Prywatyzowanie matury
Zaczęła się ogólnopolska próbna matura. Organizuje ją prywatna firma edukacyjna. I tak od lat. Szkoły chętnie się zgłaszają, ponieważ na pomoc instytucji publicznej – Centralnej i Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych – liczyć nie mogą. Rzekomo to nie należy do ich obowiązków.
Prywatne firmy edukacyjne mają interes w tym, aby służyć szkołom pomocą, natomiast CKE I OKE nie ma w tym żadnego interesu. Dziwne, ale prawdziwe. Dlatego nie przewidziano dla pracowników instytucji publicznych obowiązku wspierania szkół. W tę lukę wchodzą więc firmy prywatne, które tworzenie testów zlecają nieraz tym samym specjalistom z Komisji Egzaminacyjnych. Nie ma w tym nic dziwnego. Skoro pracodawca nie wykorzystuje potencjału swoich pracowników, ci oferują swoje usługi gdzie indziej i biorą fuchy.
W sumie wychodzi na to samo. Matura próbna jest. Tworzona przez tych samych pracowników z CKE i OKE, tylko pod szyldem prywatnym. Może nawet lepszej jakości niż matura majowa. Więc o co chodzi? Otóż prywatne firmy edukacyjne tak dobrze zarządzają maturą, na razie próbną, mają oddanych i świetnych pracowników, że CKE i OKE stają się instytucjami zbędnymi. Oddajmy całą maturę w ręce tych podmiotów, które robią to dobrze i z zaangażowaniem, a wyjdzie taniej i lepiej. Po co przepłacać?
Komentarze
Mam pytania:
a) Czy „próbna matura” jest obowiązkowym elementem programów nauczania?
b) Czy „próbna matura” jest w ogóle potrzebna? Rozumiem, że uczniom o słabszej psychice pewne ćwiczenia koncentracyjne mogą się przydać, ale generalnie jest to potrzeba indywidualna.
c) Czy nie byłoby pewnym wypaczeniem autonomii i obiektywności egzaminacyjnej, gdyby „próbne” i „prawdziwe” matury były organizowane przez jedną instytucję?
d) Dlaczego to niby nauczyciele mają prawo sobie poza etatowo dorabiać, a pracownicy CKE i OKE nie mają mieć tego prawa?
@snakeinweb
Wytłumacz mi swoją idee w podpunkcie b), bo się zastanawiam i nie mogę znaleźć związku. Co więcej, raz CKE zorganizowało próbną mature, kiedy wchodziła „nowa matura”.
A ja mam pytanie do Gospodarza. Co oznacza „może nawet lepszej jakości niż matura majowa”? Jedyne kryterium jakie mi przychodzi to ilość błędów w arkuszach. A jeśli one występują bo taki mamy klimat, to chyba należałoby uczniów przygotowywać właśnie do tego że mogą tam znaleźć błędy…
@rabnietawariatka
Nie rozumiem pytania o związek. W a) pytam, czy „próbna matura” jest obowiązkowa, a w b) czy jest w ogóle potrzebna. Jeśli CKE jeden raz z okazji wprowadzenia nowych matur przeprowadziła „próbną maturę”, to uważam taki przypadek wyjątkowo za uzasadniony. Całkiem nowe rzeczy warto czasem wypróbować w warunkach zbliżonych do realnych, aby wykluczyć niedociągnięcia w planach i organizacji. To jest chyba jasne.
@rabnietawariatka,
wypowiadając się o jakości matury próbnej i właściwej, miałem na myśli stosunek jakości do ceny. Ci sami, bardzo często, specjaliści za dużo mniejsze pieniądze tworzą całkiem dobre testy dla prywatnych firm, gdy w swoich macierzystych miejscach pracy produkują za olbrzymie pieniądze właściwie to samo. Mam wrażenie, że ta rzeka pieniędzy dla CKE i OKE jest niepotrzebna. Albo się narzuci tym instytucjom więcej obowiązków, w tym wspieranie szkół, albo trzeba utrzymywać je taniej.
Co do kwestii, czy matura próbna jest obowiązkowa, to uważam, że używamy niewłaściwego języka. Nie mówmy o tym, co musimy robić na rzecz uczniów, ale co jest dla nich najkorzystniejsze, co powinniśmy. Młodzież sama prosi o próbne egzaminy, chociaż walczy o to, aby były bez konsekwencji, czyli bez ocen. Temat rzeka – kończę, gdyż idę prowadzić lekcje (z młodszymi klasami, starsze mają dziś próbny egzamin z j. polskiego, już się zaczął).
Pozdrawiam
Gospodarz
To czy „próbna matura” jest obowiązkowa (i potrzebna) ma zasadnicze znaczenie dla kwestii, kto ma ją opłacać i organizować. Jeśli jest to tylko życzenie uczniów oraz zwyczaj lub inicjatywa szkół to jednostki urzędowe jak CKE nie mają uprawnień i środków dla ich organizacji. Poza tym pozostaje ciągle problem zawarty w pytaniu (c).
@snakeinweb
Przepraszam, nie dopatrzyłam. Chodziło mi o c). Dlaczego niby obiektywność egzaminacyjna zostałaby zagrożona jeśli tacy sami ludzie robili matury próbne?
@Gospodarz
Gospodarz się dziwi? Dzisiaj nauczycielowi się nie ufa, co chyba Pan widzi przez całą swoją kariere. Nauczyciel to nie jest (i mam wrażenie że nigdy w Polsce nie była) osoba której się wierzy że nauczy. Nauczyciel to osoba która ma dobrze testować uczniów, dlatego uczniowie chodzą na sprawdziany, a nie lekcje. A walczą o matury próbne bez ocen, bo też nie ufają nauczycielom i uważają, że jest to osoba która chce ich tylko zniszczyć. Takie realia.
@rabnietawariatka
Jeśli jedna instytucja jest odpowiedzialna za obie matury to zachodzi duże ryzyko autosugestii i współodpowiedzialności za wyniki.
Gdyby np, różnice między próbną i normalną maturą były drastyczne, to CKE musiałaby się ostro za to tłumaczyć z powodu braku konsystencji metod egzaminacyjnych, braku kompetencji, a nawet dezorientowania młodzieży. CKE zatem dążyła by do zmniejszania tego ryzyka zarówno podczas przygotowywania testów, a być może nawet naginania wyników testów. Stąd uważam, że taki dualizm byłby niewłaściwy.
@snakeinweb
No tak, a jak arkusze firmy prywatnej „nie będą miały konsystencje” to przynajmniej odpowiedzialność nie spadnie na instytucje publiczne, tylko „Panie, przecie to wolny rynek, jak Panu nie pasuje to są inne firmy prywatne zajmujące się tym”. No tak, zapomniałam. Jak coś organizuje instytucja publiczna to ona jest winna, jak firma prywatna to zawsze można powiedzieć że to wina konsumenta, bo jest idiotą. No tak, przecież to cały sens kapitalizmu.
@rabnietawariatka
Histeryzujesz trochę. To samo bym powiedział, jakby obie matury organizowała jedna i ta sama firma prywatna. To chodzi o mechanizm a nie podmiot, który jemu podlega.
Wiadomość na miarę lądowania człowieka na księżycu! Podobno pani Prezydentowa spotka się z Broniarzem.
http://wyborcza.pl/7,75398,22673596,agata-duda-spotka-sie-z-szefem-zwiazku-nauczycielstwa-polskiego.html
Przypomnę tylko, że próbną maturę poprawiamy za darmo, jak będzie po prywatyzacji tej majowej? 😉
Nic co państwowe nie działa dobrze w Polsce. Począwszy od służby zdrowia, poprzez edukację, skończywszy na budowie dróg.
To niech robią i majową, mniej błędów będzie
O nauczycielskich zarobkach:
https://oko.press/nauczyciel-polsce-krajow-oecd-zarabia-malo-szybciej-sie-wypala-men-pomyslu-wyjscie-impasu/
@nick21
Nie do końca, jak się bodajże nie zda 3 razy to coś tam się płaci.
A tu jest analiza proporcji średnich płac nauczycielskich do średniej pracy w gospodarce narodowej i do wskaźnika inflacji:
http://pokazywarka.pl/3tb0ty/
Jak widać, efekt „podwyżki Tuska” zniknął już w 2015 roku i dziś zawód nauczyciela z roku na rok staje się coraz mniej atrakcyjny. Innymi słowy, nauczyciele mają mniejszy udział we fruktach wynikających ze wzrostu wydajności pracy niż przeciętny Polak.
No i trochę dziwi mnie ten wskaźnik inflacji, co oni tam do niego wkładają, może cenę lokomotyw? W każdym razie ministra będzie posługiwać się wskaźnikiem inflacji, a Broniarz powinien używać wskaźnika wzrostu wynagrodzeń. Tylko ten drugi wskaźnik ma sens. Gdyby słuchać ministry z jej inflacją, płace nauczycieli – co najmniej stażystów i kontraktowych – spadłyby poniżej ustawowego minimum 2 tys. brutto.
Proszę pana nauczyciela,
nie ma pan pojęcia o wynagrodzeniach w CKE, więc proszę nie pisać o zarobkach! Nie ma pan również pojęcia o ogromie pracy przy opracowaniu testu maturalnego, obojętnie, co pan sądzi o ich poziomie. Może dlatego nie są udane, bo chętnych do pracy przy nich nie ma, chociażby ze względu na wielką odpowiedzialność i nieadekwatne do wkładu pracy pieniądze.
@Płynna Rzeczywistość
20% inflacji na 10 lat to jest mało i pasuje do znanych wielkości. Uwzględniając akumulację jest to 1,84 % inflacji rocznie.
Indeksacja według inflacji jest chyba najlepszym i najpowszechniejszym typem indeksacji, bo jest to na bieżąco obliczalne. Wydajność musi być też od czasu do czasu uwzględniana w dopasowaniach, ale to wartość dużo bardziej labilna i nieuchwytna. Wzrost płac wcale nie musi wynikać z wydajności, choć w zdrowych gospodarkach powinien. Płace mocno zależą też od podaży i popytu. Ostatnio mówi się o dużych wzrostach płac w wyniku ostrego braku rąk do pracy.
@mamamariana,
nie pisałem o wynagrodzeniach pracowników, te są zapewne nędzne, ale o kosztach funkcjonowania instytucji, a te są za duże w stosunku do zadań i jakości pracy. Pieniądze, które idą na utrzymanie systemu, nie trafiają do pracowników, stąd zapewne frustracja i paniczna reakcja, gdy ktoś krytykuje miejsce ich pracy. Myślą pewnie: „Nie dość, że mało zarabiam, to jeszcze ktoś się mnie czepia”. Powtarzam, nie krytykowałem pracowników, lecz instytucję i zasady w niej obowiązujące. Przykro mi, że dyskusja zeszła na poziom, kto ma pojęcie, a kto nie ma. Przy takim nastawieniu o produkcji mleka krowiego mogłaby dyskutować tylko krowa. I pewnie o to chodzi, aby nikt się nie wtrącał do pracy CKE i OKE, bo tam nie pracuje. Natomiast pracownicy w prywatnych rozmowach, także ze mną, mówią, że nie mogą krytykować, bo wylecieliby z roboty, a jest fatalnie. Czyli błędne koło.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Gospodarz, mamamariana
Akurat CKE płaci swoim współpracownikom całkiem przyzwoite pieniądze (na tle nauczycielskich przynajmniej) – wiem, bo dostawałem. Niska jakość pracy wynika z NADMIERNEJ biurokratyzacji i formalizacji procesu powstawania arkuszy etc. [protezowanej fikcją 😉 ]. Oraz z tego, że środowisko CKE/OKE jest trwającym od „reformy” Handkego-Dzierzgowskiej (zwłaszcza JEJ w tym przypadku!) towarzystwem wzajemnej adoracji, gdzie nawet wyjątkowe kompromitacje nie są rozliczane i są „zamiatane pod dywan” …. 🙁
A może, wzorem np. USA zlikwidować matury?
Tam uczelnie respektują testy, prowadzone przez firmę prywatną, na szczeblu federalnym?
Obserwuję starania wnuka by uzyskać najwięcej punktów, dających szansę bycia studentem renomowanej uczelni.
@gsj
W USA są SAT 1&2 i AP, ale na tle innych krajów anglosaskich choćby czy IB, na kolana nie powalają 🙁
Ale likwidacja OBLIGATORYJNEJ matury albo tylko progu zdawalności byłaby dobrym pomysłem 😉
@belferxxx
Może i na kolana nie powalają, ale ranking uczelni coś jednak mówi.
Ważna wydaje mi się motywacja ucznia, by w testach SAT czy AT, wypaść możliwie najlepiej.
Znam uwagi krytyczne dotyczące testomanii w szkole amerykańskiej.
@gsj
To nie chodzi o testomanię – JAKOŚĆ egzaminu SAT1&2 czy AP (z matematyki czy fizyki) na tle A-levels z Anglii, egzaminów szkockich, IB czy innych krajów anglojęzycznych (np.Australia czy Irlandia, ale też i Indie) jest dość marna – testy na pamięć, opanowanie algorytmów, szybkość i sprawność w operowaniu kalkulatorem(fakt – bardzo nowoczesnym!) – niewielkie możliwości sprawdzenia sposobu i głębokości MYŚLENIA kandydata i zrozumienia przez niego odp. zagadnień …
@belferxxx
Ja obserwuję system amerykański na podstawie doświadczeń wnuków.
Znam krytyczne uwagi dotyczące jakości testów. Nie zmienia to jednak faktu, że ten system, mimo zastrzeżeń, działa.
Starszy wnuk, teraz neurochirurg w jednym z renomowanych ośrodków neurologii, dzięki dobrym wynikom testów, mógł studiować na wysoko cenionych naukowo uniwersytetach.
Wnuk młodszy, nie chce być gorszy.
snakeinweb,
Ale wynagrodzenie minimalne ma podobną dynamikę do wynagrodzenie średniego – 4-5% rocznie. Sytuacja, w której państwo oszczędza na nauczycielach, wykładowcach, lekarzach powoduje, że praca na państwowym, poza wąskim sektorem Misiewiczowym, staje się z roku na rok mniej atrakcyjna, a państwo staje się coraz bardziej teoretyczne, helem naćpane. Tu przypominam słowa Bieńkowskiej, że za 6 tys. do Warszawy przyjedzie pracować tylko złodziej albo wariat. Chodziło o posadę wiceministra, jeśli pamięć mnie nie myli.
To kto przyjdzie do szkoły uczyć dzieci za bodaj 2400 BRUTTO? Wariat? Bo chyba nie złodziej?
@Płynna Rzeczywistość
Ja nie jestem przeciwko godnemu i sprawiedliwemu wynagradzaniu nauczycieli i w ogóle budżetówki. Ja mówię tylko jakie są zwyczajowe reguły wzrostu płac i że inflacja jest najlepszą podstawą indeksacji płac.
Spojrzałem jeszcze raz króciutko na Twoje grafiki i grafiki GUS-u (wzrost płac średnich, inflacji) i zauważyłem, że
a) W latach 2007 – 2012 nauczyciele się trochę „obłowili” bo nastąpił ponadprzeciętny wzrost ich płac i dopasowanie ich do ogólnego poziomu płac. To był ten efekt początkowych podwyżek Tuska
b) W latach 2012-2017 płace nauczycieli praktycznie stanęły i nie były indeksowane w ogóle, ani wobec wzrostu płac ani nawet inflacji. Uważam to za idiotyzm w polityce płacowej i dobry powód do frustracji. Nauczyciele spadli w znaczeniu przez to wyraźnie na tle innych. Tym bardziej że:
c) w tym samym czasie nastąpił nadzwyczajny wzrost płacy średniej realnej, to znaczy wzrost płac nominalny był znacznie większy niż poziom inflacji. Ten wzrost jest „nienormalny” i jest wynikiem przekształcenia się rynku pracy pracodawcy w rynek pracy pracownika, czytaj stopniowe wyludnianie Polski i ostry brak rąk do pracy.
To wszystko pokazuje durnowatość i brak kompetencji władz okupacyjnych, które w zasadzie nie mają długofalowej polityki płacowej tylko odreagowują zjawiska gospodarcze tylko gdy muszą. Normalnie płace w budżetówce powinny być corocznie według inflacji indeksowane a w cyklach 3-10 letnich (w zależności od skali zmian) do trendów makroekonomicznych dopasowywane. Realne płace w budżetówce powinny być w miarę stabilne a nie podlegać huśtawce jak w wariatkowie.
@belferxxx
Ponoć kiedy zaczyna mówić człowiek mądry, to nie można przewidzieć tego, co będzie w zakończeniu. Niektóre wpisy są tak przewidywalne, że wystarczy rzucić okiem na nick i już wiadomo jaka będzie treść wpisu 🙂
Przy okazji zapraszam Pana i innych nauczycieli matematyki na http://www.prime-numbers.pl
Uczylem w kilku krajach (Kanada, Korea Pld, Szwajcaria) – wszedzie sa „mock exams”. Potrzebne sa wszystkim – i tym slabszym, i tym dobrym tez – moze tylko z innych powodow.
@belferxxx “W USA sa SAT 1&2 i AP, ale na tle innych krajów anglosaskich chocby czy IB, na kolana nie powalaja”
“JAKOSC egzaminu SAT1&2 czy AP (z matematyki czy fizyki) na tle A-levels z Anglii, egzaminów szkockich, IB czy innych krajów anglojezycznych (np.Australia czy Irlandia, ale tez i Indie) jest dosc marna”
Znowu – uczylem zarowno AP, IB i GCSE – w zadnym wypadku AP nie jest gorsze niz dwa pozostale. Jezeli co, to przynajmniej w zakresie nauk przyrodniczych, jest lepsze – mniej ograniczajace nauczyciela w programie. IB, przynajmniej w chemii i fizyce, jest przewidywalne do zrzygania i uczenie pod egzamin jest nagminne.
SAT1 – zgoda: “testy na pamiec, opanowanie algorytmów, szybkosc i sprawnosc w operowaniu kalkulatorem” – ale kazdy o tym wie i odsiew odbywa sie w innych kategoriach – czy potrafisz nauczyc sie algorytmow, skupic sie i nie zrobic trywialnych pomylek. Natomiast w SAT2, bez zrozumienia podstaw przedmiotu z ktorego to piszesz, daleko sie nie zajedzie.
Na koniec. Odnosze wrazenie, ze przynajmniej czesc krytyki SAT i AP rodzi sie z niecheci do USA, a nie z przyczyn merytorycznych.
Czy polska matura jest bardziej wymagajaca? Na papierze moze tak, ale w kontekscie, ze matematyke zdaje sie z 30% poprawnie rozwiazanych zadan, tez o czyms swiadczy.
@schwarzerpeter
Uczyłem w IB matematyki i fizyki na wszystkich poziomach, przygotowywałem uczniów do SAT, AP, A-levels i innych egzaminów brytyjskich, a nawet australijskich – mam porównanie. Ocena nie wynika z oceny USA … 😉 Być może różnimy się gustami albo innymi uczniami – moi w 25% trafiali na uczelnie z top 10-20 na świecie, a reszta – top 100 … 😉
Bardzo dobry wywiad z Herbstem:
http://wyborcza.pl/7,75968,22689669,ratujmy-maluchy-puscmy-je-do-szkoly.html
Płynna Rzeczywistość
26 listopada o godz. 19:13 254180
Gdy wprowadzano obowiązek nauki dla 6-latków na stronie MEN żona wieczorem znalazła raport a audytu, z którego wynikało, że ŻADNA z warszawskich i podwarszawskich szkół nie spełnia wymogów niezbędnych do przyjęcia 6-latków. Następnego dnia rano, gdy chciała ów raport pokazać koleżankom już go tam nie było.
Tegoroczne egzaminy końcowe 6-klalistów wydatnie pokazały, że ci co zaczynali jako 6-latki wypadli zdecydowanie gorzej od o rok starszych kolegów. Już w klasie 4-tej matematycy zgłaszali, że ci młodsi nie radzą sobie z pewnymi zagadnieniami, z którymi nie mieli problemów ich o rok starsi koledzy. Po prostu jeszcze do tego nie dorośli.
To, że 5-cio czy 6 – latek potrafi już czytać czy pisać nie oznacza iż nadaje się on już do szkoły w takiej formie jak dotychczas.
To, że w innych krajach zaczynają naukę od lat 5-ciu nie oznacza, iż uczy ich się tego i w taki sposób jak u nas uczyło się 7-latki. Może i to nazywa się tam szkołą ale to, co się praktycznie robi to robi się też u nas, tyle , że nazywamy to „przedszkolem”.
„Poważna nauka” zaczyna się dopiero z 10-latkami.
@Płynna nierzeczywistość
Herbst, bazujący na zasłużonym nazwisku rodziców, jest klasycznym akademickim teoretykiem ( w polskim stylu!) od oświaty, który w szkole nie był od matury. Dla niego uczniowie to tylko pozycje statystyczno-finansowe. Nie ma pojęcia o, choćby, rozwoju psychofizycznym dziecka i jego myślenia oraz o praktyce edukacji i wychowania – w tej dziedzinie operuje wiedzą z imienin cioci, niestety … 🙁
@Gospodarz
Wystarczyłoby, gdyby CKE (co praktycznie NIC nie kosztuje!!!) ujawniało/ujawniło arkusze i klucze matur czerwcowych oraz sierpniowych!!! No ale arogancja „dr” Smolika jest ponad to – jest skrajnie niekompetentny, a i tak ten karierowicz- faworyt Kluzik-Drożdżówki, a teraz Zalewskiej – trwa, obrzucając w mediach nauczycieli błotem, to co się nimi będzie przejmował… 🙁
kaesjot,
Problem nr 1 to powszechna socjalizacja wszystkich dzieci w budynku szkolnym od 6. roku życia. Wszystkich, znaczy – także wiejskich. Z przesunięciem „zerówki” jako formy obowiązkowej na 5-latki. Znowu z naciskiem na obszary wiejskie, ale i wymuszenie na organach państwa stworzenia warunków dla powszechnej socjalizacji 50latków.
A co do programu nauczania – masz rację.
Gdzie można uzyskać dostęp do wyników egzaminu 6-klasistów?
@Płynna nierzeczywistość
>Problem nr 1 to powszechna socjalizacja wszystkich dzieci w budynku szkolnym od 6. roku życia. Wszystkich, znaczy – także wiejskich. Z przesunięciem „zerówki” jako formy obowiązkowej na 5-latki. <
W KRLD tow. Kim Ir Sen i jego potomstwo byli lepsi – dzieci spotykają się z rodzicami tylko(!) w niedziele(resztę czasu spędzają w szkolnych internatach!) – nawet te na placówkach dyplomatycznych – i "socjalizują" aż miło!!! Bierz przodujący przykład … 😉