. Skargę konstytucyjną może wnieść każdy podmiot, łącznie z osobą mającą lat np. 14, która uważa, iż akt prawny narusza jej prawa podmiotowe. Oczywiście czternastoletnie dziecko musi udać się do adwokata ze swoim przedstawicielem ustawowym, z powodu ograniczonej zdolności do czynności prawnej