Co powinniśmy zrobić?

W związku z sobotnią tragedią uczniowie coś chcą zrobić. Jedni rwą się, aby pojechać do Warszawy i zapalić znicze, a dla innych to za mało. Marzy im się wyjazd do Lasu Katyńskiego. Wiele osób, być może pod wpływem refleksji, że za mało przeżywało rocznicę Katynia, teraz chce zrobić coś szczególnego.

Spora część młodzieży przeżywa traumę. Traumę bycia świadkami, a nie tylko uczniami historii. Niewątpliwie za parę lat spocznie na dzisiejszych uczniach ciężar dawania świadectwa młodszym i opowiadania, co się stało, jak to się stało i gdzie my wtedy byliśmy, co zrobiliśmy. Nie każdemu młodemu człowiekowi pasuje wizja, że oglądał traumę z perspektywy wygodnego fotela i w zaciszu własnego mieszkania. Przecież nie tylko uczymy się historii, ale także tworzymy historię. Nie dziwię się, że moi uczniowie, podobnie jak wiele innych osób, nie chcą stać z boku. Potrzebują jakiegoś czynu.

Przeszłość katyńska była i jest bardzo wzniosła. Kto jej jednak nie dotykał, fizycznie nie zetknął się z miejscem kaźni, ten tego nie czuje. Być może nawet nie czuje potrzeby, aby się zetknąć z przeszłością. Teraz jednak sytuacja zmieniła się diametralnie i wiele osób chce fizycznie dotknąć, powąchać, objąć zmysłami ślady tragicznej przeszłości i także tragicznej teraźniejszości. A zatem uczniowie chcą być obecni teraz tam, gdzie – jak sądzą – powinni byli pojechać wcześniej.

Chaos organizowania wycieczek, na razie do Warszawy, przeraża i cieszy. Coś szczególnego jest w tym niepohamowanym pragnieniu obecności. Jest takie powiedzenie: „Boże, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce”. No i stało się – teraz się chce.