Szkoły renomowane dzięki korepetycjom

Uczniowie najlepszych szkół biorą korepetycje. Często im lepsza placówka, tym więcej osób korzysta z dodatkowych, płatnych zajęć. Jak nie korepetycje, to kursy, a nieraz i jedno, i drugie.

Niektórzy nauczyciele traktują dodatkową pomoc jako obrazę honoru i absolutnie zakazują. Przecież są mistrzami w swoim fachu. Uczniowie biorą więc korepetycje po kryjomu.

Gdy po maturze szkoła chwali się wynikami, a nauczyciele wypinają piersi do orderów, uczniowie wypisują na forach takie rzeczy (wpis autentyczny):

„To nie jest żadne elitarne liceum jak się niektórym wydaje. Wyniki są powodem dziesiątek tysięcy złotych jakie wydają rodzice na korepetycje, bo kadra nauczycielska od przedmiotów ścisłych jest bardzo przeciętna. O wiele lepiej rysuje się sprawa nauk humanistycznych – tu jest moc. Jednakże, jeśli myślicie, że ta szkoła jest z jakichś powodów wyjątkowa to się mylicie. Korki, korki i jeszcze raz korki. Na tym szkoła buduje swój autorytet, przeciętna placówka.”

Dawniej narzekano też na nauczycieli przedmiotów humanistycznych, ale odkąd egzaminy z tych dziedzin stały się łatwiejsze, a wyniki często do niczego niepotrzebne, humaniści niby uczą lepiej. Gdy wrócą wymagania na maturze, wtedy znowu będą potrzebne korepetycje z polskiego czy historii.

W moim liceum, też elitarnym, czyli narażonym na zarzuty, dyrekcja walczy z korepetycjami. Nauczyciele, szczególnie przedmiotów ścisłych, oferują masę dodatkowych zajęć. Jedni uczniowie korzystają, inni nie, ale na korepetycje i tak chodzą. Nie ma sensu z tym walczyć. Korki i szkoła, szczególnie renomowana, to brat i siostra. Trzeba się z tym pogodzić, zaakceptować i popierać. Dlatego dyrekcji proponuję, aby nawiązała kontakt z korepetytorami naszej młodzieży i najlepszym przyznała nagrody oraz wyznaczyła do medalu kuratora, MEN i prezydenta. Byłoby to piękne i sprawiedliwe.