Szkoły organizują uczniom wagary

Do Dnia Wagarowicza już tylko tydzień. Nauczyciele muszą się pospieszyć, aby zorganizować uczniom jakieś atrakcje, najlepiej poza placówką. Jeśli tego nie zrobią, dzieci pójdą na wagary same, coś im się – odpukać – stanie, a wina spadnie na belfrów.

Szkoły próbują przekształcić 21 marca w Dzień Ucznia. Tego dnia nauczyciele spełniają zachcianki dzieci (wcześniej zgłoszone), prowadząc albo niezwykle atrakcyjne zajęcia, albo wychodząc z klasami w teren, gdzie też czeka na wszystkich coś ekstra. A wszystko po to, aby mieć oko na wychowanków i czuwać nad ich bezpieczeństwem. Młodzież może bowiem rozrabiać, ale w granicach wyznaczonych przez opiekunów.

Tylko najbardziej zapyziałe vel konserwatywne szkoły udają, że Dzień Wagarowicza to nie ich problem, lecz np. rodziców, którzy nie potrafią wychować potomstwa, albo samych dzieci, którym w głowie się pomieszało od namiaru praw i są rozwydrzone. W takich szkołach 21 marca nie dzieje się nic ciekawego, uczniowie zwiewają, włóczą się po okolicy, niektórzy piją alkohol, niektórzy rozrabiają, policja ich goni, a nauczyciele ziewają nad dziennikami, sprawdzają frekwencję i szykują nagany dla nieobecnych. Jak za starych, dobrych czasów.