40 tysięcy nie zdało matury

Ponad 40 tysięcy uczniów nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości (zob. dane CKE). Nie mają matury, więc nie mogą studiować. To wielka strata dla uczelni. Niejedna z tego powodu upadnie.

Szkoły wyższe od lat domagają się, aby z maturą było jak z egzaminem po gimnazjum. Żeby liczył się sam fakt przystąpienia. Pojawiłeś się na egzaminie, złożyłeś podpis na teście, zatem zdałeś. Wyniki nie miałyby znaczenia. Na świadectwie byłoby wprawdzie napisane, ile maturzysta zdobył z danego przedmiotu, czy zero, czy sto procent, ale matura należałaby się każdemu.

Potem uczelnia decydowałaby, jakich wyników wymaga od swoich studentów. Może zero procent z polskiego nie przeszkadza w studiowaniu informatyki albo totalne nic z matematyki nie ma znaczenia, gdy ktoś wybiera się na anglistykę. Można być przecież orłem w jednej dziedzinie i zerem w innej.

Nie ma się co oszukiwać. Obecnie większym osiągnięciem jest ukończenie liceum czy technikum niż zdanie matury. Żeby przebrnąć przez wszystkie klasy szkoły średniej, trzeba się nieźle namęczyć, no i mieć przy tym anielską cierpliwość do nauczycieli. Dlatego każdy, kto nie rzucił tego w diabły, powinien dostać maturę niejako w komplecie ze świadectwem ukończenia szkoły. Niech idzie na studia i niech się z nim męczą – skoro tak bardzo chcą.