Nauczyciel ubezpieczony
Składka dla nauczycieli na ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej wyniosła w mojej szkole 10 zł na rok. To niewiele. Albo więc kwota odszkodowania jest wyjątkowo mała, albo ryzyko wystąpienia szkody nieduże.
Nikt nic nie wie – pieniądze pobrane, a informacji nie ma żadnej. Niektórzy powątpiewają, czy w ogóle nauczyciele powinni się ubezpieczać. Jaką szkodę mogą wyrządzić uczniom? Przecież nie jesteśmy lekarzami, nie otwieramy klatki piersiowej i nie operujemy na otwartym sercu. Cóż więc takiego może się stać w relacjach nauczyciel – uczeń, że powinniśmy się ubezpieczać? Za jakie uchybienia przyjdzie nam płacić z własnej kieszeni?
Ufam, że ewentualne krzywdy, jakie wyrządzę z racji sprawowania belferskiej profesji, nie będą liczone sześcioma zerami, tylko trzema. Wtedy 10 zł na ubezpieczenie wystarczy.
Komentarze
A może możesz spuścić lanie uczniowi bez konsekwencji i o tym nie wiesz? Sprawdź to koniecznie :)))
Zawsze jest wybór. Albo nie będziemy nazywali młodzieży „rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami” robiącymi „typowo szczeniackie zadymy” albo będziemy płacić za adwokata plus 5-cio tysięczne grzywny.
Może adwokaci są tani a 10-cio złotowe ubezpieczenie na 5 tysiaków grzywny wystarczy?
W razie czego ja bym nie skarżył nauczycieli. Ja bym do sądu pozywał organ założycielski szkoły i nie o głupie parę tysięcy.
Ciekawe, ja musiałem zapłacić 39 zł…
10 zł to bardzo dużo w porównaniu z moją szkołą… My płacimy 1zł (słownie jeden złoty).
u mnie 5zł
@w czym problem
Chyba za dużo naoglądałeś się amerykańskich filmów. OC może się przydać jednakoż, kiedy uczeń na lekcji padnie, a nauczyciel niefachowo udzieli pomocy.
Jakby człowiek wiedział co się stanie, to by się nie ubezpieczał, taka natura ubezpieczenia, płacisz i się cieszysz, że na darmo.
Bo pan jest w szkole z wyselekcjonowaną młodzieżą, to i pomysłów brak. W mniej selekcjonowanych wystarczy, że na przerwie uczeń weźmie, otworzy okno i będzie mieć fantazję wyskoczyć. Kogo będzie interesować, że a) nikt mu nie kazał tego robić, b) że jak na korytarzu jest setka uczniów i patroluje się jego całą długość, to raz nie wszystko widać, dwa nie można zdążyć dobiec? Jeżeli rodzic pyskaty, a prasa, wiadomo, lubi się pastwić nad nauczycielami, może się jeszcze okazać, że doszło do zaniedbania obowiązków i konieczność wypłaty odszkodowania. Jacy są rodzice? Niektórzy naprawdę cwani i mają jeszcze poparcie wydawałoby się normalnych ludzi. Jedna z matek żądała odszkodowania za zwichnięte kolano dziecka. Dziecko brało udział w wycieczce. Dwa (DWA!!!) tygodnie później pan doktor stwierdził, że dziecko ma zwichnięte kolano, a uraz powstał na wycieczce właśnie. Nic to, że dziecko wróciło o własnych siłach, że biegało i miało dobry humor. Matka i lekarz wiedzieli lepiej. Na szczęście opowiastka skończyła się dobrze, gdyż ubezpieczyciel nie dał już temu wiary. Tak czy inaczej: lepiej płacić ubezpieczenie, zwłaszcza jak się jest w zwykłej budzie z cwanymi rodzicami, co to zwykle do trzech zliczyć nie potrafią, ale gębą jak najbardziej umieją wywalczyć wiele.
Albert 8 października o godz. 11:19
„Chyba za dużo naoglądałeś się amerykańskich filmów.”
Hi, hi, hi. To był wpis, w którym udało mi się ugryźć w język i nie rozpisać o amerykańskim szale sądzenia się, tym razem widzianym ze szkoły.
A ty mi tu z amerykańskimi filmami wyjeżdżasz w nagrodę…
Wpisz sobie proszę w goole frazę „typowo szczeniackie zadymy” bo jak widzę nauczycielstwu bardzo potrzebne jest okresowe utrwalanie materiału.
Ale – przecież nie ma problemu: po prostu nie płać.