Patriotyzm na telefon

W piątek w Łodzi odbyła się gra miejska „Śladami Ziuka” (Piłsudskiego). Niestety, władze rozegrały ją po staremu, czyli dzwoniąc do szkół i przypominając, że udział placówki jest obowiązkowy.

Władzy musiało wejść w krew, że jak jest sprawa, to się wykonuje telefon i napędza stracha. Na dwa dni przed rozpoczęciem gry zadzwoniono i do mojego liceum. Zaraz też wszyscy stanęli na baczność i bili się w piersi. Szukano winnego. Kto odpowiada za to, że nie zgłosiliśmy młodzieży do udziału w tak ważnym zdarzeniu (info tutaj). Jeden historyk na urlopie, drugi chory, trzeci na wycieczce, a czwarty nowy. W końcu padło na fizyka, bo był pod ręką.

Problem jednak w tym, że do szkoły nie docierają informacje o ważnych zdarzeniach, tylko od razu telefony z pogróżkami. Widocznie tak władza lubi. Nie informować, tylko od razu straszyć. Zresztą gdyby docierały informacje, to mielibyśmy wybór, a jak dzwonią, to wyboru nie ma. I chyba o to chodzi.