Dlaczego nauczyciele ściągają?
Mnóstwo nauczycieli spędziło weekend na dokształcaniu. Jedni są na studiach licencjackich (drugi kierunek), inni studiują podyplomowo. Kto tylko może i musi, ten powiększa kwalifikacje, aby tylko nie być pierwszym do zwolnienia. Podobno w niedalekiej przyszłości w szkołach będą pracować tylko dwuprzedmiotowcy. Dlatego nauczyciele się kształcą.
Belfrów pilnie obserwują wykładowcy. Jeden z nich zwierzył mi się, jak to nie mógł się doczekać, kiedy jego studenci, praktykujący nauczyciele, będą pisać kolokwium. Bardzo chciał się dowiedzieć, czy nauczyciele ściągają. To był dawno. Teraz już nie ma żadnych wątpliwości. Od lat ów wykładowca jest świadkiem, jak nauczyciele ściągają niczym leniwi uczniowie. Zresztą plagiaty też przynoszą. Uczyć im się nie chce, a wyniki pragną mieć wysokie. Dlatego oszukują.
Nauczyciele studiują i myślą, że na uczelni przestają reprezentować szkołę i swoją grupę zawodową, a stają się tylko i wyłącznie studentami. Niestety, wcale tak nie jest. Dla wykładowców nauczyciele nie są żadnymi studentami, tylko nauczycielami studiującymi. Gdy ściągają, rzucają cień na morale nauczycieli w ogóle. Poza tym warto pamiętać o zasadzie, że góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek spotka człowieka. Dochodzi – co mi powiedział znajomy wykładowca – do sytuacji, że widzi on, jak ściąga nauczyciel jego dziecka. Belfer myśli, że nikt go na uczelni nie zna, a tu, proszę, tatuś albo mamusia ucznia jest wykładowcą. Inne nazwisko rodzica niż dziecka nie powinno zmylić.
Moim zdaniem, ów wykładowca oraz wszyscy inni pracownicy uczelni nie powinni o tym plotkować. Na ich miejscu złapałbym jednego czy drugiego nauczyciela i przykładnie ukarał. Co bowiem można wybaczyć uczniom, tego w żadnym wypadku nie powinno się darować belfrom. A koleżankom i kolegom przypominam, że my mamy na czole napisane, iż jesteśmy nauczycielami. Żadna czapka tego napisu nie zakryje.
Komentarze
Nauczyciele z łatwością wchodzą w buty uczniów. Ściągają. Gadają na konferencjach i trzeba ich uciszać. Zastanawia mnie czasami, czy oni nie widzą równoległości tych sytuacji. Potem idą do klasy i wymagają ciszy, dyscypliny i uczciwości.
Nauczyciele, tak jak studenci oraz uczniowie, w polskim systemie edukacji są w tej samej sytuacji – to czego się ich uczy postrzegają jako zbędne(niestety b.często słusznie!), a potrzebny im jest papierek!!!
Kilka refleksji nasuwa mi się:
„…Nauczyciele studiują i myślą, że na uczelni przestają reprezentować szkołę i swoją grupę zawodową…”
A na blogu? W dyskusjach, internecie, wszędzie tam, gdzie sami wykorzystują jawnie swoją tożsamość zawodową?
„…co mi powiedział znajomy wykładowca – że widzi on, jak ściąga nauczyciel jego dziecka…”
Tak, świat jest mały. Widać też, jak podejście do ściągania, analogicznie jak podejście do urlopów dpz, ilustruje postawę:
„Dlatego oszukują (…) Gdy ściągają, rzucają cień na morale nauczycieli w ogóle.”
Jakie więc wartości modelują w praktyce postawy i zachowania nauczycieli w systemie publicznej oświaty?
Założę się, że będzie tu sporo odpowiedzi: szczytne, najwyższe (wyższe od czyichkolwiek innych); że odpowiedzialni za amoralne i niekompetentne zachowania nauczycieli są:
– uczniowie
– rodzice
– władze
– płace
– los
– Bóg
– Ojczyzna
… honor
Honor Prizzich?
Brak samoświadomości, niedojrzałość emocjonalna i społeczna, mylne przesłanki wyboru zawodu i brak w nim systemowej selekcji, syndrom wypalenia (ech, te popioły, już na starcie po dyjamenty posad oświatowych), socjalistyczna mentalność (Kali i dobre życie na cudzy koszt), wyobcowanie ze współczesności (takich kandydatów przyciąga system)…
Żeby nie było, że nie wiadomo, o co chodzi – ale to już domena nauki a nie naszej oświaty (niestety!).
Ciekawy wpis Gospodarza, ciekawy.
Dlatego, ze gdy byli uczniami, to ‚mozna im bylo wybaczyc’.
S-21 pisze:
2011-11-07 o godz. 12:31
„…Nauczyciele (…) to czego się ich uczy postrzegają jako zbędne (niestety b.często słusznie!), a potrzebny im jest papierek!!!”
___
Żaba, widząc wkrąg świat płaski
Sama pcha się pod obcaski…
Radę dajmy takiej żabie –
niech swój wgląd pogłębia w stawie 🙂
Zawinięte coś w papierek
rzadko jest: Nauczycielem.
Czas, czas i jeszcze raz czas, dla mniej ambitnych ściąganie to sposób na oszczędność czasu, bo 18 godzin pracy to dużo ;), w końcu wszyscy muszą wykładać to samo, a może ktoś to zrobił lepiej. Pamiętam czasy gdy jako uczeń szkoły średniej, mając narzeczoną której matka była nauczycielką polskiego w renomowanym LO, korzystałem oprócz uroków narzeczonej z najlepszych prac uczniów jej matki. Wbrew wszystkiemu tematy wypracowań pokrywały się na 90%, a biznes wypracowaniowy kwitł. To było oczywiście przed wszechobecnym @
Skoro świat poszedł do przodu, a system edukacji nadal wymaga znajomości wszystkiego na pamięć, to nie dziw, że nauczyciele ściągają tak samo jak i uczniowie. Skoro w życiu liczy się umiejętność kojarzenia faktów, wyszukiwania źródeł i praca z nimi, to ludzie korzystają z tych źródeł na egzaminach i kolokwiach. Gdyby nauczyciele sami wierzyli, że „kucie na blachę” do czegoś prowadzi, to sami by tym ideałom hołdowali.
Przesadzacie
Znam policjanta, który przekroczył dozwoloną prędkość
Znam elektryka, który podwatował sobie bezpiecznik.
Znam księdza, który zgrzeszył.
Znam kontrolera, który jechał na gapę.
Moi znajomi to nie są wywrotowcy. To są zwykli ludzie.
Przekraczanie przepisów nie jest chwalebne, lecz : „Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem”.
Nauczyciel jest człowiekiem, czasami błądzi.
Też tak miałem – na studiach w kolegium nauczycielskim z rozbawieniem i niesmakiem patrzyłem, jak nauczyciele ściągają nie dość, że na potęgę, ale jeszcze nieudolnie. Oczywiście, pobłażliwość wykładowców nie wpływała pozytywnie na wybory etyczne. Zresztą, nikt chyba tego nie widział jako kwestii etycznej.
Ja nie ściągałem. Choć też mniej z powodów etycznych, niż prestiżowych. Od liceum zwykłem ‚zgrywać mądralę’, więc nie w smak by mi było, by ktoś mi ściąganie wypomniał. Ale teraz (choć wtedy też), z czystym sumieniem ścigam bezlitośnie tych, którzy próbują ściągać u mnie.
Opinie sprzed73 lat w kilku podnoszonych na tym forum sprawach:
Ignacy Schreiber Ściąga w praktyce szkolnej Księgarnia Nauka i Sztuka Kraków 1938 s.14
?Każda istota ma prawo obrony przed czynnikami, które ją niszczą. Ściąga jest ustaloną i tradycyjnie renomowaną samoobroną ucznia.?
s.48
Dziś można jeszcze powiedzieć, że znaczna części młodzieży nie czyta oryginałów, zadowalając się treściowym ich ekstraktem. ale mam wrażenie, ze za lat dziesięć dzieci, czytające książki poza lekcjami szkolnymi będą należały już tylko do nielicznych wyjątków, na które koledzy spoglądać będą z politowaniem.?
s.96 ?Uczeń widzi w nauce nie wartości istotne a tylko możliwość uzyskania tych czy innych stopni, za którymi idzie patent. Ten świstek papieru, któremu ustawa nadała moc prawną, jest istotą jego działania? /../ W zasadzie uczniowi chodzi o dodatni stopień i za niego, pobawmy się w paradoks, gotów jest zrzec się całej wiedzy /…/ jest naturalnym wynikiem utożsamienia nauki z oceną, uzależnieniem wartości intelektualnych od praktycznych celów. Można zapatrywanie to zwalczać, jeśli ktoś lubi donkiszoterię i walkę z wiatrakami, ale jest ono racjonalne z punktu widzenia dzieci, a ojcami jego jesteśmy my sami, pedagogowie, którzy oddzieliliśmy się od dusz dziecięcych murem naszego systemu not i kar.? 101: ?Rzeczą ważną dla nich [rodziców] jest dodatni stopień jako prowadzący do otrzymania promocji.?
stary pisze:
2011-11-07 o godz. 17:28
Tak, masz słuszność, w sensie społecznego dowodu słuszności.
Jeśli odpowiednio dobrać znajomych, wzajemne kamienowanie jest normą, pozwalającą nazywać to „błądzeniem zwykłego człowieka”.
Problem w tym, że znajomych dobieramy sobie sami.
W cywilizowanych społeczeństwach takie znajomości określa się mianem marginesu przestępczego.
I mamy kolejny kwiat reprezentujący (publicznie!) ocienioną łączkę „morale nauczycieli w ogóle” – czy tylko jedną czarną orchideę?
Tak, uczciwość to byłaby przesada…co za życie i jaki wstyd wśród znajomych! 🙂
Gekko
Znajomi bardzo się ucieszą, że należą do „marginesu społecznego”. Nareszcie przestaną być bezbarwni. Już się cieszę na imprezę.
Oglądając filmy obcojęzyczne czasami widuje się, że za ściąganie uczeń został zawieszony w prawach lub wyleciał ze szkoły. My nie mamy takich możliwości. Jeżeli KO zezwoli na takie kary, to w kilka lat pozbędziemy się ściągających.
Cóż Gospodarzu, mam nadzieję, że ci o których piszesz, to tylko mniejszość, przyprawiająca gębę większości
Sama mam zupełnie odmienne doświadczenie:) Około 20 lat temu jako młody doktorant prowadziłam zajęcia ze studentami zaocznymi, byli to właśnie nauczyciele, w wieku przedemerytalnym, którzy ukończywszy licea pedagogiczne, uzupełniali, wskutek zmiany przepisów, wykształcenie.
Pamiętam, że prowadziłam zajęcia na miękkich nogach……….. Sama dopiero skończyłam studia, a uczyłam ludzi w wieku moich rodziców. Byli rewelacyjni, zawsze przygotowani, zainteresowani, z ogromnym doświadczeniem pedagogicznym…… Wiele się wtedy nauczyłam:)
@herbartiana 2011-11-07 o godz. 19:18
Jesteśmy jak dzieci w szkole, toczymy dyskusje dawno już przeprowadzone i rozstrzygnięte, ale ponieważ ich nie znamy, mają one dla nas ten sam powiew nowości ;).
A tu rzecz jest prosta, mamy system jaki mamy. Możemy walczyć ze ściąganiem, ale to chyba jakiś Don Kichot opisał już jako Cervantesa walczącego z wiatrakami. Należałoby zmienić system, tyle że to już zupełnie inna kategoria bohaterstwa, rozumu i determinacji.
Ale zawsze można samemu zachowywać się zgodnie ze swoim poczuciem przyzwoitości.
Jak ktoś ma do wykarmienia kilka istnień, żonę bez pracy i teściów, którzy nie maja na leki i groźbę zwolnienia, robi drugi fakultet i w dup… ma etykiety. Oj, nie wiecie niektórzy, co to bieda… Wierszyki łatwo pisać… te o żabie też… Bez urazy.
stary pisze:
2011-11-07 o godz. 19:57
Twoja pogoda ducha budzi szacunek 😉
Przyznam, że fascynuje mnie i taki wątek powszechny, w którym mamy trudności z odróżnieniem granic prawa od moralności.
Moralność to przecież znacznie szerszy zbiór zachowań, niż praworządność.
Nie wszystko co prawne jest poprawne w świetle kodów kultury i cywilizacji.
Mówią o tym Wartości, jakże głośno i krzykliwie nieobecne w naszej przestrzeni publiczno-sakralnej, tak bardzo, że aż prawem coraz chętniej chronione, wymuszanym.
Nic mi jednak nie wiadomo, aby w Polsce obowiązywała inna cywilizacja czy system wartości niż za Starych Czasów (mamy przecież policję, księży, sędziów, posłów itd) jak przed wojną.
I jak w krajach innych, gdzie, całkiem współcześnie, moi znajomi, w pracy, zwalniali na zieloną trawkę buców co spinacze wynosić chcieli albo kawały o Żydach czy Polish-jokes serwowali.
Na trawkę – czyli margines.
Ale nie przestępczy, bo nie o to tu chodzi, ale moralny i towarzyski również. Tak po prostu nie wypada, to sprzeczne z zasadami współżycia, „corporate policies” i …dumą narodową.
A nasza duma – że aż się zadumać, oczywiście – razem ze znajomymi… 🙂
rafał pisze:
2011-11-07 o godz. 22:47
_
Bez urazy – mogę Ci wskazać najbogatszy domek w okolicy pewnego mazurskiego sioła, regularnie przez spragnionych dóbr doczesnych nocą nawiedzany.
Oj nie ma łatwo, ale kratę upiłować łatwiej przecież, niż żyć z godnością.
Bo samą piłką do metalu człowiek się nie naje, prawda?
Gekko pisze: 2011-11-07 o godz. 23:12
Odbuduj mi Gekko proszę wiarę w „w kraje inne, gdzie, całkiem współcześnie, twoi znajomi, w pracy, zwalniali na zieloną trawkę buców co Polish-jokes serwowali.” I jeszcze robili to dlatego, że w tych „krajach innych” serwowanie Polish jokes” umieszcza cię na „moralnym i towarzyskim marginesie”. Oraz, że „tak po prostu nie wypada bo to sprzeczne z zasadami współżycia i dumą narodową.” A nie z „corporate policies” i strachem małych ludzików przed sprawą w sądzie. Zarówno przeciwko tolerującej to korporacji jak i cywilną. Wyciągnij dwa paluszki prawej rączki w górę, przysięgnij się i podaj jeden przykład.
Oczekując na Gekko wypowiadającego rotę przysięgi, wracam do siebie zanurzając się w polskie mentalne bagno, gdzie nasza duma zaleje mi twarz aż po nos fekaliami powstałymi z fermentacji i gnicia immanentnie polskich cech.
I zapominam słowa mojego drużynowego, który podczas regat tylko raz musiał powiedzieć: „Żeglarzy dzielimy na uczciwych, którzy jak dotkną boi to ją natychmiast opływają, oraz na takich, którzy przed opłynięciem boi najpierw rozejrzą się, czy nikt tego dotknięcia nie widział.” Zapominam, gdyż wszyscy moi drużynowi, nauczyciele czy księża przekazywali mi w ten sposób jakąś zagraniczną „dumę narodową”.
Dlaczego nauczyciele ściągają?
– bo moga… konstrukcja egzaminow stwarza taka mozliwosc.
– bo zyski sa duzo wieksze od potecjalnych strat. .. to sie oplaca
-bo jest na to spoleczne przyzwolenie. …”mozna wybaczyc uczniom”
Dlaczego ci polscy uczniowie , nauczyciele nie sciagaja po przyjezdzie do Australii?
– bo egzaminy sa ulozone aby zlikwidowac pokuse.
– bo to sie nie oplaca.
– bo z latka cwaniaka kariera jest zamknieta na zawsze.
Dlaczego nauczyciele akademiccy dokonują plagiatów? Dlaczego księża bywają pedofilami? Dlaczego sędziowie ( nie tylko piłkarscy ) wydają ” uzgodnione ” werdykty? Dlaczego rodzice bywają okrutni dla dzieci i odwrotnie? Dlaczego politycy obiecują i nie dotrzymują? Dlaczego ludzie prowadzą wojny?
Czasami prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Często wśród słuchaczy są nauczyciele. zajęcia kończą się u mnie testem. Podczas jednego z nich złapałam Panią na ściąganiu. Zwróciłam uwagę i zapowiedziałam ocenę negatywną jeśli sytuacja się powtórzy. W odpowiedzi usłyszałam: Proszę Pani. Ja jestem nauczycielem, niech mnie Pani nie traktuje jak dziecka!.
p.s.
Pani została skierowana na egzamin poprawkowy 🙂
zza kałuży pisze:
2011-11-08 o godz. 00:30
…
Drogi zza kałuży,
cenię Twoją osobowość i temperament polemiczny.
Dlatego nie będę Ci wypominał protekcjonalnego tonika, jakim polewasz moje wyciągnięte paluszki.
Byłoby mi bardzo przykro, przy okazji akurat Twojej wypowiedzi, obrazować to, czym jest na ten przykład w USA tzw. Polonia, jak jest postrzegana i dlaczego Polish jokes są krzywym zwierciadłem – ale jednak rzeczywistości.
Widzisz, jest przyczyna, dla której jesteśmy jedynym z okolicznych krajów, którego obywatele, w swej masie, nie są w stanie zaadaptować do swego zachowania norm cywilizacyjnych, w tym prostej uczciwości.
To właśnie jest powodem, że nie jesteśmy, jedyni, w stanie spełnić warunków zniesienia wiz do USA.
Nie dziwi to, biorąc pod uwagę postawy przeważającej ilości nauczycieli (sic!) wykazywaną w dyskusji na blogu.
Czym skorupka…
Przykro mi to pisać, ale nasza „narodowa” samoocena w rażący sposób odbiega od obiektywnego wizerunku – wystarczy spojrzeć z punktu widzenia szerszego, niż własne doświadczenie czy duma osobista emigranta.
Dopóki tego nie rozumiemy, żabka na płaskim padole z nas, aż paluszki lizać 🙂
wombat pisze:
2011-11-08 o godz. 01:11
_
Fajnie piszesz, to się dołączę, ku refleksji:
DLACZEGO Australijczycy mają u SIEBIE Australię a Polacy – Polskę?
Dlaczego, jak Australijczyk KAŻE Polakowi być uczciwym, to ten potrafi, a Polak „kazać” sobie samym we własnym kraju – nie?
Pytam, bo tak to wynika z Twojej refleksji.
Nb. jest na to poprawna belfersko i narodowo słuszna odpowiedź:
>…A tu, co postawimy mleko na kwaśne, to skądś wyłażą karzełki i szczają nam do garnków. (S.Mrożek „Z ciemności”)<
🙂
Zgadzam się ze Starym, dodając jeszcze, że ręce mi opadają, kiedy słyszę o konieczności wyższości moralnej nauczyciela nad innymi przedstawicielami społeczeństwa. Na ogół myślą tak właśnie ci inni (zgodnie z moralnością Kalego, Gekko, Kalego, który mówi: „Ja nie jestem nauczycielem, to nie muszę, ale ty wychowujesz młodzież, dajesz przykład, musisz więc być kryształowy”). Zasady etyczne mają w równym stopniu dotyczyć wszystkich (tu, oczywiście nie mogę odmówić Gekko racji, choć ton, w jakim wypowiada on je wypowiada, bardziej budzi mój niepokój niż natchnienie do właściwego postępowania; równanie przewinienia, nawet – jak wynika z wypowiedzi Pana Moralizatora – incydentalnego, z „marginesem społecznym”, „bagnem”, „bucem”, itp. powinno tu być wystarczającym dowodem) i nie łączyłbym tego z żadną polską mentalnością.
Cóż, odrzucając, jak w skokach narciarskich, noty skrajne, dylemat rozstrzyga (moim zdaniem) kompilacja wypowiedzi Marit, S-21, Starego, RS, Wombat – tzn. nie rozstrzyga, ale wyraża w miarę obiektywną prawdę o zjawisku, które Gospodarz (trochę zbyt idealistycznie) opisał.
PS Czytam wpisy Gospodarza dopiero od niedawna, ale nie zauważyłem nigdy, by udzielał się on na forum. Czyżby nie chciał bronić swoich – czasem przecież negowanych tu – racji? Czyżby pełnił tylko rolę „zagajacza” (a może „podpuszczacza”)? A może takie są po prostu reguły bloga? Oświećcie mnie, proszę.
Czy wombat mógłby mi uprzejmie pomóc w tłumaczeniu, bo mój australijski nie jest najlepszy?
„The State School Teachers Union in Western Australia has called for an inquiry to claims that some schools are cheating on national literacy and numeracy tests to boost their ranking.”
http://www.abc.net.au/news/2010-05-12/claims-of-cheating-on-naplan-tests/432466
„Furthermore, it is clear that academic dishonesty is not restricted to students in the USA, but rather is a universal phenomenon in secondary school classrooms throughout the world. Recent empirical studies show that cheating by secondary school students is prevalent in all four corners of the globe, including such far-flung nations such as Australia, Germany, Costa Rica, Austria (Waugh et al., 1995), Japan, South Africa (Burns et al., 1998), and Morocco (Benmansour, 2000).”
http://www.economicsnetwork.ac.uk/iree/v4n2/grimes.htm#waugh1995
„An army investigation is underway into allegations of cheating by Royal Military College cadets at Duntroon.”
http://www.abc.net.au/news/2003-08-15/army-investigates-cadet-cheating-allegations/1464638
Ja mogę się zgodzić, że tradycja „fair go mate” tam u was Down Under ma duży dyscyplinujący wpływ, ale nie ma cudów, w krainie kangurów też ściągają.
o ściąganiu…
Chore Państwo infekuje coraz bardziej społeczeństwo. Zachowania, jeszcze jakiś czas temu, wstydliwie ukrywane, co nie znaczy, że powszechnie nieobecne, stają się normą: wszyscy tak robią. Kilka miesięcy temu Janusz Gajos powiedział (cytuję z pamięci); Dawniej było takie powiedzenie -” nie wypada”. Dzisiaj już nieobecne, bo niby co miałyby te słowa oznaczać…
Minister Hall stwierdziła, że to ona jako Minister przywróciła obowiązkową maturę z matematyki. Tak się jednak składa, że zrobił to minister Giertych. Minister Hall otwarcie kłamała w mediach i nikt nie zwrócił jej uwagi. Co więcej, uparcie ona, ale i m.in profesor Konarzewski twierdzili, że to jest przywrócenie obowiązkowej matury z matematyki po 30 latach. Znowu wielokrotnie publicznie rozgłaszane kłamstwo, mające pokazać, że za kiepski poziom nauczania odpowiadają ci komuniści. W tym miejscu anegdota. Podkradanie moich pomysłów i opinii przez niektórych urzędników zaczęło mnie irytować swoja bezczelnością. Postanowiłem zabawić się kosztem plagiatorów.W pewnej redakcji, w zamkniętym gronie wysunąłem efektowną dla urzędników, choć nieprawdziwa tezę, że władze stanu wojennego, w celu „podlizania się” społeczeństwu zniosły obowiązkowa maturę z matematyki.I co się dzieje? Kilkanaście tygodni później p.Konarzewski powtarza te bzdury w wywiadzie dla Przeglądu Tygodniowego, podkreślając, że on jest święcie przekonany do „swojej” tezy. Dziesiątki tysięcy internautów protestowało ( zza kałuży – pomóż linkami). Jakie są fakty? W latach osiemdziesiątych dla wybranej grupy licealistów, spełniających dosyć rygorystyczne kryteria, wprowadzono możliwość zdawania na maturze zamiast egzaminu z matematyki, bodajże trzech, innych przedmiotów: fizyki, biologii lub historii. W 200-tysięcznym Zabrzu były 4 ogólniaki i ok. 20 techników i liceów zawodowych. Egzamin maturalny z historii mogli zdawać uczniowie jedynie jednej klasy humanistycznej w Zabrzu. Moja siostra, która wybierała się na polonistykę, którą skończyła, miała na egzaminie wstępnym, obok egzaminu z języka polskiego egzamin z historii. Logicznym wyborem byłby wybór egzaminu z historii zamiast matematyki. Nie spełniała pewnych kryteriów i w 1986 r. finansowałem jej korepetycje z matematyki – „wybrała sama matematykę”. W praktyce ponad 99% maturzystów zdawało „z wyboru” maturę z matematyki. Dopiero pierwsze solidarnościowe rządy zniosły w praktyce, podkreślam w powszechnej praktyce, ten przymus egzaminacyjny i lekceważąc wszelkie możliwe „nie wypada” rozwaliły „reformami”, niezły na tle „reform”,system edukacji. „Ryba psuje się od głowy” to mądrościowy opis rzeczywistości przysłowiem, od stuleci. Nie rozgrzeszam ściągających nauczycieli, a staram się jedynie zrozumieć przyczyny powszechności zjawiska. Inny przykład bo inny minister od edukacji. Najpierw cytat z 16-stronicowego dziełka:
„Zestaw matematycznych wzorów został przygotowany dla potrzeb egzaminu maturalnego. Zawiera wzory przydatne do rozwiązywania zadań z wszystkich działów matematyki, dlatego może służyć zdającym nie tylko podczas egzaminu, ale i w czasie przygotowań do matury.
Zestaw ten został opracowany w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej we współpracy Z PRACOWNIKAMI WYŻSZYCH UCZELNI ORAZ W KONSULTACJI Z EKSPERTAMI Z OKRĘGOWYCH KOMISJI EGZAMINACYJNYCH.
SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA ZA MERYTORYCZNĄ POMOC W TWORZENIU ZESTAWU SKŁADAMY PANU PROFESOROWI DOKTOROWI HABILITOWANEMU ZBIGNIEWOWI MARCINIAKOWI. DZIĘKUJEMY RÓWNIEŻ PANU DOKTOROWI EDWARDOWI STACHOWSKIEMU ZA CENNE UWAGI I WNIKLIWĄ RECENZJĘ”
To 16- stronicowe dziełko zawiera tak zdumiewające rzeczy jak wzór na pole trójkąta. Co więcej, głębia merytoryczna zostaje pogłębiona nawet o wzór na pole koła i trapezu.
Jest to oczywiście najbardziej ordynarny bryk, który jak wynika z przedmowy, bez sprawczej siły PAN-naukowca przecież, nie mógłby się ukazać już w milionowym nakładzie. Od 1 września 2009 roku rozpoczęła się jego sprzedaż. I tu, jakże przykładem odmienne zachowanie ministra. Przecież nie wypadałoby, żeby jego dzieło obowiązkowo nabywały szkoły (600 000?) i maturzyści. Pan minister w przeddzień, 31 sierpnia 2009 roku odchodzi z MEN, by w 4 miesiące później, w grudniu 2009 roku powołać się na wiceministra Szkolnictwa Wyższego. W rzeczywistości, tolerującej hucpę w tak jaskrawej postaci, bez słowa publicznej nagany i konsekwencji, skutkują deprawacją
Gekko pisze: 2011-11-08 o godz. 10:46
„cenię Twoją osobowość i temperament polemiczny”
Ach, bardzo mnie przejemnie!
„Dlatego nie będę Ci wypominał protekcjonalnego tonika, jakim polewasz moje wyciągnięte paluszki.”
I kto to mówi, naczelny ostanio złośliwiec Belferbloga! Godny spadkobierca Eltoro!
„Byłoby mi bardzo przykro, przy okazji akurat Twojej wypowiedzi, obrazować to, czym jest na ten przykład w USA tzw. Polonia, jak jest postrzegana i dlaczego Polish jokes są krzywym zwierciadłem ? ale jednak rzeczywistości. Widzisz, jest przyczyna, dla której jesteśmy jedynym z okolicznych krajów, którego obywatele, w swej masie, nie są w stanie zaadaptować do swego zachowania norm cywilizacyjnych, w tym prostej uczciwości.”
Tyle pisania, co dla ciapciatej jaszczurki musi sprawiać pewnie spory wysiłek,- i wszystko jak kulą w płot. Dla przywołania uwagi, jaszczurce zwracam uwagę, iż prosiłem o podanie JEDNEGO znanego jej przykładu „zwolnienia na zieloną trawkę buców co Polish-jokes serwowali”.
Bo że są przykłady zwolnień z innych wymienionych przez jaszczurkę powodów to nie mam wątpliwości. Odpowiednia agencja się pilnowaniem tego zajmuje. Na całym świecie, nie tylko w USA.
Czyżbym przyłapał ciapciatą jaszczurkę na licentia poetica, czyżby jaszczurka zagalopowała się i dla ubarwienia przypowieści dodała Polish jokes do powodów zwolnień? Dalej czekam na ten przykład.
A co do powodów istnienia Polish jokes to jest na to cała teoria, niemała część której ma oparcie w faktach historycznych. Byli tacy wśród Polonii, co śladem w/w agencji sami zaczęli grzebać po źródłach i wygrzebali takie smakowite kwiatki, że palce lizać. Solidna robota, celowa działalność. Proszę podac mi nację w USA która nie dorobiła się swojej porcji takich, albo dużo brutalniejszych żartów.
„To właśnie jest powodem, że nie jesteśmy, jedyni, w stanie spełnić warunków zniesienia wiz do USA.”
Ciapciata myli się bardzo. Jedna i ta sama strona liczy złożone podania o promesę wizy a następnie je aprobuje albo odrzuca. I na tej podstawie oblicza stosunek jednych do drugich a potem mówi, że „za duży”. Odrzucanie odbywa się bez podania przyczyny, a więc jest uznaniowe. Czysta fikcja, gdyż urzędas odrzuca na podstawie swojego widzimisię czyli nosa. A nie liczby osób, które skłamały i pozostały dłużej. Dzięki naciskom polskiej dyplomacji wreszcie (może) dojdzie do zmiany i do podejmowania decyzji o zniesieniu lub nie wiz na podstawie rzeczywistych przedłużeń pobytu a nie na podstawie urzędniczego nosa.
„Przykro mi to pisać, ale nasza ?narodowa? samoocena w rażący sposób odbiega od obiektywnego wizerunku ? wystarczy spojrzeć z punktu widzenia szerszego, niż własne doświadczenie czy duma osobista emigranta.”
Jeżeli już ta narodowa samoocena odbiega od rzeczywistości to w dół. I to bardzo daleko w dół. Polacy są zakompleksieni jak mało kto i niedoceniają siebie i swoich umiejetności w stopniu przerażającym. Pozwala to innym wykorzystywać ich w zupełnie bezczelny i na żywca sposób. I żeby nie było, droga ciapciata jaszczurko, że ja tu plotę bzdury że co Polak to Skłodowska, ale materiału na „JakakolwiekInnaNarodowść jokes” są tony.
Na marginesie, kiedy Polacy oduczą się mówić w takiej sytuacji „że co Polak to Einstein”?
zza kaluzy pisze
2011-11-08 o godz. 11:12
Jak mozesz przeczytac z zamiszczonych linkow, ze kazdy przejaw nieuczciwosci jest bardzo powaznie traktowany. Natonal inquiry to jest cos bardzo powaznego.
Spytalem moich synow na temat sciagania w szkole. Obaj powiedzieli ze w ciagu 12 lat szkolnych nic takiego nie widzieli, ale … slyszeli ze cos sie takiego zdarzylo w innej szkole.
Tak ze mozna powiedziec ze w Australii tez sciagaja.
mam nadzieje ze rozumiesz to co napisalem.
zza kałuży pisze:
2011-11-08 o godz. 11:12
To ja tak gwoli oświecenia, bo chyba tego we własnym cytacie nie rozumiesz:
– cytujesz np. doniesienie Związku Zawodowego Nauczycieli (sic!), wnoszącego o śledztwo (sic!), w sprawie OSZUSTW (sic!), jakoś w naszym kraju Broniarze nie zajmują się oczyszczaniem własnego środowiska czy ściganiem oszustw, przeciwnie.
– nie dostrzegasz, że w cywilizacji, jaką cytujesz, proceder inkryminowany ma właściwą nazwę: OSZUSTWO (cheating), dla Ciebie – jest to niewinne „ściąganie”
W każdym ustroju społecznym występują naruszenia norm, ale o cywilizacji decyduje, czy środowisko aktywnie oczyszcza się z patologii i bierze odpowiedzialność oraz, czy granice norm zamazujemy („ściąganie”, hihi) czy naświetlamy, wdrażając wartości cywilizacyjne.
Zarówno Twoje cytaty jak i Twoje do nich podejście dobrze ilustruje, dlaczego nie jesteśmy w stanie uzyskać bezwizowego wstępu do cywilizacji, niestety.
>Minister Hall otwarcie kłamała w mediach i nikt nie zwrócił jej uwagi. <
Min.Hall (mgr matematyki z UG) wraz z dr Markiem Legutką(dr matematyki z UJ) oraz prof.dr.hab. Marciniakiem(dr hab. matematyki z UW) kłamali w mediach wielokrotnie na temat jednego z zadań maturalnych CKE o błędnej treści, że istnieją dwie matematyki – prawdziwa, w której polecenie tego zadania nie daje się zrealizować, oraz jakąś szkolną, w której ono się standardowo daje wykonać jak najbardziej….;-)
Jakoś żadne ciało (np.Polskie Towarzystwo Matematyczne) nie uznało za stosowne poinformować w/w państwa, że nie wypada tak kompromitować profesjonalizmu polskiego matematyka (jakby nie było z Polski ojczyzny S.Banacha, H.Steinhausa, M.Katza, A.Ulama,Sierpińskiego i wielu innych!)
nick pisze:
2011-11-08 o godz. 11:06
___
Nick, trochę wyjaśnień, bo chyba nie dotarło to, co pisałem.
– nie wiem, czemu sugerujesz, jakobym przykładał do własnego życia inne miary, niż do wartości i postaw, które promuję. Nie widzę żadnego heroizmu ani moralizatorstwa w byciu uczciwym i propagowaniu tego.
– publiczne demonstrowanie i chwalenie się wręcz cynicznym cwaniactwem, oszustwami czy niekompetencją w tym, za co bierze się publiczne pieniądze uważam za wykluczające z nurtu normalnego społeczeństwa na margines – i wstyd mi w ogóle, że to trzeba komuś w naszym kraju tłumaczyć (a jak widać, trzeba).
– o „marginesie przestępczym” pisałem w kontekście konkretnych, wymienionych czynów, w tym – kradzieży. Czy uważasz, że któreś z tych słów jest tu nietrafne?
– o „bucu” pisałem też konkretnie, w odniesieniu do złodzieja wyposażenia biurowego i uważam to określenie za eufemizm. Nie stwierdzam, abym użył gdzieś epitetu „bagno”.
– nie uważam, aby zwykła uczciwość wymagała aż ewangelizacji na forum dyskusyjnym a zwłaszcza jakiegoś specjalnego tonu dyskusji w tym celu. I nie to jest moim celem w dyskusji. Jeśli powodem czyjejś uczciwości byłaby opinia przeczytana w internecie (nawet…moja 🙂 ) to ocieramy się o groteskę społeczną i psychologiczną.
– Natomiast zdecydowanie uważam, że konieczna jest reakcja krytyczna na propagowanie amoralnych i nieuczciwych postaw i praktyk przez kogokolwiek. Tym bardziej że przedstawiane są jako powszechne praktyki zawodowe. A tak się składa, że jest to także mój zawód.
– Są zawody i posady wymagające odpowiednich kompetencji i kwalifikacji oraz postaw, realizacji wyższych norm, niż inne zawody. Pobieranie publicznych pieniędzy też niesie za sobą inną odpowiedzialność, niż finansowanie prywatne. Są to prawdy i normy cywilizacyjne oraz prawne w każdym społeczeństwie, nawet, jeśli niektórzy uczestnicy dyskusji nie są w stanie zdać sobie z tego sprawy. Rozumienie tego jest jak najdalsze od postawy Kalego, którego ja przywołałem w odwrotnym niż Ty kontekście.
A tak w ogóle to pozdrawiam i uprzejmie donoszę, że Gospodarz, naturalnie, wrzuca nam wieloznaczne i kontrowersyjne tematy w prowokacyjnym ujęciu, obserwując z boku, jakie pierze z tego poleci… 🙂
W tej rozrywkowej roli tu gramy sobie IMHO 🙂 Join the fun club.
Gekko- to co z tą krytyką Hall, Marciniaka, Konarzewskiego
„A tak w ogóle to pozdrawiam i uprzejmie donoszę, że Gospodarz, naturalnie, wrzuca nam wieloznaczne i kontrowersyjne tematy w prowokacyjnym ujęciu, obserwując z boku, jakie pierze z tego poleci”
Nie bez kozery w końcu polityka swoim logiem markuje tego bloga. Jakby poczytny nie był to i banera na górze byś nie zobaczył. Poczytności zwykle bez kontrowersji się nie uzyska. A na dyskusje z komentującymi Gospodarz pewnie nie ma zwyczajnie czasu.
Oszustwo edukacyjne (czyli ściąganie i tym podobne praktyki) mają się w Polsce dobrze i przybierają coraz bardziej wyrafinowane formy. Myślę, że mielibyśmy w tym sporcie spore szanse na świata tego mistrzostwo.
Może ktoś zwrócił uwagę, że w tym roku odkryto rekordową ilość przypadków oszustw dokonywanych przez całe komisje maturalne? Widać stały postęp, nie wiedzieć czemu określany przez niektórych moralnym regresem. Hipokryzja w tym sektorze oświaty sięga niebios czyli tak zwanych autorytetów. Nigdy nie zapomnę pewnego egzaminu z języka angielskiego przed udaniem się na zagraniczne wyjazdy studyjne. Warto było tam być, by zobaczyć, jak kuratorzy, urzędnicy ministerialni i szefowie różnych ośrodków edukacyjnych „pomagają” sobie nawzajem i wyciągają z garniturów poukrywane tam starannie ściągi!
Overdrive,
dziękuję za wyjaśnienie. Staram się odpowiadać na pytania i uwagi kierowane bezpośrednio do mnie. Jednak mój glos jest przede wszystkim widoczny w tekście głównym, dyskusja zas nalezy do wszystkich. Gdybym starał się udowodnić, że mam rację i wchodził w dyskusję zbyt często, wypłoszyłbym czytelników i komentatorów.
Pozdrawiam
Gospodarz
Ja kiedys bylem odpowiedzialny za pewne studium ksztaklcenai nauczycieli na pewnej dobrej uczelni. To ze sciagali, to nic. Toze wzsytko olewali rowno to nic. Ale najbardziej klopotkiwe bylo to ze powszechnei uwazali iz do zaliczenia pzredmiotu neizbedne jest wreczenie prowadzacemu lapowki w postaci drogego przedmiotu uzytkowego
Overdrive pisze:
2011-11-08 o godz. 15:18
__
Mam wrażenie, że usiłujesz nadać mojej opinii o postawie Gospodarza wydźwięk krytyczny, polemizując z nią w części.
Tymczasem, wyraźnie piszę, że uczestniczę w „fun clubie” dyskusyjnym pod wezwaniem Wpisów Inicjujących, czyli – ludycznie i afirmatywnie 🙂
Gospodarz też to zabawnie i dyplomatycznie ustawia w swoim komentarzu, więc bawimy się co najmniej obaj (???) 😉
PS. Chyba, że dla Ciebie nie ma zabawy bez wylegitymowania się preferencjami, o co już mnie pytałeś, lub zabawa kojarzy Ci się z zakazanymi owocami, raz jeszcze odpowiem na Twe pytanie >czy jestem gejem<
abyś i Ty miał "fun":
Twoje komentarze mają tak dużą klarowność, moc perswazyjną i urok inteligentnej ironii – że zaczynam się zastanawiać 😉
KC pisze:
2011-11-08 o godz. 14:03
>Gekko- to co z tą krytyką Hall, Marciniaka, Konarzewskiego<
A czy Oni się tu wypowiadają na blogu? I dlaczego ja właśnie mam to wiedzieć i jeszcze ich krytykować?
Polecenie z KC? 😉
zza kałuży pisze:
2011-11-08 o godz. 11:58
I jeszcze o metodzie dyskusji którą usiłujesz mi narzucić: „udowodnij, na piśmie, że nie jesteś wielbłądem”.
Skoro i tak znajdujesz mnie jako jaszczurkę, odpowiem, że będę dokumentował każde swoje słowo od chwili, gdy Ty zrobisz to również.
Oraz, od chwili, gdy na posiedzeniu zarządu firmy z Fortune 500, zażartujesz przymilnie poniżając jakąś narodowość, np, taką, której poniżanie w Polsce jest codzienną praktyką i społeczną i kryminalną.
A następie będziesz kontynuował rozwój swej kariery… w relacjach na tym blogu.
Wtedy ja ujawnię personalia pewnego menażera krajowego, który pożegnał się z takiegoż powodu z robotą.
Tak ogólnie, to jest wiele w tym, co piszesz, co uzasadnia rzekome „widzimisię” (jak mniemasz) władz US wobec akurat tej jednej społeczności środkowoeuropejskiej. Akurat tego Ci współczuję, choć z zupełnie innych pozycji.
Jak wiadomo, to krasnoludki uwzięły się na przedmurze narodów i obszywają usilnie nam ten ten murek 🙁
@Gekko
Jakbym Cię gdzieś słyszała.
Odejdę minimalnie od tematu, dziś poproszono mnie, aby pomóc ułożyć „ostatnie pożegnanie”. Zrobił je już wcześniej zawodowy dziennikarz. Okazało się sztampowe, ściągane, nomen omen sztywne, a ktoś chciał się pożegnać po ludzku, z konkretnym człowiekiem.
Nie warto ściągać, prawda?
Polecam ciekawy, w moim przekonaniu, tekst Pawła Łukowa
http://archiwum.wiz.pl/2001/01073400.asp
@Gospodarz
Ha! Jednak dałeś się, Drogi Gospodarzu, sprowokować do zajęcia stanowiska. Przepraszam, już nie będę więcej podpuszczał. 🙂
A ja osobiście chętnie zobaczyłbym późniejszą polemikę z komentującymi, poza samym „zarzuceniem tematu” w notce. Poza tym, z udowadnianiem racji wcale nie jest tak łatwo. Jak wiadomo każdy używa swojej „racji” do siedzenia.
@Gekko
Cieszy mnie niezmiernie, że zachwiałem Twoją orientacją i spieszę donieść, że nie jest to temat, który chciałbym kontynuować. Zacząłem go parę notek temu tylko dlatego, żeś bredził niezrozumiale. Poczytuję to sobie jako częściową zasługę, że przemówiłeś bardziej ludzkim głosem, nawet w wyniku poruszenia tematu preferencji.
Gekko:
– Natomiast zdecydowanie uważam, że konieczna jest reakcja krytyczna na propagowanie amoralnych i nieuczciwych postaw i praktyk przez kogokolwiek. Tym bardziej że przedstawiane są jako powszechne praktyki zawodowe. A tak się składa, że jest to także mój zawód.
1.Przecież to są bohaterowie dyskusji i deklarowałeś w tym akapicie reakcje krytyczną. Mowa jest o konkretnych zarzutach. Jeżeli więc krytykujesz jednostronnie to sam sobie wystawiasz ocenę.
2.Po raz drugi, w sposób dosyć obrzydliwy, jak na nauczyciela, który usiłuje wywołać wokół siebie aurę autorytetu moralnego, czynisz starania skojarzenia moich inicjałów z nieboszczką PZPR. Nazywam się Krzysztof Cywiński. Inicjały to KC. O czym doskonale wiesz. Upozowałeś się na autorytet moralny, który oburzony jest Broniarzami. Tak więc po raz kolejny usiłujesz przez nadanie pejoratywnego zabarwienia w swoich wypowiedziach inicjałom i nazwiskom wykazać swoją wyższość moralną i rację absolutną. W dyskusji na blogu zostały wywołane działania kompromitujące, a nawet przestępcze wysokich urzędników oświatowych. To Polityka cytowała nauczycieli-egzaminatorów, którzy informowali o tym, że naciskano ich, by zawyżali wyniki egzaminu maturalnego. To jest przestępstwo polegające na nakłanianiu funkcjonariusza publicznego na służbie, jakim jest nauczyciel-egzaminator-do fałszowania dokumentów. Zgłaszanie pretensji do jakiejkolwiek grupy zawodowej, o coś, co jest powszechną praktyką w kulcie dążenia do uzyskania papierka, a nie tego co ten papier miałby zaświadczać, jest bezprzedmiotowe. Żyjemy w surrealistycznym państwie, z którym ludzie jakoś usiłują sobie radzić. Za mało przykładów? Wiceprezydent Warszawy ogłosił konkurs dla dyrektorów szkół: który z nich najwięcej zaoszczędzi na żywieniu dzieci.
W takiej rzeczywistości nie dziwi wzruszanie ramionami na ściąganie. Swoim uczniom powtarzam, że to zwykła kradzież.
3. Pomimo, że krytykowani przeze mnie urzędnicy irytują, nie przyszłoby mi do głowy wykazywanie swojej racji prymitywnymi skojarzeniami odnazwiskowymi. Jesteś Gekko złym człowiekiem, a to najgorsza z możliwych rekomendacji do pracy z dziećmi.
Szanowny Gekko,
– Twoja argumentacja jest bez zarzutu (prawie – o czym później) i gdybym miał z nią polemizować, to musiałbym przyjąć rolę adwokata nieuczciwych (którą zresztą mi przypisujesz…) i rozpocząć jakąś erystyczną gimnastykę, która mogłaby mnie niepotrzebnie zmęczyć, a tu chodzi przecież o przyjemność z dyskusji.
– Przedmiotem sporu nie jest dla mnie to, czy wolno pozwalać sobie na oszustwa, czy nie, bo odpowiedzi są tu oczywiste – z normami etycznymi się nie dyskutuje, tylko przestrzega (jak widzisz, to nawet JA wiem, albo przynajmniej to nawet ja mogę napisać). Chciałbym jednak, żeby próba napisania przez forumowicza A innej opinii niż forumowicz B nie powodowała, że forumowicz A będzie uznany przez forumowicza B za obywatela kategorii C. Opinia to opinia, i to w świecie wirtualnym, nie musi wcale dowodzić „lepszości” bądź „gorszości” jej posiadacza, tak jak nie musi dowodzić również tego, że jej posiadacz … naprawdę tak myśli!
– Co do formy: Nie dziwi mnie to, że niektórzy forumowicze „atakują” właśnie Ciebie, dlatego że stawiasz dyskutantów po właściwej stronie (na razie tylko Ty tam jesteś, no, może i Gospodarz jedną nogą) oraz „tam, gdzie stało ZOMO” (tam jestem ja i jeszcze kilku innych). Wypominasz protekcjonalny ton Zza kałuży, a sam takim tonem m.in. w odniesieniu do mnie się posługujesz („bo chyba nie dotarło”, „wstyd mi w ogóle, że to trzeba komuś w naszym kraju tłumaczyć (a jak widać, trzeba)”, „nawet, jeśli niektórzy uczestnicy dyskusji nie są w stanie zdać sobie z tego sprawy”). To jest kwestia formy, o której pisałem.
Pozdrawiam
A co jest złego w oszczędności?
A mógłbyś KC napisać coś więcej o tym konkursie, bo to jakaś lipa.
Obiady są płatne w szkołach. Czego ten konkurs miałby dotyczyć? Jakich oszczędności?
W sierpniu byłem w Ustroniu na spotkaniu z pp.Elbanowskimi z „Ratujmaluchy”. Warto zajrzeć na ich stronę Konkurs ogłosił p.Prezydent Paszyński. Nie wiem jak można zaoszczędzić: chłodniejsza zupa (gaz), albo więcej E ileś z wodą i mydlinami, może pójdą w ekologię – jakieś zupy ze szczawiu. Laureat pewnie zamknie stołówkę i wynajmie prywatnej firmie. Chodziło mi przede wszystkim o poetykę, która tak bardzo boli Sławomira Mrożka, gdy Polacy rzeczywistość komentują:”czysty Mrożek”. Może dlatego znowu wyemigrował, gdyż na życie w Ojczyżnie trzeba znaleźć tyle samozaparcia w sobie…
Do Marian z Goniądza
Do tej pory w W-wie miasto płaciło za personel kuchni itd.,a rodzice tylko za „wsad do kotła”. Teraz w ramach oszczędności dyrektorzy przechodzą na stołówki ajencyjne. Skutek – obiad z 4 zł zdrożał na 7.5zł!!!Ale miasto parę milionów zaoszczędziło…;-)
nick pisze:
2011-11-08 o godz. 21:00
Tez pozdrawiam. Niepotrzebnie odnosisz do siebie moje uwagi o tych, którzy z normami dyskutują – nic przecież takiego tu nie zakomunikowałeś.
Ale ja już brałem tu udział w dyskusji o tym, dlaczego nauczyciel może lub nie może „brać sobie” urlopu dla poratowania zdrowia, że (jakoby) znajomość z grzesznym księdzem czy przekupnym policjantem usprawiedliwia oszustwo i tym podobnych, stąd moje uwagi skierowane przecież do tamtych, czytających to bywalców tego bloga.
Nic jednak nie poradzę (a przeciwnie) na to, że opinie, jak piszesz, (a tu także i relacje z czynów) przekraczające granice prawa czy moralności kulturowo i cywilizacyjnie lokują niektórych obywateli w grupie C na ich prośbę i za zgodą demokracji, która także na tym polega.
I nadal uważam, że przeciwstawianie się takim i opiniom i czynom to postawa właściwa.
Będę wdzięczny za każdą dyskusję na racje i argumenty – to istotnie prostsze i bardziej poznawcze niż odkrywanie erystyką zakłamanych manipulacji, dominujących, niestety, w głosach na tym blogu.
___
KC pisze:
2011-11-08 o godz. 18:36
Panie Krzysztofie – może pan prezentować się jako Krzysztof albo np. jak KC.
Pan wybrał KC i chce mi Pan też wybrać to, co wiem dobrze i to, o czym powinienem pisać.
Proszę się więc nie dziwić skojarzeniom, jakie budzi Pana wybrany przez siebie nick.
Jeśli trafnie skojarzyłby Pan mój nick, wiedziałby Pan, że usiłowania ustawienia mnie w pozycji submisywnej to trud daremny 🙂
__
Overdrive pisze:
2011-11-08 o godz. 17:29
„@Gekko
Cieszy mnie niezmiernie, że zachwiałem Twoją orientacją… nie jest to temat, który chciałbym kontynuować.”
Wiedziałem, że pytasz, aby się dogadać jak chłopak z chłopakiem. Będę milczał jak grób! 😉
Gekko pisze: 2011-11-08 o godz. 16:58
„Skoro i tak znajdujesz mnie jako jaszczurkę”
Ja znajduję tylko to, co sam chciałeś abym znalazł…albo ja już nic nie rozumiem:
http://www.google.com/search?hl=en&q=gekko&gs_sm=e&gs_upl=1140l1968l0l2500l5l5l0l0l0l0l422l1141l3-2.1l3l0&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.,cf.osb&biw=1120&bih=674&wrapid=tlif132078391223410&um=1&ie=UTF-8&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi
(wpisałem „gekko” w wyszukiwarkę obrazków googla)
„Oraz, od chwili, gdy na posiedzeniu zarządu firmy z Fortune 500, zażartujesz przymilnie poniżając jakąś narodowość, np, taką, której poniżanie w Polsce jest codzienną praktyką i społeczną i kryminalną.”
Dokładnie tak. Całkowicie potwierdzam. Ale nie słyszałem jeszcze o konsekwencjach za opowiadanie Polish jokes. A przykładów na bezkarne ich opowiadanie „na posiedzeniach zarządów firm z Fortune 500” znalazłoby się trochę. Vide Ted Turner z jego opowiadaniem o „polskim wykrywaczu min” z pokazywaniem na swoje nogi.
Czy gekko może mi przypomnieć jak Time Warner, w tym czasie zdecydowanie czołówka Fortune 500, ukarało wtedy swojego wice?
„Jak wiadomo, to krasnoludki uwzięły się na przedmurze narodów i obszywają usilnie nam ten ten murek”
Zaczynam wątpić czy tak samo jak Gekko rozumiem „nam”.
Ściąganie jest niegodne i moralnie odrażające. Nieuczciwe i brudne. Kaleczy mentalność ucznia i dorosłego. Niszczy osobowość i prowadzi do emocjonalnego trądu…
Tak mogliśmy sądzić jeszcze niedawno…
A może czas zmienić sposób oglądu naszych zachowań i popatrzeć na nie przez pryzmat wpisanych gatunkowych komend?
Tylko pytam. Wychowano mnie według prawideł, które zapisałem na początku postu. Pisałem je serio.
Tylko że w ostatnich rozmowach na temat stylów uczenia się i ich efektywności pojawiają się przebąkiwania dość zaskakujące. Na blogu prof. Śliwerskiego miałem okazję przeczytać fragment komentarzy sir Kena Robinsona, a tam taki passus: Dzieci spędziły 10 lat w szkole, >gdzie mówiono im, że jest jedna odpowiedź i żeby nie ściągały od kolegów. W dorosłym życiu to współpraca, ale w szkole oszustwo<.
Więc może czas zmienić paradygmat dotyczący uczenia jako takiego, to i ściąganie zniknie jako problem uciążliwy moralnie?
Ostatnio pedagodzy ewolucyjni pokazują fenomen ściągania przez pryzmat kontekstów środowiskowych. I co im wychodzi? Coś mało śmiesznego. Walka o prymat w stadzie ssaków trwa nieustannie; chwyty, by wyjść na swoje, mamy wpisane w geny. Z tego względu ściąganie wygląda na jeszcze jeden mechanizm przystosowawczy. Na początku wieku XXI w amerykańskich szkołach wyznaniowych do ściągania przyznało się 78% dzieci. W latach czterdziestych wieku zeszłego ściągało 20% tych, którzy byli zagrożeni pozostaniem w tej samej klasie.
Czy oznacza klęskę wychowawczą opisanych placówek? Raczej nie – tylko fakt, że ćwiczymy naszych milusińskich w superegoizmie i bezwzględności. A powinniśmy w komunikacji, współpracy i wielu innych miękich kompetencjach.
Dziwicie się, że nauczyciele ściągają? Ja coraz mniej…
Taki świat.
time pisze:
2011-11-08 o godz. 16:58
@Gekko
Jakbym Cię gdzieś słyszała.
Mam nadzieję, że nie jest to kolejny Głos Belfra w Twoim domu 😉
zza kałuży pisze:
2011-11-08 o godz. 22:58
1/ gekko to nie jest po prostu >jaszczurka<, przynajmniej w "naszej" zoologii, więc wątpliwości co do tego, co nas łączy – słuszne 🙂
2/ Gekko to niekoniecznie gekko … 🙂
3/ nie mam pretensji o skojarzenia – po to są nicki aby sobie kojarzyć. Ostatecznie jaszczurki żerują właśnie nad kałużami 🙂
4/ Turner gęsto się z tego tłumaczył w CNN. Ponownie mylisz wymowę zjawiska z wymową reakcji na nie, świadczącej właśnie o normach cywilizacyjnych. To właśnie stwierdzają wobec "nas" urzędnicy imigracyjni, co Ty postrzegasz jako "widzimisię".
Pozdrawiam.
No to wiecie , to jest słuszna koncepcja w tym naszym misiu. Zaoszczędzić, przez podniesienie ceny o 100%. I ta koncepcja się w pewnym sensie sprawdziła. Przenoszona na inne dziedziny życia też się specyficznie sprawdza. Po wprowadzeniu 5% podatku VAT na książki, miała wzrosnąć ich sprzedaż. Wzrosła, ale ich cena. Zawsze to jakiś wzrost. Sprzedaż co prawda drastycznie spadła, ale nie możemy w tym naszym misiu mieć tylko wzrostów.
Gekko pisze: 2011-11-08 o godz. 23:25
„Turner gęsto się z tego tłumaczył w CNN. Ponownie mylisz wymowę zjawiska z wymową reakcji na nie”
1. Ciągle nie podałeś choćby jednego przykładu na karę (formalną czy towarzyską) jaka ma według ciebie czekać w „innych krajach” za opowiadanie Polish jokes. Już nie mówiąc jak zbłaźniłeś się historyjkami o wyrzucaniu z pracy dyrektorów „firm z listy Fortune 500” za opowiadanie Polish jokes.
Stosując twoje sztywne i ostre normy uznaję, że nie było to jakieś „przejęzyczenie” lub „zagalopowanie się” ale że w swojej wypowiedzi na tym blogu celowo oszukiwałeś i kłamałeś.
2. Wyjdę na rynek i głośno powiem, że wszystkie gekka to oszuści i debile.
3. Potem uznam niewłaściwość mojego postepowania i „gęsto się z tego postepku wytłumaczę”. Z twojej strony żadnej sprawy nie będzie, nieprawdaż?
Życzę kontynuacji niezachwianej wiary w to, że gdzieś, tam, są inne, lepsze światy, zamieszkane przez moralnie lepszych ludzi. I dalszego plucia na swoje(?) gniazdo. Prawdy Polaków z czasów miedzywojnia się kłaniają. Ale tylko Polakom.
zza kałuży pisze:
2011-11-09 o godz. 11:52
(…)
___
I to, co tu piszesz, jest właśnie najlepszym dowodem, że władze USA mają rację, trzymając nas z dala od cywilizacji.
A to właśnie wiara cywilizowanych ludzi w lepsze światy sprawia, że one powstają i mam okazję znać je z zawodowej autopsji – niestety nie dotyczy to jak się zdaje, Ciebie, jak i wielu emigrantów żyjących w mentalnym i realnym gettcie zagnieżdżonych kulturowo upiorów zaściankowej przeszłości.
Dalsze komentowanie form, treści i przesłania, jakim się w tym poście legitymujesz, uważam za zbyteczne.
Ech, taki lux, jaka kałuża bytowa 🙁
@Gekko
W mojej BELFERNI nie same belfry, choć chętnych do pouczania paru się znajdzie. 🙂
zza kaluzy: „Ciągle nie podałeś choćby jednego przykładu na karę (formalną czy towarzyską) jaka ma według ciebie czekać w ?innych krajach? za opowiadanie Polish jokes. Już nie mówiąc jak zbłaźniłeś się historyjkami o wyrzucaniu z pracy dyrektorów ?firm z listy Fortune 500? za opowiadanie Polish jokes.”
Roznie.
W czasach gdy jedyna wyszukiwarka internetowa byla AltaVista, zapuszczenie jej na „poland” powodowalo wyskakiwanie na pierwszym miejscu linku do Polish Jokes. Byly umieszczone na serwerze uniwersytetu ktory zaleznie od roku jest pierwszy w rankingu albo drugi.
Polskie zrodowisko naukowe w USA zawrzalo i propoczelo akcje. Do dzis mam list Prezydenta owego Uniwersytetu ze nic nie mozna zrobic albowiem Mr. X realizuje swe uprawnienia wynikajace z Pierwszej Poprawki. Tym niemniej, okazalo sie ze Pierwsza Poprawka musi ustapic. Pewien facio, Polak, byl szefem instytucji ktora dala dosyc duzy grant, miedzy innymi na zakup komputera na ktorym byly umieszczone owe Jokes. Wyslal list ze „komputer uzywany jest do celow neizgodnych z okreslonymi w grancie” i ze bedzie musial powaznei rozwazyc wyplate nastepnej raty. Nastepnego dnie Polish Jokes tajemniczo znikly.
Sparwa byla glosna na Internecie i w prasie, rozniez polskiej. Dostalizmy mnostwo listow. 80% obelzywych. 90% tych obelzywych bylo z Polski
Adam Grzeszak
8 listopada 2011
Łupki – jak to się robi w Ameryce
Gorączka łupkowa
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/rynek/1520892,1,lupki—jak-to-sie-robi-w-ameryce.read#ixzz1dGnTakoT
———————————————————————
2011-11-09 15:41 | Vera
Po praniu umysłu potrzebne jeszcze suszenie. A z tym masz kłopot
To takie typowe dla was Polaków, że nie potraficie samodzielnie myśleć tylko zawsze szukacie poparcia albo na prawo albo na lewo. 20 lat temu to ty wierzyłeś w wyższość socjalizmu.
Bo wyobraź sobie, że my nigdy nie daliśmy się wyprać. I od 100 lat przedstawiamy swoje własne poglądy niezależnie od tego, co nam niewolnicze umysły insynuują.
Bum
——————————————————————
2011-11-09 15:42 | Vera
Odwołuję mój złośliwy i głupi komentarz
Pomyłka
Hau Hau
—————————————————————–
2011-11-09 19:44 | Vera
Jeszcze raz przepraszam
Wstyd mi
Proszę uznać to za niebyłe
—————————————————————–
Gekko pisze: 2011-11-08 o godz. 23:25
4/ Turner gęsto się z tego tłumaczył w CNN. Ponownie mylisz wymowę zjawiska z wymową reakcji na nie, świadczącej właśnie o normach cywilizacyjnych.
—————————————————————–
Kim jest pani Vera?
Kim nie jest to akurat wiadomo, bo „dla was Polaków” nam sama napisała.
Dumna jest że „oni” nigdy nie dali sobie „umysłów wyprać” i że „od 100 lat przedstawiają swoje własne poglądy niezależnie od tego, co im niewolnicze umysły insynuują”.
To chyba jednak jest Niemką, bo ciężko odwoływać sie do 100-letniej tradycji paneuropejskiej.
A na koniec, dla efektu, jeszcze „nam Polakom” BUM przystawiła.
Ja tam rozumując moim niewolniczym umysłem czuję się jakbym mokrą szmatą od kulturalnej,- poczytaj sobie jak i gdzie na forum Polityki komentuje pani Vera,- w buzię dostał.
Ale przeprasza tyż ładnie, prawda? Robi to dwa razy, z czego raz to nawet odszczekuje. Czarująca. Zupełnie jak twój, niedosiężnie kulturalny dla mnie pan Turner.
Szkoda tylko, że to moje niewolnicze myślenie to jeszcze jeden powód, dla którego wizy nie dostanę, prawda Gekko?
A.L. pisze:
2011-11-10 o godz. 04:37
(…)
___
A może w postawie ‚obrażonego’ nie chodzi o to, aby PL-jokes ścigać prawnie i sierioznie, ale – by ustało źródło, jakie te dżoki wykpiwają?
I wtedy jest to postawa kompatybilna z kulturą US?
Amerykanów wykpiwają, wyśmiewają i nienawidzą na całym świecie. Oni sami mają dość dumy i godności aby nie zniżać się do formalnego, państwowo-narodowego ścigania prześmiewców i to czyni tych ‚prześmiewców’ właśnie – głupkami.
—-
zza kałuży pisze:
2011-11-10 o godz. 05:56
Problem nie leży w Twojej wizie, ale w tym, że Twój pobyt nie zmienił Ci etnicznego światopoglądu kształtującego postawy, uniemożliwiające władzom US wizowanie Polaków tak, jak np. umożliwia Czechów czy Łotyszy.
Think about it, jeśli widzisz coś więcej, niż własny koniec nosa „spod kałuży”.
Pomimo to – pozdrawiam z okazji NASZEGO Święta Państwowego 🙂
—-
time pisze:
2011-11-09 o godz. 23:50
Może dlatego masz zdrowy dystans do pisania tu komentarzy? 🙂
Gekko pisze: 2011-11-10 o godz. 20:03
„Problem nie leży w Twojej wizie, ale w tym, że Twój pobyt nie zmienił Ci etnicznego światopoglądu”
Jest gorzej niż myślisz. Pobyt nie „zmienił” ale wręcz wykreował u mnie ten, jak to nazywasz „światopogląd”.
Przedtem nie miałem pojęcia co to takiego. Ja byłem idealnym produktem PRL-owskiej edukacji. Przesiąkniętym elementarzem Falskiego z jego Murzynkiem Bambo – moim koleżką.
Nie ma sensu i jest poniżej jakichkolwiek norm kogoś, kto choćby stał koło kulturalnego człowieka zastanawiać się na etnicznościami wychodząc z myślenia czarnosecinnego.
Przyjechałem do US i natrafiłem na cały antypolski przemysł. I zostałem zainfekowny. Nie przywlokłem tej zarazy z Polski, bo w moim przypadku zupełnie nie było skąd. To w US dowiedziałem się, jakie mleko ssałem i gdzie jest moje miejsce. Jedyne co się stało, to obudził się mój system odpornościowy. Zupełnie naturalna reakcja u każdego nie-świętego.
zza kałuży pisze:
2011-11-10 o godz. 21:33
„Ja byłem idealnym produktem PRL-owskiej edukacji (…) Przyjechałem do US i natrafiłem na cały antypolski przemysł”
—
Tak, właśnie o tym piszę. Taką Twoją etniczność mam na myśli.
Naturalnie, że goszczący Cię Amerykanie (lub przyjmujący do grona Amerykanów), tak jak wobec innych emigrantów, nabyli z góry uprzedzeń i stworzyli stosowny, antyimigrancki „przemysł”. Ameryka, od początku była wroga imigrantom i żyje z tego antyimigranckiego „przemysłu nienawiści”.
Jeśli chodzi o Polaków, to przemysł ten Amerykanie stworzyli (zupełnie bezpodstawnie) na podstawie doniesień skrzatów, wrogich Polakom za utrudnianie obszczywania naszego przedmurza.
Pisał o tym Mrożek, też taki jeden, co kalał własne gniazdo.
Smutno się kończy nasza dysputa, tak bardziej medycznie niż socjologicznie, naprawdę serdecznie Ci współczuję.
Wolę, jeśli Twoje posty nie sięgają zbyt głęboko w Twą duszę – są wtedy i zabawne i niosą ze sobą jakiś ożywczy powiew. Wiatr znad kałuży.
Pozdrawiam.