KUL też przeciwko reformie oświaty

Wydawało się, że uczelnie katolickie w sprawie reformy staną murem za PiS, tymczasem jest inaczej. Prof. Sławomir Jacek Żurek z KUL-u wyjaśnia, że jest u nich „bardzo duża grupa pracowników naukowych, którzy – posługując się rozumem – patrzą, analizują sytuację i mają swoje zdanie”. Niestety, zdanie bardzo krytyczne (źródło tutaj).

Opinia prof. Żurka to nie jest krytyka reformy, to nokaut. Profesor rzucił na deski podstawy programowe, a autorów zmian nazwał aroganckimi ignorantami. Mówiąc mniej profesorskim językiem, można by rzec, że to nadęte jołopy. Tacy ludzie – zdaniem pracownika KUL – decydują o przyszłości oświaty.

Anna Zalewska na ogłoszenie reformy wybrała w czerwcu Toruń, a nie Lublin. KUL mógł poczuć się pominięty. Zresztą nie chodzi tylko o ten gest. Chodzi o znacznie większe lekceważenie. Środowisko lubelskie zapewne nie może się pogodzić, że KUL nie jest najważniejszą uczelnią dla władzy. Dlatego pracownicy poszli po rozum do głowy i zaczęli krytykować PiS-owską reformę.

Krytyka prof. Żurka, choć bardzo fajna, jest fatalnie spóźniona i przez to znaczy niewiele. Niestety, jeśli chodzi o rząd dusz, Lublin i jego kadry naukowe do pięt nie dorastają Toruniowi. Takie są fakty, choć trudno w to uwierzyć.