Skąd wziąć 25 tysięcy nauczycieli? Brakuje nawet polonistów
Jeśli dyrektor postanowił, że pójdzie na urlop dopiero wtedy, jak skompletuje zespół, to chyba nie pójdzie. Brakuje nauczycieli nieomal wszystkich przedmiotów, nawet polonistów.
Jak wylicza Robert Górniak na stronie „Dealerzy Wiedzy”, liczba wakatów zbliża się już do 25 tysięcy (podaję za „Głosem Nauczycielskim” – zobacz tutaj).
Nie dziwi ponad tysiąc sto wakatów nauczycieli matematyki, zdumiewa natomiast prawie tysiąc wolnych etatów dla polonistów. Właściwie w każdym dużym mieście powinno zwołać się sztab kryzysowy z udziałem kuratora oświaty, aby ustalić, co robić, jeśli nauczyciele się nie znajdą.
Karta Nauczyciela zezwala na czasowe przeniesienie nauczyciela z jednej szkoły do innej. Zwykle odbywa się to na prośbę pracownika, ale prawo zezwala też, aby inicjatywa była po stronie pracodawcy. Można by się rozejrzeć po mniejszych miejscowościach i poszukać tam specjalistów. Należałoby ich oddelegować czasowo do pracy w szkołach, gdzie są największe braki.
Przyjeżdżał do mnie w minionym roku szkolnym na praktyki nauczyciel z mniejszej miejscowości. Opowiadał, że musi zdobyć kwalifikacje do nauczania kolejnego przedmiotu, gdyż nadal chętnych do pracy w szkole w jego regionie jest więcej niż etatów. Ludzie wciąż walczą tam o godziny.
Żeby zapełnić wakaty, potrzebne są pieniądze. Albo trzeba zapłacić nauczycielom, których się oddeleguje do pracy w innych szkołach, albo należy podwyższyć wynagrodzenia w oświacie, wtedy sami się znajdą. Władza jednak nic nie robi, jedynie zniosła przepis, że nauczyciel nie może pracować na więcej niż półtora etatu. Teraz już może. I to niby ma być rozwiązanie problemu?
Komentarze
PO co komu POlonisci? Przecież cały naród nic tylko szpanuje i szpanuje w obcych jenzykach.
Tam spelowanie o wiele łatwiejsze. A o gramatyce to już nawet jąkała nie wybąka ani słowa
@Gospodarz
Sprawa jest prosta – trzeba WIĘCEJ ZAPLACIĆ ( w różnych formach!) w deficytowych specjalnościach – to się nazywa RYNEK PRACY czy jakoś tak…. Skoro poprzednicy POPiS wywalczyli nam kapitalizm, to trzeba wyciągać WNIOSKI … 😉
Jeszcze raz wklejam ku edukacji https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/brak-nauczycieli-to-tylko-wierzcholek-gory-lodowej-szykuje-sie-kleska/0bbpy8m,79cfc278
@Gospodarz
Co się działo wczoraj i dziś rano ze stroną Polityki i Pańskim blogiem – były kompletnie niedostępne? 🙁
@wladimirz
Redakcja Polityki podała, że był atak hakerski. Działał tylko Facebook i tam była notka o problemach.
Pozdrawiam
Gospodarz
Zgadzam się, nawet dyrektorzy w mniejszych miejscowościach „straszą”, że mieliby (gdyby nie RODO) całą szufladę CV. Nauczycieli na prowincji wciąż wielu. Jednak w dużym mieście trudno się utrzymać z nauczycielskiej pensji.
@Gospodarz
>Władza jednak nic nie robi, jedynie zniosła przepis, że nauczyciel nie może pracować na więcej niż półtora etatu. Teraz już może. I to niby ma być rozwiązanie problemu?<
A co zrobiły władze b.bogatych wielkich miast, ze stolicą na czele??? Braki kadrowe w szkołach to pośredni skutek ich bogactwa i w nich one występują, a w tym bogactwie jest KLUCZ do rozwiązania problemu. Ale są i inne możliwości – każde takie miasto ma np. swój zasób pustostanów … 😉
Ostatnio na jakiejś imprezie spotkałem polonistę z wykształcenia, scrum-leadera z zawodu. Mam nadzieję, że to nic nieprzystojnego.
To, że na tzw. prowincji jest dużo nauczycieli nie wynika z tego, że tam jest tańsze życie i łatwiej się utrzymać, jak twierdzi autorka artykułu z Onetu, ale z tego, że powiatowy rynek pracy jest inny. Ceny na prowincji nie są niższe, owszem mieszkania są tańsze, ale już rachunki za media, ceny w sklepach są takie same jak w dużym mieście, a ponadto dla pracy w szkole na prowincji często nie ma alternatywy, więc jeśli ktoś zaczął już pracę w oświacie kilkanaście lat temu to teraz niczego raczej poza szkołą nie znajdzie. Dzielenie nauczycieli na tych z wielkich miast i tych z prowincji jest szkodliwe i działa na niekorzyść całego systemu edukacji.
@malbe
To porównaj choćby ceny MIESZKAŃ (wynajęcie, nie mówiąc o kupnie) w stolicy i w Polsce powiatowej, gdzie zresztą większość tych nauczycieli mieszka w domach RODZINNYCH. A ceny innych rzeczy też się różnią – wystarczy zaledwie 100 km od Warszawy przejechać do jakiejś Łomży, Ostrołęki, Zambrowa czy Ostrowi Maz. No i różnią się DOCHODY ludzi – jest masa atrakcyjnych finansowo ofert w wielkich miastach – więc nauczyciele mają WYBÓR …
@malbe
„Niedzielenie” nauczycieli z pewnością działa na korzyść wielu nauczycieli, ale na niekorzyść uczniów. Może należy się zastanowić po co w ogóle są szkoły. Czy głównym celem ich istnienia jest zapewnienie edukacji uczniom, czy miejsc pracy na prowincji.
@malbe
No i jeszcze jedno – w Polsce gminno-powiatowej w szkołach nie ma tłoku – klasy są niezbyt liczne. Porównaj to do pracy w 36-38 klasach-molochach jak w stołecznych szkołach średnich … 😉
I znowu źle.
PS Z perspektywy miasta może i tak jest, ale na wsi…
Np. U nas nadmiar polonistów, aby mieć pełen etat, prowadzą zajęcia… świetlicowe.
I dobrze. Niech brakuje, niech rodzice sami uczą swoje bąbelki. Może zrozumieją, że nauczyciel to ważna osoba, która przekazuje wiedzę, uczy i czasami wychowuje (o ile znajdzie czas na taką czynność).
@wladimirz
Pracuję w Polsce gminno – powiatowej, klasy mam średnio 32-osobowe, dodatek motywacyjny w wysokości 2% uchodzi tu za wysoki, cena litra benzyny jest średnio 20-30 groszy wyższa niż w innych częściach Polski. Ceny w sklepach nie różnią się niczym od warszawskich. Owszem mieszkania są tańsze, bo w moim powiatowym mieście średnio około 6 tysięcy za metr kwadratowy. To było na tyle tej „taniości”.
@malbe
Chyba dawno nie byłeś w warszawskim sklepie – ja ostatnio byłem na Mazurach … 😉
@malbe
1.Wiesz ile kosztuje metr w stolicy?
2.A ile kosztuje wynajęcie mieszkania – bo kupowanie ma średni sens dla nauczyciela …
Te ceny mieszkań..
Czy nie łatwiej poprawić sobie samoPOczucie, przywołując zagraniczne przykłady?
Najlepiej wziąć Paryż na dobry początek
@Orteq
Chodzi o możliwości utrzymania polskiego nauczyciela w POLSCE! Więc on w Paryżu mieszkania nie będzie wynajmował … 😉
@wladimirz
Aa, aa, to teraz już wiemy. Ci paryżwianie POd polskiego nauczyciela sie wcelowali: trzymac go w Polsce! Dla nich to juz nie tyle możliwość co konieczność.
Pan Chętkowski zapewne coś na ten temat skrobnie niezadługo