Solidarność widzi plusy
W tym tygodniu szkoły zapraszały rodziców na konsultacje z nauczycielami. Ale nie tylko po to, aby porozmawiać o dzieciach. Chodziło też o pozyskanie rodziców dla reformy. Solidarność ruszyła bowiem z kampanią przekonywania do dobrej zmiany w oświacie.
Jeśli rodzic trafił na nauczyciela z ZNP, został zaproszony na poniedziałkową pikietę przeciwko reformie. Jeśli na osobę z Solidarności, dowiedział się, iż wszyscy na zmianach skorzystają, a likwidacja gimnazjów to dla dzieci samo dobro. Agitowali też dyrektorzy. Pół biedy, jeśli rodzic miał sprawę do jednego nauczyciela. Gorzej, jeśli porozmawiał z kilkoma. Od każdego mógł usłyszeć co innego. Wrócił z mętlikiem w głowie i przekonaniem, że w szkole trwa wojna nauczycielsko-nauczycielska.
Solidarność liczy, że dzięki wsparciu reformy dostanie od rządu sowitą zapłatę, w tym parę przywilejów dla nauczycieli jako tzw. pakiet osłonowy – aby skutki reformy nie zabolały. Mówi się m. in. o przechodzeniu na wcześniejszą emeryturę po 30 latach pracy, o rocznej odprawie dla zwalnianych nauczycieli mianowanych i dyplomowanych, o rocznym prawie do tzw. stanu nieczynnego (szczegóły tutaj).
Jeśli cokolwiek Solidarności uda się uzyskać, ZNP będzie w ciężkiej d… Wszyscy bowiem zrobili się bardzo interesowni i idą za tym, kto da więcej. Gdyby rząd dał nauczycielom coś konkretnego na rękę, poparcie dla zmian skoczyłoby do 99,99 proc.
Komentarze
Co zrobić, zgadzam się z Profesorem w stu procentach, jakby władza dała parę groszy to
poparcie dla zmian byłoby pełne bez względu na to, czy to uczniom służy, czy nie.
Uczniów nauczyciele mają za przeproszeniem w d…e i to jest smutna konstatacja nauczycielskiego bloga.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, zaznacza jednak, że obiecywanie nauczycielom przywrócenia wcześniejszych emerytur to zwykłe oszustwo. – Nie da się w obecnym modelu powrócić do tego rozwiązania. Nauczyciele otrzymywaliby głodowe świadczenia na poziomie tysiąca złotych brutto – zauważa Broniarz. – Co ciekawe – dodaje szef ZNP – wielu działaczy „Solidarności”, którzy dziś popierają plany MEN, 17 lat temu pomagało ministrowi Handkemu wprowadzać gimnazja w życie, zastanawiam się, skąd u nich taka nagła wolta, może chodzi o to, żeby zawsze być „przy korycie”?
„Mam doświadczenie w kierowaniu zespołami pracowników i napiszę coś odkrywczego, pracownicy niekontrolowani opuszczają się w pracy. To jest proces, ale nieuchronny.
Jak skąpy głupków zatrudnił do debilnej pracy (ma się rozumieć w ramach optymalizacji kosztów) to się potem dziwi, że mu się opuszczają w pracy.
I taki intelekt nawiedza blog nauczycielski aby pontyfikować o pozytywnej selekcji do zawodu i o odsiewaniu plew.
W końcu jaka różnica pomnięndzy załadowaniem tego paleta krzynkami z piwem a łba dziecka wiedzom?
Na marginesie, jakie to katolickie w swojej esencji myślenia o powodach, dla których ludzie idą do pracy.
Te popsute pierworodnym grzechem ludzie.
@Gospodarz
W zdecydowanej większości stołecznych szkół, a podejrzewam, że nie tylko, ani ZNP ani „S” po prostu NIE MA. Co najwyżej bywa po jednej osobie, które od czasu do czasu jakiś plakat związkowy powieszą. To wszystko… I nikt się nie bije – OBA te związki, właśnie przez swoje upolitycznienie, ani nauczycieli ziębią ani grzeją … 😉
Szanowny Panie Chętkowski
Na głównej stronie portalu napisano o Pańskim artykule: W szkole trwa wojna nauczycielsko-nauczycielska. Solidarność i ZNP biją się o poparcie rodziców.
Nie uważa Pan, że sprowadzanie problemu do mordobicia jakoś do Pana nie Pasuje? Polityka stosuje chwyty z garkuchni i magla a Pan nie zareagował (może nie widział?). Czy na pewno chce Pan, żeby uważać nauczycieli za gówniarzy rozwiązujących problemy nożem i pięścią w mordę?
Przy takim rozumieniu polityki społecznej to ręce i nogi bolą od opadania.
Na magielnym blogu, konstatacje i Gospodarza i dyskutantów są ze wszech miar słuszne.
To prawda, że diagnozy tak rządzących jak i politycznych czy związkowych ukierunkowań sprowadzają się do dylematu rozdawnictwa: w mordę czy po plusie (tym, od pińceta).
Nauczyciele mają trudny wybór i stąd nieporozumienia.
Mądry przywódca społeczny rozwiązałby problem w trymiga – wystarczy ustalić, kto z nauczycielstwa opowiada się po stronie dobrej (czyt: dobrze ugruntowanej tradycją szkoły) zmiany i daje w mordę dostając za to plusa na pasku wypłat. Kwestia – komu? rozwiąże się sama z pierwszym porannym dzwonkiem i wejściem dzieci do szkoły.
Tak jak słusznie zauważa @ parker, gdy beneficjenci etatyzmu związkowego kłócą się o podział łupów obiecanych na społeczeństwie , ofiary już dawno zostały zgodnie i w porozumieniu wybrane, a oczywiście są nimi dzieci i ich rodzice-płatnicy.
Z pozycji ofiar szajki, te plusy, będące łupem wydobywanym z cudzej kieszeni poprzez -jakże edukacyjne- „walenie w mordę”, są widoczne jak wół zaprzężony do karety.
Czyli solidarny z dobrą zmianą we własności związek nauczycielstwa polskiego.
@zza kałuży
10/10
Ot cała intelektualna moc parkera 😉