Wycieczka z dorosłymi uczniami
Jadę na kilkudniową wycieczkę z pełnoletnimi uczniami. Będą jednak traktowani jak dzieci. Cały czas pod czujną kontrolą nauczycieli.
Nie ma mowy o czasie wolnym, o samowolnym oddalaniu się od grupy. Nawet na wyskoczenie do sklepu, który jest za rogiem, trzeba mieć zgodę opiekunów. Uczniowie są przyzwyczajeni do takiego traktowania, pytają więc o wszystko, a my zgadzamy się tylko na rzeczy, które są zgodne z przepisami, czyli prawie na nic.
Ponieważ tak się nie da żyć, wszyscy wypracowali strategię udawania. Uczniowie udają, że się słuchają nauczycieli. Pytają się o wszystko, aby zachować pozory, natomiast i tak robią swoje. Opiekunowie zaś udają, że tego nie widzą. Niby na nic nie pozwalają, ale przymykają oko na to i owo.
Działa to idealnie, o ile nie dojdzie do przesady. Trafia się czasem uczeń, który myśli, że wszystko może i nic nie musi. Trafia się czasem opiekun, który sądzi, że nie musi sprawować żadnego nadzoru. No i jest jeszcze trzecia możliwość, czyli przykra niespodzianka. I właśnie ze strachu przed niespodziankami, niefrasobliwymi kolegami z pracy oraz trudnymi uczniami niektórzy nauczyciele nie jeżdżą na żadne wycieczki. Na razie należę do klubu tych, co jeżdżą. Obym po tej wycieczce nie musiał zmieniać barw klubowych.
Komentarze
Zmiana sytuacji, czyli unormalnienie jej, chyba nie wymaga żadnych nakladów finansowych? Ciekaw jestem z jakich przepisów wynika konflikt między pełnoletniością uczniów a ponoszeniem przez nauczyciela w czasie wycieczki pełnej za ich bezpieczeństwo odpowiedzialności.
W USA, czyli tam gdzie w większości miejsc przed 21. urodzinami nie kupisz legalnie piwa (a niektórych także papierosów), z tego powodu łatwiej jest udawać, że uczeń szkoły średniej tak całkiem dorosły jeszcze nie jest.
@Gospodarz
Napisał Pan [z lenistwa ? 😉 ] połowę tekstu zaledwie. Znacznie ciekawsze i WAŻNIEJSZE jest to, DLACZEGO Pan MUSI tak pełnoletnich(!) nawet uczniów traktować. A przecież w Polsce kiedyś nawet było coś takiego jak harcerstwo, gdzie znacznie młodszych traktowano z szacunkiem i zakładając ich odpowiedzialność. Na tym harcersko-skautowa metoda polega. A tu im dalej w las i „nowoczesne” techniki i teorie wychowawcze, tym gorzej … 😉
@belferxxx
Ano właśnie, też mi się tak skojarzyło. Nie wiem, jak to było możliwe, ale mój tata w latach 60. zeszłego wieku prowadził całe obozy harcerskie na ponad sto osób, w kompletnej głuszy, a miał 15-16 lat. Był komendantem tych obozów. Nie wiem, czy formalnie nie było nad nim żadnego 18-latka, ale fizycznie na pewno go nie było.
W czasach mojej szkoły średniej pełnoletni licealiści na wycieczce na zmianę się upijali i chodzili do teatru. Pies z kulawą nogą ich nie pytał, gdzie byli i dlaczego z przedstawienia Lupy w Starym Teatrze wracają w środku nocy. A już na pewno nie nauczyciele.
A dziś moi znajomi muszą pisać licealistom pozwolenie na wszystko, a nawet ja mojej 8-letniej córce musiałam wystawić specjalne pozwolenie na samodzielne poruszanie się po szkole (sic!).
A potem się dziwimy, że jacyś tacy ci młodzi nieodpowiedzialni…
Czyżby oblany egzamin dojrzałości (tyle że przez profesurę)?
🙂
” A przecież w Polsce kiedyś nawet było coś takiego jak harcerstwo, gdzie znacznie młodszych traktowano z szacunkiem i zakładając ich odpowiedzialność. Na tym harcersko-skautowa metoda polega. A tu im dalej w las i „nowoczesne” techniki i teorie wychowawcze, tym gorzej … ”
🙂
A co na to Elbanowscy?
Skandal! GW znowu rzuca kłody pod Dobrą zmianę w szkołach!
Pozwolę sobie przekleić tu fragmenty 2 komentarzy mojej ulubionej komentatorki:
Otóż dwa lata temu zaczęło się powtarzanie niczym mantry naciąganej tezy, że gimnazja są złe i nie sprawdziły się, bo uczniowie przenoszeni między szkołami dostają małpiego rozumu i są żywiołem, nad którym nie da się zapanować. Szybko okazało się jednak to, co przy odrobinie umiejętności przewidywania było z góry wiadome: gimnazjów już nie ma, ale przenosiny i owszem są konieczne. I to nie przenosiny w uporządkowany sposób podczas rekrutacji, w komforcie wyboru odpowiedniej placówki, ale w kompletnym chaosie, przy sprzeciwie rodziców, przy braku determinacji ze strony samorządów, przy niepewności dotyczącej nauczycieli, którzy w każdej niemal szkole zmieniają się od roku jak w kalejdoskopie. Reforma miała uratować ucznia przed zmianą środowiska, a skazała go na fatalne i niekontrolowane zmiany, nad którymi nikt nie potrafi zapanować. Do tego dochodzi jeszcze dodatkowy element, który też łatwo było przewidzieć – ucieczka dzieci z zamożniejszych domów z ogarniętej chaosem i przepełnionej szkoły publicznej do placówek niepublicznych.
Cały ten dramat, który dotyka naszych dzieci rozgrywa się jednak jakby poza zasięgiem percepcji minister Anny Zalewskiej, która bez zmrużenia powieki w świetle kamer wmawia nam, że wszystko przebiega bez zarzutu według jej genialnie skonstruowanego planu.
(…)
ani Anna Zalewska, ani jej zastępca Maciej Kopeć, nie są kretynami, którzy nie potrafią zliczyć do dziesięciu. To są ludzie, którzy wiedza, co zrobili. Znają szkołę, znają konsekwencje swoich czynów. Działają z politycznego wyrachowania i na ścisłe polityczne zamówienie, mając dobre rozeznanie w skali zniszczeń. Rola, którą Anna Zalewska odgrywa podczas spotkań w terenie (starannie wyreżyserowanych, bo to są celowo salki z mała ilością miejsc i specyficzną publicznością) – oto ja, wasza wybawicielka z gimnazjalnej niewoli – to jest dobrze przygotowany spektakl jednego aktora, dla wielu słabo zorientowanych słuchaczy przekonywujący. Z punktu widzenia reżysera, który ją osadził w tej roli, ona jest idealnie obsadzona.
@Płynna nierzeczywistość
1.Wątek jest nie o tym, lektorze GW … 😉
2.Na pocieszenie – gdyby nie działania i niedziałania paniuś Hall&Krajewskiej oraz Szumilas/Kluzik-Drożdżówki&Berdzik w MEN, to Zalewska nigdy by ministrem nie została … 😉
@belferxxx
5 czerwca o godz. 21:09 255464
„@Płynna nierzeczywistość
1.Wątek jest nie o tym, lektorze GW …”
Jak już mówimy o ” lektorze GW …” to na pewno zainteresuje go poniższa wiadomość:
Wirtualne media właśnie opublikowały najnowsze zestawienie (za miesiąc kwiecień) sprzedaży ogółem („sprzedaż ogółem to suma sprzedaży egzemplarzowej wydań drukowanych, sprzedaży egzemplarzowej e-wydań oraz wszystkich form prenumeraty wydań drukowanych i prenumeraty e-wydań”) dzienników.
Tradycyjnie już największy spadek w ciągu ostatniego roku (tym razem kwiecień 2017 – kwiecień 2018) odnotowała GAZETA WYBORCZA. Spadek ten wyniósł 20% i w kwietniu bieżącego roku GW sprzedała ogółem jedynie 96 603 egzemplarzy – to najsłabszy wynik tytułu kierowanego przez Adama Michnika w historii.
A pamiętamy przecież czasy – a już „lektor GW” na pewno je pamięta – gdy sprzedaż dziennika z Czerskiej dochodziła do miliona egzemplarzy…
grzerysz
6 czerwca o godz. 8:51 255465
W ostatnich kilku dniach zaparkowałem dwukrotnie samochód pod bramą wjazdową na działkę rekreacyjną. W pierwszym przypadku właściciel włożył za wycieraczkę kartkę z napisem „Bardzo proszę nie parkować w tym miejscu. Tu jest brama wjazdowa”. W drugim przypadku miałem za wycieraczką kartkę z napisem „Serio !!!! Parkujesz ludziom pod bramą wjazdową !!!”
Pytanie brzmi : Który z właścicieli działek był czytelnikiem Gazety Wyborczej ?
@Płynna nierzeczywistość, grzerysz
Trudno się dziwić – oni uprawiają dziennikarstwo ideologiczne, a skutkiem jest straszliwy nieprofesjonalizm wyrobników pióra z Czerskiej 🙁
Oto pisze niejaki Kokot wielki tekst na 2 strony o Pradze (czeskiej) jako europejskiej stolicy szpiegów. A tam (w wydaniu papierowym, więc już tego nie poprawią) bełkot o tym, że Andropow namówił Chruszczowa (!!!) do inwazji w 1968 roku i zdławienia Praskiej Wiosny … 😉
c.d.
A tu link do tego „profesjonalnego” tekstu:
http://wyborcza.pl/7,75399,23493873,miasta-szpiegow-knedle-z-piwem-i-agentami-czyli-witajcie-w.html
@grzerysz
„A pamiętamy przecież czasy – a już „lektor GW” na pewno je pamięta – gdy sprzedaż dziennika z Czerskiej dochodziła do miliona egzemplarzy…”- pamiętamy, pamiętamy; ba-sama lata całe byłam wierną czytelniczką, każdy dzień od lektury GW zaczynałam. I pamiętam powody, dla których coraz rzadziej kupowałam oraz moment, od kiedy przestałam zupełnie. Teraz GW to taka śmieszno-straszna gazetka.
No i ten tekst byłego dziennikarza GW Michała Cichego o „metodach” pana Adasia wobec dziennikarzy , ma teraz szalonych „Czuchnowskich”
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/139087,wojna-pokolen-przy-uzyciu-cyngli.html