Jak się zaprasza na studniówkę?

W obydwu liceach, gdzie pracuję, na studniówkę zaproszono mnie na najwyższym poziomie kurtuazji. Nie stało się to przypadkiem. Uprzedziłem młodzież, że takiej formy oczekuję. Kto z pracowników nie wyjaśnił, jak chce być zapraszany, temu dano zaproszenie byle jak. Teraz nauczyciele narzekają.

Uczniów mamy wspaniałych. Mam nawet wrażenie, że coraz lepszych. Jak im mówię, że mają schować telefony, nie żuć gumy podczas odpowiedzi, mówić „dzień dobry” na mój widok, używać przy mnie tylko języka literackiego, nie razić moich uszu wulgaryzmami, to uczniowie dokładnie tak się zachowują. Muszą tylko wiedzieć, jakie są oczekiwania nauczyciela. 

Są jednak nauczyciele, którzy oczekują, że młodzież się domyśli, iż trzeba wręczenie zaproszenia na studniówkę poprzedzić kilkoma komplementami pod adresem zapraszanego, że należy wręcz go dopieścić miłymi słowami. Nauczyciele nie wyjaśniają, a chcą, aby uczniowie sami z siebie mówili im „dzień dobry”, wyjmowali gumę z ust, ręce z kieszeni, nie rzucali wulgaryzmami itd. 

A skąd młodzi mają wiedzieć, jak należy się zachowywać? Przecież obecnie co człowiek, to inne pojęcie o kulturze. Dzieciakom trudno się w tym połapać. To, co dla jednego nauczyciela jest dobrym zachowaniem, u innego jest brakiem kultury. Zresztą skąd mają dzieci czerpać wzorce? Nie ma już wzorców. Jest tylko jasne i konkretne formułowanie oczekiwań. Cała klasa ma wstać i pilnie słuchać, gdy jestem zapraszany na studniówkę. I mam się poczuć mile widziany. Stało się tak, jak chciałem. Nastolatki są wspaniałe.