Składka na szkołę
Rodzice sporo muszą płacić za edukację dziecka w szkole publicznej, ale co zrobić. Spotykam kolegów, pracujących w różnych placówkach, i słucham, na co zbierają. A zatem na Radę Rodziców 50 zł lub 100 rocznie. Niby opłata dobrowolna, ale jak się zwleka, wychowawca przypomina dziecku publicznie. Dla komfortu psychicznego potomka lepiej zapłacić. Jak wychowawca jest na tyle honorowy, że nie przypomina, to głowę mu suszy przełożony. Jak dyrektor jest na tyle szlachetny, że nie przypomina, to dyrektorowi przypominają władze miasta: „Co ta szkoła taka zaniedbana? Proszę coś z tym zrobić”. Czyli zaczynamy od początku.
Rodzice muszą wnieść 10 zł miesięcznie na składkę klasową, inaczej niczego nie da się dla dzieci zorganizować ani zrobić (potrzeba na ozdoby, pomoce, papier ksero itd.). Następnie 2 zł miesięcznie należy zapłacić na środki czystości, gdyż ręce myć trzeba, szczególnie po jedzeniu lub pisaniu kredą. Papier toaletowy i ręczniki na razie są, ale jak zabraknie, trzeba będzie jednorazowo zapłacić 15 zł lub co miesiąc kolejne 2 zł. Właściwie niedrogo. Przydałyby się rolety w sali, bo słońce mocno świeci, więc zrzutka po 20 zł. W innej sali rolety są, ale monitor się zepsuł, więc to samo. Gdzie indziej jest monitor, jest komputer, jest nawet rzutnik (tacy hojni byli rodzice poprzedniego rocznika), ale brakuje listwy przeciwprzepięciowej i pilota do rzutnika, więc trzeba się złożyć. Żeby to było wszystko?
Z ławek odchodzi farba, a inne są strasznie zniszczone. Sanepid kazał odnowić albo wymienić. Można by, oczywiście, przesłać to zalecenie Wydziałowi Edukacji, ale chyba razem z rezygnacją ze stanowiska dyrektorskiego. Bo co to za dyrektor, który nie potrafi załatwić pieniędzy na tak drobny remont, tylko się prosi u zwierzchników? Naprawdę wstyd! Od czego dyrekcja ma nauczycieli? Co to za wychowawca, który nie potrafi zorganizować rodziców, aby pomalowali salę, odnowili ławki, przecyklinowali parkiet albo dali na to pieniądze? Nie da się? Dupa, nie wychowawca!
A władze miasta? Bardzo zaradne i przedsiębiorcze. Jak widać, niepotrzebnie nie wydają publicznych pieniędzy.
Komentarze
Pomiędzy bezwstydnym okradaniem rodziców za pomocą szantażu powierzonymi sobie z mocy prawa ich dziećmi, a choćby próbą narażania się karmiącej etatem władzy prośbą (!) o wykonanie jej obowiązków niezwiązanych z własną płacą…
…w etyce nauczyciela jest miejsce na…
felieton na blogu.
Dowodzący iście obywatelskiej troski.
Żałosne? Wstrętne? Żenujące? Przerażające? Śmieszne?
Nie.
„…Jeśli do nauczania etyki wystarczy wpis w indeksie, to podobne wymagania należy stawiać nauczycielom wszystkich innych przedmiotów….”
Bynajmniej. Do nauczania etyki najlepiej kwalifikuje postawa wyrażana zachowaniami.
Również tekstem na blogu.
– – –
źródło cytatu:
„…Dariusz Chętkowski, polonista w XXI LO w Łodzi i autor książek o polskiej szkole, wyśmiewa na blogu nowe przepisy…”
http://wyborcza.pl/1,76842,7155519,Teraz_etyki_nauczy_kazdy.html
„Co to za wychowawca, który nie potrafi…”
…nie wiadomo. Z tego blogu natomiast wiadomo, co nauczyciel potrafi (patrz niżej).
Niestety, te wiekopomne wpisy z pytaniami do Niego, autoryteta, Gospodarz jakoś pominął.
No to spójrzmy, na KOGO, jakich nauczycieli rodzice się składają, a tak się składa, że Gospodarz zaniemówił akurat tam, gdzie z jego doniesienia powinien zabrzmieć głos prokuratora:
–
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2007/06/27/nauczyciele-bez-wakacji/#comment-102321
(…)Jestem nauczycielem stażystą, więc pracę podjęłam i teraz kończę staż. Nie chcę mieć jednak luki 2 miesięcznej, i nie chcę zostać na lodzie przez wakacje. Dlatego r o z w a ż a m p ó j ś c i e n a z w o l n i e n i e lekarskie. Pytanie moje brzmi następująco: Na ile dni przed rozwiązaniem umowy muszę dostarczyć zwolnienie lekarskie, tak aby nie utracić przywilejów i tak p r z e t r w a ć do wrzesnia, aż podejmę pracę w innej szkole.
(…) witam, jestem nauczycielem…Gdybym zdecydowała się na drugie dziecko … czy wakacje będą liczyły mi się do urlopu macieżyńskiego (pis. oryg.) czy zostanie mi on wydłuzony o te 2 miesiące?
(…) wiem (!),że w następnym roku (!) szkolnym ta pani idzie jeszcze na urlop dla podratowania zdrowia…
(…)
zostałam (!) zatrudniona w państwowym przedszkolu na pół etatu umowę o prace od 10.09.2012 do 28.06.2013 czy to jest zgodne z prawem (sic!)? Dyrektor nie chce (!) dać mi umowy do końca sierpnia…
I dalej, zapewne o tym samym dyrektorze, co „nie chce”:
(…) Ja pracuję w szkole prywatnej od kilku lat. To co w y p r a w i a mój dyrektor z nauczycielami (oprócz mobbingu) to się normalnemu człowiekowi w głowie nie mieści. ”
—
Tak, drodzy Rodzice, takie jak wyżej zademonstrowane „kompetencje” i „kwalifikacje” NAUCZYCIELI sprawiają, że łatwiej IM doić szantażem Was, niż podpaść władzy.
I to cała tajemnica, dlaczego władza nie musi rozliczać się ze swoich obowiązków wobec bezwstydnie i z reguły łamiących prawo i etykę swoich etaciarzy. Oni sami w podzięce władzy złamią prawo i posłużą się szantażem za nią.
Podatnik i tak zapłaci dwa razy.
Jeśli na tyle głupi, aby powierzyć tym ludziom swoje dzieci.
Takie wykorzystywanie na szczęście tylko w szkole podstawowej. Chyba, że to ja mam szczęście i potem trafiałam do wspaniałych szkół, gdzie „dobrowolnie” oznaczało „dobrowolnie” i kasa zawsze na wszystko była, co prawda zasługa też sponsorów z zewnątrz, aczkolwiek dyrektorzy jakoś potrafili utrzymać szkołę i nie żerować na uczniach i ich rodzicach.
Czytam przytoczone cytaty z innego bloga w komentarzu Gekko i po prostu śmiech mnie zbiera, bo jak wiadomo „nauczyciele dobrze zarabiają tylko za rzadko im płacą”. Nie chcę wchodzić w źródła dochodów nauczycieli, aczkolwiek sporo z nich świetnie sobie radzi przez te dwa miesiące. Sfrustrowanym, młodym nauczycielom mogę przytoczyć dewizę, której używanie wejdzie im w krew wraz ze stażem pracy „nikt nie mówił, że będzie łatwo”.
Walenie w mur zakutego łba psychopaty, część 15672:
1/ rozważam pójście na zwolnienie lekarskie.
2/ czy wakacje będą liczyły mi się do urlopu macieżyńskiego
3/ wiem że ta pani idzie jeszcze na urlop dla podratowania zdrowia
4/ czy to jest zgodne z prawem
5/ To co wyprawia mój dyrektor z nauczycielami
Aby plany z punktów 1 i 3 się powiodły KONIECZNE są TRZY czynniki:
DURNE PRAWO USTANOWIONE PRZEZ DURNĄ WAAADZĘ
NIEUCZCIWY NAUCZYCIEL
SKORUMPOWANY LEKARZ
Ale nasz dyżyrny nauczycielski hejter napada tylko na nauczycieli.
Z pewnościa nie dlatego, że sam z wykształcenia jest lekarzem i zapewne teraz dobrze wynagradzanym na jakimś wysokim urzędniczym stołku. Sam dobór przykładów obraża inteligencję czytelnika jego enuncjacji.
Nawet zakładając, że autorki pytań czy stwierdzeń z punktów 2, 4 i 5 są „intelektualnymi blondynkami” – czego nie wiemy a co nam usiłuje tutaj imputować hejter Gekko – to W ŻADNYM STOPNIU NIE DYSKWALIFIKUJĄ ONE TYCH OSÓB JAKO NAUCZYCIELI. Jest ogromna ilość możliwości tłumacząca powyższe pytania, od bycia idiotką do bycia osobą bardzo ufną i łatwo nawiązującą kontakt z obcymi ludźmi – na przykład. Nie wszyscy muszą być aż tak cyniczni i mieć aż tak wyrachowany łeb jak Gekko. Aż tak przykre jak Gekko doświadczenia z oszukiwaniem podlegających sobie pracowników albo z samemu byciem oszukanym przez pracodawcę aby zaraz musieć naśmiewać się z kogoś szukającego porad w ważnych sprawach na czyimś blogu a nie u prawnika specjalizującego się w prawie pracy. Są na świecie prawnicy-hrowcy-skurwysyni i są osoby ufające bliźnim. Jeszcze ufające. Ja tam mając wybór STO RAZY WOLAŁBYM ODDAĆ MOJE DZIECI POD OPIEKĘ BYĆ MOŻE NAIWNIE ALE CIĄGLE JESZCZE UFAJĄCEJ INNYM LUDZIOM OSOBIE ZAMIAST TAKIEMU ZGORZKNIAŁEMU, CYNICZNEMU GEKKO. Świat Gekków jest być może bliższy rzeczywistości, ale ja mam w dupie taki świat. I nie chciałbym nim zainfekować moich dzieci.
Te nauczycielki mogą być, jak tu już je lekceważąco nazywano, „paniami początkowymi”. W tym wieku dzieci potrzebują miłości, serdeczności, przytulenia, pobawienia się, uśmiechu, kokonu ciepła, światła, „wiecznej cierpliwości”, wybaczenia, otarcia łez.
A nie znajomości metod rozwiązywania równań różniczkowych cząstkowych czy prawa pracy na wyrywki.
O czym wiedział np. jeden z najlepszych aktualnie matematyków polskich wybierając sobie żonę. Zapewniam,- nie intelektualistkę.
gekkon, jaki sens ma twoja wypowiedź i jaki to ma związek z wpisem na blogu? Po prostu bełkoczesz.
A poza tym to już wiele razy pisałem o pożytkach płynących z popychania uczniów do zarabiania pieniędzy w celu dołożenia się do kosztów własnej edukacji. Z pewnością możliwe w liceach.
Na wstępie serdecznie dziękuję za liczne listy miłosne kierowane do mnie osobiście na Belferblgu, jakże pięknie kontrastujące z hejterstwem oraz upiększające regulamin blogów spółdzielni „Polityka”.
Szacun dla Gospodarza.
Tym bardziej, że uczą one, te loverskie ekshibicje, w szkolny sposób, czym w istocie jest dla nauczycieli żałosny bełkot prawa i cywilizacji o nieuczciwych nauczycielach.
I gdzie uczciwość, z założenia (!) nauczyciele mają, gdy idą masowym marszem na publiczne etaty.
Jeszcze lepiej ilustruje to wpis Gospodarza, gdzie dochodzą.
Społeczeństwo, władze i dzieci – wstydźcie się, wy żarłoki, jedni obciążający torby dziecięce kanapkami, drudzy swą władzą „zaradnie i przedsiębiorczo” szantażujący rodziców ręcamy niewinnych nauczycieli do zbójeckich zbiórek pieniężnych.
Nauczyciele waszemu mobbingowi mówią stanowcze: nie!
(Nb. taki mobbing prawem i przepisami, jest obecnie negocjowany przez związki nauczycielskie, jako choroba zawodowa (!) uprawniająca do dożywotniego ratowania zdrowia urlopem płatnym i dodatkami…)
Są jeszcze na was, hejterzy, ciąże i lekarze w tym królestwie miłości nauczycielskiej do swej pracy i społeczeństwa.
Możecie swoje mściwe hejterstwo, podatnicy, wsadzić sobie tam, gdzie Belferblog sięga.
I tak nadejdzie dla was sądny dzień zapłaty, rozpoczynany przez wasze dzieci w naszych rękach, z każdym kolejnym dzwonkiem szkolnym.
Kochajcie i doceniajcie brzęczącym złotem, przemondrzałe hejtery, nauczycieli opisanych we wpisie Gospodarza, dzieci odchodzą do szkół tak szybko…hihi.
A swoje hejterstwo skierujcie, jako i my, belfrzy czynimy, na samych siebie i odpier… się od naszej nieuczciwości, cynizmu i gwałcenia wszelkiej deontologii.
Mamy, my belfrzy, moralne karty i etyczne papiery, aby belferską nieuczciwość publicznie głosić i się nią szczycić – i co nam zrobicie, przemundrzałe głupki?
🙂 🙂 🙂
PS Może więc jakiś kolejny konkurs belferski w sprawie ostatniego akapitu, żeby nie powiedzieć: olimpiadę przedmiotową?
„To dobrowolna składka – zapewniają kuratorzy. Ale rzeczywistość jest porażająca. Polskie szkoły zmuszają do płacenia składek na Radę Rodziców – dawny Komitet Rodzicielski. Stosują szantaż i groźby, łamiąc prawo. Dyrektor warszawskiej szkoły zagroził rodzicom wprost: albo składka, albo nie ma świadectwa.”
http://www.wykop.pl/ramka/96313/szantazem-zmuszaja-do-placenia-na-rade-rodzicow/
Opowiem o własnym doświadczeniu. Kiedy przed kilku laty moje najmłodsze dziecko przestąpiło progi szkoły średniej, od razu dowiedziało się, jakie szkoła ma wydatki. Priorytetem była wymiana okien, a organ prowadzący nie poczuwał się, bo dziura budżetowa, drogi ważniejsze, itp.
‚Dobrowolna’ składka wynosiła 100 zł płatne jednorazowo lub w ratach (z naciskiem na jednorazowo).
Postanowiłam nie ugiąć się przed szantażem i nie zapłacić. Dzieciak nie dostał świadectwa. Zgłosiłam sprawę do kuratorium. Tam odsyłano mnie od Annasza do Kajfasza, aż w końcu ktoś podający się za rzecznika praw ucznia poradził mi, że skoro przed moim dzieckiem jeszcze dwa lata edukacji w tej szkole, to po co mu rzucać kłody pod nogi. Będzie przecież napiętnowane. Lepiej dla świętego spokoju zapłacić. Przecież 10 zł miesięcznie to nie majątek, nawet najuboższego stać na taki wydatek.
Udawał, że nie rozumie, że nie chodzi tu o pieniądze, tylko o rzecz.
Wreszcie zniecierpliwiony, zapytał – To o co w końcu pani chodzi? W sumie to świadectwo z pierwszej klasy nie jest pani dziecku do niczego potrzebne, chyba, że zdecyduje pani przenieść je do innej szkoły.
Żeby nie robić dziecku więcej ‚kwasu’, pokornie zapłaciłam i płaciłam pokornie już do końca szkoły. Dla dobra dziecka. W przeciwnym wypadku byłoby stygmatyzowane nie przez kolegów, tylko przez szkołę.
P.S. Nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę, że składka na Radę Rodziców jest dobrowolna. Informacja przekazana na zebraniach z rodzicami jest podana tak, żeby nie do końca było jasne, że wpłata nie jest obowiązkowa. Szczególnie chodzi tu o rodziców dzieci rozpoczynających naukę.
A co z bonem edukacyjnym?
Jakoś przestał istnieć!
„A co z bonem edukacyjnym?
Jakoś przestał istnieć!”
Bon edukacyjny w polskim wydaniu polega na tym, że subwencja oświatowa idzie do gmin „od (uczącego się) łebka”. Tyle że wysokość subwencji nie pokrywa ani papieru toaletowego, ani rzutnika, ani odmalowania ławek, ani nawet całości pensji nauczycieli, uczących te dzieci, które przyszły do szkoły. To co to za „bon”? Ponadto o ile kasa idzie do gmin w zalezności od liczby uczniów, to już rozdzielana jest między szkoły w zalezności od kompletnie innych czynników. Obarczanie nauczycieli winą za nędzę szkół i próby normalnego funkcjonowania w sytuacji, gdy władza nie poczuwa się do zapewnienia tegoż, uważam za dziwne. Ale patologiczne sytuacje wymuszania opłat pod groźbą odmowy wręczenia świadectwa powinny się zakończyć po prostu w sądzie, i tyle. A jeśli kuratoria, zamiast wspierać rodziców w ich prawach, popierają ten proceder, to należy je pierwsze rozwiązać albo całą ekipe wysłać na bruk. Tyle że to nie do nauczycieli należy, a właściwych organów, więc nie rozumiem tego wieszania psów na nauczycielach, zwłaszcza szeregowych.
@ Albert
8 września o godz. 18:4
– – –
Albercie, niemal w pełni zgadzam się z Twoją wypowiedzią, ponieważ trafnie oddaje rzeczywistość.
Nie ma u nas żadnego „bonu oświatowego” (tak jak ubezpieczenia zdrowotnego), ponieważ wbrew definicji, to nie są pieniądze którymi dysponuje i kieruje obywatel, chociaż jest ich właścicielem.
To jedna z ważnych przyczyn gnicia systemu, ale i kluczowa zasada korzystania z niego przez tych, którym kosztem podatnika służy.
A skoro o beneficjentach, czyli nauczycielach mowa, to oni są beneficjentami systemu, ponieważ, jak słusznie zauważasz, liczba nauczycieli sprawia, że z subwencji brakuje przede wszystkim pieniędzy na funkcjonowanie szkół i zapewnienie dzieciom podstawowych standardów, a NIE brakuje na ich pensje i podwyżki zupełnie nieadekwatnej do liczby dzieci (a więc i subwencji) rzeszy belfrów.
Niestety, dość na tym blogu także jawnych dowodów, że nauczyciele w ściąganiu haraczu od rodziców biorą aktywny udział. To haniebne, ponieważ, jak też tu pisano, udział nauczycieli i władz szkoły jest de facto szantażem dziećmi wobec rodziców. Kto tego nie wyczuwa i nie rozumie, nie jest w cywilizacji w ogóle dopuszczany do zawodowego kontaktu z ludźmi.
Nauczyciele, w tym Gospodarz we wpisach wielokrotnie przyznawali się (a nawet gloryfikowali) swe postawy i praktyki sprzeczne z jakimikolwiek normami międzyludzkimi a co dopiero zawodowymi.
Taką postawą jest na przykład wypieranie się odpowiedzialności za obowiązki wykonywane zawodowo i opłacane z pieniędzy publicznych, sprzeczne nawet z kartą nauczyciela czy prawem – na przykład w obecnym wpisie Gospodarza.
Nie chodzi więc o „wieszanie psów” – swoją drogą, to raczej przecież katowanie zwierząt niż wieszaków, zauważ – na nauczycielach, ale o przywrócenie proporcji norm cywilizacyjnych, w których własna amoralność i deprawacja oraz niekompetencja zawodowa nie jest powodem do publicznych żalów z tytułu wyobcowania i gnębienia przez demokratyczne i praworządne reguły cywilizacji.
Przeciwnie, właśnie w szkole, takie postawy odpowiedzialnych publicznie za wychowanie i kształcenie, powinny być przedmiotem nie samoużalania i wzajemnego zastraszania się rzekomymi krzywdami, ale tępienia i ścigania, a choćby – potępienia.
I to zwłaszcza przez tych nauczycieli, którzy rzetelnie i kompetentnie wywiązują się z obowiązków i do głowy nie powinna im przyjść mafijna iście solidarność i omerta.
To właśnie należy do nauczycieli, będących jak najwłaściwszym organem prawnie zobowiązanym zawodowo do „przestrzegania podstawowych zasad moralnych, kształtowania postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”.
Natomiast, wbrew świadomości wielu tutejszych belfer-publicystów, jeśli nie rozumieją lub nie reprezentują przyjętych na siebie w/w obowiązków, „podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za uchybienia godności zawodu nauczyciela lub obowiązkom”.
Z szacunkiem pozdrawiam.
–
Cytaty pochodzą z Ustawy z dnia 26 stycznia 1982 r. obowiązującej każdego, nawet szeregowego nauczyciela publicznego, nawet, jeśli z potoczną jej nazwą: „karta nauczyciela” kojarzą mu się wyłącznie przywileje.
Gekko idź się udzielać gdzie indziej. Nie czujesz, że mamy Cię tu dość?!
@ Gekko
Za dużo od nas belfrów wymagasz. Ty chcesz byśmy bezkompromisowo podążali za swoim powołaniem.Ty chcesz byśmy przestrzegali Prawa i Moralności. Czy mamy być jak Jan Chrzciciel, który mieszkał na pustyni, nauczał i żywił się korzonkami? Ale my mamy dzieci i rodziny, nie możemy pozwolić sobie, by nam głowę ścieli. A któryż to pies karmiącą go rękę gryzie? ( chyba tylko wściekły) Miotamy się więc między tym co należy, a tym co trzeba. I zaprawdę wychodzi to nieraz żałośnie.
Wstyd Jolu! Jan żywił się szarańczą i miodem leśnym.
Zainteresowanych sprawami edukacji i szkolnictwa zapraszamy do udziału w EDU Trendach 2012. Minister Maciej Jakubowski ? Podsekretarz Stanu w MEN, Zastępca Prezydenta m. st. Warszawy – Włodzimierz Paszyński i dr Grzegorz Mazurkiewicz ? koordynator wprowadzania ewaluacji do nadzoru pedagogicznego wezmą udział w debacie ?Kierunki rozwoju edukacji w kontekście wyzwań cywilizacyjnych i realnych możliwości?, która odbędzie się w ramach Strefy Konferencji i Warsztatów EDU Trendy, w dniu 27 września 2012 r. Program wyarzenia na http://www.edu-trendy.pl
@ Jola
9 września o godz. 11:32
– – –
Ależ Jolu, to nieporozumienie.
To nie są moje wymagania ani też wyznania, lecz dobrowolnie przez belfrów podjęte zobowiązanie podpisane w takiej umowie o pracę.
Każdy podpisując jakieś zobowiązanie w państwie praworządnym i demokratycznym bierze za to odpowiedzialność – nawet, jeśli to ambergold, a co dopiero praca na państwowym…
Jak na razie, ja wymagałbym jedynie różnicowania kościoła od praworządnej demokracji, przynajmniej przez dorosłe osoby deklarujące się uczyć czegokolwiek dzieci za publiczne pieniądze.
Jak już z bloga wiem, to zbyt ambitne zadanie dla nauczycieli publicznych, z rezultatem w postaci licznych beneficjentów i przymusowych ofiar tego edukacyjnego ambergolda.
Alleluja 🙂
@ Mada
8 września o godz. 21:56
Gekko idź się udzielać gdzie indziej. Nie czujesz, że mamy Cię tu dość?!
– – –
Jakie więc bardziej dogodne miejsce spotkania proponujesz, Mado?
Zapewniam, że nigdy nam nie będzie dość 🙂 🙂 🙂
..skoro już mowa o uczuciach?
@Abc
To jest promocja drogiej komercyjnej imprezy, w której(za kasę!) biorą udział tak zużyte i niemające nic ciekawego do powiedzenia postacie jak Paszyński czy Jakubowski(ten wiceminister!)…;-)
Dobrze, że Pan poruszył temat składek na RR. W szkole mojej córki niestety mocno wymusza się na dzieciach opłatę. W zeszłym roku zapłaciłam 10 zł, a wczoraj na zebraniu pani wychowawczyni poinformowała, że za tego rodzica (czyli za mnie) dopłaciła z własnych. Wspomniała, że oboje rodziców pracuje, więc nie ma problemu aby uiścić 35zł. Nie powiedziała, że składka jest dobrowolna. W tym roku nie mam ochoty dać nawet 1zł.
Pozdrawiam
Ostatnio haracze zbiera się również od nauczycieli. W niektórych szkołach co chwile wymyśla się dobrowolne składki na różne cele. Jak nie zapłacisz, to nie wiadomo jak spojrzy pracodawco na tą kwestię.