Godziny „czarnkowe” wstrzymane

Na polecenie ministra Czarnka nauczyciele mieli przeprowadzić dodatkowe lekcje, aby pomóc uczniom nadrobić zaległości powstałe podczas lockdownu. Minister obiecał zapłacić za 10 godzin na klasę. Szkoły zapisały się do programu jeszcze przed wakacjami, nauczyciele ruszyli z robotą od początku września, a wczoraj dowiedzieli się, że pieniędzy może nie być.

Władze samorządowe w Łodzi kazały nauczycielom wstrzymać się z prowadzeniem dodatkowych lekcji. Jak ktoś chce, może to robić, ale ze świadomością, iż czyni to za darmo. Jest zatem jak zwykle. Minister ogłasza wielki program pomocy dzieciom, ale płacić za to każe samorządom. A te nie mają pieniędzy na realizację rządowych programów. Ciekawe, jak będzie z innymi projektami Czarnka.

Nauczyciele podejrzewają, że pieniądze za godziny „czarnkowe” trafią tylko do samorządów pisowskich, a te niepisowskie, jak w Łodzi, będą musiały sobie poradzić. W ostateczności nie zapłacą. Na szczęście niepisowskie władze Łodzi uczciwie poinformowały nauczycieli, iż to robota bez zapłaty. Nauczyciele są przyzwyczajeni do takiego traktowania, ale szlag belfra trafia.