Nowe firmy edukacyjne
Skutkiem ubocznym – mam nadzieję, że nie głównym – reformy edukacji jest wysyp firm oferujących szkolenia dla nauczycieli. Aż sam żałuję, że nie poszedłem w ten biznes. No cóż, trzeba poczekać na następną okazję.
Największym wzięciem cieszy się szkolenie z – krótko mówiąc – reformy. Co się zmieniło, co jeszcze nas czeka, na co uważać, jakie przepisy teraz obowiązują itd. Najlepiej dla dyrekcji, jak zamówi firmę, która za jednym zamachem przeszkoli całą radę pedagogiczną. Będzie papier, że pieniądze zostały dobrze wydane. Dobrze, bo na reformę.
Za trzy godziny roboty, zwyczajowo skracanej do dwóch, firma bierze trzy tysiące zł lub dwa, jeśli klient potrafi się targować. Ale po co się targować, przecież to nie idzie z własnej kieszeni.
Szczerze żałuję i bardzo przepraszam bliskie osoby, że znowu przegapiłem okazję. Pieniądz dosłownie leży na ulicy. Powstało tyle nowych instytucji, że i dla mojej znalazłoby się miejsce. Niestety, zagapiłem się, więc zamiast spijać śmietankę z reformy, będę musiał słuchać tych bzdur i udawać, że wierzę, iż to wszystko dla dobra uczniów.
Komentarze
P. Dariuszu! nic straconego! Mozna zaczac w kazdej chwili, potrzebny tylko pomysl i szybka reakcja.
Trzy godziny wykładów, czy trzy godziny roboty?
Kto jak kto, ale nauczyciel powinien wiedzieć, że robota edukacyjna nie zaczyna się z pierwszą sekundą i kończy ostatnią sekundą lekcji.
Ta uwaga jest czysto techniczna.
„Skutkiem ubocznym – mam nadzieję, że nie głównym – reformy edukacji jest wysyp firm oferujących szkolenia dla nauczycieli.”
Na tyle długo pracują już w szkole, abym pamiętała, że każda, każda wprowadzana reforma (gimnazja, zewnętrzne egzaminy, zmiany w egzaminach itd.itp.) tym się kończyła.
Nihil novi sub sole.
@snakeinweb,
to jest stawka firmy (za trzy godziny usługi), natomiast osoba, która nas szkoli, to pracownik. Podejrzewam, że dostaje 10-15 proc. tej sumy. I zapewne jego praca trwa dłużej niż prowadzenie szkolenia. Dziękuję za cenną uwagę techniczną.
Pozdrawiam
Gospodarz
„Będzie papier, że pieniądze zostały dobrze wydane. Dobrze, bo na reformę.”
Czy niepubliczne szkoły też tak okradają podatników oraz rodziców swoich uczniów?
Czy dyrekcje niepublicznych szkół też są (i przez kogo?) zmuszane do takiej kradzieży pieniędzy od rodziców i z budżetu?
Wszystko, co nauczyciel powinien wiedzieć o reformach, jest na stronach MEN. A nie ma tego dużo, bo reformy są dobrze przygotowane i wykrochmalone. Niech więc dyrekcja zorganizuje uroczyste spotkanie z nauczycielami, na którym ktoś ogarnięty, np. polonista, artystycznie odczyta te informacje w ramach umowy o dzieło za 1/2 stawki firmy zewnętrznej i gites-majonez.
@Płynna Rzeczywistość
Odkąd zaczęły napływać fundusze unijne na ten cel, to okazuje się, że połowy z nich spokojnie mogłoby nie być (Program unijny: dokąd płynie moja kupa?), a pozostałe można zrealizować za 1/2 ceny.
@Płynna nierzeczywistość
Obecność nauczycieli na „szkoleniach” jest zaledwie pretekstem do wypłacenia kasy firmie, która zwykle „dzieli się” i z dyrektorem i z OP i z kuratorium … 😉 Pozbycie się tego pośrednika spowodwałoby błyskawiczną reakcję tych intytucji i to niezależnie od różnic politycznych – od czasów „reformy” Handkego-Dzierzgowskeij biurokracja oświatowa nauczyła się sprawnie transferować publiczną kasę do własnych kieszeni via „szkolenia”… 😉 🙁
nihil novi… na szkolenieach (jedne głupsze od drugich) od lat wypasają się rzesze darmozjadów, bliskich ministerstwu i kuratorium. Z wielu odsiedzianych pamietam jedno potrzebne i pożyteczne, dotyczące ADHD. Szczytem była natomiast seria szkoleń, przygotowujacych do ewaluacji szkoły, prowadzonych za duże pieniądze przez tych, którzy tej ewaluacji później dokonywali….