Dzienniczek pracy nauczyciela
Od nowego roku szkolnego nauczyciele będą opisywać swoją pracę w tzw. dzienniczkach. Od tego, jak się opiszą, będzie zależeć wysokość ich zarobków, dodatki motywacyjne, nagrody i premie, a nawet prawo do awansu zawodowego. Nie mogę się doczekać tej chwili, ponieważ jako polonista perfekcyjnie potrafię robić z igły widły. Czuję więc, że dzienniczek to dla mnie wielka szansa. W końcu czarno na białym przedstawię dyrekcji, że ja tu się nie obijam.
Nie wszyscy nauczyciele są biegli w piśmie. Widać to chociażby wtedy, gdy rada pedagogiczna musi coś napisać. Zawsze koledzy wołają polonistów. Także pisanie protokołów to dla większości zadanie ponad siły. Gdyby nie poloniści, można by pomyśleć, że w szkole jest jeden wielki burdel na kółkach. Dopiero jak to filolog wygładzi, trafnie użyje paru związków frazeologicznych, wstawi gdzieniegdzie metaforę i podrasuje epitetami, wychodzi, że pracujemy na medal.
Wprowadzenie dzienniczka pracy na początku wywoła spore zamieszanie. Nim się nauczyciele połapią, że papier jest cierpliwy i że cały problem w tym, aby giętkie pióro potrafiło wydobyć zalety, a ukryć wady naszej pracy, upłynie trochę wody w Wiśle. Być może nawet niektórym kolegom trzeba będzie pomóc, aby dodali swojej pracy nieco polotu. Po jakimś czasie jednak poziom się wyrówna i wszyscy będą tworzyć arcydzieła. Przynajmniej na piśmie, ale chyba o to chodzi minister edukacji, skoro wprowadza dzienniczki (zob. info).
Mnie tylko niepokoi jedna sprawa. Wprawdzie jestem polonistą, czyli pisania się nie boję, jednak w szkole są też inni poloniści. Może nawet lepsi bajarze. Obawiam się, że wypełnianie dzienniczków to będzie pojedynek między nami. Kto się lepiej opisze, kto słowem wykona najlepszą robotę, kto górę przeniesie, kto zamieni wodę w wino? W sumie zapowiada się niezły cyrk i to na piśmie.
Komentarze
Szanowny Gospodarzu!
Znowu się Panu nie podoba. Krytykanctwo Pan uprawia, szydzi tylko, a tam ludzie w Ministerstwie Edukacji Narodowej napracowali się, wymyslili, wykazali się inicjatywą, często – gęsto jakiś (wbrew własnej woli, rzecz jasna) premię dostał, co spowodowało rozterki moralne. A Pan nic, tylko by krytykował. Oj, nieładnie.
Nie wiem, czy ma Pan jakieś dojścia do urzędników ministerialnych (ze smutkiem podejrzewam, że nie), ale może by tak zgłosić postulat, by w dzienniczku było miejsce na uwagi dyrekcji do opiekunów prawnych nauczycieli (rodziców, a zresztą co tam – także żon i mężów). Jak któryś nauczyciel źle się zachowuje (np. nie chwali ministerialnych speców od edukacji) – od razu uwaga…
Czyli MEN zaczął w polskiej szkole wprowadzać metodologię DMAIC z rodziny Six Sigma.
D-M-A-I-C.
Zmiany w KN to część „Define”, czyli „zdefiniuj, określ”
Dzienniczek to część „Measure”, czyli „zmierz”.
Aby miało szansę zadziałać, powinno być w miarę precyzyjnie określone. Nie chce mi się czytać propozycji zmian, ale jak byłbym nauczycielem to bym się zainteresował szczegółami.
„Define”, czyli jakie elementy będą oceniane? „Measure” to jak będą sprawdzane? Czy, tak jak pisze Gospodarz, są one w projekcie KN nieprecyzyjnie określone i będą podatne na bajkopisarstwo? Czy np. fakt spotkania z rodzicem aby był uznany będzie musiał być potwierdzony podpisem owego rodzica? Czy dostepność nauczyciela dla rodzica będzie weryfikowana np. godziną i datą logowania się nauczyciela w systemie komputerowym szkoły, czyli takim „odbiciem karty obecności”? (Ach, ileż tu się kryje materiału na dowcipy!)
„A” to „Analyze”, czyli „przeanalizuj”.
Czy wiadomo, jaki algorytm bedzie używany? Jak to ocenianie nauczyciela ma wyglądać w procentach? Nie, nie w tych procentach…
Ile procent oceny nauczyciela będzie zależało od bezwzględnego wyniku jego uczniów na egzaminie? Jaki ułamek oceny będzie stanowił wynik ucznia/klasy/szkoły mierzony za pomocą EWD? Ile wizytacja na lekcji? Ile ocena uczniów? Ile ten dzienniczek?
Czy są znane te zasady?
Zostają jeszcze literki „I” oraz „C”. Dla zainteresowanych, oczywiście.
Isnieje bardzo bogata literatura nie tylko na temat wad i zalet stosowania różnych metod z rodziny SixSigma nie tylko w celu poprawy jakości produkowanych w fabrykach śrubek ale też ich zastosowania w zarządzaniu zespołami ludzkimi, w tym w edukacji.
Znowu – kto ciekawy, sam sobie znajdzie.
Można sobie także poczytać zwykłe artykuły prasowe, np. ten:
http://www.nytimes.com/2010/09/05/magazine/05FOB-wwln-t.html?_r=0
Temat w USA bardzo gorący, wystarczy popatrzeć na rozkład ocen na amazon.com najnowszej ksiązki Michelle Rhee, „Radical: Fighting to Put Students First”. Zresztą sama osoba pani Rhee nie może być bardziej kontrowersyjna, szczególnie wśród nauczycieli.
Mam nadzieję, że wprowadzając podobne narzędzia i wyraźnie idąc w podobnym kierunku co szkolnictwo w USA, ktoś w MEN jest wystarczająco inteligentny aby wykorzystać tamtejsze doświadczenia, zamiast tylko je kopiować.
Inaczej narazi się na zarzut, że wszystko, co MEN robi ma na celu jak najszybszą prywatyzację polskiej szkoły. Czyli to samo, co zrobiono z polskim przemysłem – sprywatyzwać, sprzedać, bez względu na koszty, byle jak najszybciej.
Jak widać ministerstwo ciągle martwi się, ze nauczyciele nie mają co robić … w domu. Więc kolejna praca domowa. No, bo po co to by było ?
To jest dbałość o miejsca pracy tylko. Otwierają się nowe możliwości: szkolenia „jak wypełniać dzienniczek- dla nauczycieli przedmiotów ścisłych”, dla dyrekcji „Jak czytać dzienniczek”, a dla kuratorium mogą być „interpretacja dzienniczka nauczyciela”. Od razu oferuję się na prelegenta w każdym wariancie.
@Gospodarz
Dlaczego Pan nie napisał, że dzienniczek to POmysł Broniarza czym on sam się chwalił i POpierał…;-)
Jest to równie mądry pomysł, jak cały system awansu zawodowego. Idziemy w stronę Narnii, zostawiamy za sobą realizm.
Szkoda, że w dzienniczkach nie będzie sprawdzania prac, bo i po co? Przygotowywania sie do lekcji (nikt tego nie robi) no i dyrektorzy nie będą ich musieli prowadzić. chciałby zobaczyć dzienniczek pani minister, dzienniczek Broniarza, dzieniczek oragana prowadzącego… zgrozo znowu w łeb…
Ania
29 marca o godz. 18:53
Nauczyciel będzie musiał przedstawiać dyrektorowi harmonogram spotkań z rodzicami, a ten go zatwierdzi albo odrzuci. Na liście rejestrowanych czynności nie znajdzie się m.in. przygotowanie do zajęć, opracowanie materiałów potrzebnych do lekcji, sprawdzanie klasówek i kartkówek. Sposób rejestrowania tych zajęć (prawdopodobnie w formie dzienniczka) określi samorząd. Z obowiązku ewidencjonowania czasu pracy będą zwolnieni tylko dyrektorzy szkół.
SKANDAL
Szefowa MEN liczy na to, że dzienniczek pozwoli dyrektorowi lepiej przeanalizować pracę nauczycieli, stwierdzić, czy wystarczająco często spotykają się z rodzicami i czy ich doskonalenie widać w efektach w pracy szkoły. Nie obejdzie się oczywiście bez porównań poszczególnych belfrów. Jeśli dyrektor po przeczytaniu dzienniczka nie będzie zadowolony z pracy jakiegoś nauczyciela, może się to skończyć obniżeniem dodatku motywacyjnego.
Tak więc nie będziemy sprawdzać prac i przygotowywać się do zajęć. Niech wszystko idzie na żywioł.
Niech dzieci będą coraz bardziej ????? skoro na to pozwalacie .RODZICE !!!!!!!!!! Potraficie tylko razem z rządem pluć na nauczycieli. Wstyd mi za Was. W taki oto sposób wychowujecie swoje pociechy. A przynajmniej wiecie jakie bagno jest w polskich szkołach ? wymyślone przez Handkego i Unię Europejską ? gimnazja. ? Pracujemy nie z uczniami, którzy chcą zdobywać wiedzę , tylko z określonymi ?gangami?. Uczniowie mają dosłownie wszystko w nosie. I tak jak polskie cale społeczeństwo nauczyli się jednego . Kombinować ! wstyd mi za taki system i taka mentalność polskiego społeczeństwa za co w ostatnich latach obarczam głównie rządzących PIS , PO, PSL, , SLD, i ? Ruch Palikota za jego totalne chamstwo itd. To chamstwo poprzez media przeszło do szkół. I oczywiście polski kościół za Pychę ? a to wielki grzech Wielkanocny ? księżą. Nie nauczyciele jak piszecie do roboty ? a księża i politycy.
Cóż niewiasty ? wyzywające nauczycieli w Internecie ? boicie się księżulków, dostaniecie w parafii Ekskomunikę ?
Ania
29 marca o godz. 18:53
Najważniejsza rzecz to uczenie dzieci i przygotowanie się nauczyciela do zajęć . Bez tego nie ma właściwego nauczenia.
Nie uwzględnianie przez MEN przygotowania się do zajęć i sprawdzania prac to także Skandal !!!!
Na liście rejestrowanych czynności nie znajdzie się m.in. przygotowanie do zajęć, opracowanie materiałów potrzebnych do lekcji, sprawdzanie klasówek i kartkówek. Sposób rejestrowania tych zajęć (prawdopodobnie w formie dzienniczka) określi samorząd ? to podwójny ?Skandal.
Średnio dla 18 godzin nauczania ? nauczyciele następujących przedmiotów przygotowują się do zajęć i sprawdzają codziennie prace w domu w takiej ilości godzin: nauczyciel religii ? 1,5 godziny wf ? 1 godzina fizyka ? 1,5 godzina, chemia ? 1,5 godziny języki obce ? 2 godziny, śpiew ? 1 godzina matematyka -2 godziny język polski ? 3 godziny historia -1,5 godziny biologia ? 2 godziny nauczanie początkowe ? 2 godziny geografia ? 1,5 godziny zajęcia praktyczne ? 1,5 godziny informatyka 1,5 godziny technika 1,5 godziny przyroda ? 1,5 godziny Wos- 1,5 godziny.
Jest skandalem nie uwzględnianie pracy w domu.
Ponadto kolejny Skandal ? to brak zróżnicowania pracy nauczycieli. Od 50 lat w Polsce brak zainteresowania jakiegokolwiek ze strony MEN, Kuratoriów Oświaty i Dyrektorów szkół, kto i jak ciężko pracuje w szkole.
O TYM SIĘ NIE MÓWI
Tylko MEN karmi społeczeństwo kolejnymi bzdurami na temat nauczycieli.
W każdej polskiej szkole inne jest obciążenie pracą np. nauczyciela polonisty i wf. To temat tabu. Nie wolno o tym mówić. Od 50 lat wszystkich wrzuca się do jednego wora i mówi się nauczyciel wf i języka polskiego uczą tak samo. Totalne przekłamanie Jest tak nauczyciel wf ? fiku ?miku, a polonistka ? zaiwaniaj . Przykładów jest mnóstwo.
Tylko cicho ? sza !
Tak MEN, związkom zawodowym, kuratoriom jest wygodnie. Poloniści i matematycy czas najwyższy przychodzić na lekcje nie przygotowanym.
Tego naród , młodzież, RODZICE rządzący, MEN, Kuratoria i dyrektorzy nie widzą i nie chcą widzieć.
SKANDAL !!!!
Kolejny skandal to- Z obowiązku ewidencjonowania czasu pracy będą zwolnieni tylko dyrektorzy szkół. To największy skandal. Już teraz nie ma ich często w szkole, kiedy są potrzebni. To jest prawdziwe zagrożenie polskich szkół ? wielka swoboda na wszystko dla dyrektorów.
Polski absurd.
Układy to ich domena !!!! Tak Cwaniactwo nam w Polsce kwitnie i rozwija się.
Brawo Panie i Panowie z MEN. Wasze pojęcie o tym co dzieje się w szkołach jest zerowe.
PROPONUJĘ W TRYBIE PILNYM ROZWIĄZAĆ MINISTERSTWO EDUKACJI NARODOWEJ ? JEST NIEPOTRZEBNE UCZNIOM I NAUCZYCIELOM ? A SWOIMI DECYZJAMI WRĘCZ PRZESZKADZA W DOBRYM UCZENIU.
w czym problem?
29 marca o godz. 23:31
Tak robią tylko te większe głąby. Na studiach woda sodowa wolności uderza im z jeszcze większą siłą i te same głąby zaczynają powtarzanie lat, które:
?nie jest wcale żadnym powtarzaniem tylko bo ja mam tyle punktów a za taty czasów system był inny punktów się nie zbierało i tata nie rozumie teraz wezmę ten przedmiot a potem tamtem a jak punkty to przystąpię a jak nie punkty to nie przystąpię ale technicznie to ja mam juz tyle punktów że na licencjat wystarczy a nawet nie muszę chodzić na cośtam bo jutro mnie dziekan do magisterskich też dopuści nauczyciele są durni doktor jest stary idiota i żle tłumaczy na kolokwium były punkty ale za mało i jakim prawem ojciec śmie mi wypominać że byłem za durny aby bez studium talent na studia iść a ja tylko studium talent dwa razy powtarzałem studium talent studium talent studium talent no przecież ojciec widzi, że jestem umówiony na czwarty termin za rok na wczoraj punkty punkty punkty?
????..
Adam
30 marca o godz. 4:31
Aniu masz 200 procentową rację . Takie są fakty w szkołach i o MEN. I kto tego nie widzi ? to albo jest ślepy, albo mu z tym wygodnie. Bo ma własne interesy w oświacie i się nie wychyli. Po co ma mówić i pisać prawdę. Lepiej wejść w obszar obłudy i zakłamania, bardzo mocno rozpowszechniony w propagandzie Wolnej Polski.
Ino
30 marca o godz. 10:12
Aniu, czytając Twoje wpisy, wyobrażam sobie Twój stan emocjonalny: jesteś rozdarta między poczuciem misji, wypływającej z wykonywania zawodu a frustracją, której żródłem jest głupawa polityka MEN.
Jednakże piszesz: ?Poloniści i matematycy czas najwyższy przychodzić na lekcje nieprzygotowanym?. Zgoda,urzędnicy z MEN wydają decyzje uwłaczające naszej godności (nie tylko oni). Ale to do czego namawiasz (nie wyczułem w tym ironii lecz rozpaczliwą desperację), jest strzałem samobójczym. Uczniowie wówczas szybko się zorientują,że improwizujesz, będą mieli Ciebie w d?., a lekcje szybko przekształcą się w teatr, w którym,niestety, nie będziesz odgrywać swojej roli. I wówczas jak sobie spojrzysz w oczy?
stary
30 marca o godz. 10:42
Brawo Ania
Dyrektor, który nie widzi jak pracują nauczyciele, to dupa nie dyrektor. Dobremu niepotrzebne są dzienniczki. Nie wiem po co chcą wprowadzać taką bzdurę. Kolejny absurd i kolejna rzecz, która w założeniu ma nic nie mierzyć. W radach pedagogicznych biorą udział wszyscy nauczyciele, w wywiadówkach również, w posiedzeniach zespołów większość. Mamy nawzajem odpisywać od siebie wspólne działania?
Czynności, które naprawdę różnicują pracę nauczycieli nie mają być mierzone: przygotowanie do lekcji, poprawianie klasówek, wychowawstwo, przygotowanie do egzaminów i sprawdzianów itp
Było za dużo papierów? Mamy mieć więcej.
Najbardziej denerwuje, że to kolejna pisanina której będą się czepiali urzędnicy. Oni nie potrafią zrozumieć, że część pracy nauczyciela nie jest mierzalna.
Następnym posunięciem władzy będą dzienniczki w których trzeba będzie notować jak pracują koleżanki i koledzy.
Coraz bardziej nie liczy się praca, tylko to co jest napisane.
Proponuję aby wszyscy urzędnicy otrzymali dzienniczki w których zapisują co zrobili w ciągu dnia.
Dlaczego nikt nie widzi tego absurdu? Skandal.
MEN do rozwiązania
anglista
30 marca o godz. 11:27
No proszę, a ja myslałem, że w szkole mam przede wszystkim uczyć ? wg Pani Minister najwyraźniej przygotowywanie lekcji, sprawdzanie prac itp to zajęcia, których nauczyciel wykonywac nie musi, albo niech robi to jakos tak en passant, bo z tego czasu rozliczany nie będzie.
Do Gospodarza ? ja wszelkie zaliczenia, poprawy itp. zarządzam w sobotę. W zasadzie dotyczy to tylko nowych, bo bardzo szybko moi uczniowie zaczynają przychodzic na lekcje i sprawdziany. Próby zwalniania sie z moich lekcji w sprawie zaliczenia czegolwiek skończyły się natychmiast po zasadniczych rozmowach z własciwymi nauczycielami.
anglista
30 marca o godz. 11:30
PS. Wczoraj, z jednej tylko grupy prace pisemne (zakres matury rozszerzonej) ? sprawdzanie, recenzja, opis błędów ? 7 godzin i 45 minut.
xyz
30 marca o godz. 12:13
?Średnio dla 18 godzin nauczania ? nauczyciele następujących przedmiotów przygotowują się do zajęć i sprawdzają codziennie prace w domu w takiej ilości godzin: […] wf ? 1 godzina ?
Ha, ha, ha? Rozumiem rozgoryczenie i obawy ale bezmyślne przepisywanie bredni ze związkowych broszur jednak trochę nie przystoi. Może faktycznie gdzieś w tym kraju istnieje wuefista, który przygotowuje się do zajęć, ale większość po prostu rzuca klasyczną formułką: ?weźcie sobie piłki? i idzie do kanciapy. W ogóle to gdyby wuefista miał spędzać 5*4*9=180 godzin rocznie na dokształcaniu to wydaje mi się, że zabrakło by mu dyscyplin gdzieś po pół roku.
Chyba, że to dokształcanie to mecz LM raz w tygodniu i raz w tygodniu wyprawa na stadion lokalnej drużyny 😉
@Ino: Jeśli ten nie do końca przygotowany matematyk ma problemy z zadaniem ale w końcu je rozwiązuje to to wręcz modelowy przykład dla młodzieży, która może obserwować tok myślowy i widzi, że nauczyciel nie wykuł zadania tylko umie sam dojść do wyniku
grześ
30 marca o godz. 16:25
? ale większość po prostu rzuca klasyczną formułką: ?weźcie sobie piłki? i idzie do kanciapy.?
Nie uogólniaj, obecnie nie wiem, jak pracują wuefiści, ale pamietam ze swojej długoletniej edukacji, że jednak poza grami zespołowymi typu piłka, kosz, siatka (podczas których nauczyciel i tak był zazwyczaj obecny) było dużo aktywności innych.
No z tego w-fu oceny też muszą być i zadania rózne, ba, ja nawet miałem wuefistę jednego w podstawówce, który teorii pytał na ocenę:)
No i oczywiste,że wuefiści mają mniej przygotowań, ale biorą udział w wielu zadaniach w szkole i tak samo się udzielaja jak każdy nauczyciel (chyba że jest jakiś dziwny dyrektor, który im pozwala nic nie robić).
No i pamietajmy, że wiele szkół bardzo np. chwali się wynikami sportowymi młodzieży, udziałem w zawodach, dniach sportu itd, tym też zajmują się wuefiści.
Jakbym miał wskazać jakichś nauczycieli, którzy nic nie robią (nawet na rady pedagogiczne nie przychodzą) to zazwyczaj sa to księża.
Bo już np. katecheci raczej poważnie traktują swoja pracę, a i tak są w gorszej sytuacji niż księża.
marta
31 marca o godz. 21:55
Oczywiście, MEN nie będzie kontrolował jak nauczyciele przygotowują się do zajęć, ponieważ musiałby w końcu wyłożyć jakąś kasę na stworzenie dla nich miejsca do pracy. Mam tutaj na myśli jakieś biurko, oddzielny pokój, dostęp do internetu, księgozbioru. No i musiałby zakupić papier, toner, drukarkę i sprzęt do pracy. Jak rozumiem, teraz nauczyciel będzie po zajęciach do dyspozycji dyrektora, rodziców i uczniów, a po powrocie do domu zajmie się swoimi fanaberiami, czyli sprawdzaniem klasówek i przygotowaniem materiałów do zajęć. Oczywiście, na własnym sprzęcie, za prywatne pieniądze. Cóż, jak ma takie fanaberie! Bo przecież MEN tego nie wymaga, jak się okazuje. Czy my naprawdę jesteśmy jak bezwolne marionetki, z którymi można zrobić co się chce?
Adam
Do Marty
Nie jesteśmy marionetkami. Nie wolno robić im z nami co im się chce. Mamy godność i nic więcej. Politycy, MEN, Kuratoria, Rodzice, dyrektorzy szkół, społeczeństwo ? obdarli nas już z wszystkiego. Tylko nie z godności i wiedzy. Bo tego im brakuje. Brakuje im również wizji przyszłości społeczeństwa jakie będzie za 20-30 lat.
Pozostaje nam Strajk Generalny do odwołania.
eb
1 kwietnia o godz. 17:11
Wuefistów miałam w podstawówce świetnych i z pasją. Starali się coś wydobyć nawet z największej łamagi. Za to teraz porażka. Mam okazję obserwować ich pracę nieco z boku i łapię się za głowę!!!. Lekcja wygląda jak skrzyżowanie musztry z przeglądem stada bydełka. Nauczyciele wiecznie kontrolują osiągi uczniów i zapisują w tabelkach. Zero luzu, radości a uprawiania sportu. Nie dziwota, że tylu uczniów przynosi zwolnienia z wf. Ale to też efekt działań naszego kochanego ministerstwa i kuratoriów.
Grzegorz
1 kwietnia o godz. 18:18
Tak sądzę, że decyzje powinny być jednoznaczne. Broniarz i ZNP powinno ogłosić strajk.z MEN przekracza wszelkie normy przyzwoitości. Mamy być urzędnikami tylko dlatego, żeby oni mieli pracę i wymyślali coraz to bardziej śmieszne bzdury. Popatrzcie matury próbne ? są tragiczne. To ich wina MEN, że taką politykę oświatową prowadzą. Politykę nie mającą nic wspólnego z nauczaniem. Brak zdrowego rozsądku. Ludzie Ci nie wiedzą, o co chodzi w szkole. Wstyd i skandal !!!!
stary
1 kwietnia o godz. 21:54
@Grzegorz
?Broniarz i ZNP powinno ogłosić strajk?
ZNP już dawno o tym wie. Im to nie przeszkadza, i tak swoją pensję wezmą. Czekają na reakcję nauczycieli (biedactwa, zapomnieli jak to jest pracować w szkole).
Największym policzkiem dla związkowców powinien być protest aktorów związany z sześciolatkami. Nawet osoby postronne widzą, że państwo manipuluje danymi. Związki tylko się przyglądają, staną po stronie która ?zwycięży?. Nawet nie zdają sobie sprawy, że zwycięzców w tym starciu nie ma.
Dlaczego w prasie nie ma kategorycznych wypowiedzi Broniarza? Dlaczego głośno nie protestuje? Pierwszy powinien zabrać głos i bronić osób z których składek żyje. Zachowuje się jakby był na etacie w MEN. Związki bierne, nie znające realiów, są niepotrzebne.
belferxxx
1 kwietnia o godz. 22:52
@stary
Broniarz wystąpił w propagandowym filmie wydawnictwa Pearson na 10 rocznicę wprowadzenia ?reformy? Handkego&Dzierzgowskiej, gdzie pewnie nie za darmo, obok Handkego, Hall i paru innych osób zachwalał jak mógł ten dramat polskiej edukacji!!! Zapewne MEN i ?kooperujące? z nim firmy zlecają mu, za dobrą kasę, dużo więcej takich fuch. Dlatego zachowuje się jak się zachowuje, i, co najwyżej, dorabia ideologię do zdrady interesów nauczycieli?;-)
absolvent
3 kwietnia o godz. 11:24
Matematyk musi się w domu bardzo długo przygotowywać! Tabliczka mnożenia, rachunek całkowy itp. zmieniaja sie z roku na rok. Podobnie poloniści, historycy, fizycy i inni ? zmiany w tych dziedzinach, zwłaszcza na poziomie szkoły podstawowej i średniej sa bardzo gwłatowne.
kropka
3 kwietnia o godz. 15:34
Przede wszystkim gratuluję, że w Pana szkole woźna nie bije uczniów ścierką. Idzie nowe. Chore jest to, że uczeń, prze pół roku chodzi zaliczać jakiś sprawdzian albo kartkówkę. Ma do tego pełne prawo zgodnie z regulaminem szkoły i w zasadzie problemem nauczycieli jest znaleźć mu odpowiedni moment.To ,że uczniowie chodzą na dodatkowe lekcje chyba nie było dla Pana żadną tajemnicą, w tych dodatkowych lekcjach leży żródło sporej części sukcesów Pana szkoły a więc i nadzieja na utrzymanie klasy(dodatkowej)
belferxxx
3 kwietnia o godz. 18:25
@absolvent
1.Musisz być bardzo stary ? całek w polskiej szkole (poza wyjatlkami w rodzaju klas typu matex czy IB) nie ma już od lat 10!!!
2.Zmianiają się i są różni uczniowie i klasy. zmieniają się programy i podręczniki oraz inne pomoce. Np. kiedyś absolwent podstawówki znał trygonometrię, a dziś absolwent gimnazjum jej nie zna. Nie każdy licealista już wie do końca szkoły co to logarytm, ale chemii czy fizyki rozszerzonej bez tego nie zrozumie?;-)
Grzegorz
4 kwietnia o godz. 20:48
Wszyscy dzienniczki, urzędnicy w MEN , każdego dnia nich zapisują co robili, a ile czasu się o?. i wymyślali kolejne bzdury?.
Posłowie niech zapisują ile czasu podczas obrad przesiedzieli w kawiarni itp?
Zacznijmy może od podwyżek dla nauczycieli bo skandalem jest to, że w tym roku i zapewne i w kolejnym nie będzie żadnej. Ostatnia zresztą była na poziomie inflacji więc tak jakby jej nie było.
Nikt nie może wymagać więcej i nakładać dodatkowych obowiązków bez należnej zapłaty za to. Szczególnie przy skandalicznie niskich zarobkach stażysty i kontraktowego: 1500 i 1600zł na rękę.
„Nie wszyscy nauczyciele są biegli w piśmie. Widać to chociażby wtedy, gdy rada pedagogiczna musi coś napisać. Zawsze koledzy wołają polonistów. ”
🙂 No cóż, nie każdy jest biegły w każdym temacie. U nas na radzie poloniści biegają do informatyków bo nie potrafią włączyć WI-FI w swoich laptopach.
@olina
siedzimy w takim razie 8h dziennie w pracy (nie płaca nadgodzin więc ani minuty dłużej), jeśli czegoś nie wykonamy to będzie tak jak w innej pracy, wykonanie zadania przeciągnie się na dwa, trzy dni. A że plan lekcji i uczniowie? Na pewno sie ucieszą z kilku wolnych lekcji. Z prowadzenia zajeć oceny na szczęście nie mamy i nikogo tak naprawdę ten temat nie interesuje pod warunkiem, że wszystkie papiery będą wypisane i wypełnione.
Całkowicie sie z Panem zgadzam. Też jestem polonistą i mam wrażenie, że są to w szkole jedyne osoby, które potrafią pisać po polsku. Jesteśmy zaprzęgani do pisania wszelkich protokołów, sprawozdań, przemówień, życzeń itp.Sądzę, że jeżeli wysokość wynagrodzenia nauczyciela będzie zależała od tego, jak on siebie samego opisze, to znajdziemy mistrzów pióra wśród nauczycieli wszystkich przedmiotów. W mojej szkole to dyrekcja wypełnia bardzo rzetelnie karty informacyjne dotyczące działań każdego nauczyciela i ta dyrekcja doskonale orientuje się, co kto robi. Jeżeli zaś chodzio ilość sprawdzanych prac, to chyba nie odkryję Ameryki, jeżeli powiem, iż wystarczy zajrzeć do dziennika, aby wiedzieć, co kto robi. Taki system pracy i nadzoru jest jednak możliwy tylko w małych szkołach (do mojej uczęszcza nieco ponad 200 uczniów), a nie w tych chorych molochach, w których można ukryć swoje nieróbstwo, a dyrektor nie jest w stanie wymienić nazwisk zatrudnianych przez siebie osób.
Ostatnio rodzice krytykują nauczycieli na potęgę. Każde spotkanie z nimi, to pretekst, żeby czegoś się przyczepić, lub wetknąć szpilkę. Rodzice i opiekunowie prawni dzieci, z którymi pracuję tacy są. Więc nawet moja dyrekcja wie, że im mniej spotkań z rodzicami tym lepiej dzieje się w klasie. Im mniej wezwań rodziców do szkoły, tym lepiej wychowana młodzież. Co na to ministerstwo – dostrzega tę zależność?
z czym problem,
czy można pogratulować grubej koperty?
Czy pisanie donosów na samych siebie jest etyczne?
Trudno mi myśleć o posyłaniu własnych potomków pod opiekę ludzi, którzy godzą się na to. Niewolnik nadaje się do wychowywania niewolników, a nie wolnych ludzi.
Ciekawy jestem bardzo, w jaki sposób MEN konsultował dzienniczki. Przerastają nawet poprzednie nieporozumienie – godziny karciane.
Rozmawiałem z kolegami, którzy uczą w szkole, gdzie pracuje około 100 nauczycieli. To jest około 200 godzin karcianych w tygodniu. Młodzież głównie dojeżdżająca i nie chce zostawać „za karę” – jak mówią, po lekcjach. Karcianki są teorią. Fizycznie nie można ich zrealizować.
Czy ktoś, tam na górze, wyciąga wnioski? Czy z wysokiego stołka już nie widać co się dzieje na dole?
Stary,czytając Twój wpis, a zwłaszcza jego fragment, o kimś , kto jest na górze, pomyślałem o wierszu Herberta „Ze szczytu schodów”. Oni, czyli MEN, są na szczycie władzy, więc wiedzą lepiej niż nauczycielska brać. Z szerszej perspektywy widzą problemy edukacji i belferskiego trudu. A my, w tyłki bici kolejnymi reformami oświaty, pokornie słuchamy „bez kropli nadziei w sercu”.
@stary
Poniważ Tusk nie wyciąga konsekwencji wobec swoich ministrów przy największych nawet przejawach niekompetencji i najbardziej drastycznych kompromitacjach to p.Szumilas trwa w najlepsze i będzie trwała. Wraz z nią jej równie kompetentny personel w rodzaju wiceminister Berdzik czy wiceministra Jakubowskiego … 😉
Widzę, że nikt nie ma odwagi powiedzieć co myśli o twórczyni tak wiekopomnego dzieła jak dzienniczek pracy nauczyciela. Przepraszam wykształconych i kulturalnych, ale to jest zwykłe KUREWSTWO. No i co do kurwy nędzy ma to dać uczniowi? W jaki sposób dzienniczek ma podnieść poziom nauczania? Moim zdaniem takiego ministra należy natychmiast skierować do psychiatry i odizolować od reszty społeczeństwa. No i czy te osławione dzienniczki będą wypełniać księża i katecheci szkolni?! Ludzie, to już nie jest śmieszne, to jest tak jak w Chinach za rządów MAO! Już niedługo dojdzie do tego,że na polecenie ministra będziecie podcierać tyłki dyrekcji!!! Nauczyciele, opamiętajcie się!!! Nie dajcie się zwariować. Czy musicie wykonywać nawet najgłupsze zalecenia idiotów! Pokażcie im środkowy palec! Jak sami nie wiecie jak to zrobić to poproście górników.
„Gajowy” odwiedzając szkoly każe sobie pokazać dzienniczek i stosownie do wpisów uściskać belfrów. Widzę teraz dlaczego niektórzy nauczyciele przeszli do korepetycji zostawiając szkoly – w takim domu wariatów jak polska szkola nie da się wytrzymać i pracować. Brakuje tylko komitetów uczniowskich które będą odwiedzać belfrów w domach i robić wywiad środowiskowy ze sąsiadami pytając : pije, bije żonę, segreguje śmieci !??
PS.1
Pamiętam „jak dziś” jak to nauczyciel muzyki grając na pianine hymn zobaczyl że gówniarz uniósl lape i zamówil „pięc piw”. Przestal grać, podszedl i dal w mordę aż ten polecial na scianę zostawiając na niej krwawy ślad. Nikt się potem nie skarżyl – teraz facet mialby pewnie wpis do dzienniczka !
PS.2
Slynny archeolog Kazimierz Michalowski mial przydzielonego szpicla który mial obserwować polską ekipę. Mial też pisać stosowne donosy – jako że byl analfabetą donosy pisal mu sam Kazimierz Michalowski. Szpicel byl w siódmym niebie – mógl się byczyć wiedząc że raport będzie dokladniejszy aniżeli jego wlasny. Wiedzial też niejako naprzód co się będzie dzialo co podnosilo jego kwalifikacje w oczach zwierzchników !
O TYM SIĘ NIE MÓWI
Tylko MEN karmi społeczeństwo kolejnymi bzdurami na temat nauczycieli.
W każdej polskiej szkole inne jest obciążenie pracą np. nauczyciela polonisty i wf. To temat tabu. Nie wolno o tym mówić. Od 50 lat wszystkich wrzuca się do jednego wora i mówi się nauczyciel wf i języka polskiego uczą tak samo. Totalne przekłamanie Jest tak nauczyciel wf robi często fiku miku, a polonistka ? zaiwaniaj . Przykładów jest mnóstwo.
Tylko cicho ? sza !
Tak MEN, związkom zawodowym, kuratoriom jest wygodnie. Poloniści i matematycy czas najwyższy przychodzić na lekcje nie przygotowanym.
Tego naród , młodzież, RODZICE rządzący, MEN, Kuratoria i dyrektorzy nie widzą i nie chcą widzieć.
SKANDAL !!!!
Kolejny skandal to- Z obowiązku ewidencjonowania czasu pracy będą zwolnieni tylko dyrektorzy szkół. To największy skandal. Już teraz nie ma ich często w szkole, kiedy są potrzebni. To jest prawdziwe zagrożenie polskich szkół ? wielka swoboda na wszystko dla dyrektorów.
Polski absurd.
Układy to ich domena !!!! Tak Cwaniactwo nam w Polsce kwitnie i rozwija się.
Brawo Panie i Panowie z MEN. Wasze pojęcie o tym co dzieje się w szkołach jest zerowe.
PROPONUJĘ W TRYBIE PILNYM ROZWIĄZAĆ MINISTERSTWO EDUKACJI NARODOWEJ ? JEST NIEPOTRZEBNE UCZNIOM I NAUCZYCIELOM ? A SWOIMI DECYZJAMI WRĘCZ PRZESZKADZA W DOBRYM UCZENIU.
Pozostaje nam Strajk Generalny do odwołania i pomoc górników. Won z Broniarzem i resztą darmozjadów związkowych.
azbest 6 kwietnia o godz. 23:25
„czy można pogratulować grubej koperty?”
?
No to będziemy mieć pięknie opisane lekcje. A może tak zamiast dzienniczka kamery zainstalować i oceniać nauczycieli po tym, co i jak faktycznie zrobili.
W czym problem
pisałeś, że dzieci na studia zdają, stąd moje pytanie o fat envelope.
A jak kiedyś napisałam o wynarodawianiu, to mnie zbanowali…
@Marek
A co z wprowadzoną w ramach solidarnościowo-związkowej urawniłowki 30 lat temu równością pensum w nauczaniu początkowym i licealnym??? To jest sprzeczne z praktyką wszystkich cywilizowanych krajów!!!
@Gospodarz
A co Pan powie na inny zabójczy dla polskiej oświaty aspekt działalności Broniarza i ZNP???
http://www.rp.pl/artykul/19,997526-Szesciolatki-do-szkol–by-ratowac-nauczycielskie-etaty-.html
Witam serdecznie,
Zakusy MEN i pomysły są już znane. Zapraszam też na absurdyedukacji.wordpress.com i wsparcie w dyskusji nad stanem polskiej edukacji.
„Ludzie zniewoleni mogą wychować tylko niewolników” – będę to cytować . Mogę ?
no i wielkie mi mecyje. codziennie w korpo wypelniam w dwoch programach co robie z dokladnoscia do 5 minut i zyje. co nie zmienia faktu, ze jak czlowiek chce to moze tam wpisac niestworzone historie a i tak niewielu sie polapie, ze to bzdety.
to tylko kolejny ‚dupochron’ dla wladz potwierdzajacy,z e cos robia.
Dodatek motywacyjny w wysokości 120 zł na rękę przy takiej biurokracji i takim zakresie obowiązków – o odpowiedzialności za uczniów już nawet wstyd wspominać, to psie pieniądze. Płakać po nim nie będę…
Czytałem wywiad z Broniarzem w Wyborczej. Wynika z niego, że błogosławi zmiany.
Nie przeszkadza mu, że nauczycielom się nie wierzy. Muszą wszystko mieć zapisane, najlepiej jakby jeszcze uczniowie potwierdzili podpisami.
@stary
Broniarz, co potwierdza jego udział, raczej wysokopłatny, w propagandowym filmie Pearsona o ‚reformie” Handkego po prostu łyka kasę z różnych dochodowych geszeftów z MEN, jego agendami i wspólpracującymi instytucjami. I to by było na tyle …;-)
Mnie najbardziej w całej tej sprawie interesuje to, że nie będzie można wpisywać czasu poświęconego na sprawdzanie prac uczniów.
Dlaczego? Czy MEN uważa to za mało istotne z punktu widzenie procesu dydaktycznego?
Tak. Masz oceny brać z sufitu i nie sprawdzać prac. Jesteśmy przecież w UE, wszyscy maja zdać do następnej klasy. Oceny są bez znaczenia. A Ty w propagandzie masz być pionkiem na szachownicy, bez własnego zdania. Teraz rozumiesz ? Kim masz być. Oświatowym robolem.
Sądzę, że jest to kolejny dziwny pomysł naszego ministerstwa, ale przecież każdy nowy rok szkolny przynosi coś deprymującego. Nie boję się tych dzienniczków, bo ja naprawdę jako polonista mam dużo pracy. Zastanawiam się tylko co będzie, kiedy przekroczę minimum godzin do zrealizowania?