Szkoły będą uczyć posłuszeństwa
W projekcie nowej podstawy programowej dla edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej ważne miejsce zajmuje nauka posłuszeństwa. Zwrócili na to uwagę eksperci Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
W opinii przygotowanej dla MEN czytamy m.in.:
Wśród osiągnięć z edukacji polonistycznej ucznia w obszarze Osiągnięcia w zakresie słuchania wymienia się takie, które pokazują, że uczeń ma rozwinąć predyspozycje do słuchania w sposób służący podporządkowaniu się innym. W zakresie edukacji polonistycznej nie przewiduje się dyskusji, negocjacji (źródło tutaj).
Absolwent przedszkola ma więc być dzieckiem ułożonym, cichym i grzecznym. Ma respektować zasadę, że dzieci i ryby głosu nie mają. Potem te cenne umiejętności ugruntuje szkoła podstawowa i zapewne liceum (czekamy na program). Egzaminy też pewnie będą oparte na sprawdzeniu, czy uczeń wie, gdzie jest jego miejsce.
Eksperci PAN potraktowali naukę posłuszeństwa jako wadę podstawy programowej, tymczasem o taką zmianę przecież chodziło. Mimo woli wystawili więc programowi laurkę. Szkoła ma uczyć milczeć, słuchać i wykonywać polecenia władzy.
Likwidacja gimnazjów okaże się drobnostką w porównaniu z tym, co naprawdę zlikwiduje swoją reformą PiS.
Komentarze
Uzyskają pokolenie niezdolne do konkurencji na rynku pracy? Ktoś widocznie musi sprzątać na Nowogrodzkiej.
Bardzo to smutne. Podczas gdy w rozwiniętych krajach systemy edukacyjne poszukują sposobow na kształcenie w dzieciach krytycznego myślenia, zaciekawienia światem, dochodzenia do wnioskow przez badanie otoczenia, bo tylko z takich dzieci wyrosną ludzie otwarci, krytyczni, wolni od naleciałości przesadow zdolni stawić czoła nowym czasom, w Polsce Minister Zalewska cofa zegar o sto lat i nazywa to postępem.
„Absolwent przedszkola ma więc być dzieckiem ułożonym, cichym i grzecznym.”
A ja bym poprosiła o konkrety. Prz okazji; nauka słuchania kolegi bez wywrzaskiwania mu do ucha i mówienia równoczesnego – jeśli takie postulaty znajdują się w nowej podstawie, programie wychowawczym czy gdziekolwiek, podpiszę się obiema rękami. (Oczywiście wiem, że nie tak interpretują sprawę przywołane autorytety) Proszę wybaczyć, ale zarówno drogi gospodarz, jak i większość komentujących to nauczyciele szkół pogimnazjalnych, albo rodzice, którzy w szkole bywają głównie poza momentami największego natężenia hałasu. Nikt tu nie podejmuje tego tematu. Może wreszcie ktoś zainteresowałby się i tym problemem?
Z takich wrzeszczących, nie słuchających innych dzieci (zapraszam do zespołu szkół na 20-minutową przerwę lub do stołówki) wyrastają ćwiczący mówienie równoległe politycy, dziennikarze i publicyści.
@Belfrzyca
10/10
Gdzieś przestrzegania jakiego takiego porządku trzeba nauczyć – im wcześniej tym lepiej … 😉
@Gospodarz
Podany link z uwagi na treści jest nie tyle dyskusyjny, co szemrany interesem. Unaocznia to dyskusja. Dotyczy przedszkoli i nauczania początkowego, a treść Pańskiego wpisu sugeruje również np. gimnazjum i liceum. Ponieważ to nauczyciel (z definicji profesjonalista, człowiek wrażliwy, z wyobraźnią, intuicjami właściwymi dla uprawianej profesji, a nawet inteligentny, etc.) realizuje podstawę programową, z której rozliczanie jest fikcją kontroli wpisów w dzienniku. Nieuczciwością jest brak porównania z poprzednimi tego rodzaju dokumentami, które również muszą wzbudzać uśmiech. Podstawy programowe, czyli spis treści, zawarte na kilku stronach uzurpują sobie wykształcenie kompetencji u dzieci w wieku 3-10 lat. Jeżeli na dodatek powierzyć ich realizację oszustom lub markierantom to wychodzi z tego niezły pasztet. Poniżej cytat z linkowanego materiału:
„Anonimowy16 stycznia 2017 17:46
Jakoś nikt tu nie wspomina o tym, że na nic zda się rzetelnie opracowana podstawa programowa bez rzetelnie przygotowanej kadry pedagogicznej. Kto dziś kształci uczniów w klasach I-III albo pracuje z wychowankami w przedszkolu? Często czy coraz częściej są to pseudonauczyciele po szemranych studiach podyplomowych typu „Angragog” z Opola a raczej z Brzegu bo firmowany przez Wyższą Szkołę Humanistyczno-Ekonomiczną z tej prowincjonalnej mieściny. Co dziwne w „Andragogu” tłumy słuchaczy bo dyrektorzy szkół podstawowych z Opolszczyzny i ościennych województwa kierują tam swoich nauczycieli by w ciągu kilku miesięcy uzyskali kwalifikacje biologów, chemików, fizyków, historyków, przyrodników. Kuratorium w Opolu przymyka na to oczy. Jak to możliwe, że brzeska szkółka ma takie uprawnienia? Warto wreszcie przyjrzeć się bliżej tej placówce, a ściślej wydawanym przez nią dyplomów upoważniających do uczenia w szkole podstawowej. Inny żeby być polonistami, nauczycielami chemii, fizyki czy przyrody muszą studiować wiele lat a w „Andragogu” w kilka miesięcy ma się takie same kwalifikacje. Panie Profesorze, niech Pan odpowie mia na następujące pytanie: „Czy uczelnia, która nie ma uprawnień do kształcenia nauczycieli fizyki, chemii, języka polskiego ma prawo do edukowania i wydawania dyplomów czy zaświadczeń ukończenia studiów podyplomowych pozwalających na nauczanie tych przedmiotów w szkole? Bo jeśli nie to mamy w opolsko-brzeskim „Andragogu” (stworzonym i kierowanym przez byłego milicjanta)do czynienia z wieloletnią działalnością przestępczą!!! Czas dać temu kres i ukarać winnych!!! „
@belfrzyca
Już się martwiłem, że nikt nie podejmie tego problemu. Swoim uczniom tłumaczę, że powinni nabrać nawyku wypowiadania takich komunikatów, jak chociażby: „dzień dobry”, gdyż mogą narazić się na ostracyzm poza granicami Polski. Dyscyplina społeczna to m.in. brak przyzwolenia na pewien rodzaj zachowań. W kontaktach z rodzicami i ich latoroślami, każdy nauczyciel odczuwa jej zanik.
@Gospodarz,
Jeżeli kiedykolwiek w przyszłości uznałby Sz. Gospodarz iż jakieś fragmenty tego bloga dałoby się sprzedać za pieniążki, np. w postaci książki, to uprzejmie proszę o ominięcie moich komentarzy.
Zapewne prawnicy „polityka.pl” odnieśli się do problemu własności pozostawianych tu komentarzy gdzieś w regulaminie blogów ale nawet jeżeli z prawniczego punktu widzenia jestem na straconej pozycji to chciałbym aby @Gospodarz znał mój stosunek do ewentualnego objawu (w wypadku publikacji) podwójnej moralności wstępnego cenzurowania aby potem na tym zarobić.
Całej opinii nie czytałem bo trochę za długa, ale spróbowałem znaleźć cytat i kontekst togo cytatu. Na pierwszy rzut oka ta cała opinia jest mętna, a ta pani ocenia coś bez ładu i składu przecząc sobie sama niemal w każdym paragrafie. Najpierw coś mówi, że dzieci są traktowane przedmiotowo i nie są doceniane. Zaraz potem pisze, że zbyt wiele się żąda od dzieci bo (cytuję) „Są to umiejętności, które trudno opanować dziecku w ciągu edukacji wczesnoszkolnej, uczy się ono ich o wiele dłużej. Podobnie niezrozumiały jest zapis dotyczący ogólnych osiągnięć: umiejętność tworzenia relacji społecznych (s. 4). ”
Chwilę później krytykuje podstawy o pisaniu mówiąc „nie ma mowy o twórczym pisaniu inspirowanym osobistymi doświadczeniami dzieci, tekstami kultury ”
Pomiędzy jest podany ten cytat, który brzmi w ogóle niezrozumiale i bzdurnie. Po prostu podejrzanie, jak jakieś przekręcanie. Za pomocą słów kluczowych googlnąłem sobie chybił trafił do odpowiednich materiałów źródłowych. Trafiłem na ten dokument: https://men.gov.pl/wp-content/uploads/2016/11/i-etap-edukacyjny-klasy-i-%E2%80%93-iii.pdf
i to chyba o ten dokument chodzi. Jak ta pani na podstawie tego dokumentu (pod koniec 5 strony) wysunęła tezę, że umiejętność percepcji i wsłuchiwania to obowiązek posłuszeństwa i się podporządkowania, to jest dla mnie zagadka.
Czy ta pani co tę opinię pisała, to nie jest czasem pani minister Zalewska? Bo podobnie jak ta Zalewska plecie niestworzone rzeczy bez ładu i składu.
To jest ciekawy pomysł! PRL też uczyła posłuszeństwa i skończyła marnie. PiS robi podobnie i efekt będzie identyczny, tyle ze szybszy. Chyba, że zamknie się granice, wyłączy internet i będzie Korea Pn. bis. Raczej chodzi o pacyfikację nauczycieli, w górę pójdą miernoty. Edukacyjny skansen tworzyli już poprzedni rządzący, aktualni przyspieszają i pogłębiają zapaść. Ostatecznie przed II wojną analfabetyzm sięgał 30 proc, następne 40 proc dzieci kończyło edukację na 3-4 klasie szkoły powszechnej, A byliśmy, podobno, wielcy i patriotyczni. To komuchy, świnie, zlikwidowali analfabetyzm, wprowadzili powszechną naukę podstawową 7-8 klasową. Mało tego- zacofanym dzieciom chłopów i robotników dawali na egzaminach na studia punkty za pochodzenie. PiS myśli patriotycznie. Bóg-Honor-Ojczyzna nie jakieś myślenie. Europa rozwojowo uciekła już daleko, po diabła ją gonić? Co jest piękniejszego niż pastuszek z fujarką, dziatki całujące w rękę dobrodzieja? Mamy zalew zachodniego gender. Sodomia z Gomorią! Psiakrewie!
1) Osiągnięcia w zakresie słuchania. Uczeń:
a) słucha z uwagą wypowiedzi nauczyciela, innych osób dorosłych z otoczenia,
kolegów i koleżanek w różnych sytuacjach życiowych, wymagających komunikacji
6
i wzajemnego zrozumienia; słuchając tych wypowiedzi, samodzielnie koncentruje
się, a swoim zachowaniem okazuje szacunek osobie wypowiadającej się;
b) słucha z uwagą wypowiedzi nauczyciela w sytuacjach zadaniowych, zgłaszając
stosownym pytaniem problem braku rozumienia konkretnych fragmentów słuchanej
wypowiedzi; wykonuje zadanie według usłyszanej instrukcji;
c) słucha tekstów czytanych przez nauczyciela lub inne osoby dorosłe: zagadek,
wierszy, prozy, opowiadań, opisów, listów, regulaminów, notatek, tekstów
informacyjnych, a także tekstów czytanych i napisanych przez kolegów i koleżanki;
wypowiada się na ich temat;
d) słucha uważnie i z powagą wypowiedzi osób podczas uroczystości, koncertów,
przedstawień, obchodów, świąt narodowych i innych zdarzeń, przyjmując
postawę skupienia, samokontroli i szacunku; uczestnicząc w opisanych sytuacjach,
wyczuwa ich nastrój i przyjmuje adekwatne do niego zachowania, np. śmieje się
z usłyszanych dowcipów, zachęcony, włącza się do wspólnego skandowania,
śpiewania;
e) panuje nad chęcią nagłego wypowiadania się, mobilizuje się do słuchania i czekania
na własną kolej, szczególnie w momencie wskazywania tej potrzeby przez drugą
osobę;
f) rezygnuje ze słuchania osoby sobie nieznanej, gdy może być zagrożone jego własne
bezpieczeństwo.
Jeżeli to ten fragment (dzięki @snake) zainspirował ową panię do jej przemyśleń, to już wiem, dlaczego po przerwie boli mnie głowa i coraz gorzej słyszę. Jeśli chęć wykształcenia w uczniu umiejętnści takiej jak:
„panuje nad chęcią nagłego wypowiadania się, mobilizuje się do słuchania i czekania
na własną kolej, szczególnie w momencie wskazywania tej potrzeby przez drugą
osobę;” to objaw podporządkowywania ucznia i tłumienia jego kreatywności to brawo ta ekspert/ Życzę jej pobytu w gronie dwudziestu 6-latków w sposób nieskrępowany wyrażających swoją opinię wtedy, gdy tylko mu to przyjdzie do głowy. Nie mówiąc o wolną ekspresję uczuć i przekonań w dowolnych okolicznościach. Punkt d) może brzmi zabawnie, ale można to sprowadzić także do postulatu, by siedmiolatek nie śmiał się głośno i nie rozmawiał jak nakręcony w czasie np. pogrzebu. Jeśli nie będziemy starali się wpoić dzieciom chociazby nawyku słuchania innych, co dla mnie jest oznaką szacunku do innej osoby, to już możemy w studiach zamykać polityków w odrębnych boksach, niech sobie mówią do siebie. Tylko wyciszonych, bo rejwach w programach publicystycznych jest taki jak na wiejskim targu. I oni wszyscy w nieskrępowany sposób wyrażają swoje poglądy. Nie podporządkowując się nawet prowadzącemu program. Tyle, ze ich można wyłączyć. Wrzeszczących do siebie z odległości pół metra uczniów nie. A przecież one tylko zgodnie z zaleceniami pani ekspert NIE wykazuje predyspozycji do bycia dzieckiem dobrze ułożonym. Bo zdaje się myli dobrego wychowanie i kindersztubę z bezmyślnym posłuszeństwem.
Przepraszam za pokraczną gramatykę poprzedniego wpisu, ale noc głucha nie sprzyja…
Ehmmm, Gospodarz dziwi się, że w XXI wieku Słowacki wielkim poetą był, na co Belfrzyca krzywi się, że Miętus – cudzym! – palcem dłubie w nosie. Co wygra, wielkość Słowackiego czy wulgarność kozy w nosie?
Jak miałem 13-14 lat ( prawie pół wieku temu ) zacząłem księdzu na religii stawiać „trudne pytania”. Najpierw tłumaczył, ze prawa boskie „leżą w innej plaszczyźnie” i nie można do nich stosować zasad „ludzkich”. Gdy nie ustępowałem powiedział, ze jestem za głupi, by to pojąc a tak w ogóle to chciałby byśmy byli potulni jak konie w rekach jego brata. Gdy się znarowią brat smagnie je batem po grzbietach i już są potulne.
Mam nadzieję, że nie o tego typu ” ułożoność, cichość i grzeczność” chodzi bo jestem tego samego zdania co @belferzyca, mimo że „potulne ciele dwie matki ssie”.
Nie jestem nauczycielem.Rozumiem,że taki program musi być żeby nasze latorośle wyrosły na przykładnych członków społeczności ale dla mnie jest to koszmar.Osobiście jakbym miał świadomość,że mam chodzić jak po sznurku nie dałbym się przekonać do bezmyślnego wykonywania tych często sprzecznych zaleceń.Mam wrażenie,że program służy produkcji agresywnych bombek,które po ukończeniu edukacji wypuszczą swoją agresję w świat i produkcji grzecznych wykonawców,którzy tym pierwszym będą służyć za mięso armatnie a jakże łatwo jednych i drugich się indoktrynuje.Oczywiście to moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu tekstu linku wklejonego przez snakeinweba.Jeszcze jedna uwaga a tego już jestem pewny,że żaden nawet dobry nauczyciel nie jest w stanie stworzyć jasnych i prawidłowych relacji z grupą dzieci jeśli będzie ona liczyła więcej niż 17 osób.
@płynna- ja nie bawię się w zabawy słowne i nawiązania do Gombrowicza, po prostu podnoszę REALNY problem, który spędza mi sen z powiek od lat. Od lat też z roku na rok coraz gorzej znoszę halas. Zapewne dla Pana jest on problemem czysto teoretycznym, dla mnie nie. A hałas ów, przynajmniej w sporej części ma swoje źródło w tym, że dom nie uczy, a szkole tacy właśnie eksperci wmawiać usiłują, że nauka spokojnego argumentowania, słuchania nauczyciela chociażby podczas podawania instrukcji (zdarzało się panu powtarzać tę samą instrukcję po koleji 10 uczniom, bo po prostu nie słuchali ?), czy wsłuchiwania się w to, co mówi kolega, zamiast przekrzykiwania go, jest równoznaczne z tresowaniem do posłuszeństwa, bezmyślności i, być może, serwilizmu. Dlaczego taka interpretacja? Czy umiejętność pohamowania się i wstrzymania biegunki werbalnej, do momenty gdy rozmówca skończy mówić, grozi otępieniem i bezmyślnością? Dlaczego właśnie tak podobni tej pani eksperci interpretują powyższe zapisy?
Nie wrócimy do chodzenia w czasie przerw po korytarzach parami we względnej ciszy, ale może ocalimy słuch dzieci i sprawimy, że chociażby oglądanie rozmów polirycznych w przyszłości stanie się bardziej znośne.
*kolei
belfrzyca, ja pani współczuję tego hałasu, który rzeczywiście jest nie do zniesienia. Nie mam innej rady niż zmniejszenie szkół.
Pytanie brzmi, jak szkoła powinna kształcić i kształtować dzieci. Dlatego należy pytać nie tylko o zapisy podstawy programowej, ale i to, czego w nich nie ma. Na przykład w kształceniu matematycznym brakuje mi zapisu, że dziecko jest zachęcane i nagradzanie za znajdywanie nieszablonowych (i oczywiście poprawnych) rozwiązań problemów matematycznych. Tymczasem większość polskich nauczycieli matematyki takie zachowania… karze, być może nawet w trosce o dobro ucznia, który kiedyś będzie oceniany wg klucza.
Więc pytanie brzmi, w jakim stopniu szkoła ma kształtować wg jednej sztancy, a w jakiej rozwijać naturalne predyspozycje każdego ucznia. Krytyka KNP PAN zdaje się koncentrować na obserwacji, że równowaga między jednym a drugim modelem szkoły jest w tych podstawach zaburzona na korzyść modelu podawczego, w którym uczeń jest formowany niczym plastelina albo kawałek plastiku w formie odlewniczej, a takie zaburzenie jest właściwe dla modeli szkoły, które współcześnie uznaje się za anachroniczne.
Inna sprawa, na ile model szkoły twórczej nadaje się do realizacji na poziomie klas 1-3. Z drugiej strony – jeśli nie wtedy, to kiedy? Jeśli młody człowiek nie zacznie grać w szachy w wieku 5-7 lat, to w wieku lat 15 nie będzie arcymistrzem, czyli nigdy nie będzie już miał szans zostać mistrzem świata.
@snake, zgadzam się z Panem, choć oczywiście musi być tu równowaga- mały uczeń musi być nauczony jakiej takiej systematycznści, musi wdrożyć się do pracy w warunkach typowych. Na szczęście nie uczę maluchów, a mój przedmiot raczej promuje kreatywność niż ją karze (poza, oczywiście, zbytnią kreatywnością w niezmienialnych konstrukcjach gramatycznych języka). Ubolewanie nad zapisami w podstawie i innych dokumentach teraz, załamywanie rąk przy równoczesnym ich oskarżaniu przez takich ekspertów o tresowanie do odtwórczości, zabijanie indywidualizmu jest śmieszne. Pamięta Pan nasze matury- dość luźny klucz z języka polskiego. „Wysmażyłam” 11 stron papieru kancelaryjnego pływając po epokach i gatunkach literackich. Teraz? Od lat klucz jest bogiem- chwała Najwyższemu, że ostatnio poszli w ministerstwie po rozum do głowy i nieco postawili na zdrowy rozsądek egzaminatorów. Nieco, ale nie do końca. Co z matematyką, nie wiem. Podejrzewam, ze słuszność ma Pan przypuszczając, że matematycy w szkołach dla przeciętnych uczniów bezpiecznie uczą ich obliczania w typowy, oczekiwany na egzaminach sposób.
Co do zmniejszania szkół- tak, pomogłoby, ale nie do końca. Dopóki rodzice nie będą konsekwentnie tłumaczyć dzieciom podstawowych zasad i nie są dla nich dobrym wzorem, nauczyciel może stanąć na głowie i nie uda mu się skutecznie nauczyć dziecka podstawowych zasad wspołżycia w społeczeństwie. Co więcej, zbyt „czepiający się” nauczyciel staje się czasem obiektem agresji obrażonego taty czy mamy całej w pretensjach. Cóż, pewnie takie czasy.
oczywiście zwracałam się do @płynnej rzeczywistości 🙂
@Płynna nierzeczywistość
Kreatywność etc. jest potrzebna pewnej grupie najwyżej wykwalifikowanych fachowców – prawnicy, naukowcy, inżynierowie, architekci biznesmeni etc. Kreatywny maszynista kolei czy metra albo choćby lekarz rodzinny, pilot cywilny czy operator koparki albo dyspozytor elektrowni to potencjalny dramat. Był taki kreatywny maszynista hiszpańskiego Pendolino, który się nudził monotonią swojej pracy. No i testował maksymalne (powyżej instrukcji) prędkości pokonywania zakrętów. Kosztowało to życie 50 osób, nie licząc rannych … 🙁 Kreatywnych posad jest mało, a kreatywni na posadach wymagających systematycznej rutyny i przestrzegania procedur się nudzą i … 😉
Hodowlę tumanowatych niewolników czas zacząć.
Nie można pozwolić by taki ministrant oponował obleśnemu kapłanowi i nie dał się „wygłaskać” – porządek dziobania musi być zachowany.
Nie można pozwolić by byle uczeń zadawał trudne pytania przymułowi belfrowi, bo ten ma „papier” – ważny do końca zawodowego życia – ukończenia czegoś tam w szkółce niedzielnej albo innym studium nauczycielskim czy też jest po kursach pedagogicznych w „uniwersytecie”.
Nie można pozwolić by jakaś nieletnia łajza pytała belfra po co komu „religia” w szkole, narodowe mitomaństwo historyczne (np. „oblężenie” Jasnej Góry” i potop polsko-szwedzki) i narodowe sranie w banię przy powszechnym braku umiejętności obliczenia wysokości odsetek od „chwilówki”.
Nie można pozwolić by byle milusiński palant czy palantka negowała stworzenie człowieka z żebra Adama i pytała dlaczego szkaradny radny z Krakowa niejaki Jałocha twierdzi, że dzieci dzieci poczętych in vitro nie będą jak truskawki – bez smaku i wątpi czy będą płodne?
Potrzeba nam nowego stada półniewolniczej, ograniczonej umysłowo „pomocy domowej” i „służby” dla armii wysoko wynagradzanych dyplomowanych kretynów, pracujących w „polityce”, marketingu, zarządzaniu zasobami, reklamie, showbiznesie, administracji, usługach medycznych i sporcie „zawodowym” skonfigurowanym jako przerywnik dla reklamodawców szukających jeleni…
Nowa szkoła ma nowy plan „produkcji”.
@belfrzyca
Ponieważ miejsce dyskusji, jakkolwiek wirtualnej, jest określonej proweniencji światopoglądowej, to wszelkie nieposłuszeństwo jest silnie karcone 🙂
PiS nie może mieć w żadnej kwestii racji i nawet najbardziej nieudolne krytykanctwo stoi o niebo wyżej od ich pomysłów, coś w stylu: „kolejny huragan nad Londynem dowodzi wyższości naszego systemu nad kapitalizmem.” Można więc wskazywać obiektywnie słuszne racje, które jednak jako, że są niezgodne z mądrością etapu, słuszne być przestają. Lewica ( i inne zresztą partie również) zawsze zwierała szyki, nawet wtedy gdy jej ludzie dostawali kulkę w łeb od swoich za prawicowo-nacjonalistyczne odchylenia. Proszę więc zakrzyknąć gromko: „róbta, co chceta!”
Krzysztof Cywiński,
Uprzejmie proszę o wyjaśnienie, w którym miejscu PiS ma w sprawie reform edukacji rację i dlaczego.
@Płynna nierzeczywistość
To już trenowaliśmy na tym forum – struktura 8+4 jest lepsza od struktury 6+3+3 bo odpadają choćby straty czasu i energii uczniów i nauczycieli związane z kolejnymi dostosowaniami do nowej szkoły i wyrównywaniem różnic, problemem aż 4 3-letnich cykli nauczania oraz problemem koncentracji wyrwanych z dotychczasowego środowiska i ZMUSZONYCH do walki o pozycję w NOWEJ grupie nastolatków w najgorszym emocjonalno-hormonalnie wieku, Nastolatków, dla których w gimnazjum nie ma przeciwwagi (w LO etc, taką naturalną przeciwwagą i czynnikiem uspokajającym są dorośli już maturzyści – im 15-latkowie władzy nie zabiorą!)
@Płynna Rzeczywistość
Zacznijmy od różnicy między deklarowanymi oraz ukrytymi (jeżeli takowe są) celami reform, a ich realizacją: pisałem o tym powyżej do @ Gospodarz.
Skrócenie obcowania, a i wzajemnej męczarni tych co uczyć się nie chcą z tymi, którzy uczyć się chcą jako cel reformy jest dla mnie racją po stronie PiS. Już to dyskutowaliśmy. Z racji kurczenia się w bliskiej przyszłości rynku pracy to elity (zatrudnieni) będą musieli wypracować „money” dla tych, dla których pracy nie będzie. Także emerytury, służbę zdrowia, etc. Jeżeli więc poziom kształcenia elit będziemy obniżać w celu podniesienia poziomu edukacji tych, których będzie trzeba utrzymywać z pracy elit, to deklarowany cel tej reformy jest dla mnie zasadny. Czy są ukryte (i jakie?), można jedynie zgadywać.
To żadna reforma systemu edukacji – to „deforma” – zmiana dla zmiany – nieprzygotowane i niespójne ruchy pozorne administracji, służące przelewaniu z pustego w próżne.
BTW
In Finland teacher training courses are popular and difficult to qualify for.
In 2014 only 9% of applicants sitting the entrance exam for Helsinki University’s training for class teachers were admitted.
@berberyna
A ilu polskich zaliczyłoby?
Otóż to, KC, odpowiedź na takie pytanie byłaby kluczową przesłanką diagnostyczną stanu systemu polskiej oświaty, a ściślej jego stanu belfernego, że tak to ujmę…
Jednego z trzech stanów triady oświatowej: uczeń/rodzice – nauczyciel – zarządca/fundator i kontroler, zanurzonej w środowisku lokalnym.
Nie znam wiarygodnych badań dotyczących kwestii jakości polskich kadr nauczycielskich na różnych poziomach kształcenia a stąd i nie potrafię odpowiedzieć na tak postawione pytanie.
Wiem co nieco o trwającym lata całe negatywnym mechanizmie selekcji do zawodu nauczycielskiego (przyczyną m.in. niskie płace), o braku skutecznej selekcji wstępnej na studia nie tylko pedagogiczne, o ustawianych konkursach na dyrektorów szkół, o folwarcznej kuturze zarządzania szkołami, o chorym mechanizmie awansu zawodowego nauczycieli premiującym kolekcjonowanie świstków lipnych certyfikatów, o olbrzymim rynku szkoleń dla nauczycieli (bezpłatnych i płatnych od 199 zł za kurs, „otwartych i zamkniętych”), oferujących „miłą atmosferę” i wydających ozdobne certyfikaty na czerpanym papierze z wstążeczką…
Oczywiście są chwalebne wyjątki od tych reguł.
Sytuacja wydaje się zabagniona na pokolenia całe.
Ale od systemowej, dobrze przemyślanej i zaplanowanej, modyfikacji sytemu oświatowego w Polsce nie uciekniemy.
Chyba, że zrobią to za nas inni.
Mieliśmy już taki okres w dziejach.
belferxxx
17 stycznia o godz. 14:59 251079
Przerażający przykład pogardy dla ludzi.
Krzysztof Cywiński
17 stycznia o godz. 21:10 251084
„Skrócenie obcowania, a i wzajemnej męczarni tych co uczyć się nie chcą z tymi, którzy uczyć się chcą jako cel reformy jest dla mnie racją po stronie PiS.”
Zamurowało mnie. Co wy macie we łbach pomieszane, że takim językiem opisujecie świat?
berberyna,
Ja mam jednak nadzieję, że z roku na rok, z pokolenia na pokolenie z nauczycielami jest lepiej.
======
W poprzednim wpisie Gospodarz zadał podchwytliwe pytanie, czyją zasługą są osiągnięcia szkół w rankingu Perspektyw. Moja odpowiedź: uczniów. Przyciągnijcie utalentowanych uczniów i pozwólcie im się rozwinąć, a sukces murowany, W drugiej kolejności rodziców, ale ten wpływ jest wcale nieoczywisty, bo to nie pieniądze są najważniejsze. W moim przypadku bardzo ważne było to, że mój dużo starzy brat namiętnie czytał książki i że w domu były też podręczniki akademickie, które mogłem sobie z nudów próbować czytać. Czyli, hę, nie całki i różniczki, tylko kultura, system wartości. A zasługą nauczycieli było to, ze pożyczyli mi zbiór zadań, a nawet sbornik zadać. Nauczyciele wywarli na mnie ogromny wpływ, ale nie wiedzą, bo moich rodziców nie stać było na korepetycje, a w czasie lekcji nauczyciel ma na głowie z 30 osób. Jeden z z tych nauczycieli, których szczególnie wdzięcznie wspominam w ogóle mnie nie uczył! No i gdzieś tam pominęliśmy inny kluczowy czynnik – dyrektorów szkół. Ich zasługi są oczywiste.
@berberyna
„Chyba, że zrobią to za nas inni. Mieliśmy już taki okres w dziejach.”
Miewam czasem wrażenie, że ten rodzaj determinizmu historycznego jest jakoś wpisany w kod genetyczny procesów społecznych w Polsce. Mogę się jedynie pocieszać, że z racji wieku nie zdążę dożyć.
Płynna Rzeczywistość
18 stycznia o godz. 1:00
Ależ to, co pisze @belferxxx jest faktem !
Faktem jest też, że te powtarzalne, rutynowe prace najłatwiej zautomatyzować i ludzie je wykonujący w pierwszej kolejności stracą pracę.
Pytanie brzmi – co w związku z tym dalej ?
Czy świat ma zmierzać ku temu, co miało miejsce na planecie Indiotow opisanej przez Lema w Dziennikach Gwiazdowych..
Coraz bardziej widać to, że człowiek nie jest podmiotem działalności gospodarczej lecz jej przedmiotem.
Jest zasobem ludzkim – tak jak surowce, maszyny i narzędzia. Zużyty się wyrzuca !
A przecież system edukacji ma przygotować młodzież do udziału w życiu społeczno – gospodarczym !
Tymczasem sporą ich część czeka rola małpy w ZOO – być i rozmnażać się – o resztę zadbają dozorcy !!!
Tego chcemy ???
@Płynna Rzeczywistość
„Zamurowało mnie. Co wy macie we łbach pomieszane, że takim językiem opisujecie świat?”
Zamiast argumentów epitety? Brakuje miejsca na wolteriańskie ideały w zabawie pt. Belferblog?
Otóż proszę przyjąć do wiadomości, że z różnych względów, nie tylko w Polsce, jest w każdym roczniku spory odsetek tych, którzy uczyć się nie chcą i tych, którzy chcieliby, gdyby dano im inne życie. To co napisałem, to przewidywania „fiuturologiczne” tzw. autorytetów: pretensje proszę zgłaszać do nich. Paradygmat głoszony przez twórcę, zakładał wyrównywanie szans w gimnazjum. Najplastyczniej fałszywość takiego założenia oddaje edukacja muzyczna, prematematyczna i sportowa: dziecko grające na instrumencie od 3-go roku życia w gimnazjum ma już za sobą 7 lat treningu. Leo Messi, Michael Jackson, Agnieszka Radwańska, Stanisław Ulam, @Płynna Rzeczywistość, etc. Jeżeli lewica chce powrócić do władzy,to musi najpierw odrobić lekcje: prawidłowo rozpoznać istotę problemów i zbudować wokół tego odpowiednią narrację. Epitety być może poprawiają nastrój, ale to jedynie taktyka, a i to na krótką metę, „co widać, słychać i czuć.”
@Płynna nierzeczywistość
>W poprzednim wpisie Gospodarz zadał podchwytliwe pytanie, czyją zasługą są osiągnięcia szkół w rankingu Perspektyw. Moja odpowiedź: uczniów. Przyciągnijcie utalentowanych uczniów i pozwólcie im się rozwinąć, a sukces murowany,<
Dalej opowiadasz bajki żeby własne frustracje i niepowodzenia przykryći! Jak wobec tego wytłumaczyć fakt, że szkoły grupujące NAJLEPSZYCH z NAJLEPSZYCH w podobnych wielkich ośrodkach akademickich uzyskują tak drastycznie różniące się wyniki (przede wszystkim olimpijskie, choć nie tylko!), dlaczego w TYCH SAMYCH szkołach skupiających czołówkę w jednych dziedzinach są wielkie sukcesy i są POWTARZALNE, a w innych ich brak albo są sporadyczne, dlaczego, podawałem już ten przykład, tak RENOMOWANA i ZNANA (kiedyś!)szkoła jak warszawski Rejtan jest w rankingu obecnie "100 lat za Murzynami", a z kolei inne stołeczne(te znam najlepiej)licea w tym rankingu awansują do czołówki????
Jak to jest z gimnazjami – są takie (i to niekoniecznie przy liceach!), które mają wielkie sukcesy i są takie bez nich! A zaczynały niedawno stosunkowo i wszystkie były równe wtedy … 😉
Tzw. „materiał ludzki” musi być, bo z pustego i Salomon… ale rola nauczycieli jest rzeczywiście krytyczna. Chciałbym tylko dodać, że jakkolwiek nauczyciel szkoły średniej będzie najbardziej widoczny (w przypadku zawodów typu licealna olimpiada matematyczna czy fizyczna) to nie można zapominać, iż wyławianie i szlifowanie diamentów to proces podobny do taśmociągu.
Nie wiem jaka była rola i cel testów kompetencyjnych (zdaje się ze tak to się nazywało) które przechodziłem przed przyjęciem mnie do pierwszej klasy podstawówki. Ale takie testy były. Może dlatego, że moja klasa miała być „eksperymentalna”.
Pierwszą nauczycielkę matematyki (oraz wszystkiego innego) zapamiętałem jak najlepiej. Podobnie moja żona swoją. Dopiero moje dzieci pokazały mi, że nie zawsze dziecko zakochuje się w szkole i w „swojej pani”.
Nauczycielek matematyki w 5-6-7-8 klasach kompletnie nie zapamiętałem, poza tym, że to już nie była „ta pierwsza pani” i że często się one zmieniały. Tylko dzięki zastępstwu na lekcji matematyki w 7-mej klasie, czyli dzięki „obcej nauczycielce” która mnie zauważyła, poszedłem na pierwszą wojewódzką olimpiadę dla podstawówek a po niej ta sama „obca” wysłała mnie na kółko do najlepszego wtedy w mieście matematycznego liceum.
W liceum był egzamin do klasy „a” zdawany już w Instytucie Matematyki i dalej przejęli mnie pracownicy uniwersytetu.
Czyli zadziałał taśmociąg nauczycieli wyławiających i podających sobie zdolnego ucznia. Od samego początku podstawówki w górę.
Jak patrzę na licealnych kolegów to w przypadku wszystkich tych, którzy pochodzili z wiosek czy małych miasteczek także zadziałał podobny taśmociąg. Nauczyciel takiego ucznia zauważył i tak jak mnie popchnął do dobrego liceum. Popchnął bardzo zdecydowanie bardzo często namawiając rodziców do zapłacenia za stancję w „dużym mieście”. Wiem, że w przypadku kilku kolegów był to dla ich rodzin spory wydatek.
Celem tego komentarza było podkreślenie, że laudacje zbierane w szkole średniej przez nauczyciela olimpijskiego laureata należą się także wcześniejszym nauczycielom. Którzy (chyba?) nigdy żadnych gratulacji (ani nagród) nie dostają.
@zza kałuży
>Celem tego komentarza było podkreślenie, że laudacje zbierane w szkole średniej przez nauczyciela olimpijskiego laureata należą się także wcześniejszym nauczycielom. Którzy (chyba?) nigdy żadnych gratulacji (ani nagród) nie dostają.<
Może w USA to się wydaje niewiarygodne, ale w Polsce dzięki zgodnym wysiłkom paniuś Hall/Szumilas/Kluzik-Drożdżówki&Berdzik żadnych laudacji, nie mówiąc już o nagrodach finansowych, nie dostają NAWET wychowawcy złotych medalistów MIĘDZYNARODOWEJ olimpiady. Owszem lokalnie o samorządowców CZASEM, ale np. w Warszawie już NIE. MEN ani nic nie daje ani niczego nie gratuluje ani uczniom ani nauczycielom 🙁 To czyste hobby – dlatego w Polsce nauczycieli olimpijskich ubywa, ubywa też tych złotych medalistów międzynarodowych (tych prawdziwych!) olimpiad 🙁 N\
Napisałem o PRAWDZIWYCH olimpiadach międzynarodowych, bo dla pozornych efektów, MEN (np. na swojej stronie) zrównuje lokalne konkursiki z międzynarodową obsadą paru krajów (czasem mają w nazwie słowo "olimpiada" choć z przymiotnikami!) i zdobyte w nich medale z medalami olimpiad, w których biorą udział setki uczestników z całego świata… 😉