Nagrywanie lekcji
Coraz więcej instytucji nagrywa kontakty swoich pracowników z klientami. Niedługo nawet rozprawy sądowe będą rejestrowane kamerą. Prawdopodobnie czeka to też szkoły. Gdy rozmawiam o tym pomyśle ze znajomymi, to nie wiem, kto bardziej się boi – uczniowie czy nauczyciele?
Korzyści z nagrywania lekcji byłyby takie, że rodzic otrzymywałby pełny obraz zachowania swojego dziecka na tle klasy. W szkole prywatnej, w której kiedyś pracowałem, rodzice czasem wpadali na lekcje i obserwowali, co się dzieje. Zachowanie klasy zmieniało się diametralnie. Bardzo lubiłem te wizyty, gdyż byłem wtedy młodym nauczycielem i miewałem problemy z utrzymaniem dyscypliny. Dlatego nagrywanie lekcji uznaję za pomoc i nie widzę w tym problemu. Inaczej jednak oceniają ten pomysł stare wygi.
Doświadczeni nauczyciele zwrócili mi uwagę, że skończyłyby się wtedy wyjścia po herbatę, kawę, na korytarz z telefonem, co czasem się zdarza, skończyłoby się prowadzenie z uczniami rozmów o d… Maryni, co też ma miejsce, opowiadanie cudownej historii swojego życia, na co nieraz schodzi połowa zajęć. W ogóle trzeba by prowadzić lekcje ściśle wg procedur, a nie jak Bóg da. Szkoła z kamerami na lekcjach to zupełnie inna szkoła, a tego przecież nie chcemy.
Komentarze
A jak się zmieniała aktywność uczniów? Zgłaszali się tak samo często, mówili, co myślą?
Ja się w liceum najwięcej nauczyłem dzięki nauczycielom, którzy procedur nie przestrzegali.
mpn
Najgorsze jest to, że wtedy nauczyciele musieliby naprawdę pracować a nie udawać.
Do sarkastycznej paranoi (zapewne w zamiarze: ironicznej) wyrażonej w wizji Gospodarza pasuje jak ulał lęk komunizmu i każdej tyranii przed inwigilacją szpiegów zza granicy.
Co prawdą lęk oblężonej twierdzy to w tyranii (zwłaszcza zniewolonych umysłów) jedynie instrument scalania rzekomo współoblężonych – strachem, ale nie brak nigdy wystraszonych i zajadłych tropicieli szpiegów na serio.
Trudno zauważyć, kiedy ta cyniczna gra o władzę nad zniewolonymi umysłami, staje się elementem zaimplementowanym w światopoglądzie nieszczęśników.
Belferblog jest banalną, ale komiczną w swej grozie tego ilustracją. Groza stąd, że czytają te bzdury na poważnie ludzie młodzi, o nieukształtowanych umysłach i niepewności autorytetów.
Do tego ostatniego grona belfrom popularnym nietrudno s i ę zaliczyć – i to jest groźne, kulturowo i cywilizacyjnie.
Wypada więc pogratulować lęków i wizji piekielnych, wytworu na miarę zaiste formatu organu wytwórczego (a czy to rozum czy belferska d pa pracownicza, to już uważni czytelnicy widzą jak na …dłoni).
Ja bym na razie, panie psorze, uważał na Pana miejscu w toaletach i przebieralniach.
Jak wiadomo, były to pierwsze „instytucje nagrywające kontakt z klientem” w kraju, w którym tak mizerny, jak uwidocznione na nagraniach narządy ethos pracy, rzutuje na lęki przed analogicznie uformowaną kulturą zarządzania strachem i wzajemnym szczuciem.
A jak już się bać na belferskim stanowisku pracowniczym, to nie rodziców z kamerami szpiegowskimi, tylko tego, że na nagraniach z lekcji polskiej szkoły publicznej uwidoczni się pustka i mgła ściemy zawodowej, czyli – nic.
Prawda bowiem jest okrutna: nagrywać puste klatki nie ma po co, belferski król jest publiczny i nagi, wystarczy wychynąć z okopów uwłaszczenia na etacie.
Jak gorejące hasło na sztandarze publicznego oświatowego pieczeniarstwa, my podatnicy i obywatele (nie powiązani interesami z etatyzmem szkół publicznych) i bez kamery „widzimy ciemność – nasi tu byli”.
A tymczasem, niechże Gospodarz korzystając z luzów w audytorium, napisze co na temat – edukacyi, czerpiąc ze swych godnych szacunku i podziwu zawodowych, a nie zgoła odmiennej wartości związkowych i politycznych przemyśleń.
Czy prawdą jest na przykład, co twierdzą w Stolycy, że najlepiej wykształceni młodzi Łodzianie przybywając do pracy w Wawie, redefiniują miejscowym standard kompetencji ogólnokształcących?
Słyszałem, że potrafią odróżnić Tuwima od T.Beama i liczą tabliczkę na palcach obu rąk, bez smartfona?
Azaliż: prawda to? Da się to do jutuba jakoś wkręcić z fejsa?
🙂
W nauczaniu i wychowaniu najlepsze efekty uzyskują ci, którzy potrafią nawiązać i utrzymać kontakt emocjonalny z grupą/klasą, a do tego jest potrzebna pewna intymność ii pewien nieformalny komponent reakcji. Formalizacja ma swoje granice poza którymi staje się szkodliwa i absurdalna!Ludzie to nie śrubki do wkręcania i wykręcania wedle woli!!!
O ocenie nauczyciela/wychowawcy powinny decydować efekty jego pracy i doskonalić trzeba narzędzia oceny i pomiaru tych efektów, a nie inwigilacji!!!
Wymien jedna instytucje w tzw. Rzeczpospolitej Polskiej (numer dowolny), do ktorej moze sie zwrocic nauczyciel, aby go SKUTECZNIE bronila kiedy mu sie znudzi rola worka treningowego dla rozwydrzonych bachorow, ich zidiocialych starych i pismackiej sfory. Nagroda za udzielenie poprawnej odpowiedzi: zgloszenie kandydatury do pokojowej nagrody Nobla.
Kara za brak odpowiedzi – dozywotni nakaz pracy jako nauczyciel.
PS Nie jestem nauczyciele i nie mam w rodzinie nikogo z tej profesji. Pomysl z wszechobecna inwigilacja uwazam za nieszczescie, ktore jednak moze byc usprawiedliwione w polskiej rzeczywistosci jako srodek obrony koniecznej. Zreszta to juz jest wprowadzane spontanicznie przez samych mlodziankow dokumentujacyh swoj innowacyjny i kreatywny stosunek do ciala pedagogicznego w celu zyskania molojeckiej slawy na jutjubie i w innych multimediach.
Myślę, że nic by to nie dało w sumie.
Młodzież (dzieci) po pewnym czasie by się zwyczajnie przystosowała i o nagrywaniu zapomniała wcale jakoś lepiej by się nie zachowywali (poza początkowymi lekcjami i poza przypadkami skrajnymi, wtedy by się pewnie poprawiło).
Dla nauczyciela niejednego pewnie by to był stres, który by spowodował gorsze prowadzenie zajęć.
A w ogóle S21 ma rację zupełną, reszta to jak zwykle pitolenie Gekko vel Eltoro vel spamu (swoją drogą nie uczyli go chyba, że sztuka pisania to sztuka skreślania)
P.S. Niedawno słuchałem dyskusji chyba w TOK FM albo w Trójce o bezpieczeństwie w szkołach i zdaniem specjalistów np. montowanie kamer w szkołach bezpieczeństwa ani standardów nie poprawia, jest to pozór, nie zmniejsza się liczba przemocy, nie jest to rozwiązanie.
Tak samo nie jest żadnym rozwiązaniem nagrywanie czegokolwiek.
Rozwiązaniem jest ciężka praca wychowawcza i współpraca nauczycieli, rodziców i uczniów.
Albo szczęście (jak się trafia już na młodzież sensowna i wychowaną:))
Nagrywanie lekcji jest dość powszechnym narzędziem w innych systemach edukacyjnych:
– Ułatwia dzielenie się wiedzą (uczeń nieobecny ma łatwiejszy dostęp do zajęć, łatwiej przejrzeć materiał przed klasówką)
– Ułatwia doskonalenie warsztatu (łatwiej zobaczyć jak działają dane metody przekazywania wiedzy, łatwiej wyłapać słabe punkty).
Potencjalną wadą jest to, że obecność kamery prowokuje nienaturalne zachowania, co może zaburzać kontakt z uczniami.
Przykłady najlepszych znanych mi zajęć z podstaw fizyki:
http://www.youtube.com/watch?v=PmJV8CHIqFc
Spamie, pisząc, że belferblog to bzdury, obrażasz sam siebie, bo przecież jesteś jego gorliwym czytelnikiem. Po co to robisz? Jesteś masochistą, czy pozujesz na świętego rodem ze sredniowiecznej hagiografii? Piszesz stylistykę pełną pseudointelektualnej metaforyki, np.”uwidoczni się pustka i mgła ściemy zawodowej”albo „wychynąć z okopów uwłaszczenia na etacie” lub „belferski krół jest publiczny i nagi”. Gdybym był złośliwy, zwróciłbym baczniejszą uwagę na ostatnie zdanie Twojego wpisu, godne uwagi ze względu chociazby na jego początek, będacy próbką archaizacji.
Dlaczego o tym piszę? Aby wypowiadać się merytorycznie nad wypowiedzią Gospodarza o nagrywaniu lekcji, trzeba być nie tylko podatnikiem, lecz również nauczycielem. Po lekturze dwóch wpisów S-21 wiem, że czytałem trafne przemyślenia podyktowane długoletnią belferską pracą, natomiast czytając Twoje, odnoszę wrażenie podobne do opinii Mickiewicza o twórczości Słowackiego, iż jest to piękny kościół pozbawiony wiernych. Pisząc prościej – wolę czytać w wypracowaniach o Wokulskim, który”po śmierci Minclowej stanął na nogi i chwycił interes we wlasne ręce”, niż Twoje poetyckie frazy ilustrujace ogólnikowe stwierdzenia o kondycji polskiego nauczyciela. Czyli, prośba o konkrety.
Nagrywanie lekcji ma sens, jest dobrą ilustracją sposobu prowadzenia lekcji, zachowania uczniów, może jednakże służyć do celów szkoleniowych. Uczniowie już dawno odkryli, iż można telefonem nagrywać „jaja”, ktore robia na zajeciach, wykorzystując swoją bezczelność i bierność prowadzącego zajecia. Gdy śledziłem filmik na You Tube obrazujacy zachowanie zakopiańskiej mldzieży ze szkoly zawodowej spiewajacej szlagier „Ona tańczy dla mnie” podczas lekcji religii, zastanawiałem sie, gdzie odbywała sie ta lekcja, czy na bezludnej wyspie? Czy belfer uczacy obok w klasie nie słyszał odglosów rozróby na za ścianą? Podobne pytania można zadawać, analizując postepowanie rozwydrzonej mlodziezy, upamietnione przez uczniów na wielu krótkich filmach. Powinny one stanowić obowiazkowy przedmiot dyskusji podczas rad pedagogicznych. Aby nauczyciel wiedział, jaka przyjąć postawę, gdy usłyszy od ucznia ,np: „Nie zrobię tego i chuj” lub „Odpierdol sie ode mnie”.
Nie jestem starym wygą, zachęcam uczniów zarówno do robienia zdjęć w czasie zajęc, jak i ich nagrywania. Jednak to jest niewinna zabawa w stosunku do paranoicznych pomysłów kontrolowania wszystkiego i wszystkich. Bo w mojej szkole nie ma kamer w salach lekcyjnych. Ale poza tym są wszędzie.
Po remoncie mamy w szkole monitoring wszędzie, łącznie z łazienkami (w toaletach są tylko głośniki). Kamery są małe ale obejmują każdy zakątek szkoły od piwnic aż po dach. Jako, że dodatkowo uraczono nas jeszcze „radiowęzłem”, to z jednej strony wszystko i wszyscy są stale oglądami i rejestrowani, a z drugiej strony nic nie sprawia tyle radości, co wysłuchiwanie kolejnych ważnych komunikatków (np. znaleziono klucze, do odebrania w sekretariacie) dyrektora siedząć na sedesie w toalecie.
Szkoła to przede wszystkich miejsce kształtowania postaw, namawiania do rozumienia sensu i przestrzegania zasad, miejsce budowania i utrzymywania właściwych relacji – między ludźmi i relacji ludzi do określonych sytuacji. Rejestrowanie każdego ruchu, nieustanne podglądanie wszystkiego i wszystkich co natychmiast pokochały sprzątaczki, próby natrętnego kierowania wszystkim i wszystkimi za pomocą radiowęzła zamienia szkołę w więzienie obsługiwane przez paranoików, miejsce które degeneruje, a nie wspiera w rozwoju.
Ach, Ino – zapomniałeś, że Spam to nie dzieciaczek w ławce, któremu można cenzurki stylistyczne stawiać, a belferblog to nie kartkówka z polonizmu.
Bzdury zawierają wpisy Gospodarza, komentarze na ogół – też.
Belfer straszący zblatowane pospólstwo etatystyczne rozwydrzonymi rodzicami szpiegującymi kamerą belfrów – to jest istota przesłania wpisu i z niej sobie kpię (również stylistycznie, adekwatnie do dętej manipulatywnej ściemy uprawianej we wpisach związkowca, korzystającego z autorytetu belfra).
Dla higieny przypomnę, że nie ma na blogu obowiązku oświatowego ani czytania ani zamieszczania form czy opinii, które są dla belferskiego umysłu niezrozumiałe lub nie do strawienia.
Gdybyż taki wybór mieli płacący przymusowo za belferstwo uczniowie i rodzice – eliminacji z publicznego zatrudnienia belfrów głupich, zakłamanych, niekompetentnych i gwałcących ethos profesji!
I o taką symetrię w cywilizacji chodzi.
PS Parę osób nie zrozumiało, że we wpisie pana psora nie chodzi bynajmniej o użycie kamery w celach warsztatowych i edukacyjnych (co oczywiście jest cenną ale trudną i belfrom nieznaną metodyką), ale śledczo-represyjnych, ze strony pracodawców i rozwydrzonych sponsorów, gnębicieli zdrowej klasy robociarskiej belferstwa publicznego.
Czytanie takich enuncjacji w wydaniu belfra-urzędnika publicznego, to zaprawdę Himalaje demoralizacji.
I tego właśnie pogrzebany etatem belfer nie pojmuje, grzebiąc każdego dnia w szkole to, czym ona w cywilizacji jest.
Pozdrowionka.
Nóż służy do nożowania. Nożownikom.
Nóż służy do strugania. Strugaczom.
Strugania wariata też. Służy.
Do czego służy kamer(k)a?
Dobre pytanie. Przyjemnie czytać Wasze odpowiedzi, Szanowni Państwo.
Chciałbym postawić na Tolka Banana – mądry wpis S-21, aliści nie mogę.
Spam mi zgrzyta między zębami natrętnie i niemiło.
Nie bez racji jednak.
Generalnie myślę, że lęk przed inwigilacją nie jest li tylko zapośredniczonym podprogowo zapisem totalitarnego doświadczenia co starszych w ich jestestwie belfrów, co prawdziwą troską o jakość relacji pedagogicznych.
To, czy miłe chwile spędzone z Marynią mają miejsce, nie zamierzam się kłócić. Sam czasem o Maryni zapodawałem – nie bez obopólnej przyjemności. Kamera niczego by tu pewnie nie zmieniła…
Nadmiar natomiast zmieni z pewnością.
Aliści: nóż służy do…
Szczepan – gdy mowa o nożu czy brzytwie, lepiej zainteresować się małpą, która ma narzędzie w ręku.
Inaczej lepiej zająć się prowadzeniem bloga o technologii, ale i tam małpa znajdzie np. interaktywność tablic jedynie jako tło swoich występów.
Małpa, oczywiście, gabinet fryzjerski postrzega jako rzeź(nię), na którą jest prowadzona i wzbudza w stadzie popłoch swą wizją, a nie zawodową pasję higieny 😉
Tak zdobywa popularność a nawet przywództwo strachem i wznoszonymi okopami twierdzy.
To banalna prawda nauk społecznych i socjopatologii zarządzania, a nie historii totalitaryzmu.
Jeśli tu coś zgrzyta w belfer-refleksjach, to tylko pospolitość ignorancji wobec uczestnictwa w społeczeństwie, prezentowanej jako martyrologia i uciśnienie.
Komentarz s-21 też uważam za celny, tyle że dyskretnie pomijający związki przyczynowo-skutkowe.
Z psychologicznym głaskiem zasyłam 🙂
Wystarczyłaby część przeszklonej ściany lub takież drzwi- jak w Stanach.
Każdy pracujący w większym przedsiebiorstwie wie, gdyż jest o tym zawiadamiany i jest mu to okresowo przypominane, że zarówno służbowy komputer, telefon jak i samochód są narzędziami służącym także do monitorowania zachowania pracownika. Jak się nie przekracza swojego budżetu (za często) i w pracy wszystko jest O.K. to pies z kulawą nogą nie zainteresuje się (nami indywidualnie, bo dział IT na bieżąco agreguje dane i raportuje szefostwu całkowity czas, jaki pracownicy spędzili np. na youtube) do czego i jak je wykorzystujemy.
Jeżeli jednak podpadniemy z jakiegoś powodu komuś, kto ma wystarczającą władzę, aby nam móc i chcieć „zrobić koło ogona”, to możemy być pewni, że wszelkie zgormadzone w firmie informacje zostaną przeciw nam wkorzystane. Mapa naszych poruszeń minuta po minucie, wszelkie teksty wpisane z dowolnej klawiatury, zrzuty ekranów, czasy trwania rozmów i wszystkie numery, cała nasza aktywność internetowa, itd., itp.
Większość szefów i wiekszość personalniaków to nie są zboczeńcy i nie podglądają nas 24/7. Ale prawie wszyscy śledzą swoich pracowników i „gromadzą na nich teczki na wszelki wypadek”.
Technologia dostacza pracodawcy „haków na pracownika” pod pozorem „nagradzania go” smartfonem, laptopem czy autem z GPSem.
Nauczyciel w szkole nie ucieknie przed monitorującymi kamerami, tak jak ja uciekałem, zawsze używając swojego prywatnego telefonu do prywatnych rozmów. Po godzinach pracy smartfon i pracowy laptop zostawały na biurku w pracy. Ku rozczarowaniu (słabo skrywanemu) moich karbowych.
Gdyby kazano mi uczyć pod okiem kamery to przychodziłbym do szkoły z timerem, na którym miałbym nastawione 8 godzin pracy. I nigdy, przenigdy nie pracowałbym bez dodatkowej zapłaty dłużej niż 8 godzin dziennie oraz 40 godzin w tygodniu. Za opiekę nad dziećmi na wycieczce w nocy w schronisku, czyli za każdą godzinę ponad 8, żądałbym nadgodzin, płatnych 1.5 raza plus delegacji i diet. Za wyjazd w weekend – dwukrotnej stawki. Zwrotu kosztów mojego jedzenia, noclegu, biletów – to absolutne minimum.
Spamie!
Pomijając ostentacyjność i bezpretensjonalność Twojego porównania, gdyż – jak mówił Pan Onufry Z. – małp gatunków przeróżnych wśród ludzi odnotowujemy wiele, nie tylko wśród nas belfrów, piszę, co następuje.
Nie tylko małpa może wpaść w paniczkę, gdy widzi, że fryzjer całkiem zielony, a zakład dysponuje brzytwami cokolwiek tępawymi. Nawet tępa brzytwa w łapach najbardziej bystrej małpy szkód może narobić wiele. Najsampierw samej małpie, gdy ją rozdrażnić. A potem domownikom szkolnikom. Czytaj to jak groźbę. Tak głupio jeszcze bowiem nigdy w systemie nie było! I już najgłupsze małpy widzą – w tym ta pisząca do Ciebie – co się dzieje.
Ciąganie małpy po salonach fryzjerskich to wyśmienity sposób na jej podkurzenie. Bo zazwyczaj małpa tylko szyby reklamowe ogląda i z higieny może se popatrzeć na maść na porost włosków…
Imputowanie zaś, że źródłem podkurzenia jest np. interaktywna tablica, z brzytwą na podorędziu, jest – wybacz – dość ekscentryczne. Małpa-belfer szuka brzytwy, gdy widzi, że TI omija go szerokim łukiem, gdyż pilotażem jest obłożona, jak migdałki ropą.
Martyrologiczny klucz – (brrr!) zgoda – nie na wiele może się zdać. Rzutując jednak, że tak powiem, na tło społeczne, pokazać może interesujące zależności, które nie tyle skompromitują z założenia (niektórych rozmówców) tępych belfrów, co z dnia na dzień coraz bardziej amoralny, głupi, niewydolny, ahumanistyczny system. Kamerka jest tu tylko, że tak powiem, „pars pro toto”. Czytaj „toto” wieloznacznie…
Polecam jako lekturę „Neoliberalne uwikłania edukacji” Pań Potulickiej i Rutkowiak…
Dziękuję za głask. Liczony po nim byłem do dziewięciu 😉
Szczepanie, nawet bezpretensjonalne i ostentacyjne metafory stanowią jak widać dla belfrów wyzwanie intelektualne nie do pokonania.
„Małpa z brzytwą ” to nie odniesienie do persony czy jej owłosienia, ale poziomu kompetencji zawodowych i społecznych w posługiwaniu się narzędziem pracy czy też poznania (nie chodzi o miasto).
Pasuje jak ulał nie do ontogenezy szacownych, nominowanych etatem publicznym do funkcji belfra osobników homo sapiens (od: sapania pod ciężarem niedopasowanej funkcji), ale do kompetencji właśnie.
Na nic małpie takiej zakłady fryzjerskie, ona na swym uwłaszczeniu gogicznym macha brzytwą, pewna bezkarności, ze skutkiem dla podmiotu edu coraz bardziej widocznym – i nie jest to, wbrew mniemaniu małpy, edukacja, ale kalectwo publiczne.
Także samo małpa edu, na widok kamer czy innych narzędzi nowoczesnej metodyki, a także norm czy standardów pracowniczych, widzi jedynie klatkę i represję, jaką otaczające ją, jak mniema, silniejsze małpy, zamierzają pozbawić bananów etatowych (małpa sądzi, że zarabia na nie wymachując brzytwą, bo w zamian spadają jej do gąbki same, a la Karta N.).
Jakby małpa mogła, to by całe społeczeństwo brzytwą zapędziła do ław i cenzurek podług swego wymiaru, aby zapewnić sobie bezpieczne żerowisko i społeczne banany.
Dlatego to przejawy świata cywilizowanego widzi małpa jako zamach na swe przywileje, prawem kaduka i brzytwą wymuszone, i taką miarą świat ocenia.
Na przykład to, żeby małpy oglądać nie było można w pracy, tylko wrzucać jej banany w ciemną czeluść systemu, po kres ludzkiego świata.
To małpy bowiem, siedząc tam gdzie banany spadają czy małpa siedzi czy się miota, czynią system swym bytem zawodowym, jęcząc i biadając że drzwi klatki zamknięte.
Owszem, zamknięte – ale od środka, bo chętnych do małpiego gaju z gwarantowanymi bananami coraz więcej, a drzew bananowych, na skutek małpiego chlastania brzytwą – coraz mniej.
Szkoła to systemu zaiste publicznie małpiego rozumu, co może byłoby i śmieszne, gdyby te straszne czasy wszechobecnego systemu niekompetencji i nieprawości, nie przeszły do historii, pozostając reliktem mentalności jedynie w małpich gajach publicznego zatrudnienia.
Kłopot w tym, że po przymusowej przebieżce ścieżką zdrowia w tym gaju małpiego akademosa, młodzież nasza wychodzi w świat normalny i – głupieje.
A najgłupsze i najmniej zaradne osobniki, wiedzione syndromem sztokholmskim, do klatek gaju „edukacji” powrócić usiłują, i tak system żywi się sam, co lokalne stadko zwie belferstwem.
Społeczeństwu pozostaje bananami utrzymywać to towarzystwo z dala od brzytew, jakkolwiek wynik edukacyjny małp zatacza tym sposobem błędne i zbyt kosztowne koło, wracając do punktu wyjścia ewolucji.
Za to blogosfera osiąga w wynajdywaniu koła stan blogo-sławiony, co przekłada się na sławę w mediach i wartość rynkową blogerów.
Miejmy nadzieję, że skorzystają z okazji i zamienią etatową na podatkach martyrologię na weryfikację sławy i chwały zawodowej na wolnym rynku.
I taniej to i zdrowiej dla społeczeństwa tudzież dla wyniku rozumu edukacyjnego.
Smacznego.
I co by to wg ciebie dało?
Bo ja widzę jeden efekt, większa głupawka uczniów (gdy np. będą widzieć swoich przechodzących korytarzem kolegów) i większe rozproszenie koncentracji uwagi.
Ale czekam na listę zalet albo chociaż drobnych korzyści.
P.S.
Komentarz do Emilii był skierowany.
@ Spam
Chyba się – na wzór odpowiedzialnej małpy – na wszelki upadek: obrażę.
Bo wkurzać sił – po tym bombardowaniu – już nie mam ;-).
Naloty dywanowe dobre były swego czasu: ryły wszystko do piątego piętra w głąb. Amerykanie i dziś lubią takie bombki spuścić gdzieś na pustyni. Jakim bombowcem latasz azaliż?
Nie zapominaj, że i szympansy czasem mięska lubią zakosztować, a każda małpa – wystawiona na widok publiczny – to naturalny w swej filogenezie aktor!
Masz rację w wielu rzeczach, tuszę jednak, że owe racje budujesz cokolwiek pochopnie i zamiast karabinka wyborowego używać, stosujesz kompanię haubic z krótką lufą i pociskami rozpryskowymi.
Systemu nie da się wysadzić w powietrze – nawet najgłupszy – a omawiany przez nas wcale taki nie jest – może ewoluować. Jako małpa cywilizowana wolę philipsa w siatce z drucików niż brzytwę bez.
Poza tym – chyba zanadto przejąłeś się Tuwimem z „Balu w Operze”. Cytuję:
Na przystankach dawnych zwierząt
Siadło szpetnych małp dwanaście
I zaczęły małpi nierząd
W planetarne siać przepaście.
Obręcz niebios w pęd szalony
Złe puściły małpiszony,
Skaczą, kręcą się, iskają,
Jak za kratą swojej klatki,
I czerwone pulchne zadki
Ziemi, krążąc, wystawiają.
To już doprawdy przesaaada! Wszystkiemu winne są małpy nauczyciele?
Na zdrowie!
Najbardziej interesujące na lekcjach są osobiste komentarze i anegdotki nauczycieli dot. danego zagadnienia, a nie ścisłe trzymanie się tego, co i tak jest w książce. Czy kamery nie wywołałaby takiego szwabskiego porządku, ale kosztem polotu i zainteresowania tematem?
Bardzo dobrze. Nagrać wszystkie lekcje w ciągu jednego roku szkolnego. W następnym znieść obowiązek uczęszczania na nie. Niech się młodzież uczy z nagrań. A do szkoły tylko na klasówki.
@Ino
Pragnę zaprotestować przeciwko nazywaniu twórczości użytkownika Spama ‚pseudointelektualną metaforyką’. 😉
Chcę zwrócić uwagę, że treść jaką niesie jest jasna i zrozumiała. Owszem, może obraźliwa. Może za ostra. Może nie trafiająca w Twój gust. Ale sens ma. Nie trzeba się go domyślać. Jest też ta treść wyrażona na swój sposób oryginalnie, choć nie każdemu musi się podobać. To już jednak wystarczy by twórczość użytkownika Spama była jakościowa lepsza niż twórczość wielu współczesnych poetów (której to sensu często nie sposób się nawet domyślić). Stąd przedrostek ‚pseudo’ pozostawiłbym właśnie dla nich.
@Michał
Ta treść trolla Spama jest w stylu wezwań Katona („Kartagina…”) czyli jednozdaniowa – „Szkoły publiczne są be i ich nauczyciele też z definicji, a reszta z tego wynika” .Nie jest to zbyt oryginalne(klasyczne myślenie neokonserwatystów) ani słuszne, a chamskim językiem wyrażane. Odzwierciedla też dokładnie interesy drogich szkół niepublicznych – ja bym utożsamiał Spama z niejakim Wróblem – dyrektorem Bednarskiej i pokazywanym do znudzenia przez panów mediów dizennikarzyną…;-)
S-21,
eeeee, teraz to przegiąłeś.
Jak cię lubię, to Wróbel ma dystans do siebie, zmysł autoironii, brak mu takiej arogancji i nienawiści do nauczycieli jak ma gekko vel eltoro vel spam.
No i Jan Wróble odniósł jakis tam sukces, na pewno nie wypisuje pierdół anonimowo w necie.
To nie ta liga…
@grześ
Ty znasz medialną kreację Wróbla, a ja go znam z realu…;-)
a no to chyba że tak, osobiście go nie znam i faktycznie nie mogę nic o nim powiedzieć.
Ale że tak powiem w mediach prezentuje się nieźle, szczególnie jak go porównam z prawicowymi dziennikarzami innymi.
@S-21
Nie pisałem, że treść jest oryginalna, ale sposób jej wyrażania. Na swój sposób. 😉
@anka
„Najbardziej interesujące na lekcjach są osobiste komentarze i anegdotki nauczycieli dot. danego zagadnienia, a nie ścisłe trzymanie się tego, co i tak jest w książce. Czy kamery nie wywołałaby takiego szwabskiego porządku, ale kosztem polotu i zainteresowania tematem?”
W mojej szkole kamery wlaczone sa caly czas. Wszyscy sa przyzwyczajeni, nie ma problemu, bo nikt nie ma nic do ukrycia.
Anegdotki tez nauczyciele opowiadaja, dzieci smieja sie do rozpuku, a rodzice szczesliwi. Dzieci czasem niesforne trzeba wyrzucac na korytarz. Rodzic widzi za co dziecko zostalo wyrzucone i nie protestuje. Nauczyciele maja jasne wytyczne kiedy i jak reagowac na problemy w klasie. Zdarzaja sie uwagi rodzicow co do sposobu prowadzenia lekcji. Sa one traktowane jako material do kolejnych szkolen, nie jako atak na nauczyciela. Jak nauczyciele maja wole doskonalic sie w zawodzie, traktuja takie uwagi powaznie i z szacunkiem. Zdanie rodzicow tez sie liczy.
Uwazam, ze kamery moglyby nieco uzdrowic publiczna szkole, bo wiele sie dzieje w zamknietych dla swiata klasach szkolnych. Brak kontroli niestety demoralizuje, a w klasach nie ma zadnej kontroli.