Szaleństwo podstawy programowej
Czekaliśmy na podstawę programową i oto ją mamy. Na razie w formie projektu, ale pewnie niewiele się zmieni, skoro na zgłaszanie uwag MEN dał społeczeństwu jedynie tydzień (do 9 grudnia). Termin minie, zanim się ludzie zorientują. Będzie więc, co ma być, a szykuje się istne szaleństwo.
Słuchałem dzisiaj w radiowej Trójce komentarza Wiesława Włodarskiego, Nauczyciela Roku 2007. Ten zacny belfer ubolewał nad wycięciem z podstawy dla szkół podstawowych trygonometrii (była w gimnazjum), ważnego działu matematyki, na co goście Trójki reagowali radością. No bo jak czegoś nie trzeba się uczyć, to fajnie. Dzieciom będzie lżej. Podstawa może się zatem spodobać, szczególnie osobom mniej ambitnym.
Czas zaoszczędzony na przedmiotach ścisłych można będzie przeznaczyć na naukę literatury i historii. Zdębiałem, gdy zobaczyłem „Pana Tadeusza” w zestawie lektur obowiązkowych dla klasy V (zwyczaje i obyczaje), VI (polowanie i koncert Wojskiego), VII (historia Polski), VIII (całość). Obecnie epos Mickiewicza jest obowiązkowy w liceum – a i tak czytanie dzieła nie przychodzi łatwo. Autorzy podstawy programowej wyjaśnili, że przyświecała im idea wspólnego kanonu. Cała Polska ma znać to samo. Aby Polacy trącili wieszczem na starość, muszą nim nasiąkać za młodu i to przez wiele lat. Ja to rozumiem, ale nie popieram.
Projekt podstawy zgadza się z zapowiedziami. Wiedzieliśmy, że dla PiS-u kształcenie polega na wciskaniu jedynie słusznych treści rano, w południe i wieczorem – aż człowiek zapomni, że można inaczej. Do „Pana Tadeusza” nic nie mam, tak samo jak nic nie mam do schabowego. Jednak nie wyobrażam sobie, że mógłbym się żywić wyłącznie taką strawą. Czasem człowiek ma ochotę na chińszczyznę, a czasem na pizzę czy kebab.
Tej różnorodności nie będzie w szkołach po reformie. PiS likwiduje główną zasadę obecnej podstawy, czyli prawo nauczycieli do wyboru. Będzie przymus, co w oficjalnej propagandzie nazywa się powrotem do wspólnego kanonu. Prof. Andrzej Waśko z UJ, odpowiedzialny za podstawę do nauki języka polskiego, wyjaśnił to bardzo dosadnie: „Brak nam wspólnego języka, wspólnego układu odniesienia. Każdy odwołuje się do czegoś innego i tak być nie może” (projekt podstawy tutaj).
Komentarze
Antoni Maciarewicz nie jest bohaterem moich pieśni, ale trzeba przyznać, że śpiewająco przeszedł z roli członka opozycji do sprawowania funkcji ministra obrony. potrafi zjednać kadrę, stawia na młodych. A ministra od deformy? Kto jej przywróci wzrok, słuch i rozważną mowę, oddzieli, parafrazując Różewicza, światło od ciemności, jaki mistrz jest zdolny to uczynić?
Nazistowsko-bolszewicki model oświaty chyba dzisiaj nie przejdzie. Chyba, że zlikwidują Internet. Ale trudno mi to sobie wyobrazić.
@Gospodarz
„Zacny belfer” Włodarski (dyrektor L LO w W-wie) kłamie w żywe oczy!!! W programie gimnazjum nawet w najbardziej elementarnej postaci trygonometrii od samego początku tej szkoły NIE MA (ku słusznemu żalowi przede wszystki fizyków licealnych!), co jest łatwe do sprawdzenia. Była owszem trygonometria w programie 8-letniej podstawówki. Ponieważ Włodarski jest matematykiem, trudno przypuścić, aby zwyczajnie się pomylił – PO prostu kłamstwem usiłuje „robić POlitykę” … 😉 I to by było na tyle – tonący brzydko się chwyta 🙁
Szaleństwo w dobrych rękach, a te w nocniku.
–
Ja też dzisiaj wiele w mediach słyszałem o podstawie programowej.
Najbardziej ucieszyła mnie wypowiedź belfra niemal tak renomowanego (medialnie, medialnie…), jak Gospodarz, a to mianowicie Wróbla Jana.
Stwierdził on przed kamerami tivi 24, że w szkole belferskiej – na szczęście- żadne podstawy nic nie zmienią, jak i dotąd nic nie zmieniły, gdyż belfrzy tradycyjnie uczynią te podstawy papierem, który ministerstwo może sobie powiesić w kiblu (cytuję dość wiernie).
Nie ma to jak papier w dobrych rękach.
Więc wolności metodyczno-wynikowej belferskiej w jej najróżnorodnieszym pięknie różnic, jak źrenicy oka polo-wolności, nic a nic nie zagraża, Panie Chętkowski.
Tak samo, jak przerażająca pana wieloletnia molesta Mickiewiczem, ze sugerowanym skutkiem, że po panu Tadeuszu już żadnego pana Jarosława odczytać się na polaku belferskim dzieciom-we-mgle nie da, jest płonna i płocha.
Proces, jaki zadaje Polakom Jarosław K., jest już jak najtrafniej odczytywany przez belfrów i zadawany obowiązkowo i związkowo edukacji publicznej, na kartach donosów i przymileń z którymi każdy -kto belfer-bieży w Nowogrodzkiej stronę.
Kto więc zaprzeczy pożytkom we wieszczeniu tych podstaw dzieciom do ucha od małego?
–
@belferxxx
10na10. Dawny, obowiązkowy dla wszystkich, program szkoły podstawowej został rozrzucony na : 6 klas – szkoła podstawowa + 3 lata gimnazjum+ 2/3 I klasa LO (obok trygonometrii, m.in. twierdzenie Talesa, funkcja liniowa, część planimetrii) i 1/3 w III LO – stereometria. W sumie 10 lat. Na starcie w gimnazjum trygonometria była, ale kolejne ministry tak reformowały, aby było to, co teraz. Czy to jakiś krewny tego od duetu Krysicki-Włodarski? „Hadko słuchać”, ale uwierzyć i nieść w świat taką dobrą nowinę? 🙂
@gospodarz
Ubolewam nad podtrzymaniem stanu obecnego w zakresie podstawy programowej z matematyki. Co do swobody wyboru nauczycieli: czy Pan Włodarski prowadząc lekcje w ramach swoich godzin dyrektorskich wprowadzał trygonometrię? Może przejrzy własne i podległych mu nauczycieli wpisy w dziennikach? Nie mam wątpliwości, że jest o co się czepiać każdej władzy, więc również Potwory i Spółka mają swoje za uszami. Z wpisu wynika, że poloniści zostali zrównani z nauczycielami innych przedmiotów. „Pan Tadeusz” w całości był zaordynowany przez ekipę Gierka w klasie siódmej szkoły podstawowej. Błagam: litości. Jeżeli są argumenty, że to Potwory i Spółka, to proszę je przytaczać. Zmyślenia takie, jak we wpisie przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego: lewicowa część krwioobiegu zaczyna się gotować.
@Gekko
Wróbel Jan (otwórz lodówkę to wyskoczy!) jest od początku nauczycielem/dyrektorem drogiego prywatnego (niepublicznego – na jedno wychodzi!) snobistycznego i „od zawsze”chronionego płaszczem politycznych oraz medialnych koneksji (Dzierzgowska, Paszyński, Starczewski, GW etc.) liceum/gimnazjum Bednarska. Tam owszem, nauczyciele robili doktrynersko co chcieli, dyrekcja też. Skutek jest taki, że NAWET w kategorii „drogie, snobistyczne szkoły dla złotej młodzieży” w stolicy przegrywa ZDECYDOWANIE (rankingi/wyniki) z II SLO, IV SLO czy 32 LO im. Moneta …. 😉 Na doświadczeniach z tego zespołu szpanerskich szkół się jednak realne doświadczenia Wróbla Jana kończą …
@Gospodarz
>Tej różnorodności nie będzie w szkołach po reformie. PiS likwiduje główną zasadę obecnej podstawy, czyli prawo nauczycieli do wyboru. <
A nie było przypadkiem tak, dzięki światłym i uczonym POmysłom tria Hall+Konarzewski+Marciniak(i Berdzik od "ewaluacji!), że przychodził kuratoryjny wizytator/ewaluator (który tylko PRZYPADKIEM był nauczycielem danej specjalności (i to marnym, bo uciekł od nauczania w biurokrację) i sprawdzał, czy podstawa jest temat po temacie w odpowiednim tempie "realizowana" ??? 😉 Kłamstwo ma krótkie nogi … 😉
Ja i moi znajomi uczyliśmy się trygonometrii. I kompletnie nam się w życiu nie przydała. I takich niepotrzebnych treści jest cała masa w programie nauczania. Dzieci niech się uczą prawa karnego, prawa cywilnego, ekonomii, techniki, geografii społeczno-gospodarczej itd. To im się przyda w życiu.
@Lider4
Euklidesa ponoć jeden z uczniów zapytał, jakie korzyści przyniesie mu zgłębianie tajników geometrii. Legendarna odpowiedź Euklidesa brzmiała ponoć: „Dajcie mu obola. On chce mieć korzyść z nauki”. A na jakie korzyści można liczyć zaznajamiając się z sonetami takiego Szekspira? Formułowanie takich pytań jest klinicznym objawem braku wykształcenia czy jego przerostem?
Trygonometria do liceów i techników (jestem za 6-letnią podstawówką i 6-letnią szkołą średnią). Szekspir? Ciekawe czy dzieła polskich autorów są omawiane w Anglii, Rosji, Francji czy Niemczech?
Lider4
A którego można porównać z Szekspirem?
A ja za 4+4 w jednej szkole i socjalizmem ( każdemu wg. pracy i potrzeb 🙂 ) w kolejnym etapie, czyli 2,3,4 lub 5
Podobno z programu nauczania historii usunieto nazwisko Lecha Walesy.
Czy to prawda?
@Lider 4
1.Akurat Szekspir jest omawiany na cały świecie, podobnie jak Dostojewski czy Orwell oraz … Biblia (Stary Testament głownie) 😉 Z polskich autorów największe szanse ma Lem …
2.Umiejętności matematyczne buduje się stopniowo. Akurat na poziomie podstawówki PROPEDEUTYCZNA wiedza o tym jak się nazywają stosunki odpowiednich boków w trójkącie prostokątnym oraz relacje między nimi (szczególnie, że jest tw. Pitagorasa) mogą i POWINNY się pojawić – bo to jest potrzebne fizykom choćby do rozważań o siłach. A skoro byś chciał techniki – na tym się mechanika zasadza. I TAKIEJ trygonometrii uczą na całym świecie w podstawówce czy niższej szkole średniej.
Chyba żeby wprowadzić LEKKIE sprofilowanie dla zainteresowanych naukami, których językiem jest matematyka.
3. Co do reszty – w takiej piłce nożnej już dawno nie trenują tylko kopów, wrzutów i kiwnięć. Trenują też, i to wczesniej, tzw. ogólną sprawność etc. Dokładnie tak samo jest z mózgiem – trzeba mieć ogólną sprawność intelektualną (jej częścią jest sprawność matematyczna). Chyba, ze się planuje żyć z tańca na rurze albo kurierstwa rowerowego … 😉
Elementy trygonometrii, jeśli dobrze rozumiem to pojęcie, były, są i będą, choć różnie rozrzucone między podstawówkę, gimnazjum i liceum. Szkoda, że jej się nie uczy już na studiach – ciekawe, dlaczego? Bardziej interesujący jest brak wektorów aż po maturę podstawową z matematyki. I tacy uczniowie idą potem na politechniki. Choć faktycznie, wektory nudne są i nie dają takiego popisu dla wyobraźni jak geometria i kogóż obchodzi, że są niezbędne na fizyce od samego początku jej nauczania? Dla mnie rozpaczania nad nędznym losem geometrii euklidesowej w szkole przypominają biadolenie nad tym, że nikt już ręcznie nie potrafi pierwiastkować, a suwak logarytmiczny albo nawet zwykłe tablice funkcji trygonometrycznych, o panie, to dopiero łamigłówka! Więc nie rozpaczajmy nad kątami środkowymi czy Talesem, jak nie rozpaczamy nad greką, tylko zastanówmy się, dlaczego spory odsetek absolwentów liceum nie rozumie notacji 1.1e-11, czyli nie potrafi odczytywać liczb wyświetlanych przez praktycznie każdy kalkulator, nawet/zwłaszcza ten w smartfonie?
Naprawdę ciekawe pytanie brzmi: co to jest podstawa programowa i czy nauczyciel jest do niej i tylko do niej przywiązany? Jeśli to jest coś, co powinien umieć *każdy* uczeń na danym etapie nauczania, to ona nie może grzeszyć ambitnością. Dobrze wiemy, że dobre szkoły ZNACZNIE poza nią wykraczają.Więc w podstawie lepiej mniej, ale na pewno. Cóż z tego, że zadania egzaminacyjne na politechniki sprzed 30 lat są trudniejsze od współczesnej matury rozszerzonej, skoro wtedy wystarczyło rozwiązać jedno zadanie, by zdać?
Innymi słowy, Polska się rozwija mimo wycięcia Talesa. Jeśli by na jego miejsce w szkole gimnazjalnej udało się wprowadzić sinus i kosinus dowolnego kąta, przy optymistycznym założeniu, że dziś każdy ma kalkulator lub dostęp do internetu, to ja tylko przyklasnę. Sorki, Panowie, nie można uczyć wszystkiego. Mając do wyboru angielski czy Tales, wybieram język angielski, bo on otwiera drogą do internetu, a ten do niewiarygodnej skarbnicy wiedzy.
A Pana Tadeusza próbowałem przeczytać kilka lat temu. W szkole dałem radę. Każą, to czytam. A teraz? Masakra! W jakim to jest języku napisane? Jak Mickiewicz te swoje poematy zmieścił na Twitterze?*
* Dla współczesnej młodzieży Mickiewicz to musi być katorga. Czy wspólny kod kulturowy musi kojarzyć się z nudą i niezrozumieniem? Księga Pana Tadeusza w 5. klasie szkoły podstawowej na pewno jest lepszą lekturą – tu niech poloniści mi wybaczą i poprawią – od literatury dziecięcej/młodzieżowej? Chyba na tej samej zasadzie, co klepanie modlitw na lekcjach religii? Elita niech sobie czyta tego Tadeusza, ale czemu nie Konwickiego od razu? Proponuje najostrzejsze sceny z Konopielki – toż to także czytelnictwo prozy rodzimej, a wypieki na twarzy gwarantowane, bo jednak to książka rozwija wyobraźnię a nie tam jakieś internety zaraz wszystko kawa na ławę.
** Pamiętam Talesa z podstawówki. I twierdzenie o kącie środkowym (tak to się nazywa?). I kolegów, którzy mieli kłopoty z tabliczką mnożenia. W ósmej klasie.
Panowie Krzysztof I Belfer zaraz mi wygarną, że podstawa programowa krzywdzi dzieci zdolne. Ja się na tym nie znam. Może tak, może nie. Nie wydaje mi się jednak, żeby w moich czasach w podstawie programowej mat-fizu był zapisany obowiązek czytania Życia Literackiego. A ja taki obowiązek miałem. Ciekawe, jakim cudem?
Natomiast nisko ustawiona poprzeczka w podstawach programowych faktycznie utrudnia przechodzenie pomiędzy kolejnymi etapami edukacji. Ale jak się z tym uporać – znów nie do mnie to pytanie.
@Płynna nierzeczywistość
>Elementy trygonometrii, jeśli dobrze rozumiem to pojęcie, były, są i będą, choć różnie rozrzucone między podstawówkę, gimnazjum i liceum
@Lider4
„Ja i moi znajomi uczyliśmy się trygonometrii. I kompletnie nam się w życiu nie przydała. I takich niepotrzebnych treści jest cała masa w programie nauczania.
Calkowicie popieram taka wlasnie postawe. W polskiej szkole najwazniejsze byc powinno wychowanie patriotyczne, w symbiotyczny sposob polaczone z nauka religii („tylko pod tym znakiem”). Wywalic trygonometrie, algebre, rachunek rozniczkowy i calkowy, kinematyke, mechanike, wyniesc na kopach wektory. Nie dopsucic do tego, zeby zdrowa i nasiaknieta slusznymi tresciami polska mlodziez otarla sie o nauke programowania – wiadomo, ze od komputerow mozg sie lasuje.
Z tym calym Mickiewiczem tez nalezy ostroznie, facet byl niepewnego pochodzenia („z matri obcej”) no i wprowadzal wrednych syjonistow do swoich poematow (patrz postac Jankiela w „Panu tadeuszu”). Lepiej polegac na poetach o rodowodzie stuprocentowo aryjskim, chociaz gdzie takich znalezc? Tuwim sie nie lapie, Lesmian tez nie, ojciec Baczynskiego hebrajskiego uczyl… Lapalby sie Broniewski, ale mial niesluszne poglady.
Generalnie – ani ten, kto szoruje kible w Londynie, ani tem co sie do Kopenhagi zalapal na zmywak – nie potrzebuje trygonometrii. Kobitki, co robia „na domkach” w kanadzie albo zbieraja szparagi u bauera – tez trygonometrii nie potrzbuja, podobnie jak Jan Piechta ze szwagrem, co w Wolomine pod Warszawa prowadza sklep spozywczy calodobowy. A zatem wykreslic!
@Płynna nierzeczywistość
Wycięło niestety mój komentarz, więc powtórzę.
>Elementy trygonometrii, jeśli dobrze rozumiem to pojęcie, były, są i będą, choć różnie rozrzucone między podstawówkę, gimnazjum i liceum<
Czemu kłamiesz??? Podstawy są ogólnie dostępne. Handke (de facto Marciniak!) wyrzucił funkcje trygonometryczne z SP i gimnazjum CAŁKOWICIE (nie znajdziesz w podstawie ANI ŚLADU!), choć były wcześniej w 8-letniej SP.
Co do wektorów – zgoda. A tak ładnie je wprowadzał w klasach 5-6 SP prof.Zawadowski 30 lat temu. I komu to przeszkadzało… 😉
@Płynna nierzeczywistość
WARTOŚCI funkcji trygonometrycznych czy logarytmów ma dziś każdy kalkulator (poza maturalnym „kalkulatorem gospodyni domowej na zakupach” rzecz jasna!), ale trzeba wiedzieć CO Z NIMI ZROBIĆ czyli ROZUMIEĆ co to jest ten sinus czy logarytm.
Dla matematyków funkcje trygonometryczne, logarytmy czy wektory są nieistotnym marginesem. Tyle, że akurat w ZASTOSOWANIACH matematyki (fizyka, chemia, technika etc.) one są szalenie istotne.
Co do niezrozumienia w zapisu 1.1e-11 w kalkulatorach. Skoro kalkulator MATURALNY takich cudów zawierać NIE MA PRAWA … 😉
Szkoda, że w kanonie lektur zabrakło miejsca dla kultowych „Dzieci z Bullerbyn”.
Niezrozumiały język „Pana Tadusza” staje się o wiele bardziej zrozumiały natychmiast po odnalezieniu nazwiska i majątku jednego z przodków wspomnianych przez Autora. Choćby tylko w objaśnieniach… 😉
Oczywiście aby szkolne dziecko skojarzyło takie rzeczy najpierw musi mieć dostęp do Paprockiego czy Niesieckiego.
Niektórzy zaiste dziwnymi ścieżkami poznawali polską literaturę… przypuszczam jednak że pisrydzyki nie miałyby nic przeciwko takim studiom w piątej klasie. 😉
Jakiś czas temu standardyzacja programów nauczania w USA (pomiędzy stanami) wywoływała dużo medialnego szumu. Ostatnio już jakbym tego nie słyszał. Pewnie (większość) się zgodziła.
**http://www.corestandards.org/
Nie muszą być ambitni, grunt, żeby byli łatwowierni i posłuszni.
Po co zajmowac sie takimi „pi.rdolami” jak matematyka itp. Przeciez wystarczy nauczac religi oraz umiejetnosci podpisania sie.
Pani Zalewska zachwala reformy. Słusznie, bo zima na karku.
myślę z pewną taką nieśmiałością o tym, jak zaaplikować swoim dzieciom Pana Tadeusza, którego sam nie trawiłem, gdym dziecięciem polonistyczym był (nie trawiłem wśród 100% innych, również nietrawiących głąbów „uczonych” przez osoby kompletnie bez zdolności pedagogicznych), a dla moich dzieci, AD 2017 i później, Mickievicus będzie doznaniem nieco psychodelicznym – język podobno ten sam (uwaga dzieci, skupcie się i uwierzcie na słowo, to JEST po polsku!), ale praktycznie co drugie słowo nieznane. Kontekst kulturalno-społeczno-historyczno-geograficzny z planety X… Dobrze, że już przeszliśmy geografię podstawową, i wiedzą, gdzie Litwa (tato, ale dlaczego Litwo, ojczyzno moja, jak on był Polakiem?!)
p.s. nie ma wśród lektur nic z R. Dahla (kogo?! ;), no, ale to dzieci zgłębiają pozalekcyjnie. Widzę C.S. Lewisa… Pewnie ze względu na chrześcijańskie podteksty 🙂
Po pobieżnym przeglądnięciu informacji na temat nowej podstawy programowej rzuciłam oko na ten blog. I trochę mi smutno.
Jestem rodzicem dziecka, które (na szczęście) tylko otrze się o tę, excusez le mot, rozpierduchę edukacji. Mimo tego czuję wściekłość na władze i czuję solidarność nauczycielami. A Wy co? Zwieracie szeregi, szukacie wspólnych celów, płaszczyzny porozumienia między sobą?? Próbujecie się buntować??
Rozmawiacie z rodzicami, z dyrekcją, o swoich obawach?? Próbujecie zrozumieć niepokój rodziców o przyszłość edukacyjną dzieci?? Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego?? Wyciągacie stare żale, pretensje, które niczego nie wnoszą na przyszłość.
@add
>Wyciągacie stare żale, pretensje, które niczego nie wnoszą na przyszłość.<
Owszem wnoszą – ponieważ jedna ze stron sporu idealizuje stan obecny i przeszłość oraz jej ludzi – tych wszystkich Handków, Halle, Szumilasy, Kluziki-Drożdżówki, Berdziki oraz ich działalność. Nie mam ochoty walczyć o stołek dla paniuś Szumilas, Kluzik wielopartyjnej czy Berdzik – jak BĘDZIE nie wiem, ale jak BYŁO wiem doskonale !!! 😉
I jakoś mnie nie entuzjazmuje np.program Kropki Nowoczesnej vel Nowobogackiej czyli prywatyzacja całej oświaty ani p. Lubnauer jako MEN. Jak przeciw likwidacji gimnazjów może dziś protestować p.Nowacka – w roku 2015 TWARZ ugrupowania ZLew, które taką likwidację miało jako drugi w kolejności punkt programu edukacyjnego 😉
Więc nie mam zamiaru się "jednoczyć" PRZECIW – wolałbym wiedzieć, ZA CZYM de facto jest to przeciw 😉
@znafca in spe
„Po co zajmowac sie takimi „pi.rdolami” jak matematyka itp. Przeciez wystarczy nauczac religi oraz umiejetnosci podpisania sie.”
Popieram, aczkolwiek nie w calosci. Umiejetnosc podpisania sie jest coraz rzadziej potrzebna, na ogol wystarcza potwierdzenie w postaci klikniecia myszka czy dotkniecie smartfona. Transakcje – jak np zaciagniecie kredytu – mozna zawierac przez telefon. Podpis w postaci krzyzyka z odciskiem palca powinien byc pozytywnym wzorcem (krzyzyk).
Z matematyki na pewno trzeba zostawic nauke procentow, na przyklad polaczona z nauka histowii najnowszej. Typowe zadanie moze brzmiec: „Jaki odsetek wsrod Zbrodniarzy z UB rekrutowal sie sposrod Zbrodniczej Mniejszosci Eskimoskiej?” (odpowiedz – 99.985%). Bez nauki procentow nie die tez nalezycie ocenic sukcesow Najdrozszych Przywodcow, dzeiki ktorym produkcja wzrosla o 127.33% w porownaniu do analogicznego okresu czasu roku ubieglego.
Zamiast trygonometrii „Pan Tadeusz”.
Historia szlacheckiej Polski w domu każdego Polaka. Tymczasem większość Polaków z chłopów.
Kiedy, panie Waśko, będzie historia chłopstwa polskiego? A jest ciekawa, zwłaszcza jak włączymy w to historię chłopów białoruskich, litewskich, ukraińskich, co żyli (lepiej – dostawali baty) w Rzeczypospolitej. Kiedy, panie Waśko?
@belterxxx
Było mi smutno, a teraz to juz żal serce ściska.
Mnie nie obchodzą rządzący ministrowie 20, 10, 5 lat temu.
Nie obchodzą mnie dziś programy tej czy innej partii. Ta analiza przyda się przy urnie wyborczej za 3 lata. To czy komuś coś wyszło lepiej czy gorzej, miał takie czy inne intencje lata temu, nie ma dziś znaczenia. Dziś musimy się zmierzyć z chaosem, który się szykuje. Tu i teraz. Ja się martwię o dzieci, które będą czytać archaiczne książki, uczyć się
„skandowania” , etc.i o was nauczyciele, którzy będziecie np.
uczyć cyt. z pp „śmiać się z usłyszanych dowcipów” Czy to nie obraża Waszej inteligencji. Mniemam, że tak.
Staram się rozumieć Pana rozżalenie, ale Belfrowi chyba nie przystoi drwić z kogokolwiek.
Można mieć pretensje do proponowanej reformy. Przede wszystkim o chaos, spowodowany właściwie nie wiadomo czym. Przez rok ministrowania cisza, nagle w ostatni czerwcowy poniedziałek uderzenie, kilka miesięcy nic i znowu bomba. Sądzę, że właśnie tutaj może być największy problem. No i to dopieszczenie historii, od razu dodajmy, wbrew propagandzie, to nie jest powrót do starego liceum. Natomiast trudno atakować tę reformy z pozycji obrońców obecnych podstaw programowych w gimnazjum. Nawiązując do trygonometrii, nie tylko jej, wektorów również nie ma. Brakuje wzorów skróconego mnożenia, a nawet zwykłych nierówności liniowych. Skutkiem czego, gros uczniów ma poważne problemy ze zwykłym rachowaniem. Poziom rozszerzony to jakoś nadrabia, poziom podstawowy ze śmieszną liczbą godzin niestety słabuje. Na przykładzie mojego syna, ucznia szóstej klasy, mogę stwierdzić, że matematyka w szkole podstawowej i język polski są bardzo okrojone, natomiast pamięciówa, np. przyroda, historia zostały po staremu. Czyli umiejętności w dół, w części zbędne informacje (np. osławiony pantofelek, wszystkie dopływy Wisły w 4 klasie, definicja epitetu, metafory), a twierdzenie Pitagorasa, w sensie zastosowania, dopiero w gimnazjum. Tales, jak wspomnieli przedmówcy, trafił na poziom rozszerzony w liceum dzięki ostatniej reformie.
@add
Ja jak z czymś walczę, to zadaję pytanie „Co zamiast?” Nie zadawali tego pytania stoczniowcy, górnicy czy inni „robotniczy arystokraci” w PRL i …. gdzie są ich zakłady i ich pozycja oraz ich poziom życia (poza uwłaszczonymi działaczami „S”!) Mnie się osobiście poprawiło, a to ONI walczyli … i stracili 😉
6-letnia szkoła podstawowa i 6-letnia szkoła średnia to jest optymalne rozwiązanie. Im szybciej rozpocznie się nauczanie kierunkowe tym lepiej. Im szybciej rozdzieli się zdolnych i niezdolnych tym lepiej. Trygonometrii niech uczą w szkole średniej na kierunkach matematyczno-fizycznych czy technicznych. Gimnazjum upośledziło liceum.
Drodzy Państwo,
Matematyka.
Dopóki nie przeczytam podstawy programowej do liceum/technikum nie jestem w stanie ocenić obiektywnie tej do szkoły podstawowej. Przesunięcie niektórych zagadnień, które były w gimnazjum do szkoły średniej wydaje mi się sensowne, nie pojmuję jednak jak autor tejże podstawy wyobraża sobie na przykład naukę notacji wykładniczej (zostaje w podstawówce) bez wprowadzenia potęg o wykładniku 0 i całkowitym ujemnym. Chciałabym zobaczyć zapis liczby 0,000005 wykonany przez autora.
Trygonometrii naprawdę od dawna w gimnazjach nie ma. Wypowiedź Włodarskiego jest dla mnie dość zaskakująca. Przecież to chyba jeszcze czynny „belfer”.
Generalnie z tą podstawą do matematyki nie jest tak źle. Znacznie bardziej przerażające są „podstawy” do języka polskiego i historii.
@belferxxx
@belferxxxx
2 grudnia o godz. 0:08 250514
1.Akurat Szekspir jest omawiany na cały świecie, podobnie jak Dostojewski czy Orwell oraz … Biblia (Stary Testament głownie) Z polskich autorów największe szanse ma Lem …
ok, panie szanowny,a w której z w/w lektur znalazł pan frazę w której mówi się, że szczucie ludzi psami dobre jest ?
Może Eric Blair gdzieś tam napisał był ,że nie ma to jak publicznie , wkoło, nieustająco i bez żandej żenady chwalić się bogatymi znajomymi co mają ochronę wyrzucającą ludzi z nieodpowiednim statusem majątkowym za bramę ?
jak tam, szanowny panie kolejne odcinki klechdy o dziadku – artylerzyście – biznesmenie i rodzicach profesorach ? Jeszcze tylko koniecznie musi pan zmierzyć swoje przyrodzenie i publicznie ogłosić wynik . Wówczas miara pańskiego chamstwa i prostactwa się dopełni.
@belferxxx
Podziwiam i pochwalam takie konstruktywne myślenie.
Ale co w sytuacjach gdy nie wiemy „co zamiast”? Stagnacja, godzenie sie na wszystko? Zawsze jest granica przy której mówimy dość i ryzykujemy. Dla każdego z nas ta granica leży gdzie indziej. Zależy od wieku, statusu materialnego, sytuacji rodzinnej itd.
„Co zamiast” w edukacji?
Wobec szaleńczych pomysłów P. Zalewskiej, dla mnie to 1.czekanie na nowego ministra, co jest mało prawdopodobne przy poczuciu „nieomylności” obecnej władzy, 2. zachowanie status quo z próbą korekt po konsultacjach ze środowiskiem. I wreszcie, za 3 lata, przeczołgać kandydatów do sejmu w temacie edukacji, może naiwnie myśleć, że obietnice będą spełnione, a potem konsekwentnie rozliczać polityków.
Jeszcze słowo o górnikach, stoczniowcach i in., walczących z komuną, nikt im nie mówił, że kapitalizm ma tez swoją ciemną stronę .
Zyczę więcej optymizmu. Przyda się nam wszystkim w nadchodzącym czasie.
@bd161153
Dziękuję za rozsądny głos.
Nastawienie historyczne.Także historii matematyki.Ale czemu trygonometria a nie przestrzenie Riemanna i Jego geometria ? póżniejsze o lat tysiąc (?).A czemu nie wykresy Feynmana ? a wykresy Penrose ? o lat sto nam bliższe.Bliższe nie tylko w sensie historycznym lecz bliższe głównie na drodze poznania Rzeczywistości.
Nie wszyscy gimnazjaliści /licealiści będą gotowi to przyswoić ale WSZYSCY przyswoją sobie myśl,że do POZNANIA prowadzi droga nauki i zmagań intelektualnych a nie ślepej i poniżającej wiary w gusła.
Niedostatki nauczania jakiego przedmiotu powodują, że nikt z prawie setki najliderniejszej liderii polskich liderów po rozejrzeniu się na pokładzie samolotu PRZED STARTEM nie mówi rdzennie po polsku:
„ku*wa, co za po*eb zapakował nas wszystkich najliderniejszych liderów do tej puszki sardynek? Ja ku*wa wysiadam, nie ma ch*ja żebym tym poleciał!”
Niedostatki nauczania jakiego przedmiotu powodują, że Najliderniejszy Polski Lider straszy osobę kompetentną nieśmiertelnie polskim czypanwiektojajestem?
Poniża ją oskarżeniami o tchórzostwo?
Niedostatki nauczania jakiego przedmiotu powodują, że przyd*pas Najliderniejszego Lidera Polski próbuje post factum gnoić osobę kompetentną interpelacjami czy sejmowymi zapytaniami?
Niedostatki nauczania jakiego przedmiotu powodują, że używa się cmentarza do urządzania wiecu podczas swojej kampanii wyborczej?
Niedostatki nauczania jakiego przedmiotu powodują, że Mirosławiec, że brak szkoleń na symulatorach, brak rosyjskiego łącznika, że spóźnienia/opóźnienia, że spróbujcie jak najbardziej choć pogoda PI*DA, że jak alarm wyje to go wyłączymy, że piknik w kokpicie, że błędy w identyfikacji ofiar, że tylu, w tym pracownicy nauk ścisłych, ma sumienie kreować zamachową religię smoleńską, że tylu wierzy w ten zamach, że tylu księży i tylu dziennikarzy korzysta na nim, że tylu wybiera wszystkie żony Gosiewskiego, itd., itp.
Za to wszystko nie odpowiada jednak brak trygonometrii w podstawie programowej gimnazjum. Postaci tragedii w Mirosławcu czy Smoleńsku swoje szkoły kończyli wcześniej.
@Lider4
Wymień polskich twórców znanych na świecie równie szeroko jak Szekspir. Albo nie ględź.
Ps
Kwestia nauczycieli.
Potrzebujemy szkół / klas elitarnych prowadzonych przez nauczycieli elitarnych.
Przyszłość nie jawi się budująco.
Tylko elity nam pomogą przetrwać bez całkowitego upodlenia.
Zwalczanie elit intelektualnych obnaża podłość zamiarów.
Ps
Potrzebujemy szkół /klas elitarnych.
Może Opozycja tracąca miliony na próżne gadanie mogła by to sfinansować ?
Proszę wymienić mi te kraje, w których omawiane są dzieła polskich twórców.
@mnp
Przegiąłeś z tym Szekspirem. Polska kultura jest zasciankowa względem brytyjskiej, niemieckiej, francuskiej i rosyjskiej.
Pokaż mi Belga, Holendra, Czecha, Wegra, Hiszpana znanego na świecie jak Szekspir?
Sama dyskusja o podstawie nic nie da. Po kolejnych wyborach i tak będzie kolejna reforma edukacji. Szkoda dzieci, bo robi się z nich polityczne króliki.
@lider
Cóż międzynarodowa pozycja:
Lem, Kapuściński, Sapkowski, Miłosz. Z XX wieku tyle z literatury. To nie dziwne, skoro większość naszych pisarzy to patriotyczna papka lub wtornosc względem obcych.
To samo w muzyce, malarstwie, teatrze czy filmie.
Uwarunkowania historyczne + swoista nieprzetłumaczalnosc dzieł.
Jeżeli państwowa szkoła ma mieć jakikolwiek sens to powinna w pewnym wieku wyławiać uczniów o sprecyzowanych zainteresowaniach,które powinni rozwijać.Zawody wymagające wykształcenia( inżynier,lekarz,prawnik,tłumacz) powinni wykonywać ludzie czujący temat,lubiący coś chociaż trochę,najlepiej pasjonaci.Reszta uczniów po maturze,najpózniej po jakimś licencjacie ( ci zdolniejsi i inteligentniejsi) powinna iść się uczyć życia w pracy.Ci którzy byli w najlepszym razie kujonami w stylu wykuj,zalicz,zapomnij furory ze swoim wykształceniem nie zrobią.Edukacja nastawiona na wysiedzenie dyplomu marnuje życie osób zainteresowanych czymś,niemałe pieniądze oraz wiele lat z życia tych którzy tak naprawdę po co się uczą.
A co do podstawy programowej.Ja kończyłem je za czasów starej matury i według mnie liceum bez polskiego na wysokim poziomie ( również Mickiewicza i Słowackiego ) oraz matematyki ( do której nawet taki roztrzepaniec jak ja powinien się zmusić) to jest profanacja pojęcia wykształcenia średniego.Natomiast dla kogoś kto nie jest zainteresowany kierunkami ścisłymi,przesiadywanie trzy lata.na fizyce to było marnowanie czasu( tam nie ma nic poza przekształcaniem wzorów).Geografia w trzeciej klasie to był absurd nawet dla nauczyciela tego przedmiotu.
Trzeba też przywrócić arcydzieła. Szkoła nie powinna przeładowywać programu zbędnymi treściami, za to uczyć tego, co zawsze będzie ważne. I tutaj nie powinno być większych sporów. Arcydzieła to nie jest zbiór utworów arbitralnie wyznaczany przez urzędników. To są dzieła o szczególnej wartości, utrwalone w pamięci zbiorowej społeczeństwa. Są pierwszym i od czasów starożytnych podstawowym elementem systemu nauczania.
Czy w języku polskim powstało jakieś arcydzieło? A tak, gdy przetłumaczono Czarodziejską Górę. Albo Zbrodnię i Karę, ale to z cyrylicy, pachnie zdradą. Do tego Biblia. A polskie arcydzieła są tylko w kopii: http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:zOTMST09SLMJ:encyklopedia.pwn.pl/haslo/Najbardziej-znane-dziela-literatury-polskiej
https://en.wikipedia.org/wiki/Polish_literature
Przyznaję się bez bicia: nie wiedziałem, że Isaac Bashevis Singer to polski laureat literackiej nagrody Nobla. No, w końcu nie każdy Polak musi od razu pisać wszystko po polsku, nieprawdaż? Mam nadzieję, że jakieś jego dzieło, opus, znajduje się zarówno w odchodzącej, jak i nadchodzącej podstawie programowej. Chyba nie wstydzimy się swojej historii, zwłaszcza tej chwalebnej?
@Ectuspolonus
Nie ja zacząłem z tym Szekspirem. Ale poczekajmy, może szanowny kolega jeszcze się wykaże.
@Płynna Rzeczywistość 2 grudnia o godz. 21:16 250553
„Chyba nie wstydzimy się swojej historii, zwłaszcza tej chwalebnej?”
Mało znasz Prawdziwych Polaków.
Miejsce: radiowa stacja polonijnego getta w Chicago, 1490AM, czyli flagowa stacja Kongresu Polonii Amerykańskiej.
Czas: pod koniec rządów poprzedniej ekipy.
Osoby: dyrektor tej stacji czyli tzw. redaktor Niemczyk oraz komentator sportowy i lokalny pisrydzyk Zieliński.
Słuchacze: ktokolwiek może słuchać radia po polsku w godzinach pracy normalnych ludzi, czyli emeryci, nianie, opiekunki emerytów i chorych, budowlanka, kierowcy, etc.
Niemczyk czyta wiadomość o finansowym dołożeniu się jakiejś polskiej instytucji (MSZ? ambasady?) do obchodów (wystawy?) upamiętniającej/rozsławiającej twórczość Isaaca Bashevisa Singera.
Na co Zieliński wypala: „to skandal!”
Ta scenka dobrze ilustruje zaduch polonijnego, prawdziwie pisrydzykowego getta.
Gdzie znajdę wypowiedz Pana Wiesława Włodarskiego, do której odniósł się Pan Chętkowski?
PROSZĘ o udostępnienie linku do tej wypowiedzi 🙂
@ płynna
Z Singerem było ciekawie, kiedy w jego rodzinnym mieście grupa prawicowych radnych chciała Ci wymazać z historii miasta. Było dość uroczo. Palikot broniący pisarza. Zresztą to samo było z pomysłodawcą języka esperanto.
Takich noblistów z wątkiem polskim jest więcej. Jeszcze Gunter Grass i Izaak Babel. Przecież polskie ziemie przyniosły im sławę.
Wracając do podstawy, nie przeraża Was liczba lektur? W podstawówce to będzie albo wykład za wykładem, albo po łebkach. Poloniści będą opowiadać jak o dinozaurach.
Reymont, Dołęga-Mostowicz.
@Lider
Reymont to druga liga polska. „Ziemia obiecana” bardzo dobra. Niestety do zrozumienia i czytania podobna do „Buddenbruków” Mana. „Chlopi” to jedynie zapis życia prowincji. Przykład niekoniecznie dobry w charakterze międzynarodowym.
Dołęga-Mostowicz to literat okresowy i już powoli zapominamy. Nawet na filologiach bramy pobieżnie.
Wyżej od nich Witkacy, Wyspiański, ba nawet Wittlin.
Prawda jest taka, że od czasu Kochanowskiego, nasi twórcy nie szukali form, tematów i konwecji uniwersalnych. Wybitny Sarbiewski pisał po łacinie, Jan Potocki po francusku, kolejni gotowali się w polskim sosie (Mickiewicz, Gombrowicz, Żeromski). Może trochę Prus „Lalka” się wybił, która była uznawana za 1 z 3 najlepszych dzieł tamtego okresu obok „Pani Bovary” i „Anny Kareniny”.
Jest jeszcze Joseph Conrad piszący po angielsku, traktowany jako Anglii.
@Ectuspolonus
Jeśli Prus się czymś wybił w świecie, to nie lokalną „Lalką” tylko „Faraonem” – btw była to jedna z ulubionych książek Soso D., a on miał wybór …. 😉
Żartowałem kiedyś, że co tam powrót do 8 klasowej podstawówki, do siedmioklasowej wróćmy i małej matury. Pomysł na małą maturę chyba chwilowo upadł, ale nie mam wątpliwości że wróci.
Tymczasem jakiś lider idzie dalej, 6 klas wystarczy, i rozdzielić niezdolnych. Liberał jego mać, po trzech klasach przebrać kto do nauki a kto do PGR. Bo że PGR przywrócą to wątpliwości nie ma. Ziemi w Agencjii nie brakuje, co będą dzierżawić, PZU założy ekogospodarstwa, GMO free, kosztele i irga, stonka zbierana ręcznie. To te po trzech klasach, co niezdolne są, to się sprawdzi jak z dojeniem u nich, nasze innowacje będą się na odrzuceniu elektrycznych dojarek i eko dojeniu przejawiać.
@ Parker
Jakie kosztele? Papierówki i obligatoryjnie Antonówki.
Stara podstawa sprawia wrażenie bardzo elastycznej, dającej dużą swobodę nauczycielowi. Zostawia duże pole do popisu dla nauczyciela. Nowa podstawa zawiera słowa aksjologia i naród. Jest zdecydowanie bardziej sztywna. Prawdopodobnie wyrówna poziom, czyli nieco poprawi pracę słabych nauczycieli, dyscyplinując i i ukierunkowując tych, którzy lekcje odbębniają, i nieco podetnie skrzydła tym, którym się chce. To słuszny kierunek: skoro wszystkim płaci się tyle samo, niech i efekty ich pracy będą podobne (!?).
Kosztele to ten komunista Pieniążek?
Jak tak, to kosztele cofam, lubię ale się ideowo powstrzymam. Ulęgałką zastąpmy, żeby wątpliwości nie było.
Odpowiadając na pytania o PRL coraz częściej współczesnymi przykładami się posługiwać można. Nie mógł syn zrozumieć na czym polegała władza pierwszego sekretarza, bo przecież był rząd, prezydent, kolegialny ale do pojęcia. A dziś, przewodnia rola partii w konstytucji, Gomółka czy Gierek, łatwizna.
Zaraz zrozumie rozważania, wejdą nie wejdą.
Czy zwasalizują, jak tak, do jakiego stopnia, czy zachowamy ograniczoną suwerenność wzamian za przyłączenie się do wschodniego żywiołu? Takie jeszcze powtórki nas czekają jak ta władza się utrzyma a sprawy w Europie pójdą w złym kierunku, a w złym je popycha pisowska władza.
Zbawienie, do szaleństwa…
–
Warto, w szale bezprzytomnego rankingowania deformowanych pissem struktur stołków etatowych czy lektur szkolnych, zastanowić się CZEMU MAJĄ SŁUŻYĆ lektury (stołki to osobny temat).
W gruncie rzeczy, tak treść, jak i nawet wartości literackie narzędzia(!) edukacji, jakim są lektury, stanowią drugorzędność.
Pierwszorzędny jest nauczyciel – i to, co umie z lekturami zrobić dla rozwoju dziecka.
O tym, oraz o wielu innych cechujących Nauczyciela z dużej litery kompetencjach moralno-intelektualnych, można przekonać się z wywiadu z Martą Ługowską, który polecam.
Równiez dlatego, że i ona skłania się ku pomysłowi zorganizowania „szkół dla rodziców” – a to idea przednia, sądząc po stanie świadomości tychże, co do sensu edukacji, serwowanych postami na blogu.
Nie mówiąc nawet o świadomości belferskiej tu prezentowanej, bo nie ma o czym.
„Maria Skłodowska-Curie mówiła: „Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć”. Dzieci w Japonii muszą obowiązkowo znać jej biografię, ich nauczyciele uważają, że od naszej noblistki mogą nauczyć się odwagi i jednocześnie radzenia sobie z problemami. Szkoda, że chcąc oszczędzić dzieciom cierpienia, skazujemy je na nie. A przecież każdy z nas musiał swego czasu przeczytać II część „Dziadów”, w której malutcy Józio i Rózia potrzebują ziarnka gorczycy-goryczy, żeby zostali zbawieni.”
Tu: [‚http://preview.tinyurl.com/jcusk6k] (dzisiejszy Magazyn Świąteczny GW)
Taki jest świat. Zdolni idą do prac umysłowych, niezdolni idą do prac fizycznych. Tak było, jest i będzie. I żadna komunistyczna urawniłowka tego nie zmieni. A w życiu są tak samo potrzebni i jedni i drudzy. Po co dzielić 6-letni okres trwania nauki na dwa 3-letnie (gimnazjum i liceum)?
25 lat temu fragmenty „Pana Tadeusza” były obowiązkowe w V-VI klasie starej podstawówki, a w VIII klasie trzeba było przeczytać całość. W VII klasie obowiązywały podstawy trygonometrii, wektory chyba wprowadzano w VI. Nie sądzę, żeby moje pokolenie było bardziej zdolne od obecnego.
To, że próba przywrócenia wymagań ze starej PRL-owskiej podstawówki budzi taki opór świadczy jedynie o dramatycznym poziomie wiedzy absolwentów gimnazjum. I jest argumentem za zmianą systemu oświaty w Polsce.
@barnaba
argument, że „25 lat temu fragmenty „Pana Tadeusza” były obowiązkowe w V-VI klasie starej podstawówki, a w VIII klasie trzeba było przeczytać całość” (a zatem – w czym problem dziś?) jest dość absurdalny, ponieważ te 25 lat to więcej, niż tylko ćwierć wieku, to zupełnie inny świat, tyle że osoby układające podstawę programową bardziej tkwią w świecie, który same znają ze swojego dzieciństwa, gdy powtarzano im, że autor X, Y, Z, jest nadal aktualnym wieszczem, bo wywołuje uczucia patriotyzmu i wzruszenia, zapisałeś baranie?! – patriotyzmu i wzruszenia!
W czasach Mickiewicza jego dzieło było jak najbardziej aktualne, tak jak wiele innych, ale – twórcy podstaw tego nie zauważają – przez ostatnie lata nastąpiło _gwałtowne_ przyspieszenie zmian (wszystkich). Duże wartości artystyczne, ponadczasowe tego czy innego dzieła to jedna sprawa, ale ŻADNE dziecko w wieku 12 lat tych wartości ani nie uchwyci, ani tym bardziej nie doceni, bo utknie na rafie języka i kontekstu. W teorii, ten kontekst powinien zostać przedstawiony przez nauczyciela, ale przy braku czasu (mylę się?) nacisk położony jest na omówienie samego dzieła, a nie jego otoczki. A jedyny skutek to nauczenie się na pamięć – bezmyślne – informacji o wartościach dzieła, aby dziecko potrafiło te informacje – poprawnie lecz bezmyślnie – powtórzyć. Zaliczone (i zapomniane).
Generalnie, mam wrażenie, że twórcy poszli na łatwiznę: mamy rząd prawicowo-pro-narodowy, no to dostali odpowiednie wytyczne, aby program zagęścić „odpowiednią” literaturą. Zagęścili i sprawa załatwiona!
Inna sprawa, że jeśli nie męczyć dzieciaczki niestrawną papką sprzed stuleci – to czym męczyć, żeby wyrośli z nich Polacy lepszego sortu?
@ naltar…
–
Ten komentarz bardzo mi się podoba, bo jak najtrafniej wskazuje, że nowoczesność współczesnej edukacji polegałaby na lekcjach pisania aplikacji o nazwie „Świerzop”, w języku ‚dzięcielina’. Oczywiście w celu wysokoklikalnej implementacji gimbazjalnego startupa, przynoszącej w dobę dwuletnie zarobki profesora uniwersytetu.
I to jest twórcze wykorzystanie literatury dla augmentacji realita wirtualnego, wpływającego na suche przestwory oceanów romantyzmu idiotycznego, wartego zaiste oceny, że pała… 😉
@blackley
Znowu nie wziąłeś na czas pastylek – weź koniecznie bo sobie albo komuś zrobisz krzywdę … 😉
Właśnie przeczytałem w wiadomościach Interii o plonach wieczorowonocnych obrad podkomisji w sprawie prawa oświatowego. Kto ma sejmową większość, ten ma władzę, a ona ma odmienne postulaty, sugestie w d….. . To się nazywa konsekwencja w realizacji swoich zamierzeń. Czyż nie pora, aby belferska brać zawłaszczyła hasło „Teraz, kurwa, my”?
@Ino
>Kto ma sejmową większość, ten ma władzę, a ona ma odmienne postulaty, sugestie w d….. .<
Jakoś nie widziałem woli i możliwości dyskusji z POmysłami ministr&Co z PO w POprzednich dwóch kadencjach!!! Ani w kwestii programowych POmysłów Hall, ani w kwestii przymusowego posłania do szkoły 6-latków, ani w kwestii "ewaluacji" czy IPETÓW Berdzik, ani w kwestii eleMENtarza i podobnych. Podobnie zresztą Handke&Dzierzgowska&Radziwiłł z Buzkiem&Balcerowiczem jakoś się nie liczyli z żadnymi odmiennymi od ich zdaniami w kwestii gimnazjów.!!! Jeśli znasz jakieś przykłady, że było inaczej – podaj …. 😉
@belferxxx
Nie strzelaj sloganami.
IPETY szybko zostały wycofane. Elementarz nikomu krzywdy nie zrobił. Widzialem na przykladzie mojego zespołu szkół i mojego szesciolatka. IPETY pisałem. ŻE to było bezsensu. Cóż pokaż firmę, w której nie ma nonsensownej biurokracji.
Ewaluacja to bezsens, ale wcześniej bywały nie mniej logiczne mierzenie jakości pracy szkoły, trójki Giertycha, praca w grupach, metoda projektu, dzisiaj panuje wirus oceniania ksztaltujacego. Pani z CEO na szkoleniu podwazala krzywą Gausa.
Problem wyrównania płac. Nigdy nie dostałem oslawionej 14-tki, mimo że mam zwykle pensum bez dodatków.
Buzek nie zrobił reformy w 3 miesiące, a zdaje się też, że nasze społeczeństwo trochę się rozwinęło w tym czasie.
Dziś ponoć chore licea, uzdrawiamu likwidując dobre w polskim systemie gimnazja.
Obecnie zaproponowana podstawa do podstawówki jest nie do zrealizowania. Dzieci czytają wolno. Z dzisiejszych klas 2i3 większość stanowią Ci, którzy do szkoły poszli wcześniej. Katować ich silaczkami etc to paranoja. Zamiast pozwolić szkolom (te też są różne) DOBRAĆ LEKTURY, jest przymus dla poszczególnych klas. Logiczne jest, że jak znasz grupę, podręcznik to dobierzesz odpowiednią kolejność.
Co do wycieczki o 25 lat. Biologia była od klasy 4, fizyka 6, geografia też 4.
Będzie dużo mniej. Wiadomo, o brzozie, pędzie i położeniu Smoleńska powie historyk.
Czy przypadkiem problem w liceach, to nie kwestia naboru,? U mnie w mieście klasy w LO powyżej 40 osób. Nie wszyscy się nadają. Wielu bym nie przyjął. Potem słyszę płacz, że gimnazjum nie nauczyło. Błąd. Przyjmijcie mniej i z nimi pracujcie, a nie na korki odsyłacze. Płotem foch. Niestety zbyt dużo osób przyjętych pozbawia naboru techniką. PiS ma na to sposób – jednorazowo dwa roczniki w szkolach średnich. Tak się robi PR szkole branżowej. PO i PSL miały w poważaniu szkołę, ale jej nie niszczyli systemowo. PiS szkole zwalcza pod sztandarem refomy. Przy okazji rozegrali ZZ i nauczycieli. Amen.
@Ectuspolonus
Strasznie dużo wątków – zajmę się tylko trzema powiązanymi jednym – tempem 😉
>Buzek nie zrobił reformy w 3 miesiące, a zdaje się też, że nasze społeczeństwo trochę się rozwinęło w tym czasie.<
Wybory w których Buzek& objęli władzę, były w roku 1997, a pierwszy rocznik gimnazjalny zaczął naukę w 1999 i skończył w 2002. Teraz Szydło&Zalewska objęły władzę w 2015, a pierwszy rocznik 8-latki zacznie naukę w klasach 7 w roku 2019!
Podstawę do liceum(!) podpisał min.Witbrodt (Handkego już wyrzucono) 19 czerwca 2001 roku, a pierwszy podręcznik musiał być we wrześniu 2002 (de facto w listopadzie 2002 bo potem było zatwierdzanie i procedury redakcyjno-wydawnicze! Co więcej – musiał on być w maju gotowy w celach promocyjnych. Jeszcze szybsze było tempo "reformy programowej" Hall – podstawy "napisano" przez głosowanie w 6 tygodni. Podobnie było (to juz Kluzik-Drożdżówka!) z eleMENtarzem – Falskiemu to zajęło 10 lat, psiapsiółkom Kluzik&Berdzik – 3 miesiące z drukiem. Oczywiście, że był fatalnej jakości!, a praktycznie, wbrew przepisom, uniemożliwiono korzystanie z innyc, lepszych elementarzy i pomocy !! W imię czego – głupiego piarowego pomysłu przedwyborczego 🙁 itp.itd. Skąd więc ten wrzask, skoro się wcześniej nie wrzeszczało … 😉
@Ectuspolonus
Oczywiście podręcznik musiał być od strony autorów gotowy w listopadzie 2001(!)…
BTW – co to znaczy :
>…a zdaje się też, że nasze społeczeństwo trochę się rozwinęło w tym czasie.<
@belferxxx
Do klasy siódmej mają iść za rok. Informacja o tym przyszła w we wrześniu. Po 12 miesiącach ma się uczyć. Czyli, podstawy, struktury szkół, projekt organizacyjny OP, zmiana sieci rejonów, darmowe podręczniki. Samo wpisywanie podręczników na stan szkolnych bibliotek trwa miesiąc, czyli wrzesień z głowy. Druga rzecz wybór podręcznika. Jaki wygrać powinien nauczyciel? W jakim czasie poznać jego zawartość? Jak to rozwiązać, by zmieścić się w kwocie ministerialne. Nie uczysz ani w podstawówce, ani w gimnazjum. Zejdź na ziemię ze swymi wózkami lub porozmawiaj z tymi którzy pracują szczebel niżej.
Odbijanie piłeczki, jak było za Buzka,Lybackiej czy Samsonowicza to pusta dyskusja. Tu i teraz niszczą system, który się sprawdza.
Nie patrzą na to co kuleje. Liczebność klas, eliminowania z zawodu słabych nauczycieli, niedofinansowania, samowoli OP, dysfunkcyjnych poradni pp, idiotyzmow w konkursach kuratoryjnych. Nie podobała mi się Hall ani Szumilas. Kluzik też ma sporo za uszami, ale przy Zaleskiej one pozostają jakieś ludzkie.
Belferxxx, trafnie napisał Ectuspolonus:”Odbijanie piłeczki jak było za Buzka,(….) to pusta dyskusja).Tu i teraz niszczą system,który się sprawdza”. Z wpisów Ectuspolonusa wynika, iż jest belfrem, w poprzednich swoich adnotacjach dzielił się z nami, jaka panuje atmosfera w jego zespole szkół. Nie tylko w jego zespole nauczyciele są zestresowani, to również chodzi o ich miejsca pracy, a przecież robota jest dzisiaj cenną wartością. Zwłaszcza jeśli lubi się i ceni swój zawód. Pomyśl, jak można efektywnie uczyć, rozwiązywać problemy wychowawcze mając w perspektywie widmo bezrobocia. Przyklad: prezydent Częstochowy zapowiedział, iż nie widzi możliwości zatrudniania pracowników gimnazjów. A w Polsce w ich gronie są nie tylko nauczyciele, którzy chyba zawinili w tym , iż nie mieszczą się w głupawych wspomnieniach oświaty z młodzieńczych lat decydentów
@Ino
@Ectuspolonus
>Tu i teraz niszczą system,który się sprawdza.<
I tu się nie zgadzamy – on się nie sprawdza! Znacznie bardziej się nie sprawdza, niż nie sprawdzał się 8+4. A że zmiana, JAK I POPRZEDNIE, niesie kłopoty to inna historia. Lepiej było zostać na drzewach 😉
Co do prezydenta Częstochowy – on jest z partii (ZLew = SLD!), która likwidację gimnazjów miała w programie edukacyjnym w TYCH wyborach na 2 miejscu – wtedy nie protestował!!! Jest oczywiste czemu służą TERAZ takie wypowiedzi – podobnie jak w przypadku Broniarza&ZNP straszeniu i podgrzewaniu atmosfery 🙁
@belferxxx
Jeżeli problem w gimnazjach jest podstawową bolączki Polski, rządziłaby koalicja SLD-PiS. Albo przynajmniej lewica byłaby w sejmie.
Zdecydowanie zbyt ostro uogólniasz.
A, że dzieci na tym stracą to proste.
Przy dwuetapowym uczeniu spadnie konkurencyjność szkół. Zmniejszenie wolności nauczycieli i dyrektorów będzie rownaniem do dołu.
Dzieci dłużej w jednej szkole, to etykieta, jechanie na opinii i stygmatyzacji. Nowe środowiska to nowe impulsy. Widzę to po swoich uczzniach i dzieciach. Nie można poprawiać liceów kosztem innych.
Zlikwidowane EWD przestanie być widnem kontrolnym dla dyrektorów i nauczycieli.
Sama podstawa przynajmniej z polskiego przypomina sytuację posła Piotrowicza, Mix prawicowo-prlowski. To nie ma prawa się udać. Popatrz, że po reformie, abstrachujac os treści samego polskiego będzie mniej.
Belferxxx, czy uczyłeś w gimnazjum lub liceum? Ja tak. I wiem, że robota w gimnazjach rejonowych jest bardzo trudna, nie mówiąc o gimnazjalnych klasach uzawodowionych grupujących trudną młodzież. Ale gimnazja są dobrą okazją do rozwijania zainteresowań nie tylko w placówkach przylepionych do liceów z wyższej półki, I inaczej, bardziej twórczo, bez gonienia materiału jak w liceach może tam działać belfer. Oczywiście, dotychczasowy model liceum się nie sprawdza, myślę, iż jest to przyspieszony kurs, a nie odpowiednie naswietlenie materialu i przeżycie z uczniami prawdziwej przygody polonistycznej. CKE chwyciło nauczycieli w kleszcze, które zaciskają i rodzice , i dyrektorzy: belfer w pogoni za rezultatem musi uczyć, kolokwialnie pisząc, pod maturę. A tematy maturalne, przynajmniej z polskiego, są szgtampowe, można je przewidzieć. I jeszcze jedno: polecam Twojej refleksji los armii pracowników gimnazjów, którzy mimo wielkiego stresu spowodowanego widmem bezrobocia, wykonują swoje obowiązki…
naltar
3 grudnia o godz. 13:36 250568
W samo sedno dziesiątki!
Przypomniał mi się film z Bilem Cosby. Młody Cosby dostał jako lekturę jakiś dramat Szekspira. Zamiast przeczytać, kupił sobie płytę (?) z nagraniem (w zawodnej pamięci mam obraz czarnego winylu), zadowolony włącza odtwarzacz, słucha kilka sekund (w końcu to tylko sit-com był), robi strasznie zdziwioną minę i pyta stojącego obok taty: „Tato, w jakim to jest języku”?
To, że musimy budować poczucie wspólnoty na całkowicie dziś niezrozumiałym Mickiewiczu to przecież wyraz klęski narodowej. Jeszcze 60 lat temu tę rolę mogły pełnić powieści z okresu przedwojennego, a 40 lat temu proza wojenna, bo dotykały problemów znanych każdemu z własnego doświadczenia lub opowieści rodzinnych. A dziś? Gdybyśmy się tak ze sobą nie kłócili, a literaci sprostali zadaniu, mogłaby być to literatura dotycząca przemian między ’78 a ’04, ale gdzie ona? Miłosz, Gombrowicz, Witkacy; specyficzny Lem i Sapkowski, którego nie czytałem; literatura wojenna i holokaustowa. Kto z nich nadaje się na narodowego wieszcza? No przecież nikt!
Kult Mickiewicza, jak kult Marszałka, wiązał się z potrzebą znalezienia punktu oparcia dla (re)integracji narodu zagrożonego w swojej egzystencji. Naprawdę akurat to jest największym zmartwieniem współczesnej Polski?
@Ino
@Ectopolonus
Mnie interesuje zmiana STRUKTURY. Folklor programowy zmienia się łatwo. Co do argumentów za gimnazjami – powtarzacie bezrefleksyjnie (albo zgodnie z własnym interesem lub jedno i drugie) argumenty wymyślone na poczekaniu przez GW.
Co do RZEKOMEGO bezrobocia (poza dyrektorami i sekretarkami!) – ta sama ilośc uczniów, te same budynki – z administracyjno- organizacyjnego punktu widzenia nic się nie zmienia, więc dlaczego byłoby potrzebnych mniej nauczycieli, zwłaszcza że i tak nauczycieli przedmiotów ścisłych i przyrodniczych zaczyna brakować. Oczywiście PROGRAMOWO i WYCHOWAWCZO 8+4 (czy skandynawskie 9+3!)różni się ZASADNICZO i to POZYTYWNIE od modelu 5+3+3. I o to chodzi!!!
Co do nieporównywania z przeszłością – właściwą ocenę rzeczy można uzyskać TYLKO przez porównanie – mieszkasz dobrze czy źle – na tle Gatesa – fatalnie. Na tle mieszkańca familoka – super 😉
@Płynna Rzeczywistość 4 grudnia o godz. 10:21 250581
„Kult Mickiewicza, jak kult Marszałka, wiązał się z potrzebą znalezienia punktu oparcia dla (re)integracji narodu zagrożonego w swojej egzystencji.”
A co dobrego dla ludności miejscowej wynikło z jej egzystencji jako narodu polskiego?
Belferxxx
Uczę w podstawówce i gimnazjum. Twój argument słaby.
Dzieci inaczej funkcjonują w wieku 10-13 i 13-15. Wiem jedno. Im poważniejsze zadania, cele im stawiasz, tym lepiej one funkcjonują.
Nie rozwinie się 4 czy 5 klasy, kiedy będziesz pracował nad 8. Egzamin. Etaty to rzecz wtórna. Dotychczas problemy wychowcze pojawiały się w klasie 5. 2 gim. I 2 szkoły średniej. Prosta logiką. Adaptacja dzieci i patrzenie na egzamin. Środek to okres burzy i naporu. System z gimnazjami okrzepl.znaleziono sposoby pracy i reakcji. Grupy dzieci, które można nazwać destruktorami, będę tkwić w tym samym środowisku dłużej, to zdecydowanie utrudni ich specjalizację.
Druga rzecz to kompetencje nauczycieli. Sposób pracy w klasach młodszych jest zupełnie inny. Wiem to po sobie. Jeżeli ktoś nie pracował na różnych poziomach, w różnych typach szkół, nie powinien się wypowiadać. Nie zna specyfiki.
3. Kwestia etatów. Tu MEN sam sobie strzelił w stopę, mówiąc, ze nikt nie straci pracy.
4. Zapamiętaj, ze to nie będą te same dzieci. Dzisiaj migracja pomiędzy rejonami jest duża. Często w gimnazjach masz 3-4 oddziały. A dzieci rejonowych starczy na jedną klasę. Organy prowadzące nie będą pozwalały na więcej klas. Jakoś nie wydaje mi się, ze rodzice będą wozić dzieci od klas pierwszych.
Krótko mówiąc, będzie dwóch beneficjentów: licea i małe szkółki wiejskie. Jedni dostaną rok więcej inni 2.
Straty:
– lepsze szkoły od siódmej staniny na egzaminie
– dzieci bez nowych bodźców
– nauczyciele bez specjalizacji w stosunku do uczniów w określonym wieku
– uczniowie zdolni przez mniejszą konkurencję pomiedzy szkołami
– ambitni nauczyciele i dyrektorzy
– kilkadziesiąt tysięcy ludzi pracę
– samorządy
Dalej chcesz toczyć jałową dyskusję o poszczególnych ministrach?
Pojadę dalej. Problem w liceach, bo kurs do matury, to przenieśmy młodzież na uczelnię od razu.
@Ectuspolonus
Ja rozumiem, że Ciebie nic nie przekona, że czarne jest czarne i białe jest białe, bo się boisz zmian tego, do czego się przez 17 lat przyzwyczaiłeś (w końcu i do butów z gwoździem można się przyzwyczaić a nawet polubić 😉 ] – będziesz na siłę wyszukiwać (a raczej powtarzać za GW i Broniarzem&ZNP pseudoargumenty i bawić się w golono-strzyżono.
Na większość podnoszonych problemów można znaleźć antidotum w samych szczególach obecnych zmian.
Co do ministrów – robili co i jak robili, wiem dlaczego robili, wiem co z tego wyszło. Nie chcę powtórki z rozrywki w ICH wykonaniu. Dlatego się reformy STRUKTURALNEJ nie boję i ją popieram. A na ideologiczne ozdobniki patrzę jak na folklor, który dziś jest, ajutro go nie będzie. A znacznie LEPSZA i EFEKTYWNIEJSZA struktura zostanie 😉
@belferxxx
Znów kula w płot. Nie pracuję aż tak długo. Nie jestem fanem ta ani ZNP. Niestety nie przyjmujesz racjonalnych argumentów.A twoje personalne wycieczki są niesmaczne.
@belferxxx
Wiele problemów naswietlilem wcześniej. Zmiana struktury niczego nie wniesie. Odpowiedz sobie:
1. Czy zmieni się fakt, ze dzieci przestaną mieć problemy w wieku dojrzewania?
2. Czy klasy będą mniej liczne niż sa?
3. Czy ktoś przestanie uczyć pod testy?
4. Czy zwiększy się poziom szkół przy większej rojonizacji?
5. Czy pojawią się ostre semantycznie kryteria ewaluacji?
6. Czy będzie jedyna słuszna linia światopoglądowe w szkole?
7. Czy wspieranie uczniów zdolnych pójdzie do przodu?
8. Czy samorządy nie będą miały problemów z budzetami?
9. Co rząd zamierza zrobić z armią kilkudziesięciu tysięcy ludzi bez pracy?
10. Czy dwa roczniki będą musiały się uczyć w jednej szkole z dwóch pp, by później razem zacząć studia?
11. Czy podręczniki będą dobrze napisane?
12. Czy nauczyciele zdążą poznać podręczniki, by wybrać najlepsze?
13. Czy MEN wyciągnął wnioski z błędów poprzedników?
14. Czy pojawi się prosta droga do wyeliminowania z zawodu nauczycieli słabych?
15. Czy lepiej trzymać dzieci w wiejskich szkołach z piątka nauczycieli na krzyż?
16. Czy konkurencyjność szkół wpływa na ich jakość nauczania?
17. Czy polskie dzieci należy nianczyc do pełnoletności?
18. Kiedy autorzy pp byli szkole? Prowadzili lekcję? Rozmawiali z rodzicami, nauczycielami czy uczniami?
Odpowiedź sobie na te pytania. Potem medrkuj ad personam.
@Ectuspolonus
Większość Twoich pytań dotyczy OKRESU PRZEJŚCIOWEGO (a ten ma swoje prawa – STRUKTURA zostaje na DZIESIĘCIOLECIA) albo nie została rozstrzygnięta i po prostu NIE WIADOMO – warto wyrażać niepokój (to tym sprawom dobrze zrobi!), ale pisać, że będzie gorzej lub lepiej…
Argumenty za wprowadzaną strukturą już tu za netem podawałem – nawet Płynna nierzeczywistość podniosła wrzawę, że … nie podaję innego nicku z innego forum od którego to zaczerpnąłem, ale mogę powtórzyć:
> Podstawowym i nieusuwalnym mankamentem (niezależnie od zaangażowania, kompetencji itd. nauczycieli gimnazjów) wprowadzonej przez Handkego struktury jest jej trójszczeblowość. Z niego wynikają podstawowe problemy.
1) Straty czasu wynikające z konieczności dwukrotnego dostosowania się uczniów i ujednolicania ich wiedzy i umiejętności w nowych szkołach i u nowych nauczycieli.
2) Gimnazjum (albo klasy IV – VI SP) stanowi dodatkowy programowy cykl nauczania, co powoduje brak czasu na realizację każdego ze zwiększonej liczby cykli. Przy czym min. Hall wydłużyła cykl gimnazjalny do lat czterech, a skróciła licealny de facto do niepełnych dwóch lat nauki – pierwsza klasa liceum to, programowo, dokończenie gimnazjum.
3) Nawet dla dorosłego człowieka zmiana pracy (na ogół przejście z jednej ustabilizowanej grupy do innej) jest wielkim stresem. Tymczasem my to fundujemy dzieciom i młodzieży w najtrudniejszym okresie dojrzewania rozbijając ich dotychczasowe grupy i rozrywając nawiązane więzi społeczne oraz zmuszając do budowania od nowa swojej pozycji w powstających od zera klasach. Wymusza to walkę o pozycję w nowej grupie nastolatków, również przy pomocy różnych negatywnych zachowań cenionych w tym wieku. Nie przypadkiem dla zdecydowanej większości nastolatków gimnazjum to okres alkoholowej inicjacji, a wiek ten w przypadku dziewcząt po wprowadzeniu gimnazjów drastycznie się obniżył i dorównały one chłopcom. Okazało się, zgodnie z przewidywaniami, że to w jakiej sytuacji nastolatki spotykają najtrudniejszy wychowawczo okres burzy hormonalnej ma ogromne znaczenie. Znana, bezpieczna szkoła podstawowa, a po niej liceum z dominującymi maturzystami różni się tu ogromnie od gimnazjum, w którym w nowej, nieznanej grupie nastolatków trzeba sobie wywalczyć pozycję.
4) Wreszcie jest kwestia efektów szkolnego nauczania. Z jednej strony wiadomo, choćby z porównania programów, podręczników, zbiorów zadań itd., że te efekty drastycznie spadły. W przypadku np. matematyki (języka i narzędzia nauki, bez znajomości, którego na odpowiednim poziomie trudno o jej zrozumienie i dalszą edukację!) uczeń wybierający się świadomie na studia ścisłe, informatyczne, techniczne, przyrodnicze czy ekonomiczne stracił, jak wynika z porównań programowych około dwóch lat nauki. Na tle kolegów z krajów rozwiniętych jest „do tyłu” jeszcze bardziej – brakuje mu całego praktycznie rachunku różniczkowego i całkowego ze wstępem do równań różniczkowych, liczb zespolonych, macierzy, znacznego zakresu rachunku prawdopodobieństwa i statystyki oraz wielu innych zagadnień.
Właściwie jedynym argumentem na rzecz pozytywnych efektów reformy Handkego, jaki przytaczają jej zwolennicy, mają być wyniki badań PISA. Tyle, że jest tu spory kłopot ze względu na … nieporównywalność próbek. Dla badanych w roku 2000 „wytworów” poprzedniego systemu szkolnego forma testów PISA była czymś kompletnie nowym, wręcz zaskoczeniem. Kolejne badane roczniki (już z klas III gimnazjów) ze względu na oparcie egzaminów gimnazjalnych na testach PISO-podobnych (szczególnie w zakresie czytania ze zrozumieniem), miały za sobą 2,5 roku treningu w radzeniu sobie z podobnymi sprawdzianami. Co więcej, ze względu na podobny charakter egzaminu po klasie 6 SP, kolejne roczniki miały za sobą coraz dłuższy trening tego rodzaju. Przy czym testy PISA , z założenia, nie badają zaawansowania programowego badanych oraz stopnia ich przygotowania do dalszej edukacji matematycznej. Ich punktacja premiuje za to możliwie małe zróżnicowanie w próbce.
Żeby było zabawniej OECD, która badania PISA firmuje i finansuje, zarzuciła w roku 2015 Polsce, że wdraża kolejne zmiany i reformy w edukacji, nie monitorując skutków poprzednich. Jak widać nawet OECD nasz „sukces” w rankingach PISA jakoś nie zadowolił a i samych testów nie uznał za wystarczające narzędzie monitorowania skutków reform.<
Miłej lektury 😉
„Kwestia etatów. Tu MEN sam sobie strzelił w stopę, mówiąc, ze nikt nie straci pracy.”
He, he, oni już się z tego wycofują! Przecież obecnie wykładnia oficjalna jest taka, że nauczyciele będą tracić pracę ale TYLKO z powodu niżu demograficznego (!).
belferxxx
4 grudnia o godz. 19:47
Jestem podobnego zdania.
Wielu patrzy na problem wyrywkowo a nie kompleksowo.
Edukacja to nie tylko sprawa wpajania takiej czy innej wiedzy – to także a właściwie głównie przygotowanie do życia, pracy i współdziałania w społeczności bo w końcu jesteśmy zwierzętami stadnymi, opiekującymi się zarówno swym potomstwem jak i rodzicami ( w jedności siła).
Przecież edukacja dzieci i młodzieży to nic innego jak NASZA INWESTYCJA NA STAROŚĆ!!!
Od tego jak ich wyszkolimy, jakie warunki do rozwoju gospodarczego stworzymy zależy jakość naszego życia gdy już nie będziemy mieli sił pracować.
Jeśli już mają z historii wyciągać jakieś wnioski i naukę to raczej o tym jak osiągać sukcesy a nie ” jak słodko umierać za Ojczyznę”.
Dla Ojczyzny się żyje i pracuje dlatego należy nasze dzieci i wnuki od tych mickiewiczowskich bredni jak najszybciej odciąć.
@naltar – istnieje pewien zasób wiedzy ogólnej i pewien kod kulturowy, który po prostu trzeba znać. Ktoś, kto nie zna głównego bohatera „Potopu”, autora „Iliady” i uważa, że Karol May pisał o Pigmejach jest po prostu głąbem i ćwierćinteligentem, choćby jakimś cudem udało mu się zdobyć dyplom wyższej uczelni.
Jedyną pozytywną zmianą, którą obecnie proponują, jest powrót do nauki historii Polski w 4 klasie. Ponieważ obecnie dzieci przerabiają w 5 klasie historię kraju tylko do Kazimierza Wielkiego – jak zdążą. U mnie nie zdążyli i rok szkolny zakończyli na Chrobrym. Czyli dziecko w wieku 11-12 lat dalej nie zna całości historii kraju. Skutek jest taki, że wszystkie epoki i sprawy mu się mieszają, bo poznaje wyrywkowo pewne aspekty historii kraju (np w filmach czy książkach)i nie wie jak je ulokować w czasie. Dzieje sie tak oczywiście tylko wtedy gdy dzieciak jest ciekawy lub pobudza sie jego ciekawość i trzeba nadrabiać w domu to czego nie mieli jeszcze w szkole. Osobiście uważam, że historia jest ważna w nauczaniu ponieważ uczy myślenia przyczynowo-skutkowego, ale w wersji pisowskiej nie spodziewam się niczego dobrego, a już na pewno żadnej krytyki bezsensownych powstań. Jeśli chodzi o matematykę, to myślę, że za bardzo się tu skupiacie na funkcjach, wektorach itp, a za mało na tym by dobrze nauczyć prawdziwych podstaw liczenia i wykorzystania tego w praktyce np sprawnego liczenia w słupkach, procentów i proporcji. Na to jest bardzo mało czasu i dzieciaki mają zaległości, a za chwilę wymaga się liczenia w pamięci (klasa 4). To samo jest z niemieckim jako 2 językiem. U nas od 1 klasy jest angielski prowadzony na poziomie dla idiotów w klasie 1-3, od 4 poziom wymagań nagle gwałtownie rośnie. Natomiast niemiecki jest od 4 klasy, ale o takim stopniu zagęszczenia materiału od 5 klasy, że większość uczniów ląduje na trójach, bo nie daje rady. Niemiecki uczony po angielskim wydaje się (jest) dla uczniów za trudny i wymaga znacznie więcej wysiłku przy miernych wynikach (mowa o przeciętnych uczniach, którzy nie mają styczności z rodziną w Niemczech). Zmiany, które chce wprowadzić pis odbiją się niestety w większości na przeciętnych i słabych uczniach. Sztywny kanon lektur do przerobienia w danym roku jest w podstawówce nie do przyjęcia. W klasie 6 mamy uczniów którzy mają 2 lata różnicy w wieku. Część dzieci to już nastolatkowie, reszta to dzieci. Nauczycielka mogła przesunąć omawianie lektur, jeśli uznała, że dzieci jeszcze nie dojrzały. Teraz to nie będzie możliwe, nie mówiąc o tym, że nie może wybrać lektur do omówienia z dziećmi. Cały Pan Tadeusz w podstawówce to zbrodnia na narodzie, bo większość będzie rzygać Mickiewiczem i w d.. będzie miała wieszcza. Poza tym wyobraźcie sobie, że moje dziecko miało powiedziane, że do końca podstawówki ma chodzić na religię, żeby zapoznać się z podstawami religii panującej w tym kraju. Od 2 lat chodzi na wyraźne moje żądanie i w gimnazjum miała być etyka. I co ja mam teraz zrobić? Przedłużyć nauczanie religii uzyskując wzmocnienie niechęci do religii (akurat jak najbardziej pożądane) czy pozwolić na etykę od 7 klasy, wiedząc, że to i tak będzie etyka chrześcijańska?
Dodam tylko, że moim zdaniem szkoła powinna skupić się na tym by uczyć dzieciaki logicznego, samodzielnego myślenia, myślenia przyczynowo-skutkowego oraz myślenia krytycznego. Do tego przydaje się matma i fizyka, ale również odpowiednie nauczanie na polskim, historii i przyrodzie. Odpowiednie przerobienie lektur czy historii ma bardzo duże znaczenie i dlatego pis przede wszystkim w tym grzebie. To wszystko polane sosem narodowo- religijnym udającym wspólnotę może być atrakcyjne, ale właśnie umiejętność krytycznego myślenia utrudnia wpadnięcie w sidła pisowskiej propagandy. W czasie lekcji wdżr w kl 6 o patriotyzmie tylko jedna osoba powiedziała, że trzeba z nim uważać bo jak sie przegnie to kończy się na hasłach Polska tylko dla Polaków i biciu innych. Dzieci w tym wieku jeszcze nie są za bardzo zorientowane, ale to jest okres w którym zaczynają się kształtować określone postawy i podejście do wielu spraw. Można je popchnąć w różne strony. Na podstawie relacji dziecka wiem, że w zasadzie cała klasa nie jest zorientowana ani historycznie, ani politycznie, ani narodowo. Wygląda na to jakby jedynie u mnie w domu prowadziło się z dziećmi w tym wieku rozmowy wyjaśniające co się dzieje obecnie w kraju ( z naciskiem na logikę, prawo i zasady przyczyna-skutek). Jeśli rodzice nie rozmawiają z dziećmi w ogóle, a szkoła jednoznacznie opowie się za programem narodowym pisu, to za kilka lat nie będziemy mieć problemu z ONR, bo większość młodzieży będzie pisowsko-poprawna lub pisowsko-zaangażowana. W tym wieku podatność na pranie mózgu jest dość duża. Wystarczy prześledzić jak wyglądało nauczanie i organizacje młodzieżowe za Hitlera i Stalina. Jeśli z dziećmi nie będziecie rozmawiać na tematy polityczne i historyczne to tą pustkę wypełni pisowska szkoła. Przy czym dzieci powinny umieć również umieć rozróżnić czym jest plotka, manipulacja, insynuacja itp Żeby same umiały wychwycić brednie. Tego powinna uczyć szkoła. A pisowska będzie manipulować prawdą to więcej niż pewne. Wystarczy samo pojęcie żołnierzy wyklętych. Pisowcy nie mają żadnych wątpliwości, a niewygodne fakty pomijają – i tego właśnie będą uczyć dzieci. Tylko jednej prawdy – pis-prawdy.
@koyt – mam identyczny pogląd jak Ty.
Oświata ma być pragmatyczna a nie ideologiczna.
Jedyną ideą, którą wręcz należy dzieciom wpajać to idea solidaryzmu społecznego i międzypokoleniowego. Lecz same hasła nie wystarczą – należy dzieci nauczyć jak się je przekłada na działania praktyczne.