Piwko przed feriami
Warszawa skończyła ferie, a Łódź zaczęła. Dwa tygodnie to dużo wolnego, ale niektórym jest mało, więc wydłużają o parę dni. Wczoraj sporo licealistów zwalniało się z lekcji i – jak niechcący usłyszałem – szło na piwo. Trzeba opić początek ferii.
Zwolnić można się tylko na pisemny wniosek rodzica. Większość rodziców na tyle ufa swoim nastoletnim dzieciom, że podpisuje in blanco komplet zwolnień na kilka miesięcy z góry. Jak trzeba, uczeń wstawia datę i okazuje wychowawcy. Co w takiej sytuacji ma robić szkoła? Zwalnia, choćby i na piwko przed feriami.
Niechcący usłyszałem też, jak uczniowie rozmawiali, kiedy rodzice wracają do domu. Większość pracuje w dwóch lub trzech miejscach i w domu bywa tylko nocą. Młodzi mają więc cały dzień dla siebie. Rodzice chcą wierzyć, że ich dzieci są dobrze wychowane, rozsądne, mądre i rozważne. I zapewne tak jest, a piątkowy wypad na piwko w czasie lekcji to nic strasznego. Przecież jakby młodzi chcieli, to zwolniliby się nie z kilku godzin, ale paru dni albo nawet tygodni. I nikt nie miałby prawa powiedzieć im złego słowa. W końcu podpis rodzica jest święty.
Komentarze
Rzeczywiście, demokracja i rodzice nie stają na wysokości zadań oświatowych. Terror społeczeństwa nad szkołą wyrządza nieletnim niepowetowane szkody.
A przecież szkoła powinna być zakładem zamkniętym, strzegącym nienaruszalnych wartości i przed miazmatami czającymi się za rogiem.
Strzegącym dosłownie, kratami i strażnikami (ostatnio pracy szukają ci miejscy – oferta jak znalazł).
Nie może być tak, żeby uczniowie czy jacyś przypadkowi rodzice decydowali o miejscu pobytu i rodzaju napojów, spożywanych zamiast strawy duchowej serwowanej w pocie czoła na lekcjach.
Co prawda, może być, że szkoły nie są zamknięte jedynie dlatego, że na lekcjach musieliby także być nauczyciele.
W przededniu ferii, w szkole moich rodzinnych dzieci, z tytułu absencji belfrów większość lekcji nie odbywało się już od 3 dni (od środy).
Jak słyszano w maglu, belfrzy pojechali na korepetycyjne piwo i wynikowy narciarski wienerschnitzel, a więc to z pewnością prawda, godna umieszczenia na blogu. Rodzice za to brali urlopy i mobilizowali babcie-opiekunki.
Niech kto zaprzeczy, że szkoła publiczna nie przysparza wzrostu gospodarczego!
W sumie demokracja i wolność to dobra sprawa, byle trzymać toto z dla od małolatów, czyli penitencjariuszy. Przywrócenie normalności na zakładzie to inwestycja niewielka, trochę prętów stalowych, spawarka i klucz zamknięty u woźnej, dostępny na hasło „pedagog”.
Wykwalifikowany personel zakładu już jest, choć niekoniecznie na miejscu (co może i lepiej dla osadzonych).
To kolejny homogeniczny wpis Gospodarza, będący tak ciekawą metodycznie i dydaktycznie lekcją, że chce się czytać i czytać, zamiast gdzieś z belferbloga wychodzić.
Nawet dorosłym ochota na piwo przechodzi.
W takim towarzystwie właściwszy byłby denaturat.
Spam vel gekko vel … znowu się w swoich kłamstwach zaplątał – podobno jego potomstwo było uczone w super płatnych szkołach przez superprofesjonalistów, których sam wybrał…;-))))
To ja też napiszę w komentarzu prawdę godną umieszczenia na blogu.
Gospodarz bloga napisał:
„Co w takiej sytuacji ma rodzić szkoła?”
Czyżby freudowska pomyłka? 😉
S – 21: Zaraz ExSpam Ci odchlaśnie – i słusznie. Dzieci „rodzinne” to np. dzieci kuzynostwa 🙂
Ach, to nie frojdowskie pomyłki, nie!
To wynik umysłu publicznym groszem zdenaturowanego… 😉
Na ten przykład, jeden zachomikowany na oświacie ubek, po trupach dzieci oczerniający kolegów po fachu i (w jego ubeckim mniemaniu) konkurentów do ciepłej kasy, wciąż obnaża analfabetyzm sensu stricto.
Pluje na to, co mu w tekście patrzonym nieskładnie litery wysilabizowane podpowiadają, ale stąd daleko dalej do rozumienia, niż etatu publicznego.
No i tak co patrzone, a nie umiane czytać staje się …paczone.
Co ón paczy?
Ano, dzieci w rodzinie z osobistymi piszącego paczy.
Wraże potomki i przodki – to meritum ubeckiej dysputy o wartościach i argumentacji merytorycznej, to jedyna „res” pro personae parvum.
– – –
Patrz, @Michał, jak świat oświaty niewiele się i bez komuny i totalitaryzmu zmienia, takoż i ona życie publiczne kształtuje, na co najwyżej swoją karykaturę 😉
– – –
Tymczasem szkoła publiczna odkryła nowy, obywatelsko-szatański spisek na godność zarobków belfra.
Co pomniejsze dzieci usiłują z pouczających jak belfrblog lekcji uciekać, pod wstrętnym i niepedagogicznym pretekstem… potrzeby sikania.
Co na to belfrzy – tu:
„Czy uczeń może iść siku w czasie lekcji?”
http://tinyurl.com/b8qsepr
Co na to zepsuci rodzice?
Pewnie, zamiast szykować pampersy, zainteresują się, jakże trafnie komentującą wątek wpisu opinią Hall (Hall of Satan, of course!):
„Informacja, że nauczyciele będą musieli pracować w niektóre dotychczas zwyczajowo wolne dla nich dni wzbudziła skądinąd zrozumiały sprzeciw.
Tylko dlaczego argumentem /belfrów/ bywa publiczne oświadczenie, że pracują tak, że b e z p r z y m u s u na pewno żaden uczeń do nich nie przyjdzie?”
http://tinyurl.com/b5rv4gd
No, dlaczego i Pan warzy uczniom to piwo, panie Chętkowski? 🙂 🙂 🙂
Szkoła ma robić wszystko, żeby nie zwariować. My praktykujemy przedferiowe i przedwakacyjne spotkania jak najbardziej alkoholowe. Jako nauczycielom nie wypada nam się zwalniać z lekcji, ale trudno, każdy wiek ma swoje bolączki.
@Gospodarz
Czemu Pan o takich głupotkach, a nie o tym:
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2013/02/nauczycielska-godnosc-na-wyprzedazy.html
Tego Gekko czy jak mu tam na kilometr można poznać po „poziomie” wypowiedzi. Nick można zmienić – choroby bezmyślnej nienawiści ukryć się nie da.
Zwalnianie przez rodziców to istna plaga i sytuacja się pogarsza niestety. Potem mamusia przychodzi z wielkimi pretensjami że córeczka zagrożona z iluś przedmiotów. Winny rzecz jasna nauczyciel.
Michale,
dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawiam.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Gospodarz
Zwracam uwagę, że, o ile zarzuty pisania niebezinteresownego na tym forum są jak najbardziej uzasadnione wobec spama vel gekko vel , może być uzasadniony, o tyle obelga „ubek” raczej związku z forum nie ma i jest objawem żałosnego braku argumentów spama vel …. Nie widzę powodu Pańskiej tolerancji!!!
Ferie „od uma”, czyli bezmyślny czar nienawiści.
Bardzo mi się podoba połączenie wątków oświatowych, takich jak, po primo, obskurancki woluntaryzm tzw. rodziców i ich penitencjariuszy szkół publicznych, w temacie obecności w celach i terminów widzenia ze światem zewnętrznym.
Kongenialnie konweniuje z tym wątek po sekundo, czyli zgwałcona wolność belferstwa do czynienia w godzinach opłaconych z publicznej kasy co i gdzie popadnie. Gwałt, jakiego świat cywilizowany nie zna, polegać ma na udowodnieniu, że za opłaconą pracę się pracowało.
Kto to widział.
Wiadomo, że piwo i ferie są dla belfrów, robota dla innych, nie objętych kartami roboli, typu tzw. rodzice czy inna, gwałcąca wolność i demokrację nauczycielską, przypadkowa obywatelska hołota.
Wionie, oj wionie z beztlenowych kazamatów umysłowości gogicznie uwłaszczonej.
Ludziska się patrzą i dziwiują… korepetycji jednak chyba ubędzie 🙂
Oczywiście z nienawiści do belfrów i miłości do piwa, jak wina Tuska stojącego brzozą smoleńską na drodze oświaty 😉
– – –
@ Michał, twoja konsekwentnie apostolska postawa mowy do ptaków odniosła sukces. Gospodarz zapowiada poprawę. Gratuluję z podziwem! 😉
@ paw – okazałeś się prorokiem, też uważam, że byłoby fajnie, gdybym nie musiał akurat na belferskim blogu tłumaczyć pisanego na czytane głupkom i ich wypoconym głu-potkom.
„Paw” nie potrafisz czytać, gdzie „S-21” napisał o „rodzinnych dzieciach”, po co te konfabulacje, chcesz się zasłużyć gekkonowi?
„Michał” nie bądź taki czujnik ABS.
Gospodarzu, robicie się mientki, a jak ktoś jest mientki, to nie jest twardy, usprawiedliwiać się z powodu jednej literówki.
Wpisy gekkona, to taka stylistyczna i mentalna „Dolina śmierci” tylko ja-szczury i skorpiony mają się dobrze.
Wszystkie linki bardzo pouczające (komentarze też), dziękuję serdecznie.
Zet, najpierw wyluzuj, a potem skup się i – uwaga – przeczytaj jeszcze raz oba wpisy. ExSpama i S – 21. Potrafię czytać, a nawet rozumieć, co czytam. Tobie polecam Zane Grey’a „Osioł Tappana”. To m.in. o pokonaniu „Doliny śmierci”. Konfabulowanie i pisanie po to, by komuś „zasłużyć się” to nie moja działka.
Pozdrawiam.
Z tym piwkiem to nie przesada trochę? Ja w liceum byłam strasznie święta i teraz żałuję. Nie mówię żeby się upijać ale od wyścigu szczurów też trzeba trochę odpocząć.
W mojej budzie przed feriami pogrom grypowy wśród dzieci ale głównie wśród nauczycieli- tak też się w życiu zdarza. Dzieciarnia była jednak zaopiekowana (mamy dobrą świetlicę). Zwyczajowo w dni kiedy pracują rodzice a nie ma zajęć dydaktycznych ale w prawie wszystkich szkołach jest świetlica i nauczyciele przychodzą na dyżury. Trzeba z tej oferty korzystać.
Natomiast dokumentowanie pracy jest DURNE. Jak tak dalej pójdzie to i panie sprzątaczki będą opisywać, co posprzątały. Panie spamku czy Pan kocha biurokrację, bo ja mam jej w szkółce serdecznie dosyć(?!). Mam sto innych problemów ale nasze kochane władze przyjeżdżają na kolejne kontrole (i wtedy sprawdzają tony papieru) i jako żywo nikt nigdy nie zapytał czy nie potrzebuję jakiejś pomocy. Nie chodzi mi o proste sprawy typu szukanie sponsorów ( chociaż nauczyciele są mistrzami świata i niejeden biznesmen mógłby się uczyć jak zarobić imprezę lub dekoracje klasy za parę groszy) lecz o nietypowe pomysły, nowości edukacyjne, działania wykraczające poza program a jednak urozmaicające życie uczniów i szkoły – tu jesteśmy zupełnie sami, zero wsparcia!
O biurokracji 😉
Też uważam, że oświata i edukacja powinna strzec nas przed biurokracją, czyli słowem pisanym.
Papier zaś, powinien znaleźć się tam, gdzie jego zrolowane edukacją publiczną miejsce, bez kontaktu z ręką piśmiennych z nadania publicznego wykształcenia.
A już szczytem jest, aby pisać cokolwiek w odpowiedzi na otrzymany od społeczeństwa czek na kasę.
To już byłoby narzucanie pracy śmieciowej – bo gdzież w końcu ląduje każdy papier, wypracowany za publiczny grosz?
No – gdzie?
W śmieciach, i to opłacanych za wywóz przymusowo, gminie.
Pracę, to się w wyniku edukacji wyraża sfejkowanym tłitem, a nie papierami.
No i oczywiście piwnym beknięciem na blogu, np. wskutek zacnego trunku – np. zasłużonego eb.
Co nie, @eb? 🙂
No wiesz taki pszeniczny Paulaner…
Pisać bym chciała jakieś fajne programy nauczania dla dzieciaków ale sprawozdawczość mnie zabija, opadają skrzydełka a IQ leci na łeb na szyję…
Pech jest też taki, że fajne pomysły rodzą się z nagła i raczej po wściekłej kawie niż po piwie i nijak nie przystają do szkolnej rzeczywistości. Przerażona dyra raczej blokuje niż pomaga (chociaż jej się wydaje, że pomaga). W efekcie pomaga to narzekanie, bo jak się tak wymarudzisz, i jeszcze nazdasz wszystkim to robota aż się pali, co nie spamku?
@ 11 lutego o godz. 14:01
Ja tam sobie z pisaniem programków dałem spokój, bo mi to zabija kreatywność. A ta przychodzi mi raczej po Mezcalu i Meskalinie (pitym, nie czytanym, both jointed) 😉
Nie raz już moi podopieczni chcieli abym ich oświecił na imprze, ale mi wtedy właśnie gasło światło na myśl o papierach, co by je było trzeba wypełniać a propos.
Świnie! Papiery nie zastąpią pomysłu na siebie i godności zawodowej!
Niestety a propo tego a propo, nasz dyro ma węch i jest tępy jak tępowy urzędas, zero innowacji czy spontanu – tylko by gonił do starostwa i lizał swoją kartę blanszowaną, w ząbek czesany. Więc trzeba się kreatywnie urywać na poratowanie, bo rodzice już mi zwolnienia nie napiszą, hłech – zapomnieli, biedaczki jak trzymać stalówkie, a inkaust chlipią.
Tak oto wredny świat prześladuje nas, koleżanko; uczniowie sami na piwo chcą (gdzie szacun dla starszych i respect dla władzy?!).
Nie żaden weisenbjer im w głowie, ale żubr i wojak, co za upadek! Kiedyś by za to poszli do woja w żubry i inne knieje Oleckie – dzisiaj można ich najwyżej usprawiedliwić, taka to oświacie rodzinka nieedukowana jedna z drugom bruździ.
Jakby co więc, to ja i te mętne siki paulińskie łyknę, byle w dobrym, oświatowym kumpelstwie, @ebusiu.
Więc luknij na fejsa czy jakiś flejszmobek chmielny się nie kroi; bez spamka się nie obejdzie!
Miłych ferii, oświato! 😉
Pawiu, ja czytam wszystkie wpisy po dwa razy, nawet te, które powinno się przewijać, albo usuwać z racji na wylewający się z nich s(p)zlam nienawiści. I tak jak S-21 pamiętam co wypisywał komentator o wielu imionach o swojej progeniturze. Wystarczy się odrobinę „cafnąć w tył”, by stała się jasność w kwestii mojego i s-21 wpisu.
@ pawiu
Educatio publica polonica stultos cum asinorum etatans.
Wychodzi z tego znak „z”orro.
Od a do zet.
Zmiłuj nad końcówką tego analfabetu.
🙂 🙂 🙂
Zet, jeszcze raz wobec tego. Chodzi mi tylko o elementarną uczciwość w odniesieniu do obu wpisów. ExSpam napisał: „W przededniu ferii, w szkole moich rodzinnych dzieci…”, zaś S – 21: „…podobno jego potomstwo było uczone w super płatnych szkołach…”. Dzieci „rodzinne” to niekoniecznie własne potomstwo. I tyle. Wpisy „komentatora o wielu imionach”, o których mam wyrobione zdanie, mnie po prostu nie dotyczą. Ktoś na tym blogu napisał dawno temu, że pawiowi chwalić się przecież wolno. Tak, wolno, więc chwalę się: jestem Nauczycielem (myślę, że zostałem nim po dwudziestu latach pracy), a nie „uwłaszczonym na publicznym groszu etaciarzem” 🙂
Pozdrawiam.
ExSpamie,
Gratuluję komentarzy. Nieźle się uśmiałem.
Pozdrawiam.
Bardzo przepraszam, że są jednak na tym blogu osoby rozumiejące słowo czytane.
To zagraża katastrofą, że w wyniku ewolucji edukacyjnej pojawią się i takie, co rozumieją pisane; wszak ryba psuje się od głowy, gdy przykład nie idzie z góry, czyli od nagłówka.
Konsekwencją może być tragiczna dla oświaty publicznej świadomość, że rozumiane pisane i czytane może skutkować takimż robionym.
Postaram się więc pisać tu zgodnie, bez zrozumienia i odpowiedzialności, aby nie uchodzić za lokalnego pyszałka czy też kpiarza.
@ paw-iowi pozostawiam zatem chwalenie się, gdyż ze wszech miar ma czym, czego dowiódł iście nonkonformistyczną branżowo postawą przekutą w czyn.
Słusznie uważa się za nauczyciela – ma czym uczyć.
Takie jest moje zdanie, wyrobione mi przez paw-ia i nie zawaham się go użyć.
Pozdrawiam też uprzejmie 😉
@ Marcinowi, przy całej wdzięczności i sympatii, zwracam niezasłużone gratulacje; niech idą w godniejsze ręce i pióro.
Nic tak nie bawi jak cnota w jaskini występku, nie rezygnuj Michale speleologii antropologicznej ciała etatycznego. Też pozdrawiam 😉
Świat, niestety, to z pozostałych się śmieje, ponieważ nie mieści się, jak oni, za zamkniętymi oknami publibunkra etagogicznego.
To obraz jak widać – patrząc przez zaparowaną szybkę belferbloga do środka – histerycznie schyłkowy…
Chwilo karciana, trwaj; świecie – umykaj 🙂
Nie czekaj na olanie, usprawiedliwień się nie akceptuje.
Spamie przyjmij jednak te gratulacje, ugnij się co? Bez twojego wkładania kija w mrowisko byłoby tu nudno jak.. (tu takie dość niecenzuralne słówko na nie wiem jaką literę)
U mnie koniec ferii. Wczoraj łaziłam po lesie szukając wiedzy, niestety tylko sarenki ale i tak trochę pomogło. W czwartek kontrola z kuratorium taka sama jak mieliśmy w czerwcu. Podobno znów nas wylosowali. Opary absurdu, absyntu i siarkowodoru a na to wszystko śnieg.
co ma zrobić wychowawca w takiej sytuacji? Nie zwolni to uczeń sam sobie wyjdzie a potem rodzic i tak go usprawiedliwi. Rodzice stoją teraz za swoimi pociechami murem, nieważne co by one nie robiły. Szkoła od jakiegoś czasu tak dla jednych jak i drugich jest wrogiem.
ps. naczelny rodzic kraju, niejaki parker tu jeszcze się objawia
Nie bardzo rozumiem, jeśli rodzic usprawiedliwia nieobecność dziecka w szkole, to chyba nie ma problemu? Problem jest wówczas, gdy dziecko wychodzi ze szkoły bez zgody rodzica , albo bez jego usprawiedliwienia. Nie wyręczycie rodziców w wychowaniu swoich dzieci, ale możecie im pomóc, np.: spowodować, by nie chciały chodzić na wagary, będąc takim nauczycielem, z którym chcą się spotykać na lekcjach. Możecie informować rodziców o tym, że podczas nieobecności (przez rodziców usprawiedliwionej) dziecko było w barze „na piwie”. Możecie pytać i wymagać od rodziców by podawali przyczynę nieobecności, a nie tylko oświadczali, że „usprawiedliwiają”. Możecie mówić na zebraniach, że nie podoba Wam się podejście uczniów do obowiązków, co zmusza Was do obniżania oceny z zachowania , jeśli sytuacje będą się powtarzać.
Dajcie im szansę na poprawę, pokażcie że nie warto iść na piwo bo ominą ich ciekawe zajęcia, nie bądźcie złośliwi, albo zorganizujcie wspólne „zwiedzanie rynku” jeśli ewidentnie jest taka potrzeba:).
Przy okazji przyznam, że w mojej szkole też przez 3 dni przed feriami nie było połowy nauczycieli ( główny powód to L4), fakt -panowała grypa żołądkowa w szkole więc i dzieci było mniej.