Spory z CKE

Poszkodowani maturzyści podobno nie mają szans na sprawiedliwość. Od kilku dni „Dziennik” opisuje przypadek Jakuba Krupy (zob. przykładowy tekst), któremu nie przyznano punktów za wprawdzie poprawną odpowiedź, ale nie taką, jaka jest w kluczu rozwiązań. Chłopak interweniował w CKE, ale tam postraszono go, że egzaminator po ponownym sprawdzeniu pracy może punkty odjąć, a podwyższyć na pewno nie podwyższy.

Powstała zatem sytuacja niczym z „Procesu” Franza Kafki. Instytucje opisane w tej powieści były zaprzeczeniem funkcji, którą miały spełniać. Sąd nie wymierzał sprawiedliwości, lecz antysprawiedliwość, proces nie był procesem, lecz antyprocesem itd. Podobną rolę zdaje się pełnić CKE, która zamiast czuwać nad poprawnością pracy egzaminatorów, tuszuje ich błędy, a zamiast pilnować, aby wyniki były obiektywne i odzwierciedlały wiedzę zdających, straszy maturzystów, żeby siedzieli cicho, cieszyli się z tego, co dostali, bo inaczej mogą pożałować.

Nie wiem, czy Jakub Krupa ma rację, ale razi mnie postawa CKE. Czy to jest Święta Inkwizycja, że nie można się odwołać od jej wyroków? Czy egzaminator to papież, że ma zagwarantowaną nieomylność? Czy dyrektor CKE jest bananowym królem, że jest mu obojętna krzywda maturzystów?

W kraju demokratycznym nie straszy się ludzi, którzy zostali oszukani przez urzędników. Taka postawa mści się w sposób okrutny na wszystkich, którzy maczali palce w tym procederze. Można było problem rozwiązać zgodnie z zasadami państwa prawa, ale nie – urzędnicy musieli pokazać, że mają władzę. Na razie może i Jakub Krupa z nimi nie wygra, ale jak takich Jakubów będą setki, to się dobiorą urzędnikom do tyłka, że aż będzie bolało. Teraz wystarczyłoby, gdyby CKE wyjaśniła całą sprawę i ewentualnie przyznała się do błędu oraz poprawiła wynik, ale następnym razem już to nie wystarczy. Maturzyści będą bowiem domagać się głów osób, które wypierają się tego, że podlegli im ludzie błędnie sprawdzają prace egzaminacyjne. I te głowy będą musiały polecieć. Tak to z małego problemu robi się wielki konflikt. Skąd my to znamy? Jak powiedział poeta, a to Polska właśnie.